W ostatni weekend września odbyła się kolejna edycja łódzkich targów Salon Bielizny – i ja tam byłam, staniki fociłam! 😉 Impreza jak zwykle przyniosła nieco nowości plus trochę kontynuacji i rozwinięć już znanych trendów. I znowu miałam masę przyjemności z tropienia światowych tendencji w kolekcjach polskich producentów. À propos świata – nowy, większy lokal i dwa dni imprezy przyciągnęły rekordową liczbę firm. Oprócz marek krajowych pojawili się już chyba wszyscy obecni w Polsce brytyjscy potentaci D-plusowi (Tak! Freya na targach w Łodzi! 😉 ). Co cieszy, ja jednak skupiłam się przede wszystkim na polszczyźnie, bo brytyjskie kolekcje już tu i ówdzie Wam przemycałam (co nie znaczy, że ich tu wcale nie będzie!). Zapraszam Was zatem na intensywny przegląd nowości głównie made in Poland!
Ponieważ relacja ta zawiera wyjątkowo dużo zdjęć, podzieliłam ją na dwie części: ta jest pierwsza, a potem zapraszam do części II.
Krótka dygresja à propos polszczyzny – na targach wciąż brakuje mi takich firm, jak Ewa Michalak, Avocado i Comexim. Mamy już na Salonie znacznie świeższe na rynku marki, takie jak Room669, czy tegoroczny debiut targowy – Nazeli, więc co z naszą biuściastą trójcą? Podejrzewam, że stoiska tych marek byłyby oblegane nie tylko przez właścicieli sklepów, ale i chcącą podpatrzeć pomysły konkurencję 😉 Ciekawe, czy D-plusowa polska nisza kiedyś zawita na łódzką imprezę…
Wróćmy jednak do obecnych. Materiał podzieliłam według klucza barwno-trendowego. Jest co oglądać, bo półtora dnia zwiedzania i większa niż zwykle liczba wystawców zaowocowała wielką obfitością fotek – mimo że warunki nie zawsze były idealne, niemal nie zdejmowałam palca ze spustu migawki 😉
Zacznę trochę przekornie, bo nie od najbardziej spektakularnych efektów, a od najspokojniejszego koloru.
Pamiętacie szarości rządzące kolekcją Panache na aktualną jesień? Obecny sezon nie zakończy kariery tej barwy. Grafity, srebrzystości i gołębie piórka były obecne w niemal każdej wiosennej kolekcji. Szarość reprezentuje łagodną, bliską barwom natury stronę aktualnych trendów. Pierwsze skojarzenie – wiosenny deszcz.
Arianna od Kris Line. Szarość podbita świeżutką pastelową żółcią (której też sporo było w kolekcjach) o lekko zielonkawym odcieniu (coś jak bardzo świeże wiosenne pączki).
Tę side-supportową balkonetkę przymierzałam, bo na stoisku Krisa była miniaturowa przymierzalnia i pomocna pani brafitterka. Wygląda na to, że z marką Kris Line ja i mój biust złapaliśmy wyczekiwany przyjazny kontakt, bo Arianna leżała bardzo ładnie i mam nadzieję, że kontakt ów zaowocuje recenzją 🙂
Perłowoszary model Nessy.
Perłowy half-cup Kingi (forma 800, doprowadzona wreszcie do mojego rozmiaru 80H! 😉 ).
Gołębi Gossard
Szara, bardzo szara półusztywniana Gaia.
Rzucik ładny, choć… piżamkowaty. Pani projektantka Gai narzekała, że wiele odważniejszych wzorów musiała w tej kolekcji „stonować” na potrzeby konserwatywnych hurtowni. Pod koniec tego tekstu napiszę, co o tym wszystkim myślę…
Perłowoszara Empreinte (to z kolei marka francuska).
Model Ewy Bien z kolekcji jesiennej. Ewy Bien nie było na targach wiosennych, miałam więc po raz pierwszy okazję obejrzeć jesień na żywo. Było co oglądać (i będzie dalej 😉 ).
Anita – klasyczny model Fleur w szarości.
