Jeśli już nacieszyłyście oczy pierwszą porcją wiosennoletnich propozycji naszych firm tudzież czekacie na resztę barwnego spektrum po różach, beżach i różobeżach – zapraszam do kolejnego odcinka sprawozdania z Salonu Bielizny w Łodzi. W programie m.in.: szkarłat, szmaragd i oliwin, szafir, dzika fauna, a na deser – siatki i fasetki oraz longlajny, braletki i inne przedłużacze przyjemności.
W następnym odcinku – bo takowy będzie, nie ma lekko! 🙂 – porozmawiamy o takich ważnych sprawach, jak dostępność bielizny dla kobiet o różnych sylwetkach, czyli zakresy rozmiarów i sposób prezentowania oferty dla osób z piersiami o większych wymiarach. Ale to później, a teraz – patrzcie i podziwiajcie kolejne cacka!
Zacznę od dalszego ciągu cieplejszej strony barwnego spektrum, czyli od czerwieni. Były kolekcje, w których ten klasyczny w końcu bieliźniany kolor miał mocną pozycję i takie, w których nie rzucał się w oczy, ale kilka rubinów wręcz mnie w sobie rozkochało. Odcienie sięgały od malin i korali, przez klasyczny „strażacki”, po czerwone wino i bordo.
Szkarłaty
Zacznę od Gorteksu, bo tu czerwień zajęła nader prominentne miejsce. Cała kolekcja na przyszłą wiosnę-lato jest biało-czerwono-różowo-czarna, a jej białoczerwoność dodatkowo podkreślały dekoracje stoiska. Patriotyzm wyrażany produkcją dobrej bielizny w kraju to jest coś, co zdecydowanie popieram 🙂
Oto model z koronki w malinowej czerwieni. Niestety w kolekcji tej praktycznie brakuje miękkich biustonoszy, czym jestem bardzo rozczarowana – z mojego punktu widzenia jest to duży krok w tył w stosunku do poprzedniej, już minionej kolekcji wiosennej. Miałam nadzieję, że po usztywnianej jesieni nastąpi znowu miękka wiosna, ale nic z tego. Coś jednak na otarcie łez się znajdzie, o czym będzie niżej 🙂
Ta propozycja czerwono-rzucikowa to ten typ wzoru, który tym razem był na Salonie wyraźnie w odwrocie. Mam na myśli „piżamkowe” kwiatowe druczki zestawiane z jednokolorowymi koronkami bądź haftami, do niedawna w męczącej większości. Powiem szczerze: bardzo cenię dobry nadruk (szkoda, że na tym Salonie nie pojawiła się eksperymentująca śmiało z drukami firma Unikat) i trochę boleję nad tym zwrotem w stronę koronki i haftu, ale za takim stylem, jak ten poniżej, akurat nie będę tęsknić.
Buraczkową, różowawą stronę czerwieni jako jedyna pokazała Dalia, i to w kolekcji na wiosnę, choć ta kompozycja równie dobrze pasuje do jesieni-zimy. Rose to jeden z bardziej nietypowych przedstawicieli czerwonych odcieni na Salonie. Zwracam uwagę na ciekawa konstrukcję z trójdzielną dolną częścią miseczki – K-29. (prawie jak K-9, miłośniczki Doctora Who wiedzą, o co chodzi 😉 ).
Kolekcja wiosenna Ewy Bien nie oferuje wielu szkarłatów, za to ilość zdecydowanie przeszła tu w jakość. W moim osobistym rankingu modeli z tego Salonu, Dolores w rubinie jest w absolutnie ścisłej czołówce. Welur! Tiul! Aplikacje na tiulu! Tego wszystkiego wyglądam już od lat! Dolores (teraz dostępna w granacie) to bardzo rozbudowana linia, zawierająca dwa kroje biustonoszy, pas do pończoch, trzy kroje majtek, cudny open bra będący oplotem z pasków i aplikacji oraz komplet nocno-loungewearowy: welurową koszulkę mogącą spokojnie grać rolę sukienki, spodnie i krótki szlafroczek. I tu kropla goryczy: z całego tego przebogatego zestawu zapewne ubiorę się tylko w biustonosz (B-104 – ten na zdjęciu bez modelki) i majtki, ponieważ reszta jego elementów nie obejmuje mnie rozmiarowo (zakres do XL). Nawet open bra jest na mnie zwyczajnie za ciasny, co już niestety już sprawdziłam na przykładzie Dolores granatowej. Nie rozumiem, czemu ktoś zakłada, że osoby o rozmiarze biustonosza 80I nie chcą nosić eleganckiej bielizny nocnej (o tym jeszcze napiszę) ani oplatać się open-bras’ami?
