Czas na ciąg dalszy wrażeń z pokazu bielizny Panache na sezon wiosenno-letni 2010. Zapowiadana na przyszły rok wiosenno-letnia kolekcja marki Masquerade z początku nieco zaskoczyła mnie kolorystyką, kroje natomiast, po bliższym przyjrzeniu, okazały się znajome – częściowo z obecnego sezonu, częściowo z zapowiedzi na jesień/zimę. Czy się z nimi zaprzyjaźnimy – to się okaże… Modeli jest siedem, czyli o jeden mniej niż jesienią (w tym bazowa Hestia).
Zakres rozmiarów pozostał ten sam (miseczki D-G), pojawiła się natomiast możliwość wprowadzenia do polskich sklepów obwodów 28(60) w niektórych modelach, pod warunkiem jednakże, że zamówienia osiągną pożądany przez producenta poziom. Jest więc jakaś szansa, że po 60-tki nie będziemy musiały uderzać do brytyjskich sklepów. Podsumowując – podobnie jak w Cleo, rewolucji nie będzie, przynajmniej konstrukcyjno-rozmiarowej…
Ciepło, ciepło
W przeciwieństwie do aktualnej kolekcji, w której pełno różu i pasteli w chłodnych odcieniach, przyszła wiosna przyniesie coś w rodzaju letniej wersji barw ziemi. Mamy krem, brąz, ciemny pomarańcz, koral… Z cieplaków na prowadzenie wysuwa się Inca, czyli nowa odsłona bardzo lubianej Pandory – smaczny zestaw kremowo-brązowo-pomarańczowy, trochę w hippisowskim stylu:
Zdjęcie katalogowe Inki (z prawej) dość dobrze oddaje rzeczywiste barwy
Zaskoczyła mnie Georgiana, która w sztucznym oświetleniu sprawiała wrażenie zestawu ceglastej czerwieni z czernią, w rzeczywistości jednak jest bardzo ciemnopomarańczowa, a wykończenie ma kolor gorzkiej czekolady. Barwa jest oryginalna i mnie się podoba, choć pewnie nie każdy typ urody dobrze poczuje się w tym zestawie. Tak czy owak, pochwalam wykraczanie poza kolorystyczne schematy (fiolety, turkusy, fuksje – to wszystko już było :-))
Zarówno na wybiegu, jak i w katalogu, Georgiana prezentuje się ogniście 🙂
Gorzej niestety prezentuje się ciepła wersja Shanghai – zestaw zgaszonego, koralowego pomarańczu i brązu (który z początku budził podejrzenie, że jest śliwką). Inaczej niż w przypadku Georgiany, kolor uderzył mnie jako mało twarzowy, a brązowy nadruk nie prezentuje się na nim szczęśliwie. Srebrno-różowa Szanghajka była piękna i stylowa, ta zaś jest jej brzydką siostrą.
Chyba tylko błysk flesza może ożywić ten model, ewentualnie – mocna opalenizna.
Niezapominajki nad strumykiem 😉
Zacznę od mojej ulubienicy Mai – po debiutanckim intensywnym różu i jesiennej śliwce, latem 2010 pokaże się nam w turkusie. W tej wersji kojarzy mi się z niezapominajkami, dzięki żółtemu środkowi 🙂 Jasne kontury widoczne na koronce są kremowożółte. Obawiam się tylko, że po zimie będziemy raczej nasycone turkusami (choćby turkusową Antoinette) i Maia może nie zdobyć należnego uznania.
Na pokazie Maia robiła wrażenie… Kontury koronki w rzeczywistości nie są tak intensywnie żółte, jak na katalogowym zdjęciu. A tiulowa wstążeczka mogłaby być nieco elegantsza, by uniknąć kwiaciarnianych skojarzeń.
