WCiałopozytywność

Biust ocenzurowany

Ten news mógłby stać się krótkim postem na facebooku – tyle że, no właśnie, nie bardzo może. Reklama australijskiej marki Berlei, z której kadr widzicie wyżej, została bowiem zakazana zarówno na tym portalu społecznościowym, jak i na Instagramie. Mam nadzieję, że mój prowajder blogowy nie będzie robił mi kłopotów z powodu jej zamieszczenia 🙂 Chodzi o ten spot:

 

 

Wiadomość dotarła do mnie przez portal „The Lingerie Insight” i pewnie nie dowiedziałabym się o tym inną drogą, bo Berlei rzadko znajduje się w centrum moich zainteresowań ze względu na małą ofertę D+ (choć modele sportowe są podobno interesujące). Dlaczego więc z kolejnej z rzędu wiadomości o fejsbukowej cenzurze (może się znudzić, prawda?) postanowiłam zrobić notkę?

Bo uważam, że obsesyjne cenzurowanie treści związanych z ciałem – zwłaszcza kobiecym – jest złe i trzeba o tym jak najczęściej mówić.

Bo uważam, że ta akurat reklama jest niezła i przekazuje istotną dla kobiet treść.

 

Womankind?

Na filmiku widzimy kobiety nieomal walczące ze swoimi piersiami – próbując ja na różne sposoby podnieść, upchnąć, wypchnąć tudzież zakryć, pomagając sobie różnymi promowanymi szeroko wynalazkami, typu naklejki, dziwaczna taśma, samoprzylepne staniki… Wyraźnie widać, jak cierpią, wkładając bądź zdejmując z piersi te wszystkie narzędzia tortur. Wśród nich znajdują się też zwykłe biustonosze, tyle że przeważnie za małe.

Oczywiście, jak można się było spodziewać, na ratunek uciśnionym biustom przybywa nowy model marki Berlei – gładki t-shirt bra robiący faktycznie wrażenie komfortowego, codziennego stanika nie wywierającego na piersi większej presji. Model nazywa się Womankind – co można tłumaczyć jako „dobry dla kobiety” – albo „kobiecość”, przez analogię do „ludzkość” (mankind). Brzmi całkiem feministycznie, nieprawdaż? Na fotkach reklamowych – galeria kobiet o różnej tuszy, wieku i kolorze skóry. W spocie na końcu – pani o pełniejszych kształtach. Wyraźnie chciano tu wpisać się w nurt promowania różnorodności tudzież body positive. My, kobiety – potrzebujemy być dobre (kind) dla siebie i naszych ciał!

 

foto: Berlei Australia

 

Rzecz jasna, żaden cudowny stanik nie rozwiąże problemów wszystkich kobiet marzących o wygodzie na co dzień. Po pierwsze – nasze piersi i ciała są ogromnie różnorodne i to, co dla jednej z nas będzie superkomfortowe, dla innej może okazać się udręką. Po drugie – wracając do reklamowanego modelu – sięga on zaledwie miseczki E 😉 Pomijając jednak ten „drobny” szczegół, spot mówi wyraźnie i dobitnie: my, kobiety, mamy bardzo dokuczliwy problem! Masa kobiet boryka się z dyskomfortem związanym z koniecznością noszenia czegoś na piersiach. Czy będą to naklejki maskujące brodawki, czy staniki eksponujące kuszące dekolty – nasze biusty są przez nie ściskane, przepychane, oblepiane, a to wszystko dzieje się w celu nadawania im określonego wyglądu. Kobiety znoszą te wszystkie niewygody w milczeniu.

A jakby tak, dla odmiany, zacząć mówić o tym głośno? Jakby tak zacząć domagać się od przemysłu, by dostarczał nam produktów przyjaznych ciału, a od kultury – by wreszcie się od niego odczepiła i przestała nam z takim uporem dyktować, jak mamy je zmienić?

Nasze piersi SĄ nasze!

Zbanowanie spotu przez fejsbuka tudzież wycofanie z australijskiej telewizji jest symptomatyczne. Oto mamy opowieść o tym, że kobiety cierpią w sytuacji, w której muszą pozbawiać swoje piersi naturalnego wyglądu. By ich biust był akceptowany, czy pożądany, muszą znosić bolesne ściskanie, wypychanie i zalepianie sutków. Piersi kobiet de facto nie należą do nich – muszą spełniać wymagania otoczenia, czyli na przemian pojawiać się w dekoltach i znikać pod naklejkami. Aż tu nagle ktoś wpada na pomysł, by dla odmiany umieścić biust w czymś przede wszystkim wygodnym dla kobiety.

Opowieść ta okazuje się jednak „niewygodna”, ponieważ… pokazuje piersi! Piersi, które redukowane są przez naszą kulturę do obiektów seksualnych. Kawałek nagiej piersi, nawet wypikselowany, może pobudzić kogoś erotycznie. Musimy więc je schować i o nich milczeć. A jeśli pokazywać – to tylko w dozwolonym kontekście oraz, rzecz jasna, w ściśle określonej, podniesionej, upchniętej i wypchniętej formie.

Cała ta historia na przemian gniewa mnie i śmieszy. A reklama mi się podoba – jest zabawna, sensowna i ma pozytywny przekaz. Szukajmy tego, co dla nas dobre – nie upychajmy się na siłę w wymyślone przez innych formy. Wielka szkoda, że nie może zdobyć wirusowej popularności na fejsie, bo komuś fragment mojego, twojego ciała – kojarzy się tylko z wyzwalaczem popędu.

Może ci się spodobać

4 komentarze

  • Iza

    Brawo! Absolutnie sie zgadzam!!! Fajnie ze sa juz kobiety walczące o staniku na duze piersi, teraz czekam na kobiety walczącą o staniki na piersi które przed karmieniem były duze w teraz juz nie sa i nie bardzo wiadomo co z nimi w tym staniku zrobić…

    14 września 2017 at 17:42 Reply
  • kasica_k

    @Iza, biust tak zwany wymagający – ten temat potrafi ogarnąć dobra brafitterka, dobierając modele sprawdzające się na piersiach, które nie są, jak to się mówi, samonośne. To problem dotyczący mnóstwa kobiet. Takie modele istnieją, aczkolwiek może być trudno znaleźć je w sieciówkach (czasem się zastanawiam, czyje właściwie wymagania spełnia ich oferta…). Skąd jesteś, jaki masz rozmiar? Może coś wykombinujemy.

    14 września 2017 at 20:53 Reply
  • Ina

    Prawdę powiedziawszy, nie rozumiem połowy tych wycyrków z biustem. Pauzuję, przyglądam się, i nie pojmuję. Ale to chyba dobrze, nie?

    15 września 2017 at 01:14 Reply
  • kasica_k

    @Ina, no chyba dobrze 🙂 Ja stosuję czasem naklejki na sutki – po to, by zdjęcia tutaj były “cenzuralne”. Ale na co dzień nie używam wobec biustu przemocy. Choć zdarza mi się, że biustonosz mnie uwiera, nie pasuje do mojego kształtu – co skrupulatnie odnotowuję w recenzjach. Ostatnio kłuły mnie boczne patyki – wyprułam 🙂

    15 września 2017 at 11:07 Reply
  • Leave a Reply