Jakkolwiek zawsze najchętniej zajmuję się kolorowymi kompletami z sezonowych kolekcji, o tyle realia są nieubłagane – większość naszych bieliźnianych szaf to tak zwana baza, czyli majtki i biustonosze beżowe, czarne, białe i ewentualnie w barwach-zamiennikach, jak bladoróżowy zamiast beżu czy granatowy zamiast czerni. Modele w kolorach uważanych za najbardziej praktyczne firmy bieliźniarskie mają w ofercie przez cały rok i w dużo mniejszym stopniu podlegają one sezonowym zmianom. Miło mieć świadomość, że w każdej chwili możesz zaopatrzyć się w ulubioną czarną Charley, beżowego Starlighta czy inny bazowy bestseller. Wadą „bazówek” jest natomiast to, że rzadko są przeceniane, co smuci łowczynie rabatów.
Poza ceną 😉 bazowce są trochę niedoceniane – rzadko szukamy w nich designerskich smaczków. Czasem niesłusznie, bo potrafią zaskoczyć. Ten tekst jest właśnie o takich zaskoczeniach (a przy okazji – zawiera kod rabatowy ;-)).
W sumie już dawno czułam, że powinnam jakoś zrekompensować amatorkom bazówki skupienie tego bloga na bieliźnianej modzie sezonowej, która przecież nie stanowi pełnego obrazu rynku. Zaczynam od minirecenzji trójki modeli z moich ulubionych marek grupy Wacoal (Fantasie, Elomi, Freya), ale mam nadzieję, że to dopiero początek większego cyklu, i że prezentacje dobrych bazówek wejdą na stałe do repertuaru Stanikomanii.
Wszystkie komplety pochodzą ze sklepu online Janette.pl. Na końcu – info o specjalnym -15% rabacie dla stanikomaniaczek! 🙂
[Ceny bez rabatu: biustonosz – 214 zł, figi z wysokim stanem – 130 zł. Produkowane rozmiary biustonosza: UK 30-38 D-HH, 40 D-H / EU 65-85 D-L, 90 D-K. Produkowane rozmiary fig z wysokim stanem: XS-XXL]
Fusion możecie też zobaczyć w użyciu – w poradniku Jak założyć stanik 🙂
Muszę się przyznać, że nie udało mi się całkiem uciec od uprzedzenia do beżu 😉 i spośród wszystkich bazowych kolorów Fusion – a miałam do wyboru czarny, biały, beżowy i … czerwony – wybrałam inny „skórny” odcień – blady róż. Jest to często stosowany zamiennik beżu, zwłaszcza przez osoby o jaśniejszych karnacjach, i w moim przypadku świetnie się w roli nudziaka sprawdza. Na zdjęciach na moim ciele widać, że jest naprawdę jaśniutki i mogą spokojnie sięgać po niego osoby o skórze jaśniejszej od mojej – brak mu jednak pospolitości białego i będzie mniej przebijał spod cienkich ubrań.
Fusion to królowa prostoty i oddech dla tych, które i którzy mają już przesyt koronek w kwiatki. Cały przód stanika i wstawka pośrodku majtek to delikatna dzianina z żakardowym wzorem paseczków. Do stanika świetnie pasuje minimalistyczna ozdoba w postaci zawieszki, będącej w sumie kawałkiem blaszki. Ramiączka mają satynowy połysk.
Fusion świetnie znika pod ciuchami – ale nie znika przy tym świadomość, że mam na sobie coś eleganckiego, co czyni z niej idealnego codzienniaka. Jest bardzo dobrej jakości, ma np. świetne, solidne zapięcie (jak zresztą wszystkie staniki Fantasie, jakie znam).
Poza estetycznymi, ma też oczywiście inne zalety.
Fusion jest modelem dość zabudowanym, stąd nazwa producenta – full cup. Konstrukcyjnie rzecz biorąc jest to model typu side-support, czyli o miseczkach złożonych z czterech części: górnej, dwóch dolnych i jednej bocznej, z której wyprowadzone jest ramiączko. Marka Fantasie jest od dawna znana z dobrych modeli w tym kroju, których jestem szczerą fanką.
