Zapraszam do wywiadu – dawno nie było, prawda? 🙂 Główny temat niniejszej rozmowy zawdzięczam naszej bohaterce – właścicielce krakowskiego sklepu Marcille, pani Marcelinie Rybak. A brzmi on: jak cały ten bra-biznes wygląda „od kuchni”? Innymi słowy: jak zacząć? Skąd wziąć fundusze? Skąd czerpać motywację? No i najważniejsze: czy w ogóle warto? Zapraszam do przeczytania tego wywiadu nie tylko klientki, ale i obecne oraz potencjalne bra-bizneswomen. Zadajmy sobie śmiałe pytanie: jak założyć, prowadzić, promować dobry sklep z bielizną?
Zacznę od tego, co zwykle: jak wpadła Pani na pomysł założenia Marcille? Czy wydarzyło się coś, co Panią zainspirowało? Czy pomysł dojrzewał długo, czy wręcz przeciwnie – szybka myśl, szybka realizacja?
Marcille to takie moje drugie dziecko 🙂 Sklep powstawał bowiem w przełomowym dla mnie okresie – kończyłam studia, oczekiwałam na dziecko i równocześnie zastanawiałam się, jak pokierować swoim życiem. Zawsze kochałam piękną bieliznę, a znalezienie tej idealnie dopasowanej sprawiało mi wielką trudność. Po odkryciu kilka lat temu biustonoszy w prawidłowych rozmiarach, dobrej jakości i o niebanalnym designie wiedziałam już, że jest to coś, co mogę z czystym sumieniem polecać innym kobietom. Chciałam, by one też na własnej skórze mogły poczuć, jak właściwy rozmiar potrafi zmienić całą sylwetkę. W ten sposób powoli sklep stał się dla mnie sposobem na życie.
Wiele tworzonych ostatnio sklepów z biustonoszami to biznesowe debiuty ich właścicielek. Jak było z Panią?
Marcille jest moim zawodowym debiutem, choć zawsze wiedziałam, że chcę prowadzić własną firmę. Nie wiedziałam tylko, czym się zająć, by praca była przyjemnością i sprawiała mi satysfakcję. Teraz widząc zadowolone klientki, które do nas wracają i polecają sklep swoim znajomym, wiem, że podjęłam słuszną decyzję.
Kontaktując się z właścicielkami czy pracownicami sklepów z biustonoszami próbowałam postawić się na ich miejscu: czy nadawałabym się do takiej pracy? Zwykle dochodzę do wniosku, że chyba nie… Wydaje mi się, że do tego fachu potrzebna jest anielska cierpliwość 🙂 Czy sama zajmuje się Pani obsługą klientek, czy też robi to personel? Jaka osoba według Pani nadaje się na bra-fitterkę?
Czy mogłaby Pani, w największym skrócie, opowiedzieć, jak się zakłada sklep z biustonoszami? Czy potrzebne są do tego duże inwestycje? Większe niż np. dla sklepu z odzieżą?
Założenie sklepu powinnyśmy zacząć od dobrego biznesplanu zawierającego, prócz analizy finansowej przedsięwzięcia, także analizę konkurencji, dobór profilu klienta oraz strategię marketingową. Później czeka nas proces rejestracji firmy, wyboru lokalu, jego remont i wyposażenie oraz to, co najprzyjemniejsze (i chyba jednocześnie najtrudniejsze 🙂 – zatowarowanie. Tutaj pomocne staje się Lobby Biuściastych, Balkonetka i Stanikomania. Sklep z bielizną z pełną rozmiarówką to ogromna inwestycja, na pewno kilkakrotnie większa niż sklep odzieżowy.
Skąd wziąć na to wszystko pieniądze? Czy początkująca bra-bizneswoman może starać się o jakieś dotacje?
Mój sklep powstał dzięki pomocy Unii Europejskiej. Otrzymałam 40 tysięcy złotych wsparcia na rozpoczęcie działalności. Ogromną część tej kwoty pochłonął remont i wyposażenie sklepu (meble, kasa fiskalna, komputer, drukarka, manekiny…). Na towar zostało niewiele. Zaczynałyśmy z dosłownie kilkoma modelami w ofercie, później z każdym miesiącem towaru przybywało.
Powiedzmy, że mamy już swój wymarzony, nowiutki sklep pełen świetnego towaru… Co teraz? Jak przyciągnąć klientki? Czy są jakieś formy reklamy czy promocji, które szczególnie dobrze się sprawdzają w przypadku sklepu z biustonoszami, oferującego duży wybór rozmiarów?
Najlepszą formą reklamy są zadowolone klientki. To one przyprowadzają swoje koleżanki, mamy, córki i babcie. Czasami „łańcuszek” jest już tak długi, że gubimy się kto kogo polecił 🙂 Jest to jednak najbardziej czasochłonna forma reklamy. Staramy się więc rozdawać ulotki, przyciągać niebanalną witryną, wysyłamy newsletter, prowadzimy program lojalnościowy, jesteśmy na Facebooku, organizujemy szalone noce zakupów 🙂 16 stycznia wzięliśmy udział w Małopolskich Targach Ślubnych, a 12 lutego zawitała do nas Klinika Stanika.
