WRecenzje

Biust wygodnie zapięty, czyli recenzja koszuli na duży biust Elegancja marki Urkye

Masz biust – i trudno Ci się dopiąć w koszuli? Koszula na duży biust – taki produkt istnieje! Uwaga: nie będzie to wpis o tym, w której sieciówce da się kupić koszule przypadkiem pasujące na większy gabaryt piersiowy, albo na tyle elastyczne, że się naddają, albo takie, że da się je łatwo przerobić. Będzie o gotowym ciuchu, którego nie trzeba ani zaszywać z przodu, ani walczyć z odskakującymi guzikami. W którym nie będziesz bał_ się poruszyć, a wiszący na plecach, brzuchu i ciągnący się po bokach materiał nie zepsuje ci humoru.

Koszule w rozmiarach na różne wielkości piersi zostały stworzone już na tyle dawno, że mamy już materiał do porównań, a osoby je tworzące – doświadczenie. Osób takich jest jednak wiecznie za mało, a w Polsce – w tym momencie jedna: Ula, która stworzyła 12 lat temu markę Urkye. Przez moją szafę przewinęło się już sporo ubrań tej marki, ale ostatnio uzależniłam się od nowego modelu koszuli o rozmiarówce poszerzonej do rozmiaru 50. Jak się sprawuje Elegancja na mojej klatce piersiowej? Zapraszam do sprawozdania!

Urkye – koszula Elegancja, rozmiar: 48 o/oo; kolor: czarny; dodatek: collar pin by Martva Natura (zamówienie indywidualne)

[Rozmiary 36-50 o/oo – oo/ooo (czyli 36-50 na biusty mniejsze i większe); cena: 319 zł; prezent od marki Urkye]

Po co nam koszule na duży biust? A może oversize?

To jest wstęp głównie dla tych, co stykają się z tematem po raz pierwszy – choć w sumie dla wszystkich, bo problem „jaka koszula na duży biust” nie ma jednego rozwiązania.

Koszula, czy ogólnie ubranie z tkaniny, powinna uwzględniać istnienie różnych wypukłości na ciele. Jeżeli krój klasycznej koszuli nie przewiduje z przodu miejsca na wypukły biust,  ciuch wypycha się z przodu i podnosi, zabiera materiał z rękawów, pleców i dołu, a nad talią powstaje coś w rodzaju namiotu. W koszuli pozbawionej zaszewek bądź z za płytkimi zaszewkami wygląda się wtedy trochę jak w abażurze, a przód lubi się rozłazić i rozpinać. Część osób odruchowo się garbi, żeby to jakoś wyglądało… I powiem Wam, że możliwość normalnego wyprostowania się w ubraniu bez obawy, że zaraz będziesz musiała je poprawiać i obciągać, to jest game changer.

Niezłym rozwiązaniem w życiu osoby z biustem lubiącej koszule może być oversize. Wystarcza części osób – ale ma też wady. A więc, rozważmy to obiektywnie. Zanim powiesz „idźcie do COSa, tam są fajne luźne koszule” (noszę!), zauważ, że:

  • Nie każdy w ogóle lubi oversize. Część osób po prostu źle się czuje w takich krojach, część oczekuje od koszuli dopasowania do sylwetki. Osobiście jak najbardziej zachęcam do polubienia się z oversize – długo funkcjonował mit, jakoby oversajzy były wielkim „nie” dla osób z większym biustem, bo źle wygląda (co to znaczy: źle?), bo pogrubia (i co z tego?) – we mnie to przekonanie budzi głęboki sprzeciw, ale, powtórzę: nie musisz lubić oversize!
  • Koszuli oversize nie daje się wygodnie włożyć w spódnicę czy spodnie, bo materiału jest za dużo
  • Koszula oversize niekoniecznie pasuje do dress code’ów (kojarzy się raczej ze stylem casual)
  • Dużo materiału też może ograniczać swobodę ruchów, krępować tym, że wiecznie ciągnie się za tobą jakaś płachta, którą zawadzasz o przedmioty 🙂
  • Jeśli masz średni biust, oversize zwykle wygląda spoko, ale jeśli Twoje piersi są naprawdę bardzo duże – to materiał już nie opływa sylwetki, a tworzy naprawdę spory namiot z przodu, nie mówiąc już o tym, że nawet oversize może dawać za mało miejsca na bardzo duży biust. Zbyt sztywny materiał też nie opływa. W takim przypadku, jeśli luźno, to też z dobrą konstrukcją dostosowaną do wielkości biustu!
  • Ciuch w większym rozmiarze zamiast oversize? Nie bardzo. Wtedy dostajesz rzecz za długą, o za długich rękawach, za szeroką w ramionach i kołnierzyku. A na biuście i tak nie leży. Męskie koszule wchodzące mi na biust, na przykład, szyte są na ludzi wzrostu metr osiemdziesiąt – zgadnij, o ile centymetrów trzeba wtedy skrócić rękaw? 😉

