Lato szaleje, cała sterta biustonoszowych nowości czeka na opisanie, ja w niedoczasie – zanim jednak z radością rzucę się w wir koronek, tiulów i haftów w kolorach tęczy, czuję się zobowiązana skomentować pewną… publikację.
„Gdy za duży biust jest udręką" – taki tytuł nosi jeden z tekstów zamieszczonych w pewnym kobiecym portalu o urodzie i modzie (nie linkuję świadomie, a dlaczego – okaże się niżej). Duży biust i udręka? Bez przesady – wzruszy ramionami większość z nas. Fakt, polowanie na dobry stanik na większy biust (DD+) w naszym kraju do rozrywek nie należy, zwłaszcza jeśli ograniczamy się do przeciętnych sklepów z bielizną. Ale przyjrzyjmy się dokładniej: chodzi o biust ZA duży – czyli na pewno nie jest to elaborat o tych dobrze nam znanych mankamentach posiadania pokaźnych atutów, wśród których nie ma żadnego, który nie dałby się skompensować noszeniem właściwego rozmiaru bielizny i dobrze dopasowanych ubrań. Na czym jednak polegają udręki ZA dużych biustów, i co to w ogóle znaczy „za duży biust"? Istnieje przypadłość zwana gigantomastią, przy której nawet gorseciarki rozkładają ręce, nie mówiąc już o sklepach, nawet tych zaopatrzonych w dużo dalsze litery alfabetu, niż te znane z osiedlowych bieliźniaków. Jest to choroba, prawdopodobnie o podłożu hormonalnym, przy której opuchnięte do granic możliwości piersi ważą naprawdę wiele kilogramów, utrudniają poruszanie się i uniemożliwiają właścicielce normalne życie: choroba kwalifikująca się do leczenia, nie na zakupy. Zajrzyjmy jednak do „artykułu". Okazuje się otóż, że naczelnym objawem „za dużego biustu" są… wrzynające się ramiączka od stanika i problemy z kupnem bielizny! Czy jest na te udręki jakaś rada? Na przykład: zajrzeć do paru internetowych sklepów? Na najbliższym urlopie w Anglii rozejrzeć się za bielizną? Kupić nareszcie dobrze dopasowany w obwodzie, przyzwoicie trzymający stanik? Nie! [uwaga, ironia:] Kobieto, jeśli na Twoim osiedlu nie sprzedają staników z miseczką powyżej D i obwodem 75, powinnaś koniecznie poddać się… operacyjnej redukcji piersi!
Byłabym nieuczciwa, gdybym nie wspomniała o innych, także wymienianych w tekście problemach, związanych z "przerostem piersi" (które to określenie, jak rozumiem, oznacza wg autorów miseczkę powyżej D). Są nimi bóle kręgosłupa, odparzenia i trudności w uprawianiu sportu. Istnieją, oczywiście, przypadki kliniczne, którym nie wystarczy „terapia" w postaci zakupu nareszcie odpowiedniej bielizny codziennej i sportowej – te najbardziej skrajne. Jaki rozmiar zatem kwalifikuje się do redukcji według autorów tekstu? Otóż jest nim na przykład… 80F (sic!!!).
Tak więc, szanowni producenci cudeniek na literki G, H, J i K, strzeżcie się, albowiem wkrótce wypadniecie z biznesu. Tłumy ogłupiałych Polek z „przerostem piersi" rzucą się do tzw. „niezależnych doradców medycznych" (którzy, jak się zdaje, stworzyli ów pełen szkodliwych bzdur tekst), a potem uderzą gromadnie do chirurgów-plastyków. Chirurdzy skoszą niezłą kasiorę, a z ulic znikną wszystkie biusty, które nie zmieszczą się w „D" ze sklepików i bazarów. Że już nie wspomnę o smutnej perspektywie, że Stanikomania zwiędnie z braku czytelniczek… Oprócz zmarszczek i za dużych brzuchów, które – fakt – rzadko komu się podobają, wymyślono bowiem najnowszą przypadłość, kwalifikująca się do chirurgicznej interwencji: biust nie mieszczący się w staniku D! (Panowie! Ratunku!) Ciekawam, do czego jeszcze każą nam się „przyciąć"? Do rozmiaru konfekcyjnego 36? Do rozmiaru buta 38? Wzrostu 170? Do czego jeszcze namówią nas „niezależni bezpłatni doradcy medyczni"?
Mam dziwną pewność, że to, co z mojego punktu widzenia wygląda na chore i absurdalne (przyznam się, że nigdy w życiu nie postała mi nawet w głowie myśl o zmniejszaniu sobie czegokolwiek, może z wyjątkiem obwodu w talii), wiele kobiet potraktuje jako prawdę objawioną. Bo przecież wrzynają im się te nieszczęsne ramiączka, a biust buja się przy schodzeniu po schodach. Najprostsze i najzdrowsze rozwiązanie w postaci kupna stanika o odpowiednim obwodzie i misce jest jednocześnie najtrudniejsze – bo dla wielu niedostępne i całkowicie nieznane. Łatwiej uwierzyć mądremu „bezpłatnemu doradcy" i pani Krystynie, która wreszcie poczuła się lepiej – bo w sklepie z bielizną może pogrymasić (tak jakby wcześniej nie mogła – trzeba było znaleźć odpowiedni sklep!). Okazuje się także, że nowy, lepszy (bo mniejszy) biust pomógł pani Krystynie w karierze – z poprzednim bowiem wyglądała „nieprofesjonalnie". Zawsze mi się wydawało, że rozmiar biustu ma znaczenie tylko w jednym zawodzie – najwyraźniej się myliłam. Zgodnie z tym tokiem myślenia, szczytem profesjonalizmu jest brak biustu. Kobiety! Już wiadomo, skąd nasze kłopoty na rynku pracy. Marsz do chirurga! A przy okazji i endokrynolog by się przydał – zmiana płci raz na zawsze pozbawi nas „udręki". Tako rzecze Wasz bezpłatny doradca medyczny.
