Kategorie: Rynek i moda

Polski biust czeka… na polski biustonosz!

Początkowo planowałam, że ten wpis będzie recenzją – pierwszą recenzją polskiego biustonosza, jaka kiedykolwiek ukazała się w Stanikomanii. Doszłam jednak do wniosku, że wydarzenie to wymaga wprowadzenia 🙂

Pod adresem kobiecego ruchu konsumenckiego,  propagującego dobry bra-fitting, do którego czuję się przynależna, zdarzyło mi się usłyszeć zarzut o stronniczość, promowanie zagranicznych firm dla zysku, nieomalże o bycie sterowanym przez obcy kapitał 🙂 Abstrahując od zabawności takich twierdzeń – trzeba przyznać, że osoba zaglądająca po raz pierwszy np. na Stanikomanię ma pełne prawo do zaskoczenia faktem, że:

  • nie ma tu fotek nagich biustów (żarcik ;-), a także ani słowa o marce Triumph! (to zresztą, wbrew pozorom, nieprawda 😉
  • są tu wprawdzie informacje o polskich sklepach, kilka tekstów poświęcono wyłącznie polskim markom – ale zdecydowana większość omawianej i recenzowanej bielizny pochodzi spoza naszego kraju.

Dlaczego?

Tak się złożyło, że jako pierwsi potrzeby kobiet w zakresie prawidłowego ostanikowania dostrzegli obywatele Zjednoczonego Królestwa i to oni zaczęli masowo produkować biustonosze w obwodach poniżej 70 i z miseczkami powyżej E czy F. Ktoś przyzwyczajony do korzystania z rodzimej oferty może czuć się zaskoczony: jak to? Przecież E czy F, a „nawet” G od dawna się w Polsce produkuje. Skąd taka niechęć do polskich produktów? Pewnie chodzi o jakiś snobizm!

Czy rzeczywiście? Spróbujmy wskazać prawdziwe powody. Uwaga: stężenie malkontenctwa wysokie!

  • Rozmiary. Angielskie F to nie to samo, co F polskie – równa się mniej więcej angielskiemu E, a im dalej w miseczki, tym rozbieżność większa. Mój G czy też GG-biust (wg systemu angielskiego) mości się wygodnie dopiero w polskim I bądź J (mówię tu o przeciętnej, bo są wyjątki). Na czym polegają różnice w rozmiarówkach – możecie przeczytać tutaj. Obwody poniżej 70 zaczęły pojawać się powszechnie (no, może nie tak powszechnie… Ale pojawiać się :-)) w polskiej bieliźnie dopiero w tym roku. Kombinacja w rozaju 65J jest wciąż bardzo trudno osiągalna.
  • Kroje. Krótko mówiąc – znakomita większość naszych konstruktorów jest mocno początkująca, jeśli chodzi o kroje dla D+. O wyjątkach, rzecz jasna, będzie mowa (mam nadzieję, że coraz częściej). Niestety, aby otrzymać nadające się do noszenia 70H, nie wystarczy przeskalować 70B.
  • Jakość materiałów. Będą brutalna. Polscy bieliźniarze wciąż nie rozumieją, co to znaczy podtrzymujący pas biustonosza. Do niewielu dociera fakt, że stanik w rozmiarze obwodu 70 naciągający się z łatwością do 120 cm nie podtrzyma biustu o ciężarze większym niż parę deko.
  • Wzornictwo. Na namioty w brudnym beżu narzekałyśmy tu już chyba wystarczająco.
  • Ceny. Niewspółmierne do jakości. Muszę tu skrytykować polską markę Avocado: firma ta, niegdyś pionierska (pamiętacie wywiady?), przodująca jeśli chodzi o design (choć kolory inne, niż czarny i biały plus barwny hafcik, pojawiły sie dopiero niedawno), w tej chwili wpycha rzesze spragnionych DD-plusów Polek w ramiona brytyjskich producentów wysokimi cenami i nie rozwijającym się zakresem rozmiarów, co niezmiernie mnie smuci. Przykładów znajdzie się więcej. Nie będę już wdawać się w szczegóły, bo w końcu (choć może jeszcze tego nie widać) wymowa tego tekstu miała być pozytywna 🙂

Wszystko powyższe do tej pory zniechęcało, bądź nadal zniechęca, do inwestowania w polską bieliznę, i nie chodzi tu bynajmniej o przesąd, że wszystko, co zagraniczne – musi być lepsze. Bo i wcale nie jest takie dobre! Na biusty D+ szyje się masę złej belizny, o czym same szczegółowo się wypowiadałyście w sondażu o biusto-dręczycielach.

