WW mediach

Polska historia stanikowa

Tym razem coś dla starych wyjadaczek… żartuję – dla wszystkich oczywiście, a może zwłaszcza dla tych, co niedawno wpadły na ten blog i są ciekawe, o co chodzi i czemu tak podniecamy się tematem staników.

Jeśli ciekawi Was, od czego i po co to wszystko się zaczęło – stanikomania, brafitting, czemu mówimy o „rozmiarowym uświadomieniu” – zapraszam do tego malutkiego wprowadzenia. Nie piszę „rys historyczny”, żebyście nie pouciekały od razu – postaram się, żeby nie było za długo i za nudno ?

Bra-nża mówi to, co my

Do podjęcia tematu zainspirował mnie duży i mega ciekawy tekst, który ukazał się w branżowym kwartalniku „Modna Bielizna” (numer lato 2015, strony 59-64) pod tytułem 10 lat polskiego brafittingu. Wypowiada się w nim mnóstwo przedstawicielek firm i sklepów. Niektóre z nich dobrze znacie z łamów tego bloga, z komentarzy czy wzmianek we wpisach. Opowiadają o tym, jak same odkryły, że alfabet nie kończy się na D (są i ciepłe słowa o Stanikomanii), o tym, co zmieniło się ostatnio na rynku i czego jeszcze brakuje polskim biustom, w tym o problemach z rozmiarówkami, o których tyle ostatnio rozmawiamy. Okazuje się, że nie tylko my, tu, na blogu i w social mediach – również BRAnża, czyli branża biustonoszowa, rozmawia dokładnie o tych samych zjawiskach i problemach.

A teraz parę słów o tym, czego nie dowiecie się z artykułu.

Mroki bra-średniowiecza

Dawno, dawno temu (powiedzmy, że historię tę zaczniemy około roku 2000), zaopatrzenie w polskich sklepach z bielizną nie wyglądało tak, jak dzisiaj. Trudno teraz w to uwierzyć, ale było dużo, dużo gorzej! To, co teraz widujemy w tych najgorzej zaopatrzonych, najbardziej zapyziałych sklepach i sieciówkach, czyli miseczki praktycznie tylko do D i obwody tylko od 70, obowiązywało wszędzie. Wszędzie! Do tego stopnia, że kobiety nie wiedziały, że w ogóle istnieją inne rozmiary staników niż A-D.

Niemal każda kobieta święcie wierzyła w to, że jeśli stanik leży jakoś dziwnie i nie trzyma piersi, to pewnie ona sama ma dziwny biust. Dlaczego nie protestowały? No cóż, mnie samej trudno to dziś zrozumieć… Jeśli coś jest powszechne, mało komu przychodzi do głowy, że może być inaczej. Alfabet staników wtedy kończył się na D i już. No, czasem może na E.

Jak biegnę, to mi łopoce!

O temacie prawidłowego doboru stanika Polska usłyszała w roku 2002, kiedy to w „Wysokich Obcasach” ukazał się artykuł pt. „ Jak biegnę, to mi łopoce, czyli wszystko o stanikach”. Zabawnie się to teraz czyta. Gdy odsiejemy cytaty czy też niby-cytaty z Bridget Jones, która wówczas przeżywała w naszym kraju szczyt popularności, to tekst staje się nader ciekawy. Wyjaśnia on podstawy doboru stanika – większość z podanych w artykule wskazówek jest nadal aktualna. Dowiadujemy się z niego też, że miseczki nie kończą się na D! Wedle artykułu – na G 😉

Dowiadujemy się też, że w 2002 roku w Warszawie pracowała być może pierwsza polska brafitterka – pani Hania. Prowadziła sklep na ulicy Grochowskiej, a po ukazaniu się artykułu zaczęły się tam ustawiać kilometrowe kolejki. Pani Hania setkom kobiet uświadomiła, do czego służy stanik i jak powinien leżeć, choć była również (także przeze mnie tutaj) mocno krytykowana za obcesowy stosunek do klientek. Ale wyobraźcie sobie: kolejki! Wyobraźcie sobie dziesiątki, setki kobiet nie mających niemal żadnego pojęcia o doborze stanika. I wyobraźcie sobie, że te setki przychodzą do Was. To musiało być dla niej ciężkie zadanie.