48 komentarzy
ananke666
Ha! Jestem pierwsza, słaniająca się i idąca spać. Jutro z Maith przystępujemy do smażeniny, a co wysmażymy, to się okaże >:]
31 maja 2007 at 01:27veev
:))
31 maja 2007 at 01:34(na wiecej mnie o tej porze nie stac)
carmelli
Mnie wlasnie najbardziej w artykule zabolal ten fragment o nieprofesjonalnym wygladzie…
Kiedys myslalam, ze ludzi osadza sie po wiedzy i umiejetnosciach, bo tak to wyglada w mojej pracy, ale najwyrazniej sie mylilam! Najwyrazniej wiekszy od przecietnego biust spowalnia prace zwojow mozgowych uciskajac na zyly doprowadzajace do nich krew…
Swoja droga zachowanie szefa Pani Krystyny z artykulu podpada pod odpowiednie paragrafy i jest jak dla mnie molestowaniem lub dyskryminacja o podlozu seksualnym.
31 maja 2007 at 03:19maith
O ile ta cała “pani Krystyna” w ogóle istnieje 😉 Ale fakt, jeśli szef dyskryminowałby pracownika z powodu… biustu, to byłoby to niezgodne z prawem. Od takich spraw są Inspekcja pracy i sąd. A nie… chirurdzy plastycy.
31 maja 2007 at 06:21Bo jak tak dalej pójdzie, to kobiety, które są dyskryminowane ze względu na płeć w ogóle zaczną być zachęcane do zmiany płci.
A dyskryminacja kobiet to jest faktyczny, zauważalny problem, w odróżnieniu od dyskryminacji ze względu na biust, która częsta nie jest.
kasiamat00
No tak, jak ktoś ma duży biust i nie wie, gdzie może kupić ubrania, w których nie wygląda jak w worze na ziemniaki, to rzeczywiście wygląda nieprofesjonalnie. Podobnie jeśli ubiera się wyzywająco albo ma specyficzny sposób bycia (niektóre kobiety niezależnie od rozmiaru miseczki epatują seksem w każdej sytuacji – czasami robią to nawet zupełnie nieświadomie). Ale jeśli jest dobrze ubrany i zachowuje się normalnie – to o co chodzi?
Jak dla mnie opis “pani Krystyny” to raczej opis osoby z dużą dawką kompleksów – a to się leczy u psychologa, a nie u chirurga.
31 maja 2007 at 09:44maith
Skoro wykładowcom, lekarkom, prawniczkom, inżynierom itd. duży biust nie przeszkadza w karierze.
31 maja 2007 at 09:51Skoro nie przeszkodził w karierze nawet Elżbiecie II Windsorównie, to argument, że przeszkodzi jakiemuś szkoleniowcowi był śmieszny.
masaiimara
Zauważcie, że mityczna Krystyna pisała już listy z gazowni, więc może ona istieje??;) A serio i poważnie jak najbardziej – przeraża a i obraża poniekąd taki tekst. Nieprofesjonalny wygląd… Poprawnośc polityczna nie powoliła autorom sformuołować tego jako “wulgarny”?! Wyobrażam sobie te nastolatki czytające i myślące sobie “no tak teraz mam D i się nie mieszczę w połowę tych staników co koleżanki noszą, to jak to będzie dalej? Stanę się MONSTRUM!” Po czym zaczynają mieć obsesję na tym punkcie a jedna czy druga bogata ciocia funduje im na 18-tkę operację zmniejszenia biustu z powodów “medycznych” wymienionych przez doradców niezależnych, a żeby ich pogięło!:/ Albo 30-latka, po ciąży czy dwóch i wleloletniej gehennie kupowania staników w sklepach naziemnych oraz noszenia cełego tego badziewia o za dużym obwodzie, trafia na ten portal zamiast na nasze forum i niestety nie pojawia się u niej refleksja, że “lepiej późno niż wcale” znaleźć właściwy rozmiar i stać się lżejszą o kilka kilogramów dobrze dzwigniętego konstrukcją stanika biustu. Ona z żalem pomyśleć może “dlaczego ja tak późno dowiedziałam się, że to nie wstyd, a CHOROBA i to można leczyć??”
31 maja 2007 at 09:56Ależ jestem wkurzona!!!!!!! Co to za portal nieodpowiedzialny?! Kasa za reklamę kasą, ale pewna uczciwość wobec wielkiego grona odbiorczyń ważniejsza. Tym bardziej powraca więc palący problem braku odpowiedniej kampanii uświadamiającej szerokie rzesze Biuściastych_a_Jeszcze_Źle_Zmierzonych_Kobiet.I tutaj w Tobie Kasico, w Butters i w nas wszystkich z Forum chyba nadzieja!!!!!
suziliu
Ten tekst mnie zbulwersował. Szczególnie fragment o ‘nieprofesjonalnym’ wyglądzie. Zdaje się według logiki tego tekstu, że czym prędzej powinnam zrezygnować z obecnej pracy (prawnik), bo mój ogromny biust – 70 GG jest zbyt nieprofesjonalny i może jeszcze ogranicza moje horyzonty myslowe??? Kobieta z dużym biustem może nie nadaje się, idąc dalej, do żadnej normalnej pracy, bo jest wyzywajaca, i pewnie jeszcze głęboko niemoralna, jesli nie zoperowała sobie tej przypadłości??? Ja naprawdę rozumiem że ktoś może chcieć pomniejszyć sobie biust nawet nosząc 80F, czy nawet 70D, taksamo jak osoba nosząca 75 DD, czy E może chcieć go powiększyć. Ale przypisywanie osobom z dużym biustem najgorszych stereotypów jest szokujące. Ja nie jestem pomyłką natury którą tylko operacja może uratować od zycowej klęski!
31 maja 2007 at 10:31kasica_k
Zmieniłam tytuł, bo maith kazała 😉
31 maja 2007 at 12:40kasica_k
Mnie tez ten fragment o “nieprofesjonalizmie” wpienil najbardziej ze wszystkiego. To jest powrot do jakiegos ciemnogrodu – kobieta niby przeszkadza innym w pracy, bo jest kobieta i wyglada jak kobieta. Wdziejmy wiec wory pokutne, a najlepiej zamknijmy sie w domach, zeby czasem nie wzbudzac pozadliwych spojrzen meskich i zgorszenia nie siac. Ciekawe, ze ja jakos potrafie sie skupic na robocie niezaleznie od plci i atrakcyjnosci towarzystwa, w ktorym sie znajduje, i owo towarzystwo najwyrazniej rowniez.
No i oczywiscie te argumenty niby “medyczne”, ze mamy do czynienia z jakims “przerostem”. Bardzo to sprytne.
Niech sobie ludziska poprawiaja nature, jak lubia, sa gusta i gusciki – ale juz wmawianie zdrowemu czlowiekowi, ze ma “przerost”, jest zwyczajnie karygodne.
