W przyszłym roku czekają nas w biuściastym świecie dwa wydarzenia, których trudno ze sobą nie skojarzyć, oba bowiem wiążą się ze znikaniem… Otóż w najbliższym sezonie wiosennym znikną ze sceny dwie zasłużone marki, kojarzone z luksusem dla D-plusów: Fauve i Masquerade. Tak tak – nadchodzące kolekcje jesienno-zimowe będą już ostatnimi w ich karierze!
Moją pierwszą reakcją na obie wieści było zaskoczenie, niepokój i oczywiście żal za markami i konstrukcjami, które ceniłam. Nie będzie jednak aż tak tragicznie – oba „zniknięcia” nie oznaczają likwidacji wszystkich modeli tudzież osierocenia ich grup docelowych – przynajmniej w zamyśle autorów tych posunięć…
Klientki Fauve, zgodnie z moimi wcześniejszymi przeczuciami, zamierza przejąć Fantasie, w której to marce znajdzie się kilka modeli dziedziczących styl i konstrukcje po Fauve (o tym oczywiście napiszę oddzielnie). Masquerade zaś tak naprawdę nie znika – jej miłośniczki uspokajane są stwierdzeniem, że zmienia jedynie nazwę – choć w gruncie rzeczy, jak się za chwilę przekonamy, nowa marka Panache Black nie ma w sobie zbyt wiele z charakteru dawnych Maskaradek.
O co w tym wszystkim chodzi? Zapewne o spadki sprzedaży, pytanie jednak: co było ich przyczyną? Czy mniejsza zasobność naszych portfeli, czy jednak fakt, że w obu markach czuło się od pewnego czasu stagnację? Powiedzcie z ręką na sercu: kiedy ostatnio miałyście jakiegoś musisztomiecia z Masquerade? Ile jest ich teraz, a ile było np. w 2011 roku? Osobiście uważam, że przyczyny słabnącego powodzenia Maskaradek w naszym kraju to: niedopracowane konstrukcje (z jednej strony tworzenie nowych wersji, gorszych od starych – jak nowa Antoinette z dziwnie układającą się krawędzią – z drugiej brak inwestowania w udane pomysły, jak Orla), oraz niepraktyczne i mało komfortowe materiały – chodzi mi przede wszystkim o niepracujące dzianiny tyłów. Do tego oczywiście wysokie ceny. A wzornictwo? No cóż, mimo nadziei na ożywienie, wzbudzonych przez projekt kolekcji na z powrotem jakby oklapło…
Kolekcja nowej marki, Panache Black, ma w założeniu wzmocnić istniejącą już markę Panache i stworzyć jej dopełnienie w postaci bardziej luksusowych, supereleganckich i oczywiście droższych modeli. Black – czerń kojarzy się z elegancją. Szkoda tylko, że czerń i inne podstawowe kolory zdominowały tę kolekcję całkowicie i że mamy do czynienia prawie wyłącznie z elegancką bazówką (ciekawe – w jednych markach bazy brakuje, inne mają jej nadmiar :). Dlatego zostawiłam ją na sam koniec zapowiedzi marek z rodziny Panache – po prostu wydaje mi się najmniej interesująca ze wszystkiego, co firma ta zamierza nam zaproponować wiosną 2015 roku.
Śliwkowa Loire
Była już śliwkowa Angie, śliwkowy Ardour, czas na Loire. Śliwka kolor piękny, ale już chyba nie dało się wymyślić niczego bardziej przewidywalnego 😉 Śliwka to w ostanich kolekcjach Masquerade była jazda obowiązkowa. I to jedyny zdecydowany nie-bazowy kolor w kolekcji Panache Black, a nazwano go potion, czyli udajemy, że to wcale nie powtórka z plum 😉
Loire to usztywniana trzyczęściowa balkonetka z dodatkowym pro-zbierającym panelem (slingiem) naszytym zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz miseczek. Jak się będzie układała – tego mamy szansę dowiedzieć się jesienią, gdy ma wejść jej pierwsza, szara wersja, choć prawdę mówiąc nie mam pewności, czy rzeczywiście się pojawi – na stronie firmowej jeszcze jej nie ma. Prawdę mówiąc, mimo miłości do śliwki, tamta szarość teraz wydaje mi się znacznie ciekawsza… Satynowe tyły podszyte są siateczką (może dzięki temu pracują lepiej).
Rozmiary Loire to: 28-38 D-G.
