WBrafitting

Czym jest jakość dla naszych biustów?

Ostatnio przy okazji oceniania bielizny polskich firm, takich jak Kris Line, Dalia czy ostatnio Avocado, porównywałam ją ze znanymi mi produktami DD-plusowych marek zagranicznych. Te porównania i Wasze komentarze skłoniły mnie to do refleksji na temat kryteriów oceny jakości bielizny. Co decyduje o tym, czy dany biustonosz uznajemy za produkt dobrej jakości? Co skłania do twierdzenia, że w danym modelu czy marce występuje dobra relacja jakości do ceny?

Zwykle na pierwszy plan wysuwają się: zakres rozmiarów, konstrukcja i kształt nadawany biustowi, podtrzymanie i ogólne wrażenia estetyczne. Przyglądamy się też jakości materiałów i wykonania, które mają wpływ na właściwości biustonosza. To, czy biustonosz uznamy za wystarczająco dobrej jakości, zależy nie tylko od pracy konstruktora, ale i od staranności szycia, doboru tkanin, dzianin i detali, takich jak zapięcia, gumy czy ramiączka. To materiały decydują o tym, czy biustonosz będzie spełniał swoje podtrzymująco-kształtujące zadanie, zapewniając nam przy tym odpowiedni poziom komfortu.

Zanim zapytam Was o to, co jest dla Was najistotniejsze przy ocenianiu jakości biustonosza, podam przykłady własnych kryteriów, skupiając się przy tym szczególnie na jakości materiałów.

Estetyka

Tutaj duże znaczenie ma gust – są kolory i wzory, które podobają mi się bardziej od innych. Cenię niebanalne zestawy barw i wzory, których jeszcze nie było. Nie znaczy to, że nie doceniam szlachetnej prostoty. Oprócz oceniania inwencji projektanta zawsze jednak przyglądam się szczegółom. Interesuje mnie, czy haft jest staranny, czy nie odstają nitki, czy koronka jest miękka, a jednocześnie sprawia wrażenie wytrzymałej, czy dodatki w rodzaju kokardek czy metalowych detali są w dobrym guście, czy zapięcie przy naprężeniu nie odkształca się, czy kółka i regulatory nie „obłażą” z lakieru, itd.

Wrażenia dotykowe

Cenię miękkie materiały, nie dające w dotyku wrażenia sztuczności, nie upieram się jednak przy bawełnie. Dobre tworzywa sztuczne są przyjemne dla skóry i jednocześnie wytrzymałe.

Biustonosz nie powinien drapać ani uwierać. Jest to szczególnie istotne przy cięższym biuście, gdy na biustonosz działają spore naprężenia, a na skórę – naciski. Dlatego jakości materiałów nie ocenia się tylko w ręku – najistotniejsza jest opinia naszej klatki piersiowej 🙂 Drapiąca nie może być nie tylko koronka, ale i ramiączka: ich krawędzie nie powinny być twarde ani gryzące. Szczególnie często drapią zakończenia szwów w okolicy zapięć. Zwracam szczególną uwagę na zabezpieczenie haftek przy zapięciu na najluźniejszy stopień – czy „języczek” pod nimi nie jest zbyt krótki.

Do pewnego stopnia działa na mnie magia luksusu szlachetnych włókien. Ucieszę się z dodatku jedwabiu albo z koronek słynnego producenta, zdobiących miseczki. Ale: wciąż ważniejsze od nazw i marek materiałów są dla mnie ich właściwości.

Właściwości fizyczne materiałów

Tu największe znaczenie ma stabilność kontra rozciągliwość. Wszystkie doskonale wiemy, że ciężar biustu spoczywa przede wszystkim na obwodzie stanika, czyli, w uproszczeniu, przejmują go miseczki i tył. Boki nie mogą być zbyt rozciągliwe ani też całkowicie sztywne: muszą pracować na ciele, a więc nie nadciągać się z łatwością do maksimum. Tył nie powinien trzymać się na gumach: dzianina czy też siatka musi być na tyle mocna, by przejąć większość naprężenia. To samo dotyczy ramiączek: nie powinny być zbyt elastyczne, z drugiej strony jednak ramiączka nierozciągliwe są niewygodne.

Od biustonosza dla większego (i nie tylko) biustu wymagamy wiele. Ich producenci wiedzą najlepiej, ile wysiłku wymaga zaprojektowanie bielizny, która jednocześnie cieszy oko i spełnia swoją funkcję. Nie wystarczy, że sam biustonosz wygląda pięknie i luksusowo – równie pięknie i luksusowo musi się w nim czuć nasz biust. Mamy do tych wymagań pełne prawo. W końcu to o nasze samopoczucie chodzi!

 

A Wasze wymagania? Jaki musi być biustonosz, byście uznały go za produkt dobrej jakości? Za co jesteście skłonne zapłacić wysoką cenę? Czy jesteście skłonne czasem poświęcić komfort na rzecz estetyki? Czy bardziej cenicie sobie szlachetne koronki, odpowiedni kształt biustu, a może niewyczuwalność bielizny na skórze?

Nie ukrywam, że chętnie powitam tu także głosy przedstawicieli branży. Z czym macie najwięcej problemów, co najbardziej cenią, a na co narzekają Wasze klientki?

Może ci się spodobać

96 komentarzy

  • blueann

    Przepraszam, że tak raczej nie na temat: od czego jest to ramiączko w pięknym granatowym kolorze, w lewym górnym rogu (wśród czwórki zdjęć ramiączek)? Jak ja bym chciała mieć taki stanik!

    19 maja 2010 at 17:01 Reply
  • roza_am

    Jakość to połączenie komfortu noszenia z trwałością stanika. Czyli stanik dobrej jakości musi być wygodny, nigdzie nie uwierać, nie drapać i nie wrzynać się. Nie może się nadmiernie rozciągać w obwodzie, pruć czy farbować w praniu. Generalnie powinien dobrze znosić pranie w pralce (nie rozciągać się, nie tracić koloru, nie mechacić się). Inne wyznaczniki złej jakości to sznurkujące (tracące z czasem elastyczność) ramiączka czy wychodzące z kanalików fiszbiny (zarówno główne, jak i boczne). Minusami są także pękające kółeczka ramiączek lub zbyt luźno przyszyte (wysuwające się ze swoich kieszonek) haftki.

    19 maja 2010 at 17:02 Reply
  • blueann

    roza_am:
    Dziękuję za odpowiedź, zwłaszcza, że tak szybką. Co za spostrzegawczość, co za pamięć! 🙂

    A… ten stanik jest szafirowy, a nie granatowy… Jakoś tak to ramiączko na pierwszy rzut oka ciemniejsze mi się wydało.

    19 maja 2010 at 17:07 Reply
  • ela

    Ech, jakie piękne wąskie ramiączka… 🙂

    19 maja 2010 at 17:23 Reply
  • Leispi

    To co dla mnie szczególnie ważne to wygoda a potem estetyka. Najbardziej cenię sobie dobrze pracujący obwód – czyli taki który jest scisły i daje dobre podtrzymanie ale pracuje razem z ruchami mojego ciała. Nienawidzę sytuacji kiedy nie mogę na drugi dzień założyć tego samego biustonosza bo bolą mnie żebra. Obwód też w związku z powyższym musi być tak uszyty – chodzi mi głownie o końce fiszb i wzmocnienia boczne – by nie raniły mi skóry obcierając ją podczas “pracy” obwodu. To dla mnie szczególnie stanowi o dobej jakości konstrukcji zwłaszcza że jestem szczupła, mam duży biust prowadzę i aktywny tryb życia a nie będę przecież cały czas w schock absorberach 🙂 Estetyka natoamist też jest dla mnie ważna ale tutaj jest to już bardzo subiektywne bo wygląd stanika musi mieć to coś w sobie 🙂 Z preferencji to uwielbiam materiały nie dające odczuć swej sztuczności i duż a ilość starannych haftów 🙂

    A tak poza tematem – po co właściwie biorąc pod uwagę konstrukcję biustonosza są mocowania boczne? Ja nie znajduję sensu ich istnienia w moich stanikach i bardziej mi przeszkadzają ale skoro się je robi to jestem ciekawa po co?

    19 maja 2010 at 17:33 Reply
  • katinkova

    Pierwszy rzut oka – ułamek sekundy przed drugim – modelka, a raczej zdjęcie. Koszmarnie wyszopowane, z panią ustylizowaną na gwiazdę porno kojarzy mi się z czymś tandetnym, w wyjątkowo złym guście. Nie “kupię” bielizny jako luksusowej, prezentowanej na bohomazie.

    Drugi rzut oka – wzornictwo, design. Tutaj sprawa jest ciężka do sprecyzowania, po prostu to się czuje lub nie, w dużej mierze zależy to zapewne od własnego gustu. Ja lubię rzeczy proste, kolorystycznie (max 2 kolory), nie przeładowane detalami, z ciekawą koronką, sprawiające wrażenie delikatnych.

    Trzeci rzut oka – a w zasadzie kontakt bezpośredni – tutaj rewelacji nie odkryję :). Przyjemne w dotyki materiały, nierozciągliwe fiszbiny, ciasny, ale elastyczny obwód. Konstrukcja również ma znaczenie – choćby nie wiem jak był piękny, nie będę się czuła luksusowo w staniku, który np. spłaszcza. Nie może się zeszmacić w trakcie prania. Zwracam również uwagę na staranność szycia, także wewnątrz (od niewidocznych stron ramiączek itp.).

    19 maja 2010 at 18:01 Reply
  • error_05

    1) Sprawdzamy rozmiarówkę. Najczęściej rozmiaru mego brak. Jeśli już jakimś cudem jest to przechodzimy do punktu drugiego.
    2) Podoba się? Nie jest biały ani czarny? Przechodzę do punktu 3
    4) Stanik musi mieć wąski mostek i ramiączka, szerokie fiszbiny, nie być plungiem, Kieszonki na wkładki mile widziane
    5 Rzut oka na cenę- do 100zł jeszcze da się znieść hihi
    6) Jeśli wszystkie kryteria spełnione można kupić.

    A potem zaczynają się schody.
    Stanik ma być wygodny- ramiączka nie mogą się wrzynać, ani być strasznie rozciągliwe. Fiszbiny nie mogą piłować mostka.
    Stanik ma kształtować biust w piękne kuleczki, żadne stożki czy zadarte noski nie wchodzą w grę. Niewidoczny pod bluzką:)
    Materiał ma być miły w dotyku. Obwód ma być przyjemnie ciasny a nie duszący, nie podatny na nadmierne rozciąganie.
    Biustonosz nie może się rozlecieć po 10 praniach ani farbować.

    19 maja 2010 at 18:08 Reply
  • magdalaena1977

    IMHO najważniejsza jest trwałość. To żadna sztuka zaprojektować ładny stanik – hafty, koronki itp. Uszycie prototypu też udaje się wielu firmom.

    Ale dobry stanik powinien służyć latami , a przynajmniej miesiącami – nie powinien nadmiernie się rozciągać w trakcie użytkowania, szwy powinny trwać na mur beton, żadnych wyłażących fiszbin. Trwały kolor bez farbowania. I oczywiście to wszystko mimo prania w pralce.

    Wbrew pozorom do najtrwalszych jakie znałam, należały staniki Triumpha i bardzo żałuję, że nie ma ich w moim rozmiarze.

    19 maja 2010 at 18:37 Reply
  • renulec

    Jak smakuje stanik podłej jakości przeważnie większość z nas niestety wie poślednie materiały, które tracą kolor po pierwszym praniu, koronka, która siepie się już od drugiego założenia, łamliwe kółka, haftki, rozciągliwe boczki. Niekoniecznie zła jakość=zły design.

    Analogicznie więc dobra jakość to: materiały o składzie, który gwarantuje długie i bezniespodziankowe użytkowanie, solidne dodatki, które na dokładkę nie korodują, brzydko plamiąc bielizną (oraz nie powodują uczuleń ), przewidywalne obwody, komfort użytkowania, ciekawy, nietuzinkowy design. A przede wszystkim niezawodność – spełnianie funkcji użytkowych, których oczekuje nosicielka i którymi są: podtrzymanie, zbieranie, uniesienie, stabilizacja 🙂

    19 maja 2010 at 18:56 Reply
  • aleksandromaniak

    Error
    1) To przepraszam bardzo, jaki masz rozmiar?
    Mam wrażenie, że problem rozmiarowy dotyczy teraz prawie wyłącznie brytyjskich G+, mój bryt. mój rozmiar np 30(65) FF znajdę w każdym sklepie stacjonarnym (oczywiście tym z odpowiednią bielizną, do innych w ogóle nie zaglądam) , nie wspominając o internecie.
    4) ,,kieszonki na wkładki mile widziane” Przepraszam, czy to jest moje przewidzenie? Jak można tak deformować biust? Myślałam, że stanikomaniaczki nie robią takich koszmarów :/
    5) za cenę poniżej 100 zł nie ma co liczyć na dobrej jakości stanik w dobrym rozmiarze, nawet polski, chyba że na internetowych wyprzedażach

    Co do innych wypowiedzi : jestem w szoku dziewczyny, że wrzucacie bieliznę do pralki, aż mnie zmroziło 🙂 Całą bieliznę ( i nie tylko, również delikatne bluzki np itd.) piorę ręcznie i płuczę w delikatnym płynie, wtedy nawet bardzo miękkie i lekkie staniki zachowują długo swoją jakość materiału, no nie wiem, mojego Avocado nigdy nie wrzuciłabym do pralki 😀

    Moje punkty :
    1) wąski obwód (marzę o sytuacji, gdy na moje ścisłe 71 pod biustem, nie będę czasem odrzucała staników w obwodzie 65); jestem aktywną osobą, potrzebuję dobrego podtrzymania, a im stanik bardziej estetyczny, tym ma bardziej rozciągliwy obwód ;); ale z tym raczej problemów nie mam; 1,5 roku temu mieściłam się jeszcze w 28, więc jest postęp 😀
    2) model : plunge, ewentualnie halp-cup i lub bandeau, jak mają dobrą konstrukcję
    3) stanik usztywniany (nie jest to reguła – wyjątek zrobiłam np. dla Avocado ze względu na estetykę, ale mój biust ma znaczne lepszy kształt w usztywnianych stanikach) [ żadnych gąbek, oczywiście, usztywnienie ma być lekkie!]
    stop spłaszczaczom! uprzejmę proszę producenótw o uszycie miękkiego biustonosza dla lekko stożkowego biustu, w którym tenże biust nie zniknie, takiego jeszcze nie znalazłam
    4) co ma związek z punktem 3 😉 mam szeroki rozstaw, więc szukam staników mocno zbierającego z boków, co najczęściej wychodzi wyłącznie stanikom usztywnianym u mnie
    5) materiał! mam atopowe zapalenie skóry, dlatego kocham np. masakaradki za to, że ich hafty czy koronki są naszyte na miseczki czy ramiączka, bo wtedy nic nie drapię; problemem jest wciąż materiał ramiączka, nie rozumiem tych producentów : miseczki wyścielane bawełną (heh, dlatego te usztywniane;) ), delikatny materiał na miseczce, a ramiączka zupełnie z innej bajki
    6) wąskie ramiączka – bez przesady, żadne makaroniki, ale żeby przy moim przeciętnym 30 FF nie robili szelek, ale tu akurat bardzo rzadko napotykam na coś takiego
    7) estetyka – tu pożyczę hasło od Kasicy ,,kolorowe, gładkie plunge dla wszystkich”!
    8) wygoda – jak się staniki zachowuję, gdy ciało się rusza , robię wygibasy w przymierzalniach i jak wygląda pod bluzką :), chociaż to drugie nie – np. w Zara Panache w samym staniku mój biust wygląda tak, że aż się wstydzę ;))))), w bluzce ten efekt znika, więc na tym mi tak bardzo nie zależy, byle kształt być lekko zaokrąglony
    9) rozsądna cena, jeśli stanik nie ma na sobie wymyślnych haftów, czy francuskich koronek nie powinien kosztować 200 zł ; pani Michalak udowadnia, że porządny, dopasowany stanik może kosztować 120 zł i być w dodatku ładny! 🙂

    Znajduję biustonosze, który spełniają prawie wszystkie te kryteria, niektóre mam nawet w szufladzie, więc raczej nie narzekam 😉

    19 maja 2010 at 18:59 Reply
  • black_halo

    Od biustonosza jak sama nazwa wskazuje oczekuje biusto uniesienia czyli porzadnego podtrzymania. Niestety to sie nie udaje.

