Słodkie, sielskie pastele to nie mój klimat. Przyjmuję taką estetykę wyłącznie w postaci przerysowanej i ironicznej, więc musiałam trochę się postarać, żeby jakoś rozegrać temat tej recenzji – biało-błękitny komplet Lupoline – bez wrażenia, że mam na sobie cudzą bieliznę 😉 Jak to się stało, że do mnie trafił? Zaczęło się od sesji redakcyjnej do poprzedniego numeru „Modnej Bielizny”. I gdyby nie to, że firma zdecydowała się mnie ubrać właśnie w tego „błękitka”, to pewnie przeszłabym obok niego obojętnie.
Skoro jednak już wpadł mi w ręce i objawił przynajmniej jedną zaletę – bycie halfcupem, i to miękkim – uznałam, że bez testu i sprawozdania dla was, drogie Stanikomaniaczki, obyć się nie może. Bo przecież doskonale wiecie, że poprzymierzać i zapozować do zdjęcia to jedno, a ponosić i przetestować – całkiem co innego. Jak więc sprawdza się w noszeniu Lupoline Model 2053?
[Rozmiary katalogowe biustonosza: 65 G-M, 70 F-L, 75 E-K, 80 D-J, 85 C-I, 90 C-H, 95 C-G, 100 C-F; rozmiary katalogowe fig: 36-48; cena biustonosza: 134,65 zł; cena fig: 47,70 zł; -20% w sklepie online z kodem rabatowym Stanikomania; komplet otrzymałam od producenta]
Dla miłośniczek sielskości, wintydżu tudzież barokowych obfitości koronkowych może ten komplet być strzałem w dziesiątkę. Nie odmawiam mu uroku. Koronki są miękkie, tiule pod spodem przejrzyste, odcień błękitu nie taki zimny, jak się obawiałam, a biel również przyjemnie w krem wpadająca (oraz trudno się fotografująca na jasnych tłach 😉 )
Jestem fanką wykończenia miseczek kremobielą u góry, które kojarzy się z falbanką, choć nią nie jest, oraz kokardki z ciekawej ażurowej tasiemki i miedziano-błękitnej zawieszki, która jest tu istotną częścią sukcesu.
Trochę mnie razi za to raptowne odcięcie błękitnego przodu, które następuje po bokach, i przejście na gładki jasny tył, trochę jakbyśmy miały tu krzyżówkę dwóch, a nie jeden projekt.
Wracając do sielskości – nie mogę nie podzielić się pierwszym skojarzeniem, jakie wywołał we mnie ten komplet. Moim zdaniem świetnie wyglądałaby w nim Hilda, urocza, pulchna i rumiana pin-up girl z lat 50. XX w. którą malował Duane Bryers (polecam absolutnie poszukać tych cudnych obrazków)! Styl rustykalny i country – oto, z czym mi się najbardziej kojarzą te białe i niebieskie koronki. Oprócz, oczywiście, nieba i obłoczków… 🙂
Miałam trochę problem z decyzją, jak zwykle przy modelach z wąskimi fiszbinami. Musiałam sprawdzić kilka rozmiarów i wybrać ten, w którym piersi jeszcze mieszczą się wszerz, a który jednocześnie nie odstaje w górnej części miseczek. Padło w końcu na 85G, choć w tym rozmiarze moje piersi, zwłaszcza mniejsza, wciąż mogłyby wypełniać miseczki bardziej, niż to robią.
Obwód jest średni, nie ciasny, miseczki spore i dość otwarte.
Model 2053 nadaje piersiom kształt dość typowy dla krojów typu halfcup, zwanych też balkonetkami – przede wszystkim zaokrąglony. Miseczki są głębokie i uszyte z trochę naddających się materiałów, i pewnie temu zawdzięczamy brak spłaszczania, ale też niezbyt nachalne podniesienie i zebranie. Są też przyjemnie nisko zabudowane. Podoba mi się ta forma, choć wolałabym może trochę mocniejsze unoszenie i podtrzymanie.
Przede wszystkim należą się Lupoline wyrazy uznania za stworzenie całkiem dobrej konstrukcji half-cupa na większe biusty. Mamy tu jeden pionowy szew i poziome zaszewki odchodzące od środka biustonosza plus górne wykończenie, które pewnie pomaga zamknąć miseczki od góry. Po bokach miseczki są od wewnątrz wzmocnione dodatkowymi slingami z tiulu. To działa.