Zjawisko: Eclipse
Mimo nazwy (zaćmienie), kolor tej nowości należy do jaśniejszej połowy kolekcji. Eclipse to ciekawe zjawisko – o ile wzorniczo prezentuje się całkiem trendy (modne ostatnio połączenie gładkiego, pastelowego koloru z czarnym wykończeniem), o tyle konstrukcyjnie opiera się na… wysłużonym Tango. I pewnie dlatego ma sensacyjną w porównaniu z dawnym Masquerade rozmiarówkę: 28-40 D-K, 42 D-J, 44 DD-FF. I o ile z całego serca popieram szerokie zakresy rozmiarowe – w końcu nosicielki miseczek J czy K, czy obwodów 40-44, też powinny mieć dostęp do luksusowej bielizny – o tyle mam chęć zapytać: come on, kto jeszcze kupuje Tango? Naprawdę nie znudziła nam sie jeszcze ta konstrukcja? Czy Panache Black zamierza przejmować konstrukcje z Panache i tworzyć ich lukśniejsze wersje (jak Tango Luxe?). Niezbyt interesująco to brzmi.
Pomijając kwestię konstrukcji, Eclipse jest bardzo urodziwa, na mostku mamy aksamitną kokardkę z pięknie połyskującą ozdobą, bardzo ciekawe są także zdobione plisowaniem ramiączka. Mogłaby być gwiazdą tej kolekcji.
Czarna pantera – Odette
Na Eclipse kończą się modele miękkie – przechodzimy chwilowo do królestwa wytłoczek. Odette to wysoki plandż o takim samym kroju modelowanych termicznie miseczek, jak w modelu Ardour, czyli serduszkowaty układ dekoltu i obniżony, ale niezbyt niski mostek. Lubię panterki i fajnie, że zadomawiają się także tutaj. Ta jest całkiem ciekawa, bo wyrazistość cętek nie pozostaje tu jednolita na całej powierzchni miseczek, lecz zwiększa się ku dołowi, co tworzy fajną trójwymiarowość. Wzór jest jakby napylony na miseczki, w każdym razie czuje się go lekko pod palcami (w moim odczuciu to raczej nadruk niż żakard, jak utrzymuje katalog). Mam tylko nadzieję, że jest trwały. Satynowy tył ponoć także podszyty siateczką.
Rozmiary Odetty: UK 28-38 D-G.
Loren – wspomnienie po Antośce
Antoinette już w tej kolekcji nie ma, ale jest model, który wyraźnie do niej nawiązuje. W Loren także mamy czarną koronkę na cielistym spodzie, rozwidlone ramiączka. Cały przód jest tu zrobiony z jednego kawałka gąbki, tak jak w Antośce – tyle że tym razem jest to wytłoczka, miseczki nie są szyte z pionowym szwem, lecz modelowane termicznie. Do tego wykończenie z przodu jest inne – lamówki podkreślają łuki fiszbin, podczas gdy w Antośce były one zamaskowane. Dawna Antoinette chyba już jednak finalnie zeszła ze sceny.
Rozmiary Loren: 28-38 D-G
Pudrowa Lucia
Mam mieszane uczucia wobec Lucii. Nie widzę jakoś zastosowania dla straplessa i gorsetu w takim kolorze, przyznać jednak muszę, że ten odcień zgaszonego różu (znowu trudny do oddania na zdjęciu…) wydał mi się ciekawy, zwłaszcza w połączeniu z retro-stylistyką. Na skórze Lucia prezentuje się elegancko i subtelnie. Gorset ma piękne wiązanie, jednak nie kryje ono zapięcia – to znajduje się z boku i jest to zwykły zamek błyskawiczny. Wygodnie, bez wątpienia, ale…
Bezramiączkowiec oparty jest na konstrukcji modelu Utopia (z moim biustem niesety Utopia nie zagrała… Czy są tu gdzieś jej zwolenniczki?), a gorset – gorsetu Hestia.
Fajne jest zastosowanie na przemian matowego i lśniącego materiału na miseczkach, tył straplessa, mieniąca się tęczowo ozdoba na mostku. Bardzo chętnie zobaczyłabym Lucię jednak w jakimś innym, mniej bazówkowym kolorze.
Rozmiary (straplessa i gorsetu): 28-38 D-G.
Dwa Ardoury
W ramach trendu bazówkowego Ardour nie wystąpi już w żadnym sensownym kolorze 😉 lecz w aż dwóch wersjach klasycznych – cielistej i czarnej (powtórnie). Ozdoba na mostku i ogólna stylistyka nasuwa mi skojarzenie z modelem Fauve Rosa, o czym też już chyba pisałam 😉 Ardour jest termicznie modelowanym wyższym plandżem z dekoltem typu sweeetheart (podobny krój ma Odette), który swój rodowód wywodzi od modelu Capella. Na targach widziałam Ardoura wyeksponowanego w towarzystwie informacji o zdobytej nagrodzie Joy Trendy 2014 (można o tym przeczytać tutaj). Ranga tej nagrody nie jest mi znana 😉 Nie żebym miała coś ważnego przeciwko Ardourowi, ale jak dla mnie jest trochę nudny.
