„Klasyczny przypadek poczwórnych piersi" (tytułowy quadra-boob) – tymi słowy określiła autorka mojego ulubionego knickersbloga fotkę jednej z najsłynniejszych współczesnych celebrities, na której gwiazda wystepuje odziana w różowy staniczek (do obejrzenia w tej notce). Dubeltowy biust, co zapewne dla niektórych brzmi intrygująco, w rzeczywistości jest chyba najczęściej wymienianym objawem bieliźnianej ignorancji (bądź skutkiem niedostępności właściwej bielizny – czego jednak w przypadku Britney trudno się spodziewać). O co chodzi? Oczywiście o efekt noszenia za małego stanika, w opisywanym przypadku wręcz spektakularnie za małego. Czy ktoś tam w ogóle widzi Stanik? Bo ja widzę zakrywacze sutków, dla niepoznaki połączone paroma tasiemkami, tylko co tam robią te fiszbiny? Autorka "Knickersa" cierpliwie objaśnia na przykładach, że:
- Fiszbina powinna OTACZAĆ pierś, nie wciskać się w tkankę piersi, jak na załączonym obrazku. Widzicie, co tam się wymyka dołem? To jest właśnie ten dodatkowy biust gratis!
- Co za tym idzie, koniec fiszbiny z boku winien celować w kierunku pachy, a nie gdzieś w ramię. Fiszbina nie służy do trzymania kształtu miseczki stanika, tylko do podtrzymywania piersi od strony jej krawędzi – nie do wbijania się w pierś w losowym miejscu.
- Mostek to ta część stanika, która łączy ze sobą miseczki. Jeśli możesz bez wysiłku włożyć od dołu palec albo i dwa pod mostek, to z reguły znaczy, że miseczki są za małe i po prostu siedzą sobie na czubkach Twoich piersi, zamiast je obejmować w całości i mieścić wewnątrz.
- Z wciskaniem się w za małe miseczki z konieczności wiąże się kupowanie biustonoszy o zbyt dużych obwodach, bo jakoś przecież musimy ten stanik na siebie założyć. Tymczasem pierś ma się w całości mieścić w MISCE, a nie częściowo w bokach stanika, porozciąganych do bólu, tak jak ma to miejsce na trzeciej z kolei fotce Britney.
Mam wrażenie, że jedną z przyczyn, dla których wiele osób zamiast biustonoszy kupuje sobie naparstki połączone tasiemką jest obawa przed "zabudowanym stanikiem". Ów okropny "zabudowany stanik" z kobiecych wyobrażeń jest czymś, co zakrywa nas niczym habit po samą szyję i stanowi zaprzeczenie wszelkiej seksowności. Ciekawe, że zbyt małym majtkom jakoś nie przypisujemy waloru eksponowania atutów naszych ciał. W końcu objawy są identyczne: Wcinanie się i Wylewanie…
Seksowne? OK, biust nieubrany, zwłaszcza ładny, nawet w przymałym staniku się obroni, będzie też wydawał się większy, co może dla niektórych podnosić jego atrakcyjność. Jednak co się stanie, gdy założymy nań jakiekolwiek, choćby lekko przylegające ubranie? Nastąpi cudowne rozmnożenie i otrzymamy wyżej wspomniany "czwórpierś". Zjawisko to jest także znane jako "bułeczki" – chodzi o uwypuklające się z różnych stron te fragmenty naszych biednych piersi, którym nie udało się zmieścić w miseczkach. Efekt? Cała sylwetka nam się psuje, zwłaszcza jeśli piersi są duże.
Tymczasem, wbrew pozorom, dobrze dobrane miseczki wcale nie muszą zakrywać całej piersi – zwłaszcza wśród modeli poniżej magicznej "granicy FF" (FF to rozmiar miseczki) nie jest wcale trudno znaleźć okazy mocno eksponujące biust. A i mocniej zabudowane full-cupy wcale nie muszą odbierać biustowi uroku – podtrzymany właściwym rozmiarowo biustonoszem zawsze prezentuje się znacznie lepiej, niż wciśnięty w coś za małego, przecięty na dwoje albo i na troje, rozlany po klatce piersiowej, "zabłąkany" pod pachami…
Znamy to, znamy – powiedzą te z Was, które już czytały bloga "O rozmiarach i nie tylko". Można tam znaleźć masę przykładów na to, jak NIE nosić bielizny (mamy już książkę "Jak się nie ubierać" – oj, przydałaby się podobna publikacja o biustonoszach) tudzież doskonały i wyczerpujący poradnik dobierania stanika. Kto nie czytał – niech sięgnie po tę lekturę obowiązkową, u mnie zerknąć można do Wiedzy i Rozmiarologii, a wszystkie biuściaste złaknione bieliźnianej edukacji i wsparcia zaprasza nieustająco Lobby. Jesteśmy mądrzejsze i ładniejsze od Britney 😉
10 komentarzy
mpaulk
zapominasz, ze w czasie cyklu rozmiary biustu sie wahaja – czyli na poczatku cyklu miesiecznego stanik moze pasowac idealnie, a pod koniec miec przymale miseczki.