Fusion daje bezpieczne poczucie „ogarniętego” biustu – bardzo dobrze go podnosi i podtrzymuje, dając zaokrąglony kształt, choć bez mocnego zebrania do dekoltu. Koronka stanowiąca wykończenie miseczek jest elastyczna, co sprawia, że dobrze przylega i dostosowuje się do piersi – Fusion będzie więc dobrym modelem np. dla osób z lekką asymetrią. Brzeg miseczki jest cieniutki i znika na skórze, bez odznaczania się.
Rozmiarowo Fantasie wypada przeciętnie, z miseczkami raczej sporymi, ale nie wymagającymi zaniżania. Mieszczę się bardzo komfortowo w moim regularnym UK 36G.
Fusion jest ponadto – co hiperważne dla codziennych modeli – stanikiem szalenie wygodnym. W ciągu dnia zapominam, że mam ją na sobie.
Wybrałam figi z wysokim stanem, bo takie najbardziej lubię, ale do wyboru są też regularne figi Fusion (trochę tańsze). Bardzo mi się podoba sposób, w jaki uniknęto w nich dużych, gładkich powierzchni. Z przodu jest prążkowana wstawka, a z tyłu – marszczenie pośrodku, które ładnie zaokrągla pośladki, na przekór stereotypowej wizji nudnych #majtkizgolfem.
Rozmiarówka majtek jest typowo brytyjska, czyli pasuje na mnie L, nie XL ani XXL, jak to bywa w firmach polskich.
Dzięki wykończeniu taką samą gumokoronką, jak miseczki biustonosza, brzegi fig raczej nie będą się odznaczały pod ubraniem (choć nie są całkowicie bezszwowe). Górna gumka u mnie na ciele się trochę zwija, ale nie przeszkadza to w noszeniu, a całe majtki siedzą na miejscu bez skłonności do zjeżdżania. Są z przyjemnie cienkiego, delikatnego, bardzo miłego w dotyku materiału. Estetycznie rzecz biorąc – mogłyby być nawet trochę niższe, ale i tak mają wysokość zbliżoną do mojego ideału.
Podsumowując – komplet jest na piątkę. Chciałoby się napisać: tylko ten kolor… 😉 Abstrahując jednak od różu, który niektóre z was pewnie nazwałyby „majtkowym”, i całej reszty bazowych klasyków – uważam, że Fusion w wydaniu sezonowym świetnie by się sprawdziła nie tylko w takich stonowanych barwach jak burgund, fiolet, czy nawet petrol, ale także np. w neonowej limonce czy innych jaskrawościach. Jak uważacie? 😉
[Ceny bez rabatu: biustonosz – 237 zł, szorty – 91 zł. Produkowane rozmiary biustonosza: UK 28 D-H, 30 D-HH, 32-34 C-HH, 36B-H, 38 B-G / UK 60 D-K, 65 D-L, 70-75 C-L, 80 B-K, 85 B-I; Rozmiary szortów: XS-XL]
Po pierwsze, robiąc zakupy online absolutnie nie dajcie się zwieść zdjęciom producenckim tego koloru. Starlight w kolorze karmelowym wygląda na nich jak coś w rodzaju landrynkowej brzoskwini, którą totalnie NIE JEST:
Karmelowy Starlight nie jest ani brzoskwiniowy, ani różowy – jest to piękny ZŁOTAWY KARMEL, taki jak na moich fotkach. Czyli kolejny, hmm, zamiennik nudnego beżaka, z punktu widzenia takiej hejterki beżu jak ja – choć absolutnie nie twierdzę, że beż jest gorszy (możecie mieć do niego zupełnie inny stosunek niż niżej podpisana 😉 ). Inne bazowe kolory tego modelu (prócz beżu i karmelu) to czarny i biały.
Myślę, że ten złoty biszkopcik znikałby na śniadej skórze – na mojej trochę się odznacza, ale pod białym ciuchem również nie rzucałby się w oczy. Za to cieszy moje srocze oko skojarzeniem ze złotem, które dodatkowo wzmacniają metalowe dodatki.
