Nęcą cię bluzki hiszpanki i sukienki „bez ramion”, ale na przeszkodzie stoi brak odpowiedniego biustonosza? A może wciąż sądzisz, że bardotki powyżej miseczki C nie istnieją?
Odświeżamy temat straplessów (czyli staników z odpinanymi ramiączkami, zwanych też bardotkami) zwłaszcza tych adresowanych do średnich i większych biustów 🙂 Zaczynam od gościnnego wpisu Miss-Alchemist, która zgodziła się dogłębnie przetestować dla nas model polskiej firmy Le Vernis.
Marka ta dotąd kojarzyła mi się z haftowanymi balkonetkami oraz pewnym mega efektownym złotym modelem, który widziałam na Salonie Bielizny (zajrzyjcie do relacji, pod punkt „Buduar i klasyka”) a tu proszę – kolekcja bazowa okazuje się także godna uwagi. Bezramiączkowy cykl będzie kontynuowany – niebawem dalsze recenzje modeli z odpinanymi ramiączkami! Zapraszam do lektury i oddaję głos Recenzentce 🙂
Biustonosza do zadań specjalnych szukałam już od jakiegoś czasu i nie były to poszukiwania łatwe. To chyba najtrudniejszy do dopasowania krój. Ramiączka nie tylko dają dodatkowe podtrzymanie, ale też pozwalają na korektę kształtu czy asymetrii – w bezramiączkowcu odpowiedzialny jest za to jedynie krój miski. Dlatego też propozycja recenzji modelu bez ramiączek od firmy Le Vernis to był wyjątkowo szczęśliwy traf, z którego skwapliwie skorzystałam. I było warto 😉
Marka jest dla mnie nowa (firma powstała w 2013 roku) i dowiedziałam się o jej istnieniu dzięki propozycji recenzji. Na stronie internetowej możemy obejrzeć modele zarówno z kolekcji bazowej (z tej pochodzi testowany), jak i sezonowej. Szczególnie zachęcająca wydaje się być ta druga – mamy tam do czynienia z wieloma krojami, w tym longline czy też miękus z pionowym cięciem. Fotografie wskazują, że Le Vernis jest warte zainteresowania, a ja sprawdziłam również, czy zdjęcia przekładają się na rzeczywistość.
Drogie Stanikomaniaczki, przed Wami model z kolekcji bazowej – So Light.
Le Vernis – So Light, rozmiar: 70D, kolor: beż [Rozmiary: 65 E-I, 70 D-I, 75 C-H, 80 B-G, 85 B-F, 90 B-E, 95 B-D, cena: 178,90 zł w sklepie Heppin.pl; biustonosz został dostarczony przez producenta]
Estetyka
Beżowy, gładki biustonosz to jeden z tych modeli, który w szafie mieć warto (a może nawet trzeba?), a przed którym broniłam się wcześniej rękami i nogami. A to dlatego, że mam nieuleczalny pociąg do kolorów i wzorów oraz niski procent ubrań wymagających „niewidzialnego” biustonosza. No właśnie, niski procent to nie zero, dlatego niektóre ciuchy w szafie się kurzyły od jakiegoś czasu i So Light pozwala im na wielkie wyjście.
Bardzo się cieszę, że Le Vernis nie poszło na łatwiznę przy produkcji tego biustonosza. Bardzo często gładkie beżowce są po prostu śmiertelnie nudne, natomiast w przypadku So Light interesującym akcentem jest koronka wykańczająca obwód. Zabieg jest świetny, ponieważ wzór w tym miejscu nie będzie przebijać spod materiału, a wprowadza pewną odmianę do biustonosza.
Odcień So Light jest ciepły i dość jasny, choć daleko mu do mojej trupiej bladości. Pod białą bluzką chowa się znakomicie. Dla posiadaczek mocno opalonej skóry może się okazać nieco zbyt jasny, choć nie mam jak sprawdzić, bo nigdy nie byłam opalona ;). Producent zadbał o to, by odcienie poszczególnych części biustonosza (obwód, miseczki, koronka, ramiączka) nie różniły się od siebie – za co duży plus. Nawet kolory szwów, regulatorów i zapięcia są idealnie dopasowane.
Jedyne, czego zabrakło mi w tym modelu, to jakiegoś ciekawszego akcentu na łączeniu fiszbin. Zdobi je zwykła kokardka – oczywiście pasująca odcieniem – a ja chętnie zobaczyłabym tam coś nowego. Drobny kamyczek czy nietypowa ozdoba wynagrodziłyby zupełnie gładkie miseczki.
Z detali dużym plusem jest wykończenie ramiączek. Nić, którą obszyte są brzegi, jest lekko połyskliwa, a pętelki pełnią dodatkową funkcję – nie pozwalają regulatorom się zsuwać. Drobny minus – ramiączka na zakończeniach mają tendencję do delikatnego strzępienia się.
W kategorii gładkich biustonoszy do zadań specjalnych – czwórka z plusem.
