Dzień dobry, droga Osóbko Stanikomaniacka!
Witam po przerwie, częściowo wakacyjnej. Stęskniłam się za Tobą! Jeśli dopiero co się zapisałaś, nic straconego – pod tym tajnym linkiem znajdziesz poprzedni numer newslettera, w którym m.in. zapowiadałam Spotkanie Stanikomaniaczek. Nasze spotkanie wspaniale się udało, a o następnym, jeszcze w tym roku, dowiesz się niezawodnie!
Dawno się nie widziałyśmy, więc być może niektóre tematy z blogaska są Ci już znane, za co z góry sorki – ale jak znam życie i soszal media, to trafisz i na całkiem nowe materiały!
Różowa bomba i marka – legenda
W imię #odzyskaćróż jestem, jak wiesz, gotowa na wiele. Dawno nie recenzowałam kostiumów kąpielowych, a tych od Ewy Michalak to już w ogóle. A zaczęło się od tego, że byłam w Łodzi (kocham to miasto industrialnych przestrzeni i najlepszych ludzi w BRAnży) i odwiedziłam tę legendarną firmę. Co tam widziałam – wrzuciłam na stanikomaniackie instagramy, dokąd nieustająco Cię zapraszam. A legendarną, bo robi największe na świecie rozmiarówki i ogarnia konstrukcje, jak nikt inny, bo wszystko jest od początku Testowane Na Biustach naszych.
A wracając do różu. Kostium Holidays fociłam złotą godziną w ogrodzie, a moje ciało doświadczyło plunge’a PLM oraz aż 3 krojów majtekprzyjaznych dla brzucha z fałdą. Krojów stanika też jest kilka i obejmują one biusty do brytyjskiej miseczki M, czyli praktycznie do jakby nieskończoności (europejskie T, czy coś w tym rodzaju). Oczywiście w neonowym różu (świeci w UV, sprawdzone info!). Zobacz Holidays w akcji!
A skoro już jesteśmy u Ewy, osoby i marki dla stanikomaniactwa i biuściastej społeczności absolutnie kultowej, serdecznie polecam Ci obejrzenie filmu na YouTube, który jest reportażem z jej firmy. To nie jest reklama, tylko bardzo konkretna historia opowiedziana przez ludzi – samą Ewę i osoby, które z nią pracują. Jak zaczynała, co jest dla niej najważniejsze i kim jest dla niej klientka, czyli Ty, Osóbko. To jest historia o wartościach i o ludziach, nie tylko o rzeczach, choć o rzeczach także (czy wiecie na przykład, jak ważne jest, żeby osoba rozkładająca elementy do szycia się nie pomyliła?). Film zrobiła Magda Kozioł, znana też jako Pani od Sensu, którą jestem dumna, że znam.
Tu zobacz film na YouTube o Ewie Michalak!
Owocne wojaże
Gdybym miała streścić, co w tym sezonie najciekawszego wydarzyło się na biuściastej scenie, to na czele byłby trend owocowy. Pierwsza była Gorsenia i jej truskawkowy komplet Chica. To całkiem ciekawe zestawienie pastelek z mocną czerwienią. Zobacz recenzję Chiki.
Czika jest jeszcze dostępna w sklepach i należy do kolekcji wiosna-lato. Przy okazji – będąc w Łodzi zahaczyłam także o tę firmę i obejrzałam kolekcję na jesień, w której pojawi się na przykład zielony model z czerwonymi dodatkami i inne kolorowe hafty, ale też trochę prostego minimalizmu. Obadaj je na moich instagramach – folder Łódź 23.
Wyższe stężenie owocu na centymetr kwadratowy haftu, z oliwkowymi dodatkami (wielbię) proponuje Samanta w linii Cheri – która zawiera aż 4 konstrukcje staników. Zobacz recenzję Cheri!
Przy okazji testowania czereśniowej Cheri udało mi się dokonać jednej ważnej rzeczy: przekonać Samantę, że używając większego rozmiaru fiszbin w konstrukcji A911 da możliwość noszenia jej większej liczbie biustów. W tym mojemu. Bardzo się cieszę, ilekroć sugestie ze strony stanikomaniaczek wchodzą w życie. W tym celu spotkałam się z konstruktorkami Samanty w siedzibie firmy w Makowie Podhalańskim, gdzie obejrzałam jesienną kolekcję – prototypy możesz zobaczyć także na zapisanych IG stories oraz na fejsie. Będzie roślinnie, ale też zwierzęco, szykuję się również nowa konstrukcja na duże biusty.
Mam cichą nadzieję, że uda mi się przetestować coś z linii wężowej…
Koniczynki na kwasie
Pełnię wiosny rynek bieliźniarski powitał trendem toksycznej zieleni. Przetestowałam jego czołową przedstawicielkę – model Temptress dawno niewidzianej na mnie marki Freya w kolorze Poison Green, w dwóch odsłonach: miękkiej i termicznie formowanej plunge. Inne przedstawicielki trendu zobaczysz w przeglądzie zielonych staników – a tu zobacz recenzję Kusicielki.
No dobra, kolor kusi, ale co jeśli nie ma go w sklepach, bo przecież najlepiej sprzedaje się beż? I tu mam dobrą wiadomość: jeśli lubisz „kontrowersyjne” kolory, których twój lokalny salon nie zamawia, a Tobie nie uśmiecha się kupować online w UK – jest rozwiązanie!Dziewczyny z warszawskiego Boutique Bielizny deklarują, że mogą sprowadzić Ci na zamówienie dowolny model z oferty marek Freya, Fantasie czy Elomi (wszystko jest na stronach marek). Wystarczy się skontaktować. Detale obczaj w recenzji!