Rozmiary Ardour’a: 28-38 D-G
Ślubna Serenity
Ta seria pozostanie w niezmienionym kształcie i jest nawet nadal brandowana Masquerade by Panache (ciekawe, czy tylko do wyczerpania obecnych partii w magazynach). Weszła do kolekcji po raz pierwszy tej wiosny. Składa się, przypomnę, z plandża, straplessa i gorsetu w kolorze kości słoniowej, ozdobionych koronkami i perełką na mostku. Jak wszystkie ślubniaki, Serenity nie budzi we mnie większych emocji 😉 Zdjęcia możecie obejrzeć pod koniec notki o kolekcji wiosna-lato 2014, była także prezentowana na pokazie.
Pożegnanie z miękkością, i nie tylko
To już wszystko w pierwszej kolekcji Panache Black. Jak widzicie, poza opartym na Tango modelu Eclipse, nie ma w niej ani jednego miekkiego biustonosza. Nie wiem, czemu zrezygnowano z Orli, nie wspominając już o Persii, która przez pewien czas była nawet w bazówce. Szkoda mi ogromnie Orli – to było naprawdę konstrukcyjne osiągnięcie. Zaopatrzcie się w nią, póki jeszcze jest 🙂
Żegnamy się także z usztywnianą Rheą.
Jeśli chodzi o modele bazowe – jako bazowe jak dotąd określone zostały tylko dwa kolory modelu Ardour oraz ślubna seria Serenity. Nie wiem, czy i które z modeli Panache Black powrócą w kolejnym sezonie.
Detale
Wykończenia pozostają w podobnym stylu, co w ostatnich kolekcjach. Są złote elementy metalowe, choć nie zauważyłam na nich logo nowej marki. Zniknęły też (przynajmniej na próbkach nie zauważyłam) metalowe plakietki z logo marki, być może jeszcze nie zrobiono nowych 🙂 Jest też trochę biżuterii, całkiem ładnej, choć nie wszystkie ozdoby są równie udane (u mnie na pierwszym miejscu jest Eclipse, na ostatnim – Odette). Jeśli chodzi o materiały – sporo jest satyny, nieco koronek, poza panterkową Odette nie ma nadruków, nie ma też haftów (poza Serenity). Króluje stylistyczny minimalizm. Ramiączka bywają poszerzone, zdobione koronkami, w modelu Eclipse – ozdobione plisowanym materiałem.
Galeria i katalog
Kolekcja nie jest duża, więc i zdjęć niezbyt wiele, załapało się za to kilka par co ciekawszych majteczek 🙂 Zdjęć lajfstalowych było tylko kilka, toteż połączyłam wszystkie w jedną galerię.
[Katalog flash w serwisie flickr nie jest dostępny, przepraszamy.]
Pokaz
Zapraszam na filmik ze zmontowanych fragmentów pokazu, który odbył się na Targach Bieliźnianych So Chic (podobnie jak prezentacje wszystkich pozostałych marek należących do firmy Panache).
A teraz oczywiście jestem ciekawa Waszych reakcji. Co sądzicie o koncepcji nowej marki? Czy minimalizm i skupienie na najbardziej klasycznych kolorach się sprawdzi? Czy nie tęsknicie za dawnymi maskaradkami? Bo mnie jest ich wciąż szkoda… Nie podoba mi się, że kolory, hafty i nadruki pozostały głównie domeną marki Cleo, z której estetyką jest mi coraz bardziej nie po drodze. Gdzie przepych, bogactwo kolorów, nadruków, haftów dawnej Masquerade? Takie modele, jak Pandora, English Rose, Soria, Maia, że o Aragonie nie wspomnę – to styl, do którego tęsknię. Chciałoby się też za tak wysokie ceny otrzymywać naprawdę doskonałe konstrukcje i komfort, czego w moim odczuciu ostatnio w Masquerade brakowało i nie wiem, czy Panache Black pod tym względem ma szansę pozytywnie nas zaskoczyć. Jak sądzicie?
”Disco galaxy meets pin-up siren’’—that’s how this plus-size lingerie collection from Sculptresse by Panache was…
„Gwiazdy disco spotykają pin-upowe syreny” - tak opisano w katalogu tę kolekcję bielizny plus size…
Just when I thought I’d have to turn back to British or maybe German bra…
Gdy już wydawało się, że w dziedzinie „nowoczesny biustonosz bez fiszbin na duży biust” muszę…
Jak co roku o tej porze, spadają dojrzałe Elomczaki! 😊 Obiektywnie patrząc, kolekcja Elomi na…
Gdy masz większy biust i za sobą lata w stanikach na fiszbinach, zaufanie do modeli…
Komentarze
No dobra.
