Wiecie, że Stanikomania jest nastolatką? Dziewczyna jest jednak wciąż niepełnoletnia, czego oczywiście nie przyjmuje do wiadomości 😉 Modelowi Tango marki Panache zaś dorosłości na pewno odmówić nie można, gdyż, wedle moich informacji, wszedł do produkcji gdzieś około 2002 roku. Istnieją oczywiście starsze modele staników (z seniorką Doreen by Triumph na czele), choć w porównaniu ze średnią, jest to i tak wiek imponujący. Jeśli znasz inne dojrzałe, albo choćby pełnoletnie modele biustonoszy, daj znać! 🙂
Z okazji osiemnastych urodzin zasłużone Tango dostaje ode mnie prezent: pierwszą recenzję na blogu. Zaraz wyjaśnię, czym mnie do siebie po tylu latach przekonało… oprócz soczystego oranżu! 🙂
[Rozmiary biustonosza: UK 30E-K, 32-40D-K, 42 D-J, 44 DD-FF / EU 65F-O, 70-90D-O, 95D-M, 100E-H; rozmiary fig: UK 8-20 / EU 34-46; cena biustonosza w Biustyna.pl: 179 zł ; cena fig: 89,99 zł – KOD RABATOWY -10% na końcu recenzji!; komplet otrzymałam od producenta]
Powiem szczerze, że przez wiele lat nie byłam fanką tego projektu. Tangowe listki wydawały mi się nudne, ożywiałam się tylko trochę na widok wersji dwu- i więcej- kolorowych (oprócz listków w kolorze innym niż tło, zdarzały się z rzadka ombrowato cieniowane) – i jakoś zawsze inne modele Panache wygrywały wyścig do mojego stanikomaniackiego serca. Główną szansą dla Tango był u mnie zawsze kolor – dlatego skusiłam się na nie po raz pierwszy w życiu dopiero, gdy wystąpiło w ciemnej zieleni forest w kolekcji jesień 2018 (zielonemu nie przepuszczę!). A to jest dopiero drugie.
Czemu postawiłam w tym sezonie na tygrysią lilię? Po pierwsze, uwielbiam oranż i pomarańczową bieliznę – i choć sympatia ta nie dorównuje obsesji, jaką mam na punkcie listowia i igliwia, to jednak każda pomarańczka, mandarynka i kumkwat na rynku natychmiast ściągają moją uwagę. Mogę też z góry obiecać, że jeśli tylko Tango pojawi się w niepastelowej żółci, również złapię je natychmiast…
Po drugie, jestem ofiarą mody. Ostatnio liście i roślinność są mocno w trendzie – tangowe listki doskonale zgrywają się z wszechobecnymi palmami i monsterami, a pomarańcz wpisuje się doskonale w trend tropikalny.
A tygrysia lilia na tle zieleni wygląda tak:
Estetyka Tango jest wyjątkowo oszczędna – jednolity kolor i liściasty haft na całym przodzie stanika. Miseczki są w całości ze zgrzanych ze sobą dwóch warstw tiulu, przejrzystość jest tu jedynie delikatnie zasugerowana. Ozdób, poza symboliczną kokardką na mostku, brak. Nie ma się nad czym rozwodzić – liść jest, tropikalny kolor jest, solidna jakość także, choć zapięcie mogłoby być szersze i mocniejsze.
Podobają mi się haftki i regulatory idealnie dopasowane kolorystycznie do reszty.
Doznałam tutaj pewnego zaskoczenia. Otóż dawno nie zdarzyło mi się, by któryś z zamówionych staników był na mnie nie za mały, a przyduży. A tu, nawet w dobie pandemii i niedostatku ruchu okazało się, że wcale nie jest mi ciasno, a wręcz – mam zapas. 38FF to mój ostatnio dyżurny rozmiar w Panache – owszem bywało, że obwód ten odbierałam jako spory, ale tym razem spore okazały się też miseczki. Co ciekawe, wydaje mi się, że ciemna zieleń sprzed 3 sezonów była mniejsza…
Podsumowując – Tygrysia Lilia jest dużym kwiatkiem i najlepiej pasuje mi w tych fazach księżyca, gdy obwody nieco rosną. Spore miseczki, hojny obwód – jeśli wahasz się w międzyrozmiarze, tutaj postaw na mniejszy!
Tango nigdy nie było i nie jest „ekspozytorem” biustu – jest jego ogarniaczem. Zabudowane miseczki nie kreują ponętnych dekoltów, ale dobrze podnoszą i zbierają, nadając okrągłą, lekko zaakcentowaną formę. Byłaby pewnie okrąglejsza na tych zdjęciach, gdybym akurat znajdowała się w tej nieco pełniejszej fazie. W górnej części miseczek co nieco się jeszcze zmieści.
