WWywiady

Z wizytą u Ewy Michalak

Kontynuując poruszany niedawno temat lokalnej produkcji – chwilowo przestaję cudze chwalić, a dam Wam poznać trochę więcej „swego” 🙂 Zdjęcia i film do tego tekstu powstały jesienią zeszłego roku – ale wiecie, jak to jest, ludzie biznesu rzadko kiedy nie są ekstremalnie zajęci. Ale w końcu się udało i mogę Wam dziś przedstawić wywiad z Ewą Michalak we własnej osobie! Dla tych z Was, które/którzy jeszcze jej nie znają – Ewa Michalak to założycielka firmy produkującej biustonosze o największym zakresie rozmiarów w Polsce (i jednym z większych, a może nawet największym na świecie), która rozpoczęła swoją działalność w czasach początków brafittingowej rewolucji w naszym kraju.

Effuniaki, czyli produkty Ewy, słyną także ze świetnie dopracowanych konstrukcji, testowanych w całym zakresie rozmiarów na realnych biustach. Można je kupić przede wszystkim w firmowym sklepie internetowym Ewy Michalak, ale nie tylko. Effuniaki to już produkt kultowy – mało która stanikomaniaczka nie przymierzała produktów tej firmy. Notorycznie też zajmują wysokie pozycje w różnych stanikomaniackich plebiscytach – takich jak ostatni Najpiękniejszy Biustonosz, radząc sobie w nich najlepiej ze wszystkich polskich wyrobów. Polskich – bo warto podkreślić, że produkowane są w naszym kraju – w Łodzi.

Tu się szyje Effuniaki!

 

Jak się zapewne domyślacie, wizyta w prawdziwej fabryce staników, czy jak to mówi Ewa – manufakturze – była dla mnie szalenie ekscytująca. Widać po chwiejnym kadrze i ogólnej atmosferze spontanu 😉 Wreszcie mogłam obejrzeć sobie to wszystko od kuchni! Najchętniej siedziałabym tam cały dzień i wypytywała wszystkich o najdrobniejsze szczegóły, nie chciałam jednak przeszkadzać w pracy. No bo co by było, gdyby przeze mnie partia Nostalgii nie była gotowa na czas? 😉 Zapraszam Was na początek do obejrzenia filmiku:

A po spacerze – czas na rozmowę 🙂

Jak zwykle na początku, pytanie o początki. Jak to się stało, Ewo, że założyłaś własną firmę produkcyjną? Czy marzyłaś wcześniej o pracy na własny rachunek, czy też był to spontaniczny „zwrot akcji”? Czy prowadzenie firmy daje ci coś, czego brakowało wcześniej w twoim życiu zawodowym?

Ewa Michalak: Moja firma w obecnej postaci, czyli produkująca bieliznę, powstałą poniekąd dzięki tobie i Ewie Gutmańskiej, a właściwie dzięki artykułowi, jaki napisałyście [chodzi o nasze publikacje dla „Modnej Bielizny” z 2008 roku – ale się cieszymy!]. Jasne, że wtedy nie wiedziałam jeszcze, że tak to się potoczy, ale pierwszym impulsem było właśnie przeczytanie tego, co napisałyście. Potem było rozczytywanie się w forum Lobby Biuściastych, potem pierwszy zlot i następne…. Jaka ja wtedy byłam zaskoczona tym wszystkim… Wiesz, te rozmiary… Te obwody… Rozumiesz – ja, znana, jakby nie było, projektantka i konstruktorka, a o takich elementarnych sprawach nie miałam pojęcia!

To był szok! I nie ma w tym ani odrobiny przesady! To było odkrywanie wszystkiego od nowa. Pamiętam, jaką odczuwałam presję, by stworzyć stanik idealny… Jak strasznie mnie irytowało, że sobie z tym nie radzę! Wiesz, kobietki wysyłały mi swoje wymiary, szyłam specjalnie dla konkretnych osób staniki, jechałam na zlot – i co? I nic! Pasowało, i owszem, ale rzadko na osobę, dla której stanik był przygotowany. Masakra… I pamiętam, jak pojechałam na zlot do Katowic. Wiesz, Ślązaczki to dość dorodne kobiety, więc wyzwanie było nie lada i właśnie podczas tego zlotu uzmysłowiłam sobie, jaki kardynalny błąd popełniałam podczas brania miary. I właśnie wtedy pierwszy raz wpadłam na pomysł, by mierzyć biust w pozycji pochylonej i bez stanika.
Potem już prawdopodobieństwo dobrego oszacowania rozmiaru stanika było znacznie większe – nie powiem, że stuprocentowe, ale w porównaniu z tym, co przedtem – to jak dzień i noc.

I tak oto rozpoczęła się mozolna praca nad konstrukcjami staników.

Krojownia – serce firmy. Tu przechowywane są formy, czyli konstrukcje, a na ich podstawie kroi się elementy biustonoszy.

 

Te precyzyjnie wycięte skrawki materiału niedługo zamienią się w biustonosze.

