Jak na sezon okołowalentynkowy przystało, wracam do beżu w wydaniu kuszącym 🙂 Tym razem produkt polskiej marki, wykorzystujący modny efekt czarnych akcentów na tle cielistości zlewającej się z jasną skórą. Modele w tym stylu, jak widać, nie ograniczają się do przezroczystych tiuli w beżu – Audrey ma miseczki usztywniane. Jeśli kojarzycie słynną Shirley marki Gorteks, to w Audrey znajdziecie dokładnie tę samą konstrukcję i raczej zrelaksowany charakter, bez pancernego podtrzymania i zebrania biustu. Naturalny urok i subtelna, retro fikuśność, bez presji – tak bym podsumowała pierwsze wrażenia z tego kompletu. A kolejne wrażenia? Zapraszam niżej.
[Rozmiary biustonosza: 65 C-H, 70-90 B-H, 95 B-G, 100 D-F, cena w sklepie firmowym: 109,90; rozmiary fig: 36-48, cena w sklepie firmowym: 49,40; komplet otrzymałam od producenta]
Od jakiegoś czasu jestem pod dużym wrażeniem osiągnięć osoby projektującej bieliznę Gorteks. W kolekcjach sezonowych praktycznie nie ma nijakich, nudnych modeli. Kolory, wzory i różnorodność – tu kwiatowy druczek, tam koronka, gdzie indziej lamóweczka, a na nadchodzącą wiosnę kolekcja zapowiada się jeszcze fajniej niż dotychczasowe (popatrzcie na relację z ostatnich targów Salon Bielizny!).
Wróćmy jednak do Audrey 🙂 Ładny, jasny odcień beżu, ciekawa konstrukcja miseczek – pionowo cięty half-cup z tiulowym przedłużeniem w stylu high apex, nisko zabudowany. Największą atrakcją jednak są aplikacje na miseczkach. Te kwiatowe festoniki kojarzą się trochę orientalnie i architektonicznie. Nie odznaczają się pod przeciętnym ubraniem. Do miseczek są przytwierdzone górną krawędzią oraz przyszyte w miejscu, gdzie znajduje się najniższy kwiatek, układają się więc swobodnie, nie marszczą, nie przekręcają ani nie naciągają. Pranie w woreczku w pralce ani trochę im nie zaszkodziło.
Nie pokazuję Wam, co jest na mostku – bo nic tam nie ma 🙂 I dobrze, bo w tym kontekście kokardki czy wisiorki są całkowicie zbędne.
Podoba mi się w Audrey także tył – zapięcie jest szerokie, dobrej jakości i nie odkształca się, lecz mimo trzyhaftkowości cały tył sprawia lekkie wrażenie, ponieważ jest niezbyt szeroki.
Tu zero zaskoczeń – zwykle w Gorteksie 85H pasuje mi nieźle. Czasem mocno się prosi o 80I, ale tu nie zachodzi ten przypadek. Obwód jest dosyć swobodny, wygodny, ale nie za luźny. Miseczki co prawda mogłyby być ciut większe, a zwłaszcza odrobinę szersze i bardziej zabudowane po bokach (te gorteksowe niskie boczki…), ale to raczej cecha konstrukcji, niż rozmiaru, i w sumie nie doskwierają mi specjalnie takie, jakie są.
Audrey daje łagodnie podniesiony, okrągły kształt biustu, ale nieszczególnie go zbiera, raczej pozostawia rozstaw naturalny. Ponieważ, jak już nie raz wspominałam, nie startuję w konkursie na najbardziej zebrane do środka piersi, nie mam z tym problemu. Mam w Audrey moją naturalną, rozłożystą klatkę piersiową. W niektórych strojach uważam, że może to wręcz być zaletą, jako że pomaga fejkować bycie klepsydrą 😉 (którą nie jestem ani trochę). Kontrastowe aplikacje i lamówki optycznie zwężają całość. Podoba mi się też linia dekoltu.
Tu mała szkarłatna dygresja 🙂 Poniższe fotki ubrane zrobiłam w jednym z moich najnowszych nabytków – bluzce Mikra od polskiej firmy Urkye (cena bluzki: 72 zł):
Ubrania tej firmy doskonale nadają się na tak zwane koszulki brafitterskie 🙂 – czyli podkreślające biust, dzięki czemu można dobrze ocenić kształt nadawany mu przez biustonosz. Mam na sobie bluzkę w rozmiarze 46 o/oo, gdzie 46 jest „rozmiarem talii” (czyli dostosowanym do moich wymiarów w pasie), a o/oo – jedną z 2 dostępnych w tym modelu wielkości biustu (większa była na mnie za duża!). Jeśli macie większy biust i potrzebujecie dopasowanych do figury ubrań, takich jak bluzki, sukienki oraz koszule (!), w których będziecie mogły się dopiąć i nie rozejdą Wam się na biuście (w 3 różnych rozmiarach biustu) – szczerze polecam produkty Uli. Ma ona już spore doświadczenie w ubieraniu polskich biustów i – co nie bez znaczenia dla świadomej konsumentki – szyje w kraju.
