Niedawno przez media przetoczyła się kolejna wrzawa związana z tematyką plus size. Oto znana amerykańska marka Lane Bryant, sprzedająca ubrania od rozmiaru 14 do 32 (wedle niektórych przeliczników amerykańskie 14 oznacza brytyjskie 16, wg innych nawet 18 – więc zakres sporych rozmiarów naprawde spory) wypuściła w świat kampanię reklamującą swoją linię bielizny – Cacique. W kampanii wzięły udział dziewczyny o pulchnych, lecz kształtnych ciałąch – młode, piękne, niektóre z nich znane (choć osobiście kojarzę tylko modelkę plus size, Ashley Graham). W krótkim czarno-białym filmie dziewczęta pozują w bieliźnie w naturalny, radosny sposób, mówiąc do kamery, że czują się sexy. Pada zdanie „Ależ nudno byłoby, gdybyśmy wszystkie były takie same”, a na koniec hasło: „I’m no angel. I’m all kinds of sexy!”. Fajny przekaz, nieprawdaż? Do tego firma zachęca wszystkie kobiety do robienia sobie selfików z hasztagiem #ImNoAngel i publikowania ich we wszystkich możliwych social mediach.
Postanowiłam napisać parę słów, o co w tym wszystkim chodzi, zwłaszcza że całość ma co nieco wspólnego z bra-fittingiem (jeśli przyjrzałyście się filmowi powyżej – to już się domyślacie), a także o wydarzeniu związanym z tąż kampanią, w którym Redakcja wzięła udział w zaprzeszły piątek 🙂
Aniołki Wiktorii
Co chcą nam przekazać dziewczyny z reklamy Cacique? Jeśli choć trochę znamy amerykański rynek, w haśle „I’m no angel” odczytamy aluzję bynajmniej nie do „Aniołków Charliego”, lecz do „aniołków” – modelek marki Victoria’s Secret. „Sekret Wiktorii” to najbardziej znana w USA marka bielizny. Słynie ona z corocznych pokazów, w których biorą udział starannie wyselekcjonowane modelki, nazywane „angels” i kreowane na wzorce kobiecej urody.
Nietrudno zauważyć, że wszystkie „aniołki” reprezentują ten sam typ sylwetki – bardzo szczupłe ciało i wyraźny, choć nieduży biust. Pokazy VS to gigantyczne show, w których bielizna w gruncie rzeczy schodzi na drugi plan, przyćmiewana przez efektowne, fantastyczne (i okropnie kiczowate 😉 kostiumy. Może to i dobrze, bo anielskie skrzydła, jak podejrzewam, kryją podjeżdżające na plecach, za luźne obwody. Marka Victoria’s Secret bowiem nie zawraca sobie zbytnio głowy brafittingiem, oferując zakres rozmiarów do miseczki DD (czasem „nawet” DDD), od obwodu 32 (70).
W środowisku anglojęzycznych bra-blogerek Victoria’s Secret jest wręcz uważana za wroga numer jeden. Według autorki Busts4Justice należy ona do firm, które ponoszą winę za to, że kobiety w USA przez całe życie noszą niewłaściwy rozmiar biustonosza. Trudno nie podzielać tej niechęci, patrząc na promowane przez VS wzorce dopasowania bielizny. Wśród krojów króluje push-up, a na wybiegu – maksymalne ściśnięcie i wypchniecie biustu. Często odnosi się też wrażenie, że to superjędrne biusty dziewczyn podtrzymują staniki, a nie odwrotnie.
Wszystko to nie byłoby zbytnio warte uwagi – ot, jeden z wielu producentów push-upów w niewielkim zakresie rozmiarów, który ma sprawny marketing – gdyby nie fakt, że Victoria’s Secret pozostaje największym amerykańskim producentem bielizny (w 2012 roku wartość sprzedaży przekroczyła 6 miliardów dolarów), o najbardziej rozpoznawanej marce. Mieszkasz w US i nie nosisz VS? To znaczy, że nie istniejesz. W sytuacji, gdy popularność dobrego brafittingu i bielizny o rozmiarach wykraczających poza archaiczne A-D jest wciąż niewielka, nasze koleżanki z USA mają naprawdę kiepski wybór. Możemy sobie tylko wyobrażać, ile kobiecych kompleksów „wyprodukowała” za Oceanem firma, w której rozmiary tak naprawdę nie mieści się większość populacji i ile kobiet, którym udaje się, pozornie, zmieścić w rozmiarówkę, tak naprawdę powinno nosić zupełnie inny rozmiar.