Większym grzechem pani Hani było przywiązanie do stałego asortymentu – staniki marek Triumph i Felina, które, żeby uzyskać te rozmiary powyżej D, trzeba było przerabiać, głównie zwężając biustonosze w obwodzie. Nie za darmo, rzecz jasna. Nigdy nie poszłam do pani Hani – w międzyczasie znalazłam sobie i tańsze, i potencjalnie mniej stresujące alternatywy. Być może w Polsce działało w tamtych latach więcej takich pań Hań – ale tylko o tej jednej napisała prasa.

Stanikowe internety

Dochodzimy już do historii najnowszej, czyli miejsca, gdzie wykuwał się i hartował polski brafitting 😉 i gdzie chyba po raz pierwszy użyto tego słowa (czy na Stanikomanii? Nie potrafię stwiedzić). Forum „Dla Biuściatych”, przemianowane później na Lobby Biuściastych, założyła Ewa Gutmańska, copywriterka z Torunia, w 2005 roku. Były to złote lata wszelkich for, forumciów i forasków (nikt jeszcze nie słyszał o Facebooku! 🙂 ), na których zbierali się ludzie zainteresowani danym tematem.

Forumowiczki z Lobby to były po prostu dziewczyny i kobiety z większym biustem, a niekoniecznie dużym obwodem pod, które szukały dla siebie staników w miskach większych od D. W Polsce powstały wówczas pierwsze firmy sprzedające większe rozmiary online – Avocado, Comexim. Na forum odkrywałyśmy też marki angielskie (Panache, Freya…) i sklepy, takie jak Brastop, Figleaves czy Bravissimo, oraz polskie firmy sprowadzające angielską bieliznę D+.

Stopniowo coraz więcej osób z forum wpadało na pomysł, by z biustonoszy D+ zrobić własny biznes, a ja wpadłam na pomysł, by zrobić z nich blog (2007). Stanikowe internety z czasem wzbogaciły się o inne miejsca, takie jak Balkonetka.pl czy forum Duży Biust. Wszystkie miałyśmy jeden cel: żeby nasze biusty ubrać pięknie i w prawidłowe rozmiary i żeby rozmiary te stały się ogólnie dostępne w Polsce, bo wszak nie każdej kobiecie z D+ uśmiecha się wieczne sprowadzanie biustonoszy z Anglii.

Jak infiltrować Bra-nżę?

Na forum starałyśmy się nawiązywać kontakty z firmami czy też tymi, którzy/które zamierzały dopiero stworzyć swoje sklepy czy firmy. Chciałyśmy dobić się do sklepów, hurtowni, producentów bielizny z przekazem: chcemy miseczek powyżej D! Pomogła nam w tym nieco prasa, w tym branżowa – pisma takie, jak „Modna Bielizna” i „Magazyn Mody Intymnej”. Przyznam, że z początku nie bardzo w prasę branżową wierzyłam, bardziej liczyłam na mainstream, ale chyba trochę nie doceniałam Bra-nży.

Pierwszy raz z przedstawicielkami „Modnej…” spotkałyśmy się, ja i Ewa Gutmańska, na imprezie Perfekcyjne Dopasowanie organizowanej przez dystrybutora marki Panache. I powiem Wam, że był to totalny spontan. Nie miałyśmy wtedy jeszcze na koncie poczytnych blogów. Co najwyżej – poczytne forum, o którym wówczas jeszcze nie rozpisywała się prasa (zaczęła dopiero w 2008). Nas i jeszcze kilkoro bywalczyń forum zaprosiła na to wydarzenie firma. Zostałyśmy zaproszone do pomocy – by przekazać obecnym na imprezie właścicielkom sklepów, o co chodzi w prawidłowym doborze stanika i że warto mieć w sprzedaży miseczki powyżej D. W pewnym momencie do mojej przymierzalni i pod moją miarkę krawiecką (bo robiłam za brafitterkę) trafiła Kasia Sałata, redaktorka z „Modnej…”, a wynikiem tej znajomości był lepszy rozmiar stanika dla Kasi Sałaty (dziś znanej pod szyldem „Dobra Kreacja” bra-edukatorki) oraz artykuł – wywiad z nami pod tytułem „Alfabet nie kończy się na D”.