Mnóstwo spotkań z testerkami, szycie po nocach, wieczne wyjazdy… Na szczęście wszędzie jeździła ze mną Ula, którą poznałam podczas pierwszego, warszawskiego zlotu i z którą się zaprzyjaźniłyśmy mimo ogromnej różnicy wieku. To Ula w chwilach największego zwątpienia dawała mi impuls do dalszej pracy. Taka Dobra Wróżka 🙂

Pytasz, czego mi brakowało na poprzednim etapie życia zawodowego? Myślę, że przede wszystkim byłam już zmęczona ciągłym udowadnianiem swoich racji. Przecież nim rozpoczęłam na dobre produkcję, próbowałam zaszczepić nowo nabytą wiedzę w każdej firmie, dla której projektowałam. Chciałam wykrzyczeć swoimi projektami entuzjazm dla idei brafittingu i nowych trendów. I nikt nie chciał tego słuchać! Duże staniki? To tylko tradycyjne… Miękkie i fikuśne? A dla kogo to niby? Wąskie obwody i duże miski? Nie ma takich kobiet! I tak dalej… Ale z perspektywy czasu, chciałabym dziś podziękować tym wszystkim, którzy mnie wtedy skutecznie zniechęcili, ponieważ to ich postawa zmusiła mnie do stworzenia własnej marki.

Czar Effuniaków to nie tylko konstrukcje, ale i „fikuśność” projektów i różne kolory.

Czym jest dla ciebie bielizna? Co twoim zdaniem daje kobietom dobrze dopasowany biustonosz?

Oj… temat rzeka 🙂 W każdej grupie rozmiarów są inne plusy. Mniejsze biusty w dobrze dobranych stanikach stają się bardziej wyeksponowane. Za luźne obwody wchodzące na biust czy zbyt wąskie fiszbiny też nie są niczym wygodnym… A tak się dzieje, gdy kobieta z mniejszym biustem nosi luźne obwody.
Natomiast nosicielki większych rozmiarów mają znacznie większe problemy, gdy stanik nie podtrzymuje odpowiednio biustu – bo i kręgosłup boli, i ramiona… Do tego dochodzi aspekt estetyczny: odpowiednio wywindowany, „odklejony” od brzucha biust wpływa wysmuklająco na sylwetkę – bo im większa odległość między szczytem biustu a brzuchem, tym ładniejsza tworzy się talia i wygląda się po prostu szczuplej. A i ciuchy znacznie lepiej wyglądają, gdy sylwetka przestaje przypominać walec. Pomijając, rzecz jasna, problem z ofertą sklepów odzieżowych – bo sama wiesz, jak trudno kupić coś fajnego na nasze figury, a co mają powiedzieć kobiety o jeszcze większych biustach?

Na pierwszym planie – prototyp gorsetu. Przymierzałam – wyszczupla, że aż strach! W tym celu chyba wystarczą mi dobrze dopasowane staniki 😉

Do sesji zdjęciowych swoich produktów angażujesz kobiety o różnych wymiarach, kształtach, w różnym wieku. To fantastyczny pomysł. Co chcesz w ten sposób przekazać klientkom?

Najważniejszą wiadomość: ta bielizna jest dla każdej z Was, bez względu na wiek czy rozmiar! Pewnie, że nie każda kobieta będzie chciała nosić bieliznę mojego projektu, ale potencjalnie – tak sfotografowana bielizna z pewnością pomoże w podjęciu decyzji.

Powiedz, co mi z tego, że widzę zdjęcie pięknej sukienki na młodziutkiej, proporcjonalnej, szczupłej modelce podrasowanej w programie graficznym? Czy ja mam jakąkolwiek szansę tak wyglądać? Dlatego wraz z rozwojem firmy staram się ukazywać swoje modele na różnych kobietach, tak by moim klientkom było łatwiej wyobrazić sobie, jak one mogłyby w tym się prezentować. Wydaje mi się, że to budzi zaufanie.

Jak spotkałaś swoje modelki?

Pierwsza była Aga – rozpisałyśmy z Ulą, wśród naszych klientek, konkurs na modelkę, w którym głównymi jurorami miały być internautki i decydowała ilość głosów przyznanych podczas głosowanie internetowego. Wygrała właśnie Agnieszka, i to miażdżącą ilością głosów. Pierwotnie w zdjęciach miała wziąć udział tylko jedna modelka, ale to kłóciło się z moją ideą: sprzedaży takich samych modeli staników, bez względu ma rozmiar. Więc z nadesłanych zdjęć wybrałyśmy jeszcze trzy inne dziewczyny, różniące się zarówno rozmiarami, jak i typami sylwetek. Potem dołączyła jeszcze jedna, inna odeszła. I tak na przestrzeni kilku sesji zmieniały się modelki, poza Agą. Jej natomiast zmieniała się sylwetka 😉

Z Asią była inna historia. Była moją klientką, ale nie wzięła udziału w tamtym konkursie. Poznałyśmy się podczas prowadzenia przeze mnie wykładów w Akademii Brafittingu Agnieszki Sochy. Jak zobaczyłam, jaki ma biust – po prostu oniemiałam! Zaproponowałam jej udział w sesji i tak się zaczęło. Obecnie Asia mieszka w Anglii i przylatuje na moje sesje aż stamtąd!

Potem na jedną sesję nie mogła przyjechać Monika, a my już miałyśmy wszystko uszyte w jej rozmiarze! Normalnie dramat! Studio, wizażystka, fotografka i inne dziewczyny umówione, a tu nie ma na kim pokazać małego rozmiaru. i nagle mnie olśniło – Wiktoria! Moja bratanica! Przecież ona ma taki sam rozmiar, jak Monika! I takim to sposobem Wiki rozpoczęła z nami współpracę.

Basia, najstarsza uczestniczka sesji jest moją matką chrzestną i babcią Wiktorii, a Gosia jest synową Basi i mamą Wiktorii 🙂

Kiedyś Basia podczas rodzinnego spotkania zażartowała, że niby taka dla wszystkich ta moja bielizna, ale modelek w starszym wieku to nie uświadczysz… Więc idąc za ciosem zaproponowałam jej udział w sesji. Zgodziła się, z zastrzeżeniem, że nie bierze odpowiedzialności za spadek sprzedaży, jaki według niej nastąpiłby po opublikowaniu zdjęć 😉 A teraz dołączyła moja siostra Gosia – wiesz, ta blondynka z ostatnich zdjęć, i mam już wspaniałą ekipę. Świetne, świadome siebie, wspaniałe kobiety. Jestem szczęściarą, mając takie osoby w swoim zespole.

