Chyba już dwie edycje łódzkich targów temu odnotowałam z satysfakcją, że propozycje naszych firm bieliźniarskich są coraz mniej konserwatywno-praktyczno-nieciekawe, a coraz bardziej bezkompromisowe i trendy. Może zadziałało to, że na tej imprezie prezentowano kolekcje jesienne, w których zawsze mniej jest bezpiecznych pasteli i drobnych łączek, a więcej mocnych barw, a może nasi rodzimi projektanci faktycznie mają już dosyć bladych piżamkowych rzucików? Dość powiedzieć, że na wiosennym Salonie Bielizny dominowała głęboka, ciemna kolorystyka, a klimat był daleki od słodkiej, rozmarzonej łagodności. Piżamkowatości zaś nie odnotowałam w ogóle i mam cichą nadzieję, że nie będzie do niej już powrotu.
Pojawiło się kilka dotąd niewidzianych marek, jak Alles, Wiesmann czy Room669, która to marka zaliczyła niesamowicie udany targowy debiut. Jako że ręce same wyciągały mi się do wieszaków, tym razem postanowiłam nie uczestniczyć w żadnych prelekcjach, a skupiłam się na oglądaniu stoisk i rozmowach z wystawcami. Dzieje się sporo, fajnie i w szerokich zakresach rozmiarów. Dominowała kolekcja jesienna, choć wisiała też aktualna wiosna, trochę już jednak zepchnięta w cień przez nowe pomysły. Niektóre firmy miały już jesienne katalogi, co się chwali. Dzięki rezygnacji z wykładów (oprócz pokazu, o którym na koniec) udało mi się trafić do tych, których nie udało mi się odwiedzić wcześniej, na przykład do Konrada czy Wiesmanna.
Jako że zachwyciły mnie zwłaszcza kolory – pojadę znowu kluczem barwno-motywowym i pokażę Wam wzorki i kolorki na najbliższą jesień 🙂
Głębia zieleni
Pamiętacie zielone propozycje Panache na jesień? To jeden z moich ulubionych trendów, toteż z radością odnotowałam, że nasze firmy też za nim podążyły, i to tłumnie. Nie bez pewnego zdziwienia, ponieważ kolor ten uchodzi za mało „sprzedawalny” i boją się go bieliźniani konserwatyści. Polska bielizna jednak wydobywa się z zachowawczości i wypływa na zielone fale śmiało.
Gorteks. Te wzory mogą być kwiatami, choć mnie kojarzą się z meduzami fosforyzującymi w głębinach 🙂 Gorteks coraz bardziej szaleje wzorniczo, co zobaczycie jeszcze niżej (Wersja półusztywniana też będzie).
Gaia. Satynowy simplex w ciemnej, szarawej zieleni.
Gaia. Ten sam wzór w wersji matowej, na modelu półusztywnianym. Wolę błysk, choć tutaj podoba mi się większa powierzchnia haftu.
Znowu Gaia. Zieleń w pełnym zakresie.
Anita – tu już bardziej morsko (model do miseczki F)
Ava
Lupoline. Bardzo ciemna, prawie czarna zieleń – ta koronka dużo efektowniej zaprezentuje się na ciele niż luzem.
Samanta – istna zielona gwiazda targów 🙂 Ten haft wystąpi w kilku konstrukcjach, w tym także dużobiuściastej A922. Model nazywa się Mona. Rozetka jest oddzielnym elementem – znamy ją już w wersji czarnej, jesienią pojawi się w zieleni! Może ozdobić także dekolt z tyłu.
I drugi przykład zastosowania Samantowej rozetki. Ten model ucieszy raczej mniejsze biusty…
Bling
„Stanik syrenka” Gorteksu hipnotyzował wszystkich, ale to nie jedyna błyskotka Salonu. Metaliczne materiały, połyskliwe nici – sroki oraz miłośniczki syrenich klimatów znajdą coś dla siebie.
Jest też wersja usztywniana. Szkoda, że Gorteks wciąż oferuje niezbyt duże miseczki w porównaniu z innymi firmami.
Efekt syrenki z bliska 🙂
Dalej Gorteks – ależ się nam rozbrokacił!
Srebrno-hematytowe odcienie u Kris Line.
