Nie pamiętam, kiedy po raz pierwszy usłyszałam o duńskiej marce CHANGE Lingerie (znanej też jako Change of Scandinavia) – czy od naszych lobbystek prowdzących niemieckie forum, czy też od mieszkanek Łodzi, gdzie można tę bieliznę kupić stacjonarnie. Jako pierwsze napisały o niej dziewczyny z bloga Small Cup w artykule „Bra-fitting po skandynawsku”.
Jak już wiemy, oprócz Danii i Niemiec bieliznę Change można kupić w Polsce, w sklepie firmowym w łódzkim centrum handlowym Port Łódź. Oprócz tego właśnie uruchomiono sprzedaż online w sklepie Intymna.pl, choć ja mam nadzieję, że powstanie kiedyś polska wersja duńskiego sklepu, bo wybór w nim jest znacznie większy. Katalog na aktualny sezon obejrzeć można na polskiej stronie marki.
Nie będąc mieszkanką Łodzi i nie mogąc łatwo sprawdzić nabiustnie, jak też sprawują się te duńskie staniki w mojej strefie tabelki, ucieszyłam się, gdy dystrybutor przed kilkoma tygodniami zwrócił się do mnie z propozycją przysłania próbek do testów. W pierwszej chwili byłam jednak nieufna – rozmiarówka do miseczki J (w niektórych modelach), w wydaniu raczej kontynentalnym, nie brzmi oszałamiająco (raczej – ponieważ istnieje w niej „brytyjska” miseczka DD, D-plusy wyglądają więc następująco: D, DD, E, F, G, H, I, J. Produkowane obwody to 60-100, przy czym nie wszystkie miseczki dostępne są w każdym obwodzie).
Spodziewałam się kłopotów z konstrukcjami, krojami i rozmiarami, które często występują w „końcówce tabeli” w markach doprowadzonych do okolic brytyjskiego G. Najbardziej przychylnie do Change nastawiły mnie ceny – dużomiseczkowe modele można kupić za poniżej 120 zł, a te bardziej małobiuściaste mają nawet ceny dwucyfrowe. „Zmianki” nie są szczytem designerskiego polotu – wzornictwo jest raczej zwyczajne, niejednej stanikomaniaczce może wydawać się nudne – dla niektórych jednak ten konserwatyzm może być zaletą. Dość jednak ogólników – oddajmy głos dziewczętom 🙂
Samantha – 80I
Tego modelu byłam najbardziej ciekawa. Przyciągnął mnie żywy odcień różu, koronka perłowymi elementami i umocowanie ramiączek na pętelkach, tak rzadko spotykane w DD-plusowych kolekcjach (nie wiem dlaczego – układa się równie dobrze, jak zwyczajnie wszyte ramiączka, a dużo lżej wygląda). Zwracam też uwagę na dzianinę po bokach miseczek, z połyskującą fakturą, oraz na świetne ramiączka z żakardowym wzorkiem. Ogólnie – Samantha to taka trochę kiczowata, swojska różowa landrynka, za to superstarannie wykonana – ani jednej wiszącej nitki, drapiącego szwu. Doskonałej jakości zapięcie.
W dotyku wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Zachwyciło mnie, że jest tak niesamowicie miękka – chciałoby się powiedzieć, że zupełnie nie jak przeciętny stanik D+… Wystraszyły mnie jednak elastyczne miseczki, które przy biuście w moich okolicach rozmiarowych zwykle zapowiadają katastrofę podtrzymaniową. Potem zorientowałam się, ze wszystkie nadesłane mi modele są elastyczne! Do tego ta staroświecka konstrukcja z jednym szwem… Z tej mąki chyba nie będzie G-miseczkowego chleba – pomyślałam. Po czym przymierzyłam.
No i okazało się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Samanthowe miseczki są elastyczne w całości, łącznie z siateczkową wstawką z boku, umieszczoną od spodu miseczki. Ten stopień elastyczności spokojnie jednak wystarcza do całkiem przyzwoitego uniesienia, podtrzymania oraz ukształtowania w ładne kulki mojego średnio-dużego biustu (83/111). Jako totalnie nieagresywny elastyczniak, Samantha nie przepycha piersi w żadną stronę – ani szczególnie nie zbiera do środka, ani też nie rozostawia na boki. Jednym słowem, coś dla miłośniczek formy naturalnej. I wygody. Samantha jest wygodniczkiem, z jednym wszakże wyjątkiem – z nieznanych mi przyczyn końcówki fiszbin od strony pach zaczynają po paru godzinach obcierać. Może dlatego, że są druty stosunkowo długie. Genialne są natomiast wszystkie gumy i taśmy – miękkie i „misiowate” od spodu.
Zanim jednak mogłam zacząć sprawdzać Samanthę w praniu (oraz noszeniu), musiałam dobrać rozmiar. Stanowiło to pewne wyzwanie, i to we wszystkich trzech przypadkach. Miałam na szczęście do dyspozycji rozmiary sąsiadujące, była więc doskonała okazja do porównań. Decydującym czynnikiem okazał się wybór odpowiedniego obwodu – a to z powodu różnej budowy tyłów.
