Kategorie: Brafitting

Bra-fitting, czyli nadzwyczajna zwyczajność

Nie od dziś wielkim zaciekawieniem obserwuję, jaką karierę w naszym kraju robi pojęcie bra-fitting – przed kilkoma laty całkowicie nieznane, teraz obecne w pismach kobiecych, reklamach sklepów, bielizny, imprez (bra-fittingowych, a jakże)… Angielskie słówko wylansowane przez kobiety na Lobby Biuściastych przejęli i włączyli do swojego repertuaru specjaliści od marketingu. Pozytywne skutki nowej mody odczuwamy wszystkie – wreszcie w celu ubrania naszych DD-plusowych biustów nie jesteśmy zmuszone do prywatnego importu, robią to bowiem za nas nasi dystrybutorzy i sklepy, widząc w tym najwidoczniej coraz lepszy interes. Co więcej, ubierać nas zaczynają pomału firmy polskie. Jednym słowem – wiwat bra-fitting!

Zjawiska te od jakiegoś czasu nasuwają mi pewną refleksję, którą postanowiłam się z Wami podzielić. Otóż bra-fitting to nic innego, jak dobieranie stanika. Czemu wypowiadam tę oczywistość? Bo zaczynam mieć wrażenie, że reklama kreuje pojęcie bra-fittingu jako czegoś niezwykłego, wyjątkowego, dostępnego w nielicznych sklepach i dzięki nielicznym markom – „bieliźnie bra-fittingowej” (spotkałam się z używaniem takiego terminu).

Kobieta może więc dziś po prostu pójść do sklepu i kupić sobie stanik, albo – jeśli nadąża za trendami – poddać się bra-fittingowi czy też zakupić bra-fittingową bieliznę. Myślę, że kwestią czasu jest pojawienie się specjalnych butów shoe-fittingowych (w odpowiednim zakresie rozmiarów, obejmującym nie tylko długość, ale i np. szerokość – coś, na co w Polsce wciąż czekamy), oraz odzieży clothes-fittingowej (tu w pewnym sensie prekursorką jest moja ukochana firma BiuBiu – ale ona rzeczywiście jest wyjątkowa i lepiej pasowałoby określenie: breast-fittingowa ;-), która – o rewolucjo! – szyta byłaby w większej liczbie rozmiarów niż, powiedzmy, pięć! (oj, chętnie zobaczyłabym taką rewolucję w niektórych markach…) 😉 Bielizna, odzież i obuwie, które pasują – toż to niesamowite! Brzmi trochę absurdalnie, prawda? Dlaczego?

Dlatego, że dla nas, jako konsumentek, odpowiednia liczba rozmiarów i krojów do wyboru – tak, by każdy biust, stopa i ciało mogły się odpowiednio ubrać – powinna być czymś absolutnie oczywistym. To nieco bałamutne pojęcie „bielizny bra-fittingowej” nie oznacza niczego innego, jak po prostu bieliznę szytą w szerokim zakresie rozmiarów. To prawda, że w dużych zakresach rozmiarów specjalizują się obecnie konkretni producenci i tworzone przez nich marki. Ale czy owa bra-fittingowość sprawia, że bielizna ta staje się wyjątkowa, rządzi się innymi prawami i stawiamy jej inne wymagania? Dobrego podtrzymania biustu i prawidłowego układania się wymagamy przecież nie tylko od biustonoszy marek Freya, Panache czy Curvy Kate, ale po prostu od wszystkich biustonoszy. Od Triumpha w rozmiarze 75B też. To działa też w drugą stronę – od brytyjskich marek DD-plusowych mamy prawo wymagać komfortu, urody i efektownego eksponowania biustu, bo ich produkty służą do noszenia – nie tylko „do bra-fittingu”.

W całym biuściastym ruchu konsumenckim nie chodzi bynajmniej o ubranie całej Polski w inne marki bielizny niż dotychczas, tylko o sprawienie, by wszystkie kobiety zyskały dostęp do biustonosza we właściwym dla siebie rozmiarze, odpowiedniej jakości. Żeby było im wygodnie, niezależnie od tego, czy powinny nosić 80C, czy 65H. Chodzi o to, by coraz więcej kobiet potrafiło ocenić dopasowanie i jakość stanika oraz dokonać odpowiedniego zakupu, wspierając tym samym te firmy, których produkty odpowiadają ich wymaganiom. To kolejna oczywistość, warta jednak czasem wyjaśnienia, zwłaszcza tym, którzy na ten ruch konsumencki patrzą z zewnątrz czy też od niedawna.

Doskonale wiemy, że znane nam marki DD-plusowe to wcale nie jest bielizna idealna, która zadowoli każdy biust – dowiadujemy się tego na co dzień, na forach czy w komentarzach, widać to np. po Waszych wypowiedziach nadesłanych na Wygodny Konkurs, wiedzą o tym nasze bra-fitterki. Problemy dotyczą konstrukcji, materiałów, i jest ich całkiem sporo – mamy nadzieję, że dzięki zaangażowaniu konsumentek będą one stopniowo rozwiązywane.