31 maja 2007 at 13:16besame.mucho
O tak, ten “nieprofesjonalizm” też mnie zirytował. To co, jak kobieta ma biust – niech go zmniejszy, jak ładną pupę – niech zrobi z nią cholera-wie-co, jak ładną buzię – niech chodzi w torbie na głowie. Bo to wszystko przecież takie nieprofesjonalne!
31 maja 2007 at 13:29I żeby to jeszcze było wiadome (nie tylko dla nas, ale dla każdej czytelniczki) że pisał to jakiś kretyn. Ale nie, poprze się taki swoim własnym lekarskim autorytetem i wmawia kobietom bzdury.
maith
Problem z fragmentem sugerującym, że osobie z dużym biustem można zarzucić nieprofesjonalizm jest perfidny, bo czytające go młode dziewczęta bez profesjonalnych doświadczeń nie zdążą się dowiedzieć, że ten problem nie istnieje. Wcześniej zrobią sobie operację. Pod wpływem nowej odsłony mitycznej “Genowefy z Tych”, zwanej tym razem “panią Krystyną”.
31 maja 2007 at 16:07Mi nigdy w życiu biust nie zaszkodził w karierze, a obracam się w kręgach mających znacznie wyższe wymagania co do profesjonalizmu niż “praca szkoleniowca”.
kasiamat00
Maith, może chodzi o “profesjonalizm” rodem z polskich buraczanych firm, które dorobiły się na przekrętach i handlu śrubokrętami? Takich, w których “profesjonalna” sekretarka ma mieć 20 lat, długie nogi, blond włosy i śmiać się z każdego żartu “prezesa”? Bo brutalna prawda jest taka, że im bardziej odpowiedzialna i wymagająca większej wiedzy i większych kompetencji praca, tym mniejsze szanse, że ktoś pozwoli sobie na olanie potencjalnego pracownika tylko dlatego, że jest kobietą/Murzynem/mańkutem/whatever. Dlatego Tobie, mi i jeszcze kilku osobom zachowanie tego pracodawcy wydaje się delikatnie mówiąc skandaliczne – bo ja po usłyszeniu takiego tekstu bym po prostu wyszła (być może trzaskając drzwiami, być może grożąc konsekwencjami prawnymi, być może jeszcze coś innego) i nie zawahałabym się opowiedzieć tej historii wszystkim dookoła. A że, jak to już Kasica zauważyła przy którejś okazji, świat jest mały i mocno scrosslinkowany (a już szczególnie co niektóre środowiska), więc niefortunny pracodawca miałby nieciekawą opinię. Biorąc pod uwagę obecną sytuację na rynku pracy dla specjalistów z tej akurat branży w Wawie mogłoby się to okazać bardzo, bardzo bolesne.
Co do “pani Krysi” – czy mi się wydaje, czy w tym artykule nigdzie nie jest wprost napisane, że pracodawca przyczepił się akurat do wielkości biustu? Nie chce mi się sprawdzać, ale mam wrażenie, że chodziło raczej o ogólną sugestię nt. “nieprofesjonalnego wyglądu” – czyli z równym powodzeniem garbienia się, źle dobranych ubrań, braku/nadmiernego makijażu, zniszczonych włosów i tysiąca innych rzeczy. Problemem tej pani nie był biust, tylko kompleksy (ogólna uwaga zinterpretowana tradycyjnie jako dotycząca najbardziej drażliwego punktu) – ale oczywiście operacja plastyczna to mniejszy wstyd niż wizyta u psychologa. Oto Polska właśnie…
31 maja 2007 at 18:44kasiamat00
Kasica, to proponuję jeszcze wprowadzić podobne zasady dotyczące facetów (szczególnie tych atrakcyjnych :). Dlaczego to my mamy być dyskryminowane?!
31 maja 2007 at 18:51turzyca
Jedyny zawod w jakim biust moglby przeszkadzac to chyba czysciciel kominow – ale do tego zatrudniano zazwyczaj nieletnie dzieci, bo tylko one swobodnie sie w tych rurach miescily. No moze jeszcze biusciatej trudno jest przebrac sie za mezczyzne.
31 maja 2007 at 21:37Wiecej zawodow w ktorych biust mialby jakakolwiek role do odegrania nie jestem w stanie wymyslic.
Bo w najstarszym zawodzie swiata wystepuja panie kazdego rozmiaru – klienci maja rozne gusta.
maith
Kasiamat, zgadza się. Im poważniejsza i bardziej szanowana profesja, tym mniej problemów, bo zaczynają się liczyć kompetencje, a i współpracownicy, szefowie itd. prezentują zwykle wyższy poziom kultury osobistej.
31 maja 2007 at 22:36brzuchalek
A tak przy okazji, bo dla mnie to sie jednak jakoś łączy tematycznie, to skąd ten owczy pęd – który akurat nie budzi uwag Biuściastych, bo odkąd czytam Stanikomanię i Lobby, to z negatywnymi uwagami na ten temat się nie spotkałam – do zasłaniania sutków? Toż to czysta natura i ja nie potrafie pojąć, po co kobiety to robią? Bo jak widać sutki, to wyglądają nieskromnie, czy np. nieprofesjonalnie? Biusty są OK, ale sutki to już nie? Toz to paranoja! Ja rozumiem, że jedna sobie zasłania, bo uważa, ze jej to przeszkadza, a druga nie, ale przecież podobnie jest z oceną biustu. Dla jednej duży będzie nieprofesjonalny, a dla drugiej wspaniały.
31 maja 2007 at 22:44limonka_01
Brzuchalku, po prostu uważamy, że cechy fizyczne jak np. wielkość biustu nijak się mają do kompetencji zawodowych. Natomiast poglądy osób, które mimo wszystko uważają, że duży biust jest nieprofesjonalny budzą naszą bardzo głęboką irytację (delikatnie mówiąc), gdyż trącą dyskryminacją z uwagi na wygląd.
31 maja 2007 at 22:57mary_lu
Mam właśnie rozmiar 80F i bardzo chętnie stanęłabym… powiedzmy, hmm… oko w oko z autorem artykułu. Prędzej bym sobie dała nogę uciąć w kolanie niż biust zmniejszyć – serio!
