Jeżeli, droga Czytelniczko, przy śniadaniu przeglądasz Bravissimo, po pracy biegniesz do ulubionego salonu sprawdzić, czy mają już nowości Panache, a wieczorem szukasz po biu-blogach i forach recenzji Frejki, która wpadła Ci w oko, ten tekst nie jest dla Ciebie. Znaczy to bowiem, że doskonale znasz swój tak zwany rozmiar brytyjski.
Jeśli zaś do tej pory byłaś wierna marce Triumph bądź wspierałaś polską produkcję, kupując w pobliskim sklepie Avę czy Ewę Bien i nic nie mówią Ci symbole typu 32GG bądź 34HH, to witam Cię serdecznie w całkiem nowym świecie. Chcę Ci zaoferować garść wstępnego info: co to jest brytyjska rozmiarówka, jakich marek dotyczy oraz dlaczego pytam „Ale brytyjskie J czy polskie?”, gdy prosisz mnie o radę, gdzie kupić kostium kąpielowy z dużą miseczką. Odpowiem też na pytanie, jakież to wyjątkowe zalety mają brytyjskie marki biustonoszy, że aż tak warto je poznać i czemu ciągle tyle się tu rozpisujemy o wyspiarskich stanikach 🙂
Zacznę od faktu podstawowego, który leży u podstaw zamieszania z różnymi rozmiarówkami. Powyżej miseczki D nie istnieją w przemyśle bieliźnianym żadne ogólnoświatowe standardy, jeśli chodzi o rozmiary miseczek biustonoszy. Z grubsza jest tak: producenci szyją sobie i oznaczają miseczki jak chcą, a stałe w tym wszystkim jest tylko to, że miseczkę oznacza się literą, a rozmiar pod biustem – liczbą. Dlatego, gdy podajesz, jaki rozmiar nosisz – informacja ta jest niepełna, jeśli nie podasz marki, w której go nosisz. Twój biust w którejś z np. polskich marek może bowiem potrzebować miseczki K, podczas gdy w jednej z brytyjskich – na przykład HH.
Czemu możesz chcieć ustalić swój rozmiar w brytyjskiej rozmiarówce? Najprościej: po to, by mieć większy, niekiedy znacznie większy wybór. Im większą miseczkę nosisz, tym więcej skorzystasz. Tak się składa, że właśnie z Wysp pochodzą najbardziej doświadczone firmy specjalizujące się w poszerzonych zakresach rozmiarów, czyli sektorze D+. Te firmy to: Freya, Fantasie, Elomi, Panache, Cleo by Panache, Panache Sport, Sculptresse, Curvy Kate, Gossard, Shock Absorber, Bravissimo, Miss Mandalay, Charnos, Audelle (Lepel), Pour Moi, Parfait by Affinitas… Kogoś pominęłam? Produkują one staniki codzienne, sportowe, do karmienia, kostiumy kąpielowe w znacznie większym zakresie rozmiarów niż przeciętna firma z Kontynentu. Wiele z nas nosi wyłącznie brytyjskie marki, bo nie ma zwyczajnie innego wyjścia. Oprócz tego angielska bielizna jest fajnie zaprojektowana, ma nieco inne kroje od polskiej, dla wielu biustów bardziej korzystne. Jest przeważnie trochę droższa, ale design, jakość i trwałość najczęściej to rekompensują.
Angielską bieliznę można kupić w Polsce, ale dalece nie w każdym sklepie. Jeśli nie masz w pobliżu świetnie zaopatrzonego salonu (znajdziesz je w Spisie Dobrych Sklepów), możesz obkupić się w internecie zarówno w polskich, jak i angielskich bieliźnianych sklepach netowych, na serwisach aukcyjnych, a nawet na Amazonie czy w Asosie, a do tego ustalony przynajmniej wstępnie rozmiar brytyjski bardzo Ci się przyda.
Nie jest wielkim zaskoczeniem, że najbliżej stworzenia standardu w rozmiarach miseczek powyżej D są właśnie producenci brytyjscy. Firmy te w swojej długiej karierze dawno odkryły, że trzymanie się tego samego systemu rozmiarów jest korzystne dla wszystkich (dlaczego nie odkryły tego nasze – nie mam pojęcia). Dzięki temu, nosząc rozmiar X w jednej z brytyjskich firm, mamy dużą szansę na to, że w innej brytyjskiej firmie będzie pasował ten sam rozmiar X.
Co to jest ta cała rozmiarówka brytyjska?
