Usłyszałam dzisiaj na jednej z prezentacji na targach Salon Bielizny online dawno niesłyszane sformułowanie: „komplet dla odważnych kobiet”. Chodziło po prostu o efektowny design – kolory, przezroczystości… Nosząc taką bieliznę – uchodzę zatem za kobietę odważną 😉 Traf chciał, że akurat dzisiaj taką się poczułam – ale zaczęło się od tego, że swoją odwagą zadziwił mnie ktoś inny. Otóż nie zdarzyło mi się jeszcze, by firma poprosiła mnie o recenzję prototypu. Testowanie biustonoszy, które są dopiero w planach, zdarza mi się ostatnio regularnie, recenzje w blogu dotyczą jednak już gotowych produktów, dopracowanych na tip-top.
Ale Unikat to firma odważna i nie boi się pokazać w nieoficjalnej wersji. I skromna przy tym, bo twierdzi, że mocniejsze akcenty barwne to jej słaby punkt – bo większość produktów ma spokojne kolory… Mój punkt widzenia jest akurat przeciwny – bo to właśnie deseniowy hicior „Kapustka” Lamia, czy testowana ostatnio Mila w kolorach mrożonej śliwki vel Frozen są moimi pierwszymi skojarzeniami z Unikatem.
Modelu, który Wam zaraz pokażę, oficjalnie jeszcze nie ma. Ale będzie. Mają być w nim użyte nieco inne (stabilniejsze) materiały, ale rozumiem, że konstrukcja i styl są już opracowane. A ja jestem odważna, bo pokazuję rzecz, która (jeszcze) nie leży tak, jak życzyłyby sobie ortodoksyjne fanki brafittingu i pewnie zbiorę za to cięgi. Trudno. Figlarz, bo taki wstępny pseudonim mu nadałam – niczego się nie boi oraz ma swoje zalety. Zobaczcie, jakie.
[Rozmiary biustonosza wstępnie planowane: 75 B-H, 80 B-G, 85 B-F, 90 B-E, 95 B-D; komplet otrzymałam od producenta]
Figlarz jest stworzeniem prostym, choć ma warstwy, niczym Shrek 😉 Podoba mi się budowa miseczek z dwóch warstw tiulu, choć nie ma tu specjalnie gry przezroczystości, bo warstwy dość skutecznie się zasłaniają – ale widać, że coś się dzieje, bo jedna wygląda spod drugiej. Paseczki w dekolcie – zawsze na propsie. A poza tym – prostota. Figlarz przemawia przede wszystkim swoim jakże dosłownym, czerwonym kolorem. Jest czerwony. Po prostu czerwony. Na jego widok w pierwszej chwili pomyślałam, że pewnie Unikat szykuje jakąś nową erotyczną linię – ale wciąż nic o tym nie wiem 😉
Kiedyś kaprysiłam na różne czerwienie i kręciłam nosem na ten najprostszy na świecie odcień, ale czy świat musi być zawsze taki skomplikowany? Lubię Figlarza za bezpośredniość.
W kwestiach jakościowych – plus za solidne zapięcie, dobre ramiączka.
To kryterium wyłączam z oceny, gdyż Figlarz jest prototypem niedopracowanym rozmiarowo. Mój pierwszy egzemplarz świata ma nominalny rozmiar 80G, ale jest za luźny w obwodzie i noszę go zapiętego na najciaśniejsze haftki. Firma zamierza to jeszcze skalibrować.
Jeśli chodzi o miseczki, to są na mnie w sam raz – przyjemnie głębokie, a przede wszystkim – szerokie, co powitałam z radością.
Well, tutaj też nie mamy jeszcze do czynienia z kształtem docelowym. Miseczki z dwóch warstw elastycznego tiulu poddają się ciężarowi – materiał spodni ma być wymieniony na stabilniejszy. Tymczasem mamy do czynienia z formą łagodnego zwisu, a przede wszystkim z brakiem zebrania, co przy moich patrzących na boki piersiach daje efekt taki, jaki widzicie. W docelowej wersji otrzymamy pewnie kształt bardziej zwarty.
