Czas znowu na coś strojnego, choć monochromatycznego! 😉 Miałyśmy tu kiedyś serię Czarnych Faworytów, vel Czarnych Faworyt – mogłabym ją teraz zreaktywować! Chodziło, przypomnę, o bieliznę w czerni – ale tak spektakularną, że zapada w pamięć czasem nawet silniej niż pełne przepychu „kolorówki”. Taka właśnie jest Priya marki Elomi. Choć te haftowane girlandy korali mogłyby zawierać metaliczne akcenty (jako sroka nie pogardziłabym!), to i w mono-wydaniu niemal błyszczą. Czym jeszcze nęci Priya? Zapraszam do rzutu oka z bliska!
[Rozmiary biustonosza UK 36-44 E-FF, 34-44 G, 32-42 GG-HH, 32-40 J-K / EU 80-100 F-H, 75-100 I, 70-95 J-L, 70-90 M-O; rozmiary fig: M-4XL; cena biustonosza: ok. 289 zł, cena fig: ok. 149 zł; recenzja we współpracy z firmą WACOAL EMEA Limited, właścicielem marki Elomi. Gdzie kupić? Zajrzyj do WYSZUKIWARKI SKLEPÓW z marką Elomi!]
Zawsze z pewnym niepokojem patrzę na modele, które mają jakiekolwiek ozdoby na dolnej krawędzi stanika. Jeśli jesteś osobą z wypukłym brzuchem zaczynającym się wysoko, to pewnie znasz te obawy. Fajnie wygląda, ale czy to się nie będzie przypadkiem podwijało? Uwierało? Układało dziwnie i przypominało o tym, że w tym miejscu nie przewidziano na ciele ludzkim wypukłości? (uwaga: to, że producent ciucha czy bielizny nie przewidział czegoś w twoim ciele, po stokroć nie znaczy, że nie masz prawa tego mieć!). W przypadku Elomi już po raz kolejny przekonałam się, że tego typu obawy w tej marce nie mają racji bytu (pierwszym razem był model longline z linii Charley z dołem naprawdę mocno przedłużonym miękką koronką). Haftowany „język” jest kolejnym jęzorem pokazanym bieliźnianym „niedasiom”, czyli temu wszystkiemu, czego odmawiają nam producenci bielizny pod pretekstem, że dla takiego ciała, jakie mamy, coś jest po prostu nie do zrobienia. Dla Elomi do zrobienia jest wszystko i za to kocham tę markę szczerze (no, prawie wszystko – poproszę jeszcze miękkie half-cupy w każdej kolekcji 🙂 ).
Ale do rzeczy, czyli – do urody! Główną atrakcją Prii jest bez wątpienia haft w formie festonów koralików, które mogą się kojarzyć z kryształowymi żyrandolami, albo sznurami pereł tudzież trochę z latami 20. wieku ubiegłego. Nowe lata dwudzieste napierają, i świetnie, bo te poprzednie pod względem estetycznym były cudną epoką. Na pierwszym planie mamy oczywiście ozdobę dolnej części mostka, która kojarzy się z pawim ogonem, albo wachlarzem, albo – z tatuażem. Pycha!
Ogon ów nie jest przytwierdzony do obszywki, lecz dopiero do granicy tuneli fiszbin, dzięki czemu w czasie noszenia po prostu łagodnie się odgina, nie zadziera gwałtownie do góry, oraz łatwo wraca na swoje miejsce. Innymi słowy, leży sobie spokojnie na skórze i zdobi. Haftem ozdobiono też miseczki w górnej, przejrzystej części oraz częściowo w dolnej, zlaminowanej z dwóch warstw.
Lśniąca zawieszka jest świetnej jakości, nie ustępuje regularnej biżuterii, której nie wstydziłabyś powiesić sobie na szyi. Takie porządne detale doceniam szalenie. Ładna jest także od spodu.
Jak widać, metal zawieszki ma kolor różowego złota i taki sam kolor zastosowano w metalowych łącznikach między ramiączkami a miseczkami. Które w dodatku nie mają kształtu banalnych kółek – lecz znacznie ciekawszą formę jakby podwójnego ogniwka.