Brytyjskie rozmiary pod biustem są podobne do kontynentalnych. Podobne – to znaczy, że tak samo jak u nas rozmiary te przyrastają co 5 cm obwodu pod biustem. Różnią się natomiast oznaczeniami. Europejskie (i polskie – uwaga NIE francuskie!) 60 to brytyjskie 28, 65=30, 70=32, 75=34, 80=36, 85=38, 90=40 i tak dalej. Tak więc, nasze 75D to brytyjskie 34D (i tu i tu D, bo szczęśliwie D ma jeszcze tę samą wielkość w obu rozmiarówkach – podobno).
Z miseczkami sprawa jest bardziej skomplikowana. Po pierwsze – rozmiary miseczek w kontynentalnej Europie przyrastają, przynajmniej teoretycznie, co 2 cm obwodu w biuście, a w UK – co 2,5 (1 cal). Różnica między sąsiednimi rozmiarami miseczek jest więc nieco większa w rozmiarówce UK, niż w EU.
Po drugie, Brytyjczycy oprócz liter pojedynczych stosują podwójne. Brytyjskie miseczki powyżej D to: DD, E, F, FF, G, GG, H, HH, J, JJ, K, KK… Zauważcie, że nie ma litery I, nie istnieje też rozmiar EE. Warto pamiętać, że podwójne litery nie oznaczają żadnych połówek rozmiarów – to pełnoprawne, całe rozmiary. FF jest większe od F o jeden rozmiar, podobnie jak G jest o jeden rozmiar większe od FF. W tabeli rozmiarów brytyjskich zobaczycie, jakie obwody w biuście w cm odpowiadają poszczególnym kombinacjom rozmiar pod bustem-miseczka.
Bardzo chciałabym móc tutaj opisać dokładnie system, który można by nazwać europejskim czy kontynentalnym, który obowiązywałby we wszystkich firmach z tego rejonu. Rzecz w tym, że takowy… nie istnieje. U producentów z kontynentu oczywiście także znajdziemy tabele rozmiarów. Mają one, owszem, sporo wspólnych cech. Pierwszą jest sposób oznaczania rozmiarów pod biustem. W większości krajów EU (poza Francją) rozmiary pod biustem to: 60, 65, 70, 75, 80, 85, 90… (przy czym nie traktujcie ich dosłownie jako liczbę cm pod biustem – od swojego ciasno zmierzonego obwodu pod biustem zwykle trzeba odjąć coś w okolicach 5, żeby otrzymać swój rozmiar). Francja i Hiszpania wyłamują się z tego systemu, ponieważ do w/w liczb dodaje 15 (czyli np. polskie 70 to francuskie 85).
Jeśli chodzi o miseczki – według większości tabel europejskich, rozmiary miseczek przyrastają co 2 cm obwodu w biuście. Oznaczane są najczęściej literami: E, F, G, H, I, J, K, L, M… Podwójnych liter nie ma (choć zdarzają się wyjątki). Odpowiadające poszczególnym miseczkom zakresy obwodów w biuście mogą jednak różnić się w zależności od firmy.
Tak, na przykład, wygląda tabela rozmiarów niemieckiej marki Triumph. Podobną tabelę znajdziemy np. w również niemieckiej marce Ulla Dessous. Ale już duńska Change ma zupełnie inną tabelę.
Nie trzeba kalkulatora, by zauważyć, że biust noszący europejską miseczkę L – w systemie UK trafi gdzieś w okolice… GG. Tyle wynika z tabel, czyli teorii.
A praktyka jest… jeszcze bardziej skomplikowana 🙂 Z doświadczeń pokoleń stanikomaniaczek wynika, że firmy EU, a już zwłaszcza firmy polskie, całkiem często nie słuchają się własnych tabel rozmiarowych. W niektórych firmach rozmiary miseczek są mocno zawyżone w stosunku do tabel – na przykład, kalkulator rozmiarów polskiej firmy Ava podaje mi rozmiar 80K, a w praktyce – pasuje 80H, lub nawet 80G! W niemieckiej marce Ulla Dessous dobrałam sobie rozmiar 80H (106-108), podczas gdy w biuście mam 112 cm. Przykłady można by mnożyć.
Dlatego jeśli prosząc o poradę podajesz rozmiar, który nosisz w polskiej/europejskiej firmie, podaj także, jaka to firma. I jedocześnie nie dziw się, że pytając, jaki w takim razie powinnaś mieć rozmiar w firmach UK, otrzymasz odpowiedzi niepewne. Ani ja, ani zapewne żadna inna stanikomaniaczka nie zna ani wszystkich firm polskich, ani ich skomplikowanych relacji wobec brytyjskiej rozmiarówki 🙂 Na przykład ja, nosząc UK 36G, w różnych polskich i europejskich firmach noszę rozmiary: 80G, 80H, 80I (że już nie wspomnę o różnicach w rozmiarach pod biustem).