Idealne ciało?
Wróćmy jednak do modelek i wzorców. Co jeszcze warto wiedzieć o Victoria’s Secret? Całkiem niedawno, w zeszłym roku, w mediach powstał szum związany z kampanią kolekcji biustonoszy VS o nazwie „Body”. Promował ją plakat z wizerunkami „aniołków” o wyjątkowo szczupłych sylwetkach (plus standardowa dawka retuszu) i hasłem „The Perfect Body” (dosłownie: Idealne Ciało).
Powstała petycja przeciwko tej kampanii, w której żądano, by VS „przeprosiła i wzięła odpowiedzialność za niezdrowy, niszczący przekaz na temat kobiecych ciał i ich oceny, zawarty w tej kampanii” tudzież „zmieniła hasła reklamowe dotyczące kolekcj Body na takie, które nie będą promowały niezdrowych ani nierealistycznych standardów piękna”. Petycja zebrała 30 tys. podpisów (jak mówi Wikipedia). VS co prawda nie przeprosiła, ale hasło zmieniła na „A Body for Every Body”, co brzmi, nie da się ukryć, znacznie lepiej, jeżeli zależy nam na promowaniu różnorodnych wzorców piękna. Który to pomysł zasadniczo popieram.
I uwaga: nie chodzi o to, że szczupłość, czy nawet chudość nie jest piękna. Jest. Również. Chodzi o to, że piękno niejedno ma imię. Jesteśmy różne. Nie wolno narzucać kobietom jednego wzorca, szczególnie iż dla wielu, może nawet większości, jest on niemożliwy do osiągnięcia.
Nietrudno sie domyślić, że grupa docelowa marki Cacique składa się właśnie z tych kobiet, które nie mieszczą się w kanonie Victoria’s Secret. Nie ma dla nich miejsca wśród „aniołków”, choćby dlatego, że biustonosze Cacique mają rozmiary od obwodu 36 (80) do 54 (125) i miseczki do amerykańskiego H, które posądzam o bycie mniej więcej ekwiwalentem brytyjskiego G. To typowa rozmiarówka dla kobiet tęższych, choć z biustem raczej ze środkowej, niż górnej strefy. Dlatego bardzo celny jest przekaz: Nie jestem „aniołkiem” VS, wyglądam inaczej niż one i nie wstydzę się tego, a wręcz – czuję się atrakcyjna i sexy. Dla mnie – super… To mógłby być wstęp do przekazania kobietom w USA, że po pierwsze: nie muszą próbować na siłę wciskać się w rozmiarówkę VS, by być atrakcyjnymi kobietami. A po drugie: ich biusty nie muszą wyglądać jak biusty „aniołków”, i że dla zarówno wygody, jak i wyglądu warto zadbać o prawidłowe dobranie rozmiaru. A po to – udać się do firmy, która takowe rozmiary oferuje, w zestawie z kompetentnym bra-doradztwem… Niestety szansa na to ostatnie nie została wykorzystana.
Cacique, naucz się bra-fittingu!
Weteranki bra-dopasowania już w pierwszej sekundzie filmu zauważą miseczki trącące malizną…
W 17. sekundzie nie jest lepiej. Mimo że nie mamy tu do czynienia z pełnym profilem, bułkę widać świetnie, a mostek stanika znajduje się daleko od mostka Ashley Graham.
