Długo zbierałam się do recenzji tego kompletu… Ale nie martwcie się, cały czas jest w ofercie marki i nawet szykują się podobno kolejne jego wersje 🙂 Tak to jest, gdy coś mnie naprawdę zachwyci – dopada mnie wtedy tzw. syndrom za ładnego stanika, który polega na tym, że żadne z moich zdjęć ani opisów w mojej opinii nie oddaje jego piękna tak, jak na to zasłużył! Ale koniec żalenia się – już biorę się do roboty i pokazuję Wam złotą Warszawę!
Avocado to marka, do której z czasem podchodzę z coraz większą czołobitnością – co skutkuje impasem twórczym jak wyżej, ale też i coraz większą troską o ten skarb, którym według mnie jest. Jest to marka, która od samego początku specjalizowała się w potrzebach biustów D+ i stawiała na dostarczenie im tego, czego są systematycznie pozbawiane: pięknego designu bez kompromisów oraz luksusowych materiałów. A także – na lokalną produkcję z europejskich surowców. Łączy więc wszystko to, co jest mi najdroższe, czyli pochylenie się nad potrzebami wykluczanej grupy, etyczną produkcję i zamiłowanie do piękna.
Mamy teraz trudny czas dla polskiej branży bieliźnianej. Reszcie Europy też nie jest łatwo. Tym bardziej więc powinnyśmy chronić nasze skarby. Zobaczcie, dlaczego warto…
[Rozmiary biustonosza: 60-65 E-L, 70D-L, 75C-K, 80C-J, 85C-H, 90C-G, 95C-F; rozmiary fig: XS-XXL; cena biustonosza: 349 zł; cena fig: 139 zł; uwaga KOD RABATOWY na końcu recenzji! komplet otrzymałam od producenta]
To Nie Jest Beż 🙂 Chyba już kiedyś zaczęłam którąś recenzję od takiego zdania, co świadczy o tym, że z beżem miałam relację trudną 😉 Ta relacja jednak systematycznie się poprawia. To oczywiście jest beż, ale moim zdaniem jego intencją nie jest zlewanie się ze skórą (co rzadko kończy się sukcesem, zwłaszcza u osób z bardzo jasną karnacją), tylko bycie sobą – złotym, karmelowym beżem – a miejscami czystym złotem. Haft na miseczkach jest pełen złotych metalicznych nitek, a lamówki wykańczające krawędzie miseczek oraz dół mostka mają satynowy złoty połysk. Jest to raczej stare złoto, przygaszone, nie mocno żółte, ani nie różowe. Subtelne.
Haftowi zdecydowanie warto przyjrzeć się z bliska. Podobne hafty widziałam już w innych modelach w ostatnich sezonach, ale żaden z nich nie był taki, jak ten. Paski mają różną szerokość, przecinają się pod różnymi kątami, a oprócz nich można trafić na całe złote trójkąty, jak ten poniżej.
Kojarzą mi się architektonicznie – z jakąś kratownicą, szkieletem budynku… Cały ten projekt to dla mnie wyjątkowo udane połączenie klasyki z nowoczesnością.
Reszta jest ciepłym, miodowym beżem, świetnie skomponowanym z przodem – tylko gumy ramiączkowe są ciut ciemniejsze, ale nie mam tu wrażenia żadnego dysonansu. Na mostku, jak widzicie – złota pastylka z logo; taką samą zobaczycie z tyłu fig.
Bardzo dobrej jakości jest zapięcie. I taki drobiazg – metka. Metka z logo firmy jest z materiału, nie z tego sztywnego drapiącego plastiku, który się spotyka w bardziej budżetowych markach. Miło, że ktoś zadbał o ten szczegół, który ma też wpływ na mój komfort. Metki z rozmiarem i składem są już bardziej plastikowe, ale schowane skutecznie pod tym kawałkiem materiału.