Dlatego swój rozmiar UK najlepiej ustalać od początku na podstawie wymiarów (i przymiarek), nie przez porównanie z markami EU, których staniki nosisz obecnie.
Żeby nie było za prosto – mam dla ciebie jeszcze jedną ciekawostkę. Polska jest, jak wiadomo, awangardą kontynentalnego brafittingu i D+. Nic więc dziwnego, że powstały tu firmy wzorujące swoją produkcję na brytyjskiej rozmiarówce, przynajmniej częściowo. Ale za łatwo byłoby, gdyby było to odwzorowanie dokładne 🙂
Ewa Michalak ma w swojej ofercie brytyjskie rozmiary miseczek (…DD, E, F, FF, G, GG…), a rozmiary pod biustem oznacza po polsku (65, 70, 75…). Być może czytałyście niusa o największym biustonoszu świata, wyprodukowanym przez Ewę. Według rozmiarówki Ewy ma on miseczkę P, a według kontynentalnej – Z! To też nieźle obrazuje różnicę między brytyjską a kontynentalną rozmiarówką. Biustonosze Ewy jednak są z reguły ciaśniejsze pod biustem od brytyjskiego odpowiednika. Dlatego większość z nas u Ewy nosi jeden rozmiar pod biustem więcej i miseczkę mniej niż w markach UK.
Podobnie jak Brytyjczycy nazywa swoje miseczki firma Kris Line, ale między rozmiary HH a J wprowadziła jeszcze I. Nie chcę zarzucać Was nadmiarem tabel, więc kto ciekawy, kliknijcie i obejrzyjcie sobie ich tabelkę, która stanowi przedziwną mutację systemu EU z naleciałościami UK.
Na całej masie stron firm bieliźnianych i sklepów znajdziecie przeliczniki rozmiarów między różnymi systemami, mające ułatwić nam zakupowe życie. O ile w kwestii rozmiarów pod biustem są one zwykle poprawne, o tyle w przypadku miseczek – niekoniecznie. Nie ma możliwości, by brytyjska miseczka stanowiła dokładny odpowiednik europejskiej. Przyczyną jest różny skok (producenci powiedzieliby: miseczki są różnie stopniowane) między sąsiednimi rozmiarami: w EU jest to 2 cm, w UK – 2,5 cm. Tyle mówi teoria, a praktyka oczywiście swoje – ponieważ firmy EU i tak nie słuchają się tabel i szyją różnie, ich rozmiary w stosunku do UK wypadają po prostu różnie.
Na przykład polska firma Gorteks podaje na metkach swoich wyrobów rozmiar EU i rozmiar UK. Na biustonoszu w rozmiarze 80I (poniżej) znajdziemy też rozmiar UK: 36G. Z moich dotychczasowych doświadczeń wynika, że ten przelicznik się sprawdza – mam zarówno 80I, jak i 85H (przeliczany na 36FF) z tej firmy i według mojego biustu rozmiary te pasują mniej więcej tak samo, jak ich brytyjskie odpowiedniki. Gorteks przelicza swoje rozmiary następująco: E=DD, F=E, G=F, H=FF, I=G, J=GG. Być może w Gorteksie rozmiary miseczek stopniowane są akurat podobnie, jak u producentów UK.
Nie mogę tego jednak powiedzieć o innych znanych mi polskich producentach, jak np. Ava. Ten prosty przelicznik nie sprawdziłby się także w przypadku niemieckiej Ulla Dessous (noszę tam 80H, nie I).
Ciekawostka: firma Wacoal, obecny właściciel takich marek jak Freya, Fantasie, Elomi, wpadła ostatnio na pomysł umieszczenia identnycznego przelicznika w swoich katalogach. Według tego przelicznika moja Frejka w rozmiarze 36G to europejski rozmiar 80I. Jak dotąd, taki rozmiar pasuje mi jedynie w Gorteksie 🙂 Może ktoś powinien uświadomić szacowne firmy UK, że ich wannabe przelicznik rozmiarów to raczej fikcja?
Jeśli dotarłaś, droga Czytelniczko, do tego miejsca – podziwiam Twoją cierpliwość. Swoją własną też podziwiam. No doprawdy, komu by przeszkadzało, gdyby rozmiary staników na całym świecie oznaczane były tak samo? Chyba tylko firmom kurierskim, które koszą krocie na naszych zwrotach i wymianach.