Kompletu B104 plus figi jednak nie odmówię sobie na pewno 🙂
Nessa wyszykowała kilka propozycji, które mają wejść do oferty bazowej (a czerwień powinna być w każdej bazie, zawsze to mówiłam) i wyposażyła je w genialny i nie wiedzieć czemu nie widywany w żadnej innej marce element, mianowicie w haft na indywidualne zamówienie z wzorem w logo marki. Mowa o motylku – mam nadzieję, że potraficie go wypatrzeć razem ze mną 🙂 Poniżej wersje czerwona i czarna.
Inna czerwoność Nessy, tym razem z czernią – Poppy. Styl damulki z saloonu 😉
Kris Line też rozumie, że żadna kolekcja nie powinna obejść się bez czerwonego 🙂 Tu z dodatkowym wspomaganiem paseczkowym.
Gaia wygląda, jakby szła w kierunku high apex 🙂
Czy czerwony melanż pasuje do czarnej koronki? Mnie melanże kojarzą się głównie sportowo, ale już dawno pokazały się w całkiem niesportowych kontekstach bieliźnianych.
A tu znowu w wydaniu trochę ludowo-patriotycznym. Różyczki całkiem urocze.
Coś z czerwieni, coś z różobeżu. I jak nie jestem fanką półusztywnianych modeli w rzucik z hafcikiem, tak ten odbieram jako całkiem elegancki. Jak na semisofta, oczywiście.
Idąca w klasykę Bella Misteria (przypominam, że jest to marka powiązana z firmą Gaia) także oferuje coś czerwonego. Odcień bardzo klasyczny, po prostu czerwony. Na fotce wersja maxi – w dużych rozmiarach i miękka, co jest dobrym znakiem.
A tu chyba inna konstrukcja z tej samej linii.
U Samanty czerwień przybrała odcień pięknego bordo. Jestem fanką tego geometrycznego wzoru na koronce.
A to akcent już nie wiosenny, a aktualny – jesienny, ale ciężko mi się powstrzymać, by go nie pokazać. Kolekcję Nessy zresztą ciężko podzielić na sezony, bo modele będące obecnie w sprzedaży znajdują się w katalogu wiosna/lato 2020. Wyjątkowo udany projekt Nessy o cudownym imieniu… Cher! 🙂
Szmaragdy i oliwki
Jak czerwono, to i zielono – niestety wciąż jeszcze nie ma w kolekcjach równowagi tych dwóch barw (układ wciąż ma przechył na niekorzyść zieleni). Ale dobrze, że pokazało się w tym kolorze znowu kilka świetnych propozycji.
Moja ulubiona zieleń Salonu znowu należy do Samanty – jest to Hazel, wzór, który miałam już okazję oglądać na kontraktacjach. Mam cichą nadzieję, że firma zdecyduje się na zastosowanie już od wiosny poszerzonego zakresu rozmiarów kroju A143, takiego, jak na poniższej fotce.
Niżej trochę podobna koncepcja, czyli szmaragd na beżowym tiulu. Jest to propozycja Ewy Bien na aktualną jesień, ale trudno było jej tu nie załączyć 🙂 Ewa Bien nie była obecna na poprzednim Salonie, toteż z jej jesienną kolekcją mogłam zaznajomić się bliżej dopiero teraz.
Szmaragd włączyła też do kolekcji Kinga. Oto szykowany do kolekcji wiosennej model Juli, niestety do mojego rozmiaru chyba nie dorośnie, a szkoda. Bardzo ciekawy zestaw satyny z szaropopielatą koronką.