Jedna z fotek z sesji międzypokoleniowej, w której wzięły udział modelki Ewy – kobiety w różnym wieku, o róznych wymiarach, zdjęcia z minimalną ilością retuszu. To prawdziwa rewolucja na naszym rynku. Inne zdjęcia z sesji możecie obejrzeć w blogu Ewy.

 

Model Kicia Szałowa 😉

Jak powstaje nowy produkt? Czy najpierw jest materiał, czy twój pomysł? Kiedy zaczynasz obmyślać nową kolekcję? W skrócie: czy to planowy proces, czy bardziej spontan, a może mieszanka jednego z drugim? 🙂

Najpierw jest zawsze materiał. Dlatego kupuję materiały czasem zupełnie bez pomysłu – ot, są ładne, coś w sobie mają , coś w nich mnie urzeka… Potem jest pomysł i zawsze jest to spontan. Kolekcję projektuję na dwa tygodnie przed planowaną sesją, a im bliżej terminu, tym jestem kreatywniejsza. Wiesz, taki typ pracujący na dedlajnie 😉 Wszyscy w firmie już to znają i wiedzą, że czas poprzedzający sesje jest zwariowany. Ale powiem ci, że każdy czynnie uczestniczy w procesie twórczym. I mówię nie tylko o tym, że szyją czy wykrawają, ale też i o estetyce wzorów. Mam obecnie świetny zespół współpracowników, ludzi, na których mogę polegać.

Materiały – koronki. A może poznajecie, w jakich modelach zostały użyte?

 

Materiały długie i wąskie 😉

 

Bez kokardek i ozdób Effuniaki nie byłyby sobą

 

Myszkując po firmie znalazłam jeszcze takie źródło inspiracji! 🙂

 

Czy myślałaś o zwiększeniu skali produkcji i uruchomieniu dystrybucji na cały kraj? Wiele z nas na pewno chętnie kupowałoby Effuniaki w stacjonarnych sklepach z bielizną – jednak niełatwo je tam spotkać. Gdzie w Polsce można nabyć stacjonarnie Effuniaka?

W niewielu sklepach – no chyba, że zagranicznych 🙂 Moja firma pracuje inaczej niż „normalne zakłady produkcyjne”. U mnie jest prawdziwa ręczna robota mimo nowoczesnego parku maszynowego. Prawdziwe rękodzieło. Ilości produkcyjne są niewielkie, a zakres produkowanych rozmiarów przyprawia znawców tematu o zawrót głowy. Ceny są tego konsekwencją.

Jako anegdotę przytoczę taką oto historię: Założyłam konto hurtowe nowemu sklepowi, podałam hasło dostępu, po czym dostałam wiadomość, że coś nie działa – bo nie widać cen hurtowych… Jak to nie widać? Spytałam o cenę powiedzmy… Szykusia. Była to prawidłowa cena hurtowa. Na co dostałam odpowiedź, że w takich cenach to oni sprzedają – a nie kupują. Koniec historii – i współpracy…

[Gwoli informacji: są sklepy w Polsce, które sprzedają Effuniaki stacjonarnie. Ich listę znajdziecie tutaj].

Towar gotowy 🙂

Twoja bielizna często pojawia się w recenzjach zagranicznych blogerek. Czy istotna część twoich zamówień pochodzi z zagranicy? Które kraje przodują? Jak to możliwe, że klientki z np. Wielkiej Brytanii, kraju z dużą ofertą biustonoszy w szerokim zakresie rozmiarów, decydują się na zakupy właśnie u ciebie? 

Obecnie ponad 70% produkcji sprzedaję poza krajem. Mam Klientki z najodleglejszych zakątków świata, jak Trynidad i Tobago czy Nigeria. Przodują kraje Europy Zachodniej i Stany Zjednoczone, Kanada, Australia. Pytasz, co wyjątkowego mają moje wyroby? Ależ to oczywiste – rewelacyjne konstrukcje i niebanalny design 😉 Moje wzory dają kobietom to, czego brakuje w innych markach. Nie boję się stosować nowych rozwiązań.

Moje konstrukcje są wypracowane w trakcie długich i żmudnych konsultacji z testerkami. Kiedy wypuszczam nową konstrukcję – muszę być pewna, że jest  rzeczywiście dobra. Wiesz, na każdym staniku jest moje nazwisko – a to zobowiązuje, prawda?

Myślę, że sposób prezentacji moich produktów również nie jest bez znaczenia. Ja pokazuję kobiety takimi, jakie one są. Prezentuję bieliznę tak, by zachwyciła kobiety, nie mężczyzn. To budzi zaufanie.

Wiem, że można umówić się u ciebie w firmie na osobisty brafitting. Czy w firmie często pojawiają się takie klientki? Czy przyjeżdżają też spoza Łodzi?

Przyjeżdżają z całej Polski! Wyobrażasz to sobie? Specjalnie po stanik przyjeżdża pani, na przykład, z Gdańska… Chce jej się przebyć taki szmat drogi, by kupić stanik osobiście. Mega! Ale nie tylko z kraju przyjeżdżają do mnie klientki. Jedna pani powiedziała nawet, że nie wyobraża sobie, by będąc w Polsce nie przyjechać do Łodzi do mnie. To jest coś zupełnie niesamowitego!