Aż się we mnie gotuje, gdy pomyślę ile dziewczyn pogłębi swoje kompleksy między innymi przez takie durne artykuły sponsorowane…
31 maja 2007 at 23:45kasica_k
Istnieje tez pewna roznica miedzy zaslanianiem sutkow, a propozycja chirurgicznego ich usuniecia 😉 A do tego typu rozwiazan namawia ten tekst: zmniejsz sobie biust, a bedziesz wygladac “profesjonalnie”, cokolwiek to znaczy… Dla mnie do “nieprofesjonalnego wygladu” kwalifikuje sie dekolt do pepka (bez wzgledu na rozmiar tego, co pod nim) na oficjalnym spotkaniu, a nie posiadanie biustu F, G czy H. Problem dekoltu zas latwo rozwiazac, ubierajac sie odpowiednio do sytuacji. Chirurg do tego niepotrzebny 🙂
31 maja 2007 at 23:48brzuchalek
🙂 Jasne, że nie! Tak samo jak jasne, że wygląd nie ma nic wspólnego z kompetencjami, co nie zmienia faktu, że są osoby, które uważają, ze jest w nich cos takiego, czego nie akceptują i nie zaakceptują nigdy. Natomiast nie wierzę, ze takie artykuły mają aż taką moc sprawczą, zeby dziewczyny tłumnie rzuciły sie do chirurgów. Ani nie leży to w naszej kulturze (jednak to nie Brazylia), ani w przecietnych mozliwosciach finansowych. Na takie ogłoszenie trafi ktoś, kto sie tym interesuje, kto już ma problem. Ale jak trafi na tę stronę, to trafi i na inną. Ostatecznie to jest internet. A Biuściaste to jednak juz kobiety, nie dzieczynki, i myśleć potrafią 🙂
1 czerwca 2007 at 00:33kasica_k
brzuchalek, mam taką wielką nadzieję 🙂 “Niestety” Biuściastą można zostać jeszcze w całkiem młodym wieku, kiedy to szaleją kompleksy i mało jest dziewcząt, które niczego by w sobie nie chciały poprawić. I wskazywanie im, że ich biust jest czymś “przerośniętym”, czego mają się wstydzić, to robienie im dodatkowej wody z mózgu – i choć do chirurga pewnie nie polecą, to samoocena i dobre samopoczucie ucierpi. Choć, oczywiście, bardzo chcę wierzyć w zdrowy rozsądek naszej biuściastej młodzieży 🙂
1 czerwca 2007 at 00:50kasiamat00
Brzuchalku, dziewczyny nie rzucą się tłumnie do chirurgów, ale być może wbiją sobie do głowy, że są jakąś fanaberią przyrodniczą i jedyną rzeczą, która może im pomóc jest operacja. Naprawdę zaś wystarczyłby dobrze dobrany stanik i, przede wszystkim, pozbycie się kompleksów. Jeśli nie potrafią sobie z nimi poradzić same, to przy pomocy psychologa. Bo jak dla mnie to co proponuje ten artykuł, to jak leczenie dżumy cholerą, albo jeszcze lepiej – bólu zęba aspiryną. Zamiast poradzić sobie z prawdziwym problemem, jakim jest niska samoocena i brak akceptacji siebie, niwelujemy jakieś wydumane wady. Przecież przy takim podejściu “pani Krysia” za pół roku dojdzie do wniosku, że jednak operacja nic nie dała, nadal nie wygląda idealnie, a tym razem problemem jest np. za szeroki nos. I znowu pójdzie pod nóż. Mnie ten aspekt sprawy oburza jeszcze bardziej niż wszelkie głupie stereotypy.
1 czerwca 2007 at 00:51maith
Duży biust można mieć i w wieku 14 lat. I rodzice, którzy nie zasponsorowaliby córeczce operacji powiększenia biustu traktując ją jako fanaberię, tu, widząc argumenty sugerujące, że ich dziecko jest chore, ma jakiś przerost, wymaga leczenia, może sobie zniszczyć kręgosłup itp. mogliby takiej zakompleksionej córce ulec, albo chociaż wpaść w sieć, ups przepraszam, umówić się na spotkanie z “niezależnym” konsultantem, wierząc że to przecież “nic nie kosztuje”. A na takim spotkaniu już sobie tam z nimi poradzą.
1 czerwca 2007 at 01:07maith
I oczywiście nikt nie spodziewa się, że Polki rzucą się tłumnie. Ale każda jedna dziewczyna, która zdecyduje się na operację pod wpływem tego artykułu, a gdyby zamiast na ten artykuł trafiła do nas i zaczęła nosić dobrze dobraną bieliznę, to nigdy by tego nie zrobiła, będzie ofiarą ich nachalnej, zastraszającej reklamy.
1 czerwca 2007 at 01:10kasica_k
Taa, jest pewna różnica między “maaamoo, mam za duży biust!” a “twoje dziecko może mieć przerost piersi”. 😉
Tu właśnie siedzi ta perfidia. Jednocześnie uderza się w samoocenę i poczucie wstydu (te oceniające spojrzenia innych, “nieprofesjonalny” wygląd), a jak się ofiara na to nie złapie, to mamy na podorędziu argumenty “medyczne”.
A wracając do pani Krysi i fotki “przed”: wydaje mi się, że jeśli już koniecznie chce się coś tu poprawić, to ewentualnie można zrobić lifting. I przede wszystkim kupic dobry stanik, bo bez tego wszystko obwisnie z powrotem!
1 czerwca 2007 at 02:10origami_21
Przemyśliwuję sprawę rzeczonego artykułu od kilku dni i dziwne rzeczy przychodzą mi do głowy. Dużym biustem (75H) dysponuję już od wczesnej młodości i nigdy nie miałam specjalnie wielkich kompleksów, ale to może dlatego, że u mnie w rodzinie wszytkie kobitki były obdarzone i wszystkie nosiły swoje skarby z fasonem i dumą. Jeśli chodzi o powiązanie kompetencji zawodowych z dużym (czy też małym) biustem to myślę, myślę i nie mogę się doszukać związku. No ale wg tej teorii może nie mogę, bo duży biust przeszkadza mi w przeprowadzaniu prawidłowych procesów inteletualnch. Pracowałam w kilku zupełnie róznych branżach, miałam szefów i szefowe, podwładnych i podwładne i NIGDY!! nikt z nich nie koncentrował się na wielości moich piersi, uszu czy tyłka. Ja wiem że to może się zdarzyć, ale jak zaznaczyłyście to jest po prostu molestowanie i podpada pod odpowedni paragraf. Poza tym, jeśli kobieta do pracy przychodzi wyzywającą ubrana to czy ma duży, czy mały biust to może sprawiać wrażenie nieprofesjinalne (oprócz oczywiście zawodów , w których należy ubierać się wyzywająco;))), ale to nie biust o tym decydyje, lecz jej brak wyczucia, smaku i szacunku w stosunku do współpracowników. Ło matko, rozpisałam się bom straszliwie poruszona tymi bzdurami. Konkluzja rodzi się następująca: krzyczmy wszem i wobec, że biusty takie jak nasze są NORMALNE, że nie jesteśmy kalekami. I jeszcze jedno: wychowujmy swoje córki w poczuciu dumy ze swoich kształtów, jakie one by nie były, oraz uczmy , kiedy przyjdzie czas, dobierania odpowiedniego rozmiaru stanika.