Podsumowując – nawet mnie, z moją miłością do luźnych koszulisk i średnio dużym biustem, który w wielu sytuacjach daje się zignorować, koszula skrojona specjalnie z miejscem na duże piersi daje pewną wszechstronność i swobodę, jakiej nie dają mi owersajzy.

Estetyka

Elegancja nie jest, eufemistycznie mówiąc, fajerwerkiem ozdobności, ale też nie taka jest jej rola. Ma być gładką koszulą o uniwersalnym charakterze, w którą ubierzesz się zarówno na co dzień np. do pracy, jak i na, powiedzmy, nieco elegantsze, choć niekoniecznie bardzo formalne wyjście. Ma być, i jest, ultraprosta i bazowa, ale ma też swoje estetyczne niuanse.

Po pierwsze – materiał. I tu od razu powiem, że nie jest to ten rodzaj nieskazitelnie gładkiej tkaniny w stylu James Bond we fraku – takiego formalnego modelu jeszcze w ofercie Urkye brakuje (a przydałby się!). Tkanina Elegancji jest raczej miękka, przytulna, nie sztywna (kołnierzyk i mankiety są miękkie), nie jest też bardzo cienka. Od razu uprzedzę, że nie cierpię prasować i nie chcę tej czynności w moim życiu, z jednym jedynym wyjątkiem – otóż Elegancjom warto po praniu wyprasować przynajmniej wyłogi kołnierzyka, co udało mi się mniej więcej uczynić do części zdjęć 😉

Poza tym jednym detalem – Elegancja na zdjęciach jest niewyprasowana! Na pewno wiele z Was ucieszy, że przynajmniej na co dzień niekoniecznie wymaga traktowania żelazkiem (ewentualnie można przejechać parownicą, co zdarzało mi się robić przed wyjściem na jakiś event).

(A propos nieskazitelności: jak być może wiecie, mieszkam ze stadem czterech kotów, futro niejako wisi u nas w powietrzu, a ja trwam w zakochaniu w kolorze czarnym, dlatego niech Was nie zdziwi kociwłos tu i tam! Nobla dla Urkye, jeśli uszyje ciemną koszulę z „niezakocalnego” materiału…)

Materiał jest przyjemny w dotyku, choć przed praniem trochę mnie drapał, ale już od pierwszego prania mogę w Elegancji mieszkać przez wiele godzin bez żadnych sensorycznych niedogodności. Ma on też w sobie tę charakterystyczną wizualną miękkość lnu, ponieważ go zawiera i to aż w 45%. Sprawia to, że nawet niewygładzona żelazkiem tkanina sprawia szlachetne wrażenie, które znacie na pewno z lnianych ubrań.

Mankiet Elegancji. Nie udało mi się powstrzymać przed lekkim przesunięciem guzika, bo tu wolę mieć materiał nieco bliżej nadgarstka. (Pro tip: jeśli masz zegarek wielkości cebuli, nie przesuwaj guzika za daleko! :D)

Ach, i jeszcze dodam, że guziczki zgodnie z informacją na stronie mają grawer „URKYE”, którego może nie być widać na fotkach, bo jest naprawdę bardzo subtelny – ale jest, a guziki są proste, lśniące i… eleganckie. Jeśli zaś chodzi o mankiety – są wąskie, a ja wolałabym, żeby były klasycznie szerokie, a najbardziej, żeby były to mankiety do spinek, ale powiedzmy, że nie od razu idealną koszulę dla Kasicy zbudowano. Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś w końcu to marzenie spełnić, ale być może będę jednak potrzebować w tym celu krawca.

Wróćmy jednak jeszcze do tkaniny…

Skład, czyli co to jest sorona?