Ale będę znowu szczera, znaczy, odważna 😉 I powiem, że te elastyczne miski są tak wygodne dla moich piersi, że wcale nie jestem pewna, czy chcę te stabilniejsze. Przecież nie w każdym staniku muszę ćwiczyć podbiegi, prawda? Czasem chcę się w nim posnuć leniwie po domu, albo po prostu wykonywać mało wymagające fizycznie czynności.
(bluzka: Urkye)
Nie będę oceniać mocy podtrzymującej Figlarza, ze względu na niefinalną jeszcze wersję materiałów, ale konstrukcja jest według mnie warta uwagi. Jest to plunge (miękki plunge! Anbitnie! Mało która polska marka w ogóle próbuje takiego kroju w dużym rozmiarze…) z, żargonowo mówiąc, „wiszącymi fiszbinami”, tudzież „fiszbinami nie wbudowanymi w obwód”, po angielsku bandless. Co to oznacza? Na pierwszy rzut oka na pewno zauważyłyście, że mostek (łącznik) między miseczkami stanika jest wysoko, a fiszbiny u dołu miseczek nie są ze sobą połączone pasem obwodu (band).
Taka konstrukcja zwykle powoduje, że przód biustonosza jest mniej stabilny i słabiej zbiera biust, co dodatkowo wzmaga u mnie już istniejący efekt słabego zebrania. Za to takie wycięcie u dołu daje większą lekkość optyczną – o którą akurat w tym przypadku trudniej, ponieważ piersi są słabo podniesione. Mam mało takich biustonoszy, bo jest mi w nich niewygodnie, i z tego powodu trochę tęsknię do takiego kroju – który uważam za odpowiedni dla biustów mniejszych. A wiadomo, że jak się uzna, że coś jest nie dla nas, to zawsze trochę szkoda 😉 Wiecie, ta tęsknota do hipergłębokich plandży o miseczkach połączonych sznurkiem i tak dalej… 😉
Poza kwestią mostka – Figlarz jest od środka side-supportem, tj. miseczki mają boczne panele, dosyć spore, z których wyprowadzone są ramiączka. Nie mogę się tu pozbyć skojarzenia z Matildą marki Elomi – choć to trochę inna liga, to jednak pewne cechy tamtego modelu, znajdowane tutaj, od razu nastawiają mnie przychylnie. Kolejne to szeroki mostek i szerokie fiszbiny, obie cechy korzystne dla sylwetek plus size. Już kiedyś pisałam, że widzę w Unikacie potencjał na autora nowej marki, a przynajmniej linii dla plus sajzek.
Tu też miałam wątpliwości, czy wystawiać ocenę – ze względu na to, że zmiana materiałów na stabilniejsze może co nieco w tej kwestii zmienić. Na razie Figlarz jest kandydatem na wygodniczka, ale do dopracowania. Pozytywnie zaskakuje mnie dolna część mostka – w stanikach bandless jest ona często niewykończona niczym od dołu i uwiera mnie w brzuch. Tutaj także brak wykończenia, ale krawędź jest na tyle wysoko, że jej nie czuję.
To, co czuję, to niestety dolne części łuków fiszbin, które są w dotyku ostrawe. Może w praniu Figlarz zmięknie – tego jeszcze nie wiem, ale zachęcałabym firmę do poszukiwania milszego dla ciała wykończenia w tych miejscach.
Majtki mają dobrą wysokość i fikuśny pasek, który pokochałam od razu. Długo obawiałam się majtek z paseczkami (choć te przy stanikach polubiłam natychmiast). I niesłusznie, bo opasanie sylwetki od razu czyni ją ciekawszą, bez względu na wymiary i proporcje. Jestem team „szynka w siatce”! 😀
Szkoda, że warstwowość z przodu nie jest zbyt dobrze widoczna. Dałabym tu bardziej przejrzystą warstwę zewnętrzną, tak, by dokładniej było widać ten skrzyżowany paseczek. Tył jest z elastycznego tiulu złożonego na pół, a więc bez szwów na krawędziach.
Poniżej – tak wygląda tzw. kobieta odważna 😀 Bardzo dobrze się bawiłam przy tych zdjęciach, choć robiłam je w pośpiechu (o czym niżej).
Komplet fotek Figlarnego kompletu.