Oprócz sal, gdzie odbywa się produkcja, w firmie jest też przymierzalnia – tej Wam jednak nie pokażę, bo była prawie cały czas w użyciu 😉

Kiedy odwiedziłam twoją firmę, zjawiła się klientka na dopasowanie biustonosza. Miała wyjątkowo duży biust i przyszła ubrana w niezbyt ładny stanik od gorseciarki… Czy często zdarzają ci się takie klientki, dla których szyjesz indywidualnie, rozmiary nawet spoza twojej szerokiej oferty?

Tak, trafiają się takie klientki i zdarza mi się szyć dla nich indywidualnie. Dowiadują się o mnie pocztą pantoflową i traktują jak ostatnią deskę ratunku, a ponieważ zdarza się to coraz częściej, obecnie pracuję nad poszerzeniem zakresu rozmiarów o kolejne miski w górę. Mam nadzieję, że jeszcze w tym sezonie wiosennym uda się ukończyć tę pracę i wdrożyć nowe rozmiary do produkcji.

Jak sądzisz, czego brakuje twojej polskiej konkurencji? Dlaczego inne polskie firmy, z dużym doświadczeniem na rynku, jakoś nie stały się kultowe wśród entuzjastek brafittingu?

Powiedziałaś, że mogę nie odpowiadać na to pytanie, ale zrobię to. Jak wiesz, jestem bardzo dumna z tego, co robię, nie wstydzę się swoich osiągnięć i lubię otwarcie o tym mówić. I mam „ten zwierzęcy magnetyzm” czyli, innymi słowy – charyzmę ;-D

A tak serio, myślę, że mając bezpośredni kontakt z klientkami jestem autentyczna. Wielokrotnie dyskutowałam, a nawet kłóciłam się o swoje przekonania, ale jednocześnie słucham, co mówią i sukcesywnie wdrażam to w życie. Gdy do tego dodasz moje bezsprzecznie świetne konstrukcje – masz już odpowiedź na to pytanie.

Kiedy się spotkałyśmy na żywo, pytałam, ile czasu trwa uszycie jednej sztuki biustonosza i dowiedziałam się, jak skomplikowany jest to proces. A teraz zapytam o jego wykonawców: czy trudno jest sprostać twoim wymaganiom jakościowym? Innymi słowy: czy łatwo ci pozyskać odpowiednio wykwalifikowanych pracowników? Jak ciężko pracuje się u Ewy Michalak?

Jak już wspomniałam wcześniej, moja produkcja to rękodzieło i jako takie wymaga innych kwalifikacji niż zwykła praca w taśmie produkcyjnej. Zatrudniam krawcowe – a nie szwaczki. Wymagam dokładności i precyzji wykonania. Nie znoszę bylejakości! Skoro ja ślęczę nad formami i je poprawiam, by były jak najdoskonalsze – nie godzę się na to, by to potem zostało zaprzepaszczone w procesie produkcji!

Trudno jest znaleźć takie osoby. Ciężko jest nowej pracownicy wdrożyć się do pracy, ale jak już wytrwa pierwsze trzy miesiące – to wiem, że mam nową krawcową. Mam teraz dobrze dobrany zespół fachowców. Wiem, że mogę mieć do nich zaufanie, a to jest bardzo cenne. Jasne, że bywają i wpadki, że zdarzają się pomyłki, ale realnie rzecz ujmując jest tego bardzo niewiele.

Przy pracy. Powiem szczerze – rzadko widuję tak skupionych ludzi, jak w szwalni u Ewy.

 

 

Co najbardziej kochasz w swojej pracy, a czego nie lubisz?

Najbardziej nie lubię liczenia kalkulacji 😉 A tak serio – to nie lubię nie móc… Złości mnie, gdy podczas konstrukcji staję przed problemem, którego nie umiem rozwiązać. Gdy materia stawia opór, a mnie brakuje inwencji, by znaleźć rozwiązanie. Ale jestem uparta jak osioł i staram się doprowadzać rozpoczęte sprawy do końca. Bywa, że zarzucam temat… ale po jakimś czasie, niekiedy bardzo długim, znów do niego wracam. Nie znoszę nie móc!

Co kocham? Kocham sprawiać radość kobietom!

Co masz do polecenia swoim klientkom w najbliższym czasie?

Na tę wiosnę mamy przygotowane miękkie, kolorowe, koronkowe staniki na bazie rewelacyjnego kroju BM. Wprowadzamy półusztywniane staniki oparte na nowej technologii wzmacniania dolnej części misek – jeszcze w polskich produktach takiego rozwiązania nie widziałam 🙂 A do tego różnorodne „przeplatańce” dla nosicielek większych rozmiarów misek – a w tym to jesteśmy chyba nawet pierwsi na świecie 🙂

Hmm, to było trochę do przewidzenia, że akurat ty odważysz się wprowadzić tego typu projekty [jeden z nich zobaczycie tutaj] dla większych miseczek 🙂 Kibicuję i bardzo dziękuję za rozmowę!

 

Siostry: Gosia i Ewa 🙂 Szkoda tylko, że miły mąż Ewy nie chciał wystąpić na fotce…

Fotogaleria

A oto cały fotoreportaż 🙂

[Katalog flash w serwisie flickr nie jest dostępny, przepraszamy.]

I jak Wam się podobało u Effuniaka? 🙂

Może ci się spodobać

35 komentarzy

  • yaga7

    Dzięki za wywiad i filmik 🙂
    Tak właśnie myślałam, że ponad połowa idzie na eksport, ale 70% to duuuużo, nie myślałam, że aż tyle.

