Kategorie: Rynek i moda

Samantha, Linda, Stasia – wygodniczki marki CHANGE

Nie pamiętam, kiedy po raz pierwszy usłyszałam o duńskiej marce CHANGE Lingerie (znanej też jako Change of Scandinavia) – czy od naszych lobbystek prowdzących niemieckie forum, czy też od mieszkanek Łodzi, gdzie można tę bieliznę kupić stacjonarnie. Jako pierwsze napisały o niej dziewczyny z bloga Small Cup w artykule „Bra-fitting po skandynawsku”.

Jak już wiemy, oprócz Danii i Niemiec bieliznę Change można kupić w Polsce, w sklepie firmowym w łódzkim centrum handlowym Port Łódź. Oprócz tego właśnie uruchomiono sprzedaż online w sklepie Intymna.pl, choć ja mam nadzieję, że powstanie kiedyś polska wersja duńskiego sklepu, bo wybór w nim jest znacznie większy. Katalog na aktualny sezon obejrzeć można na polskiej stronie marki.

Nie będąc mieszkanką Łodzi i nie mogąc łatwo sprawdzić nabiustnie, jak też sprawują się te duńskie staniki w mojej strefie tabelki, ucieszyłam się, gdy dystrybutor przed kilkoma tygodniami zwrócił się do mnie z propozycją przysłania próbek do testów. W pierwszej chwili byłam jednak nieufna – rozmiarówka do miseczki J (w niektórych modelach), w wydaniu raczej kontynentalnym, nie brzmi oszałamiająco (raczej – ponieważ istnieje w niej „brytyjska” miseczka DD, D-plusy wyglądają więc następująco: D, DD, E, F, G, H, I, J. Produkowane obwody to 60-100, przy czym nie wszystkie miseczki dostępne są w każdym obwodzie).

Spodziewałam się kłopotów z konstrukcjami, krojami i rozmiarami, które często występują w „końcówce tabeli” w markach doprowadzonych do okolic brytyjskiego G. Najbardziej przychylnie do Change nastawiły mnie ceny – dużomiseczkowe modele można kupić za poniżej 120 zł, a te bardziej małobiuściaste mają nawet ceny dwucyfrowe. „Zmianki” nie są szczytem designerskiego polotu – wzornictwo jest raczej zwyczajne, niejednej stanikomaniaczce może wydawać się nudne – dla niektórych jednak ten konserwatyzm może być zaletą. Dość jednak ogólników – oddajmy głos dziewczętom 🙂

Samantha – 80I


Tego modelu byłam najbardziej ciekawa. Przyciągnął mnie żywy odcień różu, koronka perłowymi elementami i umocowanie ramiączek na pętelkach, tak rzadko spotykane w DD-plusowych kolekcjach (nie wiem dlaczego – układa się równie dobrze, jak zwyczajnie wszyte ramiączka, a dużo lżej wygląda). Zwracam też uwagę na dzianinę po bokach miseczek, z połyskującą fakturą, oraz na świetne ramiączka z żakardowym wzorkiem. Ogólnie – Samantha to taka trochę kiczowata, swojska różowa landrynka, za to superstarannie wykonana – ani jednej wiszącej nitki, drapiącego szwu. Doskonałej jakości zapięcie.

W dotyku wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Zachwyciło mnie, że jest tak niesamowicie miękka – chciałoby się powiedzieć, że zupełnie nie jak przeciętny stanik D+… Wystraszyły mnie jednak elastyczne miseczki, które przy biuście w moich okolicach rozmiarowych zwykle zapowiadają katastrofę podtrzymaniową. Potem zorientowałam się, ze wszystkie nadesłane mi modele są elastyczne! Do tego ta staroświecka konstrukcja z jednym szwem… Z tej mąki chyba nie będzie G-miseczkowego chleba – pomyślałam. Po czym przymierzyłam.

No i okazało się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Samanthowe miseczki są elastyczne w całości, łącznie z siateczkową wstawką z boku, umieszczoną od spodu miseczki. Ten stopień elastyczności spokojnie jednak wystarcza do całkiem przyzwoitego uniesienia, podtrzymania oraz ukształtowania w ładne kulki mojego średnio-dużego biustu (83/111). Jako totalnie nieagresywny elastyczniak, Samantha nie przepycha piersi w żadną stronę – ani szczególnie nie zbiera do środka, ani też nie rozostawia na boki. Jednym słowem, coś dla miłośniczek formy naturalnej. I wygody. Samantha jest wygodniczkiem, z jednym wszakże wyjątkiem – z nieznanych mi przyczyn końcówki fiszbin od strony pach zaczynają po paru godzinach obcierać. Może dlatego, że są druty stosunkowo długie. Genialne są natomiast wszystkie gumy i taśmy – miękkie i „misiowate” od spodu.