W linii Starlight normalnie najbardziej kusiłby mnie model miękki, ale wybrałam ten na kopie ze względu na to, że tego kroju z marki Freya jeszcze dotąd nie próbowałam. Spośród Freyowskich kop znałam dotąd tylko różne warianty modelu Deco – światowego bestsellera wśród modeli typu plunge. W modelach tego typu – z gładką, bezszwową miseczką – szczególnie doceniam wszystko, co miseczką nie jest i co może być choć trochę ozdobne. Tutaj jest to koronka, która ma przyjemnie geometryczny wzorek. Wbrew nazwie, nie są to gwiazdki – ale te kropki można by w sumie uznać za rozbłyski na niebie, prawda? 🙂
Jestem też fanką ozdoby na mostku stanika (i górnej części majtek). Niby skromna – złoty „guziczek” na złożonej na pół wstążeczce – a jakaż smaczna i znacznie ciekawsza od pospolitej kokardki.
Drugim mega smaczkiem designerskim Starlighta są metalowe elementy na łączeniu ramiączek z miseczkami z przodu:
To nie jest jakieśtam kółko, a skomplikowana, elegancka ozdoba. Takie detale powinny być powszechne w bazowych, oszczędnych modelach, bo szalenie je uatrakcyjniają i dają właśnie to poczucie elegancji na co dzień, które tak lubimy.
Nad krojem miseczek Starlight modelowanego termicznie nie ma co się rozwodzić – miseczki nie są pozszywane kunsztownie z kawałków, a wytłoczone maszynowo. Starlight ma regularny, nie obniżony mostek i nie jest dostosowany do głębszych dekoltów. Piersi są w nim rozdzielone, nieszczególnie zebrane do środka, wręcz trochę rozstawione, a przy tym bardzo dobrze podniesione i podtrzymane. Jest to forma typowa dla t-shirt bras i wszelkich modeli typu „korpostanik”, dobrych pod jasne służbowe bluzki, udających, że ich nie ma. Nie jest to mój ulubiony rodzaj biustonosza, ale jest superwygodny i poza większymi upałami powinien być bardzo funkcjonalny na co dzień.
Jeśli chodzi o rozmiar – również mnie nie zaskoczył. Trochę się obawiałam, że przy mniejszej piersi pozostanie w miseczce puste miejsce, ale nie daje mi się to szczególnie we znaki (jest tylko trochę większy strap gap). Wybrałam moje standardowe UK 36G / EU 80I.
Do kompletu wybrałam szorty (Freya oferuje jeszcze brazyliany). Nie są mocno zabudowane – i w sumie nie muszą, nie są to wszak figi z wysokim stanem. Na szczęście nie są to też najkrótsze szorty świata – nie denerwują mnie swoją niskością. Są wygodne, bezszwowo wykończone z tyłu, a z przodu w całości z ładnej koronki.
Podsumowując: Starlight w wersji Moulded to bardzo dobry komplet biurowy 😉 Tym z was, które z oferty usztywnianych modeli Freya znają tylko Deco i jego klony, zwracam uwagę na fakt, że kopa Starlighta nie eksponuje biustu i nie kreuje dekoltu – wygląda się w nim raczej „urzędowo”. Nie brakuje mu jednak elegancji dzięki smacznym detalom.
[Ceny bez rabatu: biustonosz – 277 zł, figi wysoko wycięte – 119 zł. Produkowane rozmiary biustonosza: UK 34E-FF, 36-38 E-HH, 40 E-H / EU 75 F-H, 80-85 F-L, 90 F-K. Rozmiary fig: M-4XL:]
Najlepsze zostawiłam na deser! Charley marki Elomi w wersji „braletka” to zdecydowanie najbardziej efektowny model z kolekcji bazowych grupy Wacoal – no, może jeszcze Sachi w wersji koszulkowej albo stanikowej mógłby stawać w szranki z tą kokietką 🙂
Wbrew pozorom ten koronkowy fiszbinowiec z przedłużonym miękką koronką dołem na co dzień nadaje się świetnie, bo oprócz urody jest też wygodny (jedyne, co może nam doskwierać, to pięciohaftkowe zapięcie, na które trzeba poświęcić trochę wiecej czasu). Funkcjonalnie rzecz biorąc Charley braletka jest zwykłym miękkim biustonoszem na fiszbinach. Koronkowy dół jest luźny i miękko układa się na ciele (nie jest to typowy półgorset), w niczym więc nie przeszkadza nawet takim brzuchatym osobom jak ja, za to życie w tym komplecie zdecydowanie ma wiele smaku 🙂
Z początku nie rzucałam się szaleńczo na te monochromatyczne koronki, ale bliższe przyjrzenie ujawniło superefektowne zestawienie „kabaretkowej” siatki (jest to raczej tiul z wzorem siatki, nie dużooczkowa siatka) z małymi kwiatuszkami i girlandkowym brzegiem.