Dopasowanie
To moje drugie podejście do Le Vernis. Za pierwszym razem mierzyłam kilka rozmiarów z mojej okolicy. Tym razem miałam już wstępną orientację w temacie i wystarczyło porównanie 70D i 65E. Zdecydowałam się na ten pierwszy ze względu na ścisły obwód.
So Light nie zaskakuje zatem rozmiarówką – 32D i 30DD to najczęściej noszone przeze mnie rozmiary w „brytyjczykach”. Zdecydowanie obwód należy do ścisłych i pracujących, nie trzeba go w żadnym wypadku zaniżać (70D noszę chociażby w znanych ze swojej ścisłości biustonoszach Ewy Michalak). Warto zwrócić uwagę na fakt, że zapięcie ma 4 stopnie regulacji, mamy zatem całkiem niezłą swobodę wyboru, jeśli chodzi o obwód.
Biustonosz noszony bez ramiączek trudno jest wyregulować, jeśli wypadnie się między rozmiarami misek. Najlepiej w tym celu pokombinować z ułożeniem obwodu – podniesiony nieco wyżej pozwala na otwarcie się krawędzi misek, dzięki czemu nieco więcej się w nim zmieści. Nie ma obaw co do „zjeżdżania”, bowiem obwód podszyty jest silikonem.
Jeśli chodzi o zakres rozmiarów – 70D jest tą dolną granicą. W obwodzie 65 najmniejszą miseczką jest E. Szkoda, ponieważ sądzę, że ten model nieźle sprawdziłby się także na mniejszych biustach, a ma niewątpliwą zaletę – nie jest wypełniony gąbką, co się często w tego typu modelach zdarza ;-).
Największą dostępną miseczką jest 70I (oraz jej odpowiedniki w wyższych obwodach), przy czym jest to polska rozmiarówka. Kasica – autorka Stanikomanii już się nie mieści 😉
Za łatwość dopasowania rozmiaru i ścisły obwód należy się piątka, a pół gwiazdki muszę odjąć w imieniu mniej biuściastych za brak mniejszych miseczek w małych obwodach.
Kształt
So Light posiada miseczki z pianki i nie pozostawia pola do negocjacji – biust ma być okrągły i kropka. Na szczęście, w przypadku tego modelu, okrągły nie oznacza spłaszczony. So Light nie cierpi zatem na częstą przypadłość straplessów polegającą na wypchnięciu biustu do góry kosztem profilu.
Mój osobisty biust jest w kształcie kropli i dość podatny na formowanie, więc So Light sprawdza się w kształtowaniu świetnie. Biustonosz ma jednak nieco zamkniętą krawędź i sądzę, że u biustów bardziej pełnych u góry może wystąpić problem z wcinaniem się brzegu miski. Nie doświadczyłam jednak osobiście, więc punktów nie odejmuję.
Jeśli zaś chodzi o zbieranie – So Light szałowego dekoltu nie robi, ale też nie taka jego rola. Na szczęście nie rozstawia jednak na boki. W kategorii bezramiączkowców zasługuje na wysoką ocenę.
Konstrukcja i podtrzymanie
Testując model, zdecydowałam się nie dawać mu żadnych forów w stosunku do reszty moich biustonoszy. So Light zrobił ze mną pranie, sprzątał mieszkanie i wystąpił na imieninach u teściów (oczywiście, pod kiecką :D). Przez ten cały czas biust pozostawał na swoim miejscu bez tendencji do uciekania. W kwestii podtrzymania nie odczułam drastycznych różnic pomiędzy tym bezramiączkowcem a klasycznym biustonoszem, choć na bieganie raczej bym się nie zdecydowała ;-).
Dobre podtrzymanie spowodowane jest zapewne tym, że model ten nie powiela grzechów wielu bezramiączkowców, z jakimi się do tej pory zetknęłam. Fiszbiny, mimo niedużego rozmiaru, mają odpowiednią szerokość, dzięki czemu nic nie ucieka mi na boki. Przylegają także na mostku (a odstawanie w tej strefie często się u mnie zdarzało.
Na duży plus zaliczam ścisły, pracujący obwód. Koronka stanowi nieznaczny jego fragment, natomiast cały pas obwodu za boczną fiszbiną uszyty jest z elastycznej, ale mocnej dzianiny, dodatkowo podszytej silikonem. Z tyłu obwód jest dość wąski, dzięki czemu nie wychyla się spod bluzek i sukienek z nieco bardziej odkrytymi plecami. Koniecznie trzeba też docenić wysoką jakość zapięcia. Często ten fragment ma tendencja do brzydkiego naciągania się, tutaj nic takiego nie występuje. Dodatkowo języczek pod ostatnim rzędem haftek jest dość długi, dzięki czemu nie narażamy się na podwijanie i drapanie po plecach.
Ceną za to dobre podtrzymanie jest dość wysokie zabudowanie zarówno od frontu, jak i pod pachami. So Light raczej nie nadaje się do głębszych dekoltów, może też wyglądać spod mocno wyciętych pod pachą bluzek.