Znowu zieleń i bling. Tym razem Lupoline. Powstała cała linia z tymi cudnymi aplikacjami.
… i jest to mój największy smutek, ponieważ duże rozmiary jak zwykle dostały najmniej fajnego. Oto wersja big z zielonym blingiem w stanowczo zbyt małym natężeniu.
Room669 – przecudna koronka z turkusowo-szafirowym metalikiem. Jestem zakochana! Niestety, nie ma dla mnie (jeszcze?) rozmiaru…
Granat to nowa zieleń 😉
Odcienie morsko-niebieskawe, petrolowe i granatowe nie błąkały się gdzieś na obrzeżach i pograniczach, a stanowiły solidny temat. Czasem towarzyszyły czerni.
Gorsenia – nowa odsłona modelu znanego już z wersji czarno-beżowej.
Gaia – ten wzór z nadrukiem udającym koronkę wystąpi też w wersji półusztywnianej.
Gorsenia – czerń zestawiona z granatem w koronkowym miękkusie. Koronka jest gładka i ma bardzo płaską krawędź, czym kojarzy mi się z modelem Olivia z Panache.
Alles – to co prawda propozycja z aktualnej wiosny, ale nie sposób jej pominąć. Linia zawiera kilka biustonoszy i fantastyczne majtki, a nawet… bluzeczkę 🙂
Gorteks – cudna morska wersja Pameli.
Kinga – model half-cupowaty z pionowym szwem. Szefowa tym razem zaklina się, że będzie dostępny rozmiar 80H. Jaram się 😉
…A tym chabrem od Kingi jaram się jeszcze bardziej. Także pionowy szew i szersza, niż to niekiedy bywało, rozmiarówka.
Ava. Kobalcik z paseczkiem.
Korale i borda
Czerwieni jesienią zabraknąć nie może – w kolekcjach pokazała się w dwóch odmianach: pierwszej, klasycznie jaskrawej oraz drugiej, nieco mniej ogranej, bo ciemniejszej i głębszej.
Zacznę od sensacji – rewelacji, a mianowicie od Avy i jej uwielbianego longlajna Crystal. Kryształka w poprzednim sezonie w wersji czerń z beżem sprzedała się ponoć tak rewelacyjnie, że firma postanowiła – i słusznie – wznowić ten model, a do tego jeszcze dołożyć mu siostrę w energetycznym koralu.
Ava – Crystal long
Ava – jaskrawy koralik przyprawiony fuksją. Nie jestem chyba entuzjastką czerwieni z beżem, a sporo widziałam tego zestawienia w kolekcjach. Może się przekonam po sprawdzeniu nabiustnym?
Jak wyżej – Ava. Ten połyskujący złotawo beż plus szkarłat kojarzy mi się z pełną przepychu estetyką chińską.
Samanta – szkarłat z blingiem!
Kinga – czerwonoczarno. Walentynkowa klasyka.
A teraz udajmy się w strefę nieco mroczniejszą…
Room669 – ten model był dla mnie jedną z gwiazd Salonu, choć niestety miseczka G, do której dociera, jest na mnie za mała. Paski zdobione koronką dają się przesuwać i dostosowywać do osobniczych preferencji 😉 Odcień – głęboka, nieco zgaszona czerwień. Jak mówi projektantka marki, nie przepada ona za oczywistymi odcieniami – i to widać.
Alles. Już teraz zapowiem, że do kompletu są niesamowite majtki.
I znowu Room669. Lubię te nieoczywistości 🙂
Konrad. To model z katalogu jesień-zima 2017/18, więc już nie nowość, ale urzekł mnie tym bordem. Niestety większe rozmiary dostępne tylko w wersjach gąbkowanych 🙁
Fiolety
Chyba żadna zima się bez nich nie obejdzie…
Lupoline – ten odcień szczególnie mi się spodobał.
Gaia podąża bardziej w stronę grafitu. Tu znowu zwracają uwagę gładkie bezszwowe krawędzie (również majteczek).
Kris Line
To już bardziej amarant czy też malina, ale obecność obowiązkowa. Gorteks. Gratka dla miłośniczek halfów (wink wink), mieszczących się w rozmiarówkę modelu Dita (buu, buu).
