Czas podsumowań jeszcze nie całkiem za nami – postanowiłam i w tym roku dołączyć do spoglądających wstecz na osiągnięcia i niedostatki minionych dwunastu miesięcy… Zainspirował mnie do tego zwłaszcza wątek o odkryciach i rozczarowaniach z Lobby Biuściastych. Wyrażone tam opinie bywają zaskakująco różne (zadziwia, jak dalece sprawdza się powiedzenie, że co biust, to gust!), warto jednak się w nie zagłębić i wyłowić także punkty wspólne naszych oczekiwań wobec bra-rynku.
Wiele z nas ma już bardzo sprecyzowane upodobania i potrzeby dotyczące biustonoszy – żądamy konkretnych krojów i stylów, nie tylko „żeby się wreszcie zmieścić” i mniej-więcej dobrze wyglądać. Dotyczy to zwłaszcza tych kobiet, które z racji przynależności do „łatwiejszych” stref rozmiarowych mają już na rynku spory wybór. Trzeba jednak pamiętać, że niemała część takiego wyboru nie ma – wiele kobiet wciąż czeka na zaspokojenie podstawowych potrzeb, takich jak nadająca się do noszenia konstrukcja, estetyczny design. Poniższa wyliczanka zostanie więc wygłoszona niejako z uprzywilejowanej pozycji, choć i ja nie jestem w pełni zadowolona z oferty dla tej niby najlepiej zaopatrzonej strefy, jaką jest D-G.
Dla kogo D-G?
Zacznę więc od narzekań z pozycji „rozkapryszonej” właścicielki G-biustu…
Próbowałam otóż w ciągu ostatniego roku eksperymentować z mniej znanymi w naszym kraju markami D-plusowymi. Szukałam czegoś innego, ciekawszego niż wolno zmieniający się zestaw konstrukcji i stylów, jakimi raczą nas marki Freya czy Panache. Rozglądałam się też za tańszymi alternatywami, w szczególności – produkcji polskiej. Wrażenia mam mieszane.
Jednym z największych zawodów była marka Elle Macpherson Intimates, której piękny biustonosz w moim rozmiarze okazał się totalną porażką konstrukcyjną. Nie wiem, jak to się stało, że po tylu latach rozwoju branży D-plusowej ta popularna firma wciąż udaje, że skrojenie balkonetki w rozmiarze 36G to zadanie w zasadzie niewykonalne…
Nie do końca zachwycił również Gossard, który nie poraża podtrzymaniem w mojej strefie rozmiarowej – to jednak zupełnie inna liga konstrukcyjna niż wymieniony wcześniej EM i zamierzam znowu dać tej marce szansę.
Miss Mandalay w wydaniu usztywnianym co prawda oczarowała delikatnym wzorem, ale zawiodła również podtrzymaniem. Co dobre dla średniego biustu i niewielkiego obwodu, z większym wymiarem i ciężarem niekoniecznie sobie poradzi, szkoda tylko, że nie każdy producent jest tego świadom.
Polskie marki na pograniczu
W ubiegłym roku pierwszy zagościły na tutejszych łamach takie marki, jak Ewa Bien i Samanta.
To z jednej strony powód do radości (nareszcie się zmieściłam!), z drugiej – rozczarowanie tym, że wybór dla mojego brytyjskiego 36FF-G (a polskiego 75I czy 80H) był w nich ograniczony praktycznie do jednego modelu. A co mają powiedzieć większe biusty? Pozytyw: jedna z przymierzanych Samant (wciąż ten sam model) miała na mnie jednak za duże miseczki. Widać więc światełko w tunelu 🙂
Mam też wielką nadzieję, że w przyszłym roku firma Dalia zaoferuje biustom z moich okolic coś więcej niż model K-24, który w ubiegłym roku pojawił się m.in. w pięknej odsłonie ciemnozielonej (znajdziecie ją w tej notce). Liczę przynajmniej na podobnie skrojony, ale miękki K-26.
Polskie marki rozwojowe!
Czas na trochę pozytywów. Kilku naszych najbardziej zasłużonych dla strefy D+ producentów, jak Avocado czy Ewa Michalak, w ubiegłym roku bynajmniej nie stało w miejscu.