Na szczęście Ava nie zawiedzie mnie rozmiarowo 🙂 Oto szmaragdowy sofciak! Uprzedzając pytania: rozmiary maxi są przewidziane.
A oto być może przyszły debiut na Stanikomanii. Firma Mat obiecuje, że ten usztywniony model na wiosnę będzie sięgał przynajmniej mojego rozmiaru (miseczki do I). Większe zakresy rozmiarowe pojawiają się nawet w modelach miękkich, tyle, że w bazie. Trzymam kciuki za rozwój.
Tu tylko trochę zieleni, ale całość znowu moze się bić o tytuł najcackowniejszego cacka Salonu. Ten szmaragd i złoto to dzieło marki Hamana. Przymierzałabym, nawet w semisofcie.
Zielenie nie ominęły też kostiumów kąpielowych. Ciekawie pod tym względem prezentowały się kostiumy KrisLine. Dominujący klimat kolekcji określiłabym słowem: dżungla 🙂
A na ten widok szybciej zabiło moje oliwkowe serce. Powiem, że z takim bikini nawet rozważyłabym wakacje na plaży, których normalnie nie mam w zwyczaju 😉
A oto wersja dla mniejszych rozmiarów:
A oto piękne bikini bliżej mi nieznanej, ale obecnej od dawna w Polsce marki Anabel Arto. Rozmiarówka totalnie nie moja, ale urzekł mnie urodą i kolorem. To jest prawdziwy zielony, jak liście, nie jakiś tam szmaragd czy inna sosna. Poproszę takich więcej!
Niestety, sportowym khaki z firmy Kinga nie będzie mi dane się nacieszyć, albowiem w moim rozmiarze pod biustem jest to model, jak to się mówi, do D 😉 Sporciaki to nowość w ofercie Kingi. Z tego, co się zorientowałam, nie oferują pancernego podtrzymania i ich sportowość jest bardziej stylistyczna niż funkcyjna, ale bez wątpienia pod względem estetycznym są bardzo udane. Mam nadzieję, że te sportowe początki Kingi z czasem rozwiną się w coś mocniejszego i większego.
A teraz pokażę Wam coś, czego nie jestem pewna, czy pokazywać powinnam, bo jest to projekt Dalii na jesień – ale przyszłoroczną, w związku z czym być może dotyczy go jakaś tajemnica (o której mnie jednakowoż nie poinformowano, więc na razie zakładam, że jestem na legalu 😉 ). Jestem zakochana. Jakoś się wcisnę nawet w te wąskie Daliowskie fiszbiny. Nie ma głupich!
Lody miętowe i cytrynowe
…w sam raz na lato.
Zacznę od mięty by Ewa Bien. Nie przepadam za tym akurat odcieniem – kojarzy mi się z miętową pastą do zębów i wydaje mi się bardzo niezgrany z moją naturalną kolorystyką, ale pewnie znajdzie amatorki. Taki miętowy cukiereczek.
Wolę jednak ten kolor w bardziej przygaszonej wersji, w wydaniu Samanty.
Mięty nie zabrakło też w wiosennej kolekcji Kris Line. After Eight? 🙂
Żółtości nie były częstym zjawiskiem na targach, ale jaki widać, znalazła się cytrynka u Dalii. Niby typowy pastelak, ale dla żółtego mam serce w każdym odcieniu.
Lody waniliowe, kawowe i smerfowe w wydaniu Nessy – model Helen. Takich wiosennych bladawców, czasem całkiem uroczych, w sumie całkiem sporo było na stoisku (bardzo dużym!). Nessy nie było na poprzednim Salonie i chyba chciała nadrobić tę nieobecność.
A tu jeszcze kilka pistacjowych, cytrynowych i truskawkowych akcentów na białym tle by Ewa Bien.