Gossard – cudny soczysty amarant. Nie jestem pewna, która to kolekcja.
Empreinte – za ten odcień dałabym się pokroić 🙂 Na Salonie pojawił się po raz pierwszy dystrybutor tej marki, który sprowadza również m.in. Gossarda, Shock Absorbera i Marlies Dekkers. Salon, jak widać, pomału ściąga wszystkie obecne w naszym kraju D-plusy 🙂
Grafit i marmur
Odcienie szarości – kolejny trend – również były bardzo mocno widoczne w ofercie naszych firm. Dało się też zauważyć skalno-marmurowe motywy.
Gaia, chyba najbardziej szara marka Salonu. Czarne kwiaty na szarym tle.
Jeszcze jedna szara Gaia, całkiem gustowna, choć sztywna 😉
Szaro-różowe, trochę dalekowschodnie kwiatki Gai. Taki sobie, raczej tradycyjny wzór.
Kinga. Malina i szary – zestaw zawsze jary 😉
Urokliwa Samanta w odcieniach szarości. Wygląda mi na nową konstrukcję!
Gaia: szaro-różowy marmur. A haft – zielony. Dwa trendy w jednym.
Kris Line – marmurowy napierśnik sportowy 🙂
Zwierzę!
Zdaje się, że niedawno wieszczono koniec panterek. Salon chyba nic o tym nie słyszał, bo z tego co widzę, zwierzaki zaliczają comeback. Oprócz klasycznych panterek zdarzały się też wzory nieco odleglej, ale także kojarzące się ze skórami zwierząt.
Kinga – panterka, czerń i czerwień. Zestaw znany i wypróbowany.
Zwierzę, roślina, czy minerał? Roboczo zakładam, że zwierzę 😉 Kris Line.
Ava. Ten wzorek kojarzy mi się z wężową skórką. Nareszcie model w side-supporcie – w jesiennej kolekcji jakoś niewiele ich widzę, a szkoda, bo to moja ulubiona konstrukcja Avy.
Zdecydowanie zwierzęcy Gorteks.
Flokowanie
Flokowanie to, jak czytamy w najnowszym numerze „Modnej Bielizny”, specjalna technika pochodna od druku – polega na nanoszeniu na materiał cienkiej warstwy włókien (strzyży) w miejscach uprzednio posmarowanych klejem. Powstaje w ten sposób efekt podobny do weluru. „Floczki” widziałam u naszych producentów po raz pierwszy, i jako że mam oko na wszystko co welurowe, albo chociaż welur przypominające (kto mi uszyje prawdziwie welurowy komplet, pretty please?), ucieszyły mnie te czarne flokowe kwiaty na beżowych tłach. Producenci zapewniają, że materiały, z których korzystają, są testowane i dostatecznie wytrzymałe i trwałe dla zastosowań bieliźnianych. Trzymam za słowo.
Gaia. Klasyczna czerń na beżu w wydaniu flokowanym. Świetny, trochę art-decowski deseń.
Gorsenia – nowy, całkowicie usztywniany model. Trochę obiciowa estetyka 😉
Kinga. Ten komplet miała na sobie na pokazie Joanna Cesarz, zwyciężczyni programu Supermodelka Plus Size.
Czerń na beżu
Tego ultraklasycznego zestawienia było na Salonie wciąż pełno. Beż jest tłem dla czarnych koronek, haftów, aplikacji czy wyżej wspomnianych „floczków”. Popularność tego motywu mnie nie dziwi – efekt tatuażu jest bardzo seksowny, a erotyczny trend w bieliźnie tak szybko nie odpuści (jeśli w ogóle) 😉
Gorteks – kolejny miękki model na bazie Pameli. To aż drugi trzeci miękkus w kolekcji (naprawdę Gorteks mógłby już trochę bardziej zmięknąć! Gąbka jest passé!)
Gorteks. Uroczy strojny model w konstrukcji znanej nam z modelu Shirley – mam nadzieję, że będzie równie świetnie leżał!
Gaia.
Lupoline. Tu już dominacja czerni.
Gaia. Takich braletkowatych pomysłów było wszędzie pełno, niestety ich zakres rozmiarów z reguły nie powalał.