1 czerwca 2007 at 10:33Howk!!!
filoruska
Wielkość moich stóp przekracza rozmiarówkę dostępną w 99% sklepów. Czy z tego powodu jestem nieprofesjonalna w pracy i kwalifikuję się do operacji plastycznej zmniejszenia stóp? Bo coś takiego sugerowano mi we wszystkich sklepach z butami, jak byłam trochę młodsza. Teraz sprzedawczynie już przestały sobie pozwalać na dowcipy na temat mojego rozmiaru.
1 czerwca 2007 at 13:06turzyca
to ja bym sobie chyba musiala jakies implanty w stopy wszczepiac… 😉
2 czerwca 2007 at 00:36brzuchalek
:))) dziewczyny, wszystko, co tu piszecie, to prawda, ale tylko częściowa. Przecież i operacja piersi i np. zasłanianie sutków czy uznawanie, że ktos ubiera sie do pracy wulgarnie to – przy oczywistych różnicach w wadze tych zjawisk – jest przejaw akceptacji tudzież samoakceptacji. Nie polemizuję z tym, że artykuł, o którym piszecie, jest do bani, bo jest, tylko z nieprzyjmowaniem przez was cudzych racji i wydawaniem autoratywnych sądów. Bo jeżeli ja uważam, że sutki są nieprzyzwoite, to mam rację, ale jeżeli ktoś uważa, że jego biust jest nieprofesjonalny, to jest biedną ofiarą złych ludzi. Rozumiem, że znajdowanie winnych scala grupę i pozwala podbudować się moralnie, ale skoro walczymy ze stereotypem, że duzy biust to mały rozum, to nie traktujmy biuściastych, starych i mlodych, jak kretynek. Zgódźmy sie z tym, że potrafią myśleć, potrafią dokonać wyboru, a jeżeli nawet nie potrafią albo nie chcą, to mają do tego prawo. Rozumiem też, ze wszystkie uwagi, które tu padają, to z troski o innych, ale nie jestem do końca przekonana, że np wskazywanie zakompleksionym kobietom, że nieszczęścia, jakie ją spotykają, to z winy innych, złych ludzi, jest dla nich dobre. Lekarzy, którzy chcą je wykorzystać finansowo, złych producentów, którzy akurat w tym przypadku chcą stracić i zapewne robią to z wrodzonej wredności, czy wreszcie głupich oczywiście sprzedawczyń, albo szefów buraków. Co oczywiście nie wyklucza, ze tacy też są na świecie. Ale to tak jak z zasadą: znajdź winnego, a pokrzywdzony Biust sie znajdzie.
2 czerwca 2007 at 11:01aska01
Brzuchalku, nie do końca się zgodzę z Twoją wypowiedzą – bo co to znaczy nieprofesjonalny biust? Od kiedy w urzędach czy korporacjach pracuje się biustem? Operacja zmniejszenia to nie jest wyrwanie zęba i o to chyba głównie się rzecz rozchodzi. A wskazywanie zakompleksionym kobietom, że ich nieszczęścia to z winy biustu zamiast wysłania ich do psychologa i dobrego sklepu z bielizną nawet nie ociera się o profesjonalizm.
2 czerwca 2007 at 11:45origami_21
Brzuchalku, masz rację w myśl zasady: “Nie sądź, nie będziesz sądzony”. W kwestii gustu, czyli czy prześwitujące sutki są wulgarne albo czy ja, kobieta w prawie dojrzała i z lekką nadwagą mogę epatować gołym (tłustym) brzuchem, się nie dyskutuje. Ale kwestia sugerowania w mediach i to jeszcze przez autorytet w swojej dziedzinie, że coś jest chorobą, i jeszcze zarobienia na tym kasy to już przekroczenie pewnych granic i nadużycie, przynajmniej etyczne. Jeśli wrażliwej, niepewnej siebie nastolatce koleżanka powie że ma za duże piersi, ta ta najwyżej popłacze sobie w poduszkę przez kilka wieczorów, ale jeśli to napisze lub powie lekarz to ona uzna, że on ma rację bo się na tym zna. I to jest właśnie ta NIEWIELKA różnica, która może zniszczyć komuś życie.
2 czerwca 2007 at 12:16maith
Brzuchalku, kiedy sprzedawczyni kłamie, że “takich rozmiarów się nie produkuje” albo kiedy lekarz kłamie, że 80F to już jest przerost biustu wymagający operacji, to trzeba na to zareagować.
A szczególnie bardzo młode kobiety niestety są w tym wypadku łatwym celem, z racji pewnego przewrażliwienia na punkcie swojego wyglądu.
Twoim zdaniem powinnyśmy przemilczeć taki kłamliwy tekst, bo “jak będą inteligentne, to same się domyślą”?
Jeśli do kogoś ze wszystkich stron zaczną docierać błędne sygnały, to nawet inteligentny człowiek może dać się wkręcić.
Dlaczego niby miałybyśmy nie utrudniać takim wkręcaczom działalności?
2 czerwca 2007 at 12:30Zgodnie z hasłem, że jeśli mi personalnie nie dzieje się krzywda, to lepiej siedzieć pod miotłą i się nie wychylać?
kasica_k
A ja nie rozumiem, jak mozna wrzucac do jednego wora takie rzeczy, jak zakrywanie lub nie sutkow czy innych potencjalnie “wrazliwych obyczajowo” czesci ciala, z takimi obiektywnymi zjawiskami, jak czyjes wymiary. Ubranie mozna zmienic, przerabianie swojego ciala jest czyms zupelnie innym.
Nie dyskutujemy tu tez o tym, czy duze piersi sa ladne czy brzydkie, bo wcale nie o tym ten nieszczesny tekst traktuje.