Fifty shades of blue…
Blady błękit czy turkus to od zawsze obowiązkowa przeciwwaga dla tzw. majtkowego różu – kolor niezliczonych piżam i koszulek. Nie ma bez niego żadnej kolekcji. Niebieskości było na Salonie zatrzęsienie, prawie tak wielkie, jak różowości – na szczęście kolory blue nie kończyły się na pastelach. Ale znowu to od nich zacznę.
I traf chciał, że tym sposobem zacznę od najfajniejszego 🙂 Kolejny mój faworyt z wiosennych kolekcji – błękitna Dalia w pomarańczowe kwiatki o imieniu Daisy. Bardzo niepospolity w bieliźnie zestaw kolorów, i przepiękny! Jak nie przepadam za błękiciakami – tak tego pragnę. Przy okazji, przeglądając katalogi Dalii, zauważyłam nowości konstrukcyjne, w tym fakt, że miękki krój K-02 ma teraz naprawdę pokaźny zakres rozmiarów. Coś czuję, że czeka mnie gruntowne odświeżenie znajomości z tą marką.
Kolejny interesujący błękiciak – tym razem od Lupoline. Jeszcze jedno barokowe cacko dla księżniczki, odbiegające od zwykle raczej prostych wzorów tej marki. Nie jest to mój ulubiony zestaw barw, stylistyka też nie do końca, ale doceniam ten słodki projekt.
A tu, dla odmiany, schemat, który zdecydowanie mniej doceniam, czyli „u dołu gładko, u góry hafcik w kwiatki”, ale ten model Gorsenii ma jeden ciekawy element – ozdobną aplikację u dołu i na ramiączkach. I cóż z tego, że ten dół się pewnie podwinie, nareszcie nie jest nudno.
Gaia znów oferuje pewien schemat, ale już mocno ucackowiony. Wszędzie coś się dzieje. Nakrapiana siatka u dołu, kolorowy, folkowaty haft na górze. Dominacja błękitów i beży przyprawiona resztą obowiązkowych pastelek – różu, lawendy i banana. Wiosenne cacko numer… 😉 Dobra wieść jest taka, że model ten występuje w rozmiarówce regularnej oraz maxi (na fotce).
Kolejna Gaia w wersji maxi, i to miękka! Ale przyznam, że ani kolor, ani wzór nie są moimi faworytami niestety.
Czas podążyć w stronę ciemniejszych odcieni. Niebieska siostra różu w kolekcji Avy. Kolejny pomysł, który wydaje się do złudzenia znajomy 😉
W niebieskości pojawi się też usztywniana balkonetka, konstrukcja, którą znam i doceniam.
Te hafty Richelieu już znamy – wiosną w niebieskiej odsłonie. Pamiętacie ten model w arbuzowym różu? Moim zdaniem bardzo się Avie udał i mógłby wejsć do kolekcji w każdym kolorze, w tym – do bazy.
Pamiętacie cukierkowo-neonowo-różowy Diament Ewy Bien z poprzedniego odcinka relacji? Oczywiście będzie miał niebieską siostrę!
Skoro już jestem przy Ewie Bien – oto niebieska propozycja dla miłujących zielenie, z tym, że jest to model z aktualnej jesiennej kolekcji i zwie się Sanita. Cacko koronkowo-haftowane.
Ten usztywniany model od Nessy, Abbi, to także propozycja aktualna. Niebawem zobaczycie go na moim osobistym biuście, i jak dobrze pójdzie, to chyba nie tylko moim… 😉 Jest to usztywniany model z high-apexowo podchodzącą do góry koronką.
Takiego dżinsowca wypatrzyłam w kolekcji Mat. Niestety, tylko w małych rozmiarach.
Niebieska Nessa z superbogatym beżowym haftem – Simone. Już w sprzedaży.
Czego brakuje w tym niebieskim niebie? Mocnego turkusu, szafiru, royal blue… Kris Line ratuje sytuację. Piękny kolor!
Na deser – absolutne, jak dla mnie, mistrzostwo wzornicze, czyli kolejny tajny model Dalii na jesień 2020 i kolejny musthave. Widzicie, co my tu mamy? Haft, kwiaty, esyfloresy i druk w pepitkę. Cacko cacek. Genialne! Ten model powinien się nazywać Francja Elegancja.