Artykułów było oczywiście dużo więcej, nie tylko w branżowej prasie, ale także w głównym nurcie. Zasłużyły nam się takie pisma, jak „Wysokie Obcasy”, „Twój Styl”, „Olivia” i parę innych kobiecych gazet. Temat podchwyciły też telewizje śniadaniowe i staniki, z wstydliwego, lekceważonego, wyśmiewanego – stały się medialnym tematem!

Zmieniaj rynek, konsumentko

Po co Wam o tym wszystkim opowiadam? Jasna sprawa – po to, żeby się pochwalić, jaka jestem świetna i jak udało się mnie i moim znajomym zmienić rynek w Polsce. No bo wyobraźcie sobie: pewnego dnia wpadacie na pomysł, że strasznie by się Wam przydał jakiś produkt. Sądzicie, że taki produkt nie istnieje, potem znajdujecie go gdzieś na końcu świata. Dowiadujecie się, że ten produkt przydałby się też innym. Siadacie więc do komputera i zaczynacie działać – sociale, blogi. Mija kilka lat i rynek zalewają Wasze wyczekane przyczłapki do bulbulatora. Ze sprzedawania przyczłapek utrzymują się setki ludzi, a wy już nigdy nie będziecie musiały sprowadzać ich nie wiadomo skąd. No kurczę, same powiedzcie, czy to nie jest sukces? 🙂

Kombatanctwo jest nudne, więc nie będę się chełpić i powiem coś ważnego. Otóż, okazuje się, że jeśli bardzo czegoś potrzebujemy, a rynek nam tego nie daje – to warto spróbować zrobić właśnie coś takiego. Mianowicie wziąć sprawę w swoje ręce, zarazić pomysłem więcej osób, zainspirować innych do działania. Również na rynku biustonoszy, mimo wielkich zmian, dużo jeszcze brakuje i tu wciąż możemy przyczynić się do poprawy stanu rzeczy i spełnienia naszych oczekiwań. W nas, konsumentkach, siła!

Jeszcze większy wybór rozmiarów. Lepsze konstrukcje, bo wciąż wielu daleko do ideału. Coraz lepsze materiały. Elegancki i modny design. Jednolite rozmiarówki, żebyście już nigdy nie musiały zgadywać godzinami, jaki rozmiar kupić. Dobre ceny! Więcej sklepów, ich lepsza dostępność. Jeszcze lepsza obsługa. I żeby nikt już nigdy nie dziwił się, że macie jakiś dziwny rozmiar stanika!

Co jeszcze? Wasza kolej. Nawet jeśli Wasze marzenia są już spełnione, to na pewno wokół Was są inne osoby, którym wciąż jeszcze „łopoce”. Trzeba im powiedzieć, że nie musi. Wysłać je do dobrego sklepu. A jeśli takowego nie ma w okolicy – pomóc w zakupach online. A samej zastanowić się – czy możemy coś zrobić, by takowy sklep się w okolicy pojawił? Świat wokół można zmieniać – jak pokazuje tych minionych 10, czy też ileś-naście-dzieścia lat brafittingu w Polsce!

PS. Dziękuję wszystkim, które przyszły na mityng stanikomaniaczek w Warszawie w zeszły piątek! Utwierdziłyście mnie tylko w przekonaniu, że regularne spotkania to dobry pomysł, więc do zobaczenia!

Spotkało się całe spektrum rozmiarowe! 

Może ci się spodobać

13 komentarzy

  • Dona

    Nawet nie wiem kiedy to zleciało. Przeszłam z DDD na L. Fakt wcześniej myślałam, że jestem dziwolągiem. A teraz wiem, że jestem jedną z wielu. To miłe.