Kolejna szara propozycja Gai – tym razem w połączeniu z różowo-koralowo-pomarańczowym, efektownym haftem. Jeden z urodziwszych modeli w kolekcji.
Kolejne połączenie szarości z koralem, tym razem od Kingi.
I jeszcze jedna szaraczka od Krisa – znany już z bardzo wielu kolorów model Fortuna w wersji perłowoszaro-malinowej.
Żółty to kolor w bieliźnie nie tak znowu częsty i dawno nie widziałam tylu cytrynek w jednym sezonie, choć wciąż jest ich raczej mało. Odcienie – od słonecznych i ciepłych, kaczeńcowych, do kwaśnych cytryn.
Gorteks – najbardziej spektakularna cytryna Salonu 🙂 Zwracam uwagę, że jest to model miękki – miękkie miseczki do tej pory były u tego producenta zdecydowanie w mniejszości (monopol gąbek przełamywały modele Pamela, Marilyn i Cleo), w zapowiadanej na wiosnę kolekcji natomiast jest ich więcej niż kiedykolwiek.
Dwa żółtozielonkawe odcienie w jednym modelu Ewy Bien. Dla takiego zestawienia myślę, że mogłabym nawet przełamać niechęć do bieli 😉
Jeszcze jedna Ewa Bien. Tu już zdecydowanie cieplejszy odcień żółci.
Warto zauważyć, że w większości linii Ewy Bien występuje obecnie miękki krój B103 o bardziej dużobiuściastej rozmiarówce niż widoczny powyżej half-cup. Na stronie firmowej można sobie wszystkie kroje obejrzeć (aczkowiek wiosennej kolekcji oczywiście jeszcze tam nie ma).
Well, ta liczba mnoga jest odrobinę na wyrost. W porównaniu z jesienno-zimową obfitością szmaragdów i oliwek, wiosna może nieco rozczarować miłośniczki zieleni, zwłaszcza te lubujące się w polskich markach.
Najzieleńszym liściem Salonu był poniższy model Gorsenii, w odcieniu, który kojarzy mi się z pistacją albo zieloną herbatą tudzież lodami o smaku tejże. Są to bardzo smaczne dla mnie skojarzenia 🙂
Model ten doczekał się zresztą należnego mu moim zdaniem splendoru, bo na pokazie miała go na sobie Joanna Cesarz, Supermodelka Plus Size. Podoba mi się bardzo to zestawienie z beżem – nawiasem mówiąc, w przyszłorocznych wiosennych kolekcjach beż bardzo często występuje w parach (np. z czerwienią, niebieskim, oraz oczywiście z czernią) – i geometryczny haft, który kojarzy mi się ze stylem art deco. To będzie mój musisztomieć 🙂
Drugi musisztomieć – ukłon w stronę jesiennych szmaragdów w wykonaniu Cleo by Panache. Ten model być może znacie już z instagrama 🙂
Znowu brytyjczycy ratują sytuację dla miłośniczek zieleni – model Clara (zdjęcie nie z targów, ale model ów gościł na salonowych wieszakach stoiska Panache).
Chłodna, pastelowa wersja zieleni – Gorteks.
I kolejna Gorsenia – uroczy, pastelowy, kwiatuszkowy model z różem, przywodzący na myśl lodziarnię 😉 Zielone są jednak tylko listki.
Tę Gaię znamy już z wiosennej edycji targów – miała się pojawić w poprzednim sezonie, jednak się „obsunęła” i stała się propozycją na kolejną wiosnę. Miła pastelowa tęcza na hafcie zestawiona z wodno-mineralnym, a może zwierzęcym deseniem – bardzo na czasie rok temu, teraz jest już wyraźnie mniej tego rodzaju nadruków.