Najwięcej koronki jest z tyłu – zakrywa ona luźno skrzydełka biustonosza, które są ze zwykłej, dobrze podtrzymującej dzianiny powermesh. Można więc powiedzieć, że Charley to koronkowa braletka kryjąca pod spodem regularny stanik.
Charley to, podobnie jak wyżej omawiana Fusion, model o kroju side-support, ale różni się od tamtego kilkoma szczegółami. Po pierwsze, boczne panele w side-supportach Elomi są dość duże, dostosowane do potrzeb biustów w rozmiarach plus size. Po drugie, Charley ma nieco niższy mostek, przez co można do niej założyć ciut głębszy dekolt i pod tym względem jednak wychodzi z roli biurowego ogarniacza 😉
Jak widzicie na powyższej fotce, Charley to „dwa w jednym”: solidna konstrukcja pod spodem ukryta pod ozdobną koronką z wierzchu.
Materiał miseczek jest, wbrew pozorom, sztywny – jest to laminat, czyli zgrzane ze sobą dwie warstwy: spodnia beżowa i wierzchnia, czarna, z ozdobną strukturą siatki. Skrzydełka tyłu są zrobione z mocnego powermeshu, ramiączka dość szerokie i mało elastyczne. Charley jest całkiem porządnym trzymaczem.
Konstrukcja miseczek nie jest idealnie zgrana z moim biustem. Są one mocno zamknięte od góry. Charley trochę wcina mi się w piersi brzegami od strony mostka, widać też fałdki miseczek nad fiszbinami. Moje piersi napierają na miseczki Charley w taki sposób, że odciągają je na boki, naciągając krawędzie przy mostku oraz powodując fałdki. Myślę, że te efekty mogą nie wystąpić w przypadku biustów nie rozchodzących się na boki, a bardziej skupionych do środka – choć mogę się mylić. Tak czy inaczej, są to szczegóły, które nie zaprzątają mi wcale głowy, gdy mam na sobie ten superfajny komplet.
Jeśli chodzi o rozmiar – w tym przypadku było trochę nietypowo. Na pewno miał na to wpływ zamknięty brzeg miseczek (który w większym rozmiarze wcina się mniej), ale oprócz tego szczegółu mam wrażenie, że miseczki Charley są nietypowo małe. W tym modelu, inaczej niż w innych, dopasowałam sobie rozmiar 36GG/80J.
Figi Charley łączą w sobie kilka zalet: idealną dla mnie wysokość stanu (podwyższoną, ale nie ekstremalną), lekkość optyczną dzięki wysoko wyciętym nogawkom oraz całkowicie przejrzysty tył! Krótko mówiąc: majtki idealne 🙂
Ich zakres rozmiarów sięga do brytyjskiego 4XL, jak na markę plus size przystało.
Podsumowując: muszę się przyznać, że Charley w tej wersji była jedną z najmocniejszych motywacji do napisania czegoś o bazówce 😉 Bo bazowy czarny to jej aktualnie najlepszy kolor. Sezonowo w tym modelu wystąpiła raz czerwień, a oprócz tego tylko czerń, biel i blady róż. Na czerwony się spóźniłam, ale będę miała oko na kolejne sezonowe wersje.