    Nosze rozmiar mniej wiecej 36FF/34G i prawde powiedziawszy ani jeden brytyjczyk w moilm posiadaniu nie ma wystarczajaco szerokich bokow i zapiecia na trzy haftki. A tego wlasnie bym chciala w tym rozmiarze. Byc moze nieco mniejsze biusty sa zadowolone ale ja przy swojej wadze ciezkiej i walkach tluszczyku potrzebuje czegos co nie bedzie mi sie wpijalo w cialo. Szerokie boki moglyby uwzgledniac roznice obwodow nagorze i na dole. Nawet minimalnie, niech bedzie 2 cm wiecej na gorze a juz widac roznice.

    19 maja 2010 at 19:30 Reply
  • szarsz

    Wszystkie brytyjczyki (freje głównie) piorę w pralce i nigdy żadnemu z nich nic się nie stało. Nie będzie mi bielizna pół wieczoru zajmować 🙂
    Ostatnio prałam też effuniaki, na programie do wełny i same, bez dodatkowego wkładu. Przeżyły bez szwanku.

    Więc, po pierwsze imho TRWAŁOŚĆ.
    Po drugie WYKOŃCZENIE
    Po trzecie MATERIAŁY.
    Kolejność nie koniecznie taka, jak wymieniona 🙂

    19 maja 2010 at 19:42 Reply
  • mszn

    Aleksandromaniak:
    Są na przykład kobiety, które potrzebują 60-65 A-D, albo ścisłych 70 A-C. Rozejrzyj się po sklepach i oceń, czy “problem rozmiarowy” dotyczy tylko brytyjskich g+.
    Kieszonki na wkładki – nie przesadzałabym z nazywaniem założenia biustonosza z wkładką na imprezę albo randkę deformowaniem biustu.

    19 maja 2010 at 19:45 Reply
  • maith

    1) Rozmiarówka – ktoś kto oszczędza na rozwoju rozmiarówki, nie dba o jakość, jeżeli jakaś firma może “upchnąć” mój biust jedynie w jakieś 85 z przeliczoną miseczką, gdzie wszystko by latało, to jest źle

    2) Konstrukcja – trudno przy kiepskiej konstrukcji mówić o jakości, z czego by tego złego stanika nie zrobiono.

    3) Wygoda – stanik nie może mieć elementów drapiących, wrzynających się, źle wszytych, nie może mieć fiszbin wwiercających się w pachę od dołu (to też element konstrukcji-patrz punkt 2) niczego co powoduje niewygodę

    4) Ładne materiały, gustownie dobrane, miłe w dotyku

    5) Ramiączka – kochani producenci proszę skończcie z dokładaniem do nawet ładnych staników badziewnych gum, bo to psuje cały urok, pomyślcie o czymś i praktycznym i ładnym, to nie aż takie trudne

    19 maja 2010 at 19:46 Reply
  • magdalaena1977

    @szarsz – no właśnie moje Freye też dobrze znoszą pralkę. Panache trochę gorzej. Mam dwa effuniaki i w obu ciągle się coś pruje, ale wybaczam im to bo są bardzo wygodne.

    19 maja 2010 at 19:53 Reply
  • maith

    6) Eleganckie dodatki – wiadomo, że dodatek np. prawdziwych pereł, czy ręcznie tkanych koronek, podwyższa jakość. Oczywiście nawet najlepszy dodatek nie naprawi np. złych jakościowo zapięć, ale tak, to też ma duże znaczenie.

    I na marginesie (ad. p. 4) podobnie jest przy materiałach. Myślę, że stanik jedwabny, czy właśnie koronkowy, z dobrej jakości koronki, należałoby uznać za wyższy jakościowo niż ten ze zwykłego materiału z nadrukowanym wzorem. Chyba że producent stanika z lepszego materiału miałby poślizg we wcześniejszych punktach, co psułoby cały efekt.

    19 maja 2010 at 19:54 Reply
  • error_05

    aleksandromaniak mam rozmiar “D MINUS”

    19 maja 2010 at 19:54 Reply
  • error_05

    jak ma się dużą asymetrię, to lepiej włożyć wkładkę do kieszonki, niż upychać luzem w miseczce.

    19 maja 2010 at 19:56 Reply
  • maith

    Przepraszam, ale ja moje staniki i ubrania piorę w pralce.
    Jak coś źle znosi pralkę, to widocznie ma kiepską jakość.

    19 maja 2010 at 19:56 Reply
  • maith

    Ad. 2 i 4 – Stabilny obwód – bardzo bardzo ważna kwestia. To po części sprawa konstrukcji, po części odpowiedniego materiału. Na wszelki wypadek go wydzielę, jakby jakiś producent nie załapał, jakie to ważne 🙂

    19 maja 2010 at 20:02 Reply
  • plica

    dla mnie ważne są:
    niedziubiący mostek (czyli polowa freyek, polowa panache i 1/3 fantasie odpada)
    niedrapiace materialy (czli arabelka, curvy kate, polowa maskaradek odpada)
    material odporny na pranie w pralce (czyli np. część la senzy odpada, maskaradkowa luna tez jakos super tego nie znosi)
    brak metalowych elementow (mam na nie uczulenie i musze je zamalowywac)
    wystarczajaco dlugie regulowane szeleczki (dlatego polowa shock absorberow odpada)
    stabilny obwód, ktory wytrzyma wiecej niz 5 zalozen (czyli prawie najwygodniejszy na swiecei bezszwowy triumph odpada)
    brak brokatu (uczula, wiec czesc kolekcji elle macpherson odpada)
    moze i nosze zwykle typowe i popularne 70e, ale stanikow spelniajacych te warunki jest tyle co kot naplakal.
    z mojego doswiadczenia najtrwalszymi stanikami sa fayreformy. co z tego, skoro nie mozna ich nigdzie dostac za rozsadna cene.

    19 maja 2010 at 20:34 Reply
  • mmm-mm

    O ja tez piore wszystkie moje staniki w pralce, bo mam wrazenie ze moczenie w plynie w umywalce i pranie reczne je nie dopiera. Ale to pewnie ja mam za malo sily w rekach. A tak to do woreczka (bez woreczka bym sie bala) i mozna byc spokojnym o ich los. Ostatnio effuniaka tez piore w pralce, no coz musi to znosic:)
    Zawsze zwracam uwage na zabudowanie stanika, jak miska wystaje spod wiekszosci koszulek na ramiaczkach to jest zbyt zabudowany dla mojego biustu. Nienawidze tez kiedy bardziej mi odpowiada stopien zabudowania w 28E, a musze brac 28F, czasem przez to zrezygnowalam z zakupu.
    Ramiaczka jak wiadomo cienkie, wygodne i ladne.
    Biale staniki sa be za wyjatkiem hestii, bo nie mozna je wrzucic do prania z jasnymi kolorowymi rzeczami (szarzeja), poza tym nie lubie bialych ramiaczek.
    Fiszbiny musza byc wygodne, wizja calodziennego wbijania sie w zebra, okolice pach czy mostka mnie przeraza.
    Obwod nie moze podjezdzac (x 1000) i robic skrzydelek nietoperza, ale tam lekkie zaglebienie w skorze to chyba kazdy ma jak zalozy stanik. Obwod, ktory nie jest calkowicie poziomy, ale dobrze trzyma jest w porzadku.
    Miski nie moga dawac ksztaltu malutkich piramidek, bo to nawet nie odzwierciedla ksztaltu moich piersi bez stanika i tylko je okropnie pomniejsza. Wszelkiemu dziobowaniu mowie nie, bluzka sie opina na czubkach i czuje sie strasznie malobiusciasto.
    Mostek nie moze byc szeroki.
    Miska nie moze odstawac u samej gory, dziala to depresjonujaco:)
    To chyva na tyle.

    19 maja 2010 at 20:41 Reply
  • ptasia

    1. Wygoda. Jeśli będzie stale coś gniotło lub obcierało, nie będę nosić.
    2. Wygląd/uniesienie biustu pod ubraniem
    3. Estetyka
    4. Trwałość – oczywiście, że piorę w pralce. Jak i wszystkie inne ubrania (poza jakimiś 3 sztukami, które niestety trzeba zanieść do pralni chem). Jeśli coś by mi nie przetrwało programu na jedwab (30 st. C, bardzo, bardzo delikatny, chyba ręczne wyżymanie by więcej kuku zrobiło bieliźnie), to uważam to za bubel. Na szczęście nie mam takich doświadczeń od uświadomienia 🙂 (poza jedną pomyłką marki Figleaves).
    5. Praktyczność – wysokość mostka, kolor, który pasuje do ubrań, przepinanie ramiączek itd.

    19 maja 2010 at 20:47 Reply
  • urkye

    Moim zdaniem stanik dobrej jakości jest:
    -TRWAŁY: po roku częstego noszenia i prania, wygląda prawie jak nowy
    -WYGODNY: nie drapie, nie dźga fiszbinami, nie wrzyna się w ramiona itp.
    -STABILNY: własności fizyczne materiałów nie zmieniają się rażąco po kilku założeniach/praniach – mam na myśli w szczególności obwód i ramiączka
    -WYKONANY PORZĄDNIE: nie wychodzą nitki, nie znajduję kawałka niedociętego materiału przy gumkach, nie robią się dziury przy zapięciu, nie schodzi farba z haftek itp.

    Ps. Całkiem nieźle sprawdzi się tu także witruwiańskie trio dobrej architektury: firmitas, utilitas, venustas;) Czyli trwałość, użyteczność i piękno. Musi być trwały, nie niszczyć się po miesiącu użytkowania. Powinien być funkcjonalny, umożliwiać nam normalne życie – podtrzymywać stabilnie w trakcie codziennych czynności, bez względu na to, czy to będzie podnoszenie rąk, czy szybki sprint na autobus;) Stanik dobrej jakości powinien charakteryzować się ciekawą formą, nadawać ładny kształt piersiom i być po prostu intrygujący wizualnie.

    19 maja 2010 at 22:16 Reply
  • pinupgirl_dg

    “a nie będę przecież cały czas w schock absorberach :)”

    @ Leispi – ja ostatnio chodzę 😀

    Dla mnie ramiączka to nie detal, to jeden z ważniejszych elementów. W końcu ramiączka najczęściej oglądają światło dzienne. I wcale nie muszą być cienkie, ważne, żeby były ładne.
    Nie zapłacę za to za trwałość. Stanik na rok? Przez ten czas z 10 razy zmienię rozmiar, gusta i nie wiem co jeszcze :). Niska cena i przyjemne w dotyku materiały są dla mnie istotniejsze.

    20 maja 2010 at 00:05 Reply
  • kasica_k

    Dobrze, że poruszyłyście temat prania. Ja też piorę w pralce – w woreczku, na 30 stopni, ale wcale niekoniecznie na delikatnym programie. I tak samo uważam, że jeśli jakiś stanik nie przeżywa takiego traktowania, to znaczy, że jest za słaby. Wyjątkiem mógłby być tylko jakiś super-luksusowy egzemplarz, cały z jedwabi, brokatów i obwieszony kryształkami, ale jeszcze takiego nie mam. Jak dotąd bałam się wrzucać do pralki tylko staniki moulded (o zwykłe gąbkowe się nie obawiam), a nie posiadam kuli stanikuli, zwanej też “bra-baby”, w odpowiednim rozmiarze 🙂 Jestem zdania, że od prania jest pralka, nie moje delikatne ręce.