Ten look mogło uratować tylko zręczne ujęcie z przodu plus wciśnięcie sobie mostka siłą między piersi, choć i to nie zniwelowało całkowicie wrażenia, że piersi modelki ledwie mieszczą się w miseczkach:
Poniższa fotka przywodzi na myśl, jako żywo, dopasowanie rodem z Victoria’s Secret! Na filmie ten model wygląda nawet lepiej niż na tym zdjęciu. Miseczki stanika wydają się tylko przygniatać obfity biust Ashley Graham, zamiast go obejmować i podtrzymywać:
Jednym słowem, świeżo upieczona Stanikomaniaczko, która niedawno weszłaś tu z ciekawości: NIE RÓB TEGO W DOMU 😉 Tak nie wygląda właściwie dopasowany biustonosz.
Kłopoty z odstającymi mostkami miała nie tylko Ashley. Oto inny przykład:
Drogie dziewczyny plus size, jeśli czytacie ten wpis – uwierzcie mi, nie musicie przemocą wciskać piersi w miseczki Waszych staników! W dopasowaniu biustonosza nie o to chodzi. Są firmy o znacznie szerszej rozmiarówce miseczek niż amerykańska Cacique. Większość z Was naprawdę, bez wysiłku, się zmieści!
Dlaczego poparłam akcję #ImNoAngel
A teraz przyznam Wam się, że mimo brafittingowych kiksów kampanii Lane Bryant/Cacique uznałam, że akcja z hasztagiem i hasłem „Jam nie aniołek” warta jest poparcia. Sama też poczułam potrzebę zamanifestowania, że chociaż, po pierwsze, moja figura ani nigdy nie będzie podobna do sylwetki typowego „aniołka”, a po drugie, nigdy nie zmieszczę się w żaden z modeli staników VS – to jednak czuję się z tym OK. A przede wszystkim zasługuję na to, by cała masa innych firm dbała o moje potrzeby, w tym bieliźniane. Uznałam, że w ten sposób wyrażę solidarność z tymi wszystkimi kobietami, które również nie są „aniołkami”, a chciałyby nosić dobrze dopasowaną bieliznę i wyglądać super! A jednocześnie marzenie o tym, by pewnego dnia marka Victoria’s Secret przestała definiować wyobrażenie przeciętnej kobiety o tym, jak ma być dopasowany biustonosz… Jak to zrobiłam?
Polskie nie-aniołki
Tu mały zwrot akcji. Drugim pretekstem do stworzenia tej notki, oprócz marki Cacique i jej mniej lub bardziej udanych reklamowych pomysłów, był event, w którym wzięłam udział 18 kwietnia, i na którym powstała poniższa fota:
Nasze grupowe #ImNoAngel. Foto: X-Lady.
W spotkaniu pod patronatem Big Bazaar i Vlogmag wzięły udział polskie blogerki plus size, modelki, fantastyczna bra-fitterka Iza z Lady’s Place oraz niżej podpisana (ta blondyna na samym dole 🙂 W wegetariańskiej kafeterii Kubek i Ołówek popijałyśmy kawę i gadałyśmy. Blogowe dziewczęta na czele z Adore My Size zrobiły sobie masę fotek, na których doskonale widać, że kobiety plus size są piękne, urocze, śmiałe, noszą się kolorowo, uśmiechają od ucha do ucha i są z siebie dumne.
Pozdrawiam wszystkie dziewczyny, które poznałam – mam nadzieję, że wspólnie z Sylwią dostarczyłyśmy Wam trochę pożytecznego info na temat biustonoszy i że nie byłyśmy zbyt nachalne w naszych zapędach do nawracania Was 🙂
Podziękowania lecą więc do: Adore My Size, Szafa Size Plus, X-lady, Super Size XL, Paula Perez, Loti Size Plus, Maxi Kraina, Curves To Love, Gruba Przesada, Żona na niby. Specjalne ciepłe pozdrowienia dla Grubej Przesady, która nie prowadzi bloga, lecz profil na fejsie, a prywatnie jest super uroczą i wesołą kobietą, marzącą o rozkloszowanych sukienkach dla figury typu jabłko. Życzę spełnienia marzeń, a w razie jakichkolwiek stanikowych pytań zapraszam 🙂
Inne relacje ze spotkania zobaczycie:
– u X-lady
– u Adore My Size
– w serwisie Vlogmag
– w blogu Plus Size by Paula Perez
Prawdziwa różnorodność?