    21 lipca 2015 at 00:00 Reply
  • Shiehallion

    Kasico, widzę, że spotkanie zmobilizowało cię do napisania wpisu o polskiej bra-historii, i bardzo dobrze 🙂 Zwłaszcza że ta historia ma naprawdę pozytywny wydźwięk 🙂
    A co do przyszłych celów – zdecydowanie przydałaby się unifikacja polskich rozmiarówek albo chociaż możliwość ich przeliczania (także na brytyjską). No i niech tabelki odpowiadają rzeczywistości, grrr. A poza tym zmieniłabym sporą część zdjęć na modelkach – z uwagi na średnie (często) dopasowanie i stylistykę pasującą głównie do alkowy 😉 Pod tym względem wyróżnia się pozytywnie np. Ewa Michalak (bardzo podobają mi się na jej stronie zdjęcia na modelkach o różnych biustach i w różnym wieku).
    Od siebie jeszcze napiszę, że tematem bieliźniano-brafittingowym zainteresowałam się stosunkowo niedawno, ale zainwestowanie w ładną i dobrze dobraną bieliznę zapewniło mi poprawę samopoczucia (widzę to też u kobiet, które pomogłam ostanikować). Przy okazji wyleczyłam się z kompleksów małego biustu – doszłam do wniosku, że nie mam na co narzekać 🙂

    21 lipca 2015 at 16:00 Reply
  • Łezka

    Chlip, chlip, łezka się w oku kręci!!! Mnie uświadomił ten kultowy artykuł z Wysokich Obcasów, dziwię się, że nie oprawiłam go w ramkę. Tylko dlaczego ostatnio biuściasta społeczność jest tak mało aktywna? Lobby i Balkonetka świecą pustkami, na niektórych blogach nie ma żadnego wpisu od bardzo dawna. Czyżbyśmy już wszystko wiedziały i pozostała nam konsumpcja staników:P? A może aktywność przeniosła się na portale społecznościowe?
    Wielkie dzięki Kasico za prowadzenie tego bloga:*.

    21 lipca 2015 at 23:35 Reply
  • kasica_k

    @Dona, ja też czułam się “dziwna”, mimo że tylko G. Ale od początku mi świtało, że coś tu nie gra i że to nie ja jestem dziwna, tylko staniki, które nie chcą pasować 🙂

    @Shiehallion, myślałam o takiej notce już wcześniej, gdy ukazał się artykuł w “MB”, ale pomyślałam sobie wtedy, że dla większości to nudy 😉 Jednak zmieniłam zdanie 🙂 Co do +100 do samozadowolenia i leczenia z kompleksów – staniki są z tego znane 🙂 Kobiety często zupełnie zmieniają stosunek do swojego ciała po dobraniu wreszcie właściwego rozmiaru i zrozumieniu, że to nie one muszą się upchnąć w stanik, a to stanik powinien być dostosowany do ich indywidualnego rozmiaru i kształtu. Ten kształt zaczyna się cenić i nim cieszyć, zamiast traktować jako utrapienie. No i w dobrym staniku po prostu wygląda się bosko 🙂 Cieszę się, że i Ciebie dopadło 😉 Czasem ta akceptacja własnego biustu przenosi się i na inne sfery związane z ciałem i samooceną. Innymi słowy, stanik dobry na wszystko (no, prawie ;).
    O rozmiarówkach, o różnicach nawet w obrębie tej samej marki czy modelu – również w tym artykule mówią brafitterki. Mają z tym te same problemy, co my (zresztą są to najczęściej “byłe” konsumentki 😉

    @Łezka, no właśnie, ja też trochę nie rozumiem, czemu pozostałe stanikowe blogerki już nie blogują – mnie jakoś nie chce przejść 😉 Co do serwisów społecznościowych – no niestety, jakkolwiek bardzo sobie cenię forum Lobby, to jednak na fejsie wszyscy siedzą i gdy ogłaszałam spotkanie, to tam znalazłam znacznie więcej chetnych. Dzięki za miłe słowo, nie zamierzam póki co przestawać 🙂

    22 lipca 2015 at 15:37 Reply
  • waruga_e

    W tych dawnych czasach 😉 istniały oprócz for jeszcze grupy dyskusyjne. To tam na grupie o dzieciach, spotkałam się z braffitingiem. Dziewczyny dzieliły się informacjami zdobytymi między innymi u wspomnianej pani Hani. Oto potęga internetu 🙂

    22 lipca 2015 at 15:40 Reply
  • wkg

    “A co do przyszłych celów – zdecydowanie przydałaby się unifikacja polskich rozmiarówek (…). A poza tym zmieniłabym sporą część zdjęć na modelkach – z uwagi na średnie (często) dopasowanie i stylistykę pasującą głównie do alkowy ;)”

    Podpisuję się z pełnym poparciem!
    Uważam , że działalność “misyjna” i uświadamiająca tego bloga , podobnych blogów, forum itp. jest o wiele ważniejsza i ciekawsza niż działalność “marketingowa” (tu rozumiem recenzje nowych kolekcji znanych konstrukcji i znanych firm).

