Bielizna z wełny merino to jeden z tych luksusów, które pozostawały do tej pory poza moim zasięgiem (oprócz skarpetek trekkingowych, które odkryłam kilka lat temu). Nie tylko dlatego, że z merino nie produkuje się, o ile wiem, staników na duży biust – ale przede wszystkim dlatego, że nie rzuciła mi się dotąd w oczy ani koszulka z wełny merynosów, ani majtki z merino w moim rozmiarze. Biustonosz z merino co prawda nadal pozostaje nieosiągalny (owszem, istnieją takie – na małe biusty), ale w końcu trafiłam zarówno na koszulki, jak i majtki, które na mnie pasują! Z tej okazji po raz kolejny przełamuję stanikowy monopol i rzucam się w kierunku bielizny domowo-podspodniej, która wreszcie mieści mój biust i całą resztę…
Nina von C to niemiecka marka, którą poznałam na targach Salon Bielizny w Łodzi i co prawda nie oczarowała mnie rozmiarówką staników, ale koszulki i majtki – to najwyraźniej inna historia. Produkty tej marki (oprócz biustonoszy są to koszulki oraz majtki nie tylko z wełny, ale też z bawełny i mikromodalu), można kupić w Polsce, w sklepie online o przyjaznej, jakby znajomej nazwie… Bieliznomania 🙂 Zapraszam zatem do recenzji „bieliznomaniackiej”!
[Rozmiary koszulki i majtek: 36-46; cena koszulki: 179,90 zł, cena majtek: 119,90 zł: –15% na kod stanikomania do końca stycznia 2022; recenzja we współpracy ze sklepem Bieliznomania.pl]
Może się dziwicie, że wybrałam sobie do testów coś tak banalnie prostego, jak zwykła koszulka i gatki z koroneczką, ale tym razem zdecydował nie design, lecz materiał i funkcjonalność. Zarówno koszulka, jak i majtki nie są fajerwerkami estetycznymi – ot, gładka czerń, materiał o prążkowanej fakturze. Dekolt koszulki oraz nogawki majtek wykończono niebrzydką koronką elastyczną. Dodatkową atrakcją koszulki jest miłe dla oka, ale też dość często spotykane wykończenie dołu typu „liść sałaty” (po angielsku: lettuce hem, nie wiem, czy jest na to jakieś równie ładne polskie określenie). Oczywiście wolałabym coś ciekawszego – ale jak na bazę, to po prostu standard…
Warta uwagi jest tutaj minimalna liczba szwów. Koszulka jest tubą bez bocznych szwów, podobnie jak majtki. Jestem co prawda entuzjastką bielizny szytej z wielu kawałków, ale ten bezszwowy minimalizm ma też inne walory – jest komfortowy dla skóry oraz… ekologiczny, o czym będzie jeszcze słówko.
Dostałam do testów obie rzeczy w rozmiarze 46, ostatnim w rozmiarówce, i na nich poprzestałam – co nie znaczy, że to jedyny możliwy wybór. W przypadku majtek w rozmiarach konfekcyjnych często wybieram 44 i mam wrażenie, że tu owo 44 również by pasowało. Przymierzając poczułam, że koronka jest ściślejsza niż reszta nogawki – po prostu czułam ją na udach – ale po chwili czy to naciągnęła się, czy też o niej zapomniałam – przestałam ją zauważać. Majtki mają wysoki stan, dla mnie ich wysokość jest idealna.
Koszulka jest również bardzo elastyczna, i to mimo braku elastanu w składzie – i pewnie mój biust zmieściłby się też w mniejszej, byłaby tylko bardziej naciągnięta. Mimo wszystko dobrze mi w tym 46 i nie miałam ochoty wymieniać tego rozmiaru na inny.
Uważam jednak, że wielka szkoda, że nie ma większych!
Liczyłam na maksymalną przyjazność tego kompletu dla skóry i nie zawiodłam się ani trochę. Obie rzeczy są wykonane z mieszanki dwóch materiałów: wełny merynosów (70%) oraz jedwabiu (30%) – stąd nazwa linii Wool Silk. Dla osób uczulonych na którykolwiek z tych materiałów zapewne nie będzie odpowiedni, ale moja wrażliwa skóra alergiczki nie ma z nim problemów. Dla tych z was, które obawiają się, że ta wełna drapie: nic z tych rzeczy! Merino, przynajmniej to stosowane w bieliźnie, jest włóknem miękkim, niedrapiącym, dla mnie nieodróżnialnym pod tym względem od bawełny czy wiskozy. W merynosowych skarpetkach turystycznych chodzę całymi dniami po górach i najlepiej ze wszystkich chronią moje stopy przed otarciami i pęcherzami, nie jest w nich także gorąco.