I jeszcze słówko krytyki na koniec. Kampania I’m No Angel spotkała się także z zarzutami, niezwiązanymi bynajmniej z bra-fittingiem 🙂 Zarzucano jej między innymi, że jest skierowana przeciwko osobom szczupłym (dlaczego tak nie jest – było słówko wcześniej), a także, że prezentowanym przez nią wzorcom kobiecej urody również daleko do różnorodności. The Militant Baker słusznie zauważa, że dziewczyny reprezentują w gruncie rzeczy jeden typ – zgrabnej sylwetki o kształcie zbliżonym do klepsydry. Kobiety z reklamy nie mają również widocznych niedoskonałości skóry, brak też wśród nich osób w dojrzałym i starszym wieku. Wszystkie są młode, gładkie i sprawne. Z tym zarzutem trudno się nie zgodzić.
Finalistki „Star in a Bra”, konkursu marki Curvy Kate
Pamiętacie zapewne, jak niedawno przy okazji konkursu Star in a Bra tęskniłam również za większą różnorodnością sylwetek wśród biuściastych modelek. Mam nadzieję, że kiedyś stanie się ona faktem. Mam też nadzieję, że pewnego dnia nikogo nie będzie dziwić dziewczyna o figurze jabłka w kolorowej, rozkloszowanej sukience.
PS. Coś dla miłośniczek fajnych akcji z hasztagami – polecam też kilka słów o innym wydarzeniu, w którym także wzięłam udział – #noszedobrebiustonosze 🙂 Szukajcie na fejsie i instagramie 😉
”Disco galaxy meets pin-up siren’’—that’s how this plus-size lingerie collection from Sculptresse by Panache was…
„Gwiazdy disco spotykają pin-upowe syreny” - tak opisano w katalogu tę kolekcję bielizny plus size…
Just when I thought I’d have to turn back to British or maybe German bra…
Gdy już wydawało się, że w dziedzinie „nowoczesny biustonosz bez fiszbin na duży biust” muszę…
Jak co roku o tej porze, spadają dojrzałe Elomczaki! 😊 Obiektywnie patrząc, kolekcja Elomi na…
Gdy masz większy biust i za sobą lata w stanikach na fiszbinach, zaufanie do modeli…
Komentarze
W tej fotografii Curvy Kate pani druga od prawej uosabia problem niskich osób z dużą miską i małym obwodem?! Bo nie wygląda to dobrze. :/
@ekstaza_w_masle, a może ona ma takie zawieszenie, że nie dało się inaczej? Nie wygląd to także źle :)
@kasica_k, dzięki Tobie polubiłam profile Big Bazaar i Vlogmag na facebooku !
Zazdroszczę spotkania, ale widzę, że dziewczyny z brafittingiem miały już do czynienia (świadczą o tym zdjęcia), więc miło zapewne było im usłyszeć od Was (Ciebie Kasico i Sylwii), że mają dobrze dopasowane staniki :)
Być może wyda się kontrowersyjnym to, co napiszę jak donosi moja zaufana korespondentka - sporo drobnobiuściastych, uświadomionych Polek w USA nosi VS i bardzo sobie chwali komfort, dopasowanie i jakość tych staników; trzeba tylko wiedzieć JAK zabrać się do tej marki. Ponoć obwody tak szybko się nie rozciągają i 65-ki zapinając się w 70-kach najciaśniej noszą je z powodzeniem co najmniej rok, co przy amerykańskich zarobkach nie jest fanaberią. Słyszałam też sporo pozytywów pod adresem VS-owych brafitterek, że nie narzucające się, są taktowne i ciężko je czymś zaskoczyć (na przykład płcią czy oczekiwaniami ).
Problemem jest raczej PR marki wmontowujący nam czip, który emituje fale promującechudość? biust do miski góra E? długie włosy? skrzydła ;)? Ale uważam, że z tym każda pragmatyczna Polka sobie poradzi.