    8 kwietnia 2015 at 18:41 Reply
  • kasica_k

    @yaga7 – ja dokładnie tak samo jak Ty byłam zaskoczona wielkością eksportu, ale cieszy mnie to, bo to znaczy, że firma ma przed sobą przyszłość i będzie się rozwijała – świat jest duży, a nasz rynek jednak malutki. Trynidad i Tobago – wow! 🙂

    8 kwietnia 2015 at 19:02 Reply
  • effuniak

    …. ale Ci fajny filmik wyszedł ;DDD
    Dziękuję za ten wywiad i że Ci się chciało do mnie przyjechać 🙂

    8 kwietnia 2015 at 19:24 Reply
  • aguska

    Staniki Ewy są naprawdę wspaniałe, ale mnie jakoś nie dziwi że aż 70% produkcji idzie na eksport. Dla dziewczyn z Wielkiej Brytanii wydanie 35-40 funtów na biustonosz to bardzo dobra cena a niestety wielu Polek nie stać na to samo w przeliczeniu na złotówki. Wiele dziewczyn nie jest w stanie wydać 170-180 zl na jeden biustonosz. No ale jakość niestety idzie w parze z wysoką ceną

    8 kwietnia 2015 at 21:40 Reply
  • kenna1

    Podoba się, a jakże. Należę do miłośniczek marki. Wcześniej kupowałam sporo effuniaków, teraz niestety mniej, ale zawsze, w miarę możiwości będę wracać do firmy. Mój pierwszy “uświadomiony” biustonosz pochodził z firmy P. Ewy, a moja kolekcja biustonoszy, to w znacznej części effuniaki. Kocham usztywniane S-ki, a BM to dla mnie krój doskonały. Jeśli chodzi o ubiory jestem dość zachowawcza, lubię za to pod ciuchami mieć kolorową, nieco zwariowaną wzorniczo bieliznę. Podziwiam pasję i energię Effuniaka i uważam, że słusznie chwali otwartym tekstem swoje produkty. Udział sprzedaży zagranicznej robi wrażenie. Mnie osobiście nie przeszkadza internetowa forma zakupów, bo na tyle poznałam ofertę firmy (i swój biust), że wymiany prawie mi się nie zdarzają. Niemniej chciałabym kiedyś trafić do firmy w Łodzi, byłoby fajnie.

    8 kwietnia 2015 at 21:57 Reply
  • Shiehallion

    Ciekawy wywiad i fajny filmik 🙂 Co do wielkości eksportu – wow! Trzymam kciuki, żeby firma dalej się tak dobrze rozwijała. Sama nie mam żadnego effuniaka (nic z tego, co widziałam w sklepie internetowym i mi się podobało, nie występowało w moim dość mikrym rozmiarze), ale może kiedyś sklep na Pomorskiej odwiedzę 🙂 Koleżanka z pracy niedawno tam trafiła przejazdem i była bardzo zadowolona z zakupu 🙂

    8 kwietnia 2015 at 22:44 Reply
  • abw-online

    Super wywiad :). Cieszy, że firma Pani Ewy się rozwija. Chociaż dawno nie kupowałam jej staników, cały czas śledzę nowości i wypatruję kiedy pojawi się znowu w Warszawie :).
    Ciekawa jestem ile osób zatrudnia firma.

    9 kwietnia 2015 at 08:50 Reply
  • 321

    Czemu sklep firmowy na Pomorskiej jest otwarty tylko od pn do pt w godz 8-15:30?

    9 kwietnia 2015 at 09:50 Reply
  • clarisse

    O rany… Przypomniałaś mi, jakie tam jest stanikowe niebo… A tu ani kasy, ani czasu na odwiedziny, wrrr… 🙂

    9 kwietnia 2015 at 10:42 Reply
  • kasica_k

    @321, pewnie dlatego, że to nie jest “regularny” sklep, tylko firma produkcyjna, Ewa i jej siostra przyjmują klientki, a niemalże obok szyje się towar 🙂 Godziny, fakt, niewygodne, zwłaszcza dla każdego, kto pracuje 🙁 Za to jest dostęp do całego magazynu i możliwość zamówienia, jeśli nie ma dla nas gotowego rozmiaru. A nawet uszycia praktycznie na miarę (jak wspomniałam w wywiadzie – byłam świadkiem takiego brafittingu, przyszła pani, dla której nie było gotowego rozmiaru w ofercie i Ewa osobiście ją obmierzała). Ale przydałby się sklep firmowy z prawdziwego zdarzenia, czynny cały dzień. Najlepiej w każdym mieście 😉

    9 kwietnia 2015 at 14:14 Reply
  • ludeczka

    Kasico, wielkie dzięki za wywiad i fotorelację, czytało się naprawdę świetnie 🙂 Kocham Effuniaki miłością zapalczywą i nieposkromioną, w zasadzie chętnie wymieniłabym całą zawartość szafy wyłącznie na Effki. Jestem tuż przed wyprawą do Łodzi, więc tym bardziej podsyciłaś mój apetyt na nowe nabytki. Nie wiem, jak to przeżyje mój portfel, ale co tam 😉

    9 kwietnia 2015 at 14:14 Reply
  • wkg

    Pozdrowienia dla wszystkich modelek i gratulacje dla Pani Basi za “współudział” , myślę , ze rozpiętość zarówno rozmiarowa jak i wiekowa modelek to jeden z czynników sukcesu. Klientki biustonoszy to nie ta sama grupa docelowa co kupujacy Playboy’a 😉

    9 kwietnia 2015 at 21:34 Reply
  • zapiski_szwedzkie

    Filmik bombowy, oddaje caly charakter p. Ewy, ktory widac tez na jej profilu na fb. Chyba musze sie obmierzyc i cos zamowic znowu 😉 a na wyprawe w sierpniu wpsac Lodz na liste celow… Lodz… zeby choc Wroclaw… Na szczescie mam Jozefki w Legnicy, choc nie zawsze maja akurat cos z Effuniakow w moim rozmiarze…

    9 kwietnia 2015 at 23:29 Reply
  • butters77

    Świetny materiał! Gratuluję znakomitej projektantce i superzdolnej reportażystce! 🙂

    10 kwietnia 2015 at 00:52 Reply
  • AleksandraLM

    Moj biust tez kocha Effuniaki.
    Mimo posiadania sporej ilosci brytyjczykow to nasze praktycznie tyko staniki od Ewy. I chetnie nabywam nowe – w zaleznosci od ilosci ‘zbednej’ gotowki.