So Light ma możliwość noszenia go z ramiączkami przy użyciu klasycznych zaczepów. Tu chciałabym zwrócić uwagę na to, że ramiączka są dość krótkie. Niestety, przy użyciu tych ramiączek nie da się nosić So Light w wersji halterneck, a szkoda. Pętelki do zaczepów są ciasne i nie ma szans na przypadkowe wypięcie ramiączek, a początkowo to nawet i nieprzypadkowo ciężko było je odczepić ;-). W trakcie testowania na szczęście nabrałam wprawy, choć wciąż nie jest to łatwe zadanie.
Podsumowując, dobra konstrukcja z jasno określonym celem (podtrzymanie kosztem wycięcia i zebrania) i drobnymi tylko wadami.
Wygoda
Bałam się tego silikonu, zwłaszcza na dni upalne. Całe szczęście, nie dawał mi się we znaki w trakcie noszenia, choć muszę tu zaznaczyć, że nie nosiłam go w trakcie występowania najwyższych temperatur. Pianka w tym modelu jest dość gruba, choć o tym, że jest mi w nim nieco za ciepło przekonałam się dopiero po zdjęciu biustonosza. W upał może być to uciążliwe na dłuższą metę, chociaż z drugiej strony – upał jest uciążliwy sam z siebie 😉
Pomijając sytuację niekorzystnych warunków atmosferycznych, jest to biustonosz, o którym mogłam zapomnieć w ciągu dnia. Wrażliwszym mogą przeszkadzać boczne fiszbiny (ja je akurat lubię). Drobny minusem jest to, że biustonosz trochę… skrzypi. Prawdopodobnie fiszbiny nieco trą o kanaliki, stąd ten dźwięk – pozostaje mieć nadzieję, że się to wyrobi i że nikt poza mną tego nie słyszy 😉
Galeria
Zapraszam do rzutu oka na So Lighta w większym formacie 🙂
Podsumowanie
Podsumowując, So Light to naprawdę fajny, wygodny bezramiączkowiec. Liczę na to, że w ramach tej konstrukcji pojawią się też mniejsze rozmiary oraz nie tylko bazowa kolorystyka. Chętnie zobaczyłabym na tej gładkiej powierzchni jakiś fantastyczny nadruk albo chociaż szalony kolor. W kategorii „biustonosze must have” model ten plasuje się jednak bardzo wysoko ze względu na swoją uniwersalność.
Le Vernis – So Light, foto firmowe
Czy znacie bieliznę Le Vernis? Jakie macie wrażenia z noszenia? Bo ja, zgodnie ze słowami recenzentki – się nie mieszczę 🙁 A chętnie bym przetestowała zwłaszcza miękkie haftowane balkonetki… A może mogłybyście polecić jeszcze inne godne uwagi bezramiączkowce polskich marek? 🙂 Tego tematu też jestem ciekawa – nie mam ani jednego polskiego straplessa! Czekam więc na Wasze sugestie 🙂
”Disco galaxy meets pin-up siren’’—that’s how this plus-size lingerie collection from Sculptresse by Panache was…
„Gwiazdy disco spotykają pin-upowe syreny” - tak opisano w katalogu tę kolekcję bielizny plus size…
Just when I thought I’d have to turn back to British or maybe German bra…
Gdy już wydawało się, że w dziedzinie „nowoczesny biustonosz bez fiszbin na duży biust” muszę…
Jak co roku o tej porze, spadają dojrzałe Elomczaki! 😊 Obiektywnie patrząc, kolekcja Elomi na…
Gdy masz większy biust i za sobą lata w stanikach na fiszbinach, zaufanie do modeli…
Komentarze
W większych czasach miałam jeden stanik tego typu. Założyłam dwa razy, oba wspominam bardzo źle, zwłaszcza ze względu na ów pasek silikonu. No antystanik mi tu pokazujecie, Siostro:)
@teresa104, straplessów nie uważam za szczyt wygody :( Dlatego rzadko używam, ale te kiecki bez ramion (albo jednego ramienia) oj nęcą, nęcą... Jednakowoż z przetańczeniem letniej nocy mogłabym mieć problem, obtarłby mnie. Ale ja z zauważalnym ciężarem biustnym jestem.
Ja mam potrzebę posiadania takiego stanika, bo pożądam kiecek bez ramion. Ale jak się zastanowię nad tym jak bardzo niewygodne są biustonosze z takim mostkiem prawie pod brodę to mi się odechciewa.
Gdyby ktoś wiedział jednak gdzie tą markę można przymierzyć w Krakowie, to proszę o info.
Kasico, pytasz o sugestie polskostrapkowe - Vena uszyła bliźniaka. Nie wnikam, która firma była pierwsza, czytelniczki same potrafią połączyć kropki ;). noszebiustonosze.blox.pl/2017/11/Dobry-polski-tani-strapless-bajki-czesc-IV-i.html
@renulec, dzięki :-) Dobry polski strapek zawsze na propsie! ;-)