Elegancja powstała z bardzo ciekawego miksu lnu (45%), wiskozy (22%), sorony (18%) i bawełny (15%) o gramaturze 160g/m2. Len – jego zalety znamy (lekki, przewiewny, elegancki), wiskoza nadaje materiałowi taki jakby ciężar, „lejący” charakter, bawełna jest mięciutka i przewiewna. A co to jest sorona? Sorona jest włóknem elastycznym, ale naturalnym! Jej dodatek sprawia, że tkanina lekko się naddaje i lepiej przyjmuje kształt ciała. To taki naturalny elastan! Sorona jest pozyskiwana z kukurydzy i biodegradowalna.

Pamiętam, jak Ula Jerzak, właścicielka marki, cieszyła się ze znalezienia tej tkaniny na koszule. I powiem Wam, że ją rozumiem, bo poza miękkością i takim przyjemnym leżeniem w ręku, ta lekka elastyczność jest superfajna. Nie jest to taka hmm „chamska” elastyczność jak w typowej koszuli „ze streczem”, która mi się kojarzy z naciąganiem materiału tam, gdzie krój nie daje rady zmieścić ciała. Jest naprawdę subtelna. Nie zamawiajcie mniejszego rozmiaru, że niby się nadciągnie – zamawiajcie taki, jaki wychodzi Wam z pomiarów.

Dopasowanie

Decyzja o wyborze rozmiaru nie była taka oczywista. Na podstawie wcześniejszych nabytków Urkye bardziej celowałam w 46, ale ostatecznie został u mnie 48 o/oo (na metce: 48 1/2). Być może zauważycie na zdjęciach tę niewielką „zadużość” Elegancji w ramionach – 46 była bardziej dopasowana, co dotyczyło całego ciała – ramion, brzucha. A że ogólnie lepiej się czuję w swobodniejszych ciuchach, wygrało 48. W tym rozmiarze pasował na mnie ten mniejszy rozmiar biustowy – o/oo (tak jest oznaczony w sklepie). O co chodzi z tymi „o”? Każdy rozmiar odzieżowy Elegancji jest szyty dla dwóch różnych wielkości biustu. Niektóre ubrania Urkye, zwłaszcza dawniej, powstawały w rozmiarach odzieżowych (np. 36, 40), a oprócz tego każdy z nich był szyty w trzech wielkościach biustu, które Ula nazwała: o, oo i ooo.  Teraz większość ma rozmiary podwójne, nie potrójne, stąd rozmiary na jedno/dwa o (o/oo) oraz na dwa/trzy o (oo/ooo).

Jak dobrać rozmiar koszuli Urkye? Zajrzyj na tę stronę, poza tym przy każdym towarze jest link do przewodnika z tabelką w cm.

Metka Elegancji z rozmiarem i zapasowym guziczkiem. Uwaga: 48 1/2 to NIE jest „48 i pół”, a 48 z biustem „mniejszym z dużych” (rozmiar 48 o/oo, nie 48 oo/ooo)

Wybrany rozmiar daje mi super swobodę ruchów plus brak wrażenia opięcia na żadnej części ciała. W 46 nie czułam się tak swobodnie, na przykład plecy były dla mnie trochę za skąpe. W 48 mogę zapleść ramiona z przodu i nie czuć, że coś mnie ciągnie. 48 oo/ooo natomiast miała już wyraźnie za dużą przestrzeń na biust, materiał marszczył się w tym miejscu.

Ponieważ jednak Elegancja jest dosyć swobodna – ma raczej szerokie rękawy, nie jest mega opięta w pasie (poprzednie modele koszul były bardziej opięte), to przypuszczam, że większości osób typowo noszących 46 ten rozmiar może świetnie pasować. Ja się zawsze ogromnie cieszę z szerokich rękawów, bo wąziutkie w ramionach rękawki to kolejna po braku miejsca na biust rzecz, która mnie strasznie irytuje w damskich ubraniach (choć akurat w koszulach zwykle się jeszcze mieszczę).

Krój, czyli jak leży

Krótko: leży, jak należy. Dla mnie krój Elegancji jest idealny – dobrze układa się na biuście, ale nie jest drugą skórą, daje swobodę ruchów. Uwielbiam to, że gdy podniosę ręce, nie muszę potem wszystkiego poprawiać, że mogę w Elegancji usiąść w dowolnej pozycji i materiał nie opina się nie tylko w biuście, ale i na brzuchu. Uwielbiam, że mogę zapleść ramiona i nie czuć, że coś mnie ciągnie w rękawach, albo z tyłu. Elegancja nie jest też przesadnie wąska w plecach, jak niegdyś bywały różne biu-ciuchy. A ja mam plecy, ramiona i brzuch i nie zawaham się ich użyć 😉 W szczególności, nie zamierzam się poświęcać i czuć niewygody w tych miejscach w imię jakiegoś konkretnego stylu wyglądu warunkowanego faktem, że posiadam piersi.