Do czego jednak zmierzam? Otóż, jak zapewne wiele z Was już zauważyło, w ciągu ostatniego roku na polskim rynku dokonują się ważne zmiany. Wymieńmy więc…

Przykłady pozytywne:

  • Popularna i znana z ładnych wzorów Samanta produkuje już biustonosze od obwodów 60, z miseczkami do I. Trwają prace nad konstrukcjami, zapowiadają się zmiany w materiałach.
  • Ceniona dotychczas przez wiele pań o średnim biuscie Dalia robi postępy – są już miseczki do L, odpowiadające brytyjskiemu J, i obwody poniżej 70.
  • Gorsenia, firma, która, jak się okazało, stoi za ostatnią kolekcją brytyjskiej Pameli Joseph (pamiętacie Biusty przez wielkie M?), szyje biustonosze od obwodu 65 i do miseczki M. Gorseniowe I potrafi pasować na brytyjskie GG.
  • Działające już w DD-plusowym kierunku od pewnego czasu firmy takie, jak Comexim czy Milena, poszerzyły ofertę. Milena szyje już polską miseczkę R, której od dawna się domagamy (co prawda tylko w obwodzie 60, ale postęp jest pewnie kwestią czasu :), a także 60C, który do niedawna był praktycznie nie do zdobycia. Comexim również wprowadził obwody 60 i zwiększył zakres miseczek do K, choć kroje… cóż, wymagają jeszcze dopracowania.
  • Ewa Michalak, znana już szerzej za sprawą świetnych występów w polskiej edycji programu „Jak dobrze wyglądać nago”, wciąż zawzięcie pracuje nad swoją kolekcją. Kobiety już z powodzeniem testują biustonosze Ewy w obwodach od 60 i z miseczkami do K, choć nie są one jeszcze szyte masowo.

Wymienione firmy zrozumiały też, że brzydkiego biustonosza z większą miseczką nikt już nie kupi – w sytuacji konkurencji z brytyjskimi markami, wchodzącymi szturmem na nasz rynek, zaczynają starania o ładne koronki i ciekawe kolory. Nadal jednak pozostaje w mocy wiele narzekań, od których zaczęłam, nawet w odniesieniu do wyżej wymienionej awangardy bieliźniarstwa. Hasło „szyjemy do miseczki X” to nie wszystko – ważne, JAK i z czego owa miseczka jest uszyta!

Po co więc szperać w polskiej ofercie, testować niedopracowane kroje, ryzykować nieprzewidywalne rozmiary, męczyć się ze słabymi materiałami, zamiast kupić sobie wyspiarską Krągłą Kasię albo Cleo? Nikogo do tego nie namawiam – w końcu nie każdy ma w sobie żyłkę eksperymentatora, nie uważam też, by do moralnych obowiązków polskiej biuściastej należało charytatywne wspieranie własną kieszenią rozwoju polskich czy jakichkolwiek innych firm. Dla każdej z nas najważniejszy winien być…

Interes biustu.

Z drugiej strony jednak warto zauważyć, że rozwój polskiej produkcji leży w naszym interesie. Po pierwsze, zwiększenie konkurencji zawsze jest korzystne dla konsumenta. Po drugie – współpraca naszych sklepów z polskimi firmami pozwala na niższe koszta, lepsze warunki dostaw (np. ich terminowość), bliższy kontakt z producentem i wpływ na doskonalenie oferty, że nie wspomnę o większej niezależności od zawirowań światowych rynków, kursów walut etc. Innymi słowy – warto uczyć polskie firmy, żeby szyły dla nas biustonosze.

Chciałabym jednak podkreślić, że moje stanikowe „Teraz Polska” nie będzie oznaczało stępienia ostrza krytyki tudzież dawania jakichkolwiek przywilejów. Mam zamiar stosować wobec polskiej bielizny takie same kryteria oceny, jak w przypadku dotychczas testowanej brytyjskiej, do czego namawiam wszystkie członkinie stanikowej społeczności, blogerki i recenzentki – przemilczanie wad nie ma mocy sprawczej likwidowania ich, a wręcz przeciwnie, prowadzi do ich utrwalania 🙂

Bo to nieprawda, że nie chcemy nosić polskich marek. Chcemy jednak nosić biustonosze w prawidłowym rozmiarze, dobrej jakości, ładne i takie, żeby było nas na nie stać. Początkowo prawie wszystie firmy padały już na pierwszym kryterium – rozmiaru. Do niedawna kolejnym progiem nie do przeskoczenia był krój i podtrzymanie. To się już zaczyna zmieniać, czego świadectwem będzie kolejna notka. A moją cichą nadzieją jest, że tekst ten, i Wasze komentarze do niego, przeczytają także przedstawiciele przemysłu, w tym także ci, którzy wciąż nie mogą nadziwić się popularności brytyjskiej konkurencji. Zachęcam więc do wypowiedzi: co myślicie o polskich biustonoszach? Nosicie je? Dlaczego nie – albo dlaczego tak?