Protestujemy natomiast przeciwko temu, ze ktos podpierajac sie autorytetem lekarskim sugeruje osobom zdrowym, ze ich ciala sa nieprawidlowo zbudowane i wymagaja ingerencji chirurgicznej. Ja tu widze, delikatnie mowiac, pewna roznice wagi problemu. Jesli z problemu estetycznego (raczej wydumanego w dodatku) robi sie problem medyczny, to jest naduzycie i tyle. To juz nie jest kwestia gustow i guscikow.
brzuchalek, jesli odnosisz wrazenie, ze oddajemy sie tu, badz na Lobby Biusciastych gromadnym seansom narzekan na podly swiat i szukaniem winnych naszych nieszczesc, to chyba zupelnie rozne fora czytamy 😉 Jesli przychodzi do nas ktos nieszczesliwy z powodu “problemu za duzego biustu”, to wskazujemy mu rozwiazania, a nie namawiamy, zeby siadl w kaciku i plakal na zly los… Czyz nie?
2 czerwca 2007 at 13:57mary_lu
Ja nawet przychylę się do wyśmiewanego przez Brzuchalek poglądu o złym świecie gnębiącym biuściastą.
Mam to szczęście, że trochę sobie podróżowałam a nawet pomieszkiwałam za granicą. Inaczej pewnie byłabym ofiarą polskiego wzoru urody – “właściwe” rozmiary ubrań to 36 i 38, stanika – miseczka B i C (obwód niemierzalny). Na szczęście gdy miałam 20 lat (i 10 kg wiecej niż moje szczuplutkie przyjaciółki – choć mieściłam się w prawidłowym BMI) pojechałam do Włoch, gdzie przez żywiołowe reakcje na ulicach poczułam się jak wielka piękność, dwa lata później pojechałam na kilka miesięcy do USA, gdzie moi nowi przyjaciele stwierdzili, że mam idealną wagę i figurę, a w sklepach kupowałam ubrania z początku szerokiej rozmiarówki…
Dzięki temu przestałam nosić workowate ubrania, czuć się “pasztetem” – czułam się ładna nawet w czasie choroby, przez którą bardzo przytyłam (zwykle, czasem jednak dopadały mnie doły, ale wtedy myślałam o typowych figurach Amerykanek z małego miasteczka i było mi lepiej :))
Kiedyś zdarzało mi się obsesyjnie myśleć o operacjach plastycznych, teraz gdy jestem jeszcze bardziej pulchna i mam większy biust akceptuję siebie w pełni i nie myślę o skalpelu wcześniej niż za kilkadziesiąt lat – w celu lekkiego odmładzania się.
Teraz jestem we własnej rodzinie rzeczniczką lubienia ładnych ciał, niezależnie od ich rozmiarów. Ja doradzam (dzięki Lobby, oczywiście) w sprawie staników, które nawet mamom, babciom i ciociom niwelują większość niedogodności związanych z posiadaniem dużego biustu (bo źle ubrany duży biust rzeczywiście może być “kalectwem”).
Tak, w Polsce (ale zauważyłam to samo we Francji i w Rosji) każdy “nieprzepisowy” centymetr w obwodzie jest wyśmiewany, kierowany na leczenie albo zaleca się go skrzętnie ukrywać. Przeciętna kobieta, mimo inteligencji i prób samoakceptacji – jest ze wszystkich stron bombardowana nakazami dostosowania się do ustalonego “ideału urody”, który najwyraźniej staje się również “ideałem zdrowia”.
Tak, to że większość sklepów ma tylko ciuchy w maleńkich rozmiarach, brak pełnej rozmiarówki staników w normalnych sklepach, postawa chirurgów plastyków to “zły świat”, na który mozna się uodpornić niekoniecznie dzięki intelektowi, ale moim zdaniem bardziej skutecznie – dzięki grupie wsparcia. Jesteśmy tylko ludźmi, połowa z nas może występować w encyklopedii pod hasłem “kompleksy – latami zwalczane, teraz upchnięte głęboko, ale w każdej chwili mogą wyskoczyć” ;)A to, że nasze Lobby nauczyło nas wyśmiewać rózne stereotypy, że nie tylko polepsza nam samopoczucie i podrzuca przyjazne adresy ale również działa i walczy na zewnątrz to dobrze. W końcu na czym ma polegać “lobbowanie”?
2 czerwca 2007 at 15:42brzuchalek
Hmmm, odpowiedź była i zniknęła. Pozdrawiam 🙂
4 czerwca 2007 at 21:37kasica_k
? Hmm, ja nie cenzuruje komentarzy, a o kazdym dostaje powiadomienie na maila. Czyli musial pojsc w powietrze. Prosze o replay 🙂
4 czerwca 2007 at 21:48takajedna_ja
Kasico, jak już wiesz, mam spory biust i powiem szczerze- wiele długich lat nosiłam się z myślą o operacyjnym zmniejszeniu tegoż. Jednym z powdów była niemożność zakupu bielizny. Cóż, owszem, przedstawiasz na tym blogu różne modele, różne marki, ale prawda jest taka, że w średniej wielkości mieście- stanik o rozmiarze 70H + jest nie do kupienia. Chyba, że zamówię. Dodam jeszcze, że stanik o takim rozmiarze to wydatek od 100 do 200plnów. ( wiem, wiem, może być więcej). Tymczasem miseczkę B, C, D i DD kupisz zawsze i wszędzie. Na dodatek w cenie do 50 złotych możesz wybrzydzać dowoli. Ale stanik to nie wyszystko- a kostium kapielowy? Jak kupić strój jednoczęsciowy? Jak jest miska H to krok mam w okolicy kolan…A bluzki? Na mnie zapina się dopiero rozmiar 44 lub 46. Tylko, że pacha jest w pasie a poła w połowie uda.Jeżeli T-Shirt to tylko z męskich, bo w damskich wygądam jakbym uciekła z planu filmowego porno.
6 czerwca 2007 at 14:00Twórcy mody, (w większości chyba geje) preferują męski model sylwetki, i trudno z tym walczyć jak nie masz miesiecznie zarobków powyżej 1500 lub bogatego faceta. To jest jeden aspekt.
Drugi to sprawa traktowania. Nie wiem czy to ja coś takiego robiłam, ale długie lata musiałam pracować na to, by przestano mnie postrzegac przez pryzmat wielkości moejego biustu. Wiele razy spotkałam się zachowaniem ze strony meżczyzn, które sugerowało, że po 1) jak mam wielkie cyce to na pewno nie mam mózgu
po 2) jak mam wielkie cyce to na pewno jestem puszczalska i polecę na każde portki nawet te zasikane i porwane.