Na wszystkich zdjęciach pod koszulą mam dość mocno zbierający i podnoszący biust stanik Ewy Bien z tej recenzji – po to, by pokazać, że nawet mocno wyeksponowany biust mieści się doskonale. Oczywiście można też pod Elegancję włożyć coś mniej podkreślającego piersi i wygląda to również bardzo dobrze. Ja na przykład pod wszelkie koszule lubię biustonosz Anity z tej recenzji, albo mięczaka z tej.

Co robię na tym zdjęciu? To samo, co na zdjęciu zajawkowym do tej recenzji: z całej siły WYPINAM biust! Jak widać, w rejonie guzików nie widać rozchodzenia się. Żadnych szans, żeby cokolwiek się rozpięło. W sumie szkoda, że nie mam zdjęcia, jak by to wyglądało w przeciętnej koszuli…

 

W jaki sposób udało się marce Urkye osiągnąć taki efekt na moim 85H? Ula opracowała specjalnie konstrukcję przeznaczoną na duże biusty, opierającą się na podwójnych cięciach francuskich. Są to te szwy, które widać po bokach biustu, skierowane w dół. Pionowe szwy biegną również na plecach, co zapewnia delikatne dopasowanie do figury. Co dla mnie ważne, Elegancja nie jest mocno taliowana – takie kroje mi nie pasują – nie mam ani szerokich bioder, ani wąskiej talii, ani, przede wszystkim – chęci podkreślania wcięcia w pasie. Prostota FTW.

Tak to wygląda na schemacie:

Schemat pochodzi ze strony marki Urkye

Wygoda

Już wcześniej o tym pisałam, ale powtórzę: Elegancja jest mega wygodna, nie krępuje ruchów, a materiał nie drapie! Prawdę mówiąc, tego ostatniego obawiałam się najbardziej, zwłaszcza że na początku, przed praniem, była trochę gryząca. Pierwsze pranie rozwiązało ten problem całkowicie i bez śladu.

Nie jest supercienka, ale i nie jest w niej gorąco/duszno, bo materiał jest przewiewny. To znaczy, na pewno jest cieplej niż w wydekoltowanym topie. Mam zresztą za sobą małe rewelejszyn, że w koszuli zapiętej pod szyję jest serio ciepło i czasem nie trzeba wkładać szalika, ale dla wielu z Was to pewnie oczywiste.

Koszula na duży biust – styluwa! 😉

W końcu post ze stylówką 🙂 Pokażę się Wam w najbardziej oczywistym dla mnie zestawie. Elegancję można nosić zarówno do spódnicy, jak i do spodni czy szortów, na wierzch, albo włożoną do środka. Włożenie koszuli w spodnie długo pozostawało moim ubraniowym marzeniem i wciąż mam resztki oporu w tym miejscu, ale w Elegancji pokonać mi je zdecydowanie najłatwiej – łatwiej niż w luźnych koszulach innych firm. Jak widać na fotach, daje radę w wersji pod szyję (z biżu, żeby nie było za nudno, ale bez biżu jest równie gites), w wersji rozpiętej, w wersji na spodnie i pod.

Co jeszcze mam na sobie, poza Elegancją? Spodnie: dział męski UNIQLO (Warszawa), pasek: Vegetarian Shoes (UK), biżu na kołnierzyk: Martva Natura (o której będzie niżej) (nabyte za własne!).

 

Cztery kolory Elegancji

Na razie mam w szafie tylko czarny, ale Elegancja powstała w czterech kolorach: czarnym, białym, granatowym i mauve. I moim następnym kolorem będzie granat, bo ma taki super przyjemny melanżowo-denimowy charakter. Fotki pochodzą ze sklepu:

Ganatowa Elegancja – już ją kocham!

Cztery Elegancje

Martva Natura na kołnierzyku

Na deser – jeszcze jedno spełnione marzenie, czyli najbardziej cool dodatek do kołnierzyka ever. Martva Natura specjalizuje się od lat w biżuterii zwanej przez autorkę „szkłem z efektem wow” – robi między innymi takie cudne, kolorowe (na przykład tęczowe!), magicznie opalizujące, pełne drobinek, albo zdobione rysunkami szkiełka zdobiące wisiorki, kolczyki, broszki (czy znacie „salceson z jednorożca”? No to zobaczcie!). Do tej pory jednak nigdy nie robiła pinów ani collar pinów, więc trzeba było użyć starej znajomości, ale udało się!  Wiecie, o czym teraz marzę? Że więcej osób będzie takie chciało i Martva poszerzy swój repertuar o piny, w szczególności piny do kołnierzyków. Czyli takie dwa malutkie cosie połączone łańcuszkiem.

