Czy można nosić braletki mając duży biust? Może lepiej zacząć od pytania, czy na duży biust w ogóle produkuje się braletki. Produkuje się, ale mało, więc pole do eksperymentów mamy niewielkie. Zwłaszcza europejscy producenci nie rozpieszczają nas braletkami ani w rozmiarach plus size, ani w kombinacji dużych miseczek z wąskim obwodem pod biustem. Braletka, rozumiana jako miękki, z zasady raczej bezfiszbinowy biustonosz-top, ozdobny, często przedłużony ku dołowi i o mniej złożonej konstrukcji niż klasyczny biustonosz bez fiszbin, daje słabsze podtrzymanie i modelowanie biustu niż typowy stanik na fiszbinach. Dlatego odruchowo uważamy braletki za produkt na mały biust.
No więc, czy to w ogóle może mieć sens? Czy braletka może być wygodna dla dużych piersi i czy kobiety noszą braletki w dużych rozmiarach? Wiele zależy, jak sądzę, od tego, jaki mamy rozmiar i kondycję piersi oraz czego wymagamy od stanika. Nie byłabym sobą, gdybym nie spróbowała. Tym modelem, który Wam zaraz pokażę, z początku byłam bardzo rozczarowana, ale potem – zmieniłam zdanie! Zobaczcie, dlaczego.
[Rozmiary: UK 30-38 D-DD – GG-H; cena: £28.00 £25.00 ; biustonosz kupiłam w sklepie online Bravissimo.com]
Pasja eksperymentowania to nie wszystko – na pewno nie rzucałabym się na Zarę tak łakomie, gdyby mi się nie podobał jej design. Geometryczno-architektoniczny, mozaikowo-rozetkowy wzór koronki, zestawienie elementów przezroczystych z nieprzezroczystymi, przepiękny kolor – to wszystko sprawiło, że związałam z Zarą duże nadzieje i zamówiłam ją od razu z przepięknymi figami z wysokim stanem (o których niżej 😉 ).
Wróćmy do koloru – nie wiem, jak Wasze ekrany odzwierciedlają tę barwę, ale Zara w wersji rust jest ciemnoruda, przechylająca się bardziej w stronę czerwieni i kasztanu niż koloru pomarańczy, ale nie jest czerwona, ani pomidorowa. To taka ciemniejsza, nasycona wiewiórka. Trudno bardzo porównać ten kolor z czymkolwiek konkretnym. Na pewno w czystej czerwieni nie byłaby tak interesująca i nie wywoływałaby takich fajnych skojarzeń z latami 70-tymi, które też mnie do niej przyciągnęły 🙂 Najchętniej widziałabym ją jeszcze w ochrowej czy też kurkumowej żółci oraz ciemnej zieleni. Kolor rdzawy jest aktualnie na wyprzedaży i rozmiary się pomału wyczerpują, ale mamy do dyspozycji jeszcze czarny, lawendowy i także już kończącą się ciemną szarość.
Wyraźnie też przemyślano tu dobór materiałów. Cała Zara jest elastyczna, ale w stopniu kontrolowanym. Materiały są przyjemne w dotyku, miękkie i sprawiają wrażenie porządnej jakości. Bardzo dobre jest zapięcie – szerokie, stabilne, utrzymujące tył na miejscu, bez zwijania się. Niestety nie da się nic poradzić na zwijający się przód – ta koronkowa listwa pod miseczkami u mnie szybko zamienia się w rulonik (mogę go sobie rozprostować do zdjęcia, ale po kilku ruchach zwinie się z powrotem), ale spodziewałam się tego – dzieje się tak we wszystkich biustonoszach, które mają cokolwiek poniżej fiszbin. W użytkowaniu Zary jednak zupełnie to nie przeszkadza.
Miałam problem z doborem rozmiaru. Rozmiary Zary są podwójne, obejmują teoretycznie po dwa rozmiary miseczek. Zaczęłam więc od 36 FF-G, zakładając, że GG-H to już rejon nie dla mnie, jako że prawie nigdy nie noszę ani 36GG, ani tym bardziej 36H. GG-H to już zresztą ostatni, największy rozmiar. Zara w 36 FF-G bardzo mocno przypłaszczała mi biust i uwierały mnie ramiączka, co tak mnie zniechęciło, że prawie zrezygnowałam. Ramiączka niestety są pozbawione regulacji – co nie dziwi, biorąc pod uwagę, jak są zbudowane (z pasm dzianiny i koronki, bez części gumowej). Dzięki temu Zara wygląda bardziej braletowato, ale niewątpliwie utrudnia to dopasowanie. Podejrzewałam, że większy rozmiar miseczek będzie wygodniejszy, i miałam rację.