Akcja #noszedobrebiustonosze to poryw serca, impulsywne, jednoczesne działanie kilkudziesięciu zakręconych na punkcie brafittingu kobiet z różnych stron Polski. Nie znamy się wszystkie osobiście, ale łączy nas jedna idea by nosić dobre (dopasowane, dobrej jakości i w odpowiedniej konstrukcji) biustonosze. To niesamowite uczucie, gdy rzucasz hasło, a świat odpowiada na Twoich falach, prawda? :D :D :D
Faktycznie, nie zazdroszczę niskim o dużej misce i małym obwodzie...
@Renulec - bardzo ciekawa relacja. Czytuję wiele anglojęzycznych blogów (większomiskowych jednak) i tam pada sam hejt na VS.
@kasica_k - na tę różnorodność jest szansa. Firmy zaczęły przeliczać, że im się to opłaca (sesja dla Bohoboco z uroczym rudzielcem o typowej modelkowej figurze i starszą panią typowo nietypową w sesjach wizerunkowych firm odzieżowych ;) ). Pamiętam, że w ciągu ostatnich 2 lat było coś jeszcze jako idealny przykład, ale nie mogę sobie przypomnieć.
Na uwagę zasługuje również sposób proponowany przez VS, które oni nazywają perfect fit- obwód pod biustem mierzony z tyłu na wysokości obwodu a z przodu nad biustem? Nie rozumiem zupełnie tej metody, która daje zawyżone i niewiarygodne wyniki. Jak ogladalam filmik na stronie VS aż się we mnie gotowało
niestety nie mam pozytywnego zdania o akcji ImNoAngel, z racji tego, na co zwróciły niektóre dziewczyny uwagę - że tam też jest "promowany" jeden model sylwetki. niestety, jestem osobą za grubą na "idealny" rozmiar i za chudą na plus size, i myślę, że "reprezentuję" znaczną większość kobiet, niezależnie od typu figury czy rozmiaru biustu. kiedy mówię komuś o problemach ze znalezieniem spodni, słyszę "przecież jesteś szczupła", ale kiedy rzeczywiście już muszę te spodnie znaleźć, jakoś dziwnie nie mieszczę się w standardowej "szczupłej" rozmiarówce 38/M. znajduję za to spodnie 40-42 - co to o mnie mówi? bo "plus" to jest 44-46 i wyżej.
to jest bardziej realny problem niż może się wydawać, abstrahując już od samej problematyki z doborem stanika (z którą też się notabene zmagam, jako "szczupła" osoba z dość dużą jak na "standard" miską). i o ile na początku (dwa lata temu) z definicji podobały mi się absolutnie wszystkie akcje z modelkami plus, teraz takie akcje mnie bynajmniej nie przekonują - żeby nie powiedzieć, że mnie zniechęcają, bo pokazuje się, że są albo kobiety 0, albo 50. to jest nienormalne. nie pokazuje się kobiet pomiędzy. te podziały są bez sensu, bo to właśnie takich (nas) jest większość. tak się właśnie tworzą podwójne standardy, i tylko po to, żeby dowiedzieć się, że nie pasujesz do żadnego z nich.
Co do straplessa Curvy Kate - powiem szczerze, jestem i tak pozytywnie zaskoczona tym, że on na tylu osobach jakoś leży (a przynajmniej tak to wygląda na fotce) - bo na mnie niestety nie leży w ogóle :-) Jedno z większych rozczarowań ostatnich sezonów :( Ta dziewczyna z prawej jest odchylona lekko do tyłu, bo ma podniesioną rękę, a Luxe z przodu i trochę od dołu rzeczywiście tak wygląda.