    Myślę, że unifikacja rozmiarówek polskich ( europejskich?), walka z fotoshopowaniem bez opamiętania i z nader “burdelową” stylistyką oraz niewłaściwym dopasowaniem na zdjęciach katalogowych to mogłaby być misja na najbliższe lata.

    22 lipca 2015 at 17:31 Reply
  • Piotruś

    A moja historia, to już chyba w ogóle komplement dla Waszej pracy. Jeszcze zanim urosły mi na dobre piersi, miałam dość ogólne pojęcie na temat dopasowania 😉 Nie wiem, chyba musiałam oglądać jakieś programy w telewizji, których już nie pamiętam.
    I nie chciałam później nosić tego, co zdaniem starszych kobiet w mojej rodzinie było odpowiednie – pamiętam te kłótnie…
    – nie możesz nosić obwodu mniejszego niż 75!
    – przecież to mi się przesuwa po plecach!

    ewentualnie:
    wydziwiasz!
    Może i nie znałam konkretnego rozmiaru, ale zgadzałam się tylko na te, w których czułam się dobrze – nie uciekały w górę i mieściły wygarnięte piersi. Zaczęłam irytować się na sklepy około szkoły średniej, bo coraz trudniej było mi takie znaleźć. Obecnie mam 21 lat, odnalezienie Twojego bloga i balkonetki pomogło mi z jednej strony poczuć, że jest nas sporo i to nie ja jestem dziwna, znaleźć swój brytyjski rozmiar, a z drugiej – bieliznę w moim stylu (a nie sądziłam, że taką szyją ;))

    Co chcę przez to powiedzieć: bardzo dobrze działacie , skoro są już dziewczyny, które nigdy nie interesując się tematem mają jako-takie pojęcie i potrzeba im tylko niewielkiej korekty.

    I bardzo Wam wszystkim dziękuję!

    22 lipca 2015 at 18:15 Reply
  • kasica_k

    @waruga, ja wbrew pozorom pamiętam również czasy grup na Usenecie 🙂 Nie byłam na grupie o dzieciach, bardziej interesowały mnie inne zwierzątka domowe 😉 W miarę kurczenia się tamtego środowiska przeniosłam się na fora i tak naprawdę dopiero na Lobby spotkałam społeczność, gotową do wspólnego działania i wychodzenia do innych z pomocą. Internet potęgą jest, dziś nie ulega to wątpliwości 🙂

    @wkg, cieszę się, że doceniasz misję, bo ja zaczynałam już ulegać wrażeniu, że wszystkie kobiety pozjadały już wszystkie stanikowe rozumy, jednak uczciwe rozejrzenie się wokół tego nie potwierdza. Cały czas jest komu pomagać i co zmieniać w tej naszej bra-rzeczywistości. Aczkolwiek kolekcje i firmy nadal będą miały tu swoje miejsce, bo, jak wyżej, to że ja czy ty dobrze znamy jakiś produkt nie znaczy, że znają go wszyscy 🙂 Dobrze jednak wiedzieć, że są osoby szukające też innych treści!