    20 maja 2010 at 01:30 Reply
  • avocado.ania

    Zgadzam się ze wszystkimi postami dotyczącymi dodatków – zapięć, regulatorów, obszywek i obwodów. Także myślę, że stanik powinien być wygodny, trwały i ładny:)
    Dobre jakościowo dodatki nie powinny się odkształcać, drapać ani psuć. Dobre obwody powinny dobrze trzymać, ale i dobrze pracować.
    Najlepsze jakościowo hafty powstają na dobrych tiulach: cienkich i miękkich, jak najmniej plastikowych w dotyku ( ale też nie zbyt wiotkich, przypominających w dotyku fartuszki ze stylonu z lat 70). Sam haft jest równy, spoisty, nie jest zbyt wiotki (nitki są nieruchome), jest ładnie wykończony od wewnątrz, zazwyczaj bardziej płasko. Jest starannie wykończony – ma powycinane nitki tak, że nie widać miejsc łączenia, (nić “rysująca” haft przebiega od jednego elementu do drugiego, czyli pomiędzy elementami, i te nitki w wielu hafciarniach wycina się ręcznie. Jest to tym trudniejsze, im więcej jest kolorów i im więcej pojedynczych – niepołączonych elementów. Od każdego takiego elementu do następnego prowadzi pajęczyna nitek w różnych kolorach, które się wycina. Przyjrzyjcie się haftom: zazwyczaj nie ma żadnych przerw pomiędzy elementami, tylko jeden płynnie przechodzi w drugi – kwiaty, fale, esy-floresy itp – wtedy nie ma tego całego wycinania nitek i to jest dużo mniej pracochłonne). Jeśli jakoś niejasno tłumaczę, to dajcie znać, postaram się jakoś zobrazować.
    Koronki to jeszcze bardziej skomplikowana sprawa, bo niestety jakości nie da się rozpoznać na dotyk: tę samą koronkę można wykończyć na miękko i na sztywno, będzie miała wtedy inne właściwości, ale będzie nadal koronką tej samej jakości. Wysokiej jakości koronki mogą być cienkie lub grubsze, elastyczne lub stabilne, milutkie w dotyku lub lekko ‘sznurkowe’, sztywniejsze. Tym, co je wyróżnia jest skomplikowany, cieniowany rysunek. Postaram się to jakoś pokazać na zdjęciach.
    Nie jestem jednak do końca pewna, czy powinnam mówić tu o jakości czy o klasie użytych koronek. Jestem pewna, że również proste, masowo produkowane koronki mogą być dobrej lub kiepskiej jakości i poddają się takiej samej ocenie jak np. dzianiny: a więc te dobre nie powinny się odkształcać ani mechacić i powinny być milsze w dotyku.
    Jakość szycia widać najlepiej jak spojrzy się na stanik o środka. Czysto, równo, bez nitek, równe i ładne szwy – za duże szpecą stanik, chyba że są jakoś dobrze uzasadnione. Brak “falbanki” zawijającej się pod spód na dole stanika.
    Elementem spornym jest dla mnie trwałość stanika bez wzięcia pod uwagę użytych surowców. Nie można przecież porównać bielizny z jedwabiu, nawet wysokiej jakości, ze stanikiem z poliestru – stawiam na to, że poliester przeżyje jedwab o kilka żywotów, jeśli będą tak samo traktowane. Najdroższe i najcieńsze koronki mogą nie przeżyć topornego textronika, nie mówiąc już o sztywnym tiulu z poliestru… Myślę, że to jest newralgiczny punkt przy podejmowaniu decyzji dotyczącej materiałów: jak połączyć delikatność dobrego tiulu czy np. koronkowego podkładu, który jest jeszcze delikatniejszy, z potrzebą zrobienia czegoś dobrego, trwałego i mocnego? Sztywny i mocny tiul z poliestru nie przysporzy niespodzianek i wydaje się dobrym, sensownym rozwiązaniem, ale delikatność innych materiałów jest nęcąca, zwłaszcza że wysokiej klasy hafciarnie korzystają z cieńszych tiuli… W dodatku przy większych miseczkach używa się tiuli stabilnych, które w dotyku są i tak bardziej sztywne od elastycznych:( A nie mówię tu przecież o tiulach z jedwabiu.
    Ja osobiście zwracam też dużą uwagę na ozdóbki, w szczególności kokardki – jeśli stanik jest w stanie się bez nich obejść, to dobrze o nim świadczy o tyle, że kokardki często służą zasłonięciu nieładnych szwów/ połączeń. Choć oczywiście czasami stanowią śliczne uzupełnienie stanika i rzeczywiście są ozdobą: vide duża, ładna kokardka na środku Arabelli. Same ozdóbki zresztą również świadczą o jakości stanika, nie tylko ich nadmiar, ale też to czy są prosto przyszyte albo czy się nie strzępią itd.

    20 maja 2010 at 03:15 Reply
  • avocado.ania

    Jeszcze chciałam o ramiączkach, ale to jutro:)

    20 maja 2010 at 03:17 Reply
  • selvermane

    Ja odpowiem przewidywalnie: mam w trąbie estetykę.
    Stanik ma być:

    1. *Wygodny* (co obejmuje nieżrące materiały, właściwy kształt fiszbinów, trzymający obwód i niekaleczące ramiączka ORAZ wykończenia takie jak języczek pod zapięciem czy spawy materiałów), w tym trzymający cyc do przodu a nie pozwalający uciekać pod pachy, bo to jest niewygodne!
    2. Podtrzymujący (bo takie Kalyani Natural Charm jest wygodne, ale podtrzymanie ma zerowe, a moje 32JJ domaga się porządnego supportu); w tym ramiączka, w których wyregulowanie nie oznacza, że element twardy wypadnie mi na szczycie ramienia.
    3. Trwały (aby pkt 1 i 2 przetrwały dalej niż jedno noszenie lub jedno pranie), bo inaczej nie opłaca się kupować ani w ogóle zaprzyjaźniać się z takim modelem; piorę ręcznie, rzadziej w pralce; ale co duża baba to duża baba, stanik jest poddawany napięciom i powinien po zdjęciu wracać do stanu podobnego do początkowego, a ni zostawać rozwleczonym.

    Dopiero jak te warunki są spełnione, mogę podyskutować o kolorze, wyglądzie ogólnym i kształcie uzyskanym.

    Są wyjątki pt “jedyny plunge, jaki pasuje kształtem, no to przeżyjemy paściaste ramiączka” albo “uojezu, zawsze chciałam mieć SREBRNY stanik”, czy też modele nazwane jak bohaterki Dumy i Uprzedzenia… Ale to akty desperacji (plunge) albo obłędu. Logicznie stanik wybieram wg tych punktów co wyżej.

    A co do dodatków, kokardek, koronek – niech zdechną, rozpadną się i niech ja ich nie widzę. Każde dyndające badziewie, wystająca koroneczka na obwodzie albo przeszywanka na ramiączku to zapowiedź wieczornego odrywania stanika od skóry i sesji z tubką bepanthenu. Choćby to były koronki ręcznie przez zakonnice francuskie na klockach robione, to i tak są wstrętnymi, piłującymi przeszkadzajkami.

    Co ciekawe, wiele z tych warunków jest spełnionych (przynajmniej pobieżnie patrząc) przez staniki kostiumów dwuczęściowych, no ale nie będę kupowała bikini żeby nosić je pod bluzki 😉

    Co piszę siedząc w Kalyani, bo jako jedyne dało się założyć po przytarciu ramienia plecakiem i kółeczkiem regulacyjnym na ramiączku.

    20 maja 2010 at 03:28 Reply
  • avocado.ania

    Jutro nie jutro, a tu mi następna osoba pisze o praniu w pralce, więc muszę jeszcze szybciutko: pranie w pralce jest niebezpieczne dla fiszbin i pośrednio dla pralki. Podczas wirowania rzeczy mogą zwinąć się w sznur i fiszbiny mogą się przebić, w szczególności gdy pralka jest wyładowana po brzegi . Ale to jeszcze nic. Naprawdę niebezpieczna jest pralka dla staników z cienkich koronek i podkładów innych niż tiul, o nieregularnych oczkach, lub tiuli o niestandardowo dużych dziurkach, a zagrożeniem dla nich są haczyki od zapięć. Koniecznie przynajmniej zapinajcie staniki przed włożeniem ich do pralki. Te same haczyki stanowią zagrożenie dla bielizny w szufladzie, szczególnie jeśli macie zwyczaj upychać jej tyle, ile się da. Ja mam, więc ostrzegam:)

    20 maja 2010 at 03:31 Reply
  • JaPralka i...

    Tylko spokojnie, stanik w woreczku do bielizny się nie zwinie w sznur. Dla staników jest wciąż specjalne pranie – piorą się w towarzystwie jakiś dwóch super delikatnych bluzeczek, nie serwuje bieliźnie pralkowego metra w godzinach szczytu. (z resztą nie robię tego z zadnym ubraniem – kto prasuje ten wie dlaczego nie należy przeładowywać pralki) Dzisiejsze pralki to nie to samo co kiedyś. Cudowne programy na 15 minut i właściwie 0 stopni opiekują się moją bielizną, a rosa szczęśliwości i boskiego bogosławieństwa spłwa na moje dłonie. Nawet swój wspaniały sweter z szetlandzkiej wełny powierzyłam swojej pierwszej najwspanialszej współlokatorce (czytaj: pralce). Dobrze to nam zrobiło – mi i swetrowi – on czysty a ja bez koszmarnego bólu w krzyżu :))), bo mój najdroższy (serio NAJDROŻSZY) jest wielkości koca.

    Dość, że myję ręcę 5 razy dziennie (żeby 5). Bielizna musi się prać w pralce. Jeśli nie może tego przeżyż, to znaczy, że to nie moja bielizna (?!).

    20 maja 2010 at 07:11 Reply
  • anulla1974

    1 Wygoda – co mi po ślicznym staniku, którego nie mogę nosić, bo ciągle coś drapie, uwiera itp.
    2 Trwałość – inaczej nie opłaca sie kupować, stanik na jedno-dwa założenia mnie nie interesuje, a przynajmniej nie w cenach powyżej 100 zł
    3 Podtrzymanie
    4 Estetyka

    20 maja 2010 at 10:44 Reply
  • sharteel

    Jakość, to dla mnie przede wszystkim trwałość – tzn. jak najmniejsze zmiany właściwości odzieży w trakcie użytkowania.
    Szczególnie mnie denerwuje prucie się, uszkodzenia zapięcia, wyłażenie nitek, żyłek, poszczególnych włókien elastycznych, mechacenie.

    Drugą sprawą jest staranność wykończenia. Chodzi mi o elementy przylegające do skóry, “wewnętrzne”; kanaliki fiszbinów i ich zakończenie, tasiemki zakrywające szwy wewnątrz miseczki, podszewkę miseczki, nici szwów, gumki obwodu. To wszystko, co nie jest widoczne od zewnątrz.

    20 maja 2010 at 12:28 Reply
  • anka_z_lasu

    Dla mnie dobry stanik musi być:

    1. WYGODNY, co obejmuje:
    – podtrzymujący, pracujący, niegryzący obwód – bez podtrzymania nie ma wygody,
    – WĄSKI MOSTEK!!!
    – miły materiał misek (!) czy to będzie bawełna, czy sztuczydełko, nie może gryźć
    – miękkie wykończenie na szwach, zwłaszcza w newralgicznych miejscach typu połączenie ramiączka ze stanikiem

    2. wytrzymały – pranie w pralce
    3. starannie wykończony – przycięte/ schowane nitki, zakryte szwy, nie obłażąca farba z metalowych elementów, itp.

    Estetyka jest dla mnie sprawą drugorzędną. Jako prosta kobieta z lasu nie muszę mieć koronek, kwiatowych wzorów, ciekawych połączeń kolorystycznych, diamencików, kokardek… Mogę mieć stanik jednobarwny, nawet plastikoworóżowy. To znaczy, jakbym miała z czego wybierać, to pewnie wolałabym ładniejszy niż brzydszy. Jednak będąc na etapie poszukiwań miękkiego stanika dla wąskorozstawionego, stożkowego biustu nie za bardzo mogę wybrzydzać. I to mając tak pospolity rozmiar jak 70FF.

    20 maja 2010 at 15:20 Reply
  • avocado.ania

    Z mojego punktu widzenia jakość stanika dotyczy materiałów i wykonania. W mniejszym stopniu modelu i tego, czy dobrze leży czy nie – bo to zazwyczaj rzecz względna, chyba że dana rzecz ma ewidentne błędy konstrukcyjne takie jak np. kacze dzioby lub źle podtrzymuje biust. Biorąc pod uwagę to ostatnie, ten sam stanik może być dobry jakościowo w rozmiarze 70D, a zły w 80F, jeśli materiał misek jest za słaby lub model powstał ‘komputerowo’. Dlatego dla mnie wąski czy szeroki środek (mostek) nie może być wyznacznikiem jakości stanika, jedynie preferencji użytkowniczki. Podobnie rzecz się ma z estetyką w sensie designu – prosto czy barokowo, gustownie czy kiczowato – to często rzecz gustu, natomiast ocenie jakościowej podlega estetyka wykonania.
    Jednak tym, co w kwestii jakości jest dla mnie naprawdę kontrowersyjne to szerokość ramiączek i zapięć. Dla wielu z nas ramiączka w stanikach są za szerokie, wiele woli też węższe zapięcia (np. dwurzędowe zamiast trzyrzędowych, mówię o rzędach w pionie, rzecz jasna) tam, gdzie producenci wszywają już szersze. W imię hasła ‘biust w 90% trzyma się na obwodzie” część Biuściastych protestuje przeciwko zbyt szerokim ramiączkom. Niestety jednak te wąskie ramiączka, które dla wielu kobiet są atrakcyjne, dla innych są synonimem… kiepskiej jakości.
    Jakiś czas temu – nie pamiętam dokładnie ale chyba 2 lub 3 lata temu Avocado zdecydowało się zwęzić ramiączka, pytając najpierw na Lobby Biuściastych o to, jakie powinny być ramiączka idealne. Po odrzuceniu propozycji typu “noszę rozmiar 75GG i moje idealne ramiączko ma 0,5 cm szerokości” zdecydowałyśmy się zwęzić ramiączka i tak dość mocno. Nawet z perspektywy czasu trudno nam tę decyzję ocenić, jednak ja osobiście uważam, że popełniłyśmy błąd pytając o zdanie najpierw Lobbystki (a więc osoby po pierwsze stanikowo uświadomione (obwody!), ale też edukujące się wzajemnie i niejednokrotnie pozostające pod wpływem grupy, a także, mam wrażenie, młodsze od naszej przeciętnej klientki), a nie same klientki. Zwężenie ramiączek nie zostało dobrze przyjęte i zostałyśmy naprawdę mocno skrytykowane mejlowo i telefonicznie, bo wiele naszych klientek uznało, że węższe ramiączka obniżają komfort noszenia stanika, a więc również jego jakość i są wynikiem cięcia kosztów (faktem jest, że cena ramiączka danego rodzaju rośnie wraz z jego szerokością). Pomimo że wraz z zwężeniem ramiączek zwęziłyśmy i wzmocniłyśmy obwody, nasze tłumaczenia nie każdą osobę przekonywały, delikatnie mówiąc.
    To tyle o jakości, natomiast w kwestii moich upodobań to:
    – nie lubię na sobie za wąskich ramiączek, bo dla mnie są estetycznym zgrzytem i zaburzają proporcje (co nie znaczy, że muszą być jakieś szerokaśne;). Podobnie nie podobają mi się na mnie drobne, wąskie buty albo małe torebki.
    – wolę jak ramiączka są proste (np. pokryte satyną albo ozdobione aplikacją nisko nad miseczką) niż z ozdobnymi brzegami z np. haftu, a jeśli już maja ozdobny brzeg, to żeby chociaż tylko jeden a nie oba;)- latem noszę bawełniane koszulki na ramiączkach i o wiele bardziej mi się podobają wystające proste ramiączka “dodatkowe” niż o jakiejś falistej linii haftu, zwłaszcza naszytego zygzakiem:)
    Oprócz tego to już chyba wszystko zależy od konkretnego stanika – może być ozdobny, może być prosty, nie może drapać ani cisnąć. Nie może tylko udawać czegoś, czym nie jest – dobrze uszyty stanik z tanich ale PROSTYCH materiałów się spokojnie wybroni, ale superrokoko już nie.

