Moje podejście do białej (oraz kremowej, kościo-słoniowej…) bielizny jest takie, że słowo „bielizna” można by spokojnie zamienić na „czernizna” 🙂 Zdarzają się jednak wyjątki potwierdzające regułę. Lubię realistyczne, duże wzory kwiatowe, a te, trzeba przyznać, potrafią się świetnie prezentować na jasnym tle. Powiecie, że taki jasny stanik w kolorowe wzorki to najbardziej niepraktyczna rzecz na świecie, bo spod jasnego ubrania prześwituje, a pod ciemnym może zafarbować czy pokryć się ciemnymi włókienkami… Więc owszem, nie marnuję Thei pod czarną bluzkę, ale po pierwsze – mam sporo ubrań w kolorach tak zwanych średnich (nie ciemnych, ale i nie bardzo jasnych), pod którymi świetnie taki stanik funkcjonuje, a po drugie – moim zdaniem są zestawy, w których te przebijające kwiatki się po prostu komponują! W czasach, gdy bielizna potrafi wybijać się w stylizacjach nawet na pierwszy plan i projektanci nie skąpią jej wyrazistych kolorów i wzorów, najwyższy czas chyba porzucić prześwito-fobię 😉
Przed Wami zatem ogrodowo-łąkowa Thea, czyli Teodora (albo Dorotea) 🙂
Panache – Thea, kolor: ivory/floral, rozmiar: UK 36G [Rozmiary: 65 DD-K, 70-85 D-K; komplet został mi dostarczony przez dystrybutora]
Estetyka
Jak w tytule – z Theą mam dwojakie skojarzenia. Pierwsze to angielska porcelana, a drugie – zestaw swojski, czyli maki, chabry, margerytki i inne kąkole, które co prawda są tu chyba nieobecne, ale kolorystyka całości przywodzi na myśl taki właśnie polny bukiecik. Do kompletu brakuje tylko złotych kłosów 🙂
Cyfrowy nadruk jest precyzyjny, a kolory nasycone. Deseń występuje nie tylko w dolnej części miseczek ze stabilnej laminowanej dzianiny, ale naniesiono go także na siateczkową część górną, która jest do tego haftowana. Nie mam jednak wrażenia nadmiaru, tylko fajnego urozmaicenia. Góra jest co prawda z siateczki, ale podszyta dodatkową warstwą, nie ma więc przejrzystości. Zawsze trochę szkoda, ale z drugiej strony – tak chyba jest nawet lepiej. Tył jest bez wzorków – i taki chyba bardziej mi się tu podoba 🙂
Wzór być może lepiej by się prezentował, gdyby był nieco mniejszy. Przypuszczam, że w mniejszych rozmiarach mogą zdarzyć się staniki, w których puste przestrzenie będą miały zbyt dużą przewagę nad wzorzystymi, choć oczywiście to tylko moja spekulacja (moim zdaniem producent powinien zwracać na takie rzeczy uwagę w trakcie szycia i mam nadzieję, że to robi).
Wracając do kolorów – tył i ramiaczka Thei są klasycznie kremowe, ale dzianina przednia, przy dokładnym wpatrzeniu się, bądź zestawieniu z całkowicie białym tłem, zdradza subtelną różowawą nutę (na zdjęciach nie bardzo to niestety widać). Bardzo lubię takie nie do końca oczywiste odcienie bieli 😉
Brawo za morelowo-niebieską kokardkę.
Thea jest dobrej jakości i starannie uszytym biustonoszem – jedyne, na co mogłabym tu narzekać, to ciut wąskie zapięcie.
Dopasowanie
Tym razem zaczęłam od 36G (nie jak w przypadku ostatniego nabytku z Cleo (Minnie) – 38FF), i okazało się idealnie dopasowane. Miseczki w górnej części mają trochę luzu, gdy nie jestem wyprostowana, ale to już kwestia konstrukcji, nie rozmiaru.
Kształt
Thea daje kształt podobny do balkonetek marki Cleo dzięki podobnej konstrukcji miseczek. Biust jest mocno podniesiony (dolny kontur wznosi się stromo do góry) i zebrany z boków, profil okrągło-zadartonosy 🙂 Thea jest tak samo skutecznym podnośnikiem i zbieraczem, jak Minnie z Cleo.