Jedynym potencjalnym mankamentem tego cacka jest to, że haft nie chce leżeć zupełnie gładko na skórze, bo różne jego fragmenty naciągają się w różny sposób i tworzą się falki. Widać to na zdjęciach na biuście niżej. Gdybym szukała gładkiego cielistego biustonosza pod oficjalną białą bluzkę, to pewnie nie wybrałabym Varsovie – ale raz, że akurat zupełnie nie mam takiej potrzeby, a dwa – dzieła sztuki nie muszą być praktyczne! 🙂
Zapytałam Annę Lejwodę, twórczynię marki Avocado i projektantkę, o hafty użyte w dwóch liniach: Stardust i Varsovie. Oto, co mi opowiedziała:
„Do obu linii używamy haftów z bardzo znanej hafciarni szwajcarskiej. Hafty są personalizowane i robione na zamówienie: ustalamy podkład i kolorystykę (tiul jest farbowany na kolor według naszej próby, a wybór nici do haftów jest ogromny!), szerokość haftu i wprowadzamy zmiany, które są niezbędne choćby z powodu zmiany szerokości. Avocado szyje na większy biust, więc potrzebujemy haftów szerszych niż standardowe. Haft do Varsovie powstał specjalnie dla nas, ale inspirowany jest kolekcją stworzoną przez projektantów firmy, a więc powstał w nawiązaniu do haftu z kolekcji, który został następnie zmodyfikowany.
Zależało mi na tym, żeby wzór miał nieco bardziej ostre, geometryczne linie (poprzednie były bardziej zaokrąglone) i aby brzeg haftu był przesunięty wobec brzegu samego podkładu (tiulu) i był linia prostą. Dzięki temu uzyskujemy czyste, miękkie linie w naszych modelach, wykończone satynową obszywką, która „spajają” haft i i dodatki. Ze względu na to, że brzeg miseczki na biuście układa się w łuk, uzyskujemy piękną, miękką linię, na której mi zależy, a satynowy połysk obszywki zestawiony z matowym tiulem dodatkowo tę falę wydobywa.
Osobiście uwielbiam wszelkie kolory nude, szczególnie w wersji postarzonej, spatynowanej. Czasami te kolory nawet trudno nazwać – mieszczą się gdzieś pomiędzy beżem a szarością. Te kolory są tłem, na którym możemy uzyskać dowolny efekt: od bardzo surowego, jakby przybrudzonego efektu vintage, po nowoczesne kontrasty z dodatkiem mocnych, elektryzujących kolorów.
Złota nić w Varsovie ma kolor starego złota. To nie jest krzykliwe, mocne złoto, ale wersja mocno spatynowana. Sam rysunek haftu – geometryczny i surowy – nawiązuje do wzornictwa lat 60, a złota nić jest miękka i mieniąca się, nie błyszcząca. Zależało mi na staniku, który będzie pasował pod większość ubrań, czyli pełnił rolę „nudziaka”, ale który będzie czymś o wiele więcej.”
Lata 60, „Sen o Warszawie”… Lubię modę lat 60. Sukienki w obraz Mondriana, duża, geometryczna, bakelitowa biżuteria… – może dlatego Varsovie tak mi się spodobała? 🙂
Waham się w Avocado od pewnego czasu między rozmiarem 80H a 85G – nie jest to co prawda stuprocentowa przewidywalność, ale uważam, że taki rozrzut jest zupełnie do przyjęcia. Obwód wydaje się ciasny, ale to chyba dlatego, że dzianina jest mało elastyczna i po niewielkim w sumie naciągnięciu dochodzi do maksimum. Miseczki w normie Avocadowej, czyli – na tle innych polskich marek – należą do większych i przypominają wielkościowo marki francuskie czy niemieckie.
Kształt piersi w tej wersji Varsovie (konstrukcja HCQ) jest podobny, jak w tak samo skonstruowanych modelach Misia oraz Vintage Silk – porównajcie sobie zresztą z tamtą recenzją (identyczny krój, inne materiały). Biust nie jest szczególnie zebrany do środka, raczej łagodnie wymodelowany; ma zaokrąglony, ciut przypłaszczony kształt, inny niż w większości modeli. Varsovie podnosi jakby mocniej niż Misia – może ma trochę stabilniejsze materiały.