Podobnie jak w wielu innych markach, w Change występuje zróżnicowanie szerokości tyłów w zależności od rozmiaru miseczki, a także obwodu. Tyły te są dość rozciągliwe, ale nie jakoś dramatycznie – od spodu wzmocnione są siatką, nie „wiszą” na elastycznej dzianince, co od razu nastawiło mnie do duńskich producentów przychylnie (wiedzą, co robią). Porównania wykazały, że w wydaniu węższym (dwuhaftktowym) są one jednak mniej stabilne i mniej komfortowe niż trzyhaftkowe wersje szerokie, które ponadto jeszcze gwarantują efekt gładkich pleców 🙂 Decyzje rozmiarowe dodatkowo komplikowała rozciągliwość misek, która sprawia, że mają one większą tolerancję rozmiarową (co – uwaga – uwzględnia tabela rozmiarów, gdzie zakresy obwodów w biuście dla poszczególnych rozmiarów misek częściowo na siebie nachodzą).
Starałam się więc załapać na trzyhaftkowca. Producent co prawda sam zachęca do zaniżenia obwodu (dla zakresu 80-85 pod biustem proponując rozmiar 75), ja jednak w tym modelu zdecydowałam się na 80I i nie żałuję. Gdy mi za luźno (zdarza się), przepinam biustonosz na ciaśniejszą haftkę.
Wracając jeszcze do estetyki – zapraszam do galerii fotek. Zwróćcie uwagę na dopracowanie szczegółów.
[Katalog flash w serwisie flickr nie jest dostępny, przepraszamy.]
Linda – 75 I
Oho, powiedzą, że to coś dla naszych babć – pomyśłałam na widok beżowej Lindy (teraz można ją kupić także w fiolecie). Triumphowaty styl i beżowa elastyczna koronka mogą zniechęcać koneserki bieliźnianego designu, pasują za to do totalnie wygodnickiego charakteru tej dojrzałej dziewczyny. Linda w tej wersji (bo jest jeszcze usztywniana, w mniejszym zakresie rozmiarów) kusidełkiem raczej nie będzie, choć połyskliwa koronka ma ładny złotawy odcień, a towarzyszą jej całkiem urocze ozdoby – kwiatki z cyrkoniowymi środkami na mostku i przy ramiączkach.
Wadą jest to, że po pewnym czasie noszenia koronki na ramiączkach wywijają się. Ujmuje to Lindzie uroku, jako że w stanie normalnym prezentują się one na ramionach bardzo ładnie.
Miseczki w Lindzie okazały się bardzo duże, większe niż w Samancie i Stasii. Tył jest niestety dwuhaftkowy – widocznie potrójna wersja zaczyna się od J, które było na mnie za duże. I niestety to czuję – tył Lindy trzyma gorzej i ma wyraźnie większą skłonność do podjeżdżania na plecach niż w Samancie oraz w Stasii. Linda jest za to jeszcze wygodniejsza od Samanty. Miseczki są bardziej rozciągliwe, co sprawia, że trochę gorzej podnoszą i zbierają. Linda to po prostu luzaczka, która drwi sobie z wszelkiej presji. Nie włożę jej na imprezę ani żadną okazję, przy której czuję zwiększone parcie na wygląd, ale podczas np. dłuższej jazdy samochodem czuję się w niej doskonale. Co tu dużo mówić – nasze babcie czasem naprawdę wiedzą, co dobre. A ja przez tych kilka lat stanikomaniactwa nauczyłam się dystansu do tego całego podnoszenia, zbierania, wypychania i przepychania, które najchętniej fundujemy naszym biustom.
Tak więc, stanikomaniaczko – jeśli chcesz mocno podrasować formę optyczną swego biustu, po Lindę nie sięgaj. Jeśli chcesz zapomnieć, że masz na sobie stanik – polecam.
A oto Linda w pełnej krasie:
[Katalog flash w serwisie flickr nie jest dostępny, przepraszamy.]
Stasia – 75J
O Staszce 🙂 wspominałam już w notce o koralach. Różni się od pozostałych koleżanek krojem (trzyczęściowe miseczki) i materiałem. Miseczki są miękkie, lecz w dolnej części wzmocnione warstwą grubej mięsistej dzianiny, która trochę przypomina piankę (sprężynuje pod naciskiem), jest też do pewnego stopnia elastyczna. Górna część miseczek jest podszyta cienką, także rozciągliwą dzianiną.
Stasia jest skuteczniejsza od koronkowych sióstr pod względem podnoszenia biustu (właściwie dorównuje przeciętnemu nieelastycznemu biustonoszowi), gorzej natomiast zbiera. Jest jednak także wyjątkowo wygodna i uszyta z supermiłych w dotyku materiałów. Ramiączka i gumy od spodu to poezja miekkości 🙂 Trochę niestety psuje wysokie zabudowanie, bo zdarza mi się ją czuć pod pachą przy ruszaniu ręką do przodu, zwłaszcza gdy panuje upał i mam wrażliwszą skórę. Pod ubraniem pozostaje niewidoczna jak bezszwowiec (dotyczy to także majtek), nadaje się więc pod cienkie bluzeczki, choć w upały jest w niej niestety za gorąco.