W angielskiej nazwie modelu Tango widnieje termin Balconnet i jest to chyba najmniej uzasadnione ze wszystkich użyć tej nazwy (balkonetka) 🙂 Krój miseczek może nie jest typowo full-cupowy (wiecie, te full-cupy z prawie poziomym szwem, rozstawiacze biustu… tym Tango na pewno nie jest), ale zabudowanie jest pełne, a ramiączko jest wyprowadzone z górnej, a nie przedłużonej dolnej-bocznej części miski. Wysokością mostka jednak Tango nie dorównuje najwyżej zabudowanym pełnomiskowcom.
Widać w Tango dążenie do ogarnięcia naprawdę sporych gabarytów, w tym zahaczających o strefę plus size. Szerokie fiszbiny, na które skarżą się biuściaste o wąskich podstawach piersi, zwłaszcza przy mniejszych rozmiarach pod biustem, dla mnie z kolei są idealne i przypuszczam, że chwali je sobie wiele plus-sajzek łapiących się na jego imponujący, jak na D-plusa, zakres rozmiarów do brytyjskiego K w obwodach do 90 (a obwodowo do 100 przy misce do FF).
Z drugiej strony, Tangu trochę brakuje plus-sajzowych rozwiązań, które znamy z marki Sculptresse by Panache, takich jak wzmocniony tył, solidniejsze zapięcie czy szerszy mostek. Tył jest oczywiście z dobrej jakości powermeshu i podtrzymuje biust jak najbardziej poprawnie, do spółki z miseczkami, choć uważam, że mógłby być mniej rozciągliwy.
Tango jest u mnie jednym z topowych wygodniczków. Zachwycałam się nim już na etapie ciemnej zieleni (i wygłaszałam żale, że ubrałam się w ten model tak późno), w tygrysiej lilii nie jest inaczej. Lilia była ze mną już na długiej wycieczce oraz w wielogodzinnej podróży – dała radę. Niegryząca, niedrapiąca, niecisnąca. Niezbyt szerokie ramiączka podszyte są w górnej-przedniej części miękkim „misiem” dla zwiększenia komfortu. To działa.
Nie są to typowe figi wysokie, ale mają wysokość dla mnie bliską ideału – sięgają mi prawie pod pępek i całkiem dobrze się trzymają. Są milutkie w dotyku, wygodne, ładnie się układają z tyłu dzięki złożonej na pół dzianinie z pionowym szwem (nie wcinają się, czego nie lubię, tylko podkreślają krągłość).
Uwaga: są duże. Tłumaczenie angielskiej 16tki na polskie 42 nie ma tutaj sensu, jest to 42 co najwyżej niemieckie 😉 Na tle polskich marek możemy je uznać za solidne 44. A zakres sięga UK20, czyli „na nasze” – raczej do 48 niż 46.
Dwie sztuki pomarańczowej bielizny są zawsze lepsze niż jedna!
Oto Tygrysia Lilia i jej wszystkie płatki.
Trudno mi skończyć tę recenzję stwierdzeniem „udany eksperyment z Tango”, bo powinnam znać ten model na wskroś od wielu lat, ale przez moją przekorę tak się nie stało. Nie zmienia to jednak faktu, że był on udany 🙂 Lubię oba moje Tanga i na jesień znowu wyciągne foresta! 🙂
Wiem, że Tango, jako mocno zabudowany ogarniacz o szerokich fiszbinach, nie wszystkim biustom służy – są jednak takie, które dadzą się za nie pokroić i mój do nich właśnie należy. Tango zasłużyło na swoją długą karierę, choć prywatnie uważam, że listki można by czasem zastąpić czymś innym 😉 Tak naprawdę – na bazie tej samej konstrukcji powstało też wiele innych modeli Panache, można więc powiedzieć, że Tango w istocie niejedno ma imię i wzór.
Tango powinno być do kupienia we wszystkich sklepach, które prowadzą markę Panache. Nawet jeśli nie znajdziecie aktualnego sezonowego koloru, to powiniem być na stanie któryś kolor bazowy (czarny, beżowy, biały, bladoróżowy, granatowy).