Podsumowując – coś, co ze zrozumiałych względów promuje się jako rewolucyjną nowość (bo i jak inaczej przyciągnąć klienta?), jest tak naprawdę czymś absolutnie i dogłębnie zwyczajnym. Ta zwyczajna rzecz nazywa się dopasowany stanik 🙂

[Zdjęcia zostały zrobione w warszawskim salonie LiParie. Warto odnotować, że przedstawiają wyłącznie bieliznę marek polskich, w rozmiarach zbliżonych do rozmiaru autorki – co miało stanowić ilustrację postępu na rynku :-)]

Komentarze

  • Dzięki Kasico za ten ważny i pouczający tekst! Też zauważyłam taki trend, że pojawia się nowe, egzotycznie i poważnie brzmiące słowo, którym z uporczywym maniactwem przerzucają się producenci, dystrybutorzy czy handlowcy. To takie inne przedstawienie normalności, a raczej podanie czegoś, co powinno z założenia być sprawą podstawową - jako super luksusu. Jako zdeklarowana antynikotynka powtarzam to sobie zawsze na przykładzie palenia na przystankach - czasem muszę walczyć o świeże powietrze czekając na tramwaj, podczas gdy ono normalnie mi się należy i to raczej potencjalny palacz powinien zabiegać o to, by pozwolono mu zapalić :P
    Wracając do bra-fittingu - momentami odbieram to jako "reklamowe naciągactwo", w końcu każda bielizna z założenia powinna być dobrze dopasowana i spełniająca założenia konstrukcyjne. Ale tak jak niektórym klapki na oczy spadają przy np. "oddychających materiałach", czy "inteligentnym proszku", tak dla pewnej grupy odbiorców i to słówko pewnie stanie się magicznym słowem-kluczem.

  • Bardzo mądry i potrzebny tekst. Prześlę linka paru koleżankom, które trochę się podśmiewają z mody na bra-fitting.

  • Widzisz, Kasico, to że dobrze dobrany stanik dla każdej z nas jest absolutną podstawą, niezależnie od tego jakiej jest marki... nie jest wcale znowu takie oczywiste dla reszty świata poza Lobby ;) Media bombardują nas z każdej strony przesłaniem, że ciągle jesteśmy zbyt.. jakieś. Zbyt grube, chude, niskie, wysokie, owłosione mamy zbyt duże, małe, wiszące, sterczące, wiotkie czy asymetryczne piersi i podają miliard cudownych (i kosztownych) sposobów na to, aby dopasować się do jedynie słusznego wzorca piękna. Broń Boże, żeby tylko nie dopuścić do tego, żebyśmy były zadowolone ze swojego wyglądu, bo kto wtedy będzie napędzał ten cały biznes kosmetyczno-farmaceutyczno-dietetyczno-chirurgiczny? ;) Nie wspominając już o tym, że często osoba która postanawia mieć w nosie te wszystkie 'mądre' wskazówki, często zostaje zrównana z ziemią przez 'życzliwe' koleżanki (świetnie napisała o tym jedna z naszych foumek na swoim [a=jezyna.blox.pl/2010/08/Kobieta-kobiecie-wilczyca.html]rewelacyjnym blogu[/a]).

    W tym momencie bra-fitting jest dla mnie czymś więcej niż tylko dobraniem odpowiedniego rozmiaru i kroju stanika - bra-fitterka jest często pierwszą osobą, do której przychodzi kobieta z problemem ('bo widzi pani, ja mam tak ogromne i niewymiarowe piersi, że na nie to juz się nic nie znajdzie...') i słyszy, że problem nie leży w niej, tylko ofercie większości marek. I że wcale nie musi się dopasowywać do jedynego słusznego wzorca, bo to staniki (ubrania, buty, itp... - z chęcią powitałabym buty fittingowe ;)) mają być dopasowane pod kątem jej potrzeb. Dla wielu brzmi to zupełnie jak jakaś herezja - wystarczy spojrzeć na odpowiedź pewnego gościa pod komentarzami moim i Klawiatury na [a=antyproana.blox.pl/2010/08/Co-sie-stalo-z-Crystal-Renn.html#ListaKomentarzy]kolejnym z moich ulubionych blogów[/a].

    Co prawda, bra-fitting trwa stanowczo zbyt krótko żeby utrwalić nasze 'rewolucyjne' podejście w głowie nowouświadomionej kobiety, ale kropla drąży skałę :)

  • Świetny tekst. Bo czymże jest bra-fitting, jeśli nie zmianą świadomości? Bardzo prosta rzecz - dopasować stanik do biustu, a nie biust do stanika. Rzecz do siebie, a nie siebie do rzeczy. Akcje marketingowe znanych marek z jednej strony są tu krokiem naprzód, z drugiej - potencjalnym "zniechęcaczem". Zwykła pani z bieliźniaka myśli, że wydziwiamy z bra-czymś tam, bo ona z _taką_ bielizną nie ma styczności i "normalne" klientki nie będą takiej chciały (cena). "Normalna" klientka idzie kupić stanik do "normalnego" sklepu i wybiera najmniejsze zło.