A propos właściwości termicznych: merino ma to do siebie, że grzeje, gdy trzeba, a gdy nie trzeba – to nie grzeje. Odprowadza też podobno wilgoć od skóry (faktycznie, skarpetki z merino są długo suche, w tym komplecie póki co nie pociłam się szczególnie z racji chłodnej pogody, ale przyjdzie czas na testy w wyższych temperaturach). Ponadto ma taką miłą właściwość, że najwyraźniej nie lubią go bakterie – nawet po bardzo długim noszeniu nie czuje się zapachu potu. To wszystko sprawia, że jest ulubionym materiałem wielu osób aktywnych fizycznie.
Poza składem, miłą własnością tego kompletu jest brak szwów, oprócz wykończeń (koszulka: lamówki, dekolt, obrębienie dołu, majtki: gumka w pasie, koronki w nogawkach) oraz dwóch szwów w kroku majtek, mocujących klin. Zarówno koszulka, jak i majtki nie mają szwów po bokach, co minimalizuje potencjalne „punkty wrażliwe”. Te szwy, które są – są płaskie i miękkie w dotyku. Koronki są mięciutkie tak samo, jak cała reszta.
Wszystko to sprawia, że komplet Wool Silk nadaje się moim zdaniem do noszenia zarówno po domu, w tym również jako piżamka, jak i bielizna pod ubranie zewnętrzne. W wydaniu domowym będzie np. dobrym uzupełnieniem szlafroka. Solo, bez biustonosza, koszulka jest trochę prześwitująca, ale na zdjęciach jest to bardziej widoczne niż normalnie. Koszulka nie ma żadnego wzmocnienia okołobiustowego, wygląda się więc całkowicie naturalnie – jeśli wolicie podtrzymanie piersi, stanik oczwiście bez problemu się pod nią mieści (nie jest obcisła!).
Rzadko kiedy używam koszulek jako bielizny dziennej – jestem z tych, co wkładają stanik, i na to od razu ciuch, na przykład sweter. Większa liczba warstw zawsze mnie irytowała, a koszulek nie lubiłam także z tego względu, że odkąd mam większy biust, trudno mi było trafić na coś wygodnego w moim rozmiarze, więc przestałam się za nimi rozglądać. Teraz jednak zapisałam się do koszulkowego klubu i w chłodniejsze dni do biustonosza dorzucam koszulkę. Nie jest jakimś supermocnym ocieplaczem, ale dodatkowa warstwa to jednak zawsze coś.
Komplet stanowi taką spodnią warstwę, jakiej zawsze oczekiwałam: jest cieniutki, dobrze pasuje do ciała, nie zbiera się w fałdy, nie obciera ani się nie wpija. Dzięki temu nie przechodzi mnie już dreszcz na myśl, że mam włożyć coś pod spód, nawet jeśli ubranie jest mocno dopasowane – jak na przykład koszula.
Co to znaczy: mulesing free? Termin jest znany wegetarianom i weganom oraz wszystkim, którym zależy na zmniejszeniu cierpienia zwierząt: mulesing to bolesne zabiegi stosowane na owcach merino, by uchronić je przed inwazjami pasożytów związanymi z ich bardzo długą sierścią. Z tego powodu część osób bacznie przygląda się pochodzeniu wełny, zwracając uwagę na to, czy hodowle są wolne od okrucieństwa wobec owiec. Więcej na ten temat przeczytacie w blogach o tematyce eko i wegańskiej. Niestety nie istnieje jeszcze oficjalny certyfikat przyznawany etycznym producentom wełny, siłą rzeczy nie ma go także marka Nina von C. Ogólnie poleca się, by pytać o to producentów – co uczyniłam, i uzyskałam zapewnienie od osoby prowadzącej instagramowy profil marki, że wełna w produktach NVC jest mulesing free. Pozostaje mi mieć nadzieję, że jest to zapewnienie prawdziwe. Dobrą wiadomością jest też, że sama bielizna nie jest produkowana gdzieś w dalekiej Azji, lecz w Portugalii.
Drugim kontrowersyjnym materiałem w składzie jest jedwab. Czy bielizna z jedwabiem jest wegańska/wolna od okrucieństwa? Niestety nie – mój komplet nie jest odpowiedni dla weganek i wegan, chyba że dopuszczasz jedwab wyjątkowo. Dlaczego? Produkcja jedwabiu naturalnego z przędzy jedwabników wiąże się nierozerwalnie ze śmiercią tych zwierząt. Przyznam, że kiedyś po prostu o tym nie myślałam, mimo że od bardzo wielu lat jestem wegetarianką z powodów etycznych. Jednak od kilku staram się minimalizować używanie jakichkolwiek produktów odzwierzęcych i jedwabiu raczej unikam – choć, jak widać, tym razem zrobiłam wyjątek. Nie wszyscy jednak podchodzą do tej kwestii tak samo – ja wychodzę z założenia, że lepiej stosować się do zasad wybiórczo, niż nie stosować się w ogóle.
Mam jednak jeszcze jedną dobrą (a może niedobrą?) wiadomość: czy wiecie, że im mniej szwów stosuje się w produkcji ubrania czy bielizny, tym bardziej eko? Chodzi o ilość odpadów. Im bardziej bezszwowa rzecz, tym mniej ścinków! Dlatego moje zamiłowanie do szytej bielizny jest, obawiam się, mało ekologiczne. Powinno się w produkcji nowych ubrań używać maszyn, które tkają od razu gotowe rzeczy, lub ich części, tak, by jak najmniej było krojenia i zszywania.