Zanim jednak mogłam zacząć sprawdzać Samanthę w praniu (oraz noszeniu), musiałam dobrać rozmiar. Stanowiło to pewne wyzwanie, i to we wszystkich trzech przypadkach. Miałam na szczęście do dyspozycji rozmiary sąsiadujące, była więc doskonała okazja do porównań. Decydującym czynnikiem okazał się wybór odpowiedniego obwodu – a to z powodu różnej budowy tyłów.

Podobnie jak w wielu innych markach, w Change występuje zróżnicowanie szerokości tyłów w zależności od rozmiaru miseczki, a także obwodu. Tyły te są dość rozciągliwe, ale nie jakoś dramatycznie – od spodu wzmocnione są siatką, nie „wiszą” na elastycznej dzianince, co od razu nastawiło mnie do duńskich producentów przychylnie (wiedzą, co robią). Porównania wykazały, że w wydaniu węższym (dwuhaftktowym) są one jednak mniej stabilne i mniej komfortowe niż trzyhaftkowe wersje szerokie, które ponadto jeszcze gwarantują efekt gładkich pleców 🙂 Decyzje rozmiarowe dodatkowo komplikowała rozciągliwość misek, która sprawia, że mają one większą tolerancję rozmiarową (co – uwaga – uwzględnia tabela rozmiarów, gdzie zakresy obwodów w biuście dla poszczególnych rozmiarów misek częściowo na siebie nachodzą).

Starałam się więc załapać na trzyhaftkowca. Producent co prawda sam zachęca do zaniżenia obwodu (dla zakresu 80-85 pod biustem proponując rozmiar 75), ja jednak w tym modelu zdecydowałam się na 80I i nie żałuję. Gdy mi za luźno (zdarza się), przepinam biustonosz na ciaśniejszą haftkę.

Wracając jeszcze do estetyki – zapraszam do galerii fotek. Zwróćcie uwagę na dopracowanie szczegółów.

[Katalog flash w serwisie flickr nie jest dostępny, przepraszamy.]

Linda – 75 I

Oho, powiedzą, że to coś dla naszych babć – pomyśłałam na widok beżowej Lindy (teraz można ją kupić także w fiolecie). Triumphowaty styl i beżowa elastyczna koronka mogą zniechęcać koneserki bieliźnianego designu, pasują za to do totalnie wygodnickiego charakteru tej dojrzałej dziewczyny. Linda w tej wersji (bo jest jeszcze usztywniana, w mniejszym zakresie rozmiarów) kusidełkiem raczej nie będzie, choć połyskliwa koronka ma ładny złotawy odcień, a towarzyszą jej całkiem urocze ozdoby – kwiatki z cyrkoniowymi środkami na mostku i przy ramiączkach.

Wadą jest to, że po pewnym czasie noszenia koronki na ramiączkach wywijają się. Ujmuje to Lindzie uroku, jako że w stanie normalnym prezentują się one na ramionach bardzo ładnie.

Miseczki w Lindzie okazały się bardzo duże, większe niż w Samancie i Stasii. Tył jest niestety dwuhaftkowy – widocznie potrójna wersja zaczyna się od J, które było na mnie za duże. I niestety to czuję – tył Lindy trzyma gorzej i ma wyraźnie większą skłonność do podjeżdżania na plecach niż w Samancie oraz w Stasii. Linda jest za to jeszcze wygodniejsza od Samanty. Miseczki są bardziej rozciągliwe, co sprawia, że trochę gorzej podnoszą i zbierają. Linda to po prostu luzaczka, która drwi sobie z wszelkiej presji. Nie włożę jej na imprezę ani żadną okazję, przy której czuję zwiększone parcie na wygląd, ale podczas np. dłuższej jazdy samochodem czuję się w niej doskonale. Co tu dużo mówić – nasze babcie czasem naprawdę wiedzą, co dobre. A ja przez tych kilka lat stanikomaniactwa nauczyłam się dystansu do tego całego podnoszenia, zbierania, wypychania i przepychania, które najchętniej fundujemy naszym biustom.