Trend „makijażowych” odcieni różowego ogromnie mi się podoba. Kojarzy mi się z barwami ciała (w końcu czasem się rumienimy) oraz tego, co na ciało nakładamy: róże, szminki, cienie do powiek w modnych różowo-miedzianych tonach, których teraz pełno w paletach wielu make-upowych marek. Nieoczywiste, przygaszone, często dość ciemne odcienie, niekiedy wpadające w pomarańcz, czy wręcz w rudy, kojarzą się z gamami kolorów pomadek. Trend obecny zarówno w brytyjskich, jak i polskich kolekcjach na przyszłą wiosnę, a widoczny już w aktualnym sezonie.
Koraloworóżowy półsztywniaczek od Gai.
Kolejna Gaia – w elegantszym, koronkowym stylu. Ten komplet szalenie mi się spodobał, zdecydowanie wybija się na tle kolekcji.
Alles – ten wzór/kolor pojawi się w kilku modelach kolekcji wiosennej (zwróćcie uwagę na metalowe elementy w kolorze różowego złota, bardzo pasującego do tej grupy odcieni).
Ciepły, pastelowy, delikatny róż w wydaniu Lupoline
Typowy makijażowy róż od brytyjskiego Gossarda.
Model Charlotte marki Parfait, zasłużony już sztywniaczek dla biuściastych (najbardziej znana wersja to czerwień z czarnymi lamówkami), ma się pojawić w takim oto zestawieniu różu, koralu i pomarańczu.
Gorsenia – odcień bardziej szminkowy.
Tego zdjęcia nie zrobiłam na Salonie, a wcześniej, na spotkaniu kontraktacyjnym z brytyjską marką Freya, marka jednak była tym razem obecna i na targach. Klasyczny przykład makijażowego różu 🙂
Różówo-miedziany Quinn z Panache. Mój totalny musisztomieć sezonu wiosennego z tej marki (znowu zdjęcie nie-targowe, ale model ten oczywiście także wisiał na Salonowym wieszaku).
Alles – tu zbaczamy zdecydowanie w stronę pudrów, a także buduarowych, czarnych akcentów.
Jeden z moich absolutnych ulubieńców Salonu – miękki, kwiatowy model Gorteksu z niezwykle precyzyjnym, świetnej jakości haftem z metaliczną nicią. Do metali jeszcze wrócę.
Różowy półgorsecik Gorteksu.
Samanta – model wielu tendencji. Mamy tu będące już raczej w odwrocie neony i zlewający się z ciałem odcień pastelowego różobeżu. Bardzo ciekawa kombinacja.
Gorsenia – szminkowy odcień koralowej czerwieni pożeniony z beżem, czyli połączenie makijażowych asocjacji z bardzo trendową beżową bazą, o której będzie dalej 🙂
Bardzo szminkowy, koralowy Lupoline z metaliczną srebrną nitką (pełno błyskotek w tym sezonie!)
Szminkowy Lupoline w wydaniu longline à la bralet. Przez prawie każdą kolekcję przewijały się albo braletki, albo klasyczne modele nawiązujące do tego trendu, z przedłużonymi koronką dołami, często bez fiszbin, ale także na fiszbinach.
Tendencja totalnie wszechobecna i coraz trudniej mi kontynuować to sprawozdanie bez jej omówienia 🙂 Styl minimalistyczny wśród sypialniano-kusidełkowych projektów jest wyraźnie w odwrocie. Dominuje przepych o bliskowschodnim zabarwieniu, na miseczkach wiją się arabeski kreślone grubymi i cienkimi konturami, rozkwitają czarne kwiaty. Wyraziste wzory w postaci haftów na tiulach, haftów na koronkach i koronek na podkładach królują na beżu i różu, ale zdarza się i czerwień na czerni tudzież oba te kolory osobno. Jest śmiało, mocno i ozdobnie.
Push-up Samanty zestawiony z jednym z harnessów z oferty marki (który jest już w sprzedaży).
Gorteks – kolejny miękki model!
Ava – w pół drogi między minimalizmem a maksymalizmem 😉
Gaia – jeden z moich ulubionych haftów kolekcji
Gorsenia – usztywniany half-cupik. Ostatnio przymierzałam tego typu konstrukcje z bazy tej marki i moim zdaniem naprawdę się poprawiły.