Muszę tu bardzo pochwalić Avocado, z którym ostatnio zaprzyjaźniłam się bardziej niż kiedykolwiek (w zeszłym roku opisałam udane przygody z Daphne i Libertine). Do pięknych jak zawsze koronek i haftów dołączyły dobrej jakości tyły, ramiączka i te wszystkie detale, które sprawiają, że biustonosz nie pozostaje tylko dekoracyjnym cackiem. Nowością zeszłoroczną były usztywniane balkonetko-halfy, niezła konkurencja dla brytyjskiego Masquerade (Rococo, Camelia). Pojawiły się też przyjaźniejsze ceny i obniżki (Avocado za 99 zł? Tego jeszcze nie było! 😉
Ewa Michalak zaskoczyła wszystkich bardzo obfitą i dopracowaną estetycznie (wreszcie!) jesienno-zimową kolekcją, w której na szczególną uwagę według mnie zasługują: wkładki do redukcji asymetrii w modelach plunge i half-cupach kroju CH, dopasowane do rozmiaru miseczki, miękki model Burgund oraz piękny zielony haft w modelu Ulis. Wiosną po raz pierwszy przetestowałam miękkiego half-cupa – Motyla i mam nadzieję, że takich zwiewnych propozycji doczekamy się więcej w tym roku.
Kris Line zasłużył się, wprowadzając na rynek modele dla kobiet karmiących na fiszbinach (czy wszystkie? Nie wiem, na stronie brakuje niestety informacji…)
Trudno tu nie wspomnieć o jedynej polskiej marce odzieżowej produkującej ubrania w rozmiarach uwzględniających wymiary biustu. Chodzi oczywiście o BiuBiu, które jesienią zalało nas przede wszystkim sukienkami, jednocześnie przyjemnie zaskakując rosnącą jakością tkanin i wykonania. Mam nadzieję, że latem również nas nie zawiedzie.
Polska nowość – Onlyher
Pozostajemy na naszym podwórku, na którym pojawiło się zjawisko bezprecedensowe – marka stworzona przez firmę zajmującą się wcześniej jedynie handlem (sklepy Onlyher) i dystrybucją bielizny D+. Usztywniane modele Espresso i Latte przeznaczone są na razie dla mniejszych biustów (obwody 60-75, miseczki od B) i mają spore powodzenie (są chwalone zwłaszcza za wygodę) – co niezbicie dowodzi, że potrzeby również tej grupy rozmiarowej długo pozostawały nie do końca zaspokojone.
O ile wiem, „Onlyherki”, podobnie jak konstrukcje Ewy Michalak, powstawały w żywym kontakcie z tzw. prawdziwym biustem, czyli były i są cierpliwie testowane na ochotniczkach, rozmiar po rozmiarze. Myślę, że to wróży im pewny sukces (i doprawdy nie rozumiem, czemu wszystkie firmy nie postępują podobnie…).
Rozkwitająca dystrybucja
Wracając zaś do importu – warto zauważyć, że oprócz prężnie i długo już działających dystrybutorów bielizny firm Eveden oraz Panache, w Polsce dystrybuowane są również takie marki, jak Miss Mandalay, Pour Moi?, Gossard, Shock Absorber, coraz prężniej promowana Cake Lingerie, Hot Milk, a także Royce, Audelle, Charnos… W częstym kontakcie z Polską są też przedstawiciele Curvy Kate. Można więc powiedzieć, że nie samą Freyą czy Panache polski biust żyje, choć wciąż brakuje tych mniej popularnych marek w stacjonarnych sklepach.
Blaski i cienie kolekcji made in UK
Co zachwyciło mnie najbardziej w minionym roku w kolekcjach najbardziej znanych marek zagranicznych? Wiele z Was jako wielkie odkrycie wymienia model Freya Deco i jego „klony” (takie, jak Taylor) nie tylko w odsłonie plunge’owej, ale i bezramiączkowej.
Dla mnie natomiast Deco Strapless należało do porażek – mój biust zupełnie się w nim nie odnalazł, że tak to ujmę 😉 Odnalazł natomiast straplessa idealnego – stary, ale jary model Fantasie Smotthing Strapless. Odkrycie to zaliczam do swoich największych stanikowych sukcesów AD 2011.
Drugim rozczarowaniem by Freya był dla mnie half-cup Lauren szyty według nowego kroju – zupełnie nie radził sobie z modelowaniem biustu, w przeciwieństwie do identycznie skrojonego, ale uszytego z innych materiałów Erin, z którym się zaprzyjaźniłam i uważam za jeden z ciekawszych wzorów ostatniego roku.