    i jeszcze słowo o praniu: moje uwagi o fiszbinach oraz zapinaniu stanika przed włożeniem do pralki raczej nie dotyczyły prania stanika w woreczku w towarzystwie dwóch bluzek:)

    21 maja 2010 at 02:34 Reply
  • effuniak

    Opinia, że ciasny obwód trzyma biust to mit
    CIASNY OBWÓD POZWALA RAMIĄCZKOM UTRZYMAĆ BIUST NA ODPOWIEDNIEJ WYSOKOŚCI
    Gdyby było inaczej, to straplessy byłyby dostepne do samego końca tabeli bo przeciez wystarczyłby tylko odpowiednio ciasny mieć obwod i po problemie 🙂
    Natomiast ramiączka musza mieć odpowiednią szerokość uzależnioną od ciężaru biustu i nie ma przebacz !
    Węższe ramiączka w wiekszych rozmiarach są nie tylko niewygodne ale też powodują trwałe wgłębienia w ramionach

    I jeszcze o praniu
    Jeśli ja , jako producent zalecam pranie ręczne w określonej max temperaturze to znaczy, że z jakiegos technicznie wyjaśnialnego powodu tak czynię
    Nie po to by utrudnić klientkom życie tylko by przedłużyć żywot stanika
    Sama piore bielizne w pralce, ale robię to świadomie i bez zdziwienia patrze na pewne zmiany powstałe o takim potraktowaniu

    21 maja 2010 at 07:41 Reply
  • black_halo

    Ja tam sie upieram przy szerszych dobrze pracujacych obwodach. Moj najwygodniszy stanik to Hunkemoller – 3 haftki i obwod wysokosci 8 cm ale jako jedyny nie robi walkow na plecach. Ramiaczka sa takiej sobie serokosci 9 mm co uwazam, za absolutne minimum przy moim 34G. Niedawno kupilam Panache Arize 34G i przyzna, ze doznalam szoku po otworzeniu paczuszki – 5 mm ramiaczka, szeroki obwod i zapiecie tylko na dwie haftki.

    21 maja 2010 at 08:36 Reply
  • pierwszalitera

    DLa mnie wygoda ramiączek jest chyba najważniejszym parametrem oceny stanika. Nie potrafię też zrozumieć preferencji do bardzo cieńkich ramiączek. Uświadomione staniki są bowiem zwykle dosyć zabudowane w misce i obwodzie (porówując z 75B na przykład) i szersze ramiączka wyglądają moim zdaniem wtedy harmonijniej. Wszystko co jest poniżej 1cm, to nieporozumienie. Że szersze ramiączaka są wygodniejsze, to rozumie się samo przez się. Mój najlepiej trzymający stanik ma nawet w rozmiarze europ. 70F (czyli na mniejszy biust) aż 2cm i to jest w porządku. Pasuje do trochę retro dyzajnu, wyszczupla ramiona i nie masakruje ramion podczas zajęć tanecznych, gdzie dużo podnoszę ręce nad głowę i cieńkie ramiączka lubią się przy tym wbijać w ciałko.
    W odróżnieniu chyba też od wielu innych lubię ramiączka regulowane tylko w tylnej połowie. Guma na całej długości zawsze mnie jakoś krzywdzi i paradoksalnie bardziej się wbija. Idealny stanik ma u mnie z przodu ramiączka z satyny, ale nie z takiej sztywnej gryzącej tasiemki, tylko podwójny kawałek gładkiej satyny założony i obszyty do środka, tak że brzegi są na okrągło i przyjemnie miękkie. Z tyłu gumka w celu lekkiej elastyczności.

    21 maja 2010 at 11:25 Reply
  • avocado.ania

    @black_halo: Naprawdę ramiączka mają 9mm, z linijką w ręku? A w twojej Arizie 0,5cm? Bo pół centymetra mają często spaghetti straps, _pojedynczy_ spaghetti strap… których się pojedynczo raczej nie stosuje. Najwęższe podwójne spaghetti mają koło 7mm i wszywa się je do misek typy 70B – 75C… Nasze najwęższe ramiączko miało 12mm i było naprawdę wąskie, teraz stosujemy 14 – 18 – 22. Dla porówniania – z linjką w ręku: Fauve 75E – 2 cm bez ozdobnych frędzelków (z frędzelkami 3 cm), Empreinte 70E – 16mm, Chantelle 70D – 14mm, Lejaby 70C – 15mm, Barbara 70A – 12mm tył, 15mm przód. Dlatego informacja o pojedynczym spaghetti w 34G w jakimkolwiek staniku jest dla mnie szokująca.

    21 maja 2010 at 12:42 Reply
  • kasica_k

    black_halo chyba trochę się pomyliła, ale niewiele – w mojej Arizie część “nośna” ramiączka ma 7 mm, wystająca po bokach falbanka poszerza je do ok. 15 mm. I te ramiączka są wygodne również dla mnie. Ariza w 34G jest bardzo dobrze podtrzymującym stanikiem, ma wysoki mostek i szerokie boki, więc ramiączka mogą być węższe, bo przejmują na siebie niewielki ciężar. W sumie mogę je zsunąć z ramion bez wielkiej szkody dla uniesienia biustu.

    W przeciętnym staniku moja ulubiona szerokość ramiączek to 16-18 mm, 2 cm to już trochę za dużo i często wygląda to przyciężko. Dlatego między innymi bardziej podobają mi się ramiączka w Soir de Paris Avocado, które mam w rozmiarze 80G, niż w Saskii, którą mam w rozmiarze 80H (słynna “granica G” się kłania – kiedyś powyżej D zaczynało się robić nieciekawie, teraz ten sam problem jest z G :). @avocado.ania, czy to znaczy, że nie będzie już w miseczkach H węższych ramiączek? Bo Waszych eksperymentów z węższymi ramiączkami nawet nie zdążyłam wypróbować i prawdę mówiąc trudno mi uwierzyć, że były aż takie nieudane 🙁

    Wracając jeszcze do Arizy i w ogóle Panache Superbra – dla mnie ta marka jest przykładem, jak zrobić wąskie, a jednocześnie wygodne ramiączka w dużych rozmiarach miseczek. Np. Cleo George w rozmiarze 34GG ma 18mm, również bardzo wygodnie się nosi i wygląda lekko. Ramiączka te, podobnie jak w Arizie, Veronie czy Tango, są w przedniej części nieelastyczne, lecz podszyte od spodu miękkim podkładem. U mnie sprawdzają się bardzo dobrze. Na drugim biegunie jest Freya, gdzie ramiączka są szersze, ale za to z reguły ładniejsze. Najgorzej odbieram proste, niezdobione gumy o szerokości 2 cm i większej – dla mnie to właśnie kojarzy się z siermiężnością i taką sobie jakością (kłaniają się słynne namioty w brudnym beżu :). Węższe ramiączka mogą być proste, ale bardzo szeroka “przestrzeń” materiału prosi się chociaż o jakąś fakturę.

    Chciałam powtórnie zwrócić uwagę na krawędzie ramiączek. Niezależnie od szerokości ramiączek, twarde krawędzie są moją zmorą. Ramiączko u mnie nie leży “na kości”, lecz zagłębia się odrobinę w ciało. Jeśli ramiączko jest sztywne i twarde, jest to odczuwalne. I tu jeszcze jedna uwaga: nawet podobne w dotyku krawędzie uwierają bardziej w staniku, w którym ramiączka jako całość są twarde i sztywne.

    Jeszcze dwa słowa o praniu: dla mnie jest raczej oczywiste, że staniki się pierze w woreczkach 🙂 Zanim je wymyślono, staniki prało się np. w poszewkach na małe poduszki albo w skarpetkach. No więc jeśli stanik nie przeżywa prania w woreczku, to wg mnie jest słabej jakości. Na szczęście do tej pory wszystkie moje staniki dobrze to znoszą, nie niszczą się zbytnio ani nie kurczą w praniu. Czasem niestety tracą kolor 🙁

    21 maja 2010 at 14:02 Reply
  • kasica_k

    Ojoj, moje uwagi o Arizie dotyczyły rozmiaru 34GG – przepraszam bardzo za pomyłkę. Mylą mi się te moje rozmiary czasem 🙂

    21 maja 2010 at 14:03 Reply
  • black_halo

    Ramiaczko w Arizie ma faktycznie 9 mm i jakies 6-7 bez falbanek, ale to i tak zalosnie malo. 12-15 to moj ideal. Ariza ma obwod podobny do Georga ale bardziej rozciagliwy i nie piluje mojego tluszczyku na plecach jak to ma w zwyczaju George w identycznym rozmiarze.

    21 maja 2010 at 14:30 Reply
  • katinkova

    A ja mam techniczne pytanie – gdzie kupić woreczek do prania staników?
    Zaintrygowałyście mnie.

    21 maja 2010 at 17:16 Reply
  • azymut17

    Ja mam taki:
    http://www.soyelle.pl/worek-prania-bielizny-stopperem-p-75.html
    Na zdjęciu jest na zamek, ja mam wersję taką, jak w opisie, ze stoperem. Ze strony producenta chyba można kupić, stacjonarnie są np. u nas w Peachfield. Woreczki jakiejś innej firmy widziałam też w onlyher.pl

    21 maja 2010 at 18:24 Reply
  • moon-land

    Ja na przykład kupiłam takie woreczki w Cubusie (choć staniki piorę jednak ręcznie i nawet to trochę lubię [!]*, co chyba ze stanikomanii wynika – lubię ich dotykać hehe…). Są na zamek i w dwóch rozmiarach. Na pewno można też znaleźć takie rzeczy na Allegro.

    *niemalże wszystko inne wędruje do pralki – programy do delikatnych oraz 15-stki rządzą

    21 maja 2010 at 18:26 Reply
  • daslicht

    Katinkova, możesz równie dobrze prać staniki w jakiejś niefarbującej poszewce od jaśka ^^

    Na co zwracam uwagę:
    1. Proporcje – czy szerokość miseczek i szerokość obwodu przypominają naturalne proporcje. Plecy na 10 cm, szerokie mostki i fiszbiny do łopatek to nieporozumienie.
    2. Stabilność obwodu – z czego jest zrobiony, jak bardzo się ciągnie itp. Nie lubię rajstopowych materiałów oraz popularnych wśród polskich marek śliskich i ciągnących się w nieskończoność tkanin. Mój biust nie jest ogromny, ale wystarczająco ciężki, by rozbujać taki stanik.
    Niedawno kupiłam czerwoną Eleonorkę i ma taki obwód 65 jak trzeba – jest nowa, więc noszę na ostatnią haftkę. Czasem zapinam na trzecią z rozpędu, ale wcina mi się w żebra po jakimś czasie. Już dawno nie widziałam tak ciasnej 65.
    3. Szerokość obwodu – jeśli jest niewielka i do tego obwód jest z “rajstopy”, to niezbyt widzę naszą współpracę – stanik będzie najprawdopodobniej sprężynował i wbijał się w plecy. Pisałam kiedyś, że cienki obwód w G+ to jak noszenie puszek w cienkiej reklamówce – trzymać może i trzyma, ale się wrzyna.
    4. Jakość fiszbin – mają być sztywne. Polskie firmy oraz Triumph lubią dawać takie, które da się zwinąć palcami w ósemkę. No bez przesady.
    5. Jakość wykonania – nie lubię jak nowy stanik się pruje, strzępi, wyłażą z niego nitki i odpadają elementy. Takie wady nie mają usprawiedliwienia.
    6. Upancernienie odpowiednie do rozmiaru – jasne, że G+ to nie D-, ale rozmiar 65J naprawdę nie musi być pancerny jak 80K.
    7. Wysokość fiszbin – na szczęście mam na tyle długi tułów, że fiszbiny nie odcinają mi rąk, ale widzę jaką masakrę potrafią zrobić nosicielkom dużych rozmiarów.
    8. Pancerność konstrukcji, jeśli kupuję rozmiar w rodzaju 80K – najlepsze są staniki, których nie trzeba zaniżać za mocno i jednocześnie zachowują proporcje. Biust ważący ok. 5 kilo ma naprawdę duży rozmach i sztuką jest znaleźć coś, co utrzyma go w ryzach. Szkoda, że nie ma staników zapinanych na np. 5 haftek, z prawie nierozciągalnym obwodem i sztywnymi niskimi fiszbinami. W tych rozmiarach szukam modeli o jak najmniejszej elastyczności.
    9. Estetyka – najlepsze są staniki proste, zwyczajne lub eleganckie. Nie lubię przesady i bazarowego stylu kojarzącego się z Jolą Rutowicz. Eleganckie i drogie koronki też nie musza być nawalone kilogramami, wolę je w niewielkich ilościach.
    Moje ulubione staniki to te w ciemnych kolorach, ale to już kwestia gustu i typu urody.
    10. Staniki w katalogach – jeśli ktoś zamieszcza zdjęcia jak KrisLine, to nie zachęci mnie do zakupu. Wolę naturalnie wyglądające fotki bez jarmarcznych zapędów.