I jeszcze jedno- nim urodziłam dzieci wazyłam 42 kg przy wzroście 165 cm. Czasy były przaśne, komuna, puste półki…Niedgy nie mogłam kupić dobrego stanika, bo mierzyć ich też nie było wolno. Cokolwiek bym wtedy załozyła, jakkolwiek bym podciagnęła ramiaczka- moja figura nigdy nie była lekka. Zawsze wyglądałam przyciężko.
To wszystko sprawiało, że marzyłam o operacji.
Teraz mi powoli przechodzi, ale nie z powodu że nagle sklepy się zapełniły wyborem choć stać mnei może na nieco więcej teraz niż 5-10 lat temu. Teraz zaczęłam się bać chirurga- patałacha, z rodzaju tych co pokaleczył Hannę Bakułę. No i odkryłam jeszcze jedną zaletę dużego biustu. Kiedy masz duzy biust- nie widać że masz także sporo tłuszczyku na brzuszku.
Pewnie pomogła tez przebyta psychoterapia, która pomogła mi zbudować pewnosć siebie i odpornosć na rózne sytuację.
Niemniej nie dziwię sie tym, że mają w głębokiej pogardzie swój atrybut kobiecości.
kasica_k
Ja sie tez wcale nie dziwie, ze okolicznosci moga czlowieka doprowadzic do takiego nastawienia. Na szczescie powoli idzie ku lepszemu, przynajmniej w kwestii dostepnosci bielizny – komuna daleko za nami 🙂 Nie potepiam tez calej chirurgii plastycznej ani osob, ktore z niej korzystaja, protestuje natomiast przeciwko propagandzie, jakoby to kazdy wymiar powyzej jakiegostam pulapu wymagal opieracji, w mysl zalozenia, ze stanowi “przerost”, i tylko chirurgia moze sobie z tym problemem poradzic. Bo jest to zwyczajne klamstwo, i to szkodliwe. Sa tez inne sposoby poradzenia sobie z “problemem”, ktorego zreszta czesto wcale nie ma…
Wracajac zas do bielizny – w moim wiekszym miescie podobno sa miejsca, gdzie “czasem cos bywa”, ale sama z nich nie korzystam – duzo korzystniej i pod wzgledem wyboru, i czasowo, i cenowo wychodze na zdalnych zakupach. O tym, co jest w sklepach naziemnych, a raczej czego nie ma, doskonale wiemy. Jesli zas chodzi o ciuszki – na to tez sa sposoby. Nawet w supermarketach da sie czasem znalezc cos dobrze lezacego na wiekszym biuściku (na Lobby wymieniamy sie informacjami). I prosze, nie nos meskich t-shirtow! 🙂 W damskich na pewno nie wygladasz jak zadna gwiazda porno, tylko jak kobieta, a w meskich… no coz, ja w meskim t-shircie wygladam jak slonik 🙂
6 czerwca 2007 at 15:55maith
Takajedna_ja, w 70H można już mieć wszystko – i przepiękne kostiumy kąpielowe (kostium na 70H, to nie “wielki wór na duże biusty i grubą resztę), fantastyczne topy z wbudowanymi stanikami. Nic tylko korzystać 🙂 Ja do sklepów stacjonarnych także nie chodzę. Jeśli masz problem z zakupami zagranicznymi, to poproś o pomoc kogoś, kto sobie poradzi lepiej (a do kogo masz zaufanie).
Nie ma nic gorszego dla biuściastej kobiety niż T-shirt.
A jeżeli to Twoje 70H jest polskie, to znaczy, że w brytyjskiej nomenklaturze masz może 70G. A to nie jest wcale bardzo duży biust.
Natomiast podstawowy problem tego artykułu, to sugerowanie ludziom rozwiązania w stylu “najlepsze amputacje kończyn”, kiedy wystarczy maść na wysypkę.
Gdyby Ci się pojawiła wysypka na nodze, to nie amputowałabyś nogi, tylko kupiłabyś maść. Nawet gdybyś musiała ją skądś sprowadzić bo nie byłoby jej w okolicznym sklepiku.
I tak samo na problem z dobraniem bielizny i ubrań na biust rozwiązaniem nie jest operacja biustu. Szczególnie, że operacyjne zmniejszanie jest poważniejsze, bardziej inwazyjne i znacznie groźniejsze od powiększania.
8 czerwca 2007 at 15:57maith
A odczucie, że wygląd jest zbyt seksowny wynika najczęściej z noszenia kiepskich, niedobranych staników. To co one robią z biustami powoduje wrażenie wylewania się biustu do przodu.