Tak więc, stanikomaniaczko – jeśli chcesz mocno podrasować formę optyczną swego biustu, po Lindę nie sięgaj. Jeśli chcesz zapomnieć, że masz na sobie stanik – polecam.

A oto Linda w pełnej krasie:

[Katalog flash w serwisie flickr nie jest dostępny, przepraszamy.]

Stasia – 75J

O Staszce 🙂 wspominałam już w notce o koralach. Różni się od pozostałych koleżanek krojem (trzyczęściowe miseczki) i materiałem. Miseczki są miękkie, lecz w dolnej części wzmocnione warstwą grubej mięsistej dzianiny, która trochę przypomina piankę (sprężynuje pod naciskiem), jest też do pewnego stopnia elastyczna. Górna część miseczek jest podszyta cienką, także rozciągliwą dzianiną.

Stasia jest skuteczniejsza od koronkowych sióstr pod względem podnoszenia biustu (właściwie dorównuje przeciętnemu nieelastycznemu biustonoszowi), gorzej natomiast zbiera. Jest jednak także wyjątkowo wygodna i uszyta z supermiłych w dotyku materiałów. Ramiączka i gumy od spodu to poezja miekkości 🙂 Trochę niestety psuje wysokie zabudowanie, bo zdarza mi się ją czuć pod pachą przy ruszaniu ręką do przodu, zwłaszcza gdy panuje upał i mam wrażliwszą skórę. Pod ubraniem pozostaje niewidoczna jak bezszwowiec (dotyczy to także majtek), nadaje się więc pod cienkie bluzeczki, choć w upały jest w niej niestety za gorąco.

Wybrałam rozmiar 75J – taki zresztą, nawiasem mówiąc, podaje mi kalkulator ze strony Change. Początkowo trochę się czułam ściśnięta w tej trzyhaftkowej 75-tce, ale z czasem obwód trochę się nadciągnął i stał się zupełnie komfortowy. 80tki w tym modelu wydawały mi się za luźne i dlatego zdecydowałam się na mniejszy obwód. Trzyma on i pracuje wyśmienicie.

Niestety nie widzę Stasii w Intymnej.pl, podobnie zresztą jak Samanthy, choć tę ostatnią znalazłam w duńskim sklepie.

Podsumowując, uważam Stasię za całkiem niezły t-shirt bra dla wygodnickich. Ma ona wyjątkowo przyjemny odcień koralowego różu, niestety trudny do oddania na fotkach – ciągle wychodził mi albo zbyt różowy, albo zbyt pomarańczowy…

[Katalog flash w serwisie flickr nie jest dostępny, przepraszamy.]

Do kompletu

Figi, które wybrałam, są równie komfortowe jak biustonosze. Te same miękkie dzianiny, niedrapiące szwy i staranne wykonanie. Są też przewiewne i cieniutkie, co budzi obawę o solidność. Przeżyły już jednak kilka prań, podobnie zresztą jak staniki, i nic im się nie stało.

Rozmiary to (w kolejności fotek): 40, 42 i 42. Zgodnie z tabelą rozmiarów Change, moje 103 cm w biodrach plasuje mnie jeszcze w granicach rozmiaru 40 (100-103). Majteczki są bardzo elastyczne, ale nie widziałam powodu brania mniejszych, skoro większe doskonale pasują, a ja jeszcze bardziej od przyciasnych staników nie znoszę takichż majtek. Kalkulator zresztą proponuje mi 42 – a więc 2:1 dla kalkulatora 🙂

Podsumowanie

Przygodę z CHANGE uważam ostatecznie za udaną. Gdy jednak spróbuję wyobrazić sobie, że miałabym się do tej marki ograniczyć – mówię „nie”. Change to wygodniczki, ale są zbyt słabymi podtrzymywaczami i zbieraczami, bym mogła wyłącznie na nich polegać. Przypuszczam też, że większe i cięższe od mojego biusty mogą być z Change niezadowolone. Mój wszak nie znajduję się na całkowitym szczycie rozmiarówki – Change oferuje biustonosze do obwodu 100 pod biustem (który występuje maksymalnie w miseczce H), więc zmieścić się powinny biustowe objętości wyraźnie większe od mojej. CHANGE doceniają jednak małobiuściaste – może to wśród nich marka ta osiągnie w Polsce największe powodzenie?