    21 maja 2010 at 18:43 Reply
  • avocado.ania

    Kasico, ja nie twierdzę, że tamte eksperymenty z ramiączkami były nieudane – naprawdę trudno mi to obiektywnie ocenić… Nieudane było to, że wprowadziłyśmy te zmiany pochopnie, sugerując się wyłącznie opinią Lobby, które oczywiście jest opiniotwórcze i żywo bielizną zainteresowane, ale jednak wiele naszych klientek niekoniecznie ma z Lobby styczność i sądzę, że stanowi też inną grupę wiekową. Gdybyście wiedziały, jak wiele kobiet nie ma nawet swojego mejla! Ile kobiet, jeśli już nawet zamawia przez internet, podaje mejl swojego męża… I jeśli taka osoba kupowała stanik, który miał jakieś ramiączka i jakiś obwód, i nagle takiego stanika już kupić nie może, to ma prawo do niezadowolenia. Ma też prawo nie życzyć sobie ani ciaśniejszego obwodu ani węższych ramiączek, a już szczególnie zapewnień, że to dla jej dobra;) Oczywiście niektórym się te zmiany spodobały. Ostatecznie tamto posunięcie zostało lekko skorygowane – ale podkreślam: lekko, i zwężone ramiączka zostały.
    Wracając do szerokości: jak pech, to pech: u nas te 22mm zaczynają się właśnie w obwodzie 80 w misce H – i w 80G i we wszystkich 75-kach są maksymalnie 18, również w 75 J:(((. Ale tych ramiączek od Saskii już nie używamy – trafiłaś na stanik ze starszej partii:(

    22 maja 2010 at 01:11 Reply
  • kasica_k

    @avocado.ania: No to cieszę się, że eksperyment nie okazał się mimo wszystko totalną klapą i że jakieś pokłosie zostało 🙂 Doskonale rozumiem, że musicie dbać o potrzeby swojej grupy klientek, która nie pokrywa się ze społecznościami w sieci. Z drugiej strony mam nadzieję, że te najbardziej konserwatywne wymagania też ulegną z czasem pewnej ewolucji. A z ciekawości jeszcze zapytam: o jaką grupę wiekową chodzi? 🙂 Mam 37 lat – łapię się? 🙂 Nie wiem, być może z lektury forów czy niektórych komentarzy można czasem odnieść wrażenie, że tu sama młódź, ale tak nie jest 🙂

    No to faktycznie mam pecha do Waszych ramiączek 🙂 A w sumie nigdy nie uważałam swojego biustu za szczególnie duży i ciężki – bywają tu dużo bardziej biuściaste ode mnie 🙂 (naprawdę w 75J są 18mm? W Charlotte też?) Ale ja na szczęście nie jestem wcale zaciekłym wąsko-ramiączkowcem, ponadto wiem, że istnieją oraz czytają tego bloga osoby, którym wygodnie tylko w szerokich i one też powinny móc znaleźć coś dla siebie. W końcu wybór jest tym, o co nam wszystkim chodzi.

    Miłe jest natomiast to, że między rozmiarem G a H nie zmienia się stopień przejrzystości miseczek. Saskia w 80H jest równie przezroczysta, jak w G (chyba, że jakiejś subtelności nie dostrzegłam). To duży plus, zwłaszcza w porównaniu z markami z UK, gdzie mechanicznie stosowana jest reguła: powyżej G ma być pancernie, i to niezależnie od obwodu pod biustem…

    22 maja 2010 at 03:51 Reply
  • Gość

    Witam, dopiero raczkuję w temacie dobrze dobranego rozmiaru i od niedawna mogę się pochwalić wiedzą, że jest coś takiego jak np 65G 🙂 Czytam Twojego bloga od jakiegoś czasu i widząc recenzję biustonoszy ( za drogich jak dla mnie) nasuwa mi się pewne pytanie. Nawet pasuje do tematu notki, bo o jakości. Czy jeśli kupuje biustonosze marek typu Axami, Dama Kier czy Kostar, to są one dalej złe? Są dużo tańsze, bo ok. 80 zł, więc czy mogłabym dalej nosić takie bazarkowe za 15 zł i nie byłoby różnicy ? Czy droższe zawsze znaczy lepsze w przypadku biustonoszy?

    22 maja 2010 at 13:00 Reply
  • aleksandromaniak

    Pani Ani z Avocado i pani Ewie Michalak serdecznie dziękuję za uwagi dotyczące prania 🙂
    O delikatnych rączkach proszę mi się tu nie wypowiadać, bo mam atopowe zapalenie skóry, więc przebijam wszystkich na wejściu 😉 Dodam, że niektórzy się mogą zdziwić, ale ja wszystkie inne rzeczy piorę w proszkach dla niemowląt ( piorą się w nich rzeczy całej rodziny, mimo że proszek kupiony z myślą o mojej chorobie); prania się dopierają normalnie, a różnica w delikatności wyraźnie odczuwalna 🙂
    Na uwagi o jakości moich biustonoszy – wybaczcie moje panie, ale w szufladzie mam Panache (maskaradki) i Avocado, nie wydaję mi się więc, żeby to była złej jakości bielizna. Zresztą, przed uświadomieniem mojego żle dobranego Triumpha również prałam w ręku. (ale jemu nawet to nie pomogło 😛 )
    Pinup – cóż, mnie od prawie dwóch lat po uświadomieniu rozmiar się nie zmienił, waga mniej więcej stała, obwód na ścisło pod biustem zmienił się z 71 na 72 cm :P, więc obwód 30 pozostał bez zmian, miska też się zachowała
    Error – również mam sporą asymetrię (uważam, że to spokojnie pół miseczki, a może i więcej nawet; moja lewa pierś to prawidłowe FF, moja prawa w F podejrzewam nie byłaby ,,na ścisk” ;), a mimo to żadnych wkładek nigdy nie noszę, zasadą jest dobranie odpowiedniego modelu; sprawdź ,,bandaże” :D, niwelują bardzo wizualnie tę niedogodność; zresztą szczerze mówiąc mimo sporej różnicy ona jest widoczna beztsanikowo, w dobrze dobranym staniku (zarówno chodzi mi o obwód, jak i o model)jest to właściwie różnica minimalna
    Maith – Twoja uwaga o randce mnie rozśmieszyła, więc jej nie skomentuję 😉

    Co do prania jeszcze – każdy pierze , tak jak chce; dodam jednak, że mój biały, delikatny stanik Avocado, który mam od prawie dwóch lat i którego piorę ręcznie, mimo bardzo częstego użytkowania, wygląda dokładnie tak samo, jak w dniu, w którym go kupiłam; czego i Wam życzę 😉

    Co do jakości biustonoszy , dodam jeszcze jedną uwagę od siebie, a jedną od mojej Mamy. 🙂
    Ode mnie : niech kochani produceni uświadomią sobie, że jak noszę obwód 30, to oznacza, że raczej jestem szczupła :p i że w okolicach mostka nie mam wałeczków tłuszczu, ale raczej czuć mi kość 😉 Z tego powodu nie mam jeszcze żadnego staniki Cleo Panache – ich niższa cena oznacza też inną jakość, wbijają mi się bezlitośnie w mostek (na tyle przy samym przymierzaniu, że nie ma sensu odginać fiszbin itd.), w maskaradkach tego problemu nie ma, chociaż w jednym superbra też. Nie wiem, o co chodzi 😉
    Uwaga od mojej Mamy – jak mam obwód 36/38 oznacza, że mam tłuszczyk tu i tam, czasem go sporo nawet i te maksymalnie zabudowane poki wibijają mi się w pachy, co doprowadza mnie do szału.

    22 maja 2010 at 14:26 Reply
  • Miedziana

    Gościu powyżej,
    droższe zazwyczaj znaczy lepsze, ale nie zawsze.
    W biustonoszu najważniejsze jest dopasowanie. Stanik marnej jakości (w sensie, że np. szybko zacznie się pruć), ale dopasowany rozmiarowo, ZAWSZE będzie lepszy niż niedopasowane 75c z bazarku, ba! będzie lepszy, niż niedopasowany triumph!

    Biuszonosze polskie zazwyczaj są tańsze niż brytyjskie, mają też szeroką rozmiarówkę (np. Milena, Melissa, Kostar, Kris Line, Ewa Michalak, Ewa Bień, Gorsenia). Avocado jest bardzo drogie 🙂
    Niestety, czasem zdarza się, że polskie firmy wypuszczają na rynek biustonosze niedopracowane, niby w rozmiarze 65g, ale tak naprawdę stanik na nikim dobrze nie wygląda.

    Natomiast jeśli chodzi o niedrogie staniki, polecam kupowanie z drugiej ręki – albo nowe, które nie pasowały jakiejś dziewczynie i sprzedaje je dalej, albo używane (jeśli nie kłóci to się z Twoimi przekonaniami – ja osobiście mam trzy używane staniki i jestem zadowolona).
    Oraz kupowanie na wyprzedażach.

    Nigdzie nie znajdziesz stanika w szerokiej rozmiarówce za 15 zł 🙂

    Masz szczęście, jeśli Twój prawidłowy rozmiar to np. 70D, 70E – takie staniki znajdziesz w co drugim bieliźniaku za 50 zł 🙂

    22 maja 2010 at 15:06 Reply
  • sharteel

    @Gość: , 85.11.103.4*

    Do wypowiedzi Miedzianej warto dodać, że stanik, który się nie rozciąga we wszystkie strony, jest zazwyczaj trwalszy. I powiedzmy 100 zł za nierozciągliwy stanik wychodzi na dłuższą metę taniej, niż 50 zł za rozciągliwy stanik, który po krótkim czasie trzeba wymienić na nowy.

    Znaczy, ja jestem bardzo zadowolona, że mogę rzadziej kupować staniki, odkąd kupuję nierozciągliwe.
    I nie wydaję na nie jakichś dramatycznych kwot.

    22 maja 2010 at 15:29 Reply
  • vesper_lynd

    Jakość nabiustnika to dla mnie połączenie kilku równoważnych cech: wyglądu (czyli koloru, konstrukcji, itd.), jakości materiałów, trwałości (czyli po prostu: jak stanik znosi pranie w pralce przez rok używania).

    Instynktownie zostawiam w szafce gąbczaste Maskaradki czy plunge, bo wylewne, sztywne, niestabilne – tylko “na okazje”, jakość świetna, ale nie na codzień. Powoli kończę znajomość z Freyą, ukochanych codzienniakach – po wielu praniach ramiączka stają się szorstkie, twarde, zguzełkowane (abstrahując od ich szerokości, wstyd żeby takie ramiączko wogóle wychynęło spod bluzki). Podobnie hafty przy brzegach miseczek i obwodu – tną jak pilnik, twardnieją bardzo z czasem. Dotyczy to Arabelek, Eleanorek, Zet, itd. – tiulowe Frejowe cuda poza stabilnością biustu i pięknymi prześwitami dają całkiem niezły wycisk w zwykłym, częstym używaniu.

    Najmilej wspominam w noszeniu Harmony – gładki, śliski, ale nie sztuczny. Wąskie ramiączka, biust okrągły i stabilny (ale ta fiszbina kończąca się na plecach…) Podobnie Tigerlilly z lejącego materiału, z puchatymi ramiączkami, choć tu biust to Frejowe “dziobki”, ale co kto lubi. Inferno (jak i Maskaradki) lubię za boskie ramiączka i gładkość, ale to jednak plunge czy inne mniej bezpieczne konstrukcje.

    Stanik chcę bezstresowo móc uprać w pralce. Chcę móc korzystać z udogodnienia jakim jest pralka i basta, nie będę marnować kręgosłupa nad miedniczką piorąc ręcznie bieliznę. Tu wielka szkoda, że Effuniaki nie dają rady, bo są idealną konstrukcją stanika. Mimo zaleceń piorę je w pralce, na co mam odpowiedź – wychodzą fiszbiny. Poza tym obwód i ramiączka po dłuższym czasie wiotczeją, rozciągają się, materiał nie do końca pracuje tak, jak powinien. Także ogólnie wychodzi na to, że jeszcze jednak nie spotkałam stanika o jakości idealnej. Ale poważnie się skłaniam ku gładkim, wąskoramiączkowym Panachom, niż tiulowym, drapiącym Freyom, tak gwoli zakończenia.

    22 maja 2010 at 16:18 Reply
  • aleksandromaniak

    Ooo vesper jeszcze coś ważnego dopisała : gładkość, och gładkość. !!! Te wszystkie detale są cudnie wizualnie, ale w praktyce jest, jak jest 😉
    Ja akurat plandżowe masakaradki noszę jako biustonosze codzienne (ale też napisałam wiele postów powyżej dlaczego) , ale przy moim 30 FF to spokojnie daję radę, zdaję sobie jednak sprawę, że to rozwiązanie tylko dla mało i śedniobiuściastych.

    22 maja 2010 at 18:20 Reply
  • maith

    To że droższe może być gorsze można łatwo udowodnić porównując choćby świetnie dopracowaną konstrukcję dość już dostępnych cenowo Effuniaków z niedoróbkami kilku droższych firm.
    Zatem z jednej strony świadoma konsumentka wie, że cena nie gwarantuje jakości.

    Ale faktycznie w cenie 15 zł zwyczajnie nie ma dostępnych rozmiarów potrzebnych gdzieś 80% osób. A to ten wybór wyklucza. Chociaż mam koleżankę, która z 80B i kompleksami, jaki to ona ma mały biust, przeszła na 70D i zdołała je kupić na bazarku. Jej to wystarczyło.

    Zatem: poniżej pewnej ceny zwyczajnie nie ma staników dla sporej grupy kobiet. A jak nie ma, to nie ma czego porównywać.

    No i oczywiście pewnych rzeczy nie da się zrobić poniżej jakiejś ceny, ale to nie znaczy, że nadanie biustonoszowi wysokiej ceny potwierdza użycie drogich elementów. Bo prawda jest taka, że nie.
    Owszem nie zrobisz stanika z ręcznie tkanej koronki taniej niż cena X. Ale to nie znaczy, że każdy stanik w cenie X+ ma użyte ręcznie tkane koronki. Większość ma maszynowe.

    22 maja 2010 at 20:16 Reply
  • Madeleine

    Moje wymiary 74/108- 32J

    1) WYGODA- wygoda, wygoda…. hmmm… wygoda?
    piękny stanik którego nie mogę nosić- co mi po takim?

    Obwód ma być niełażący po plecach,a jednocześnie nie sciskający. Ma pracować razemz moją dużą poejmnością płuc… mam Maikę, któa jest tak piekna że bym na nią cąły dzień patzryła. Skrócony obwód wogóle nie pracuje na moich pelcach, jest mega nie wygodny, luźny niby, ale ścisły, na zmainę zsuwa się i podjeżdża. Okropność.
    Natomiast w Saharze- mmm… boski.

    Ramiączka- mają się nie wbijać, przy ejdnoczesnym brajku szerokości 3cm- Freyowe 32J (22mm) się zwijają. Do tego nie mogą być elastyczne (George mint 34hh) bo tworzą nitki. NItki= wbijanie.