Jeśli uważnie przyjrzycie się zdjęciom w ubraniu, zwłaszcza temu en face – zauważycie, że Teodora jednak prześwituje nawet spod porządnej dzianiny firmy Vippi Design. Ale mnie to nie tylko nie przeszkadza, a wręcz nawet się podoba, bo kwiatki wpisują się w folkową stylistykę całości. Dlatego chętnie ją noszę właśnie w tym zestawieniu.
Konstrukcja i podtrzymanie
Trzyczęściowe miseczki w kroju klasycznie brytyjsko-balkonetkowym, odmiana „w górę i do przodu”. Pamiętacie być może, jak kiedyś tęskniłyśmy do tego, by niektóre kroje z marki Cleo przeniknęły do nieco bardziej konserwatywnej Panache – i tak się właśnie dzieje. Podobnie układa się Floris – jeśli go lubicie, Thea też powinna Was zadowolić. Thea, warto wiedzieć, wejdzie do kolekcji bazowej w kolorze całkiem czarnym (czernizna) 🙂
Podtrzymanie biustu jest dla mnie jak najbardziej zadowalające, choć luźna góra miski (bardziej dostosowana do biustów pełniejszych u góry i/lub bardziej wysoko-podstawnych niż mój) sprawia, że pierś nieco faluje u góry. Luz nie rzuca się w oczy w pozycji wyprostowanej, przy zgarbieniu już tak – ale, podobnie jak w przypadku Minnie, pod ubraniem tego nie widać, i nie mam z tym problemu.
Wygoda
Thea jest, ku memu zaskoczeniu, wygodniejsza od Minnie – nie czuję tu w żadnym momencie napierania końcówek fiszbin na mostek. Nie należy wszelako do stuprocentowych wygodniczków, bo jednak mocno modeluje biust.
Do kompletu
Figi bardzo zgrabne, z przodem całym w nadruku i ukokardkowione, choć, jak zwykle, mogłyby być wyższe 🙂 Tył co prawda bez wzorków, za to przyjemnie lekko półprzejrzysty. Zdecydowanie pobudza kompletozę 😉
Galeria
Zapraszam do zerknięcia, a najlepiej rozwinięcia w trybie full screen, bo Teodora z bliska jeszcze powabniej się preztentuje.
[Katalog flash w serwisie flickr nie jest dostępny, przepraszamy.]
Podsumowanie
Cieszę się, że mogę endżojować kolejny z flagowych krojów Panache, obok takich przebojów, jak Jasmine czy Clara. Kolejny model, którego się obawiałam ze względu na moją niepełność u góry, i kolejny raz obawy te zostały właściwie rozwiane. Do tego przełamałam swoje opory przed białym, a przynajmniej białawym kolorem tła, jakoś przeboleję nawet te kremowe ramiaczka 😉 Bardzo mi się podoba, że precyzyjne cyfrowe nadruki w żywych kolorach tak dobrze przyjmują się w bieliźnie. I czekam, aż będziemy miały tak samo szalony wybór, jak w ubraniach, czyli nie tylko kwiatki – choć ten kwiatuszek akurat jest wybitnym przedstawicielem swojego gatunku.
Stylóweczka: swojskie kwiatki. Przykładnie sponsorowała firma: Panache, nie sponsorowały firmy: Vippi Design, & Other Stories
Lubicie kolorowe wzory na jasnym tle, czy też wciąż należycie do nieprzekonanych? A może macie jakieś swoje propozycje zestawów z tzw. intencjonalnym prześwitem, zapewne odważniejsze niż moje nieśmiałe ledwie widzialne kwiatki? 😉
8 komentarzy
teresa104
Głowę dam, że w moim domu rodzinnym były takie zasłonki w kuchni. Bardzo miłe, ciepłe, kluseczkowe skojarzenie.
Wolałabym wzór drobniejszy. W tym krojczy faktycznie się narobi, by na małej misce znalazł się jakiś sensowny kawałek nadruku, kosztów to nie obniży.
Co do “intencjonalnych” – mam fajne lekko prześwitujące koszule, całkiem zwyczajne koszule, nietaliowane, gładkie i grzeczne, brudny róż, przydymiony błękit. Taka koszula uprasowana założona na cielisty stanik jest bardzo porządna, z miejsca wyglądam jak pracownica PKP lub ochroniarka Kadafiego. A nieprasowana, wyłażąca z portek, założona na czarny lub inny kontrastowy stanik, dostaje takiego fajnego ciut niechlujnego powietrza, które bardzo mi się przydaje, fizjonomię mam wszak mundurową.