Muszę jednak zaznaczyć, że podczas testowania tych trzech modeli czułam się tak komfortowo, jak dawno się nie czułam, mając na sobie biustonosz. Dlatego zachęcam mimo wszystko do wypróbowania, zwłaszcza jeśli cenicie sobie wygodę – a nuż znajdziecie w Change swojego ulubionego wygodniczka?

Uwaga promocja!

Jeśli mieszkacie albo możecie wpaść do Łodzi i tamtejszego centrum handlowego Port Łódź, to w mieszczącym się tam salonie firmowym Change otrzymacie 20% rabatu na wszystko, co kupicie (a co nie jest jeszcze przecenione), do końca czerwca! Dodatkowym warunkiem jest wyrobienie sobie karty Club Change – jest to program lojalnościowy, który da Wam m.in. 10% zniżki przy wszystkich kolejnych zakupach towarów w regularnej cenie. Jeśli zaś znajdziecie coś dla siebie w Intymna.pl – to do 29 czerwca jest tam rabat na aż 30%, z okazji debiutu Change w tym sklepie.

Ciekawa jestem Waszych doświadczeń z tą marką. Czy są tu biusty noszące Change? Czy sądzicie, że marka ta może wypełnić jakąś lukę na naszym rynku?

Komentarze

  • Kalkulator, tak samo jak tabelka, wylicza mi 65 H. To chyba pierwszy raz, jak tabelka i kalkulator pokazują mi ten sam rozmiar, plus ;)
    Ja zwróciłam uwagę na Change z dwóch powodów : 1) kocham Skandynawię ;) 2) CHCEMY CODZIENNYCH STANIKÓW. Używam wielkich liter, bo to apel. Mój biust najbardziej kocha plandże, bardzo lubi się też halfami, ale większość takich staników to często wyjątkowo urodziwe okazy lub mega sztywniaki do dekoltów.Szkoda mi w nich chodzić po domu pod T-shirt albo nie wiem, na działce. :) Brakuje mi na naszym rynku staników w stylu lounge w ROZSĄDNEJ CENIE (mniej niż 150 zł, najchętniej max.100, to byłoby miłe.), które po prostu będą miękkimi wygodniczkami na nieformalne okazje, kiedy nie zależy nam na spektakularnym uniesieniu biustu czy kształcie kulek, ale chcemy wciąż mieć na sobie stanik, który podtrzymuje. Takich staników brak, ja często chodzę po domu w elastycznych topach, a wolałabym w takiej np. Stasi.
    Plus : MATERIAŁ. Znowu tu napiszę : mam atopię. Są dni, kiedy nie toleruje niczego i wstążki Thrill me np, które wcześniej uważałam za przyjemne, stają się wrogiem nr 1. Myslę, że wiele kobiet ma też w czasie PSM, okresu czy podczas ciąży.
    Dlatego chętnie bym Change wybróbowała. Nie chcę umniejszać, że to tylko marka na takie okazje, biustonosze są ładne.Wygodniczek, który nie wygląda jak namiot w brudnym beżu, na pewno jest poszukiwany.

  • Kasico, zabiłaś mnie tą zniżką, teraz już muszę wrócić po Sally :P z 30% zniżki kosztowałaby mnie 70 zł... Kurde no :P Przecież nie mogę :P

    Potwierdzam, że Change są mięciusie i milusie od środka - ja się boję nieco miękusów, bo koronki mnie drapią (choć miękkie ogólnie uwielbiam), w mierzonych Change nie było tego problemu. Potwierdzam też, że szału kształtowego nie robią, ale nie robią też biustu rozpłaszczonego na klatce piersiowej. Natomiast wg mnie są szerokofiszbinowe. Najmilsza jest w nich cena :D

  • Witam serdecznie. Chciałam odnieść się do uwagi w tekście o ograniczonej kolekcji CHANGE na intymna.pl. W obecnej chwili dostępne są przede wszystkim produkty z kolekcji bazowej, która jest w sprzedaży cały rok. Ze względu na specyfikę kolekcji sezonowych (zamawiane są one ponad pół roku przed pojawieniem się produktów w sklepach) nie jesteśmy w stanie w tym momencie zaoferować w sprzedaży internetowej tych samych modeli, które są w naszym salonie. Natomiast dołożymy wszelkich starań, żeby oferta na intymna.pl była systematycznie poszerzana, tak aby polskie klientki miały taki sam wybór jak duńskie czy niemieckie.