Uwierz jednak – dobranie sobie rozmiaru w innej niż dotychczas noszona firmie, albo w całkiem nowym systemie, jest wbrew pozorom możliwe i potrafi się bardo opłacić 🙂 Ale, jak już wspomniałam – najlepiej od razu porzucić nadzieję, że rozmiar w firmie X można na podstawie dostępnych w sieci tabel przeliczyć na rozmiar w firmie Y. Jest jednak pozytyw: brytyjskie firmy mają tę miłą cechę, że swojej tabeli, jednej dla wszystkich, przeważnie się trzymają (taak, jasne, zaraz ktoś poda armię wyjątków ;-))
Dużo można by tu jeszcze pisać o subtelnych różnicach między markami, czy nawet różnymi modelami w obrębie tej samej marki staników. Możliwość nietrafienia jest zawsze, jednak po ustaleniu dobrego rozmiaru wyjściowego twoje szanse na trafione zakupy netowe brytyjskich biustonoszy czy kostiumów mocno rosną.
Nie poruszyłam w tym artykule masy przydatnych tematów, takich jak: jak się mierzyć pod biustem i w biuście, jak dobrać rozmiar pod biustem, i last but not least, jak poznać, czy kupiłyśmy dobry rozmiar. To wszystko znajdziesz w zbiorczym poradniku: Jak dobrać stanik? (artykuły na ten temat znajdziesz także w kategorii Brafitting). W razie wątpliwości – oczywiście śmiało pytaj! 🙂
Czy powyższy wywód jest dla Ciebie/Was zrozumiały? Czego jeszcze chciałabyś się dowiedzieć? A może doświadczone stanikomaniaczki chciałyby jeszcze dorzucić coś ze swoich doświadczeń z rozmiarówkami?
”Disco galaxy meets pin-up siren’’—that’s how this plus-size lingerie collection from Sculptresse by Panache was…
„Gwiazdy disco spotykają pin-upowe syreny” - tak opisano w katalogu tę kolekcję bielizny plus size…
Just when I thought I’d have to turn back to British or maybe German bra…
Gdy już wydawało się, że w dziedzinie „nowoczesny biustonosz bez fiszbin na duży biust” muszę…
Jak co roku o tej porze, spadają dojrzałe Elomczaki! 😊 Obiektywnie patrząc, kolekcja Elomi na…
Gdy masz większy biust i za sobą lata w stanikach na fiszbinach, zaufanie do modeli…
Komentarze
I to wszystko, niestety, sprawia, że w mojej szufladzie stanikowej na kilkanaście brytyjczyków przypada jeden polski produkt (kupiony zresztą w Brastopie). Nie mam czasu i ochoty na przebijanie się przez meandry polskich rozmiarówek :/
Przeczytałam do końca, bez bólu, a z wielką chęcią :)
Od siebie jako laika mogę dodać, że żadna tabela jak na razie nie podała prawidłowo mojego rozmiaru :)
Może to wynika z tego, że jestem Size+ i tkanka tłuszczowa inaczej mi się rozkłada... nie wiem....
na razie mój sposób jest taki, pójść do sklepu, przymierzyć kilka modeli, zobaczyć, który się najlepiej sprawdza i poszukać go online.
Oj ciężko coś wybrać. I właśnie dlatego zdecydowałam się na zakupy na asos. Mają bezpłatną dostawę i zwrot, więc mogę potestować. Pozdrawiam,
Przeczytałam do końca z zainteresowaniem, chociaż znam już swój rozmiar brytyjski (a właściwie dwa: panaszowski i odpowiedni dla Freyi/Fantasie/Fauve).
No niestety, właśnie z powodu problemów z tabelkami i rozmiarówkami rzadko kupuję coś innego niż staniki brytyjskie :/
No to mamy ciekawy wpis podsumowujący cały ten rozmiarowy bałagan;) Od nas, jako brafitterek dwie uwagi:
1. Freya/Fantasie namieszała okropnie zmieniając podawany rozmiar europejski. W efekcie na wieszakach mamy np z wcześniejszymi metkami 32FF(70FF) i nowsze 32FF(70H) - a to ten sam rozmiar... My już wiemy na co patrzeć (tylko rozmiar UK!), ale nasze klientki często jeszcze się gubią :(
2. Oprócz zmienności w oznaczeniach rozmiarów są jeszcze różnice między biustami - są takie, którym "w ciemno" możemy podawać każdy model np. z Freyi 34GG i leży super. Przy innym biuście lawirujemy między sąsiadującymi obwodami i miseczkami.