Tutaj znajduje się mapka sklepów na stronie firmowej. Wpisując miasto lub kod pocztowy otrzymacie mapkę z lokalizacjami i listę adresów. Panache to marka praktycznie obowiązkowa w salonach brafitterskich, dlatego pewnie sporo z tych sklepów znajdziecie też w Spisie Dobrych Sklepów. Oprócz tego Tango dostaniecie oczywiście w sklepach online (zarówno polskich, jak i brytyjskich). Na przykład w Biustyna.pl 🙂
Pewnie niektóre z Was już się zorientowały, że Panache jest firmą brytyjską i stosuje brytyjski system rozmiarów. Ale jeśli nie znasz swojego brytyjskiego rozmiaru, nie przejmuj się – wszystko jest do nadrobienia. Możesz pomóc sobie tabelą rozmiarów brytyjskich (znajdziesz ją w tej notce), albo spróbować oszacować swój rozmiar na podstawie innych biustonoszy, które nosisz (w razie czego – pomogę) i przelicznika – bo firma Panache na polskiej stronie i na metkach przelicza swoje rozmiary na europejskie. Niestety – ten przelicznik nie zawsze się sprawdza. Co zatem zrobić? Na pewno dasz sobie radę, jeśli zajrzysz do poradnika o brytyjskich rozmiarach biustonoszy, albo po prostu mnie zapytasz 🙂
Na zakończenie – tradycyjne pytanie do was! Czy też jesteście fankami Tango, tak jak ja – a może nie bardzo? Czy zachęciła was tygrysia lilia? Lubicie się z pomarańczem, czy niekoniecznie?
A może macie jakiś wymarzony kolor, w którym Tango jeszcze nie zdążyło w swojej nastoletniej karierze wystąpić? 🙂
”Disco galaxy meets pin-up siren’’—that’s how this plus-size lingerie collection from Sculptresse by Panache was…
„Gwiazdy disco spotykają pin-upowe syreny” - tak opisano w katalogu tę kolekcję bielizny plus size…
Just when I thought I’d have to turn back to British or maybe German bra…
Gdy już wydawało się, że w dziedzinie „nowoczesny biustonosz bez fiszbin na duży biust” muszę…
Jak co roku o tej porze, spadają dojrzałe Elomczaki! 😊 Obiektywnie patrząc, kolekcja Elomi na…
Gdy masz większy biust i za sobą lata w stanikach na fiszbinach, zaufanie do modeli…
Komentarze
Ooo, czyli Tango ma szerokie fiszbiny, dobrze wiedzieć. Od jakiegoś czasu podejrzewałam że szerokie bardziej mi służą (klatę mam z tych drobniejszych, więc trochę zagadka), i że te buły podpachowe w większości Cleo i Scantilly to właśnie kwestia za wąskich fiszbin. W Tango jest mi idealnie.
Pięknie wyglądasz w tym kolorze, wydobywa ciepły odcień ze skóry, w ogóle udane to Tango :) Jak pisałam na FB moim ukochanym wariantem ever był navy-gold, ale ten też bym przytuliła. Swoją drogą z majtami kolejna zagadka: Ty lubisz z golfem, ja z dekoltem, a obie jesteśmy zadowolone :D
Za szerokie fiszbiny część biustów kocha Tango (i mój do nich należy), a część nienawidzi ;-) choć tej nienawiści powodem bywa też ich długość. Jest to problem przy wysoko osadzonych biustach. A klaty i podstawy biustów są różne. Można mieć wąską klatę a stosunkowo szerokie piersi, w pewnych granicach oczywiście (żeby się na klacie zmieściły ;-) ).
Majty są dla mnie takim pośrednim wariantem, plus są takie przyjemnie duże, może dlatego nie odczuwam ich jako wydekoltowane ;-) Może powinnam ten komplet w ogóle wziąć mniejszy, ale jakoś tak przyjemnie mi się zrobiło, że tak jakby mam zapas :-D Kolor wielbię.
W ogóle nie pamiętałam tego navy gold! Ale piękny! Czemu ja go nie wzięłam? (wiem czemu, bo listki miałam w pogardzie, zupełnie bez sensu).
Tango kocham miłością wielką i bezbrzeżną, jeden egzemplarz zanosiłam na śmierć (fiszbiny wyłażące przodem tyle razy, że już nie daje się zaszyć). Kolor - sprzed wielu lat - bladoniebieski, sliczna niezapominajka. Ale nie balkonetka (zbyt zabudowana jak na moje upodobania) tylko plunge.
Uwielbiam go głównie za śliczny kształt dekoltu - piersi nie są w nim ujarzmiane, tylko łagodnie objęte, a te krzywe linie górnej krawędzi miseczki jakoś wyjątkowo powabnie się układają. Mocna tkanina zapewnia dobre podtrzymanie, ale w lustrze biust wygląda tylko na otulony. Tkanina mocna, ale cienka i śliska - nie odznacza się pod ubraniem. Słowem, stanik idealny.