  • Przejrzałam ofertę w moim potencjalnym rozmiarze na Intymnej i okazało się, ze mam do wyboru staniki czarne, białe i cieliste. Rozczarowałam się trochę i bez większych nadziei weszłam na stronę duńskiego sklepu, a tam.. Matulu kochana. Suzy. Chcę.
    Jeśli oferta w Polsce faktycznie zostanie poszerzona, to chyba zbankrutuję. Słodkości, różowości i dżinsowy longline z wisienkami na mostku (!!!!) w jednym miejscu, w rozsądnych cenach i w moim rozmiarze - to musi być sen. :D

  • Mam jednego Change upolowanego TKM, usztywniany z jednym pionowym szwem i wycięciem misek u góry w nietypowy sposób (połączenie dekoltu karo z serduszkiem), świetnie podnosi piersi i nadaje się do szerokich dekoltów, jeśli dodać do tego, że jest w pięknym niebiesko-zielonym pawim kolorze, to dla mnie ideał stanika :). Jedynie ramiączka, akurat w tym modelu są z gumki, która nie jest przyjazna dla mnie.

  • Wstyd sie przyznac, ale jako dlugoletnia mieszkanka Danii nie mialam jeszcze okazji wyprobowac bielizny marki Change. Kasico, chyba zmotywowalas mnie ta notka do pojscia do sklepu i przymierzenia paru biustonoszy.

  • A ja nabieram przez Was coraz większej ochoty na podróż do Danii, a przynajmniej do Łodzi ;)

    @change_lingerie, dziękuję za informację!

  • Czy obwody tej marki są jakieś istotnie luźniejsze, czy tylko tabelka uwzględnia zwyczaj zaniżania? Bo jestem z tych "nieściśliwych" i nie wiem, w co celować, czy tak, jak noszę Ewę Bień, czy tak jak Panache, czy rzeczywiście zaniżyć tyle, ile radzą?

  • Twoje pytanie uświadomiło mi, że w recenzji zrobiłam okropny błąd. Napisałam, ze Lindę mam w 80H, a tymczasem to jest 75I :) Musiałam się zasugerować wspomnieniami, bo między tymi dwoma długo się wahałam. W każdym razie - wynika z tego, że przewagę miały 75tki. Ja zwykle zaniżam mało, nawet we Frei biorę 80, a w Panache to już na pewno. Nie wejdę w 75 Panache. Myślę, że pod względem ściśliwości można Change umieścić w okolicy Freya-Curvy Kate Showgirl (nie miękkie).

    Dodam jeszcze, że może być różnie w zależności od tego, czy załapiesz się ze swoim rozmiarem w trzyhaftkowce czy dwuhaftkowce. Trzyhaftkowce są ściślejsze od dwuhaftkowców. Gdyby Linda nie była taka wielka w miskach, to załapałabym się na trzyhaftkowe już 75J i pewnie lepiej by trzymała niż to 75I.

Ostatnie

Winter galaxy. Sculptresse AW24 collection

”Disco galaxy meets pin-up siren’’—that’s how this plus-size lingerie collection from Sculptresse by Panache was…

2 dni temu

Zimowe gwiazdy. Kolekcja Sculptresse jesień-zima 2024

„Gwiazdy disco spotykają pin-upowe syreny” -  tak opisano w katalogu tę kolekcję bielizny plus size…

6 dni temu

Soft Freedom. Review of the Samanta Alex A530 Bra

Just when I thought I’d have to turn back to British or maybe German bra…

1 miesiąc temu

Miękka wolność. Recenzja biustonosza Samanta Alex A530

Gdy już wydawało się, że w dziedzinie „nowoczesny biustonosz bez fiszbin na duży biust” muszę…

1 miesiąc temu

Dżungla i inne bogactwa. Kolekcja Elomi jesień-zima 2024

Jak co roku o tej porze, spadają dojrzałe Elomczaki! 😊 Obiektywnie patrząc, kolekcja Elomi na…

2 miesiące temu

Odłącz się! Recenzja biustonosza bez fiszbin Elomi Downtime Bralette

Gdy masz większy biust i za sobą lata w stanikach na fiszbinach, zaufanie do modeli…

3 miesiące temu