Na szczęście Ava jak zawsze dawała radę 😉
Alles. Model zwany przeze mnie pieszczotliwie wąsaczem – z rzęskową koronką i paseczkami oraz złotym słoneczkiem na mostku. Ma cudne gacie w komplecie.
Wśród czarnobeżaków dało się znaleźć i bardziej minimalistyczne projekty:
Gorteks
Na doczepkę – trochę udanych beżaków.
Alles. Cudna koronka! Kojarzy mi się ciut z bazowymi modelami Fantasie czy dawnej Fauve.
Gorsenia. Model specjalnie dla dużych rozmiarów, z fajnym prześwitem na mostku. Czyżby początek modeli dedykowanych dla plus size w Polsce?
Gaia – bardzo ciekawy model w ciemnym kakaowym beżu z turkusowym haftem. Bardzo bym chciała go przymierzyć!
Bezfiszbinowce
Trend braletkowy wypączkował w renesans zainteresowania modelami bez drutu. Coraz ich więcej, i coraz ciekawszych.
Alles.
Ava – beżowa odsłona Libi! Czekamy jeszcze na biel 😉
Anita. Tego bezdrutowca w niebieski rzucik mam nadzieję wypróbować. Bezfiszibnowce nie muszą być gładkie! Żądam wzorów na bezdrutach!
Sport
Oprócz klasycznych staników sportowych (obecne na Salonie marki: Anita, Kris Line, Panache Sport, Shock Absorber…) siatkowo-sportowe motywy przenikają także do zwykłej bielizny, jak na przykład w tych niecodziennych propozycjach Gorteksu. Raczej jednak nie wybrałabym się w nich na siłownię 😉
Motyw sportowej siatki wytropiłam też w nowych topach Lupoline:
A oto już prawdziwa bielizna sportowa:
Anita. Ten model dobrze znam. Wysportowane stanikomaniaczki lubią limonkę z czarnym 😉
Anita. Momentum. Znamy.
Anita. Bo rozkochane w kwiatach też lubią sport! 🙂
Kris Line. Nareszcie sportowy stanik w kamuflaż! Wow! Niestety wciąż nie było mi dane wypróbować Krisowego sporta. Kris Line to firma niezbyt kontaktowa, przykro mi to przyznać, i jest to główny powód, dla którego tak mało znam jej produkty 🙁
„Dopinacze”
Tak roboczo nazywam wszelkie paski, ozdoby, harness bras, gipiurowe rozetki, koronkowe kołnierzyki – które można doczepiać do biustonoszy bądź też po prostu nakładać je niezależnie. Na Salonie wystąpił ich prawdziwy wysyp – obok wciąż wszędobylskich paseczków dekoltowych zintegrowanych ze stanikami. Aksamitkowe elastyczne konstrukcje widziałam u Kingi, harness bras różnych typów – u Samanty, dekoltowe ozdoby znalazły się też u Gai, paseczki – u Kris Line, Avy i Lupoline. Trochę rozczarowała mnie Gorsenia brakiem kontynuacji wysadzanych kryształkami ozdób. Najbardziej oczywiście ucieszyła Samanta swoją rozetką w zielonym wydaniu. Absolutny musisztomieć. A harnessik wysadzany lśniącymi guziczkami udało mi się dostać w prezencie (uwaga instagram ;-)).
Motyl w dekolcie by Gaia. Ten sam wzór zapowiada się także w czerni.
Samanta – kołnierzyk i rozetka
Samanta. Open bra z haftowymi motylkami na ramiączkach.
Warstwy, warstwy
Oprócz dopinaczy i harnessów wciąż popularnością cieszą się modele przypominające topy – z nałożoną wierzchnią, przejrzystą warstwą. Swój pomysł z zeszłego sezonu kontynuuje Lupoline – włączając oprócz przezroczystego tiulu elastycznego także siatkę oraz wzór w kropki.
Warstwowe pomysły szykuje także Ava w swoich supertajnych projektach na kolejne sezony, o których nakazano mi milczeć (a szkoda, bo było na co popatrzeć, wierzcie mi. Ava napiera!).