Podsumowując - nie jest łatwo ;)
@wroobela, rzeczywiście bywa tak, że przy większych obwodach pod biustem miseczki wychodzące z tabel są za duże. Przyczyną jest dokładnie to, co napisałaś, to znaczy rozkład tkanki tłuszczowej - u nieco tęższych osób często większa część obwodu w biuście przypada na plecy, niż u osób szczupłych z dużym biustem. Pod biustem się trochę ściskamy mierząc, więc to się niwieluje, ale w biuście już nie i cała "podściółka plecowa" wchodzi nam w pełnym wymiarze w obwód w biuście :-) Sama jestem dosyć "pleczysta", choć u mnie jeszcze nie wpływa to znacząco na rozmiar. Ale nosząc 36G i tak nieco naginam angielską tabelkę (o pół centymetra ;-), a i w niektórych modelach zdarza się, że potrzebuję miseczki FF.
Co do metody zakupowej, to właścicielom sklepów stacjonarnych nie spodoba się to, co napisałaś ;-) Powiem szczerze, że metodę "przymierzyć w sklepie, a kupić w necie" zdarza mi się stosować, ale tylko w przypadku dużych sieciówek odzieżowych, gdzie czasem w sklepie netowym są lepsze promocje niż stacjonarnie. Ale działam wtedy w obrębie tej samej firmy. Natomiast w przypadku niesieciowego salonu z bielizną jednak jestem przeciw traktowaniu sklepu jak przymierzalni. Staniki najczęściej kupuję od razu w necie, a jeśli mam ochotę potestować coś polskiego, szukam takich sklepów, gdzie jest możliwość darmowego zwrotu, np. kontri.pl czy myBra.pl (w pierwszym jest darmowy zwrot do paczkomatu, w drugim na pocztę).
@braville, wyobrażam sobie, jakie problemy to powoduje - kiedyś przeliczali tylko obwody, a teraz poszli na całość i wyszedł z tego tylko bałagan. No w każdym razie ja póki co nie widzę w tym przeliczaniu żadnych pozytywów. No chyba że liczą na to, że to firmy EU się dostosują do ich przelicznika ;-) Jak dla mnie - super, nie muszę nosić 80H ani 80G, mogę 80I, jak zwał tak zwał, byle tylko zawsze się zgadzało ;-)
Co do różnych biustów - oj tak, co biust to gust. Nawet u mnie, choć mam chyba dość "łatwy" biust, zdarzają się różnice między modelami. Są chyba po prostu biusty bardziej "wrażliwe" na zmianę modelu i precyzję dopasowania, takie, dla których liczą się milimetry czy niuanse kształtu, które dla jednego biustu zrobią różnicę, dla innego nie. Strasznie trudna ta biustologia :-)
Co do metody zakupowej, to właścicielom sklepów stacjonarnych nie spodoba się to, co napisałaś ;-) Powiem szczerze, że metodę "przymierzyć w sklepie, a kupić w necie" zdarza mi się stosować, ale tylko w przypadku dużych sieciówek odzieżowych, gdzie czasem w sklepie netowym są lepsze promocje niż stacjonarnie. Ale działam wtedy w obrębie tej samej firmy. Natomiast w przypadku niesieciowego salonu z bielizną jednak jestem przeciw traktowaniu sklepu jak przymierzalni. Staniki najczęściej kupuję od razu w necie, a jeśli mam ochotę potestować coś polskiego, szukam takich sklepów, gdzie jest możliwość darmowego zwrotu, np. kontri.pl czy myBra.pl (w pierwszym jest darmowy zwrot do paczkomatu, w drugim na pocztę). "
Kurczę, też tak mam z tymi zakupami w sklepach stacjonarnych. Znalazłam sklep w Warszawie z miłą obsługą, na dodatek prowadzony przez właścicielkę. Czułabym się źle gdybym przyszła tylko po przymierzać. Dlatego moje "basicowe" biustonosze są z tego właśnie sklepu, a nowe kolorowe nabytki zamówiłam już w internecie.
@Catalina, podoba mi się tok Twojego rozumowania :) Obecnie czynnikiem decydującym o sukcesie finansowym bra- biznesu jest przede wszystkim wartość dodana w tzw. realu, czyli jakość obsługi, lojalność, rzetelność. Na ten temat ja właścicielka malutkiego salonu mogę w tej chwili rozprawę doktorską napisać czy ad hoc warsztat przeprowadzić ;) Można kupić taniej w necie, owszem. Ale tam nikt nie odeśle Cię na za dwa dni, bo wtedy przyjdzie model i-de-al-ny na Panią, prawda?
@renulec - w punkt. Nie da nam internet tego, co da nam stacjonarka ;-) I odwotnie.