24 maja 2007 at 17:20inna rzecz, ze znalezc odpowiedni stanik to niczym jak wygrac na loterii.
nosze 65 DD/E, wiec albo place 300 PLN za jeden biustonosz (ale nawet jesli jestem w stanie wydac spore pieniadze, to wcale nie oznacza, ze moge cos znalezc – kupienie w tego rozmiaru w Polsce jest malo mozliwe, tym bardziej, sklepy internetowe odpadaja, bo IMHO stanik trzeba zmierzyc), albo zmagam sie z niedopasowanymi.
kasica_k
Wiesz, prawie caly ten blog jest o zakupach przez Internet.
Moj ostatni zakup stanika “na zywo” mial miejsce ladnych kilka lat temu, a wierz mi, kupuje sporo, co nie znaczy, ze drogo (cena, ktora podalas jest stanowczo za wysoka, chyba ze mamy do czynienia z ktoras z luksusowych marek). Roznica polega na tym, ze mierzy sie w domu, a jesli nie pasuje – odsyla i wymienia. Nawet placac kilka razy za odsylke (kilka, max kilkanascie PLN) trudno dobic do 300 PLN 🙂 Wiec szczerze polecam zainteresowanie sie sklepami netowymi, obwod 65(30) jest w nich calkiem niezle reprezentowany. Nie ma zadnego powodu, zebys przeplacala, ani borykala sie z za malym biustonoszem.
24 maja 2007 at 17:45kasica_k
Co do “problemu miesięcznego” – jesli u kogos wahania rozmiaru piersi sa naprawde duze, warto miec biustonosze w kilku rozmiarach, dopasowanych do poszczegolnych faz 🙂 Z reguly jednak roznice te nie sa az takie, by powodowaly tak znaczne niedpoasowanie, jak w opisywanym przypadku…
24 maja 2007 at 17:47mpaulk
ja mialam “wpadke” ze stanikiem marki panache. mam 2 tej firmy, wiec uznalam, ze moge kupic bez mierzenia, bo znam rozmiarowke. niestety, ten konkretny model okazal sie za maly (buleczki :D). jakos tak wyszlo, ze wole najpierw dotknac i przymierzyc, a potem kupic.
24 maja 2007 at 18:01moze rzeczywiscie 300 to lekko zawyzona suma 🙂 ale zwykle to jest 150-180 za biustonosz plus 40-80 za majteczki. i tak jakos mi sie zawyzylo.
a juz tak ujawniajac niedyskretne szczegoly, w czasie miesiaca waga waha mi sie o jakies 2-3kg, co przy wadze ok.48kg, daje spora roznice w biuscie.
maith
Mpaulk, widziałam te obrzydlistwa, które są oferowane w polskich sklepach na duże biusty za 200-300 zł. I też od lat ich już nie kupuję.
24 maja 2007 at 18:51-A czy wiesz, że możesz sobie w Twoim rozmiarze dobrać jeden z bodaj trzydziestu modeli Melissy w cenach w okolicy 60-70 zł?
-A wtedy kupienie dodatkowego staniczka na okres w rozmiarze np. 65F nie będzie już tak bolesne 🙂
-Czy wiesz, że zamawiając przez net masz prawo zrezygnować w ciągu 10 dni i odeślą Ci pieniądze. Jedyne co możesz stracić, to koszty przesyłki (też mi fortuna 😉
-A mierzysz na spokojnie, w domu, pod różne bluzki i oceniasz bez sprzedawczyni nad głową.
-Tylko w sklepie kupujesz ostatecznie. Przez internet masz jeszcze czas na zastanowienie.
-I wreszcie, czyżbyś nigdy nie była na Lobby biuściastych?
masaiimara
taaaa Britney jest naszą ulubienicą;) pewnie przy dobieraniu stanika kierowała się wskazówkami Allegrowicza cytowanymi dziś przez Rudapaskuda w Forumowym Śmietniku:D
24 maja 2007 at 19:17vesper_lynd
Pisząc o “dubeltowych piersiach” miałaś na myśli “tubular/tuberous breasts”? link: http://www.advanced-art.com/Breast-Aug-Spec-Tub.htm
Jeśli tak to całkiem mnie zaintrygował wpływ noszenia za małej bielizny na właśnie taki efekt wizualny, bo jednostronnie mam tendencję do takiego wyglądu :/
Fajnie jakbyś napisała o skutkach długotrwałego noszenia źle dobranych staników… Myślę że taki kubeł zimnej wody (także wizualnie, czyli zdjęcia) byłby bardzo przydatny 🙂
26 maja 2007 at 21:00Ostatnio zaczęłam na ulicy przyglądać się tym wszystkim dziewczynom/paniom z zapięciem na karku i wiszącym biustem z bułkami. TO JEST NAGMINNE! Wręcz jest standardem że tak się w staniku wyglądać (sama tak myślałam), a przecież to nieprawda.
kasica_k
Nie, nie mialam na mysli tuberous breasts, tylko buleczki nad/pod biustonoszem 🙂 Tuberous breasts to wada rozwojowa (czy tez wrodzona, nie jestem pewna), w kazdym razie nie powstaje na skutek noszenia za malych miseczek (na szczescie).
27 maja 2007 at 00:26grey_hound
A ja się tak nieśmiało zastanawiam, czy ‘fiszbina’ to poprawne użycie.
sjp.pwn.pl/lista.php?co=fiszbin
so.pwn.pl/lista.php?co=fiszbin
🙂
1 czerwca 2007 at 19:36kasica_k
SPP z 2000 r. wymienia fiszbinę r.ż. jako formę potoczną, a ja do tej męskiej jakoś nie przywykłam 🙂
1 czerwca 2007 at 20:36