BAZA i jak pokochałam biel
(żartowałam)
(no dobra, biel jest w sumie spoko ?)
Zacznę jednak od beżu. Moim beżakiem sezonu został na razie minimalistyczny Bliss plus sajzowej marki Sculptresse by Panache. Faktycznie wiele zrobiono tu dla wygody większych ciał (np. ukryte, nieinwazyjne gumki na tyłach). Jest też tolerancyjny dla asymetrii dzięki elastycznej, totalnie bezszwowo wykończonej części górnej. Tu zobaczysz jego recenzję.
Blissiaka testowałam pod białą koszulą Minimal marki Urkye i przy okazji chyba udało się uzyskać od Uli vel Urkye deklarację powiększenia rozmiarówki koszul o przynajmniej jeden rozmiar (w czym pomogła interakcja ze społecznością stanikomaniacką oraz nasz wspólny live z Urkye na instagramie). Wciąż czekamy na realizację tej obietnicy…
O tym, że biała bielizna jest w trendzie, słyszymy od dawna, ale trzymałam się od niej z daleka – aż zaatakowała mnie dawno niewidziana Subtille. Trudno było nie ulec – staniki tej marki są jednymi z najwygodniejszych, jakie znam i mają naprawdę ekstra jakość. Jeśli lubisz romantyczną klasykę typu tiul plus koroneczka, zobacz recenzję Oliwii.
Jeśli natomiast wolisz nowoczesną geometrię, zobacz na moim instagramie Mirandę w wersji miękkiej i… półusztywnianej. Tak, dobrowolnie stestowałam półsztywniaka i jest to najlepiej leżący półusztywniany stanik, jaki w życiu miałam. Okazuje się, że można je robić tak, żeby nie odznaczał się szew w połowie miski, a od góry nie robiła się falbanka!
Na fotce powyżej – wersja miękka, bo jest jednak ładniejsza ? Zobacz ją na biuście tu.
Malina z Subtille
Nagle też okazało się, że firma Subtille umie nie tylko w bazę – niedawno wypuściła malinowy meteor o nazwie Diamond, którym zachwyciły się stanikomaniaczki i wzięło na wieszaki nieco polskich salonów. Jest to jednak mocno limitowany kolor i nie wiem, czy wróci. Trzeba lobbować! Zobacz recenzję!
Polski, porządny stanik sportowy, czyli premiera Ava Active
Czekałyśmy na to długo! To znaczy, Ava już wcześniej wypuściła bezfiszbinowe sporciaki, ale były to, powiedzmy, przymiarki do the real thing. Ava Active to trzy modele, z fiszbinami i bez, miękkie i piankowe, które – przynajmniej na podstawie testów piankowej Diny na drucie – można już moim zdaniem zacząć stawiać obok sportowców z importu. Dina podtrzymuje biust naprawdę zacnie (przeprowadziłam test baunsu w rozmiarze 90G), zapowiada się też bardzo wygodnie.
Streszczając – jest dobrze, ale zapięcie to bym wymieniła. Obczaj recenzję Diny.
Nosorożce, czyli jednorożce
W międzyczasie Novika, inna marka firmy Ava, wypuściła wyczekiwany model Rhino, a właściwie to Rihno, bo ten model nazywa się z literówką. Tym razem zwierzaki się odpinają, co wiele Osóbek powita z radością. Po odpięciu otrzymujemy pięknego, złotego minimalistycznego beżaka. Zobacz go w całości na insta.
Nie kupuj nowych staników!
To może zaskakująco brzmi w moich ustach, ale tak serio – nie warto przesadzać z zakupami. A jeśli coś się popsuje, albo przestało pasować – zawsze można próbować to naprawić!
Wielki artykuł o tym, co można naprawić albo przerobić w staniku albo kostiumie kąpielowym, a czego się nie da lub nie warto, dokąd iść z podartym skarbem czy rozciągnietym obwodem oraz kto i kiedy może Ci pomóc za darmo – napisałam dla „Modnej Bielizny”. Zapraszam Cię do przeczytania go i zanotowania sobie pewnego pożytecznego namiaru na stanikową cudotwórczynię.
Artykuł znajdziesz tutaj.
Galanty Cyckonosz, czyli łódzki stanik na 600-lecie
Galanty Cyckonosz to projekt firmy Gorsenia na 600 lecie Łodzi – okolicznościowy biustonosz z haftami przedstawiajacymi sylwetki charakterystycznych budowli Łodzi (Łódź Fabryczną chyba najłatwiej rozpoznać, jeśli nie mieszkasz w tym mieście), w stylu inspirowanym sztuką Władysława Strzemińskiego. Możesz już go kupić w sklepie online Gorsenii za 229 zł. Miałam w ręku prototyp – te hafty są naprawdę fajnie wykonane.
Nastaw się jednak na ograniczoną rozmiarówkę – miseczki kończą się na H, brak obwodu 65… Wielka szkoda. Kto się jednak załapie – brałabym, choć swojego jak na razie nie mam, bo to prawdziwa kolekcjonerska gratka dla każdej stanikowej nerdki.
Na tym zakończe ten długi list – miałam Ci mnóstwo do opowiedzenia. Dziękuję Ci za to, że ze mną jesteś! Jeśli jest coś, o czym chciałabyś czytać więcej czy to w blogu, czy w newsletterze – napisz mi o tym w komentarzach!
Do przeczytania, do zobaczenia!
Twoja Stanikomaniaczka