Najlepszy Nadruk Salonu!
Cóż, powiedzmy, że przy tak masowym odwrocie projektantów naszych firm od nadruków zdobycie tego tytułu nie było tym razem trudne. Przyznacie jednak, że kaktusy i sukulenty to nie byle co. Gaia. Powiem szczerze, najchętniej zlikwidowałabym w tym modelu hafty, zostawiła sam print i zrobiła z niego model o całkowicie usztywnianych miskach.
A w ogóle, to powinni z tego uszyć halfa 😉
Zwierzę, które mnie bierze
Zostawiamy florę i wchodzimy na teren fauny. Ktoś mi mówił na Salonie, że w bieliźnie zawsze są i będą czerwienie, i zawsze będzie panterka. Prawda to, czy nie – tym razem szeroko rozumianych cętek było jakby więcej niż poprzednio. W temacie zwierzęcym wreszcie pojawiają się mało popularne w sezonie nadruki.
Room669 upanterkował swojego klasycznego paseczkowca Helenę ze złotymi dodatkami. A ja wciąż czekam na dopracowanie większych rozmiarów – uważam, że jest tu zdecydowany potencjał (pierwszy prototyp już testowałam!).
Bardzo ciekawego, panterkowatego złotawego koronkowca zaprezentowała marka Mediolano.
A oto kot nie tylko cętkowany, ale i aksamitny w dotyku. Gorteks – model z wzorem typu flock, czyli z „aksamitnych” włókienek. Nie widać tego może zbyt wyraźnie, ale jest tam też odrobina błyszczącego brokatu. Jest to więc pantera z blingiem.
Hamana też pokazała bardzo kunsztowne panterkowe cacko z piętrową kokardką. Ta firma ma talent!
A oto cudnie cętkowany, wielowymiarowy druczek na modelu Nessy. Stoi bardzo wysoko w moim rankingu dobrych nadruków tego Salonu!
A tu wersja bardziej letnia, przyprawiona pastelową tęczą 🙂
I po raz kolejny Nessa raczy nas nadrukiem także z tyłu. Brawo!
A oto jeden z modeli, które kazały mi przychylniej patrzeć na beż – Gorsenia w metaliczne cętki, zwane w firmie „żółwikiem” 😉 Wersja miękkiego half-cupa (zw. balkonetką) z pionowymi szwami jednak prawdopodobnie nie będzie miała oszałamiającego zakresu rozmiarów 🙁 Ten sam wzór w zwykłej balkonetce niestety ma na dole nieszczęsną gładką dzianinę, a „żółwik” zdobi go tylko od góry.
Jedna z najciekawszych panterek należała do modelu sportowego Kingi. Czy już mówiłam, że podoba mi się ta koncepcja (a nie podoba mała rozmiarówka)? 🙂
A oto panterka w niezbyt lubianym przeze mnie zestawieniu z kwiatkami, ale pewnie i takie zwierzę kogoś bierze. Gorteks.
Zwierzęce wzory nie ominęły też strojów kąpielowych. Tam chyba zawsze znajdziemy tropikalną florę oraz faunę.
Ava stawia na węża.
Ewa Bien w klimacie sawanny. Panterze cętki, zebrze paski.