    Miski- miłoby było, gdyby ich jedynym zadaniem nie było odpiłowanie mi rączek. Lubię te dwa badylki zakończone dłońmi, przydają się, a staniki twierdzą że NIE.

    Fiszbiny- kończące się choć trochę niżej niż w głębi pachy, a także bliżej niż na bocznym brzegu łopatki.

    2) Jak stanik już jest wygodny to dalej jest uroda wzoru i kształt.
    KSztałt lubie zarówno kulisty ajki mam w moich przerobionych Maskaradkach jak i zadarte noski w Frei (nieocenione wręcz prze swetarch- suepr odciążają sylwetkę!)

    3) Cena… ważna. Tylko mnie i tak żal ściska część ciała dgzie plecy tracą swą szlachetną nazwę na ceny pierwsze, więc poluję posezonowo, poniżej 100 :).
    CUdownie by było kupić nowy stanik dobrej jakości od razu an początku sezonu w dobrej cenie, ale nie narzekam aż tak- nie jest źle, daję rade w poszukiwaniach.

    22 maja 2010 at 21:12 Reply
  • avocado.ania

    Kasico, w Charlotte 75J też są 18-ki… Ale jak komuś zależy na ramiączkach innej szerokości, a stanik pasuje, to można w sklepie zamówić ramiączka węższe lub szersze, o ile dana rzecz jest ciągle produkowana. Jeśli chodzi o grupę wiekową: po trzydziestce, a więc się łapiesz:). Ale to jest akurat wiek, który się łapie na wszystko – i na Freyę, i na Felinę, (tymi markami posłużyłam się usiłując zobrazować bieliźniane szaleństwo i jego przeciwieństwo, co jednak wyjaśniam w nawiasie, bo pewnie nie dla każdego są te marki synonimem tychże) przynajmniej moim zdaniem, a też mam 37:) Granicy górnej nie ma. Tak się jakoś złożyło, że większość naszych staników leży lepiej na dojrzalszych biustach (nie tyle wiekiem, co z wyglądu), na studencką kieszeń jest za droga, a stylistycznie jest raczej kobieca niż dziewczęca a la Freya na przykład. Ale bardziej dziewczęce modele (w sensie kroju) się pojawią, jednak w wersji nie jakoś szczególnie młodzieńczej – łączek ani mazajków raczej nie będzie.
    Aleksandromaniaku:) – to gwoli uzupełnienia uwaga ode mnie: ja niestety _mam_ trochę tłuszczyku na mostku, w związku z tym fiszbiny mogą wbijać mi się najpierw w tłuszczyk, a potem dopiero w kość, ale w sumie też za tym nie przepadam;))) Ba! uważam, że w grze w “kto ma gorzej” jestem faworytką:) Zgadzam się też z twoją Mamą co do tych boków. A tak na serio: może nie leżą ci typowe balkonetki? One zazwyczaj maja fiszbiny mocno wygięte w U i dosyć wysokie – nie u każdego to się sprawdza.

    23 maja 2010 at 04:43 Reply
  • kasia_grubasia

    Dla mnie bardzo ważna jest jakość przy kupowaniu stanika usztywnianego. W gorszych stanikach gąbka ma tendencję do zbijania się w bezkształtną masę, bo nie jest nigdzie przeszyta. Bardzo popularne wśród nieuświadomionych małobiuściastych sieciówkowe puszapki z miseczkami formowanymi z jednego kawałka zwykle wytrzymują do pierwszego prania. Jeszcze w temacie puszapków – “wodne” przezroczyste wkładki dołączane do staników to jakaś pomyłka. One zwyczajnie śmierdzą 🙁 Już lepsze są te z intimissimi (takie w cielistym kolorze, nie wiem z czego są robione). Dla mnie dobrej jakości puszap jest szyty z trzech części, miseczki nie szeleszczą w dotyku (co to za materiał tak często spotykany w stanikach polskich firm?!?) i wkładka się NIE ODZNACZA pod bluzką. Drodzy producenci, czy naprawdę myślicie, że chcę aby całe miasto wiedziało o moim małym oszustwie?

    23 maja 2010 at 10:08 Reply
  • aleksandromaniak

    Kasia:
    stanik usztywniany a push-up to są dwie różne bajki.
    Wiem o tym, bo w szafie mam prawie same usztywniane, ale żadnego puszapa, czyli żadnych wkłądek brr. Choć trzeba przyznać – usztywniane uwydatniają biust, ale go nie powiększaja, push-up pewnie powiększają, ale dla mnie przy okazji deformują kształt, zdarzało mi się nosić push-up z sieciówek (typu H&M, Triumph ) z moim starym 75 C brr, ale teraz z moim uświadomionym 30 FF czuję sie świetnie w każdym staniku i na sam widok wkładek mnie odrzuca 🙂 Myślę, że każda stanikomaniaczka, która poznała swój prawdziwy rozmiar i model dla swojego biustu, żadnych wkładek nie nosi.
    Chociażby blogi małobiuściaste pokazują, jak pięknie może wyglądać mały biust w dobrym staniku.
    Intimissimi – nie wiem, dlaczego ta marka w ogóle się tu pojawiła, ich rozmiarówka to jeden wielki koszmar, tak samo jak ich konstrukcje.

    Ania z Avocado – heh, za tłuszczyk to zawsze problem 😉 Ale wiesz, nie wiem, czy u Ciebie po 5 minutach przymierzania stanika (to akurat było Cleo), na Twoim mostku pojawił się …siniak, tak, już po 5 minutach, zszedł po tygodniu, to był koszmar! 🙂
    A obwód wcale ścisły nie był, dodam.
    Co do balkonetek : masz oczywiście rację! (profesjonalistka :D) ; tyle że to już wiedziałam po przymierzaniu; w szafie mam tylko plandże, ale szczerze mówiąc, szukam teraz kroju, który nie będzie aż tak wycięty i nada się pod sweter; teraz łakomie patrzę na half-cupy usztywniane, są przesłanki, że się zaprzyjaźnię z nowym modelem ;), kusi mnie również Wasz mniej zabudowany model.

    23 maja 2010 at 13:25 Reply
  • daslicht

    Pusiapki bardzo łatwo poznać, bo piersi nie mają naturalnego kształtu noska czy półkuli, tylko są kwadratowe ze spłaszczonym profilem. W zależności od rozmiaru wygląda to jak wciśnięte pod bluzkę kartoniki z sokiem lub kartony z mlekiem. Biorąc pod uwage fakt, że pusiapki zwykle są w złym rozmiarze, wokół kartoników mamy buły, a na plecach dżdżownicę.

    23 maja 2010 at 14:51 Reply
  • cissnei

    U mnie wygląda to tak:

    1. Cóż, nie będę oryginalna, ale wygoda. Nie potrafię w imię wyglądu czy efektu wbijać się w coś, co mnie uwiera, gniecie czy drapie. Zawsze miałam bardzo rygorystyczne wymagania pod tym względem, nigdy nie dane mi będzie nosić swetrów, bywają dni, że nawet rajstopy są dla mnie torturą. Dlatego też dobry stanik musi być dla mnie jak druga skóra. Jestem w stanie iść na drobne ustępstwa, jeżeli stanik zdradza sadystyczne zapędy dopiero po jakimś czasie, a poniesione “kontuzje” dość szybko się goją, dlatego wybaczam mojemu Aragonowi dziobanie fiszbinem w bok i noszę go od czasu do czasu 😉

    2. Estetyka – tutaj również mam dość wysokie wymagania. Na wstępie odrzucam dwie kategorie staników. Pierwsza to tzw. seks w wydaniu bazarowym, czyli tandetne wzory, jarzeniowe jednokolorowe puszapy, różowa panterka i wszystkie te staniki, po których widać, ze zaprojektował je ktoś, komu się wydaje, ze jedynym celem bielizny jest podobanie się facetom. Niestety, w większości do tej kategorii zalicza się dla mnie bielizna La Senzy. Brakuje mi w niej tego pazura i świadomej kobiecości, jaka jest np. w maskaradkach. Druga kategoria to tzw. bazówka, czyli staniki w jedynych słusznych kolorach – białym, czarnym i cielistym. O ile czarne biustonosze mogą być dla mnie ładne, a przy cielistych jestem w stanie się zgodzić, że bywają praktyczne, o tyle powodzenie białych staników jest dla mnie czymś absolutnie niezrozumiałym. Wcale nie są praktyczne, najszybciej widać po nich upływ czasu i nie nadają się pod żadne prześwitujące ubranie. Rozumiem, że dla kogoś mogą być ładne czy seksowne, jednak w takim razie powinny występować w mniej więcej takiej samej liczebności jak zielone, żółte czy różowe.
    Ta preselekcja to jeszcze nie wszystko 😉 Zwracam baczną uwagę na detale. W ogóle uwielbiam staniki, które mnie zaskakują. Gorącymi owacjami przyjmuję wszystko, co jest oryginalne i wyróżnia się z powodzi zwyczajnych kokardek i kwiatków. Cenię sobie mocne kolory, odważne barwne połączenia i ogólnie wszystko to, co sprawia, że dany model wyróżnia się spośród innych. Lubię zarówno wysmakowane połączenie koronek i aksamitu w maskaradkowej Antośce, jak i szokująco przejrzyste Arabelki i Eleanorki (ach, czemuż tylko do G?), zachwycają mnie także bogate hafty w Fauve (moją osobistą faworytką jest Nicole – cóż z tego, skoro nie da się jej nosić :(). Prostota i minimalizm są mi całkowicie obce, lubię nagromadzenie detali, wzorów i kolorów. Wciąż czekam na model, którego widok odbierze mi mowę 😉

    3. Kształt i podtrzymanie. Mój średni biust (70GG) nie potrzebuje żelaznego stelażu, ale muszę czuć, że coś trzyma go w ryzach. Lubię także jego naturalny kształt pełnych kul i nie podoba mi się, kiedy stanik usilnie chce go spłaszczyć i rozsunąć na boki. Z tego względu szukam także jak najwęższych mostków, ponieważ większość jest niestety dla mnie zbyt szeroka. Nie wymagam od stanika unieruchomienia moich piersi na stałe, lekkie falowanie przy chodzeniu jest dla mnie normalną rzeczą. Widzę wyraźną różnicę między kształtem i zachowaniem mojego biustu w Siennie, a tym, co wyrabiał w starym, bezimiennym 80D 😉

    4. Trwałość. Nie przywiązuję się zbytnio do przedmiotów i uważam, że ubrania są po to, by je nosić, a nie układać w szufladzie, ale od biustonosza za 150 zł oczekuję jednak, że posłuży mi przez jakiś czas. Moim pierwszym prawie uświadomionym stanikiem był jeden model Kostaru, piękny i delikatny, cóż z tego, skoro dość szybko rozciągnął się do metra w obwodzie i postrzępił na ramiączkach. Mój drugi stanik to Fantasie Evie, kupiony przeszło 9 miesięcy temu i używany obecnie do spania – wiadomo, że z czasem trochę się rozciągnął, ale wciąż mi dobrze służy.

    5. Użyte materiały. Nie znam się na francuskich koronkach i jedwabiach i generalnie jest mi wszystko jedno, jak się nazywają i skąd pochodzą materiały. Ważne, by były przyjemne w dotyku i trwałe.

    23 maja 2010 at 15:15 Reply
  • cissnei

    6. Cena. Wiadomo, że płacimy przede wszystkim za markę, a znacznie mniej za właściwą jakość, ale są pewne granice. 200 złotych za stanik to dla mnie za dużo. Nie tylko dlatego, że to dla mnie często tydzień życia. Generalnie staram się oszczędzać na ubraniach i nie dałabym tyle nawet za buty. W przypadku staników, niestety, często nie mam wyboru i muszę dać te 100-150 zł za luksus noszenia biustonosza we własnym rozmiarze.

    Marka, zgodność z aktualnymi trendami, opinie magazynów modowych i inne tego typu rzeczy mnie w ogóle nie interesują. Staniki noszę przede wszystkim dla siebie, prawo głosu ma także mąż. Zgody innych osób mi do szczęścia nie potrzeba 😉

    23 maja 2010 at 15:16 Reply
  • black_halo

    Rozmyslalam o cenach i …

    Moze powinnysmy wystosowac apel do polskich producentow o uszycie bazowej kolekcji w podstawowych kolorach i modelach za nizsza cene? Nie musza byc z francuskich koronek ani chinskich recznie tkanych jedwabi. Ot, zwykle proste biustonosze, niech beda w bezu, bieli i czerni ale za rozsadna cene powiedzmy do 40-60 zlotych.

    Od razu odpowiadam na pytanie dlaczego tak tanio. Przegladalam oferte brytyjskich sklepow i taki Debenhams potrafi uszyc kolekcje gdzie cena nowego stanika w rozmiarach do G wynosi 16 funtow czyli jakies 60-80 zlotych, zaleznie od kursu zlotowka/funt. Mysle, ze moze sie to i udac i w Polsce. Ja bym bardzo chetnie kupila kilka sztuk takich codziennych stanicznow, balkonetek czy full-cupow po to zeby nosic na codzien. Bardzo podoba mi sie debenhamsowa kolekcja gdzie te bardziej kusidelka kosztuja calkiem rozsadnie 22-25 funtow, zwyklaczki po 16.

    23 maja 2010 at 15:58 Reply
  • mszn

    Black_halo:
    No tak, ale gdzie Debenhams te tanie staniki szyje? Bo mam przeczucie, że gdzieś w Azji albo północnej Afryce, czego nasze firmy chyba jeszcze nie robią (chociaż nie wiem, może jakiś Atlantic?). Koszty wyprodukowana stanika w szerokiej rozmiarówce i w polskiej szwalni mogą nie pozwolić na sprzedawanie tego po 60-80 zł. Wydaje mi się czasem, że Ewa Michalak całą pracę konstruktorską robi za darmo, a jej staniki to najtańsza opcja, na jaką możemy w pełnej rozmiarówce liczyć (przy założeniu made in Poland).

    23 maja 2010 at 18:28 Reply
  • sharteel

    @ black_halo

    Jakich polskich producentów typujesz do tego przedsięwzięcia ? 😉

    Zwykłe proste biustonosze w beżu, bieli i czerni ma Melissa po około 60 zł.

    23 maja 2010 at 18:29 Reply
  • mszn

    O kurczę, faktycznie. Melissa do tej pory kojarzyła mi się z okolicami stu złotych, ale wygląda na to, że oglądałam tylko te modele, które jakoś przyciągnęły mój wzrok. Te “nudne” są dużo tańsze.