Jestem również zadowolona z testów dwóch modeli marki Bravissimo – Alany i Bubbles, chwalonych również przez użytkowniczki z zakresu G+. Obydwa, mimo pewnych wad, znalazły się w moim codziennym repertuarze.
Nadal darzę olbrzymią sympatią markę Elomi – oprócz evergreena Caitlyn polubiłam również „fullcupo-plunge’a” Suzie i mam zamiar rozwijać naszą przyjaźń w kolejnym roku. Z przyjemnością też zauważam, że coraz więcej zwolenniczek ma w naszym kraju droga, ale świetna marka Fauve – chyba zaczynamy pomału inwestować także w wyższą półkę. Szafirową Lucię kupiłam jednak na przecenie w Brastopie 😉
Jeżeli chodzi o trendy – po początkowej fascynacji (urok nowości…) szybko straciłam zainteresowanie modnymi w ostatnich sezonach fasonami longline. Bardzo natomiast podobały mi się nadruki w modelach marki Freya (kwieciste – Nieve i od niedawna dostępne ptasie – Ingrid), a także bravissimowych „Bąblach”.
Zimowa kolekcja Masquerade, już nieźle zadomowiona w zakresie miseczek do H, była dla mnie ucztą wizualną. Niestety marka ta dostarczyła mi też jednego z największych rozczarowań – zupełnie nie leży na mnie model Rhea, który wystąpił w pięknej wersji śliwkowo-burgundowej…
Przychylny wiatr z Wysp?
Mam wrażenie, że w ciągu ostatniego roku dla niektórych producentów z D-plusowego „raju”, jakim z naszego punktu widzenia jest Wielka Brytania, staliśmy się nareszcie rynkiem, z którym warto się liczyć. Mam tu na myśli głównie Panache i jego dystrybutora. Firma ta ujęła mnie dwiema rzeczami: po pierwsze, dobrze przygotowanymi materiałami dotyczącymi nadchodzącej kolekcji wiosennej, w których to zawarte zostały informacje o konstrukcjach i uwzględnieniu w nich zmian postulowanych m.in. przez polskie konsumentki, a po drugie – sposobem wprowadzenia nowości, jaką był model Panache Sport.
Nowemu sportowcowi towarzyszyła kampania w mediach (której echo znalazło się również tutaj, w postaci konkursu), mam także wrażenie, że dostawy Panache Sporta w naszych sklepach nie były tym razem spóźnione w stosunku do sklepów brytyjskich, jak to wcześniej bywało z wyspiarską bielizną… Wracając zaś do osiągnięć promocyjno-reklamowych – myślę, że warto pogratulować dystrybutorowi ostanikowania oraz pozyskania dla marki jednej z najbardziej biuściastych polskich aktorek, Katarzyny Figury 🙂 (Pani Katarzyna była konferansjerką na pokazie jesiennej kolekcji na początku roku – niestety, całkiem elegancki gorset Evie Liaison, który miała na sobie, okazał się jednym z moich największych rozczarowań ze względu na rozciągliwość…)
Bra-fitting nie tylko w wielkim mieście
Sklepy z dużym wyborem rozmiarów i prowadzące usługi bra-fittingowe coraz częściej powstają poza największymi miastami, jak mocno już stanikowo nasycone Kraków czy Warszawa. O dobre stanikowe sklepy wzbogaciły się w ostatnim czasie takie miasta, jak Toruń, Częstochowa, Brodnica, Skierniewice, Grudziądz. Znajdziecie je na alfabetycznej liście sklepów.
Zaczęła się też nareszcie rozwijać branża szkoleniowa – nowe sklepy potrzebują przecież wykwalifikowanej kadry. W tym roku pierwsze dyplomy otrzymały absolwentki kursów organizowanych przez Akademię Brafittingu.
Nadzieje na przyszłość?