8 czerwca 2007 at 16:02Nie masz wcale większego biustu niż ta pani:
tinyurl.com/ywbjro
tinyurl.com/2adark
kasiamat00
Maith, jesteś cudowna! Nie zwróciłam uwagi na te zdjęcia, ale są po prostu świetne. Niech mi ktoś jeszcze powie, że duży biust przeszkadza w karierze 😉 Przecież do mnie fakt, że ona ma tak fantastyczny biust, nigdy nie dotarł…
8 czerwca 2007 at 20:10brzuchalek
Ups, kiedy już nie pamietam 🙂 Ogólnie mówiąc, ja też jestem za grupami wsparcia, tylko przeszkadza mi, kiedy grupa wsparcia wspiera sie, atakujac innych. Dla mnie takim atakiem jest grożenie donosem, bo jak to inaczej nazwać, do Urzędu Ochrony Konsumentów. Odkąd czytam forum, czyli ze dwa, trzy miesiace, to juz drugi taki przypadek. Tak samo jak niewłasciwie wydaje mi sie “obwinianie” o kłopoty z biustem producentów, sprzedawców, i innych. To że nasze biusty tracą kształt, to jendak najczęściej nie jest wina złej bielizny, tylko życia po prostu. Wiek, tycie, ciąże, karmienie – to są powody deformacji, a bielizna może to tylko naprawić, ale raczej nie zaszkodzić. Nawet jak nam zrobi 8 piersi, to zrobi chwilowo, biust to nie kosci, nie mówiąc o tym, ze jak sie wciaga na siebie stanik, który nam cos takiego robi, to nie on jest winny, tylko my. Nie uważam też, ze dobra bielizna poradzi sobie ze wszystkimi kompleksami. Dlatego rozumiem kobiety, które chcą sobie biust zwiększyć, zmniejszyć czy co tam jeszcze. Nie oceniam tego, tak samo jak tego czy komuś cos wystaje nieskromnie, czy nie, że nawiążę do nieszczęsnych sutków. Natomiast skoro tak ostrzegamy przez nieprofesjonalnym podejściem lekarzy do kwestii operacji biustu, to zdziwiłam się, ze nikt równie gorąco nie ostrzega np. przed uczulającym działaniem różnych nakładek, czy deformacjami, jakie powodują. Szkody, jakie czynią, są bez wątpienia mniej spektakularne niż nieudane operacje, ale za to dotyczą o wiele większej liczby kobiet. A nie czytałam, zeby ktos na forum potepiał producentów, że nie umieszczaja nigdzie takich informacji. Czyli, upraszczając, jeżeli cos leży w naszym kanonie obowiązującego zachowania, to wtedy nie zwracamy uwagi na to, ze nam szkodzi, a jeżeli nie leży – to huzia na Józia. Chodziło mi tylko o tą sprzecznośc 🙂 A w ogóle to lubię sie czasami z czymś nie zgodzić i tyle 🙂
8 czerwca 2007 at 20:53kasiamat00
Brzuchalku, UOKiK po to powstał, aby ludzie zgłaszali mu przypadki łamania prawa przez sprzedawców itp. Na forum (albo raczej nawet na blogu) sprawa UOKiK pojawiła się w ogóle chyba dwa razy – raz obecnie, a raz w przypadku pani ze sklepu internetowego, która miała na swojej stronie informacje niezgodne z prawem i nie chciała ich usunąć. W takim wypadku informacja do UOKiK to moim zdaniem dokładnie to samo, co zadzwonienie na policję, gdy o 2 w nocy u sąsiada trwa impreza i goście nie reagują na prośby o ciszę. Chcemy załatwić sprawę polubownie, nie ma zrozumienia, więc chwytamy się ostrzejszych środków. Zagryzienie zębów i udawanie, że wszystko jest w porządku to nie jest rozwiązanie.
A co do winy sprzedawców i całego świata – my się nie czepiamy _wszystkich_ sprzedawców. My po prostu piętnujemy tych, którzy wmawiają innym bzdury i kłamią w żywe oczy. Patrz przykład pani z Krakowa, która dzisiaj powiedziała jednej z dziewczyn z forum, że rozmiarówka Freyi kończy się na E. Freyi! Plus osoby wpędzające bliźnich w kompleksy i maskujące swoją ignorancję traktowaniem innych z góry (patrz nieśmiertelne “takich rozmiarów się nie produkuje” w stosunku do np. 75F).
A co do kanonów zachowania – ano tak jest człowiek zbudowany. Ja będę narzekać na palaczy na przystankach, a mój palący znajomy (jak się taki przypadkiem kiedyś znajdzie) na zakaz palenia w Green Way’u 🙂 Ja klnę na cięcie programu matematyki w szkole średniej, a ktoś na konieczność nauczenia się, jak się rozwiązuje równania kwadratowe. Takie życie.
8 czerwca 2007 at 21:48brzuchalek
A właśnie czytałam. Trochę mi tej pani żal :))) Sprzedaje to, co ma i w co ja zaopatrzył właściciel. Ale musisz przyznac, że szybko reaguje, bo już następnej koleżance powiedziała, ze cos wiekszego chyba jednak będą sprowadzać. Po prostu dowiedziała się, ze są większe rozmiary. Tak samo z tym tekstem reklamowym dot. operacji biustu. Opisywał pojedynczy przypadek i chyba jednak nie kwalifikował sie do składania zawiadomienia do UOKiK. Ale mniejsza o to. Wydaje mi się, ze skuteczniejsze w tym wypadku byłoby podanie linków do dobrych, sprawdzonych stron przychodni lekarskich. Sa tutaj koleżanki po operacjach i temat maja na pewno przerobiony dokładnie. Bo dobre przykłady są chyba w ogóle skuteczniejsze. Dlatego super, ze Kasica uchyliła troche drzwi galerii. To o wiele skuteczniejsze niz pisanie, ze biust DD+ to piekny biust. Wystarczy popatrzeć, nie trzeba nikogo o tym przekonywać 🙂
8 czerwca 2007 at 22:47kasica_k
No cóż, w kwestii naganności postępowania “nazywamy duże piersi “przerostem” i udajemy, że to wcale nie jest reklama chirurgi plastycznej” ja brzuchalku zdania nie zmienię, choćbyś obrzuciła mnie całą stertą nakładek na sutki, nawet uczulających 😉 (BTW chętnie dowiedziałabym się, do jakich deformacji takie nakładki prowadzą, bo nic na ten temat nie wiem, ale to już może nie tutaj :). Chcąc dalej dyskutować na ten temat musiałabym powtórzyć to, co już napisałam. Więc tylko przypomne w skrocie: nie, nie potępiam chirurgii plastycznej; nie potępiam także uczciwych producentów ani sprzedawców bielizny – nawet jeśli nie mają na mnie rozmiaru ;))
A po drugie – i to już częściowo w kwestii formalnej – temat “grupa wsparcia popierać – dobrze, grupa wsparcia protestować – źle” czy Twoje opinie na temat pewnego forum proponowałabym poruszać jednak na forum. Jak deklarowałam, nie mam zapędów cenzorskich, ale jednak wolałabym, by wątki dotyczące forum nie rozkrzewiały się zbyt bujnie w komentarzach do moich skromnych notek 🙂
9 czerwca 2007 at 13:34kasica_k
Co do pokazywania urody biustu DD+, to oczywiście dziękuję za uznanie dla przedsięwzięcia, choć tutaj akurat wielkie zasługi położyło właśnie Lobby 🙂
9 czerwca 2007 at 13:37brzuchalek
Nakładki, skoro rozpłaszczają i wbijają sutki w ciało, to je też siłą rzeczy deformują. Tak samo skutecznie jak źle dobrane staniki deformują biusty 🙂 Ponadto uczulają, jak to silikon, jesli akurat są z silikonu, a często są.
26 czerwca 2007 at 21:18I Twoja wola kasico co do komentarzy, jasne, ale akurat o protestowaniu było nie tylko na pewnym forum, ale i w Stanikomanii w odcinku dotyczącym któregos ze sklepu.