    A w nowościach mają cały żółty stanik! Effuniak mogłaby zamiast red, black i white zrobić yellow 🙂 Bo te Melissowe ramiączka wyglądają przerażająco, a i mostek wysoki.

    23 maja 2010 at 18:36 Reply
  • pinupgirl_dg

    A mi się Melissa kojarzyła z cenami w granicach 60-80zł, dziś wypatrzyłam cudo w kwiatuszki, a tu niespodzianka – 95zł stanik, 42 zł figi :|. Widać wcześniej mój wzrok przykuwały tylko nudziarze :D.

    23 maja 2010 at 19:56 Reply
  • Madeleine

    Z mamą mamy w sumei 4 Freye, 6 Fantasie, 2 Panaszki, 3 Maskaradki, Szoka… wszystkie pierzemy w pralce, najstarsze mają 2-2,5 roku, wszystkie w stanie świetnym 🙂

    23 maja 2010 at 20:22 Reply
  • Gość

    Fajnie dziewczynom które twierdzą, że swoich staników nie czują bo są jak druga skóra. Ja nie wiem co to znaczy. Mam taką skórę na ktrej wszystko się odciśnie, czuje wszystko, nie wiem jak luźne. Nosze rozmiar 38-40 z ubrań i 30F, 32E ze staników.

    Mam wypukły mostek, piersi osadzone bardzo blisko. Toleruję tylko wąskie mostki i najlepiej plunge.

    Fiszbiny tylko wąskie, najbardziej pasują mi Freyowe. Panache, Gossard i wiele innych odpada. No i w prawie wszystkich które nie są plungami musze odginać fiszbiny na mostku. Po odgięciu problem znika.

    Materiał… Najprzychylniej patrze na materiały “śliskie”. Materiały jak Arabella, Zeta i Eleanora drażnią mnie delikatnie mówiąc, nawet takie po zmiękczającym praniu potrafią się mi dać we znaki.

    Ramiaczka – tutaj nie mam problemu bo w żadnej szerokości mnie nie piłują. Problem jest tylko, że w większości staników są po prostu za długie i mają ograniczoną regulację.

    obwód – nie boję się rozciągliwców ale najczęsciej wybieram staniki o obwodzie standardowym i lekko ścisłym pracującym.

    Kształt – noski to mój chleb powszedni. Uważam, że są naturalniejsze od kulek-jabłuszek i kocham je bo to w końcu moje 🙂 jednakże kuleczkami nie pogardzę. Nie ścierpię tylko rakiet, kaczych dziobów i spłaszczenia.

    Staników nie piorę w pralce, nigdy. Tylko ręcznie i w delikatnym płynie. Mam jednego Effuniaka i niestety, nie minął rok a wygląda na 2-3 lata… Jednakże obwód i sama konstrukcja nie ucierpiała pod żadnym wzgledem więc noszę go nadal.

    Wybredna jestem. Nie lubię czerwieni, pomarańczy ale jak zobaczę stanik o ciekawym odcieniu to może mi sie spodobać. Lubię ciekawe zestawienia kolorów i wzorów, nawet dziecinnych. Kocham wszelkiego rodzaju klejnociki przy stanikach, byle nie brokat.

    występuje u mnie jeszcze takie oto zjawisko: kupuje stanik, nowy. zakładam raz, drugi i trzeci. I nagle trach – uwiera mnie nagle fiszbina, nagle drapie mnie materiał. Nie da sie tego nosić – puszczam dalej. I co dziwniejsze dzieje się to po różnym czasie. Nie noszę jednego stanika na okrągło. Nie zdarzyło mi się nagle zmienić rozmiaru. Wiec dlaczego stanik który na początku był wygodny itp nagle staje się morderczy?

    23 maja 2010 at 22:36 Reply
  • mokta

    aj, zapomniałam nicka – to pisała Motka:)

    23 maja 2010 at 22:37 Reply
  • sunako-chan

    e raczej można znaleźć polską bazówkę w przystępnej cenie do 60zł, tylko problem to jak zwykle rozmiarówka, jakość i kształt 😉 Jak szersza rozmiarówka, to ceny lecą automatycznie w górę (Dalia, Gorsenia). Rozumiem, że do dużych biustów i małych obwodów trzeba konstrukcji i speszyl materiałów i za to trzeba zapłacić, ale do prostego stanika w średnim rozmiarze? Chociaż chyba tak jest, że “bigi’ Gorsenii są droższe, a takie w rozmiarach 75A-D sporo tańsze, tak samo chyba też u Mileny. Tylko w tych tańszych liniach są chyba luźniejsze obwody i to nie ratuje średniaków, wiecie o co mi chodzi :/ A jeszcze, żeby ten tani był miękki…

    23 maja 2010 at 23:50 Reply
  • effuniak

    szersza rozmiarówka = wyzsz cena juz chociazby z takiego powodu, że cena wyrobu gotowego jest JEDNAKOWA we wszystkich rozmiarach od Ado Z i trzeba w niej uwzględnić wszystkie niuanse surowcowe + technologiczne zarówno z poczatku jak i z końca tabeli
    Przecież nie powiem Pani z rozmiarem 85KK czy 95HH, że ma zapłacic za stanik 250zł bo tak to mniej więcej wygląda
    I nie ma znaczenia, że takich staników sprzedam 10 szt, ja to musze mieć wkalkulowane w cenę bo nie kupię ramiaczek czy fiszbin na te hipotetyczne 10 szt tylko na dużo dużo wiecej
    Dlatego szersza rozmiarówka pociąga za sobą podwyższenie cen za cały model

    24 maja 2010 at 04:41 Reply
  • effuniak

    A robiąc zalożenia produkcyjne trudno przewidzieć jaki model w jakich rozmiarach będzie sie sprzedawał i jaki bedzie udział rozmiarów skrajnych w sprzedaży ogólnej
    A nawet powiem , że teraz coraz częściej rozmiary duże z terminem realizacji =14 dni sprzedaja sie w proporcji ok 1/3 do pozostałych – i te staniki nie mogą być produkowane z zyskiem zerowym czy poniżej kosztów wytworzenia tylko dlatego b o fajnie byłoby mieć tanią linie

    A wystarczyłaby gradacja cenowo/rozmiarowa …
    Ale wtedy nastapiłoby larum o dyskryminacji więc by tego uniknąć – jest jak jest

    24 maja 2010 at 04:48 Reply
  • black_halo

    No ale przeciez to nie jest niczyja wina, ze nosi stanik powyzej D a nawet powyzej G. Swego czasu wedle rozmiaru roznicowaly cene katalogi wysylkowe ale widze, ze juz Bon Prix z tego zrezygnowal, chyba zauwazywszy ze klientka w rozmiarze 52, ktora musi zaplacic za spodnie dwa razy tyle co kolezanka w rozmiarze 36 raczej tych spodni nie kupi.

    Strasznie mnie zaczelo irytowac od kiedy Polscy producenci zaczeli podnosic ceny do niemalze brytyjskich, tylko dlatego, ze maja kolekcje od D wzwyz.

    Moim zdaniem jesli Debenhams moze wyprodukowac ladna bazowke w cenie 12 funtow sztuka to moze sie i to udac w Polsce, chociaz rozumiem cie Ewo – masz niszowa firme i zakup odpowiednich materialow to dla ciebie wydatek duzo wiekszy niz dla Debenhamsa.

    24 maja 2010 at 09:32 Reply
  • kindafunny

    @aleksandormanniak:
    “Myślę, że każda stanikomaniaczka, która poznała swój prawdziwy rozmiar i model dla swojego biustu, żadnych wkładek nie nosi.”

    Źle myślisz 😉

    Są dzieczyny, które na codzień noszą miękuski, a na imprezę puszapa. Nie ma w tym nic złego, jesli ten puszap jest dobrze dobrany. Model Pour Moi Opulence Gel jest bestsellerem we wszystkich rozmiarach i kolorach (do f). Wydaje mi się, że nikt uświadomiony nie nosi tego puszapa codziennie, ale na specjalne okzaje? a co w tym złego, że chce się mieć lepszy “efekt dolinkowy”? 🙂

    24 maja 2010 at 11:58 Reply
  • Gość

    @black_halo: Naturalnie, że nikt nie jest winny noszonego rozmiaru, ale producent, to nie instytucja charytatywna. Jeżeli ma większe koszty, to musi je jakoś podzielić, dlatego niektóre firmy ciągle biorą po przekroczeniu pewnej granicy rozmiarowej cenowy dodatek. Ale masz rację, ten zwyczaj powoli zanika. Według moich obserwacji niekonieczenie pod wpływem presji konsumenta. Po prostu marek, które produkują przez całą linię rozmiarową (34-52) jest coraz mniej. Na rynku pokazuje się coraz większa specjalizacja i w zachodniej Europie coraz więcej jest sklepów dla grup rozmiarowych. Są tu sklepy, z tanią, zwariowaną “nastolatkową” modą, w których ja z moim rozmiarem 38-40 ledwo wchodzę w największe w sklepie t-shirty XL i to nie tylko przez biust. Są “normalne” sklepy prowadzące rozmiarówkę do 44, a taka Ulla Popken z rozmiarem 50 jest zawsze w tej skali najdroższa, co kupującym tam nie wpada w oko, bo tańszego rozmiaru 38 tam nie znajdziesz. I chyba tylko koncerny mogą sobie pozwolić jednocześnie na standardowe i “większe” linie po mniej więcej równej cenie, jak na przykład H&M albo C&A, ale przy tej masie ciuchów już oni sobie tą stratę gdzieś odbiją.

    24 maja 2010 at 12:33 Reply
  • kay

    Wiekszy rozmiar = wyzsza cena; to jest logiczne. Chocby dlatego, ze na wieksza osobe potrzeba wiecej materialu. I nie ma tu mowy o niczyjej winie: jesli zechcesz uszyc sobie cos u krawcowej, to musisz kupic wystarczajaco duzo materialu i zaplacisz wiecej niz chuderlak za ten material (a niekoniecznie za samo szycie). Mnie zastanawia na przyklad, czemu ciuchy meskie sa tansze niz damskie, kiedy przeciez na ubrania meskie zuzywa sie wiecej materialu. Mysle, ze jest to forma dyskryminacji kobiet. O cenach stringow nie wspomne – cena wysoka za kilka centymetrow kwadratowych materialu. Cena z jakoscia niewiele ma wspolnego – przykladem jest chocby wonderbra; gdyby nie reklama, nikt nie wpadlby na to, ze to jest ‘ten swietny stanik’.

    Tanie staniki produkuje Gaia, ktora nosi moja mama (i jest zachwycona; to jej pierwszy dobrany stanik). Ich cena to kilkadziesiat zlotych. SA to biustonosze bardzo proste, miekkie, estetyczne (ale bez szalenstw).

    Swoje staniki piore w pralce – natomiast nie wiruje ich, no i pralka nigdy nie jest zapelniona. Wytrzymuja program delikatny. Co ciekawe, mam majtki z tiulu, zupelnie przezroczyste, ktore piore w pralce od kilku lat i nic im nie jest (czasem nawet sa wirowane). Tak wiec odpornosc na pranie nie zalezy od grubosci tkaniny – a przynajmniej nie do konca.

    Ramiaczka moga byc szerokie, oby tylko ladnie wygladaly – czyli moze byc ramiaczko satynowe 2-centymentrowe, ale takiego samego z gumy do grania nie zaakceptuje. triumph ma ladne ramiaczka, nawet te gumowe – wiec da sie to zrobic. Przypomina mi sie tez pewien model la senzy, z bardzo cienkimi ramiaczkami z jakiejs stalowej gumy (bardzo ladnej zreszta), ktory juz w przymierzalni kroil mi ramiona.

    Biustonosz powinien byc mily w dotyku i nie uwierac – nie wnikam, z czego jest zrobiony. W wiekszosci i tak sie przeciez robi to z materialow syntetycznych, zreszta bawelna wcale nie jest dobra, bo nie jest elastyczna. Drapiacych koronek nie zaakceptuje, chocby byly najpiekniejsze.

    Fiszbiny powinny byc szerokie, mostek nie za wysoki. Co z tego, ze np. chantelle ma piekne biustonosze, jesli ich fiszbiny leza sobie na moim biuscie, zamiast go okalac (kiedy z kolei okalaja, w miseczke moglabym jeszcze sporo zmiescic). Mam wrazenie, ze ostatnio zrobily sie modne fiszbiny U (takie np. ma freya), podczas gdy do mnie pasuja raczej fiszbiny ‘koliste’. Fiszbiny powinny mocne, ale dosyc elastyczne – nie kupie biustonosza z fiszbinami uciskajacymi.

    Co do estetyki, trudno dyskutowac, bo kazdy ma swoj gust. Ja kupuje biustonosze biale, pod biale ubrania. Wiem, ze widac, ale nie wyobrazam sobie noszenia biustonosza bezowego – uwazam ten kolor za okropny (podobnie jak brazowy, zolty i
    pomaranczowy). Ewentualnie moze byc jasnorozowy, w kolorze skory. Nie kupie tez biustonosza bialego w czarne kwiatki – bo jest niepraktyczny, nie nadaje sie pod rzeczy jasne, a jesli zaloze to pod czarna bluzke, prawdopodobnie zacznie sie mechacic na czarno (nie kupuje jasnych biustonoszy, ktore widac pod bialym ubraniem). Mysle, ze podstawa kazdej kolekcji powinny byc trzy kolory: bialy, znienawidzony przeze mnie bezowy (wiem, ze popularny wsrod innych pan) oraz czarny.

    Wzornictwo moze byc proste, takie jak np. Calvin Klein. CK robi biustonosze mile w dotyku, dopasowane, ale nie pilujace.

    Nie lubie miseczke grubych. CK robi plunge sztywne, ale nie grube. Ciekawe, ze praktycznie zawsze biust mi troche w plungach wystaje na srodku, na dole – w zwiazku z czym nie nosze tego fasonu.

    Nie lubie rowniez miseczek tak cienkich, ze az przezroczystych. Lubie miseczki, ktore sa zszyte z kilku warstw (np. z cienka gabka), ale mimo to miekkie. Takie miseczki bardzo ladnie ksztaltuja biust, lepiej niz cienkie, a z drugiej strony nie sa pancerne.

