…a ściślej mówiąc – w staniku. Nie, nie mam na myśli publicznego paradowania bez ubrania – nie namawiam, chyba że się jest modelką na targach bielizny albo bierze udział w ciałopozytywnym flash mobie 🙂 Chodzi o biu-fotki, które wrzucam teraz na fejsa czy instagrama, albo jako ilustracje do recenzji. Niektóre z Was być może to zaskakuje, inne z kolei dziwią się, że zaczęłam to robić po tak długim czasie. Doszłam do wniosku, że należy się tej kwestii komentarz 🙂
Bra-selfies mają związek z moją, jak to się szumnie mówi, blogową misją. Ta misja to, w skrócie, przekazywanie kobietom, jak mogą poczuć się lepiej w swoim ciele – i ze swoimi biustami – dzięki właściwie dobranym biustonoszom. Piszę więc o tym, jak dopasować, gdzie kupić, jak zrobić to korzystnie, z przyjemnością i bez spiny. Przy okazji staników zaś uczymy się szacunku i miłości do własnego ciała, dzięki zwykłej radości z posiadania tak fajnej jego części, jak biust.
Zacznijmy od początku 😉 Kiedy zakładałam blog, w sieci ani prasie nie roiło się jeszcze od artykułów o dopasowaniu biustonosza, że o bieliźnianych blogach czy profilach na instagramie nie wspomnę. Nie byłyśmy też przyzwyczajone do mówienia o biustach i stanikach w kategoriach codziennych i w kontekstach innych niż flirt i seks, albo karmienie piersią, czy też profilaktyka raka. Bielizna damska dla wielu osób była (i zapewne wciąż dla wielu jest) tematem ocierającym się wręcz o pornografię (nawiasem mówiąc, doskonały artykuł na temat „pornografizacji” bielizny damskiej i dlaczego jest to problem możecie przeczytać w blogu The Lingerie Addict). Wiele znanych mi kobiet czuło się skrępowanych nawet rozmową na ten temat – ja sama też musiałam się nauczyć bardziej zrelaksowanego podejścia do sprawy.
Dlatego na początku ważne było stworzenie warunków, w których spotykając się tutaj mogłyśmy rozmawiać ze sobą normalnie, tak, żeby nikt się nie wstydził. Stanikomania musiała być trochę blogiem o staniku bez ciała w środku. No, może z wyjątkiem ciał modelek od czasu do czasu. Choćby po to, by dało się przeglądać blog w pracy, przekazać link do artykułu koleżance ze szkoły, mamie, cioci albo szefowej, oraz by różowy blogasek nie budził tak zwanej „niezdrowej” sensacji. Nie pasowało mi, by Stanikomania była kojarzona jako blog „tej, co pokazuje biust”.
Last but not least, ja też jestem osobą z krwi i kości i wstyd nie jest mi obcy. Jestem kobietą po czterdziestce, nie mam idealnego ciała i nie uważam, bym miała się czym przechwalać w tej sferze. Uważałam też – i nadal tak uważam – że pisząc czy rozmawiając o bieliźnie można w razie potrzeby obyć się bez pokazywania jakichkolwiek ciał, można też radzić sobie, korzystając z niepublicznych kanałów, i tak dalej. W ogóle nikt i nic nie powinno wywierać na żadną z nas presji, by pokazywać się bez ubrania obcym osobom. Tylko szanując to prawo możemy rozmawiać ze sobą swobodnie oraz rozpowszechniać bra-wiedzę skutecznie wśród wszystkich kobiet bez względu na ich indywidualne granice prywatności, normy obyczajowe, w których zostały wychowane, i tak dalej. Staniki są dla wszystkich, które/którzy ich potrzebują.
OK, no to skoro tak, to po co ten „nieprofesjonalny” biust na publicznym widoku? Oprócz sprawy oczywistej, jak potrzeba pokazania Wam, jak dany model leży (tu musicie jednak pamiętać, że na Waszych biustach może leżeć zupełnie inaczej!), jest drugi powód, ważniejszy i dla mnie decydujący. Otóż uważam, że ludziom, a zwłaszcza kobietom, na co dzień potrzebny jest widok takich zwykłych ciał, jak na przykład moje. Niezbyt szczupłych, niezbyt młodych, niezbyt idealnych. Czemu? Bo od dawna mam wrażenie, że nie tylko magazyny i portale, ale także blogosfera modowa, w tym bieliźniana, jest zdominowana przez ten sam albo bardzo podobny typ ciała, co mainstreamowe media. Paradoks – nowe media, tworzone przez wszystkich, wolne od ograniczeń, powielają te same wzorce. To np. jeden z powodów, dla których na co dzień rzadko zaglądałam do blogów modowych – trudno mi inspirować się pomysłami stylizacyjnymi czy zakupowymi osób o wyglądzie tak różnym od mojego.