(Obrazek z początku notki, moja mała deklaracja przychylności – ale i odpowiedniej dawki krytycyzmu – wobec polskich marek, jest do wykorzystania w celach wyrażania poparcia dla opisanego wyżej podejścia do polskiej produkcji 🙂 Można pobrać i wstawić na bloga, czy gdziekolwiek prowadzicie swoją lobbową działalność. Można zlinkować do tej notki 🙂

Komentarze

  • Przyjrzałam się posiadanym stanikom, zastanawiając się, czy w ogóle mam coś polskiego (bo jako posiadaczka brytyjskiego 32J/JJ nie mam wielkich szans...) i wychodzi, ze z pasujących nic... Z leżących w szufladzie - Avocado Grand Prix, używany, jak nie ma innego wyjścia.

    W sumie nawet nie wiem, czy jest cos, w co mam szanse sie wcisnac (o Yvonne Comeximu, rozmiarowo pasujacej, zamilczę, bo nie będę wydawac forsy na to, żeby mi biust łopotał dokładnie tak, jak bez stanika), jakies Kris Line może.

    Mam szczerą nadzieję, że sytuacja się poprawi i nawet takie istoty z krańca szerszej rozmiarówki, jak ja, beda mogly cos kupic polskiej produkcji i to cos bedzie przyzwoitej jakosci. Bo na razie wiesci o rozwłóczonych obwodach trochę mnie zniechęcają.

  • W samo sedno!
    Niestety chociaż wypadam na początku tabelki (brytyjskie 60F) i stworzenie dla mnie biustonosza jest z pozoru prostsze z punktu konstrukcji podtrzymującej, w praktyce okazuje się to niełatwe. Nie mierzyłam jeszcze polskiego biustonosza, z którego byłabym zadowolona (poza niemasową produkcją Ewy Michalak ;)), ciągnące się obwody Kostara zupełnie mnie nie zachęcają, kształt jaki robi Milena również. Natomiast wielce sobie chwalę otwarcie na nowe horyzonty. Milena z rozmiarówką i przychylnością dla nas - kobiet świadomych realnych rozmiarów, może być wzorem, choć do złapania idei dobrej konstrukcji jeszcze trochę zostało.
    Podoba mi się także podejście Samanty, dla której ostatnio mierzyłam i recenzowałam nabiustnie ;) Mam nadzieję, że pojawią się wymagane poprawki i będę mogła wkrótce biegać w nisko zabudowanym białym plungu. Z chęcią testowałabym częściej :)
    Jak na razie jednak polski rynek nie oferuje mi ładnego, zbierającego, nadającego ładny kształt biustonosza na mały biust.

  • Mam Triumph-a.Dużo, w kompletach.
    Wydałam mnóstwo pieniędzy do czasu odkrycia Stanikomanii. Leżą w szufladzie i nadają się tylko do oglądania, niektórych używam jako bielizny nocnej.
    Wszystkie za szerokie w obwodzie, biust patrzy w dół. Byłam nimi zachwycona w trakcie zakupu a potem było już tak sobie. Plusem były wzory, kolory i materiał - tym się wcześniej kierowałam. Stanik, bielizna ma być ładny/a i jak był to wystarczyło żeby decydować o zakupie ( tak myślałam do stanikowego uświadomienia).
    Innych polskich firm nie znam, nie kupowałam.

    A propos Triumph to naprawdę polska firma?

  • a jeszcze Ewa Bień poszerzyła rozmiarówkę :) melisa też szyje większe ... i chyba wsio :)

  • emmisi - Triumph, o ile się nie mylę, jest firmą niemiecką (a przynajmniej takie ma korzenie). tu został podany jako przykład tych dziwnych nieporuszanych tematów ;)

    bardzo zmyślne wprowadzenie w problematykę Kasico :)

    a ja ze zdziwieniem, dzięki tej notce, odkryłam, że w szufladzie mam same polskie wyroby stanikowe! kolekcja moja w tej chwili liczy sztuk 5: 2 Effuniakowe plungi, 1 Effuniakowy half-cup (kupiony kiedyś cudem na zlocie, już trochę przymały ale nadal go noszę bo to najgenialniejszy stanik jaki mam) i 2 staniki Mileny. tak jakoś wyszło, że odkąd mi co nieco przemigrowało, stałam się niekompatybilna z większością brytyjskich staników. a na moje skromne 30e brytyjskie wybór wśród polskich firm jest całkiem przyzwoity.