@renulec, miło mi, że powiększyłam Twoją liczbę lajków ;)
Jeśli chodzi o VS - rzeczywiście o jakości słyszałam dużo dobrego, natomiast o brafittingu tamże czytałam na blogach same krytyczne uwagi o wciskaniu w niewłaściwe rozmiary itp. - to, co znamy z dawnych czasów i własnego podwórka. Może jednak i tam dzieje się jakiś postęp? Tak czy owak - nie bulwersuję się już specjalnie VS, oraz wierzę, że ziarno brafittingowe zostało w US już zasiane i w końcu masowo wykiełkuje. Tylko smuci mnie, że taka Lane Bryant w popularnej kampanii nadal wysyła w świat takie słabe wzorce, jeśli chodzi o dopasowanie. Reklama bielizny plus size to akurat wymarzona okazja, by pokazać dopasowanie dobre - bo jak pierś duża, to wszystko jest bardziej widoczne i można uzyskać naprawdę spektakularne efekty dobrym stanikiem (jak np. w Effuniakowym "przed" i "po" z tego obrazka: http://www.ewa-michalak.pl/data/include/img/links/1372762506.jpg
@Paulina Angelika, masz rację, w dziedzinie różnorodności rzeczywiście dzieje się teraz więcej niż jeszcze parę lat temu. Ludzie chyba są już zmęczeni przyrównywaniem do jednego wzorca i naprawdę łakną jakiegoś urozmaicenia. Takie kampanie na pewno bardziej przyciągają teraz uwagę. Ale to ciągle jeszcze kropla w morzu potrzeb moim zdaniem :)
@BasiaG, niezupełnie mogę się z Tobą zgodzić. W #ImNoAngel nie pada żadne dolne ograniczenie rozmiaru - akcja jest otwarta dla wszystkich sylwetek, które, powiedzmy, nie czują się podobne do "aniołków". Te ostatnie zaś to raczej strefa 34-36. Moim zdaniem dziewczyna w rozmiarze 40-42 spokojnie się łapie ;) Ja dwa rozmiary temu też bym wzięła udział. Co zaś do wymiarów samych modelek z tej kampanii, to one nie wyglądają jak typowe XXLki, a raczej takie "pomiędzy", czyli właśnie 44-46 (jeśli mają większe rozmiary, to dlatego, że są wysokie). Do tych prawdziwie dużych brakuje im co nieco. Nie widuję specjalnie kampanii reklamowych z rozmiarami z okolic 50... Ashley Graham nie jest grubaską, to po prostu dorodna kobieta :-) Nosi rozmiar US 16, co się tłumaczy na jakieś 46-48. Gdybyś ją przeskalowała do przeciętnego wzrostu (bo mierzy 175 cm), to by pewnie wyszły właśnie okolice 42... Ale chyba rozumiem, co chcesz powiedzieć, o byciu "pomiędzy" - ja ze swoim 44-46 też nie jestem ani typową XXL z amerykańskich blogów plus size, ani tym bardziej "aniołkiem". Jednak opcji dla siebie widzę coraz więcej, a gdybym zeszła o rozmiar-dwa w dół, to ubrałabym się już w każdej sieciówce. Znacznie gorzej mają kobiety w okolicy rozmiaru 50, zwłaszcza na naszym rynku - wyboru dla nich praktycznie nie ma. Sylwetka przy tych naprawdę dużych rozmiarach również często różni się od promowanej wszędzie klepsydry i pasują wtedy zupełnie inne ciuchy. Ogólnie zaś - jestem zwolenniczką różnorodności prawdziwej, a nie skupiania się na skrajnościach, i w tym sensie chyba się zgadzamy.
Bardzo mnie ucieszyła ta notka, ze względu na swój ideowy charakter. Brakuje mi notek uświadamiająco- akcyjnych w porównaniu do reklamowo- marketingowych, których udział od czasów początków tego bloga bardzo się zwiększył.
Myślę ,że póki są klientki nie znajdujące dla siebie żadnej oferty która by zaspakajała ich potrzeby "stanikowe" pod względem konstrukcyjnym i rozmiarowym, takie wpisy i akcje są bardzo potrzebne, nawet jeśli popierana akcja tylko połowicznie dotyka problemu. Ale od czegoś trzeba zacząć.. Ciekawa jestem tylko , czy po zrobieniu rewolucji w Polsce i krajach sąsiednich jesteś Kasico w stanie "ruszyć bryłę z posad świata ;-) " nawet za oceanem?