Czego życzyć sobie w przyszłym roku? Sądzę, że dobrze by było, by stał się on wreszcie rokiem pojawienia się naprawdę dobrych konstrukcji dla stref G+ i J+ i to nie tylko w ofercie jednej firmy i jednym typie modeli (mam tu na myśli Ewę Michalak i jej usztywniane plandże, choć pochwalić należałoby i miękkie balkonetki Bravissimo). Może nowe kolekcje Panache zaczną stawać na wysokości zadania? A może Freya zacznie słuchać głosu polskich konsumentek? Marzy mi się także, by skończyła się w polskich sklepach dyskryminacja osiemdziesiątek i by każdy obwód mógł znaleźć coś dla siebie. A także, by Elomi nie pozostawało wciąż jedyną marką realnie dostosowaną do potrzeb kobiet plus-size. I żeby polskie firmy bieliźnianego mainstreamu zaczęły starać się mocniej…
Mam jeszcze jedno marzenie: naprawdę duża kampania w mediach na rzecz prawidłowego dopasowania – niech by i reklamowała konkretną markę, lecz z naciskiem na „fit”, nie na design czy powabne kształty modelek. A może to całkiem nierealna mrzonka?
Być może z tej samej kategorii jest kolejna wizja: wyobraźmy sobie pokaz bielizny o szerokim zakresie rozmiarów, jednej marki lub kilku, na którym występują modelki o naprawdę różnorodnych kształtach… oczywiście w Polsce. To by dopiero było święto wszystkich biuściastych!
A oprócz tego? No cóż, jak zwykle – idealnie dopasowanych, genialnie skrojonych, wygodnych, pięknych, efektownych, oryginalnych wzorniczo i bajecznie kolorowych… Czego i Wam życzę! 🙂
A Wy? Czy powyższy subiektywno-wannabe-obiektywny przegląd w jakimś stopniu odpowiada Waszym obserwacjom? Czy jesteście rozczarowane czy zadowolone z postępów biuściastego rynku w ubiegłym roku, pod względem rozmiarowym, krojowym, wzorniczym? Na co macie największą nadzieję w przyszłym roku?
”Disco galaxy meets pin-up siren’’—that’s how this plus-size lingerie collection from Sculptresse by Panache was…
„Gwiazdy disco spotykają pin-upowe syreny” - tak opisano w katalogu tę kolekcję bielizny plus size…
Just when I thought I’d have to turn back to British or maybe German bra…
Gdy już wydawało się, że w dziedzinie „nowoczesny biustonosz bez fiszbin na duży biust” muszę…
Jak co roku o tej porze, spadają dojrzałe Elomczaki! 😊 Obiektywnie patrząc, kolekcja Elomi na…
Gdy masz większy biust i za sobą lata w stanikach na fiszbinach, zaufanie do modeli…
Komentarze
Dla mnie rok 2011 to zdecydowanie rok imponującego rozwoju polskich marek. Bardzo się cieszę z powstania marki OnlyHer, zarówno Espresso jak i Latte robią świetne wrażenie. Czekam aż pojawi się Tabasco (a może i Wasabi? ;o)), i będę podejmować trudne decyzje zakupowe :o) Bardzo mi się też podobała nowa kolekcja Ewy Michalak, tak jak kiedyś niespecjalnie pasował mi design tej firmy, tak teraz trudno by mi było wskazać model, który mi się nie podoba.
Czego życzę sobie w 2012? Na pewno większej stacjonarnej obecności modeli dla średniobiuściastych. Ostatni rajd po sklepach przyniósł mi wyłącznie rozczarowania, miseczki D/DD (przynajmniej w małych obwodach) były jeśli nie niedostępne, to bardzo przebrane. A małobiuściastym życzę rozwoju D minusów, tu szczególnie trzymam kciuki za naszych polskich producentów!
A ja sobie życzę dwóch rzeczy - lepszych ramiączek u Ewy Michalak i obwodów 60 w halfcupach Evedenu. Bardziej realne wydaje mi się spełnienie tego pierwszego życzenia:)
Najbardziej życzyłabym sobie więcej miękkich staników z niskimi czy obniżanymi mostkami. Nie mogę nosić frejowych fiszbin, a w innych markach miękki stanik to najczęściej balkonik z wysokim mostkiem. Pewne nadzieje w tej kwestii wiążę z Krągłymi Kaśkami, które w moim rozmiarze chyba nie są za wysokie.
Jeśli chodzi o wybór dobrych konstrukcji dla strefy J+, to zaczynam się obawiać, że w nowym roku nie znajdziemy w tych okolicach nic, nawet w ofercie jednej firmy i w jednym typie modeli (i też mam tu na myśli Ewę Michalak i jej usztywniane plandże). Wystarczy sprawdzić, co od jakiegoś czasu pokazuje wyszukiwarka sklepu internetowego Effuniaka dla obwodów 75+ i misek HH+. Jeszcze mam nadzieję, że brak oferty w tej strefie jest tymczasowy i prawa strona tabeli rozmiarów marki nie jest już tylko "chwytem marketingowym". Bo inaczej niektóre z nas nie będą miały co włożyć pod biubiowe bluzki...