Na pewno radziłabym dziewczynom, by planowały otwarcie sklepu w tzw. sezonie, czyli mniej więcej od kwietnia do września – wtedy można liczyć na zdecydowanie większą liczbę klientek. Na pewno mogę też poradzić, by w miarę możliwości prezentować całość towaru w Internecie oraz zorganizować dwie lub trzy przymierzalnie. Jeśli chodzi o momenty zwątpienia – mam je średnio raz na tydzień 🙂 Wtedy nieoceniony staje się mój mąż, który zawsze jest pełen optymizmu i pewności siebie. Niestety, przy własnej działalności uczymy się wszystkiego na własnych błędach, co jest czasem bardzo kosztowne…
Na zakończenie – prośba o krótką prezentację sklepu klientkom. Co zyskają, przychodząc właśnie do Was?
Sklep znajduje się w samym centrum Krakowa przy ulicy Długiej 18. Atmosfera jest kameralna – sklepik jest malutki i przytulny. Mamy jedną sporą przymierzalnię z dużymi lustrami i jedną mniejszą, zapasową. Oferujemy przede wszystkim marki brytyjskie Panache, Freya, Miss Mandalay, Curvy Kate i Keia Pink oraz polski Comexim w miseczkach od B do K i obwodach 60-95. Zawsze chętnie zamawiamy wybrane przez klientkę modele, robimy promocje i wyprzedaże.
[dopisek Stanikomanii: Marcille istnieje także w wersji internetowej. Wysyłka za darmo!]
Dziękuję za rozmowę!
Uwaga, promocja!
Specjalnie dla stanikomaniaczek – zniżka 10% na cały asortyment Marcille przez najbliższy tydzień! 🙂
A teraz pytanie do Czytelniczek: czy myślałyście kiedyś o założeniu własnego biznesu bieliźnianego? A może już to zrobiłyście i macie ochotę podzielić się doświadczeniami z innymi? Jakie predyspozycje warto mieć, by odnaleźć się w tym fachu? Czy początki są trudne, czy łatwe?
”Disco galaxy meets pin-up siren’’—that’s how this plus-size lingerie collection from Sculptresse by Panache was…
„Gwiazdy disco spotykają pin-upowe syreny” - tak opisano w katalogu tę kolekcję bielizny plus size…
Just when I thought I’d have to turn back to British or maybe German bra…
Gdy już wydawało się, że w dziedzinie „nowoczesny biustonosz bez fiszbin na duży biust” muszę…
Jak co roku o tej porze, spadają dojrzałe Elomczaki! 😊 Obiektywnie patrząc, kolekcja Elomi na…
Gdy masz większy biust i za sobą lata w stanikach na fiszbinach, zaufanie do modeli…
Komentarze
Anielska cierpliwość i ten uśmiech na drugim zdjęciu połączony z poświatą zza pleców - jakbym widziała współczesną Giocondę :)
Świetny wywiad, przyjemnie się czyta.
Dla mnie sklep ten już na zawsze będzie sklepem kopiowanym z mojego. Swego czasu regulamin był w całości skopiowany ode mnie. Gdy zwróciłam im na to uwagę dokonali kilku zmian... do tej pory widzę, że niebieskich nagłówków nie udało się zlikwidować mimo, że nie pasują do kolorystyki "naszych" sklepów ;) - sama nie wiem w jaki sposób tak mocno zagnieździłam ten kolor w tekście.
Nie byłoby sprawy gdybym przynajmniej "przepraszam" usłyszała (przeczytała)...
Z całym szacunkiem, ale stworzenie dobrego sklepu z szeroką rozmiarówką za 40 tysięcy to utopia. I potem powstają i równie szybko padają sklepiki dziewczyn, które w takie brednie uwierzyły, które utopiły w interesie swoje oszczędności, pożyczone od rodziny ciułane na czarną godzinę pieniądze.
Gotowego przepisu na sklep nikt tu na tacy nie poda. Każda z nas dochodziła do tego metodą prób i błędów, płacąc za to ogromną cenę.
Jedyne co mogę napisać z pełną odpowiedzialnością to to, że potrzeba na taki biznes ogromnych pieniędzy, pracy 24h na dobę, zaangażowania, pasji i odporności psychicznej.
Madziaost, w wywiadzie nie padaja slowa ze 40 tys. WYSTARCZY, tylko ze tyle wynioslo dofinansowanie.
Co do Marcille - ciesze sie, ze w Krakowie nie tylko Intimo :) a lokalizacja pozwala wysylac znajome, ktorym ulica Dluga jest po drodze.