Normalnie! 🙂 Kiedyś bałam się wrzucać skarpetki z merino do pralki, pamiętając, że wełna w normalnym praniu i wirowaniu się kurczy (czego doświadczyłam, wyciągając kiedyś z pralki sweterek w rozmiarze dziecięcym oraz koc wielkości średniego obrusa). Zrobiłam jednak stosowny risercz i teraz piorę je normalnie, w 30 stopniach. Przepis prania kompletu NVC Wool Silk nie nakazuje bynajmniej prania ręcznego, zaleca pranie w pralce do 3o℃ w delikatnych środkach piorących, zakazuje jednak suszenia w suszarce bębnowej. Prałam – wszyscy żyją! 😉
Cieszę się, że mogłam wreszcie wypróbować legendarne właściwości bielizny z wełny merynosów w produktach w moim rozmiarze, niebędących skarpetkami 🙂 Producenci odzieży sportowej czy outdoorowej nie rozpieszczają osób plus size, nie mówiąc już o tych tworzących bieliznę bardziej, powiedzmy, elegancką, niż funkcjonalną, z tego materiału. Czasy jednak, jak widać, pomału się zmieniają. Bardzo się ucieszę, jeśli teraz zostanę przez Was zasypana przykładami merynosowych gatek i koszulek w rozmiarach XXL i większych (najlepiej z wełny mulesing free!).
Z kompletu jestem bardzo zadowolona i mam nadzieję, że długo mi posłuży. I że pojawi się więcej podobnych, ale ciekawszych wizualnie rzeczy – bo przecież nie ma przeszkód, by bielizna z wełny była sexy, albo po prostu trendowa, nie tylko bazowa!
Nawiasem mówiąć, koszulki i majtki Wool Silk dostępne są jeszcze w kolorze ecru, a majtki mają opcje o różnej długości nogawek, w tym także klasyczne – beznogawkowe.
Z okazji tej recenzji sklep Bieliznomania.pl, który oferuje bieliznę i stroje kąpielowe, w tym produkty firm: Dorina, Lauma, Nikol Djumon, Nina von C i Viania, ma dla nas kod rabatowy: na kod stanikomania otrzymamy 15% zniżki na zakupy całego asortymentu sklepu!
Życzę przyjemnego wybierania koszulek i majtek – jeśli nie przepadacie za merino i jego wciąż pokaźną ceną, do wyboru jest też bawełna i mikromodal, a np. marka Viania ma całkiem niezłe staniki z miseczkami typu spacer – nie łapię się w rozmiarówkę, ale znajome próbowały z powodzeniem 🙂 Koszulki Nina von C w kolorach bazowych (czarny, beżowy, biały, ecru, szary) występują w różnych krojach, z szerokimi i wąskimi ramiączkami, z koronką i bez, a majtki – w krojach od stringów do maxi.
Jesteście fankami koszulek i warstw, czy też, jak ja przez długie lata, nie znalazłyście jeszcze takich, które by was w sobie rozkochały? A może macie już bieliznę merino w swoich szufladach? Jak się u was sprawdza?
”Disco galaxy meets pin-up siren’’—that’s how this plus-size lingerie collection from Sculptresse by Panache was…
„Gwiazdy disco spotykają pin-upowe syreny” - tak opisano w katalogu tę kolekcję bielizny plus size…
Just when I thought I’d have to turn back to British or maybe German bra…
Gdy już wydawało się, że w dziedzinie „nowoczesny biustonosz bez fiszbin na duży biust” muszę…
Jak co roku o tej porze, spadają dojrzałe Elomczaki! 😊 Obiektywnie patrząc, kolekcja Elomi na…
Gdy masz większy biust i za sobą lata w stanikach na fiszbinach, zaufanie do modeli…
Komentarze
W naszej rodzinie nawet dzieci nie noszą koszulek pod bluzki,co oczywiście dziwiło panie w przedszkolu ??. Mnie bardzo się podobają takie zestawienia z bluzą, ale przy 126/128 cm w biuście znalezienie takiej,która pępek mi zakryje graniczy z cudem. A skarpety są super?
Ja właśnie z dzieciństwa pamiętam takie ubieranie na cebulę, teraz raczej wolę jakiś kardigan czy bluzę narzucić, niż coś pod spód wdziać, brr ? Ale toto jest zaskakująco niewyczuwalne. I w moim gabarycie 115 mogę spokojnie podnieść ręce i nic mi ze spodni nie wylezie, ty mogłabyś potrzebować większej.
Niestety pewnie większą bym potrzebowała, bo i wzrostu mam więcej? Skarpety odkryłam niedawno ale wcześniej nosiłam wkładki laktacyjne z merino i były cudowne, szczególnie latem zero odparzeń, więc taki stanik albo koszulka to cudo?