Bardzo eleganckie zestawienie błękitu, beżu, brązu i bieli (duck egg, a jakże) pokaże nam Estepona – model plunge. Nie wiem, czemu na pierwszy rzut oka skojarzyła mi się z jesienną Annalise, która jest jednak zdecydowaną balkonetką – może chodzi o satynę, może o podobną grubość gąbki (jest raczej cienka), a może o skojarzenie z kostiumem kąpielowym? Ciekawe, jak będzie leżeć na naszych biustach – jak pokazały doświadczenia wielu z nas z Shanghai, ładny plunge wcale nie musi oznaczać: dobrze skrojony (choć niektóre stanikomaniaczki sobie Szanghajkę chwalą). Wyjątkowo podobały mi się Esteponowe majtki, zwłaszcza szorty. No i kryształkowy detal między miseczkami – prosimy częściej rozpieszczać nas takimi gadżetami!
Jedynym przedstawicielem różu będzie znany z zapowiedzi na zimę Tiffany, ale tylko w wersji plunge (będzie także czarny). To trzeci i ostatni plandż w tej kolekcji.
Tiffany pokazowy oraz katalogowy
A na deser – śmietankowa Hestia na wybiegu (rzecz jasna, czarnej też nie zabraknie :-)):
Podsumowując – kolekcja Panache Masquerade na wiosnę 2010 jest skromniejsza i mniej zachwycająca niż ta najbliższa, jesienno-zimowa, ale miejscami, moim zdaniem, ciekawa. Podoba mi się katalog i wakacyjna, relaksowa atmosfera zdjęć – aż szkoda, że lato się kończy i czas już myśleć o jesieni…
”Disco galaxy meets pin-up siren’’—that’s how this plus-size lingerie collection from Sculptresse by Panache was…
„Gwiazdy disco spotykają pin-upowe syreny” - tak opisano w katalogu tę kolekcję bielizny plus size…
Just when I thought I’d have to turn back to British or maybe German bra…
Gdy już wydawało się, że w dziedzinie „nowoczesny biustonosz bez fiszbin na duży biust” muszę…
Jak co roku o tej porze, spadają dojrzałe Elomczaki! 😊 Obiektywnie patrząc, kolekcja Elomi na…
Gdy masz większy biust i za sobą lata w stanikach na fiszbinach, zaufanie do modeli…
Komentarze
Z natury nie przepadam za oranżami ani ciepłymi, rozbielonymi cappuccino-beżami więc i ta kolekcja nie zapiera mi tchu w piersiach. Z jednym wyjątkiem - Maia :) Ostatnio marzyłam po cichutku o tym modelu w turkusie, więc oznajmiam wszem i wobec że będzie moja!!! :D "Kwiaciarniana" wstążeczka mi strasznie nie wadzi, ale zawsze mozna podmienic ją na pasiastą i będzie istne cacko.
A Georgiana byłaby świetna w kolorze krwistoczerwonym.
Oj zaskoczyła mnie ta kolekcja, jakaś taka niepodobna do kolekcji wiosennych ... kolorystyka mi nawet siadła, nie umywa się do jesiennej, ale kilka elementów mnie zaciekawiło.
Wzornictwo niekoniecznie, ale kolorystyka Inki absolutnie rewelacyjna i wpisująca się w mój styl :D Pomarańcz z brązem Georgiany też niczego sobie, chociaż zupełnie nie moje zestawienie kolorystyczne, ale podoba mi się. Shanghai kolorystycznie przemawia do mnie chyba nawet bardziej w tej wersji niż w aktualnej, ale nie lubimy się z tym krojem, więc mała strata. Aczkolwiek robi wrażenie jakiegos takiego wyblakłego ... Maia różowa nie wzbudzała żądnych moich emocji, śliwkowa mnie zachwyciła, a teraz już nie wiem czy turkusowa nie najładniejsza :) Moją drugą faworytką po Ince jest Estepona - imho wyważone, eleganckie zestawienie kolorystyczne w oryginalny rzucik. A Tiffany urzeka mnie w każdej wersji kolorystycznej, chociaż i tak żadnego nie kupię, bo za dużo już tych sztywniaczków, poza tym maskaradki mi niespecjalnie leżą ...
Podsumowując, chociaż właściwie poza Inką nic nie narobiło mi specjalnego smaku, to po raz pierwszy kolekcja wiosenna mi się podoba.