Jeden problem - od lat nie mogę kupić następnego. Panache jakoś tego swojego plunge'a nie kocha i nie sposób go kupić w kolorze innym niż bazowy. A ponieważ - jako osoba drugiej młodości - całą pierwszą młodość przechodziłam w, pożyczając Twoją frazę, "namiotach w brudnym beżu" (95D, bo przecież rozmiar 85G nie istniał), bazy nie uznaję. No, może jakaś czarna koronka, ale tylko jeśli wyjątkowo piękna. (No i Keila, ale Keila to klasa sama w sobie, arcydziełko sztuki wygodniczej.)
Nic to, powtarzam sobie, i dalej przeglądam sklepy, w których nawet jeśli kolorowy Tango plunge się pojawia, to zwykle mojego rozmiaru już nie ma... :( Szkoda, bo okropnie chciałam tę wersję w mocnym fiolecie z jaśniejszym haftem ombre. Ae może jeszcze gdzieś go wyłapię?
Ten pomarańczowy obiektywnie ładny, ale niestety nie dla mnie - pomarańcze, zwłaszcza takie rdzawe, nie za bardzo się lubią z moją karnacją. Jedyny, w jakim czułam się dobrze (odcieniowo) to stareńki Paris firmy Miss Mandalay. Poza tym, zabudowana balkonetka, a ja tylko plunge. Ale Ty wyglądasz w nim świetnie!
Edit: A tak z ciekawości, które inne staniki są szyte na wykroju Tango? Bo chętnie się zainteresuję...
Nie miałam nigdy plandżesa. Kiedyś go przymierzałam, ale coś mnie w nim gryzło, chyba fiszbiny na mostku. Mogłabyś ewentualnie ufarbować sobie jakiegoś bazowca :-) Były eksperymenty z farbowaniem staników i to potrafi wyjść, choć sama nigdy nie próbowałam. Tylko jak patrzę po sklepach, to prawie same czarne zostały. Chyba ten model zmierza juz ku wycofaniu, bo w katalogu na obecny sezon też jest tylko czarny.
Możesz jeszcze spróbować, czy Ana nie zaspokoi twojej tęsknoty za Tangoplandżem. Jest inna, ale też fajna: https://stanikomania.pl/ana-vintage-od-rana-recenzja-biustonosza-panache-ana/
W aktualnym sezonie jest w bardzo ładnym kolorze mineral blue.
Nowością opartą na Tango (ale balkon, nie plandż) jest Corrine: https://www.panache-lingerie.com/pl/shop/product/corrine-balconnet/colour-thistle
Dzięki! Corinne rzeczywiście śliczna. Ana za to wygląda - wybacz - jakby już była noszona przez jakieś 20 lat i sprana na śmierć. Ale może ten beżobladoróż w życiu jest... żywszy.
Farbować pewnie raczej nie będę, bo mam kolekcję i tak za dużą. Mając 70+ staników, jakoś niezręcznie kupować coś, co z założenia ma być do przeróbki. Będę czekać, w międzyczasie wyrzucając sobie, że nie kupiłam więcej póki były... ¯_(ツ)_/¯
Nie, nie wydaje mi się, żeby był żywszy, on właśnie taki jest. Wintydż ;) Dawniej barwniki dawały mniej intensywne kolory i on się faktycznie odwołuje do takich staroci. Ja polubiłam te przywiędłe wrzosy itp., to bardzo ładnie na skórze wygląda moim zdaniem. A aktualny kolor, ten mineral blue, też jest przygaszony. Corrine nawiasem mówiąc też jest taka niezbyt żywa ;-)
Farbować mnie się też nigdy nie chciało, choć korciło mnie czasem kupić jakąś rzecz, która mi się podobała konstrukcyjnie, ale kolorystycznie nie. Ale jakoś nigdy nie zrealizowałam takich zamiarów :)
Panache Tango to byl moj pierwszy biustonosz zakupiony po uzyskaniu przez Was pomocy na Lobby Biusciastych a bylo to 11 lat temu :) . Mialam podobny kolor bo lososiowy, potem doupilam jeszcze chyba czarny Tngo 2 czy cus :) . Bardzo je lubilam, lubie szerokie fiszbiny. Jedynie czego moglabym sie przyczepic to ramiaczka byly bardzo slabe, szybko wyciagaly sie i skrecaly. Czy cos sie zmienilo w Panache pod tym wzgledem?
Bardzo długo zwlekałam z wprowadzeniem Tango do mojej kolekcji ;-) dlatego nie mam wspomnień z tamtych czasów, ale z aktualnymi ramiączkami nie mam problemu. Z przodu są podszyte "misiem", który też je dodadkowo stabilizuje.
To widocznie poprawili. Kiedys kupowalam Panache i inne Brytyjczyki na ebayu, oplacalo sie bo kosztowalo mnie okolo 100 zl za sztuke, a jak bylam w Polsce w 2018 to w sklepie byly po 200 zl, nie chcialam przeplacac :) .