Tak szczerze całkiem? Nie podoba mi się totalnie NIC :(
Gdzie miękka Persia.? :(
A ja poproszę pudrową Lucię! Uwielbiam mój stanik Hestia, a ten model zdaje się być jeszcze doskonalszy.
Hmm, maskaradki przestałam kupować w okolicy czerwonej Antośki? Potem na pewno próbowałam Angie, Rosę, Orlę, ale żadna nie leżała. W sumie w porównaniu z Fauve maskaradki na mnie zawsze gorzej leżały, obwody bardzo mi nie podchodziły. Więc za Masquerade płakać nie będę, za Fauve i owszem. Dlatego pewnie z nowej kolekcji Panache Black nie zakupię żadnego stanika, ale z ciekawością będę czekać na Fantasie-Fauve.
Nosze tylko "zwykle" Panache i Cleo, nowa marka podoba mi sie wizualnie ale z 32hh raczej pozostane wierna "siostrom" Panache Black.
Gbyby tak wymieszac kolorystyke nowego Tango z konstrukcja Marcie, kupilabym bardzo chetnie. Tez mi troche nie po drodze ze stylistyka Cleo ale co zrobic jak moj biust najlepiej sie w Cleo czuje.
Wg mnie totalna porażka. Jedyne co mnie urzekło to Eclipse, ale osobiście za Tangiem nigdy nie przepadałam, więc to będzie miłość platoniczna odnośnie wyglądu zestawienia materiałów. Martwi mnie ta "napryskiwana" panterka, może się okazać nietrwała. Kolekcja jest nudna. Nawet bazówkę można zrobić zaskakującą, niezwykle elegancką i delikatną. Te staniki wg mnie nie mają nic z tego :C A szkoda.
łeeeeeeeee... fatalne... a odpowiadając na pytanie: w 2010 ;-)
ciekawam jak będzie z Fauve po przejęciu przez Fantasie. Lubiłam obie marki, więc mam nadzieję, że coś faktycznie z Fauve zostanie. Panache Black wyłącznie rozczarowuje.
A mi się osobiście nowa kolekcja bardzo podoba. Są to świetne konstrukcje, kryjące asymetrię w większości, nadające się także na miększe biusty po przejściach.
Nie tak jak niektóre wcześniej może i wizualnie przepiękne maskaradki (Chociaż za niektórymi seriami fakt tęsknię jak np. Coquette czy Tiffany), które nadawały się najczęściej na biusty młode, a halfy odstawały przy asymetrii.
Jednocześnie.. potrafię zrozumieć że dla prawdziwych stanikomaniaczek kolory może zbyt stonowane.. tyle że w praktyce Panie właśnie takie kolory kupują chętniej:) i właśnie do takich Pań ceniących elegancję i klasykę kierowana jest mam wrażenie ta kolekcja, chociaz wzór panterki jest wg mnie całkiem ciekawy (a krój jest Ardour'a) czy ten fiolecik śliwkowy.
Miski są pięknie domykające w nim jak w Emanuelle Fauve'a powiedziałabym chociaż to inny krój.
To kolekcja którą docenia się nabiustnie. Robiona pod to co się sprzedaje, a sprzedaje się wciąż najlepiej bazówka i modowe modele w kolorach bardziej klasycznych;)
Na widok Eclipse serce zabiło mi mocniej (stylistyka Miss Mandalay!), po czym powróciło z żalem do normalnego rytmu na wzmiankę o konstrukcji Tango....
Rada dla Panache: samą zmianą nazwy nie ożywi się sprzedaży - trzeba zwyczajnie zaproponować coś godnego uwagi.
Marnie, chociaż nie fatalnie. Kroje, które chętnie kupowałam czyli Orla, Angie i miski z jednym pionowym cięciem znikają, jak rozumiem. Christina i Jolie z Cleo, które są oparte na konstrukcji Masquerade mi nie pasują designem, a na wiosnę krój z jednym pionowym cięciem a'la Masquerade już się w Cleo nie pojawia. Pozostał mi praktycznie tylko Ardour i Serenity i to tylko w bazowych kolorach.
Mam nadzieję, że w Panache Black będzie jednak trochę koloru. Bordo i granat jest chyba wystarczająco ciemne?
chociaż przyznam szczerze - Ardour w soczystej ciemnej czerwieni i pięknym ciemnym niebieskim turkusie - to byłby cudny widok:)