Lato to czas dwóch rodzajów bielizny: tej, która ma zlewać się ze skórą pod jasnymi i cienkimi ubraniami, jak cielisty biustonosz czy niewidoczne majtki, oraz takiej, której wolno wystawać z dekoltów, a nawet – być częścią stylówki. Zwykle wolę tę drugą. Jednak ten miękki model Avy w brzoskwiniowym kolorze, który niespodziewanie dla mnie okazał się świetną wersją nude, spodobał mi się też z innych powodów. Postanowiłam więc rzucić się w wir testów 🙂
Dlaczego przyjęłam do kolekcji taką nudziarską pastelkę? Po pierwsze, urzekły mnie koronki i detale, a przy tym okazało się, że brzoskwiniowy róż na tyle pasuje mi do karnacji, że może grać rolę zamiennika beżu, nie niosącego „zgrzebnych” konotacji. Po drugie – już dawno chciałam wypróbować ten krój. Zen to przedstawiciel jednego z dwóch krojów miękkich biustonoszy, używanych przez firmę Ava (a właściwie trzech, bo niedawno dołączył jeszcze „minimizer” Fern). Pierwszy to mój ulubiony side-support (K-1130 Manche – przykłady to np. Dreampot z tegorocznej wiosny, czy zeszłoroczny szalony Picaso), a drugi – konstrukcja K-1391 Garnet, w której miseczki są trzyczęściowe (bez bocznego panelu) i która przypomina przeciętną balconette z brytyjskich firm. Ten drugi kiedyś tylko przymierzałam. Aż tu Zen dostarczył mi okazji, by go w końcu porządnie sprawdzić.
[Rozmiary katalogowe: 65 E-J, 70 D-J, 75 C-I, 80 B-H, 85 B-G, 90 B-F, 95 B-E, 100 B-D, cena: ok. 96 zł 76,80 w promocji w sklepie Kontri.pl; biustonosz otrzymałam od producenta]
Od zawsze kręcę nosem na pastele, ale zakochałam się w tym kolorze. Jest taki… smaczny, jak lody, kojarzy się ciasteczkami i kawą w różowej porcelanie na stoliczku przykrytym gipiurową serwetą 🙂 Do tego czystym przypadkiem okazał się dobrym nudziakiem – ani za chłodny, ani za ciepły, zlewa się ze skórą lepiej niż klasyczne superblade róże w chłodniejszym tonie. Jest najlepszym dowodem, że cielisty biustonosz dla jasnej skóry nie musi być beżowy.
Zakochałam się też w koronce. Zen normalnie kojarzy się raczej z minimalizmem, a tu taki barok wręcz – mięsista koronka z wyrazistym wzorem, chyba autorkom nazwy chodziło o spokojny kolor 🙂
No i wisienka, a raczej pierniczek na torcie – aplikacja na mostku w kształcie serduszka z naklejonymi perełkami. Ava zamiast jednego ze swoich standardowych wisiorków zaserwowała nam takie oto cudo. Takiego jeszcze nie miałam! Obawiam się, rzecz jasna, czy się nie zniszczy w praniu, dlatego w grę jak dla mnie wchodzi tylko pranie ręczne.
Pod serduszkową aplikacją mamy jeszcze otworek – z przyjemnością widzę, że polskie firmy nie boją się tego detalu.
Ogólnie – piękny z Zenka przedstawiciel stylu vintage, jak z babcinej, a nawet prababcinej szafy. Łącznie z kolorem. Gdzieś tam wpisuje mi się on w trend „kosmetycznego różu”, który nadchodzi wielkimi krokami i który jeszcze bardziej zadomowi się w bieliźnie w kolejnych sezonach (całe to różowe złoto i barwy kojarzące się z różem do policzków). Pasuje też, rzecz jasna, do pereł.
Poza spektakularnymi szczegółami – mamy tu przyzwoitą jakość: niezłe ramiączka, metaliczne kółka i regulatory, tylko haftki są pokryte „lakierem”. Zapięcie jest dobrej jakości, ale na ciele haftki są wyraźnie wyciągnęte – myślę jednak, że to nie wina zapięcia, a mało elastycznego obwodu.
Miałam problem z dobraniem rozmiaru Zenka, ponieważ mój zwykle noszony w miękkich Avach rozmiar 85F okazał się trochę za mały w miseczkach, zwłaszcza na większą pierś. 85G z kolei, na który wymieniłam i ostatecznie się zdecydowałam, odczuwam jako trochę za duży. Myślę, że ta różnica może wynikać także z innej konstrukcji niż moje ulubione side-supporty oraz materiału miseczek innego (mniej stabilnego) niż pancerne simplexy w takim na przykład Dreampocie.