Audrey nie jest tuzem supportu – to znaczy, podnosi i trzyma biust poprawnie, ale kombinacja elastycznej góry z niskim zabudowaniem nie daje zbyt dużej odporności na wstrząsy. Ramiączka na szczęście nie są nadmiernie rozciągliwe, przez co biust nie zamienia się w jo-jo, ale jeśli masz ciężkie piersi, to nie jest to produkt nadający się do dynamicznych podskoków. Za podtrzymanie postawiłabym raczej „dostateczny”.
Konstrukcyjnie Audrey sprawdza się całkiem dobrze, zwłaszcza na tle ogółu usztywnianych staników. Miski zaokrąglają piersi, bez odstawiania w dziwnych miejscach. Boki są niskie, ale do tego się już trochę w tej marce przyzwyczaiłam – w dodatku wiem, że są biusty, które naprawdę błogosławią tę cechę konstrukcyjną.
Jeśli więc tylko nie masz dużej potrzeby ujarzmiania biustu, to możesz spokojnie próbować zaprzyjaźnić się z Audrey. Jej mała inwazyjność pod tym względem wpływa też dodatnio na komfort noszenia.
Na marginesie: w skład linii Audrey wchodzi jeszcze druga konstrukcja – Audrey/B4 v1, o usztywnianych miseczkach bez miękkiej części górnej, do miseczki F. Robi wrażenie niskie zabudowanie miseczek w tym modelu. Jeśli któraś z Was go posiada – dajcie znać, jak się nosi!
Byłaby Audrey wygodniczkiem, gdyby nie to, że trochę kłuje mnie mostkiem w mostek. Nie dręczy mnie tym przesadnie i da się tolerować, jednak piątki postawić jej nie mogę. Plus natomiast za to, że mimo posiadania fiszbin bocznych (tych pionowych „patyków” wszytych w boki stanika), nie uwiera mnie nimi ani trochę. Poza mostkiem, Audrey jest całkowicie niegryząca, w dotyku przyjemna i delikatna.
Bardzo ładne figi i wcale nie takie bardzo za niskie 😉 Choć wolałabym wyższe. Duży plus za przezroczyste boki i tył (a nawet trochę przód)! Zwracam uwagę na rozmiarówkę – do rozmiaru 48, co jak na polskie firmy jest już całkiem sporo. Są wygodniutkie i przyjemne w dotyku – taki miły, uroczy fatałaszek.
Uwaga kompletomaniaczki: w skład kompletu Audrey może wchodzić też ozdobny pas do pończoch! (że nie wspomnę o stringach) 🙂
Ponieważ Audrey należy do modeli, które aż proszą się o włączenie do stylizacji, postanowiłam pokazać Wam też zestaw z jej udziałem. Uważam, że na wieczór całkiem spoko, zwłaszcza dla bieliźnianych freaków 😉
Audrey w wielu ujęciach 🙂 Zapraszam do klikania w fotki:
Znowu udany eksperyment z Gorteksem. Poniweważ zwykle nie jest mi łatwo wybrać sobie coś z ich oferty, ze względu na graniczne wymiary i biust trochę spoza grupy docelowej (tj. preferujący raczej wyższe boki i szersze fiszbiny niż stosowane przez tę markę), tym bardziej się cieszę, ilekroć się uda. Tutaj jestem pod wrażeniem odwagi konstrukcyjnej firmy. Inne nasze marki jakoś bronią się przed eksperymentowaniem z dużym biustem, stosują wciąż podobne kroje usztywniane i półusztywniane – a tu mamy taki przyjemny wyjątek. Mam nadzieję, że Gorteks na nim nie poprzestanie i niedługo znowu zacznie coś „kombinować” z konstrukcjami i zdobieniami. Może koronkowe plecy? High-apexy skrzyżowane z braletkami na większe rozmiary? Czekam!
A Wam jak się podoba ten śmietankowy komplecik? 🙂
”Disco galaxy meets pin-up siren’’—that’s how this plus-size lingerie collection from Sculptresse by Panache was…
„Gwiazdy disco spotykają pin-upowe syreny” - tak opisano w katalogu tę kolekcję bielizny plus size…
Just when I thought I’d have to turn back to British or maybe German bra…
Gdy już wydawało się, że w dziedzinie „nowoczesny biustonosz bez fiszbin na duży biust” muszę…
Jak co roku o tej porze, spadają dojrzałe Elomczaki! 😊 Obiektywnie patrząc, kolekcja Elomi na…
Gdy masz większy biust i za sobą lata w stanikach na fiszbinach, zaufanie do modeli…