    10 kwietnia 2015 at 02:59 Reply
  • yo_anka

    Świetny wywiad i super filmik!
    Osobiście jestem zachwycona konstrukcjami Ewy jej wyobraźnią, konsekwencją i nieustępliwością w dążeniu do celu
    Pamiętam doskonale pierwsze zloty i spotkania z mierzeniem, gdzie prawie nic co było uszyte na wymiar nie pasowało, bo było wciąż za mało 🙂 To już 7 lat temu 🙂 Dzięki jej uporowi i ciągłym dążeniu do idealnego celu mam teraz nawet miękkie J+ Przedtem nikt nie szył takich konstrukcji, a to co było na rynku było niedopracowane konstrukcyjnie. Konstrukcje Ewy to naprawdę zupełnie inny, wyższy poziom szycia bielizny.
    I dlatego wcale nie dziwni mnie to ze 70% produkcji idzie w świat!
    Poczta pantoflową, na blogach, widać różnicę: a kobiety potrafią docenić to co jest naprawdę dobre!!!
    Żaden Panache czy Freya a tym bardziej CK nie są wa stanie dać tego uniesienia i wsparcia oraz wygody jak Effuniaki 🙂 Przynajmniej mi 32JJ/70K
    żałuję tylko, że nie mogę pozwolić sobie na wszystkie te cuda, ale moja kolekcja i tak jest zacna 🙂 I uwielbiam jej fikuśnie majteczki!
    Ciekawa jestem tej nowej konstrukcji majtek: czy szanowana Stanikomania lub Ewa zdradzi w jakim modelu się pokaże po raz pierwszy?

    Jako duza kobieta z dużym biustem i wymaganiami jest tez szalenie ciekawa nowych konstytucji dla dużych, ciężkich biustów.
    Przekonałam wiele koleżanek do staników Ewy, zwłaszcza w rozmiarach H+
    I do super wiadomość, że będą dwie nowe literki na końcu tabelki! 🙂
    Bo ten kto nosi duże rozmiary wie jak ciężko uszyć coś dobrze trzymającego i do tego jeszcze ładnego (rzeczą gustu są OC kolory lub wzory, ale dla każdego coś się już teraz znajdzie w bogatej ofercie Ewy)

    A i modelki!
    Nigdzie nie ma takich naturalnych pięknych kobiet w każdym wieku i rozmiarze!
    I to już jest ewenement zwłaszcza wśród polskich producentów, którzy promują plastikowe lale podkręcone w Fotoszopach. A konstrucja do kitu 🙁
    I chwała jej za to!

    Ewa to super dynamit i charyzmatyczna kobieta i kocham ja za to jaka jest :*

    10 kwietnia 2015 at 10:51 Reply
  • yo_anka

    I nie mogę się też doczekać gorsetów, idę robić miejsce w szafie 🙂
    Jak bee tak dopracowane konstrukcyjnie jak staniki, to rośnie potężna konkurencja producentom brytyjskim!
    I tak trzymać! 🙂

    10 kwietnia 2015 at 12:08 Reply
  • brafinette

    Fantastyczny filmik i reportaż!

    Co trzeci stanik sprzedawany w moim sklepie to effuniak! Leżą fantastycznie i na 75AA i na 100DD (to są najmniejszy i największy rozmiar, jaki sprzedałam). Dzięki za tę markę i oby się jak najlepiej rozwijała, chociaż… chyba nie chciałabym, aby był to kiedyś wielki koncern… siłą EM jest też to, że można się bezpośrednio porozumieć, spytać, zrobić indywidualne zamówienie. Tego brakuje w większych firmach.
    Jak jeszcze pojawią się bezfiszbinowce i więcej babydolek oraz gorsetów będzie super:-))

    10 kwietnia 2015 at 22:00 Reply
  • mefistofelia

    Dzięki za pokazanie Effuniaka od kuchni 🙂
    Biust mam niewielki, zwykle pasuje mi 70C-D – mogłabym kupować staniki nawet w sieciówkach i w Triumphie jakbym się uparła. Od kilku lat kupuję właściwie tylko Effuniaki – nawet jeśli niezbyt podchodzą mi wizualnie. Po prostu konstrukcje Ewy dla mniejszych biustów sprawdzają się na mnie świetnie. Żaden inny stanik nie zapewnił mi takiego komfortu i efektu dekoltowego. Do innych sklepów zaglądam więc tylko jak obudzi się we mnie stanikomaniacka potrzeba przygody.

    10 kwietnia 2015 at 22:18 Reply
  • yaga7

    To ja mam chyba jakiś dziwny biust. Owszem, effuniaków mam sporo, miękkich i sztywnych, owszem, lubię je i są w miarę wygodne, ale jednak nie są moim numerem jeden, niestety.