To nie jest stanik modelujący, „robiący dekolt” – efekt wow! jest tutaj w innym miejscu. Nie mam problemu z tą formą i nie uważam, by każdy stanik miał obowiązek robić z mojej górnej połowy tułowia posąg „kształtnego” biustu. Funkcję swoją spełnia w wystarczającym stopniu, a jednocześnie ozdabia moje ciało czymś naprawdę niezwykłym. Cieszą mnie te długie, high-apex‘owe trójkątne miseczki – im więcej tego cudownego haftu, tym lepiej! 🙂
HCQ nie jest, jak już wspomniałam, mocno zbierającą i modelującą konstrukcją, ale na pewno jest konstrukcją wygodną. Mostek jest niezbyt wysoki, nie napiera na ciało, wręcz trochę od niego odchodzi (u mnie końcówka fiszbin trzyma się dosłownie tuż nad ciałem). Co godne uwagi, ramiączka są wyprowadzone niżej, z dolnej części miseczki – nie dopiero ze szczytu trójkąta, jak czasem robią to niektóre firmy i co potrafi mocno pogorszyć stabilność. Na pewnym odcinku są jeszcze podszyte stabilizującą taśmą. Funkcjonalnie jest to regularna balkonetka, z nawarstwionym u góry high-apexem, bez żadnych strat na stabilności ramiączka – a nawet z zyskiem 😉
Trochę mam pretensję o dzianinę z tyłu – regularnie się o to czepiam Avocado 😉 Jest trochę za mało sprężysta jak na mój gust, rozciąga się w niewielkim zakresie i szybko „stopuje”. To sprawiło, że zdecydowałam się na 85, mimo że czuję, że ten rozmiar trochę mi się podnosi do góry na plecach, bo w 80 z kolei trudno było mi się dopiąć i poruszać.
Oprócz HCQ, Varsovie występuje jeszcze w konstrukcji NF, którą znam już z testowania modelu Jewel. Mam szczęście mieć go w posiadaniu jeszcze w linii Stardust, którą też chciałabym wam pokazać…
Prawie nie mam się do czego przyczepić, bo nawet usztywnienia boczne mnie nie uwierają 😉 W noszeniu końcówki fiszbin bocznych nie trafiają w ciało, tylko się wypuczają nad dolną gumką, skutecznie rozwiązując w ten sposób problem wpijania się. Tiule ani szwy nie drapią, no może trochę czuję ten szew na ramiączku, gdzie kończy się trójkąt.
Myślę jednak, że bardziej sprężysta dzianina z tyłu byłaby dla mnie wygodniejsza. Czuję się nią opancerzona – powinna bardziej naddawać się do ciała przy ruchach i oddychaniu. Zmienić dzianinę, i otrzymamy ideał!
Są śliczne 😉 Choć lepiej leżałyby pewnie figi tzw. pełne, ale tak się jakoś złożyło, że trafiły do mnie klasyki. Majtek do Varsovie jest zresztą aż trzy rodzaje: te poniżej, wspomniane figi pełne oraz tak zwane figi niskie (uwaga: coś dla frakcji #majtkizdekoltem, nie przepadająca za #majtkizgolfem! 🙂 ). W sklepie online niestety brakuje zdjęć wszystkich majtek – z wyjątkiem fig pełnych, są tylko schematy ich kroju (których obecność cenię, ale fotki też by się przydały!).
Wolałabym więc trochę wyższe majtki, bez tendencji do nagłych zjazdów z brzucha, choć i tak kocham te, które mam. Za haft oczywiście, a także za to okienko z tyłu, ozdobione pastylką z logo, i za wykończenie satynową lamówką.
Czuję się jednak znowu zobowiązana skrytykować rozmiarówkę. Mój rozmiar to XL, choć w sumie uważam, że i w XXL byłoby mi dobrze, a może nawet lepiej. I to XXL jest już największym możliwym rozmiarem… Zachęcałabym szczerze Avocado do przynajmniej wprowadzenia opcji szycia większych majtek na zamówienie. Jeśli oferujemy staniki do rozmiaru 95 pod biustem, tak skąpy zakres majtek jest moim zdaniem nielogiczny.