    @Piotruś, ogromnie miłe jest to, co piszesz 🙂 Z tym “wydziwianiem” to przypomina mi się, jak byłam w Anglii na zaproszenie Panache i jedna z blogerek uczestniczących w warsztatach dopasowania powiedziała: Tak, mnie też ten tył na plecach podchodzi do góry, ale moja mama zawsze mi mówiła, że tak właśnie ma być. No więc chyba rośnie nam pokolenie mam, które już wiedzą, że tak ma nie być 🙂
    A jaka bielizna jest w twoim stylu? 🙂

    25 lipca 2015 at 03:02 Reply
  • Gość

    Kasico, żyjąc na codzień w świecie stanikomanii i wyspecjalizowanych firm można się trochę “oderwać się od rzeczywistości”. A naprawdę większość kobiet nadal nie ma pojęcia o tym , że alfabet nie kończy się na D, zwłaszcza tych w wieku średnim i starszym – i tu pole do misji jest nadal ogromne.
    Ja swoją małą orkę na ugorze uprawiam wśród znajomych, jakiś czas temu ostanikowałam koleżankę z pracy, panią w wieku średnim i nieco “przy kości” – przesadziłam ją z 90D na 80G. Po kilku dniach wręczyła mi bombonierkę ze słowami “dzięki Tobie poczułam się atrakcyjną kobietą”. To jest misja i jaka satysfakcja 🙂

    25 lipca 2015 at 18:50 Reply
  • kasica_k

    Gratuluję suckesu i satysfakcji też 🙂 Znam to uczucie. I tak, zdaję sobie sprawę ze swojego oderwania od rzeczywistości, ale mimo to czasem o tym nie pamiętam i ktoś musi mi przypominać od czasu do czasu 🙂

    26 lipca 2015 at 02:12 Reply
  • Stanikosława

    Oderwanie od rzeczywistości? To naprawdę jest tak źle? A ja naiwna myślałam, że żyję w stanikowym raju (we Wrocławiu, gdyby ktoś się pytał, więc może niesłusznie patrzyłam przez pryzmat dużego miasta). Gdzie to widać tę stanikową tragedię? Czy to Wasze doświadczenia brafitterskie czy obserwacja wśród znajom ch i nieznajomych na ulicy? Szczerze powiedziawszy niezbyt wychylałam czubek nosa z domu i nie miałam okazji obejrzeć czy nadal panuje sezon na podjeżdżające obwody i tego typu historie, które łatwo wyśledzić w okresie letnim. Jeśli rzeczywiście jest tak jak mówicie to czy Waszym zdaniem w ogóle jest możliwe żeby większość polskich kobiet została uświadomiona? Czy do tego jeszcze daleka droga?

    14 sierpnia 2015 at 07:46 Reply
  • kasica_k

    @Stanikosława, chyba dużo zależy od punktu siedzenia oraz odniesienia 🙂 Jak porównam z 2007 rokiem powiedzmy, to teraz jest owszem raj… no i rzeczywiście obie “siedzimy” w dużych miastach, ja w Warszawie, gdzie porządnych sklepów jest kilkanaście. Co do globalnego uświadomienia stanikowego – sądzę, że zawsze będzie jakiś odsetek kobiet noszących przypadkowe rozmiary, ale stopniowo będzie ich coraz mniej. Dużo dobrego robią sklepy, media. Niepokoi mnie tylko, czy część sklepów czasem nie zacznie iść na łatwiznę i sprowadzać tylko najpopularniejsze rozmiary z D-plusów. Żeby nie było tak, że dawna praktyka wciskania wszystkich biuściastych w D zmieni się we wciskanie w G 🙂

    Słusznie wyżej powiedziano o starszym pokoleniu, tu jest moim zdaniem największe pole do bra-przemiany 🙂

    14 sierpnia 2015 at 18:01 Reply
  • Ciałopozytywna cielistość, czyli beż uprzedzeń - Stanikomania

    […] Jak zaczęły się zmiany? W 2012 r. Tara Raines, psycholożka z Los Angeles, rozczarowana faktem, że nie była w stanie kupić sobie cielistego stanika w Victoria’s Secret, zapoczątkowała na Facebooku i Twitterze kampanię What’s Your Nude („Jaki jest twój cielisty”) mającą zachęcać producentów bielizny do oferowania biustonoszy w odcieniach brązu. Raines zachęcała kobiety, by kontaktowały się z producentami i dopytywały, kiedy w końcu zaczną proponować im odpowiednie dla nich cieliste kolory (czy tylko ja mam skojarzenie z działaniami naszego Lobby Biuściastych?). […]

    1 kwietnia 2022 at 13:55 Reply
  • Leave a Reply