23 czerwca 2017 at 17:49k_linka
Sliczna! Uwielbiam takie wzory choc nigdy wlasciwie nie nosilam (w LO bylo grunge’owo, na studiach biednie, potem juz krytykowali, ze chyba takie dla dziewczynki, a ja juz dorosla….)
23 czerwca 2017 at 19:55kasica_k
@teresa104, to powietrze, nazwijmy je może nonszalanckim, bardzo do mnie przemawia, jeśli mogę tak się wyrazić. Jaka to jest fizjonomia mundurowa? 🙂 Zasłonkowe owszem skojarzenie jest, czy też w ogóle wnętrzarskie, i to chyba bardziej takie English home niż słowiańskie. Porcelana i tapety w różyczki, te rzeczy.
k_linka, jako młodzież w pogardzie miałam kwiatki, bo dziewczynkowate. Jako dzidzia piernik lubię 🙂
25 czerwca 2017 at 01:30teresa104
Kasico – fizjonomia mundurowa polega na tym, że nie zabiegając o efekt kobiety w mundurze, wyglądam jak kobieta w mundurze. Nieustannie jestem brana za kontrolerkę biletów, pracownicę lotniska, stażniczkę miejską, policjantkę, pracownicę recepcji przychodni. Może mój codzienny strój seksapilem nie kipi, ale częstotliwość takich pomyłek zastanawia. Zawsze zresztą staram się stanąć na wysokości powierzonego mi, choć niechcianego, zadania i pomagam, odpowiadam, zaprowadzam, oglądam bilety. Coś w ryju takiego mam;)
25 czerwca 2017 at 20:45100krotna
Ja mam fizjonomię zależną lewitującą w stronę mundurowej i męskoosobowej – mogę ubraniem zrobić z siebie superkobiecą kobietę, ale muszę się mocno postarać, natomiast w ciuchach nawet o kroju lekko męskim cała zwiewna kobiecość ginie, a już najbardziej, jak zepnę lub zwiążę włosy. Są dziewczyny, które nawet w koszuli i garniturze wyglądają kobieco i seksownie, ale do nich nie należę 🙂
A moje męskoosobowe koszule nietaliowane lubię.
Za to żakiet robi ze mnie osobę superformalną, nie noszę więc klasycznych żakietów.
A wracając do komentowania notki itp.: Kasico, lubię twoją kolekcję sukienek coraz bardziej 🙂 I twój profil w Thei też lubię, cała naprzód!
27 czerwca 2017 at 13:50kasica_k
@teresa104, może po prostu budzisz zaufanie społeczeństwa 🙂 Ja za to przeciwnie, chyba mam tzw. resting bitch face, bo nikt mnie nie zaczepia, o pomoc nie prosi. A może po prostu paskudna jestem 😉
@100krotna, mnie w koszuli/żakiecie jest głównie niewygodnie (chyba że żakiet taki bardziej każual, i nie na koszulę tylko na kieckę worek) oraz robię się kwadratowa, ale ten brak “kobiecości” nie wadzi mi, czasem bym chciała się tak bardziej męsko umundurować (choć na pewno nie chciałabym musieć zasuwać tak codziennie). Sukienki – do usług, pewnie jeszcze niejeden worek tu pokażę, więc miło mi bardzo, że się podobają 🙂 Theę też lubię. Na przyszłą wiosnę też będzie jasna w kwiatki 🙂
27 czerwca 2017 at 18:23100krotna
@Kasica_k
28 czerwca 2017 at 15:47W moich koszulach nie jest mi niewygodnie, bo one zdecydowanie nie są slim fit, prędzej oversize a już najczęściej, to nieco za duże ;))) I są miękkie i zazwyczaj mają jakąś elastyczną domieszkę. Też lubię worki 🙂 Za to nie lubię sukienek i spódnic w lato, bo mi się uda ocierają.
kasica_k
@100krotna, robiłam podejścia do oversizowych koszul tudzież shirt dresses – zazdroszczę, że dobrze się w nich czujesz 🙂 Jakoś ciągle nie mogę się przekonać do siebie w koszulach, a tak mi się podoba nonszalancki look składający się z topu i rozpiętej koszuli… A co do sukienek latem – może wynalazki typu bandelettes uczyniłyby sukienki znośnymi dla ciebie? 🙂
29 czerwca 2017 at 18:32