Ogromnie lubię tę całą zabawę z prototypami. Lubię uczestniczyć w doszlifowywaniu pomysłów naszych marek, zgłaszać uwagi – bo wiem, że dzięki temu powstają lepsze produkty i cieszę się, że firmy starają się dopasowywać do oczekiwań żywych osób z piersiami w trakcie całego procesu opracowywania modelu. Tak może np. wyglądać model na etapie próbki zawożonej na targi bielizny, gdy jeszcze nie wszystko jest dograne do końca – a dzieje się to dopiero na podstawie zbieranych w ich trakcie spostrzeżeń. Ta recenzja powstała właśnie w związku z targami Salon Bielizny (pierwsza edycja online), niemal z dnia na dzień 😉 Mam nadzieję, że przyczyniłam się do rozwoju nowego modelu, a przy okazji było mi miło podzielić się z wami wrażeniami z pierwszych testów. Trzymam kciuki za młodego Figlarza, miękkiego plandża made in Poland! 🙂
Ważne info: Oferta marki Unikat na najbliższe sezony będzie prezentowana na targach Salon Bielizny – edycja online – wg harmonogramu 13.05 o godzinie 14:45. Zapraszam do śledzenia i komentowania! (dzisiejszy, pierwszy dzień był naprawdę ciekawy).
Z ostatniej chwili: Figlarz w katalogu firmy Unikat na wiosnę-lato 2020 uzyskał grzeczne imię Lara – dla mnie jednak już zawsze będzie Figlarzem 😉 Katalog warto sobie obejrzeć, jest np. nowa, letnia wersja kolorystyczna miękkiego modelu Stefani, który już recenzowałam, i różne inne ciekawości.
Jak sądzicie, co wyrośnie z tego figlarnego kolegi?
I jaki jest wasz stosunek do strażackiej czerwieni? 🙂
”Disco galaxy meets pin-up siren’’—that’s how this plus-size lingerie collection from Sculptresse by Panache was…
„Gwiazdy disco spotykają pin-upowe syreny” - tak opisano w katalogu tę kolekcję bielizny plus size…
Just when I thought I’d have to turn back to British or maybe German bra…
Gdy już wydawało się, że w dziedzinie „nowoczesny biustonosz bez fiszbin na duży biust” muszę…
Jak co roku o tej porze, spadają dojrzałe Elomczaki! 😊 Obiektywnie patrząc, kolekcja Elomi na…
Gdy masz większy biust i za sobą lata w stanikach na fiszbinach, zaufanie do modeli…
Komentarze
Muszę powiedzieć, że firma Unikat robi naprawdę dobre staniki. Przez moje ręce, a raczej...biust ;) przeplatały się modele Damy Kier, Hendersona, aż w końcu został Unikat i usidlił mnie na dobre, ta firma przekonała mnie do softów na fiszbinach, których kiedyś bardzo się bałam. Uświadamianie, że wcale nie trzeba ''zakleszczać się'' w przedziale A-D jest bardzo ważne - szczególnie dla młodych kobiet, które dopiero zaczynają i nie mają pojęcia jaki rozmiar wybrać. Ja w wieku licealnym bardzo się wkurzałam, że jestem niewymiarowa, a w pierwszej bliższej mi hurtowni przeszłam z 75B na...70E. Obecnie noszę 70F. I nigdy już nie dam sobie wmówić, że wyglądam na najwyżej C, a F to przecież prawie pół alfabetu i się nie da. Mam nadzieję, że świadomość wielowymiarowości biustów i naszych ciał będzie się szerzyć w najlepsze. Cudowny blog, niesie bardzo dużo wiedzy. Na pewno zostanę stałym bywalcem :)
Dzięki za dobre słowo! ? Wydaje mi się, że bardzo wiele kobiet jest zniechęconych do tego, żeby poświęcić trochę uwagi dobieraniu stanika, i przez to do staników w ogóle. Winne są sieciówki, czy wręcz bazary i ryneczki, które nie grzeszą ani wyborem rozmiarów, ani sensownymi krojami, za to są wszędzie. Skutek? Jeśli nigdy nie byłam zadowolona ze stanika, to będę raczej unikać tematu, zamiast go drążyć ? I tak to się kręci. Polskie firmy potrafią robić znacznie lepszą bieliznę od sieciówkowej. Zapraszam do zaglądania - i próbowania też innych firm, bo każda ma swoje atuty ?