Jestem pewna, że było tego więcej 🙂
W sieci kryształu
W ramach zapełniania wszelkich gładkich powierzchni niewypełnionych akurat haftem czy wzorzystą koronką, a także po prostu jako główny wzór, popularne na Salonie były wszelkie siatki oraz geometryczne desenie o mniej lub bardziej regularnych „oczkach”, ze szczególnym uwzględnieniem rombów. Trochę w tej wiosennej bieliźnianej geometrii ech art-decowskiej jesieni-zimy. Chętnie wyłuskiwałam wszelkie fasetki, bo lubię zarówno „sportową” siatkę, jak i romby w stylu jaj Fabergé. Nie jest to może nic szczególnie nowego, ale kilka zastosowań siatki naprawdę przykuwało uwagę. Przygotujcie się teraz na pewien miszmasz kolorystyczny 🙂
Zaczynam od naszego już prawie starego znajomego, czyli Diamenta. Ten niezwykły haft wprowadziła na Salony Ewa Bien (tu mała dygresja – bardzo podobny motyw pojawił się również w aktualnym sezonie w Avocado i na pewno go Wam pokażę!) – wystąpi on wiosną w dwóch siostrzanych wariantach, różowym i niebieskim, a teraz, jesienią-zimą – w kolorach czarnym i czerwonym. Moim zdaniem czerń prezentuje się najbardziej efektownie i przyznam się, że już stałam się posiadaczką modelu Diamond w kolorze czarnym. Oto i on:
Jak wygląda na biuście – zobaczycie niedługo 🙂
Krystaliczne skojarzenia budził we mnie też ten model – kolejna Dalia zapowiadana na bliżej niezdefiniowaną przyszłość, i znowu bardzo udana (w konkurencji na najlepszy nadruk Salonu – pozycja bardzo wysoka).
Mała zmiana klimatu. W sieci, tym razem różowej – Mat. Podobny materiał widziałam też wielokrotnie w kolorze czarnym i to nie tylko u Mata. Niestety, są to modele małe rozmiarowo.
Tu już siatka nieco bardziej skomplikowana.
Bardzo podobny pomysł marki Gaia 🙂
A poniżej mój faworyt Gai – model łączący siatkę z wyrazistym haftem. Niestety obawiam się, że mój biust się w ten model już nie zmieści. Wysoka pozycja w rankingu haftów i ogólnej kompozycji.
A na ten model Gorsenii pewnie wiele z Was już czeka po tym, jak wrzuciłam go na fejsa 😉 Jako wyjątkowo udany przykład geometrycznego „krystalicznego” wzoru nie trafił do odcieni różowawych, a właśnie tu. Skojarzenie: kalejdoskop!
Bella Misteria poszła w klasyczne jajo Fabergé, i to niejedno.
Trend krystaliczno-geometryczny nie ominął też kostiumów kąpielowych. Oto propozycja Ewy Bien. Tak, Ewa Bien wraca do kostiumów.
A oto plażowe romby od Kris Line.
Trochę na doczepkę, ale trudno mi się powstrzymać od pokazania tej miękkiej Avy 🙂 Ta geometria mogłaby równie dobrze wystąpić teraz, w sezonie jesiennym.
Przedłużanie przyjemności, czyli „braletki” i longline’y
Pisałam już, że prosty paseczek w dekolcie stał się już nieco passé i podtrzymuję tę obserwację, jednak nie oznacza to, że z motywu tego całkowicie zrezygnowano. Pojawiają się też wszelkiego rodzaju bardziej skomplikowane dopinki, kołnierzyki. Wciąż popularne są formy braletkowate, high-apex i longline, przy czym przedłużone doły bywają po prostu luźno układającymi się pasami koronki, nie opinającymi ciała. To, co mnie uradowało, to fakt, że zwłaszcza ten ostatni trend nie jest już ograniczony do małych obwodów i drobnych sylwetek oraz staników bez fiszbin.
Bardzo ucieszyła mnie firma Gorteks wprowadzeniem dużorozmiarowej wersji modelu Charlize, znanego wśród małobiuściastych w postaci zwanej półgorset push-up. Najpierw na stronie pojawił się kolor czarny, a następnie na Salonie okazało się, że wiosną wystąpi on w bieli. Co więcej, przygotowywana na jesień czerwień również ma zostać opracowana w wariancie B4 (usztywniany model na większe rozmiary).
Kris Line szykuje nową konstrukcję na większe rozmiary, którą nazywa braletką. Jest to usztywniany stanik na fiszbinach z przedłużoną w górę koronkową warstwą na miseczkach.
Moja główna wątpliwość dotyczy tutaj podtrzymania – czy elastyczna koronka dominująca z przodu nie będzie zbyt elastyczna? Muszę to zbadać.