    11 kwietnia 2015 at 22:40 Reply
  • kenna1

    Yaga, moim zdaniem nie ma czegoś takiego, jak “dziwny biust”. Jesteśmy tak różne, że dla każdej z nas numer 1 będzie inny. Nieraz patrzę (np. na Balkonetce) na biusty odziane np. biustonosze w Panache, min. Cleo, czy inne firmy, które w tych krojach prezentują się rewelacyjnie, a ja tragicznie. Fiszbiny Panache zakręcają mi na plecach. Fantastycznie, że oferta EM ciągle się rozwija. Do niedawna jedyne miękkie staniki jakie nosiłam, to Freya. Odkąd pojawiły się SM i BM (zwłaszcza BM) u P. Ewy, uwielbiam. Jedyny minus, to ten, że freyowe miękusy mogę upolować w rewelacyjnie niskich cenach, często poniżej 100 zł, a effuniaki niestety nie. Rozumiem powody takiej a nie innej polityki cenowej firmy (podobne ceny mają niektóre rodzime firmy, które nie umywają sie moim zdaniem do effuniaków), niestety przez to rzadziej niż bym chciała, kupuję teraz EM, zwłaszcza, że mam sporo bielizny. Jednak moja stanikomaniacza natura nie pozwala mi choćby na jakiś czas całkowicie zrezygnować z bieliźnianych zakupów, ot taka “choroba”. Już “choruję” na atramentowego BM-a, który niedawno się pojawił.

    12 kwietnia 2015 at 10:24 Reply
  • yaga7

    Kenna, jasne, wiem, że nie ma czegoś takiego, mogłam dodać emotikonkę 😉
    Ale nie zmienia to faktu, że pewnie jestem w mniejszości, skoro nie stwierdzam, że dla mnie jest to ideał konstrukcyjny, bo niestety nie jest.
    Zresztą podobnie mam z biuciuchami, też ludzie się rozpływają nad ideałami konstrukcyjnymi, a na mnie za chiny nie leży.

    Natomiast oczywiście gorąco kibicuję wszystkim polskim firmom i mam nadzieję na coraz szerszą i zróżnicowaną ofertę 🙂

    12 kwietnia 2015 at 13:33 Reply
  • sybla

    Cieszy mnie bardzo rozwój naszych rodzimych marek, artykuł czytało mi się przyjemnie i dużo się dowiedziałam ciekawych rzeczy. Ale też jestem w mniejszości, której Effuniaki nie pasują, nie ma w mojej szufladzie ani jednego – poddałam się po “-nastej” próbie.

    12 kwietnia 2015 at 21:50 Reply
  • kasica_k

    No właśnie, sama też należę do tych, które nie mają pełnej szafy Effuniaków 🙂 Najbardziej cenię produkty Ewy za doskonałe konstrukcje, dające świetny kształt biustu – mało który biust wygląda w nich źle. Nie wspominając już o rozmiarówce – wiele biustów ma szansę fajnie się ubrać tylko i wyłącznie u Ewy. Jeśli chodzi o estetykę – niektóre modele mi się bardzo podobają, inne nie – różnie to bywa. Jeśli jednak chodzi o mój osobisty biust, to Effuniaki często okazują się niewygodne. Tłumaczę to tym, że staniki Ewy dużo “robią z biustem” – mega podnoszą, zbierają, kształtują – a ja mam biust ciężki, idący nieco na boki. Za duże siły na niego działają w Effuniakach 🙂 Uwierają mnie ramiączka, czasem mostki, ramiączka bywają też za krótkie, a fiszbiny za wąskie i również za krótkie. Za to sprawdzają się u mnie w większości balkonetki made in UK. Dla każdego coś miłego na rynku – tak powinno być 🙂

    13 kwietnia 2015 at 18:29 Reply
  • kasica_k

    Bardzo się cieszę, że filmik się Wam podobał 🙂

    13 kwietnia 2015 at 18:30 Reply
  • 321

    Wracajac do godzin otwarcia sklepu, argument dotyczacy polaczenia sklepu i firmy nie bardzo mnie przekonuje. Niestety, dla osoby nie mieszkajacej w duzym miescie, stanikowe zakupy nadal lacza sie z przymusowa wycieczka;;. Skoro firma tak sie rozwija to powinna sobie postawic za punkt honoru posiadanie sklepu firmowego, ktorego dnia i godziny otwarcia sa standardowe. Skoro nie tego nie robia to za bardzo ich na polskim kliencie nie zalezy (przy takim duzym eksporcie..). Po drugie, im produkt mniej dostepny, tym bardziej jest uwazany za ekskluzywny. Dla mnie effuniaki nadal sa niedostepne. Zakupy internetowe mnie nie przekonuja. Wole najpierw przymierzyc biustonosz. Nie zostaje mi nic innego, jak dalej kupowac Panache. Owszem, pojade do Łodzi, ale w ktoras sobote, bo brac specjalnie urlopu w pracy nie bede i wybiore sie na ul. Tuwima.