Ktoś dzisiaj wstał lewą nogą, czy też Kraków jest położony zbyt blisko Zielonej Góry (424km) lub Wrocławia (264km)? ;)
dunajko,
uwierz mi, są bardziej dotkliwe i mniej przyjemne pożyczki w biznesie. Nie tylko internetowym. Czy Stanikomania to odpowiednie miejsce na tego typu wynurzenia?
madziaost,
A tam, nie demonizuj.
Renulcu, obiecuję odwrócić łóżko:))
Nie posądzaj mnie o obawy o konkurencję. Czy naprawdę nie jest Ci żal upadających małych biznesów, takich fajnych babskich miejsc z duszą? Upadających, bo sama dusza nie wystarczy?
A właścicielki robią dobra minę do złej gry, często oświadczają, że zamykają sklep z "przyczyn osobistych"... A o ilu nie wiemy, bo nie udzielają się na znanych nam forach?
Może i demonizuję, ale takie zjawisko ma miejsce.
Wiele małych biznesów obecnie pada lub ledwie wiąże koniec z końcem. Z przerażeniem patrzę na zamykane po kolei sklepy na mojej ulicy. Czas na zakładanie nowego biznesu nie jest najlepszy, prawda?
k_linko: Być może nie potrafię czytać ze zrozumieniem, ale i tak z wywiadu wynika, że wystarczą dziesiątki tysięcy, a to nieprawda.
Moj juz teoretycznie dziala... Towar mam w postaci Kraglych Kasiek, czekam na Effuniaki - dotra moze jutro, a moze w poniedzialek. Tylko strona sklepu nadal nie jest gotowa:( Informatycy jak to informatycy za bardzo sie nie spiesza:( Druga strona mojej dzialalnosci czyli przymiarki w domu tudziez imprezy brafittingowe tez jakos strasznie powoli ida. Kuzynka mojego meza mowi mi ze jest to forma sprzedazy/uslug niezbyt znana tutaj i kobiety sie zwyczajnie boja przyjsc do obcego domu i jeszcze do tego mierzyc staniki... Wiec to tez bedzie musialo zaskoczyc na zasadzie znajoma znajomej - rozpoczynajac od tutejszej zenskiej czesci rodziny i ich znajomych - tylko to tez idzie cholerycznie wolno:(
Z prawdziwej konkurencji mam tylko Dama de Copas...
"Mój sklep powstał dzięki pomocy Unii Europejskiej. Otrzymałam 40 tysięcy złotych wsparcia na rozpoczęcie działalności. Ogromną część tej kwoty pochłonął remont i wyposażenie sklepu (meble, kasa fiskalna, komputer, drukarka, manekiny). Na towar zostało niewiele"
O tym fragmencie dyskutujemy? Powiem szczerze, ze z ciekawości szukałam w wywiadzie informacji o konkretnych kosztach uruchomienia takiego sklepu - i nie ma jej. Oczywiście można sobie w domyśle dopowiedzieć, że to 40 tys plus "trochę" ale to już nadinterpretacja. Z drugiej strony - akurat Marcille zaczynało rzeczywiście skromnie - to bylo kilka modeli Panache i Masquerade w pełnej rozmiarówce i coś z Gorsenii chyba. To malutki sklep.
@renulec, dziękuję :) Niestety ilustracje to nie moje dzieło, bo bardzo żałuję, ale w Marcille nie byłam.
I byłabym zobowiązana, gdyby to miejsce nie było traktowane jako miejsce sporów innych niż rywalizacja jakością towaru i obsługi klienta. Spory rozstrzygają sądy, nie czytelniczki czy też autorki blogów.
Drogie czytelniczki :) Nigdzie w całym wywiadzie nie jest napisane, że jest łatwo - bo tak NIE JEST, nigdzie nie jest napisane, że 40 tys. wystarczy - bo tak NIE JEST. Dotacja jest natomiast świetną możliwością by pozyskać choć część środków na otwarcie działalności. W tym roku, z tego co się orientuję, można jeszcze starać się o takie dofinansowanie. Każdy biznes, każdy sklep, ma swoją specyfikę, swoje klientki docelowe, konkurencję... Nie można wprost powiedzieć, że na sklep potrzeba 100, 200, 300 tys. ... Myślałam, że będziemy mogły wymienić się swoimi doświadczeniami, obawami i nadziejami.. Że będziemy mogły zachęcić lub przestrzec przed własnym bra-biznesem.
Ze swojej strony mogę jeszcze polecić młodym dziewczynom, studentkom tzw. kredyt studencki. Zamiast "przejadać" go jak większość ;) można te pieniądze przez cały okres studiów odkładać. Spłaca się go po 2-óch latach po skończeniu studiów, jest nisko oprocentowany więc raty są niewielkie. Po pięciu latach może zebrać się niezła sumka :)
Chciałam jeszcze pogratulować renulcowi dystansu do świata i poczucia humoru oraz powiedzieć, że mój sklep w żaden sposób nie jest kopią żadnego innego :)
No i oczywiście zapraszam do zakupów, na hasło "stanikomania" 10% rabatu w sklepie stacjonarnym i internetowym.