Przyznam się Wam szczerze, że nosząc ten komplet mam mieszane uczucia, bo z jednej strony czuję sie w nim lukśnie i w ogóle jak królowa, a z drugiej – mam ochotę ułożyć go w gablotce i bić mu pokłony. Syndrom za pięknej bielizny się kłania. Będę się musiała przyzwyczaić, bo nie jest to jedyne względnie nowe Avocado w moich szufladkach – i mam nadzieję, że niebawem zobaczycie tych dzieł sztuki więcej, razem z historiami ich powstawania. Ale skupmy się na tym skarbie 🙂
Cała kolekcja fotek. Warto się przyjrzeć z bliska. Jeśli macie dostęp do dużego monitora – polecam sobie powiększyć 🙂
Szalenie mnie cieszy, że wróciłam do pokazywania Wam Avocadowych cacek! Mam nadzieję, że udaje mi się choć trochę zarazić Was miłością do tej polskiej marki, jeśli nie macie jej jeszcze „wrodzonej”, tak jak ja… Pierwszy raz zetknęłam się z tą bielizną kilkanaście lat temu, jeszcze zanim powstała Stanikomania. Była to jedna z pierwszych marek D+, o jakich się dowiedziałam i u których zrobiłam pierwsze jako tako dopasowane zakupy. Niedługo potem otworzył się salon w Warszawie na Brackiej, śliczny jak szkatułka, który odwiedziłam kilka razy, a nawet zrobiłam wywiad w dwóch częściach 🙂 Kiedy tylko zobaczyłam Varsovie, zaczeły się wspomnienia…
Avocado pochodzi z Poznania, w Warszawie jednak nadal można kupić stacjonarnie bieliznę tej marki – w salonie Boutique Bielizny w Al. Niepodległości 153/155. A w zeszłym roku udało mi się wpaść do nowej pracowni Avocado w Poznaniu i zrobić kilka zdjęć niesamowitej kolekcji, a niedawno – właśnie do Boutique, skąd reportaż też będzie – już lada chwila.
Jeśli kojarzycie Avocado z dawniejszych czasów, to na pewno dostrzeżecie, w jaki sposób ewoluował styl tej marki – tu wszystkie moje recenzje bielizny Avocado 🙂
Za co kocham Avocado? To nie tylko sentyment i wspomnienia, ale też piękna teraźniejszość i mam nadzieję, piękna przyszłość. Kiedy zaczynałam robić ten blog, szukałyśmy bielizny D+ na całym świecie, bo w Polsce wciąż jeszcze bardzo jej brakowało. Avocado z jego specyfiką, nieco jednak ograniczoną rozmiarówką, niemałą ceną – nie zaspokajało tych wszystkich naprawdę ogromnych, masowych potrzeb, i nadal tego nie czyni. Teraz jednak, gdy rynek nieco się nasycił, możemy z zupełnie innej perspektywy podejść do małych, rzemieślniczych marek. Twierdzenie, że mamy czas zwrotu ku lokalnym firmom i etycznej, zrównoważonej produkcji, stało się już sloganem. To właśnie teraz jest moment, by takie firmy jak Avocado naprawdę zabłysły.
Zanim więc zapragniecie się rozpieścić i wyłożyć kilka stówek na na przykład francuską bieliznę, rzućcie jeszcze okiem na szwajcarskie hafty zszyte w poznańskiej pracowni… Gdzie kupić? Poza warszawskim BB, możecie jeszcze sprawdzić w poznańskim Bretelle. Sklep online Avocado nie jest może doskonały (choć miły dla oka) – i mam nadzieję, że niebawem powstanie bardziej wypaśny, co zdaje się już się dzieje – ale wciąż jest w nim najpełniejszy wybór.
Awokadki to nie jest bielizna „łatwa”, użytkowa, praktyczna – taka do prania w pralce i narzekania, że słabo to znosi (pierzcie Avocada ręcznie! W życiu bym się nie odważyła inaczej, choć niektóre majtki Avocadowskie tak piorę i żyją latami 😉 ). Jeśli jednak szukacie w bieliźnie pięknego przedmiotu, nie tylko funkcji – to szczerze polecam spróbować. Może zakochasz się tak, jak ja?
Jest! 🙂 Na kod „stanikomania” macie rabat -10% na CAŁĄ OFERTĘ w sklepie online marki Avocado, do 14.06 włącznie.
Hasło STANIKOMANIA (pisane wielkimi literami) daje Wam taki sam rabat -10% na bieliznę Avocado do warszawskiego Boutique Bielizny w wersji online; rabat działa też w salonie w Al. Niepodległości 153/155.