Czarna wersja miękkiego modelu, który już znamy w zieleni. Haft w tej wersji robi jeszcze mocniejsze wrażenie. Na dalszym planie wiszą majteczki. Szalenie mi się podoba ten komplet. Zwróćcie uwagę na zawieszkę z miniaturowym gorsecikiem, który jest teraz częścią identyfikacji wizualnej marki Gorsenia.
Gorsenia – połączenie efektownej koronkowości z trendem paseczkowym.
Niby spokojniej, ale też obficie. Zwracam uwagę na wytłaczany wzór rombów w dolnej części miseczek – spotykam się z nim po raz pierwszy w kolekcjach Gorsenii.
Ornamentalny komplet marki Unikat.
Bardzo ozdobny model Damy Kier.
Jak na Damę Kier przystało, czerwień 🙂 Z tą marką pewnie chętniej bym się zaprzyjaźniła, gdyby w dużych rozmiarach nie ograniczała się do modeli półusztywnianych.
Przebogaty czerwony komplet Ewy Bien.
Czerwony ornament, beżowe tło.
Room669 też na bogato!
Superstrojna propozycja Kingi. Szkoda, że nie z mojej strefy rozmiarowej 🙂
Nazeli – po raz pierwszy na Salonie Bielizny. Muszę powiedzieć kilka słów o tej marce 🙂 Niektóre z Was być może znają ją ze sklepu internetowego, który działa już od dłuższego czasu i oferuje imponujący zakres rozmiarów (obwody od 55, miseczki do R). Ostatnio kolekcja wyraźnie się wzbogaciła i Nazeli śmiało rusza na podbój naszego rynku. Rusza z kolekcją nie tylko kompletów z biustonoszami, ale też body, koszulkami, peniuarami – większość utrzymana w buduarowym, bogatym stylu, z dużą ilością koronek i haftów. Na pokazie modelki w bieliźnie Nazeli były odziane w efektowne kapelusze i prezentowały się iście królewsko. Nazeli ma swój styl i potencjał, choć ja jeszcze czekam na „swoją” konstrukcję biustonosza (w najczęstszych półusztywnianych niezbyt dobrze się czuję). Duszą marki jest jej właścicielka, osoba o wielkiej energii, która od razu zaciągnęła mnie na przymierzanki w kącie stoiska i dzięki temu mam nadzieję niebawem zaprezentować Wam coś na sobie.
W ramach ciekawostek: Nazeli zaprojektowała też komplet w oliwkowej zieleni oraz skóropodobny 🙂 (w biustonoszu pokazałam się już na instagramie).
Dalej jesteśmy w strefie buduaru. Po pierwsze, paski, uprzęże i open bras nadal są mocno w trendzie i sięgają po nie coraz to nowe marki, stają się też coraz bardziej skomplikowane i obfitują w metalowe elementy. Oprócz nich na większą skalę niż dotąd pojawia się warstwowość – w tym tiulowe i koronkowe zasłony nakładane na miseczki od przodu, łączone lub nie z paseczkami, jako integralny element biustonosza – ale nie tylko, bo także w postaci oddzielnych „koszulek”, jak w kolekcji Avy. Wszystko to po to, by stworzyć „coś więcej niż biustonosz” – by stał się on rodzajem topu, możliwym do noszenia np. pod przejrzystą bluzką bądź jako samodzielny element ubioru w śmielszych stylizacjach. Powiecie, że w modzie bieliźnianej to już żadna nowość. Z tym się oczywiście zgodzę – sprawa jednak wygląda inaczej z punktu widzenia nosicielki większych rozmiarów. Niektóre pomysły pojawią się w kolekcjach D+ po raz pierwszy właśnie w tym sezonie.
Ava – pierwsza z serii koszulek nakładanych na dowolny biustonosz, które będą sprzedawane jako oddzielny produkt (uprzedzając pytania: będą tańsze od biustonoszy).
Ava – to już biustonosz zintegrowany z tiulową „firanką” umocowaną w dekolcie paseczkami.