Jeśli chodzi o rozmiar pod biustem, Zara nie należy do ścisłych. Rozciągliwością przypomina raczej markę Freya, więc warto brać ten sam rozmiar, co w tejże marce. Zapięta na najluźniejsze haftki jednak dobrze się trzyma.
Wiele z nas zapewne nazwałoby ten kształt smutnym 🙂 Jest też trochę spłaszczony. Zara podnosi piersi, ale niezbyt mocno. Zbiera za to zupełnie znośnie. Formą biust przypomina nieco efekt działania bezfiszbinowego stanika sportowego marki Anita, który recenzowałam dla Was w zeszłym roku, choć oczywiście poziom podtrzymania jest zupełnie inny 😉
Zara nie rozdziela w ogóle piersi – po założeniu stanika bardzo szybko zaczynają się ze sobą stykać, ponieważ stanik je do siebie zbliża (moje piersi bez biustonosza nie stykają się ze sobą).
Na zdjęciach ubranych mam na sobie bluzkę firmy Urkye – Francuzka 3/4, w rozmiarze 46 o/oo, czyli 46, dla biustów „standardowo-większych” 🙂 (w ofercie jest też jeszcze większy rozmiar biustowy – oo/ooo). To też rozmiar „podwójny”, stosowany przez Urkye dla ubrań elastycznych. Ubrania z tkanin mają trzy rozmiary biustu: o, oo oraz ooo.
Tę samą bluzkę miałam na sobie w recenzji biustonosza Doreen marki Triumph. Ciekawie jest porównać te dwa profile. To bezfiszbinowiec – i to bezfiszbinowiec, ale różnica w kształtowaniu biustu, jak widzicie, naprawdę znaczna 🙂 Poniżej zdjęcie w Doreen:
Co by tu powiedzieć o podtrzymaniu? Podtrzymuje, tylko delikatnie. Na pewno nie jest to stanik do biegania ani podskakiwania. Można się w nim spokojnie przemieszczać, biust kołysze się co prawda, ale jest przytwierdzony do tułowia, nie wisi do pępka ani nie plącze się pod pachami 😉 Mam w Zarze wrażenie komfortowego przytrzymania.
Konstrukcja tej braletki, w porównaniu do stanika bezfiszbinowego (na przykład Doreen) jest… powiedzmy, nieobecna. Miseczki trudno nazwać miseczkami, bo to, że mieszczą piersi, zawdzięczamy tylko ich elastyczności oraz jednej zaszewce.
W bokach nie ma żadnych usztywnień. Jedynym trochę stabilniejszym punktem Zary jest jej zapięcie, które jest sztywne i nie zwija się (i przy tym jest miłe w dotyku). „Ramiączka” to po prostu zszyte ze sobą szczyt miseczki oraz trójkąt z elastycznej koronki z tyłu. Jak widzicie, większość biustonosza jest od spodu podszyta dodatkową warstwą materiału – jest to elastyczny, fajnie pracujący tiul.
Brak jakichkolwiek fiszbin, w tym także pionowych usztywnień bocznych, to fantastyczna sprawa, jeśli chodzi o komfort. W Zarze czuję się po prostu super – nic nie uciska, nie gniecie. A raczej: czułabym, bo jest pewien mankament. Producent powinien naprawdę popracować nad szwem między przednią a tylną częścią „ramiączka”, bo po jakimś czasie zaczyna mnie on uwierać (w mniejszym rozmiarze czułam go natychmiast po założeniu). Szew ten wypada dokładnie na szczycie ramienia, to znaczy w miejscu, gdzie obciążenie jest największe.
Piersi nie są mocno podniesione, ale materiał oddziela je od skóry pod spodem. Niestety nic nie rozdziela ich pośrodku – i to jest moje główne zastrzeżenie do Zary, które sprawia, że do braletek nadal podchodzę z dystansem. Obawiam się, że lato nie będzie sprzyjało mojemu noszeniu Zary ani żadnej innej braletki, choć aż by się prosiło dać ciału więcej wolności bez fiszbin i kształtujących misek. Stykające się piersi oznaczają pot i uczucie gorąca, które „promieniuje” na całe ciało i do którego w warunkach upalnych raczej się nie przyzwyczaję.
[rozmiary: S-2XL, cena: £18.00]
Figi z wysokim stanem niestety dostępne są tylko w wersji rust, co uważam za wielki błąd, bo są fantastyczne. W innych kolorach istnieją jeszcze szorty, ale nie wiem, czy dorównują „majtkom z golfem” urodą i dobrym układaniem się na ciele. Mają dla mnie idealną wysokość, są piękne i wygodne.