Do tego Zen jest ciasny w obwodzie. Zaczęłam nawet się zastanawiać, czy nie spróbować rozmiaru 90, ale chyba powstrzymała mnie przed tym cyfrofobia 😉 Już od tylu lat poruszam się między 80 a 85, że to 9 z przodu jakoś nie chciało mi się zmieścić w głowie. Być może wynika to z koronki na obwodzie, która jest co prawda elastyczna, ale mniej niż dzianina pod spodem. Podsumowując – jeśli wahacie się, który rozmiar pod biustem wziąć, bierzcie raczej luźniejszy niż ciaśniejszy.
Wiem, że są biusty, które chwalą sobie właśnie tę konstrukcję i wolą ją od side-supporta. U mnie jest chyba odwrotnie. K-1391 daje u mnie jakby mniej okrągły kształt niż K-1130, bardziej też widzę, że kształt miseczek nie do końca zgadza się z moimi piersiami, o czym świadczą marszczenia na materiale w różnych miejscach. To wszystko jednak są szczegóły – biustonosz podnosi i zbiera w normie, nie daje tylko tego efektu „wow”, jaki odczuwałam przy side-supportach 🙂
Może nie widać tego zbyt dobrze na fotkach, ale ramiączka Zenka stapiają się u mnie ze skórą i nie widać ich pod tą czarną koronką na ramionach bluzki.
Warto zwrócić uwagę, że to co prawda nie side-support, ale ten model też nie jest pozbawiony wzmocnień bocznych – są one wszyte od wewnętrznej strony miseczek w postaci tiulowych wstawek.
Bardziej niż w side-supportach dostrzegam tu przywąskie dla mnie fiszbiny oraz czuję naciskający mostek, co może też wynikać z tego, że miseczki są głębsze niż w 85F i nacisk piersi na stanik nie odpycha mostka od klatki piersiowej. Trudno mi tu oddzielić wpływ kroju od rozmiaru. A warto wziąć jeszcze pod uwagę materiał – miseczki są z podwójnej warstwy tiulu, który jednak trochę bardziej się naddaje, w każdym razie na pewno bardziej niż simplex w takich modelach jak Dreampot czy Evita. Jest to na pewno dobra konstrukcja, choć side-supporty chyba bardziej pasują do mojego biustu.
Nie mam zastrzeżeń do podtrzymania biustu, ramiączka nie są nadmiernie rozciągliwe, a obwód należy do ścisłych. Miseczki, mimo że nie z simplexu, podtrzymują w normie – górna część jest co prawda z rozciągliwej koronki, ale podszytej stabilizującą siatką.
Nie ma fiszbin bocznych! Odpada więc dźganie w boki i nie muszę niczego wypruwać 😉
Za to ciśnie mnie trochę mostek. Coś za coś? Nie mam z tym wielkiego kłopotu, choć przy 30-stopniowym upale i spuchniętym od gorąca ciele wszystko potrafi irytować. Po prostu Zen nie jest dla mnie wygodniczkiem na warunki ekstremalne.
Dół to był dla mnie kolejny argument za testowaniem Zen. Bardzo udane, średnio wysokie majtki, którym nie poskąpiono ani koronki, która ładnie układa się na pośladkach, ani aplikacji z przodu. Mniej może flattering są te siateczkowe okienka po bokach odsłaniajace nasze fałdy cielesne, ale jeśli ich nie posiadamy albo się nimi nie przejmujemy, to jest to całkiem fajny detal. Zasłona łona vel modesty panel dla skromnych jest na miejscu. Materiały miękkie i przyjemne w dotyku. Cena: 38,23 zł w Kontri.pl.
Komplecik na recenzentce:
Zen w pełnej krasie w wielu ujęciach, bo bardzo jest fotogeniczny 🙂
Co prawda wciąż wole miękkie Avy w kroju side-support, ale nie pogardzę okazją do kolejnych testów konstrukcji zastosowanej w Zen, bo jestem ciekawa, jak wypadłaby na przykład w innych materiałach. A może Wy macie jakieś doświadczenia z nimi? Nawiasem mówiąc – Zenek ma, jak być może zauważyłyście, bardzo przyjazną dwucyfrową cenę, co jest miłe z uwagi na fakt, że wygląda całkiem niepospolicie.
Polubił go też Tymoteusz, a jego opinię zawsze cenię! 🙂
A Wam zdarza się nosić odcienie różu zamiast beżu? Jakie odcienie najlepiej się u Was sprawdzają?
”Disco galaxy meets pin-up siren’’—that’s how this plus-size lingerie collection from Sculptresse by Panache was…
„Gwiazdy disco spotykają pin-upowe syreny” - tak opisano w katalogu tę kolekcję bielizny plus size…
Just when I thought I’d have to turn back to British or maybe German bra…
Gdy już wydawało się, że w dziedzinie „nowoczesny biustonosz bez fiszbin na duży biust” muszę…
Jak co roku o tej porze, spadają dojrzałe Elomczaki! 😊 Obiektywnie patrząc, kolekcja Elomi na…
Gdy masz większy biust i za sobą lata w stanikach na fiszbinach, zaufanie do modeli…