Myślę jednak, że przydałyby się stabilniejsze materiały, by w rozmiarach takich jak mój i większych (i w katalogu, i w sklepie online w moim obwodzie widzę miseczki większe jeszcze o 2 rozmiary) biust był mocniej podtrzymany. Mam tu na myśli zarówno trochę za elastyczne ramiączka (mam do nich zastrzeżenia podobnie, jak w przypadku koszulki), jak i materiał miseczek, który co prawda nie jest elastyczny, ale trochę się naddaje i uważam, że mógłby być stabilniejszy.
W tym miejscu muszę pochwalić Lupoline za… elastyczność 😉 Firma posłuchała mojej uwagi o ramiączkach i wymieniła mi ramiączka w koszulce na mocniejsze. W przypadku tego biustonosza radziłabym to samo.
Podsumowując, po raz kolejny okazało się, że tego typu nisko zabudowane, zaokrąglające biust kroje nie muszą być zarezerwowane dla biustów niedużych i mniejszo-średnich. Da się z taką konstrukcją pójść w górę – nie jest to takie znowu bujanie w obłokach 😉 Jeszcze tylko pilnować odpowiednio mocnych materiałów i będzie pełnia szczęścia.
Nie jest Model 2053 wygodniczkiem maksymalnym, bo po pierwsze gniecie fiszbinami bocznymi (kandydat do amputacji tychże), a po drugie potrafi też ugryźć w mostek. Tym ostatnim myślę, że nie muszą przejmować się osoby o biuście o węższej podstawie, które nie muszą zawyżać rozmiaru miseczki tak jak ja. Gdybym mocniej wypełniała biustem miseczki, odciągałby on końce fiszbin mocniej od skóry.
W majteczkach bardzo mi się podoba wysokość – w sam raz dla mnie – i przezroczysty tył, który ładnie układa się na pośladkach, zwłaszcza elastyczna koronka – nic nie wisi, nie odstaje, ładnie i komfortowo przylega. Z przodu brakuje mi czegoś fikuśnego, może zawieszki u góry – bo jakoś tak za mało się dzieje. Chyba rozpieszczano mnie ostatnio ciekawymi majtkami 😉
A tak prezentuje się komplet. Sesja sesją, ale czułam się w obowiązku zrobić też swoje zdjęcia (trzy poniżej) 🙂
A oto i „sesyjniaki” 🙂
Biżu: Ugly Cupcake by The True Crimeberry. Taki sam naszyjnik zagrał w filmie „The Spy” z Melissą McCarthy i jest jednym z moich ulubionych biżutów ever. Pasuje mi tu jego przewrotny charakterek.
Dobrze, że przed powstaniem tych zdjęć nie widziałam tego obrazka z Hildą… 😉
Na skutek tych wszystkich zabaw i skojarzeń to ostatnie zdjęcie stało się moim ulubionym z całej sesji, mimo że z taką rezerwą podchodziłam do samej bielizny. Najlepszy dowód, że czasem warto się zmierzyć z totalnie nową estetyką i sytuacją 🙂
Poniżej pełny zbiór fotek samej bielizny oraz wszystkie nabiustne.
Uwaga: działa on na cały asortyment sklepu (z wyjątkiem działów Wyprzedaż, Najtaniej) i jest ważny aż do 30 czerwca 2020 r!
Korzystajcie!
Lupoline już jakiś czas temu dołączyła do wąskiego grona firm produkujących half-cupy (modele z pionowym szwem na misce, zwane też balkonetkami w polskiej nomenklaturze) dla większych rozmiarów. Cieszę się, że nadarzyła mi się wreszcie okazja wypróbowania jednego z nich. Przywołam więc znowu klasyczne: Można? Można! 🙂 Warto tylko zwrócić szczególną uwagę na stabilne materiały w przypadku takich modeli. Zdarzyło mi się mierzyć halfy innych marek, w których ten czynnik mocno zawodził i efekty… przemilczę. W tym przypadku jednak poradzono sobie całkiem dobrze, mimo że jest to marka raczej budżetowa.
Chętnie posłucham waszych opinii o produktach Lupoline – zwłaszcza o half-cupach, ale oczywiście nie tylko 🙂
”Disco galaxy meets pin-up siren’’—that’s how this plus-size lingerie collection from Sculptresse by Panache was…
„Gwiazdy disco spotykają pin-upowe syreny” - tak opisano w katalogu tę kolekcję bielizny plus size…
Just when I thought I’d have to turn back to British or maybe German bra…
Gdy już wydawało się, że w dziedzinie „nowoczesny biustonosz bez fiszbin na duży biust” muszę…
Jak co roku o tej porze, spadają dojrzałe Elomczaki! 😊 Obiektywnie patrząc, kolekcja Elomi na…
Gdy masz większy biust i za sobą lata w stanikach na fiszbinach, zaufanie do modeli…