    14 kwietnia 2015 at 08:54 Reply
  • kasica_k

    Doskonale cię rozumiem – należę do osób rzadko bywających w miejscach, które nie są czynne do 22:00, i to mimo mieszkania w stolicy. To nie był argument – tylko wyjaśnienie sytuacji. Ja również uważam, że sklep firmowy z prawdziwego zdarzenia bardzo by się przydał, i/albo większa dostępność Effuniaków w innych stacjonarnych sklepach. Może bardziej to drugie, bo sklepy z bra-fittingiem są już w całej Polsce. Jednej rzeczy jednak nie da się przenieść do innych sklepów – samej Ewy, bo ona jednak musi produkować 😉

    16 kwietnia 2015 at 19:37 Reply
  • bifidobacteria

    Kiedyś zamawiałam sporo Effuniaków znając swój rozmiar i kiedy były przystępniejsze w cenach. W tej chwili ponoć bardzo ciężko wycelować z obwodem i miską, a na odsyłanie straciłabym za dużo pieniędzy. Smutne, bo bardzo je lubiłam. Jednak kiedy znam rozmiar brytyjczyków i mogę je mieć za mniej niż stówkę to ciężkie w dobraniu Effu za 170 mnie bardzo przybija 🙁

    17 kwietnia 2015 at 12:01 Reply
  • pierwszalitera

    @Gość: 321, jakoś te klientki zagraniczne nie mają problemu z zamawianiem internetowym, więc biorąc pod uwagę, że masz w odróżnieniu od nich możliwość dosyć prostej i niezbyt drogiej wymiany na terenie kraju, nie rozumiem twojego problemu. Też bym chętnie odwiedziła sklep Ewy, ale nawet gdyby był otwarty w soboty do 22-iej, to i tak musiałabym wziąć kilka dni urlopu i/albo wydać sporo pieniędzy na lotniczą wyprawę. I wiesz co? Staniki Ewy są tego warte. Naprawdę wystarczy też raz dopasować rozmiar i ewentualnie też model, by potem kupować internetowo (prawie) w ciemno. Oczywiście sklepy firmowe Effuniaka w każdym polskim mieście byłyby jeszcze lepsze, ale wywindowałoby to cenę tych manufaktorowych staników powyżej wszelkich europejskich standardów, a Ewa na zapale polskich stanikomaniaczek płacących każdą cenę daleko chyba nie pojedzie. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że aż 70% produkcji idzie jednak za granicę. To jest w jakiś sposób wymowne. Trudno mówić o staraniach producenta o polskiego klienta, kiedy ten klient nie jest niestety w stanie “docenić” tego co ma u siebie wyjątkowego. Jako klientka zagraniczna wzdycham tylko za każdym razem, gdy przy naliczaniu ceny końcowej zdziera się ze mnie 6% sumy za PayPala. W żadnym innym sklepie nie pozwoliłabym sobie na podobną arogancję sprzedającego (sorry, Ewa), ale niestety, dla staników Ewy Michalak nie ma dla mnie aż tak dużo alternatyw. 🙂

    22 kwietnia 2015 at 10:53 Reply
  • AleksandraLM

    Pierwsza litero, a nie mozesz sobie zalozyc jakiegos konta polskiego tylko w celu zakupow netowych w Polsce?
    Ja rozumiem poniekad polityke Ewy z Paypalem – oni naliczaja sobie prowizje za korzystanie z ich uslug i ta oplata zepchnieta jest na sprzedajacego. Tak samo jest jesli sprzedawca akceptuje karty. Normalnie te oplaty sa w cenie towaru, ale ze spora czesc polskich sklepow netowych uzywa przelewow – za otrzymanie ktorych sprzdajacy nie placi, a kupujacy placi tylka jakas symboliczna kwote, to wliczanie myta ktore nalicza Paypal tudziez wszelkie Visy itp w cene wszystkich towarow jak leci moze nie byc do konca dobrym pomyslem…

    22 kwietnia 2015 at 22:45 Reply
  • pierwszalitera

    @Gość: AleksandraLM: Nie, nie będę zakładać polskiego konta jedynie w tym celu. Paypalem albo kartą kredytową płacę w większości krajów Europy bez jakichkolwiek dodatkowych opłat, więc w pewnym sensie oczekuję tylko standardu. A skoro sklep sprzedaje 70% za granicę, to w pewnym senie oczekiwałabym nawet jakiegoś ułatwienia dla zagranicznych klientek, tylko paypal, do tego płatny, to trochę słabo.

    22 kwietnia 2015 at 23:36 Reply
  • brafitka

    @Pierwsza Litero 1.pamiętaj w tym 70% olbrzymi procent stanowi hurtowa sprzedaż zagraniczna gdzie nie płaci się PAYPALEM a przelewami a pod drugie mając ostatnio doświadczenia analizy możliwości wprowadzenia płatności internetowych w sklepie z zabawkami załamałam się patrząc na koszty tychże, obliczyłam, że gdybym je wprowadziła gratis to na niektórych przedmiotach o wartości 70-90zł zarobek spadł by o połowę a jest minimalny więc jest jedynie przelew plus obowiązkowa w przepisach płatność za pobraniem. 3. co do standardów to mają je duże firmy lub sieci, które topią koszty w ilości

    22 czerwca 2015 at 23:59 Reply
  • marysienka

    Ja też od kilku lat mam tylko effuniaki, ale zważywszy na to, że zdarzyło mi się pęknięcie fiszbiny to zdecyduje się na zakup stanika firmy Krisline.
    Ciekawi mnie tylko jak wypadają rozmiary tych dwóch firm.
    Czy ktoś może mi pomóc?

    25 czerwca 2015 at 11:42 Reply
  • kasica_k

    @marysienka, Effuniaki mają ciaśniejsze obwody niż większość firm. Krisa dawno żadnego nie miałam w ręku, ale gdybym miała teraz zamawiać, to wzięłabym 80G albo 80GG, a w Effuniakach mam 85F albo 85FF. Czyli w innych firmach przeciętnie o obwód mniej (z przeliczoną miską) niż w Effuniakach.

    25 czerwca 2015 at 12:10 Reply
  • Gość

    Witaj
    Biustonosza nie potrzebuję, ale siostrę masz super. Andrzej

    17 lutego 2016 at 20:06 Reply
  • Leave a Reply