Życzyłabym sobie (i zapewne nie tylko) niższych cen bielizny. Wiem, mało realne, ale pomarzyć można, prawda? Jak na razie ceny regularne zabijają moją kieszeń i powodują wieczne rozterki zakupowe. No i nie ukrywam, że w niektórych firmach jakość ma się nijak do ceny.
Kasico, szeroko zakrojona kampania medialna promująca PRAWIDŁOWE dopasowanie, otototo! Niestety, póki co - jedyne firmy bieliźniarskie, które miałyby na to naprawdę środki mają niekoniecznie zawsze po drodze z założeniami dobrego dopasowania :(
@Ankh-morkpork, jest nadzieja, że pojawią się w tym roku nowe modele typu balko-pianko. Ja w każdym razie na nie czekam, może w końcu mój biust polubi się z jakimiś effuniakami?
A ja trochę z innej beczki - co to za śliczny, turkusowy okaz na pierwszym zdjęciu? Przepiękny on!
@kis-moho, Wasabi sama bym przygarnęła natychmiast, gdyby oczywiście rozmiarówka mnie objęła :) Albo, wracając do napojów, Matchę (japońska zielona sproszkowana herbata) :)
Co do rozmiarówek - mnie także niepokoją pewne tendencje do ograniczania zakresu rozmiarów niektórych modeli EM, np. CH Purple ma wyraźnie mniejszy zasięg niż kiedyś Chaber, HP często kończą się na G-GG itd. Ale również czekam niecierpliwie na BP czyli balko-pianko, może to będzie propozycja dla większych miseczek i obwodów (a może by tak też balko-miękko? Zwłaszcza dla G+, J+ - którym nawet najbardziej doświadczone firmy mają niewiele do zaoferowania?).
@ptysiowa_7, zgadzam się co do ramiączek, wg mnie to teraz główny niedostatek Effuniaków (na szczęście nie wszystkich, np. ramiączka w Ulisie chwalę sobie, ale np. Atramenty mnie niemiłosiernie gryzą, a Pawiookie są zbyt rozciągliwe, choć i tak lepsze od niegdysiejszych ramiączek od Miętusa, przez które musiał on niestety wracać do sklepu). Jak Ewa zrobi idealne ramiączka i jeśli utrzyma się to fajne wzornictwo, to brytyjscy producenci będą w opałach ;)
@renulec, otóż właśnie, a przecież temat dobrego dopasowania to doskonała okazja do wyróżnienia się na tym w końcu mocno konkurencyjnym rynku. Taka Freya na Wyspach wymyśliła Holy Fit, może coś w ten deseń w Polsce? Klinika Stanika to jeszcze nie jest to, o co nam chodzi, akcja jest fajna, ale ograniczona głównie do sklepów, w których i tak bywają w dużej mierze już "uświadomione" klientki. A tu by trzeba przemówić do tych, które jeszcze nie wiedzą, że warto do sklepu pójść.
@K, ten na samej górze to jest Fauve Lucia w wersji miękkiej-balkonetkowej, kolekcja wiosna-lato 2011 :)
Brak możliwości "przebierania" w gotowych stanikach w rozmiarach 75H+ i wiekszych wynika z prostego rachunku ekonomicznego - te rozmiary nie sprzedaja się
Z analizy CAŁEGO roku wynika, że w tych rozmiarach sprzedało się średnio po:
15-20 szt ! z czego spora część w tzw końcówkach kolekcji
Dlatego nie produkuję ich ale zawsze jest możliwość zamówić z opcją 14 dni na realizację zamówienia - wtedy zamiast dużego stanu zostanie kilka sztuk, które nie będą z jakichś przyczyn pasować ich właścicielkom
Ponadto - sklepy NIE zamawiają wcale takich rozmiarów poza pojedyńczymi sztukami dla jakichś konkretnych klientek
Staniki CH od momentu powstania mają dokładnie taką samą rozmiarówkę jak miał Chaber - nic się nie zmieniło poza , wyjaśnionym wyżej, sposobem dostępności niektórych rozmiarów
Wbrew temu co się niektórym wydaje nie ma aż tak dużo kobiet z tak dużym biustem albo.... albo nie dotarł do nich jeszcze kaganek oświaty ;)