Zawsze byłam wielką fanką maskaradek i dlatego z wielkim żalem stwierdzam, że nic mi się nie podoba. Maia i Georginia są bardzo ładne, ale w żadnym z tych kolorów się nie widzę. Mam jasną, niebieskawą cerę i w Mai będę wyglądać jak smerf, a i pomarańczowy nie będzie wyglądać lepiej (zgadzam się, że w krwistoczerwonym kolorze Georgnii byłoby pięknie i wtedy niewątpliwie bym ją nabyła). A Inca i Estepona to moim zdaniem jedne z brzydszych wzorów jakie kiedykowliek widziałam, a już niewątpliwie najbrzydsze maskaradki. Szkoda tym bardziej, że w kolekcji Cleo też nic dla siebie nie widzę. Myślę, że Panache powinno zmienić projektanta, bo bardzo w tej kolekcji brakuje staników takich jak Antosia, Sahara, Aragon i innych ze starszych kolekcji. Wcześniej Masquerade były zmysłowymi kusidełkami, a teraz ani jednego kusidełka tu nie widzę. Tegoroczna letnia kolekcja też stawiała na kawiaty i wesołe kolory - i dobrze - bo mimo wszystko było w niej dużo ślicznych kusidełek, a w tej to chyba tylko Georgnia.
Na razie czekam niecierpliwie na kolekcję jesienną, ale miło popatrzeć, co nas czeka za rok :)
Moje faworytki to Estepona i Maia. Inca kolorystycznie i fasonowo bardzo by mi odpowiadała, ale do tego wzoru się chyba nie przekonam. Georgiana ciekawa, chciałabym zobaczyć ją na żywo - niewykluczone, że powiedziałabym jej "tak" :) Ale wszystkiego mieć nie można. Shanghai budzi mieszane uczucia, nie jest taki zły, ale raczej przegrywa konkurencję z innymi modelami. No i Tiffany - mnie ten kolor wygląda raczej na fiolet? Być może tak się prezentuje na zdjęciach. Myślę o wersji czarnej, więc tę letnią pewnie będę raczej podziwiać na odległość :)
To co, kiedy polskie sklepy wprowadzą zapisy? :P
Maię turkusową (choć mogłaby być ciemniejsza) i jesienną śliwkową chętnie nabędę, pod warunkiem, że trafię w rozmiar, bo różowiasta 65FF jest za mała, G za duża, a 65 mało ścisłe. Shanghai nie dość, że mi nie leży na biuście, to kolorystycznie jest IMO jeszcze gorszy od poprzedniego. Inca ciekawa, ale nie bardzo wiem, pod co się nadaje, bo nie pod letnie jasne bluzki przecież. Może kupię.
jeśli powiem, że Maia w turkusie nie pasuje mi totalnie, to ktoś mnie zje? : )
gdy dodam, że ta wersja Shanghai powaliła mnie na kolana, to chyba już w ogóle wyjdę na bezguście...
a kiedy stwierdzę, że większość kolekcji zabrałabym z zachwytem, to już w ogóle.
chociaż rzeczywiście, brakuje krojów typu Antośka czy Sahara - ale i tak mi się podoba.
bardzo mi się podoba ta kolekcja, o niebo lepsza od Cleo - bardzo w moim guście.
Najbardziej podoba mi się Tiffany różowa(fioletowa?), Georgiana w boskiej kolorystyce, Shanghai (taaak!).
A najmniej właśnie Maia...może trochę za slodka, nie lubię połączenia turkusu z żółtym jeśli chodzi o elementy garderoby. Moim zdaniem lepiej prezentowałaby się Maia ze srebrną niteczką.
Moje pierwsze skojarzenie jak zobaczyłam Szanghajkę było: wyprana w herbacie.
Drugie skojarzenie kolorystyczne to papier w bardzo starych książkach, bardzo stare fotografie, bardzo stare koronki. To plus odcień mojej karnacji sprawia, że najprawdopodobnie czułabym się w Szanghajce upiornie (dosłownie).
Georgiana też ma bardzo ryzykowny kolor.