Miłego szopingu! 🙂
Macie już jakieś Avocada w swojej szafie? Czy są to stare skarby – czy niedawne nowości? Czy też zdarza Wam się podziwiać bieliznę jako przedmiot sam w sobie – w oderwaniu od jej funkcji? Czy potraficie czasem zakochać się w staniku? 🙂
”Disco galaxy meets pin-up siren’’—that’s how this plus-size lingerie collection from Sculptresse by Panache was…
„Gwiazdy disco spotykają pin-upowe syreny” - tak opisano w katalogu tę kolekcję bielizny plus size…
Just when I thought I’d have to turn back to British or maybe German bra…
Gdy już wydawało się, że w dziedzinie „nowoczesny biustonosz bez fiszbin na duży biust” muszę…
Jak co roku o tej porze, spadają dojrzałe Elomczaki! 😊 Obiektywnie patrząc, kolekcja Elomi na…
Gdy masz większy biust i za sobą lata w stanikach na fiszbinach, zaufanie do modeli…
Komentarze
Ten stanik przypomina mi trochę Diamonda od Ewy Bien :) Ceny powalają, dlatego mogę sobie tylko popatrzeć :P
Tak, u EB też jest "kratownica", ale powiem szczerze - ta jest lepsiejsza :-) Choć nie odmawiam też urody Diamondowi bynajmniej. I fajne gacie ma (ten Diamond, choć Varsovie też) :-)
Piękny jest,taki "staropiękny" jeszcze perły i cud miód ? Dobry byłby do wystylizowana się na miękkim, futrzanym( udającym futro offcorss) kocu przy kominku w górskiej chacie z bali - dobra, koniec retrospekcji?
Bardzo mi się podoba, ta druga wersja też jest niczego sobie ale ta HCQ jest sssuper ?
Jak już obkupię mój biust w większość musisztomieci,to zakupię coś z Avocado bo wysmakowane piękności tam są. Tylko niech poprawią te tyły,bo już kilka razy słyszałam,że coś z nimi nie tak.
No właśnie ta dzianina niby w dotyku porządna i lukśna, ale zachowuje się na ciele nie całkiem tak, jak bym sobie życzyła do pełni komfortowego szczęścia. Na futrze z poliestrów przy kominku owszem stylizowałabym się :-)
Wygląda cudnie!
Jako Warszawianka tęskniąca za swoim miastem jak mogłabym nie uwielbiać tego stanika ;) Chociaż z takim haftem mógłby się nazywać nawet "Vladivostok" i nic by mu to nie ujmowało.
Zastanawiam się czy widziałam w Avocado ładniejszy haft, i sama nie wiem, może Stardust? Ten w Varsovie jest jednak chyba bardziej oryginalny.
Co do sklepu, nie będę się już pastwić, powiem tylko, że wciąż nie zachęca do window shoppingu, a ja podczas takich window shopingów czasem coś kupuję na spontanie i pewnie nie jestem sama. Więc gdyby Avocado się postarało mogłoby zarabiać jeszcze więcej. Wyraźne zdjęcia na modelce/kach, z tyłu i przodu, to już MUS.
Ceny trochę zaporowe, ale w końcu naprawdę bym czegoś spróbowała (Misia Twin chyba najbardziej mnie korci w tym momencie). Pytanie do Kasicy (oczywiście odpowiedzi Czytelniczek też oczywiście mile widziane) - jak się ma Twój rozmiar w Avocado do takich brytyjskich marek jak Panache (nie Cleo), Freya czy CK? Pytam o te trzy, bo wiem że obie je nosimy więc byłby jakiś punkt odniesienia.
(PS pożalę się - tak mi się spodobała seria Wild Freyi, zamówiłam mięczaka i niestety, leży kiepsko i muszę odesłać... :(( )
Stardust to mój drugi ulubieniec z beżaków, choć odcień Varsovie bardziej mi pasuje, jako cieplejszy. Początkowo chciałam recenzować Stardusta właśnie, ale Warszawa na razie wygrała :-)
Co do rozmiarówki, w Panache pasuje mi 38FF lub 36G, a w Avocado 85G lub 80H.