Lupoline – bra-top we flokowane groszki
Kwiaty i folk
Kwiaty przewijały się jak zwykle przez wszystkie tendencje barwne. Podzieliłabym je z grubsza na dwie odmiany: graficzne i czarne, oraz folkowe i kolorowe 🙂
Czarno-srebrno-złoty ogród Gai
Bardzo ciekawy model z pionowym cięciem Gai. Kwiaty haftowane, kwiaty wytłaczane. Niestety, nie sięga do mnie rozmiarówką. Na modelce leżał kusząco (choć nie wiem, czy nie był nieco za mały).
Czarny halfiak Gai na modelkowym biuście
Też Gaia. Półusztywniany model z nadrukiem przypominającym koronkę.
Jeden z moich ulubieńców całego Salonu – model Avy z cudnym biało-czerwono-turkusowym haftem i patriotyczną kokardką. Takie folki lubimy! Bardzo cierpię, że nie jest miękki 🙁 ale i tak wypróbuję go na pewno!
Najlepszy haft Avy z bliska 🙂
Samanta. Tym haftom wróżę wielką karierę, jako że będą dostępne także w kroju A922 😉
Kwiaty w postaci drukowanej w Lupoline. I znowu najfajniejsze mnie ominie, bo mojego rozmiaru tego cuda z zielonym blingiem nie będzie. 🙁
Gorteks. Kolorystyka jakby podobna do powyższej. Oraz CHWOŚCIK! Tu już mam większą szansę się zmieścić, ale pewności brak…
Konrad zrobił miękkiego side-supporta, w dużej rozmiarówce oraz z motywem maków i chabrów. Cóż za korzystne zestawienie 😉 Mam nadzieję, że będzie testowane.
Gaia – ten druczek wybitnie kojarzył mi się z ludową wycinanką.
Gorteks. Kwiaty tropikalne w modelu Cleo.
Ava. Płomienne kwiaty na tle morskich głębin 😉 Podobny haft był w zamierzchłych czasach w Panache – kto pamięta?
Gorteks – totalne szaleństwo kwiatowe. Nie, to nie jest kostium kąpielowy 🙂
Gorteks – ta marka powoli monopolizuje segment odjechanych kolorowych kompozycji!
I zgadnijcie kto… Gorteks, oczywiście! Jeden z najbardziej szalonych wzorów Salonu. Brawo!
Majtkomania
Nie, nie zamierzam wprowadzić w życie primaaprilisowego żarciku i przemianować Stanikomanii na Majtkomanię, ale powiem, że majtki coraz bardziej przyciągają moją uwagę, zwłaszcza że ciekawych modeli jest jakby coraz więcej. Na Salonie specjalnie rozglądałam się za majtkami i oto efekty moich poszukiwań.
Alles – gatki piżamkowo-longuewear’owe
Alles – szykowane na jesień wintydżowe bordo
Alles – czarnobeżowa klasyka
Alles to istny majktowy potentat 🙂 (majtentat?)
Gorsenia
Ava – tu już normalny stan, ale też ładnie.
Room669 – sexy debiut ze smakiem
W Polsce brakuje dobrej jakości bielizny o zabarwieniu lekko erotycznym, ale takiej, którą wciąż można by nosić na co dzień. Innymi słowy – żeby stanik trzymał biust, majtki były wygodne, a stylistyka pozostawała w sferze elegancji i lukśności, nie przeginając zbytnio w kierunku seksszopowym. I do tego w dużej rozmiarówce. No więc wszystkie biuściaste stanikomaniaczki tęskniące do luksusu z pazurem informuję, że jest nadzieja. A konkretnie – młoda firma o nazwie Room669. Marka ta objawiła mi się na instagramie i zrobiła na tyle dobre wrażenie (również gotowością do kontaktu), że to od stoiska pani Magdaleny Grześlak zaczęłam zwiedzanie Salonu.