Chciałabym przy okazji bardzo pochwalić patent, jakim jest zastosowanie przedłużenia z miękkej elastycznej koronki – dzięki temu stanik wygląda jak skrzyżowanie braletki z półgorsetem, ale przy tym pozostaje najbardziej funkcjonalnym modelem dla dużych biustów i osób plus size – regularnym biustonoszem na fiszbinach. Biust jest podtrzymany idealnie, żadne taśmy ani usztywnienia nie piłują brzucha, a efekt optyczny jest dokładnie taki, do jakiego tęskni wiele bieliźnianych fashionistek o większych wymiarach piersi i ciała.
Dla nas specjalnie uruchomiono –15% rabat na całą ofertę, ważny do 30 listopada 2020! Jeśli więc planowałaś zaopatrzyć się w coś bazowego – to może być dobry moment 🙂
A ty jaką bazówkę najbardziej cenisz? Wolisz prostotę, jak Fusion czy Starlight – czy przepych, jak w Charley? Jaki jest twój ulubiony bazowy kolor? A może wcale nie dzielisz bielizny na bazową-codzienną i kolorową-niecodzienną? 🙂
”Disco galaxy meets pin-up siren’’—that’s how this plus-size lingerie collection from Sculptresse by Panache was…
„Gwiazdy disco spotykają pin-upowe syreny” - tak opisano w katalogu tę kolekcję bielizny plus size…
Just when I thought I’d have to turn back to British or maybe German bra…
Gdy już wydawało się, że w dziedzinie „nowoczesny biustonosz bez fiszbin na duży biust” muszę…
Jak co roku o tej porze, spadają dojrzałe Elomczaki! 😊 Obiektywnie patrząc, kolekcja Elomi na…
Gdy masz większy biust i za sobą lata w stanikach na fiszbinach, zaufanie do modeli…
Komentarze
Z bazy mam na ogół jakiegoś cielaka ze wględów praktycznych, ale wolę bieliznę kolorową. Ta blaszka w Fusion to taki delikatny pazurek - sugeruje, że miski są połaczone zamkiem błyskawicznym.Kusi mnie czerwona.
Właśnie też pierwsze co mi się w oczy rzuciło( bo bazówka mnie nie ciągnie , choć bielą nie gardzę?) to "suwaczek" w Fusion
Wow, nie przyszło mi to wcale do głowy! :-) Coś w tym jest!
Suwaczkiem kusi mnie już od jakiegoś czasu Unzipped: https://www.brastop.com/products/scantilly-unzipped-plunge-bra-black
Unzipped jest przeboski, tylko jakoś nie może spaść z ceny ;)
Co do notki, to wiele razy pisałam że nie dzielę biezlizny na bazę i niebazę ale jednak ideę rozumiem. Podobnie mam bowiem np. z torebkami - rzadko mnie stać na designerskie, więc jak już to kupuję kolor bezpiecznie neutralny, żeby pasował do większości ubrań. I mam w tej chwili jedną czarno-białą a drugą w kolorze cementu, choć marzą mi się kobalty i czerwienie. Z tych trzech konkretnych propozycji całkiem podoba mi się Fusion, i to nawet w tym kolorze (choć oczywiscie bardziej w czerwonym). Przyjemna bezpretensjonalna propozycja np. do pracy, kiedy priotrytetem jest wygoda a nie paski wystające z dekoltu. Starlighta mam na radarze, ale w wersji bladoróżowej bądź morskiej, obie dostępne w tej chwili u Freyi. I raczej miękkiego. Nie jest to aż musisztomieć, ale którąś ze wspomnianych wersji kolorystycznych chętnie dorwałabym na jakieś promocji.
Charley jest efektowny ale nie jestem targetem Elomi, więc mówi sie trudno. Podobała mi się jego wersja rose gold którą gdzieś widziałam.
Ten jest super a majty do niego ekstra, no czarnym też nie pogardzę. Zresztą baza, czyli 3-4 kolory, jako taka jest ok. Ty właśnie pokazujesz,że wcale nie musi być gładka bez żadnych ozdób. Właśnie że względu na kolor powinna być z jakimś biglem ? czymś o czym tylko noszący wie i czuję się z tym super. Charley wygląda na wygodny