Tymczasem każda Stanikomaniaczka wie, że jesteśmy różne. Nasze biusty różnią się wielkością, kształtem, proporcjami, jędrnością, rozmiarem brodawek, kolorem skóry. Już dawno doceniłyśmy dobrodziejstwo, jakim jest Galeria Normalnych Biustów, w której każda z nas może zobaczyć, jak wyglądają piersi najróżniejszych kobiet – bez selekcji, bez retuszu, bez przekłamań i oczywiście bez ubrania. To ogromnie cenna wiedza, bez której wiele kobiet żyje przytłoczonych kompleksami, ponieważ odbiegają od najbardziej widocznego w mediach ideału. Niejedna z nas zna to z autopsji.
Dlatego uznałam, że czas przyłączyć się do ruchu, który dzieje się już od pewnego czasu w rozkwitającej blogosferze i magazynach plus size, w promujących różnorodność ciał akcjach na instagramie i tak dalej. I po prostu pokazywać regularnie, jak wygląda biust odziany w brytyjskie 36G czy polskie 80H. Zwłaszcza, że odnoszę także wrażenie, iż nasze firmy i sklepy również żyją trochę w „świecie 65F”. Tutaj uwaga: nie mam absolutnie nic przeciwko żadnemu z rozmiarów z tabeli, czy poza! 🙂 Wszystkie, małe i duże i średnie, warte są uwagi, i rzecz jasna, idealnego stanika. Te szczuplejsze obwody jednak dotąd cieszyły się zdecydowanie większą, powiedzmy, uwagą medialną. A ja chciałabym, by takie osoby jak ja (oraz, na różne sposoby, zupełnie inne) nie czuły się wykluczone z bra-dyskusji i zaczęły głośno komunikować swoje potrzeby firmom czy sklepom, bez skrępowania, bez kompleksów, bez poczucia, że na coś nie zasługują. Jeśli chcę oglądać różnorodność ciał i biustów w mediach – powiedziałam sobie – to zacznę od siebie.
To skoro już ruszyłam temat – rzucę Wam pewną propozycję. Jeśli i Wy chciałybyście się przyłączyć do biustowego „niech nas zobaczą”, to możemy robić to razem. Najlepiej do takich działań nadaje się instagram.
Jeśli, droga instagramerko, masz ochotę wzbogacić biustowy krajobraz medialny, wprowadzając przy okazji element edukacyjny, wrzuć czasem swoje bra-selfie w prawidłowo dopasowanym biustonoszu (pamiętając tylko, że social media nie lubią brodawek sutkowych). Podaj w opisie swój rozmiar biustonosza, użyj hasztaga #biustysąróżne, #brafitting, #stanikomania – cokolwiek ci w biuściastej duszy zagra. Biusty, wyjdźmy z cienia, pokażmy swoją Różność! 😉
”Disco galaxy meets pin-up siren’’—that’s how this plus-size lingerie collection from Sculptresse by Panache was…
„Gwiazdy disco spotykają pin-upowe syreny” - tak opisano w katalogu tę kolekcję bielizny plus size…
Just when I thought I’d have to turn back to British or maybe German bra…
Gdy już wydawało się, że w dziedzinie „nowoczesny biustonosz bez fiszbin na duży biust” muszę…
Jak co roku o tej porze, spadają dojrzałe Elomczaki! 😊 Obiektywnie patrząc, kolekcja Elomi na…
Gdy masz większy biust i za sobą lata w stanikach na fiszbinach, zaufanie do modeli…
Komentarze
Myślę Kasico, że warto nawiązać jeszcze do jednego wątku - kobiecych ciał (w tym biustów) i zaburzeń odżywiania. Od 5 lat walczę z anorexia nervosa atypica i relacja z moim ciałem i biustem była bardzo burzliwa. 'Przestawienie się' na brafitterską rozmiarówkę biustonoszy zbiegło się prawie w czasie z wystąpieniem pierwszych objawów i efekt '5kg mniej' cieszył bardzo, przecież chciałam schudnąć! Z czasem jednak biust odczuł mocno ciągły spadek wagi i w wieku 23 lat mam piersi pięćdziesięciolatki po kilku latach karmienia. Smutne baloniki wlewają mi się pod pachy, kiedy leżę, do stopnia w którym sutki pokazują idealnie wschód / zachód. Mimo to kocham je, nawet jeśli nie wyglądają jak u modelek Claudette czy Panache. Przyszło to z wieeelkim wysiłkiem, nie ma co się oszukiwać - bardzo pomogły mi zdjęcia cudzych biustów na Bratabase. Widziałam piersi podobne do swoich okraszone komentarzami w stylu 'mój chłopak nie może się napatrzeć na nie w czymś przezroczystym!' I okazało się, że tak, nawet 'flaczkowaty' biust jest godzien zachwytu i dbania o niego porządnym biustonoszem. Zdjęcia prawdziwych biustów są potrzebne, żeby każda z nas wiedziała, że nawet najbardziej odbiegający od modelu "dwie połówki pomarańczy przyklejone na klatę" biust to dalej coś ważnego, czemu potrzebna jest troska i dobre emocje.