A oto Zara w komplecie:
Chodzi oczywiście o to, jak by tu pokazać Zarę, będąc ubranym 🙂 Na pierwszy rzut oka wygąda na model raczej zabudowany, ale wbrew pozorom, z dekoltów raczej nie chce wyglądać z przodu. Może za to wyjrzeć bokiem, albo ramiączkiem. Może też oczywiście przeświecać przez bluzkę. W związku z wiosną bardzo mi brakuje jaśniejszych przejrzystych bluzek niż czarna (pod czerwonym, który mam, trochę ginie) – jeśli znacie źródło sheer topów w rozmiarach plus i różnych kolorach, podzielcie się namiarem 😉
Poniżej Zara pod półprzejrzystą bluzką z COS-a, którą już znacie – i nawet w komplecie, bo ponad paskiem spodni wyglądają sobie figi, co nie było efektem zamierzonym, czyli zaliczyłam niniejszym Modową Wpadkę Bieliźnianą! 🙂 Ale chyba jakoś to przeżyję…
A oto kolejny pomysł, na który wpadłam już dawno, rozważając zastosowanie braletek w mojej szafie. Myślę, że jeśli denerwuje nas niedostateczne podtrzymanie w braletce, czy też brak rozdzielenia piersi (to ja!), albo po prostu nie chcemy rezygnować z kształtu nadawanego przez stanik na fiszbinach, można pokusić się o zlayerowanie takiego braleta na biustonosz, analogicznie jak w przypadku topów z Avy. Poniżej Zara na cielistym biustonoszu Anna marki Nipplex.
Jak widzicie, cielisty stanik „szkieletowy” bardzo ładnie znika pod braletką. Nie jest mi też niewygodnie w tym zestawie, a piersi są komfortowo oddzielone od siebie. Mogę więc potraktować Zarę jako ozdobny top na biustonosz i założyć ją np. pod sukienkę z asymetrycznym czy hiszpańskim dekoltem, nie rezygnując z podtrzymania normalnego stanika.
A tak Zara prezentuje się w duecie z Anną pod przejrzystą bluzką:
Może ulegam stereotypom, że stanik bez fiszbin to taki nie całkiem stanik, a braletka to już w ogóle – ale uważam, że za taki co prawda dopracowany, ale w sumie dość prosty produkt (mało skomplikowana konstrukcja miseczek, brak drutów, nieregulowane ramiączka) pierwotne 28, a po obniżce 25 funtów to za dużo. Kilkanaście, 20 – zaakceptowałabym bez szemrania. Majtki też, piękne co prawda, ale za cenę prawie stanika? Dlatego nie kupię sobie drugiej Zary w innym kolorze – poczekam na inne modele do eksperymentowania.
Zara w pełnej krasie – warto przyjrzeć się zbliżeniom szczegółów.
Eksperyment uznaję w sumie za udany, choć nie pozbawiony pewnych potknięć po drodze. Podtrzymuję tezę z początku – tak, braletki na duży biust to może być dobry pomysł, trzeba tylko zdawać sobie sprawę z ograniczeń oraz warto rozwinąć swoją pomysłowość w dziedzinie layeringu 🙂 Producentów natomiast zachęcałabym do uważnego skupienia na potrzebach dużych biustów – braletka na duży biust musi mieć wygodne, gładkie od spodu ramiączka, ponieważ stanik bez fiszbin, zwłaszcza nierozdzielający piersi, w większej mierze opiera ciężar piersi na ramiączkach, niż stanik z fiszbinami.
Bardzo chętnie widziałabym też braletki inne niż koronkowe! Gdzie druczki, szkockie kratki, paski i inne desenie wyśmienicie nadające się do layeringu? 🙂
Nosicie braletki, drogie Biuściaste?
”Disco galaxy meets pin-up siren’’—that’s how this plus-size lingerie collection from Sculptresse by Panache was…
„Gwiazdy disco spotykają pin-upowe syreny” - tak opisano w katalogu tę kolekcję bielizny plus size…
Just when I thought I’d have to turn back to British or maybe German bra…
Gdy już wydawało się, że w dziedzinie „nowoczesny biustonosz bez fiszbin na duży biust” muszę…
Jak co roku o tej porze, spadają dojrzałe Elomczaki! 😊 Obiektywnie patrząc, kolekcja Elomi na…
Gdy masz większy biust i za sobą lata w stanikach na fiszbinach, zaufanie do modeli…