Ava – odpoczynek od buduarowej czerni 🙂 Niebieski komplet z koronkowymi zasłonkami połączonymi z metalowym kółkiem w dekolcie. Wiosenna kolekcja Avy będzie naprawdę ciekawa i inna od poprzednich – jedna z moich ulubionych na targach.
Jeszcze jeden warstwowy koncepcik Avy w bardzo wiosennym wydaniu (szmaragdzik alert! 🙂 ).
A tu warstowość w wydaniu, którego nie zwykłyśmy jak dotąd kojarzyć z modą, a raczej ze specjalnymi potrzebami. Ta zasłonka nakładana na biustonosz (model Fleur) i dopinana do ramiączek jest kierowana przez markę Anita do kobiet po operacjach piersi, które oczekują większego zabudowania w biustonoszu – czy to do utrzymania protezy bądź wkładek, czy też zamaskowania blizn.
Ten pomysł może być jednak szerzej wykorzystany w epoce mody na bieliźniany layering! Oba kolory, zarówno taupe, jak i szary, bardzo modne.
Taki „koszulkowiec” Samanty, propozycja dla mniej biuściastych.
Gaia – kolejny model z „koszulkową” zasłonką z przodu, ale w połączeniu z koronkową ozdobą pleców. Hurra, koronkowe plecy dla dużych biustów w polskiej kolekcji! Szkoda tylko, że są takie miniaturowe… Większe plecy zasługują na więcej!
A tu koronkowe plecy w wykonaniu Room669. Oto cały komplet:
High apex od Damy Kier.
Nessa, proszę Państwa, robi paseczkowca w beżu z czernią, i to już teraz, na jesień – wygląda jak buduarowska wersja Seleny. Dla mnie bomba.
Nessa harnessa 😉 Czarny half-cup w zestawieniu z osobnym harnessem ze srebrnymi elementami o karbowanej fakturce. Jedna z dwóch uprzęży w kolekcji, produkowana w dwóch rozmiarach (mam nadzieję, że każda z nas się zmieści!).
Druga wersja uprzęży – z kółkami w kolorze złotym, plus mój totalny musthave – half-cupik z szarawego tiulu z kolorowym, metalicznym haftem. Niestety half-cupy Nessy mają rozmiarówkę kończącą się dla mnie o dwie miseczki za nisko. Bardzo mocno namawiam firmę do rozwijania tego kroju w większych rozmiarach!
Room669 – pasków i kółek ci tam zawsze dostatek. Tym razem w zestawieniu z delikatnym beżykiem.
Kółka w wersji maxi, tylko paski nam się trochę schowały.
O, i znalazły się! 🙂 Jak widzicie, jest to półgorset z pogranicza minimalizmu i ozdobności. Szkoda, że rozmiarowo wciąż tylko w małej strefie.
„Pasecznik” Ewy Bien, z kolekcji jesiennej. Firma ta oferuje również oddzielne open bras.
Paseczkowy Alles ma być dostępny już teraz, jesienią. Wystąpił też na pokazie, prezentowany przez Joannę Cesarz:
Kolejny biustonosz Allesa, zintegrowany z dość skomplikowaną konstrukcją z paseczków.
I jeszcze jeden paseczkowiec, tym razem w wydaniu półusztywnianym, co stwarza nadzieję na większy zakres rozmiarów.
I na tym kończę część I relacji – zapraszam do równie ciekawej części II! 🙂
”Disco galaxy meets pin-up siren’’—that’s how this plus-size lingerie collection from Sculptresse by Panache was…
„Gwiazdy disco spotykają pin-upowe syreny” - tak opisano w katalogu tę kolekcję bielizny plus size…
Just when I thought I’d have to turn back to British or maybe German bra…
Gdy już wydawało się, że w dziedzinie „nowoczesny biustonosz bez fiszbin na duży biust” muszę…
Jak co roku o tej porze, spadają dojrzałe Elomczaki! 😊 Obiektywnie patrząc, kolekcja Elomi na…
Gdy masz większy biust i za sobą lata w stanikach na fiszbinach, zaufanie do modeli…
Komentarze