Ładne to wszystko i jak zwykle jakościowe. Materiały są zdecydowanie solidne, ale przy tym przyjemne w dotyku i sprawiające lekkie wrażenie, zwłaszcza tiul i haft. Boczne panele są całkowicie kryjące i przez to z profilu ciut przytłaczają wizualnie, ale postarano się to zminimalizować m.in. przez to, że dzianina pod zewnętrzną warstwą tiulową ma połysk. Do tego widok przejrzystości z przodu i ten mgiełkowy detal pod mostkiem moim zdaniem równoważą czarną jednolitość.
Zero zdziwień – 36G pasuje jak zawsze. Trochę tylko wątpliwości dostarczyła mi krawędź miseczki, zwłaszcza przy większej piersi. Mają one zamknięty kształt, jak zwykle w Elomikowych plandżach, dlatego część biustów może uznać je za mniejsze miseczkowo – jednak zmiana rozmiaru nie musi być tu wcale dobrym pomysłem. Pod biustem, jak to biustonosze Elomi, Priya jest spora, dlatego pozostaję przy rozmiarze UK36 i ani myślę o zmianie na 38.
Biust dobrze podniesiony, okrągły, zebrany – czegóż chcieć więcej, no może tylko pod pewnymi kątami widać tę wcinającą się krawędź miseczki na większej połowie mojego popiersia, ale to chyba bardziej kwestia mojej świadomości, niż rzeczywiście widoczna sprawa. Pod ubraniem nie ma po niej śladu.
Konstrukcje Elomi wychwalam regularnie, przypomnę tylko, że jest to model oparty na Matildzie (tu znajdziecie recenzję Matildy) – bestsellerze chyba największym po full-cupie Cate, a może nawet i przed nim 🙂 Matilda – plunge – pojawiła się nieco później niż jej pełnomiseczkowa koleżanka (która kiedyś miała na imię Caitlyn) i wzięła plus-sajzowy bieliźniany świat szturmem. I słusznie, oferuje bowiem niższe zabudowanie w modelu wciąż miękkim i bardzo dobrze podtrzymującym. Na tej konstrukcyjnej bazie aktualnie opiera się znaczna część oferty marki. Cechuje ją oczywiście obniżony mostek, a do tego solidne boczne panele (side-support) wzmocnione dodatkową warstwą materiału. Jak wszystkie Elomczaki, jest też wygodnie wykrojona pod pachami i ma szerokie łuki fiszbin dostosowane do większych wymiarów ciała.
Podtrzymuje biust bez zarzutu – mimo niższego zabudowania świetnie go ogarnia. Tył jest z mięsistej dzianiny powernet, miseczki od dołu i z boków solidnie wzmocnione, zapięcie nie ulega odkształceniom, ramiączka są mało rozciągliwe. I żadnych fiszbin pionowych w bokach tu nie potrzeba, bo całą stabilność obwodu załatwia dobra konstrukcja i materiały.
Czy którykolwiek model Elomi był dla mnie kiedyś niewygodny? Pytanie retoryczne. Elomczaki to wygodniaki. Jak one to robią? Po pierwsze, konstrukcja ramy biustonosza i odpowiedni (dla mnie) kształt i rozstaw drutów tak rozkładają naciski, że po prostu mało się je odczuwa. Po drugie – materiały: mocne, lecz przyjemne w dotyku, niegniotące. Tunele fiszbin – ostatnio zwracam na to szczególną uwagę, bo jeśli stanik jest niewygodny, to to jest jedno z najczęstszych miejsc zapalnych – są grube i mięsiste, dzięki czemu stanowią poduszki amortyzujące nacisk twardego elementu, jakim jest drut. Boczne panele są z dzianiny z zawartością bawełny, co nadaje im przyjemną miękkość.