Patent tej ozdóbki jest prosty – dwa piny i złączony końcami łańcuszek z nieco większymi kółkami z dwóch stron, w które można włożyć szpilkę pina.

Grawer na guziczku się ujawnił!

Oczka w pinach to standardowy produkt Martvej – znajdziecie je w kolczykach i zawieszkach jako kocie lub smocze oczy w różnych kolorach.

Jeśli mi się kiedykolwiek uda z tymi mankietami do spinek, to zgadnijcie, do kogo w pierwszym rzędzie pójde po spinki (nie, jeszcze nie ma w ofercie ;-))?

Specjalne zamówienie kosztowało mnie trochę więcej niż przeciętne kolczyki Martvej, ale nie jakąś fortunę – ceny Martvej Natury są przystępne, metal to, o ile wiem, stal (na razie wszystkie ozdoby, jakie mam, błyszczą i trzymają się świetnie).

Podsumowanie

Dawno żaden ciuch nie dał mi tyle szczęścia i tak gładko nie wszedł do garderoby, jak Elegancja. Staram się, między innymi, wkładać ją na wydarzenia „stanikowe”, jak np. inauguracja kampanii „Dotykam Wygrywam”, choć akurat na Salonie Bielizny robiłam poważne wrażenie w luźnej koszuli innej marki 😉  Oczywiście lubiącym dekolty i dopasowane do sylwetki kobiece kroje polecam też inne ubrania Urkye dla osób z większym biustem, jak bluzki i sukienki. W recenzjach staników, w rozdziałach o kształtowaniu często pokazuję się w bardzo dopasowanej, cienkiej bluzce Urkye, bo w niej doskonale widać formę biustu.

Ula szyje z dobrej jakości, certyfikowanych materiałów, cała produkcja odbywa się w Polsce, pod Poznaniem. Firma ma dwunastoletni staż! I w odróżnieniu od innych „małych polskich marek” stara się zapewnić ubrania dla tych z nas, które/którzy w sieciówkach nie mają czego szukać. I naprawdę nas słucha.

Biała koszula Minimal, rozmiar 44 – tu widać, że trochę za mała 😉 Zdjęcie z wiosny 2023.

Elegancja. W końcu dobra!!! <3

Mnie niesamowicie uszczęśliwił fakt, że Ula zdecydowała się powiększyć rozmiarówkę do 50 (przez długi czas kończyło się na maksymalnie 44). Tę decyzję poprzedziły, jak być może pamiętacie, długie rozważania, i padło za nią wiele naszych głosów pod postami na ten temat. Doceńmy to! Ja następne fundusze ciuchowe planuję zainwestować w kolejne Elegancje.

Sezon „białobluzkowy” przed nami, mamy co polecić młodym biuściastym zdającym matury, egzaminy, ubierającym się do pierwszej pracy…  mamy też co sprawić sobie – w czym można się w końcu wygodnie dopiąć, bo wszak nie samym dekoltem w dzianinie człowiek z biustem żyje.

Macie już swoje Elegancje? Albo chcecie mieć? Co sądzicie o dopasowanych ciuchach na duży biust? 🙂 

Może ci się spodobać

2 komentarze

  • Magdalaena

    Super, że Urkye dociągnęła rozmiarówkę do 50! muszę sprawdzić, czy coś nie będzie na mnie pasować, bo na Tobie bardzo ładnie te koszule leżą.

    19 marca 2025 at 23:30 Reply
    • Stanikomania

      Sprawdź, i będziesz miała moją wdzięczność (oraz pokoleń innych zaglądających w me komcie ;)) za opisanie swoich wrażeń z ciuchów Urkye. W rozmiarze 50 są jeszcze sukienki i bluzki, np. Francuzka z ładnym szerokim dekoltem, i rewelacyjne kopertówki, w ładnych kolorach. Sklep miał lifting, moim zdaniem super teraz wygląda, i Ula na zdjęciach 🙂

      20 marca 2025 at 03:45 Reply

    Leave a Reply