Ewa Michalak ma fantastyczne modelki i zdjęcia na stronie. Bardzo mi się to podoba. Wszystkie rozmiary (no, prawie - brak rozmiaru mini), szeroka rozpiętość wiekowa. Nie kupuję jej staników, ale czasami oglądam sobie zdjęcia:)
Bardzo piękne bra-selfie. Powiedziałam ja, pani po czterdziestce, której ciało nie jest idealne w rozumieniu okładek czasopism, ale własne, mądre, sprawdzone i kochane.
Ucieszę się na więcej, bo nosimy ten sam rozmiar (w większości, bo wiadomo, jak to jest z rozmiarówkami) :D
@Agu, bardzo Ci dziękuję za szczery komentarz. Na pewno przekaz medialny propagujący jeden wzorzec sylwetki/biustu itp. rzutuje na to, jak postrzegamy nasze ciała, co wpływa na powstawanie zaburzeń odżywiania i na różne sposoby obciąża nas psychicznie. Współczuję przeżyć z chorobą. Życzę, byś dalej kochała swój biust i całą resztę :-) Nie wiem, czy miałaś/masz dostęp do galerii staników Lobby Biuściastych - u mnie chyba to ona odegrała rolę, którą u Ciebie odegrała Bratabase. Co prawda nie musiałam walczyć z chorobą, ale moja biu-pewność siebie na pewno wzrosła pod wpływem obserwowania wyglądu innych kobiet, niebędących modelkami z okładek :-) Dobrze, że piszesz o tym, że Ci to pomogło. To znaczy, że zarówno biu-serwisy w rodzaju Balkonetki czy Bratabase, jak i wszelkie ciało-pozytywne akcje w soszal mediach mają głęboki sens i dają nam szansę zmniejszenia plagi tego typu problemów.
@dorry, pełna zgoda - Ewa robi świetną robotę swoimi zdjęciami.
@moje-waterloo, dzięki za docenienie, bardzo mi miło spotkać rozmiarową bliźniaczkę, i to jeszcze zbliżoną wiekowo :-) I wiesz, jeśli masz instagrama - wrzuć selfika, moje lajki masz zapewnione :-))
"Otóż uważam, że ludziom, a zwłaszcza kobietom, na co dzień potrzebny jest widok takich zwykłych ciał, jak na przykład moje."
No nie wiem czy osiągniesz swój cel, bo Twoje zdjęcia, a raczej Twój biust w staniku na tych zdjęciach wygląda zajebiście, a nie zwyczajnie:)
Ach, każdy biust jest inny, ale każdy jest równie piękny :)
Z jednej strony idea jest super. Dal mnie i wielu kobiet chyba ciągle pokazanie się w bieliźnie publicznie, a nawet w zwykłym kostiumie na plaży jest jednak kwestią dość drażliwa, a nie powinno tak być! Sama marze o tym, by te ograniczenia wyłączyć w swojej głowie.
Jednak jak pomyślałam sobie o młodych dziewczynach wrzucających takie braselfie do netu i komentarzach ich rówieśników obu płci, to szczerze powiedziawszy nie wiem, czy w wielu wypadkach efekt nie byłby odwrotny.
Chyba jednak tutaj producenci bielizny, redaktorzy gazet, fotografowie i ludzie związani z branżą mody i mediami mają o wiele większe pole do popisu. Bo to oni pokazują coś, co jest ładne (Ładne w znaczeniu, że skoro coś jest w gazetach pokazane jako ładne, to jest ładne). Ta zmiana już się zaczęła. Warto o niej mówić i ją wspierać. Ale obawiam się, że na braselfie nasze społeczeństwo jeszcze nie jest gotowe.
tak... są ludzie, którzy publicznie twierdzą, że piękno nie ma rozmiaru, a i tak sypiają tylko ze szczupłymi osobami. dziwne? skąd.