    Effuniakom mogę zarzucić tylko to, że nie ma jeszcze produkcji seryjnej. i że, póki co, w sprzedaży nie ma half-cupów i straplessów.

    co do Mileny - wielkie plusy za:
    - bardzo przystępne ceny
    - bardzo ścisłe obwody
    - wzornictwo, które mi bardzo do gustu przypada :)
    minusem jest to, że musiałam dokonać niewielkich przeróbek krawieckich, żeby biustonosze leżały na mnie bardzo dobrze (= likwidacja odstających na górze miseczek).

  • Nie noszę polskich staników.
    Kiedyś kiedyś nosiłam Samantę, potem wypadłam z rozmiarówki. I nadal wypadam.
    Na próbę niedawno kupiłam Milenę, ale odesłałam - pasowałby rozmiar, którego nie było.
    Przeglądałam nową kolekcję Ewy Bień, ale 75I w tych fasonach, które mnie by interesowały, nie ma. Podobnie z Dalią.
    Dopóki polskie firmy nie będą produkować ulubionych przeze mnie staników typu maskaradka czy fauve z pionowymi cięciami, nie sądzę, żebym kupiła coś polskiego.
    A z kolei wzornictwo polskich balkonetek jakoś na razie mnie nie powala, wolę coś zagranicznego :)

  • W mojej dość sporej kolekcji staników są trzy Avocado: Grand Prixa - póki co mój najlepszy sportowy, Malenę - z najwęższymi ramiączkami, jakie udało mi się dostać i CanCan - bardzo niska i wścielke czerwona balkonetka. Kilka lat temu Avocado było dla mnie jedyną alternatywą dla nobliwych niemieckich Feliny i Anity (nigdy nie miałam triumpha) i byłam zachwycona niektórymi ich modelami. Teraz ceny mnie zniechęcają. Nic innego polskiego nie mam i nigdy nie miałam. Effuniak ma wzornictwo zupełnie nie w moim guście i nie chodzi mi o krówki, czy kotki, tylko o połączenia różnych materiałów i te kontrastowe lamówki.

  • Z polskich staników, które noszę, mam plunge'a Effuniak i dwie Dalie - Flawię i Paris. Żaden nie jest całkowicie dobry, ale o brytyjczykach też nie mogę powiedzieć, że na mnie w 100% pasują.
    Są zaszerokofiszbinowe w najmniejszym stopniu, Flawia ma nawet całkiem dobre, ale pewnie dlatego, że się jakoś dziwnie krzyżują na mostku :/ Jedyny stanik, który miał zupełnie dobre, to Milena Flamenco, ale za małe i za luźne jest na mnie.

  • Póki co mam 4 staniki w szufladzie, z czego 2 to rodacy i to je lubię nosić najbardziej. I wiem też, że następnym strzałem będzie kolejny Polak, zastanawiam się tylko który. ;)

Ostatnie

Winter galaxy. Sculptresse AW24 collection

”Disco galaxy meets pin-up siren’’—that’s how this plus-size lingerie collection from Sculptresse by Panache was…

2 dni temu

Zimowe gwiazdy. Kolekcja Sculptresse jesień-zima 2024

„Gwiazdy disco spotykają pin-upowe syreny” -  tak opisano w katalogu tę kolekcję bielizny plus size…

6 dni temu

Soft Freedom. Review of the Samanta Alex A530 Bra

Just when I thought I’d have to turn back to British or maybe German bra…

1 miesiąc temu

Miękka wolność. Recenzja biustonosza Samanta Alex A530

Gdy już wydawało się, że w dziedzinie „nowoczesny biustonosz bez fiszbin na duży biust” muszę…

1 miesiąc temu

Dżungla i inne bogactwa. Kolekcja Elomi jesień-zima 2024

Jak co roku o tej porze, spadają dojrzałe Elomczaki! 😊 Obiektywnie patrząc, kolekcja Elomi na…

2 miesiące temu

Odłącz się! Recenzja biustonosza bez fiszbin Elomi Downtime Bralette

Gdy masz większy biust i za sobą lata w stanikach na fiszbinach, zaufanie do modeli…

3 miesiące temu