    W czasie ostatnich upałów miałam okazję zaobserwować, że część pań o figurze "średnia krajowa" (nieduży lub średni biust, obwodowo 70-75-80) ma przyzwoicie dobrane biustonosze. W sumie żadne odkrycie, na tę część akurat szyją masowi producenci. I cała sztuka w tym, żeby zaczęli szyć na biusty powyżej i poniżej tej średniej (Patrzcie, dla tych kobiet szyjecie, wyglądają super w waszej bieliźnie, ale wszystkie chciałyby, żeby dopasowanie tak wyglądało w ich rozmiarze, u was nic nie znajdą) . Jak widać ze zdjęć Kasicy - niektórzy szyją - i sprzedają je przez "uświadomione" sklepy i przez internet. I tak mamy dużą lukę na linii producent-"zwykły" bieliźniak. Jeśli producent razem z produktem nie sprzeda sklepom idei idealnego dopasowania, to "klientki im tego nie kupią", "nie ma sensu szyć dla tej niszy", a to bra-coś tam to jakieś wydziwianie.

    Znane marki rozdmuchały marketing wokół obco brzmiącego bra-fittingu, ale inni producenci będą poniekąd zmuszeni zrobić to samo (oczywiście mogą na swój sposób, w tym cała rzecz). A my, lobbystki, możemy uświadamiać każdej zainteresowanej, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Tutaj nieoceniona jest Piersiówka by butters - nie odstrasza obcymi wyrazami, a przekonuje :)

  • Kasico, każda z nas przyzna Ci rację.
    Dobrze dobrany biustonosz to powinna być zwyczajna rzecz. Nikogo nie dziwić, ani wprawiać w stan euforyczny. TO POWINNO BYĆ NORMALNE.
    Czemu więc często jest tak, że słyszę ale mam biust, wreszcie nie w okolicy pasa!, albo ja mam piersi, ja naprawdę mam piersi!?.
    Autentycznie - jeszcze wciąż większa część kobiecej populacji nie zdaje sobie sprawy z tego, że nosi źle dobrany stanik. Bo tak ma być, bo moja mama też miała zawsze kłopot ze znalezieniem biustonosza, to i ja mam
    Nie wiem, nie mam pomysłu, jak naprawdę szybko i skutecznie zmienić ten stan.
    Jestem pełna uznania dla polskich producentów, którzy odważyli się szyć szerszą rozmiarówkę a także dla firmy So Chic! za inicjatywę Kliniki Stanika. Ale to są wciąż rzadkie perełki w skali kraju.
    Czy słowo bra-fitting powinnyśmy kojarzyć z rewolucyjnymi zmianami?
    Wziąwszy pod uwagę zgrzebną i ubogą przeszłość bieliźnianą Polek (zarówno w kwestii oferty bielizny jak i rzetelnej wiedzy) chyba jednak tak :) Starać się teraz trzeba, by cała otoczka wokół dobrego dopasowania kojarzyła się pozytywnie. Po to, by kobiety chciały i potrafiły dobrać sobie samodzielnie biustonosz. Niekoniecznie taki za 200zł.
    Ach, gdybym miała sklep stacjonarny, to byłabym chyba pierwszą stanikową, przedsklepową performerką :)
    A tak wyżywać się w virtualu muszę. Inaczej się uduszę ;)

  • Świetny tekst - pouczający i taki... ożywczy. Niby zwyczajny, a nadzwyczajny :-) Kasico, wiesz, że bardzo cenię stanikomaniackie recenzje, przeglądy kolekcji i plebiscyty - ale przeczytać Twój esej to wyjątkowa przyjemność! :-)

Ostatnie

Winter galaxy. Sculptresse AW24 collection

”Disco galaxy meets pin-up siren’’—that’s how this plus-size lingerie collection from Sculptresse by Panache was…

2 dni temu

Zimowe gwiazdy. Kolekcja Sculptresse jesień-zima 2024

„Gwiazdy disco spotykają pin-upowe syreny” -  tak opisano w katalogu tę kolekcję bielizny plus size…

6 dni temu

Soft Freedom. Review of the Samanta Alex A530 Bra

Just when I thought I’d have to turn back to British or maybe German bra…

1 miesiąc temu

Miękka wolność. Recenzja biustonosza Samanta Alex A530

Gdy już wydawało się, że w dziedzinie „nowoczesny biustonosz bez fiszbin na duży biust” muszę…

1 miesiąc temu

Dżungla i inne bogactwa. Kolekcja Elomi jesień-zima 2024

Jak co roku o tej porze, spadają dojrzałe Elomczaki! 😊 Obiektywnie patrząc, kolekcja Elomi na…

2 miesiące temu

Odłącz się! Recenzja biustonosza bez fiszbin Elomi Downtime Bralette

Gdy masz większy biust i za sobą lata w stanikach na fiszbinach, zaufanie do modeli…

3 miesiące temu