Przedstawiam Wam mój kolejny nabytek z serii „ostanikuj się w sieciówce”, czyli niejaką Rachel, zakupioną jesienią podczas opisanej wcześniej brafittingowej wizyty w warszawskim sklepie Marks&Spencer na Marszałkowskiej 104/122 (czyli w dawnej Sawie). Jest to sezonowe wcielenie modelu, który miałam okazję wcześniej nabyć w Anglii w wersji czarnej. Ponieważ tamten nosił mi się świetnie, nie mogłam się oprzeć wersji w jednym z moich ulubionych kolorów 🙂
Trudno naleźć Rachel w sieciowej wersji Marksa, ponieważ e-sklep nie uwzględnia imiennych nazw modeli (to chyba w ogóle nowy trend w Marksie) i musiałam się do niej pracowicie dokopać przez kolekcję marki Autograph, do której należy (przy okazji obejrzałam sobie inne cudeńka, na przykład taką przejrzystą balkonetkę). Na stronie omawiana wersja petrol nie jest już dostępna, są za to bazowe – czarna (której jestem zadowoloną posiadaczką) i biała. W warszawskich Marksach zaś widziałam ją na wieszakach z przeceną i nie zostało jej już wiele – zatem, jeśli chcecie wydać mniej więcej o połowę mniej niż pierwotna cena 139 zł (nie sprawdziłam dokładnie, żeby się nie denerwować ;), musicie się spieszyć 🙂 Mam nadzieję, że oprócz sezonówki da się wciąż znaleźć tę bazową czerń w wersji DD-G, przynajmniej na Marszałkowskiej, bo w pozostałych sklepach często nie ma nawet tego, co tam. Mam nadzieję, że obecne zaopatrzenie polskich Marksów w D-plusy to dopiero początek napływu tej obfitej oferty do naszego kraju…
Marks&Spencer (Autograph) – Scallop Floral Lace Padded Plunge DD-G Bra (Rachel), kolor: petrol, rozmiar: 36G [Rozmiary miseczek: DD-G, obwody: 32-40, cena: 139 zł]
Estetyka
Rachel to mój drugi usztywniany nabytek od Marksa, po Rosie w dwóch wcieleniach kolorystycznych. Stylistycznie są one pokrewne, choć w Rosie miałyśmy jedwabną, błyszczącą satynę, a Rachel jest jedwabiu pozbawiona, choć dzianina również lekko lśni. Brak jedwabiu mogę zaakceptować (mniej obawiam się, że się zniszczy :), mniej jednak podoba mi się układ szwów w górnej części miseczek. Chyba wolę pionowe, promieniste układy od poziomych. Przy tym zaznaczam, że szwy mają tu znaczenie wyłącznie ozdobne – Rachel jest bowiem modelem kształtowanym termicznie, o miseczkach tylko z zewnątrz pokrytych dzianiną i koronką.
Atutem Rachel jest oczywiście piękny kolor – ciemna, „iglasta” zieleń, na koronce wpadająca w jaśniejsze, bardziej szmaragdowe tony (zdobyła sobie zaszczytne miejsce w ostatnim wpisie z cyklu zielono mi! :). Jeśli już jesteśmy przy koronce – warto przyjrzeć się jej z bliska, a zobaczymy więcej kolorów 🙂
Koronka została bardzo starannie przycięta i rozplanowana na miseczkach. Miło, że są nią zdobione również nasady ramiączek oraz boki. Szkoda natomiast, że nie ma jej z tyłu, tak jak w Rosie 🙁 Tyły są gładkie, dzianinowe i pod tym względem Rachel robi mniej luksusowe wrażenie od swoich jedwabistych krewniaczek.
Mimo to Rachel wyróżnia się bardzo dużą starannością wykonania i sprawia dużo bardziej luksusowe wrażenie niż opisana w poprzedniej notce pierzasta Juliet. Dzianina jest gładka i delikatna w dotyku, lekko połyskująca, koronka mięciutka, a miseczki wyścielone cudownie przyjemnym dla skóry materiałem.
Ładne są obciągniete dzianiną ramiączka (w przedniej części – bo tylna to gumka z wytłoczonym logo marki Autograph) i metalowe detale: regulatory, haftki, plakietka z logo – w kolorze różowawego złota. Fantastyczna jest zawieszka-łezka na mostku. Znamy już takie łezki, ta jednak jest dość oryginalna. Z daleka wydawała mi się czarna, po bliższym przyjrzeniu okazało się, że jest półprzejrzysta, ciemnoszmaragdowa. Podobna zawieszka zdobi majteczki.
Dopasowanie
W przymierzalni byłam rozczarowana nieco za luźnym obwodem. Dzianina z tyłu jest cienka i dość elastyczna. Brafitterka, z którą rozmawiałam, zwróciła uczciwie na ten fakt uwagę. Mimo to jednak skusiłam się na Rachel i nie żałuję. W noszeniu nie odczuwam, że jest za luźna – zapewne pomaga w tym szeroki, trzyhaftkowy tył i usztywniane miseczki, które ułatwiają podtrzymanie. Miseczki pasują idealnie. Jeszcze raz zaznaczam, że w M&S nie ma rozmiaru FF, a mimo to miseczka G zarówno tutaj, jak i w większości pozostałych nabytków pasuje na mnie idealnie, podobnie jak G z innych brytyjskich marek.