Projekty marki są pełne seksownych przejrzystości, wzmacniane sporymi metalowymi elementami pokrytymi 18k złotem, z włoskich koronek i dzianin. Tę jakość czuje się w dotyku. Rozmiarówka jest obiecująca, bo do miseczki G, ale jest to raczej nieduże G, także ja będę musiała jeszcze na testowanie poczekać. Twórczyni Room669 nad przystosowanymi do większych rozmiarów konstrukcjami ma zamiar pracować tak długo, aż ją zadowolą, co oznacza – starannie i bez pośpiechu.. „Wolę dłużej pracować nad nowościami, ale wiedzieć, że to co zaoferujemy, będzie naprawdę wyrafinowane i dopracowane, z najwyższej półki jeśli chodzi też o materiały i akcesoria, z których jest wykonane” – mówi. Prototyp jednego z takich modeli udało mi się przymierzyć, niestety stanowi na razie tajemnicę handlową 😉
Salon ciałopozytywny
To pierwszy Salon, o którym mogę powiedzieć, że zauważało się szeroką reprezentację ciał. Co prawda zostało w tej mierze jeszcze nieco do zrobienia, ale powiem – nareszcie było wow! Po hali przechadzała się pokaźna reprezentacja modelek plus size, widoczna także na wybiegu (pokaz pokażę 😉 Wam, jak tylko zmontuję filmik). Gwiazdą całych targów była pani Barbara Tukendorf, biegaczka półmaratonów, urocza osoba w dojrzałym wieku. Ktoś mówił „babcine staniki”? Myślę, że ta modelka wyglądałaby doskonale w najróżniejszych, nawet najbardziej efektownych projektach, choć na targach reprezentowała raczej tradycyjną wzorniczo (za to rewelacyjną jakościowo) markę Anita.
Co na to twórcy katalogów, pełnych wyfotoszopowanych modelek o jednym typie sylwetki? Może by tak już trochę pójść z duchem czasu i przypomnieć sobie, że bieliznę noszą prawdziwi ludzie, którzy są różni: starzy i młodzi, grubi i chudzi?
Pani Barbara Tukendorf wraz z przesympatyczną przedstawicielką marki Anita. Będę dalej testować babcine staniki! W takim towarzystwie – zawsze 😉
Dziewczyny Gai.
Ogólne wrażenia
Najkrócej mówiąc: podobało mi się! 🙂
Nie bez powodu zrobiłam najwięcej zdjęć ze wszystkich dotychczasowych edycji, a na prelekcje szkoda mi było czasu. Nawet prezentację brafittingową sobie darowałam, stąd niedostatek fotek na modelkach. Brakowało mi jednak tzw. brafittingowej przymierzalni – która była świetną okazją do wypróbowania nabiustnie niektórych modeli. Mam nadzieję, że organizatorzy wrócą jeszcze do tego pomysłu.
Dobrze było móc dobrze przyjrzeć się kolekcjom i porozmawiać z przedstawicielami marek, zwłaszcza tymi, z którymi jeszcze nie zdążyłam do tej pory zawrzeć znajomości, a którzy byli wyraźnie na kontakty otwarci (tu szczególne pozdrowienia dla marki Alles oraz Room669). Ci, którzy do tej pory nie zawodzili – nie rozczarowali i tym razem. Pochwały należą się Avie, Gai, Gorteksowi, Samancie, Kindze, od których stoisk najtrudniej było mi się oderwać. Jedyne, czego żałuję, to że nie udało mi się dotrzeć do francuskiej marki Sans Complexe – mam nadzieję, że nadrobię to za pół roku.
Tak było u Room669 😉
… a tak u Samanty 🙂
Brawo dla organizatorów tym razem za catering, w tym świetnego food trucka Vegeneration, dzięki któremu głód nie przeszkadzał mi w komfortowym zwiedzaniu targów przez cały dzień (od otwarcia do zamknięcia). Mankamentem imprezy był oczywiście dziki tłum zwiedzających, a właściwie – niedostatek miejsca, bo duże zainteresowanie targami trudno uznać za ich wadę. Gdyby hala była przestronniejsza i stoiska większe – byłoby znacznie łatwiej dostać się do towaru i spokojnie wszystko obejrzeć.
Głowę mam pełną kolorów i wzorów, a stanikomaniackie serce – optymizmu. Polska bielizna jest fajna i coraz fajniejsza, głowy projektantów coraz bardziej otwarte i pełne pomysłów, a miseczki coraz większe. Ciekawe, co zobaczymy na jesiennym Salonie Bielizny!
A Wam jak się podobało? 😉