Czy już wspominałam, że nie ma fiszbin bocznych („patyków”)? Ja tam nie tęsknię 😉
Last but not least – zapięcie. Pamiętacie, jak narzekałam na nagminnie kłujące rogi tej części z haczykami w miejscach, w których jest przyszyta do stanika? Otóż tutaj te miejsca po prostu nie kłują. Mimo że zapięcie jest zbudowane identycznie jak większość, a podkładka w części z pętelkami wcale nie jest długa. Nie ma przed czym chronić, bo nie ma tu nic kłującego. To takie proste! Nie mogłoby tak być wszędzie? 🙂
Gatki są z gatunku kryjących (podwójna warstwa elastycznego tiulu) i to jedyne zastrzeżenie, które do nich mam. Mają perfekcyjną dla mnie wysokość, średnią, nie ekstremalną, choć jak zwykle widać, że w moim przypadku przydałby się trochę niższy tył, a wyższy przód. Brawo za wstawki z haftu po bokach u dołu, zawieszkę na przodzie oraz za okienko z tyłu, co trochę łagodzi rozczarowanie brakiem przejrzystości 😉 Wiele osób doceni bezszwowe wykończenie nogawek z tyłu – jest tam szeroki margines gładkiej dzianiny. W dotyku są szalenie miłe i niczym nie gryzą. Nic dziwnego zresztą – jak dotąd żadne gatki Elomi nie dały mi się poczuć.
Oprócz wersji bardziej zabudowanej (full brief), majtki Priya są jeszcze dostępne w wersji brazilian.
Brawo za rozmiarówkę. Na mnie pasuje L (tak, tak! A w polskich markach – XXL dopiero!), a w zapasie są jeszcze 4 rozmiary w górę! Jak przystało na porządną markę plus size – nie pozwolono na to, by kupując stanik w dostępnej rozmiarówce, ktokolwiek nie był w stanie dobrać sobie majtek. I jakoś nie ma, że niedasię, niesprzedasię, że za drogo albo za tanio. Raczej każda pupa będzie ubrana, bo angielskie 4XL jest naprawdę duuuże.
W komplecie czuję się wyśmienicie.
Wszystkie fotki w jednym miejscu dogodnie przewijalnym:
Elomi, jak zwykle, nie rozczarowało, że polecę banałem 😉 Czemu zdecydowałam się przytulić Priyę, chociaż konstrukcję dobrze znam (Matild ci u mnie dostatek)? Zakochałam się nie tylko w tym pawim ogonie na mostku. Elomi pokazuje tu swoją wszechstronność – marka ta umie cieszyć nie tylko kolorowymi druczkami, ale też bardziej klasyczną, glamurną elegancją w klimacie bardziej retro i potrafi olśnić nawet w monochromie. Czekam jeszcze na więcej koronek, satyn, błysku i luksusu!
Nawiasem mówiąc. Priya czarna należy do kolekcji bazowej Elomi, czyli będzie dostępna przez więcej sezonów. Ma też już swoją pierwszą sezonową wersję w czerwieni – haute red, która również świetnie do niej pasuje. Spodziewam się, że zobaczymy ją jeszcze w większej liczbie kolorów!
Polski przedstawiciel marki Elomi uruchomił nową, kolorową stronkę – Życie Na Plus, na której znajduje się poręczna wyszukiwarka sklepów, prowadzących markę Elomi w Polsce. W każdym z nich masz dużą szansę na Priyę, przynajmniej w bazowej czerni (a jeśli akurat twojego rozmiaru nie ma – nie wahaj się poprosić o sprowadzenie!). Oprócz salonów, bieliznę Elomi można oczywiście wyhaczyć w sklepach online – warto tylko znać swój rozmiar. Jeśli nie śmigasz w brytyjskie rozmiary staników (UK) – pytaj śmiało, albo zajrzyj do przewodnika po rozmiarówkach.
A Tobie jak się podoba Elomi w tej klasycznie eleganckiej odsłonie? Na jaki kolor Prii masz ochotę? 🙂
”Disco galaxy meets pin-up siren’’—that’s how this plus-size lingerie collection from Sculptresse by Panache was…
„Gwiazdy disco spotykają pin-upowe syreny” - tak opisano w katalogu tę kolekcję bielizny plus size…
Just when I thought I’d have to turn back to British or maybe German bra…
Gdy już wydawało się, że w dziedzinie „nowoczesny biustonosz bez fiszbin na duży biust” muszę…
Jak co roku o tej porze, spadają dojrzałe Elomczaki! 😊 Obiektywnie patrząc, kolekcja Elomi na…
Gdy masz większy biust i za sobą lata w stanikach na fiszbinach, zaufanie do modeli…