    Biustonosz nie powinien sie odznaczac na ubraniu. Zdobienia powinny byc plaskie, a gorna krawedz nie powinna przebijac. Linia biustu powinna byc przedluzeniem linii miseczki – przynajmniej przez ubranie tak to powinno wygladac. Miseczka moze byc sztywna na dole, zeby podtrzymac biust, ale nie na gorze, bo wtedy wystaje.

    24 maja 2010 at 12:35 Reply
  • kay

    Dodam, ze obwod lubie elastyczny, taki, ktorego nie czuc. Takie obwody ma passionata i triumph (triumph ostatnio zaczal cos zmieniac, na gorsze niestety: albo za luzne, albo za ciasne i piluje – to jest tez wada freyi). To jest obwod, ktory z jednej strony caly dzien pozostaje w miejscu, nie rusza sie, a z drugiej strony jest na tyle elastyczny, ze ja normalnie oddycham, ruszam sie i zapominam o nim na caly dzien.

    24 maja 2010 at 12:41 Reply
  • kay

    Kupuje tez biustonosze kolorowe, ale tylko pod ciemne ubrania, wiec sa to raczej kolory nasycone, ktorym nie zaszkodzi sasiadujaca czern: ciemniejszy rozowy,czerwony, turkusowy.

    24 maja 2010 at 12:46 Reply
  • maniaa

    Ja muszę powiedzieć, że na początku byłam tak zachwycona samym faktem, że wkońcu odnalazłam (dzięki stanikomanii!) sensowne staniki kształtujące biust prawidłowym krojem i rozmiarem a nie koszmarnymi, grubymi jak pancerze gąbkami, że kwestie typu odstające nitki, gustowne detale, czy wyszukane kolory nie miały dla mnie większego znaczenia. W koncu miałam staniki, które pasowały – miały obwód ktory podtrzymuje biust( fenomen 😉 i miseczkę w której mieści się cala pierś bez buł i rozlewania na boki, i to było na prawde super coś!

    Nie ukrywam, że to długo byl i jest nadal synonim “jakości”

    Ale oczywiście apetyt rośnie w miarę jedzenia więc z czasem, troche sie rozkaprysiłam 😉 Generalnie podejście do staników mam funkcjonalne – tzn pierwszym kryterium wyboru jest to w jakim celu kupuje stanik.
    I tu rozrożniam: zadania specjalne typu bezramiączkowiec, pod-biało-koszulkowiec, dekoltowiec, poprzez funkcje codzienno-domownicze, na kusidlano-estrawaganckich skończywszy.
    Mierzę zawsze kilka, które rokują na zaadresownie celu zakupu a potem wybieram ten który najlepiej spełni pozostale cechy w kolejnosci a) kształt biustu (raczej krągły, nie szpiczasty) b) wygoda c) cena d) walory dotykowe materiału e) jakość detali wykończeniowych (kokardki, kwiatuszki, ozdóbki). Wybieram oczywiście ten, który wypadnie najlepiej pod kątem tych wszystkich kryteriów.

    Synergia elementów jest dla mnie kluczowa w ocenie jakoście stanika.
    Generalnie estetyka detali nie zdyskwalifikuje stanika, ktory spełnia funkcje i ładnie ksztaltuje biust 🙂
    A co do potencjalnej trwałości – nigdy się tym nie kieruję, bo po prostu nie da sie przewidzieć jak to będzie czasem tiulowo haftowany stanik moze byc trwalszy niż gladki bawełniany) to tak czy siak wychodzi w praniu 😉

    24 maja 2010 at 21:18 Reply
  • kasica_k

    Zgadzam się z wieloma przedmówczyniami, że na polskim rynku brakuje niedrogiej, prostej linii D+. I uważam, że wprowadzenie jej jest jak najbardziej realne i w końcu nastąpi – jeśli jest miejsce na droższe kolorowe tiule, a nawet jeszcze droższe luksusowe koronki, to skromna, przyzwoitej jakości prostota w niewygórowanej cenie (przez niewygórowaną rozumiem: poniżej 100 zł) prędzej czy później także pojawi się na naszych półkach. Kwestia tylko, kto będzie pierwszy. Być może najpierw będzie to, tak jak na Wyspach, zakres D-G, który z czasem zacznie się poszerzać. Być może linię tę stworzy któryś z naszych D+-specjalistów, jak Avocado czy Ewa Michalak, a może całkiem inna firma. W każdym razie ja jestem optymistką – obecny wybór jeszcze dwa, trzy lata temu nikomu się nie śnił, więc za kolejne dwa lata spodziewam się, że będziemy miały w czym wybierać na wszystkich półkach cenowych.

    @avocado.ania, dzięki za odpowiedź – teraz zastanawiam się, jak to się stało, że nie zauważyłam tych węższych ramiączek w 75J i dlaczego nie wybrałam właśnie tego rozmiaru (fakt, było mi trochę ciasno, ale teraz widzę, że ciut za luźno mi w 80-tce 🙂

    Tak czy owak, to bardzo dobra wiadomość, że ramiączka można zażyczyć sobie u Was inne niż zaplanowano w danym rozmiarze. Rozumiem, że miłośniczki szerszych też mogą zażądać poszerzenia? To mi się podoba – idealne podejście do klienta 🙂

    Jeśli chodzi o dziewczęcość marki Freya, to owszem, na Wyspach jest to marka zdecydowanie młodzieżowa, natomiast w Polsce, z tego, co wiem od dystrybutora, wygląda to nieco inaczej – kupuje ją stosunkowo sporo dojrzałych kobiet (ciekawa jestem, czy sklepy to potwierdzą). Co oczywiście nie znaczy, że wszystkie kobiety przepadają za łączkami i maziajkami. Byłabym bardzo smutna, gdyby na rynku była tylko taka bielizna. Bardzo lubię bardziej klasyczne Fantasie i Fauve tudzież Elomi, jednak jest ich w Polsce mało. Jeśli chodzi o wzornictwo, Avocado ma swój niepowtarzalny charakter i jak dla mnie, stanowczo powinno starać się go zachować – pisząc o konserwatywnych gustach miałam raczej na myśli to przywiązanie do szerokich ramiączek czy spłaszczających krojów a la minimizer (tych ostatnich chyba już chyba w Avocado nie ma). W każdym razie przyszłość, na moje oko, rysuje się ciekawie 🙂

    24 maja 2010 at 22:48 Reply
  • sunako-chan

    kasica —- ja myślę, że Freyę kupują dojrzałe kobiety, bo dla nastolatek ceny są po prostu za wysokie. No i jeszcze problemy biustu dojrzałego, pewne przyzwyczajenia dotyczące kupowania odzieży w ogóle i tego co “wystarczy” nastolatce czy osobie z relatywnie mniejszym biustem. Stereotyp jest np taki, że jak masz mniejszy/średni młody biust, to możesz nosić pierwszy lepszy stanik z targu albo w ogóle nie nosić, bo jesteś młoda i ci to wystarczy. Ciekawe ile matek wręczyłoby nastolatce taką sumę na stanik, nawet jeśli byłyby jako tako uświadomione. Myślę, że wiele kobiet by pomyślało, że po co młodej stanik za ponad 100zł.

    25 maja 2010 at 14:16 Reply
  • black_halo

    Ja mysle, ze nastolatki a nawet mlodsze kobiety w wieku do 40-stki czesciej kupuja na ebayu bo sklepowa cena nowej Frei jest po prostu zaporowa dla 90% portfeli. Tez wiekszosc mocich nabytkow to ebay, allegro i nawet bra swap bo na nowy mnie zwyczajnie jeszcze nie stac. to znaczy stac ale tez raczej w sklepie intenetowym a pozatym nie musze posiadac nowosci. Z racji posiadania stosunkowo nieduwej ilosci bieutonoszy i ciagle zmieniajacego sie rozmiaru wole upolowac tansza sztuke w serwisie aukcyjnym i miec za cene nowego dwa albo trzy przecenione.

    25 maja 2010 at 15:10 Reply
  • kasica_k

    Tak, ja też uważam, że cena jest jedną z przyczyn. Ale jest jeszcze druga – wydaje mi się, że dojrzałe kobiety zaliczające się do “uświadomionych bra-fittingowo” mają u nas stosunkowo “młody” gust. Po prostu, po latach “namiotów w brudnym beżu” i innych podstawowych kolorach chcemy trochę odreagować i ponosić coś, o czym zawsze marzyłyśmy, a przez lata nie mogłyśmy mieć.

    26 maja 2010 at 03:47 Reply
  • ama

    @sunako-chan: no ja właśnie kupuję ostatnio córce staniki droższe od moich :)))) a jak trzeba będzie, mogą i po 200 zł chodzić, byle były komfortowe. Mam rozmiar dostępny dość swobodnie (dość…) w sklepach stacjonarnych (odkryłam dla siebie niszę w niemieckiem Bodique, Esotiq czasami daje radę), za to dziecię ma bardzo młody biust – no i nie chcę, aby mordowała go pusiapkami z sieciówek czy Atlantisowymi 75AA.

    26 maja 2010 at 21:06 Reply
  • aleksandromaniak

    Moja Mama tak samo myśli 🙂 Widziała, jak się męczyłam z 75 C , więc jak nosze brytyjskie 30(65) FF (polskie 65 są z reguły dla mnie zbyt rozciągliwe, szukam) i dumnie prężę biust, to co jakiś czas wspomaga mnie datkiem na stanikowe imieniny, stanikowy dzień dziecka itd. 😉 Choć smieję się ze mnie, że najwięcej wydaję na bieliznę, bo tyle ile płacę za staniki, to płacę tylko za firmowe dżinsy i buty (i to też niechętnie, ale z takim wzrostem to mus)
    Ostatnio oglądam te swoje dawne 75 C w sklepie i zastanawiałam się jakim cudem zmieściłam się w te miseczki 😉 nie wspominając o tym, że cieszę się, że nie muszę już nosić gąbek 😉
    więc wydaję na te panaszki 170 zł, ale mój biust zdecydowanie to docenia
    mam 24 lata, więc niby mówią : młody to i jędrny, ale naprawdę po prawie dwóch latach stanikomanii widzę i czuję różnicę w bezstanikowym wyglądzie biustu 🙂

    28 maja 2010 at 00:10 Reply
  • kasia_grubasia

    Jeszcze wracając do puszapków. Osobie która nosi 65FF trudno jest zrozumieć, że niektóre z nas mimo uświadomienia noszą puszapki – i nic na to nie poradzę, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Jeśli kiedyś będę miała córkę (a na pewno będzie miała niewielki biust, wydaje mi się że jeśli o to chodzi to geny są kluczowe), spróbuję jak najdłużej uchronić ją przed presją apetycznego dekoltu, ale jak długo można przed dzieciakiem udawać, że puszapki nie istnieją 😉

    29 maja 2010 at 14:48 Reply
  • error_05

    Aleksandromaniak uważam sie za prawdziwa stanikomaniaczkę. I codziennie noszę jedną wkładkę ( rzadziej 2).
    Czy to mnie jakoś dyskryminuje?
    Jakby tego było mało preferuję staniki usztywniane a nie miękkie.

    29 maja 2010 at 16:05 Reply
  • error_05

    a jeśli dalej nie potrafisz pojąć dlaczego noszę wkładkę/wkładki pojdź do bieliżniaka i porównaj sobie dwa rozmiary 65A i 65C (taka jest u mnie rożnica w wielkości persi). Zobacz jaki to są maleństwa.
    I nie mów, że coś jest “brrr”, jeśli nie masz o tym pojęcia

    29 maja 2010 at 16:12 Reply
  • Superkotek

    Będę się powtarzać – dla mnie też ważne są trwałość i jakość. Szczególnie ostatnio stało się to ważne, kiedy w 3 moich ulubionych “codziennych” Melissach (po 3 miesiącach użytkowania) wylazły fiszbiny – po środku na mostki, brzydko wbijając się końcem w pierś. Fiszbiny są z metalowego pręta niewykończonego na końcu – zwyczajnie odcięty bez zaokrąglenia krawędzi. Raz, że musiałam wywalić 3 staniki (zaszywanie nic nie dało), dwa, że dorobiłam się paskudnych zadrapań i siniaków między piersiami. Sportowa Freya spisuje się za to idealnie – dzielnie znosi pranie w pralce po treningach i jak na razie prawie nie widać po niej zużycia.

    30 maja 2010 at 10:24 Reply
  • pierwszalitera

    @kasia_grubasia: Nie martw się na zapas. 😉 Całkiem możliwe bowiem, że zanim Twoja córka dorośnie na tyle, by nosić stanik, to push upy wyjdą totalnie z mody i być może nawet “apetyczne eksponowanie okrągłych jabłuszek” może stać się reliktem przeszłości, podobnie jak moda na rakiety z lat 50-60tych. Z racji wieku pamiętam nawet czas, kiedy biuścik w maleńkich rozmiarach był promowany przez media i możliwiość chodzenia bez stanika oraz prezentowania go w całej miękkiej naturalności była czymś godnym pozazdroszczenia, podobnie jak dzisiaj widzi się silikonopodobne kulki. Być może dlatego biust w push upie mnie osobiście się nie podoba i nie mogę się nadziwić, dlaczego miliony dziewczyn na ulicach prezentują coś takiego sztucznego z dumą i uznają jeszcze za swój atut. Wczoraj zdarzyło mi się obejrzeć Eurowizję, jedna z piosenkarek, śliczna, szczupła dziewczyna w sukience koloru apricot, a niewielki biust przymurowany boleśnie dechą do szyi, by dekolt wyglądał na dwa razy większy. Brrrr…. No coż, akurat nosi się wypchnięty biust, ale moda na szczęście jest zmienna… 😉

    30 maja 2010 at 14:55 Reply
  • Maryla

    Taki mały off-topik – co to jest za różowe cudo z kokardkami w paski i kwiatuszki?

    28 stycznia 2011 at 01:55 Reply
  • azymut17

    Na moje oko jest to model Brooke marki Cleo. Nie wiem tylko, czy kolor katalogowy, czy Exclusive dla Bravissimo?

    28 stycznia 2011 at 07:50 Reply
  • Maryla

    @azymut17 – dziękuję za podpowiedź!

    28 stycznia 2011 at 10:11 Reply
  • kasica_k

    To ja jeszcze dodam, że to wersja zwykła katalogowa. Tu jest recenzja tego właśnie stanika:
    stanikomania.blox.pl/2009/08/Luksus-fuksji.html
    Kolor z wiosny/lata 2009.

    28 stycznia 2011 at 15:38 Reply
  • Leave a Reply