A tu coś na mniejszy gabaryt:
A skoro już jesteśmy przy czerwonych longlajnach – czerwona siostra zielonego półgorsetu Ewy Bien. To jeszcze kolekcja jesienna.
A tu pomysł, który właściwie przynależy do rodziny zwykłych staników, ale lekko skoligacony z półgorsetami. Gorsenia znowu poszła w ozdobny dół, ale trochę bardziej efektowny niż ozdobne wykończenie, które widziałyście przy okazji błękitów. Co Wy na taki mikro-przedłużacz?
Ava – model z dużą, efektowną dopinką w dekolcie.
Tu widać powód do radości dla #teammajtkizgolfem 🙂
Trochę trudno sobie go wyobrazić na ciele – ale być może trochę pomoże nam to zdjęcie. Nie jest to co prawda ten sam model, a kolejny numer popisowy Avy, który wystąpił tylko na pokazie i nie wiadomo, czy i w jakim stopniu ten pomysł będzie realizowany w produkcji. Mam jednak cichą nadzieję, że będzie 🙂
Jeszcze á propos Avy, mam dobrą wiadomość dla wszystkich miłośniczek klasycznego longlajna Crystal! Po pierwsze, powraca w czerni. Po drugie, ma zamiar wejść do kolekcji w czerwieni – coś, co już dawno zapowiadano, ale nie zrealizowano, teraz wreszcie ma stać się ciałem (czerwonym i koronkowym). Na razie – czerń, w kroju side-support.
Room669 w dziedzinie dekoltowych ozdób idzie też wprost w biżuterię 🙂
A na deser – dopinacze luzem z Samanty. Być może je już znacie – to sobie przypomnicie 😉
I na tym w zasadzie skończę już podróż przez kolory i motywy z IX Salonu Bielizny. W następnym artykule związanym z Salonem poruszę temat bielizny nocnej, zakresów rozmiarów, sposobu prezentacji bielizny w większych rozmiarach na pokazie i na stoiskach targowych naszych bieliźniarzy oraz naszych postulatów w tym zakresie, bo co nieco jeszcze zostało do zrobienia, zanim osiągniemy prawdziwą równość rozmiarową! Przewinie się też temat ciałopozytywności i wiekopozytywności.
Dla tych, co jeszcze nie widziały – link do pierwszego odcinka, którego głównym bohaterem jest róż i bling!
Zapraszam Was także do wielkiej Galerii Wszystkich Zdjęć bielizny z IX Salonu! Warto ją obejrzeć, choć jest wielka – właśnie dlatego, że zawiera jeszcze więcej modeli niż udało mi się pokazać w tym i tak już kosmicznie długim tekście, a właściwie dwóch 🙂
Chętnie też odpowiem na wszelkie Wasze pytania związane z markami, modelami, zakresami rozmiarów. W miarę możliwości oczywiście, bo niestety nie każda z firm ma już katalog na omawiany sezon, ale w razie potrzeby będę pytać u źródła.
A teraz zamieniam się w słuch! Czekam na Wasze opinie. Co Wam się podoba, co nie, czego brakuje? Na co będziecie oszczędzać? 🙂
Linki do pozostałych materiałów dotyczących tej edycji Salonu Bielizny:
Relacja – część III i podsumowanie
Galeria zdjęć bielizny ze stoisk Salonu (w tym wiele fotek nieopublikowanych we wpisach!)
Galeria zdjęć z pokazu bielizny (ponad 100 zdjęć!)
2 komentarze
Misterne koronki. Recenzja biustonosza Bella Misteria - Koronkowa Fantazja Miękki Maxi - Stanikomania
[…] mgłą tajemnicy… brzmi intrygująco, lecz nie jest to całkiem prawda, ponieważ stoisko na targach w Łodzi w 2019 r. sąsiadowało nieco zbyt blisko z marką Gaia, żeby nie domyślić się, że brandy te mają ze […]
27 lutego 2021 at 14:17Ciałopozytywna cielistość, czyli beż uprzedzeń - Stanikomania
[…] Martyna Bielicka na pokazie – Salon Bielizny jesień 2019 […]
13 maja 2022 at 14:24