Kształt
Rachela doskonale podnosi biust i nadaje piersiom kształt zaakcentowanych kulek. Podobnie jak Rosie, jest niezbyt niskim plandżem (ma mostek o ok. 1 cm wyższy od Deco i nieco wyżej zabudowane miseczki) o serduszkowatym kształcie dekoltu. Gorsze jest tu jednak zebranie, za co odejmuję punkt, dekolt też nieco na tym cierpi – nie ma tak ładnej dolinki, jak w Rosie.
Konstrukcja i podtrzymanie
Do konstrukcji nie mam zastrzeżeń, nie czuję zbyt wysokich miseczek pod pachami, ani innych objawów złej konstrukcji.
Podtrzymanie także jest dobre, choć nie supermocne, ze względu na większą rozciągliwość obwodu, przy czym uspokoję Was, że nie jest jednowarstwowo-satynowy, lecz podszyty siatką, a cienka dzianinka stanowi jedynie warstwę wierzchnią. Pomaga jednak, że tył jest szeroki, z szerokim zapięciem na 3 haftki.
Wygoda
Z przyjemnością stawiam maksa. Rachela jest wygodniczkiem – wszystko jest tu milutkie i mięciutkie, w tym spektakularnie miły w dotyku materiał, którym pokryte jest wnętrze termicznie kształtowanych miseczek. Nic nie kłuje, nic nie drapie, nic nie gniecie, nie wbijają się fiszbiny, brak usztywnień bocznych, które w cielistej Rosie mi doskwierały. Świetny, komfortowy stanik, który zakładam z przyjemnością, zwłaszcza że daje bardzo dobry podnoszący efekt.
Do kompletu
Majteczki (kupiłam je w rozmiarze UK14, czyli EUR 42) są bardzo gustowne i wygodne, w całości superprzyjemne w dotyku. Podoba mi się ich wykończenie w górnej części – pas dzianiny i zawieszka, oraz ładna, miękka koronka. Często producenci skąpią nam ozdób na dołach – miło, że tu także mogę się cieszyć szmaragdową łezką. Naprawdę trudno mi było nie kupić tych majteczek, mimo że nie mają mojego ulubionego fasonu (wolę wysokie majtki).
Cena
Mimo że Rachel była droższa (przed przeceną) od Juliet, uważam jej cenę za dobrą. Moim zdaniem zbliża się klasą do biustonoszy Freya. Mocno zabrzmiało, prawda? 🙂 Co prawda Rachel kupiłam ze zniżką (w ramach promocji, korzystając z usługi brafittingu mogłam kupić biustonosz 25 zł taniej), ale zdecydowałabym się wydać na nią pełną cenę, bo zachwyciła mnie już w przymierzalni wygodą i kolorem. No i design tego typu nieczęsto się spotyka w typowych D-plusowych markach, które najczęściej hołdują schematowi nadruczek+hafcik 😉
Galeria
Rachel w różnych ujęciach i zbliżeniach. Okazała się dość fotogeniczna, więc nie żałowałam jej zdjęć, mimo zimowych warunków oświetleniowych 😉 (na szczęście miałam do dyspozycji trochę słońca i dwie ultramocne żarówki).
[Katalog flash w serwisie flickr nie jest dostępny, przepraszamy.]
Podsumowanie
Oby tak dalej, drogi (na szczęście niezbyt drogi 😉 Marksie&Spencerze. Wygodny i elegancki sztywny plandż dla D+, w cenie nie powodującej bankructwa, komfortowo przymierzony i nabyty stacjonarnie, to na naszym rynku gratka. Z zakupu jestem bardzo zadowolona i niewykluczone, że skuszę się jeszcze kiedys na Rachelę, jeśli nasz polski oddział Marksa zdecyduje się zaoferować nam kolejny ciekawy kolor – na przykład czerwony czy fioletowy. Bo czarny już mam, a bieli nie kocham. Czekam więc na kolejny sezon!
Ciekawa jestem, czy któraś z Was też miała okazję docenić ten model?
5 komentarzy
neiti89
Jest wspaniała <3 Od początku do końca, od zapięcia po miski… Ah, żeby tak w poznańskim Marksie były większe rozmiary. Muszę się przejść sprawdzić 🙂
16 stycznia 2015 at 19:53szarlatanszmatan
Bardzo ładny, ten pierzasty z poprzedniego wpisu też mi się podoba, ale czy dotarły do Wrocławia, oto jest pytanie:P.
18 stycznia 2015 at 15:07poznanianka
Śliczny biustonosz, niestety poznański Marks jest chyba najgorzej zaopatrzony w całej Polsce, ciągle mają to samo i ciągle nie ma mojego rozmiaru 🙁 pozostaje mi jedynie popatrzeć sobie na nie w internecie …
19 stycznia 2015 at 11:37neiti89
Aż poszłam w sobotę do M&S w Poznaniu. Wszystko piękne, wszystko do DD…. 🙁
20 stycznia 2015 at 12:51kasica_k
Szkoda 🙁 Dziewczyny, może spróbujcie pogadać ze sprzedawczyniami – że te rozmiary są potrzebne, może w końcu wrocławskie i poznańskie Marksy zaczną je ściągać? Może wpisywanie się na stronę facebookową Marks and Spencer Polska też coś pomoże? W Warszawie w różnych sklepach wybór też jest różny, ale przynajmniej na Marszałkowskiej coś się zawsze da znaleźć.
20 stycznia 2015 at 15:31