Miałam jakiś czas temu przesyt bielizny z wzorkiem i cieszyła mnie moda na koronki, które zawsze jawiły mi się jakoś bardziej luksusowo niż drukowane dzianiny. Ale chyba już się trochę nasyciłam i stwierdzam, że dobry deseń to jest to – zwłaszcza jeśli zdobi cały biustonosz, a nie tylko sam jego przód.
Wzorki nie są jednak jedyną zaletą tego modelu z Nessy. Jest jeszcze nazwa, bo lubię Cher… OK, są jeszcze inne 🙂 Na przykład cudny winno-wiśniowy kolor i mega skuteczne podnoszenie biustu. Oraz #majtkizgolfem!
Przyjrzyjcie się bliżej tej artystce 🙂
[Rozmiary katalogowe biustonosza: 65E-S, 70D-R, 75C-P, 80B-O, 85B-N, 90B-M, 95B-L, 100B-K, na specjalne zamówienie: u producenta: 105B-J, 110B-I; rozmiary katalogowe fig: S-2XL, na specjalne zamówienie 4XL, 5XL); ceny w sklepie Biustyna.pl: biustonosz 154,99 zł (uwaga KOD RABATOWY na końcu recenzji), figi wysokie: 85,99 zł; komplet otrzymałam od producenta].
Rzecz jasna, najbardziej oczywiste skojarzenie z tym haftem to kwiaty (chryzantemy?), ale mnie przywodzi na myśl też rozbłyskujące na niebie fajerwerki – a nadruk na dzianinie jeszcze bardziej pasuje do tej interpretacji 😉 Kolor to nieco przygaszony burgund, na hafcie bledszy, na dzianinie głębszy. A na ramiączkach jeszcze pogłębiony ze względu na satynowy połysk. Bardzo zresztą podobają mi się w Cher ramiączka – trochę przyszerokie jak na mój gust, ale naprawdę ładne i z dopasowanymi kolorystycznie regulatorami.
Wracając do haftu, zachwyca mnie drobny wzór i jego precyzja. W pierwszym rzędzie to nie nadruk, ale właśnie ten haft mnie przyciągnął. Ciężko było oderwać aparat 😉
Deseń w bordowe rozbłyski zdobi nie tylko cały przód z simplexu, ale też tył z powermeshu. Druk z tyłu to dla mnie znak dobrego designu – może przesadzam, ale gładki tył przy wzorzystym przodzie to jak dla mnie pójście na łatwiznę. Takiego mam fiksa 😉 Zawsze cieszy mnie, gdy z tyłu też coś się dzieje.
Jedyne, co trochę mi przeszkadza w Cher, to fakt, że dzianina ma biały spód, który odrobinę przebija na szwach (widać na zdjęciu wyżej). Dzięki temu jednak barwy są głębsze i bardziej intensywne. Jak kolorowy lakier na białej bazie.
Po raz kolejny muszę zapiać z zachwytu nad zapięciami Nessy. Są doskonałej jakości, solidne, miłe w dotyku, bez kłujących zgrzewów. Czy wszystkie firmy nie mogłyby mieć takich zapięć?
Zgodnie z przewidywaniami, pasuje na mnie rozmiar 85H, jak to ostatnio zwykle bywało w miękkich Nessach (z wyjątkiem Lindy). Nie wyobrażam sobie tu wzięcia mniejszej miseczki – wręcz mam wrażenie, że te pasują na styk, dość ciasny wydaje mi się też obwód (z początku ciaśniejszy, w trakcie noszenia się naddał, ale niewiele – porządny powermesh robi swoje).
Edit: pod wpływem komentarza jednej z Was wyciągnęłam z szafy identycznie skonstruowaną Moly, którą recenzowałam dla Was ok. półtora roku temu i porównałam je ze sobą – i Cher ma nieco większe miseczki niż Moly. Myślę, że nie jest to cały rozmiar – ale jeśli się choć trochę wahacie pomiędzy rozmiarami w marce Nessa, to w przypadku Cher postawcie na większy.
Nessa ma dość wąskofiszbinowe miseczki, a bardzo stabilny simplex z przodu w ogóle się nie naddaje i z tego powodu miseczki są skrajnie nieelastyczne. Na pewno jest to model dla lubiących mocne zebranie biustu, mocną stabilizację dołu i raczej wąskie, a głębokie miseczki.
Uwaga ogólna: Nessa należy do firm z zakresem rozmiarów miseczek sięgającym bardzo wysokich liter alfabetu – jednak trzeba brać pod uwagę, że miseczki jako takie nie należą do największych. Zatem może się zdarzyć, że w Nessie będziesz potrzebowała o literkę wyżej niż np. w Avie.