Przy okazji - w artykule o firmie Ewy Michalak pojawił się wątek starszej modelki; ja, jako osoba, która w tym roku zostawi za sobą półwiecze, i której specyficzne potrzeby obejmują nie tylko niszowy rozmiar ale i nadgryziony zębem czasu stan biustu myślę, że pora także na artykuł o specyficznych potrzebach takiej grupy (moje własne wnioski i doświadczenia mogę jako wsad własny przesłać na Twoją pocztę do ewentualnego wykorzystania jako jeden z głosów w tym temacie).
ooo... Wątek dominującej klepsydry! Ja <3! Jestem takie właśnie "pomiędzy" czyli 38-40, z rzadka 42, figura klepsydry. Ale i tak zauważam, że jabłek czy ewidentnych gruszek czy w ogóle innych figur się nie widuje nawet w tych promujących różnorodność kampaniach.
Z drugiej strony, moja mama, średni wzrost, dawniej "lizak", teraz bardziej jabłko w bardzo dużym biustem (ostatnie rozmiary tabelki, konstrukcyjnie wielki problem), nie ma się w co ubrać, bo większość rzeczy szyta jest na biust mały/średni. Najlepsze dla niej kroje zaznaczają talię, ale jak tu zaznaczać talię, skoro ona w tych ubraniach jej wychodzi w połowie biustu? Biubiu jest za małe o conajmniej 2 rozmiary...
@wkg, jak najbardziej ślij swój głos w temacie :-) Ja też jestem już po 40-tce i nie mogę już udawać, że czas nie płynie. Pewnych doświadczeń biustowych mi jednak brakuje - np. nie karmiłam piersią. Bardzo więc cenię sobie głosy tych z Was, które mają większe doświadczenie ode mnie, a trudno, żebym zajmowała się wiecznie młodym i jędrnym biustem, bo to tylko część ogółu biustów :-) Co do sytuacji za Oceanem - tę "bryłę" już ruszają blogerki i... polskie marki bielizny, takie jak Comexim i Ewa Michalak. Na rynek USA wchodzi też Curvy Kate (była amerykańska edycja Star in a Bra). Na tak ogromnym rynku to chyba musi jeszcze nieco potrwać, zanim bra-fitting trafi "pod strzechy" w każdym stanie, ale to już się dzieje.
@Paulina Angelika - no właśnie, blogerki plus size to też przeważnie dziewczyny o klepsydrowatych figurach, podkreślające talie w sukienkach w stylu bodycon. "Wątek dominującej klepsydry" akurat bardzo lubię poruszać, ponieważ sama nią nie jestem i po prostu nie odnajduję się ani w propozycjach BiuBiu czy Urkye, ani w większości stylów proponowanych dla plus size. Nie mam talii do podkreślania ani szerokich bioder w komplecie do biustu, mam za to duży biust i ramiona oraz widoczny brzuch, plus rozmiar 44. W ten sposób ani biuściaste firmy, ani plus-sajzowe marki często nie są dla mnie. Muszę lawirować gdzieś pomiędzy i nie jest to łatwe, aczkolwiek liczba sukienek w mojej szafie na pierwszy rzut oka temu przeczy ;-)
@BasiaG, ja Ci odpowiem. Wg dzisiejszych norm jesteś plus-size. Wszystko od 38 w górę to plus size, więc nie masz się czym martwić. ;) I chyba właśnie między innymi dlatego krytykuje się kampanie typu Victoria Secret i modę na chudość, bo wszędzie pokazuje się kobiety, które stanowią ok 5% populacji. Taką mamy biologię, że raczej jesteśmy puchate niż kościste (choć jak zawsze istnieją wyjątki). Mięśnie wyrabiają nam się wolniej niż mężczyznom, za to tłuszczu przyswaja nam się więcej, więc generalnie mamy słabsze szanse już na starcie. Oczywiście dotyczy to populacji. Nie chcę przez to powiedzieć, że szczupłe (podaję kryterium ad hoc: poniżej rozmiaru 36) kobiety nie istnieją, nie mają racji bytu, ani że są nienaturalne. Po prostu stanowią mniejszość.