Pamiętam, że przy okazji recenzji modelu Moly narzekałam na kształt biustu nadawany przez Nessowe trzyczęściowe balkonetki. Uznałam go za nieco zbyt agresywnie zebrany i wypchnięty do góry i trochę za trójkątny – w odróżnieniu od okrąglejszej formy nadawanej przez side-supporty, takie jak Clarisse. Cher kształtuje biust podobnie jak Moly, ale te wszystkie efekty są tu jakby łagodniejsze. Nie mam problemu z tą formą, choć wciąż tamta z Clarisse podoba mi się bardziej.
Rolę „koszulki brafitterskiej” gra po raz kolejny dopasowana bluzka marki Urkye – Mikra w wersji czerwonej.
Mocniej podtrzymujące biust materiały niż w Cher trudno mi sobie wyobrazić 🙂 Przód to, jak już wspomniałam, totalnie stabilny simplex, a tył to elastyczna, lecz mało rozciągliwa dzianina powermesh. Biust nie jest może totalnie przymurowany ze względu na mniej sztywny haft u góry, ale trzyma się mocno.
Konstrukcja Nessy nie jest idealna dla mojego biustu ze względu na wąskie fiszbiny i małą przestrzeń w dole miseczki – ale powinna zadowolić wiele biustów, zwłaszcza dużych i ciężkich.
Materiały są przyjemne w dotyku i niegryzące, a fiszbiny boczne, które w innych modelach innych marek nie raz mi dokuczają, tutaj znowu nie uwierają wcale.
Fiszbiny w miseczkach niby też nie gniotą, ale po jakimś czasie noszenia mam specyficzne uczucie ściśniętego po bokach biustu – ze względu na konstrukcję i mało naddający się materiał. To jedyne zastrzeżenie, jakie mam do komfortu noszenia tego stanika i nie wiąże się z materiałami, lecz z jego krojem nie do końca zgranym z moim biustem.
Raj dla #teammajtkizgolfem, czyli piękne wysokie figi! Krój jest szortopodobny, czyli mało wyciety na biodrach, w stylu retro. Przypominają mi figi do modelu Clarisse, choć tamte miały w porównaniu z nimi jedną zaletę – były ciekawsze z tyłu. Tutaj prym wiedzie przód – jest i trochę haftu, i wstawki z drukowanej dzianiny. Tył to tiul elastyczny z bezszwowym wykończeniem dołu (złożony na pół) i pionowym szwem. A nie, skłamałam, tył nie jest aż taki nudny – coś się na nim dzieje, a mianowicie mora 😉 Moim zdaniem te majty na żywo wyglądają jednak lepiej niż na zdjęciach.
Cieszę się kompletem i nową szminką 😉
Jeśli jednak ktosia nie przepada za wysokimi majtkami, może się skusić na klasyczne figi Cher N01 (z przodu druczek, z tyłu haft).
Cher w całej okazałości i zbliżeniach 🙂 Naprawdę fotogeniczna z niej gwiazda.
Cher nie bez powodu została jedną z moich Czerwonych Ulubionych tego sezonu. Przemawia do mnie i kolorystycznie, i stylistycznie, i jakościowo, choć konstrukcyjnie wolę Nessowe side-supporty i balkonetki tiulowe. Ach, jakby Cher powstała w konstrukcji analogicznej do Clarisse, nie zdjęłabym jej chyba przez całą zimę! (oczywiście przesadzam, bo to ogólnie udany sezon i ciężko się zdecydować, w co by tu biust włożyć ;-)).
Nessa to jedna z tych firm, które na polskim rynku (znana jest też zresztą za granicą) plasują się w czołówce w kategoriach solidności materiałów i szerokiej rozmiarówki. Jak już pisałam przy okazji innej recenzji – cudnie by było pożenić taką właśnie solidność (dobrze pracujące tyły, ramiączka, zapięcia…) z większą lukśnością i bardziej strojnym designem, jak na przykład hafty à la Ewa Bień czy Samanta – bo tam częściej narzekam na brak stabilności, a tu – na brak tiulowych mgiełek w butelkowej zieleni 😉 Ciekawa jestem, co przyniesie dalszy rozwój marki Nessa.
I jeszcze jeden plus – w Nessie uwzględnia się też realne potrzeby majtkowe. Jeśli masz sklep i chcesz dostarczyć swoim klientkom majtek większych niż 3XL – zamów je u Nessy!
I co Wy na ten bordowo-wiśniowy fajerwerk? 🙂 Jak tam Wasze doświadczenia z marką Nessa?
”Disco galaxy meets pin-up siren’’—that’s how this plus-size lingerie collection from Sculptresse by Panache was…
„Gwiazdy disco spotykają pin-upowe syreny” - tak opisano w katalogu tę kolekcję bielizny plus size…
Just when I thought I’d have to turn back to British or maybe German bra…
Gdy już wydawało się, że w dziedzinie „nowoczesny biustonosz bez fiszbin na duży biust” muszę…
Jak co roku o tej porze, spadają dojrzałe Elomczaki! 😊 Obiektywnie patrząc, kolekcja Elomi na…
Gdy masz większy biust i za sobą lata w stanikach na fiszbinach, zaufanie do modeli…