Wybrałam rozmiar 75J – taki zresztą, nawiasem mówiąc, podaje mi kalkulator ze strony Change. Początkowo trochę się czułam ściśnięta w tej trzyhaftkowej 75-tce, ale z czasem obwód trochę się nadciągnął i stał się zupełnie komfortowy. 80tki w tym modelu wydawały mi się za luźne i dlatego zdecydowałam się na mniejszy obwód. Trzyma on i pracuje wyśmienicie.
Niestety nie widzę Stasii w Intymnej.pl, podobnie zresztą jak Samanthy, choć tę ostatnią znalazłam w duńskim sklepie.
Podsumowując, uważam Stasię za całkiem niezły t-shirt bra dla wygodnickich. Ma ona wyjątkowo przyjemny odcień koralowego różu, niestety trudny do oddania na fotkach – ciągle wychodził mi albo zbyt różowy, albo zbyt pomarańczowy…
[Katalog flash w serwisie flickr nie jest dostępny, przepraszamy.]
Do kompletu
Figi, które wybrałam, są równie komfortowe jak biustonosze. Te same miękkie dzianiny, niedrapiące szwy i staranne wykonanie. Są też przewiewne i cieniutkie, co budzi obawę o solidność. Przeżyły już jednak kilka prań, podobnie zresztą jak staniki, i nic im się nie stało.
Rozmiary to (w kolejności fotek): 40, 42 i 42. Zgodnie z tabelą rozmiarów Change, moje 103 cm w biodrach plasuje mnie jeszcze w granicach rozmiaru 40 (100-103). Majteczki są bardzo elastyczne, ale nie widziałam powodu brania mniejszych, skoro większe doskonale pasują, a ja jeszcze bardziej od przyciasnych staników nie znoszę takichż majtek. Kalkulator zresztą proponuje mi 42 – a więc 2:1 dla kalkulatora 🙂
Podsumowanie
Przygodę z CHANGE uważam ostatecznie za udaną. Gdy jednak spróbuję wyobrazić sobie, że miałabym się do tej marki ograniczyć – mówię „nie”. Change to wygodniczki, ale są zbyt słabymi podtrzymywaczami i zbieraczami, bym mogła wyłącznie na nich polegać. Przypuszczam też, że większe i cięższe od mojego biusty mogą być z Change niezadowolone. Mój wszak nie znajduję się na całkowitym szczycie rozmiarówki – Change oferuje biustonosze do obwodu 100 pod biustem (który występuje maksymalnie w miseczce H), więc zmieścić się powinny biustowe objętości wyraźnie większe od mojej. CHANGE doceniają jednak małobiuściaste – może to wśród nich marka ta osiągnie w Polsce największe powodzenie?
Muszę jednak zaznaczyć, że podczas testowania tych trzech modeli czułam się tak komfortowo, jak dawno się nie czułam, mając na sobie biustonosz. Dlatego zachęcam mimo wszystko do wypróbowania, zwłaszcza jeśli cenicie sobie wygodę – a nuż znajdziecie w Change swojego ulubionego wygodniczka?
Uwaga promocja!
Jeśli mieszkacie albo możecie wpaść do Łodzi i tamtejszego centrum handlowego Port Łódź, to w mieszczącym się tam salonie firmowym Change otrzymacie 20% rabatu na wszystko, co kupicie (a co nie jest jeszcze przecenione), do końca czerwca! Dodatkowym warunkiem jest wyrobienie sobie karty Club Change – jest to program lojalnościowy, który da Wam m.in. 10% zniżki przy wszystkich kolejnych zakupach towarów w regularnej cenie. Jeśli zaś znajdziecie coś dla siebie w Intymna.pl – to do 29 czerwca jest tam rabat na aż 30%, z okazji debiutu Change w tym sklepie.
Ciekawa jestem Waszych doświadczeń z tą marką. Czy są tu biusty noszące Change? Czy sądzicie, że marka ta może wypełnić jakąś lukę na naszym rynku?
37 komentarzy
aleksandromaniak
Kalkulator, tak samo jak tabelka, wylicza mi 65 H. To chyba pierwszy raz, jak tabelka i kalkulator pokazują mi ten sam rozmiar, plus 😉
20 czerwca 2012 at 00:23Ja zwróciłam uwagę na Change z dwóch powodów : 1) kocham Skandynawię 😉 2) CHCEMY CODZIENNYCH STANIKÓW. Używam wielkich liter, bo to apel. Mój biust najbardziej kocha plandże, bardzo lubi się też halfami, ale większość takich staników to często wyjątkowo urodziwe okazy lub mega sztywniaki do dekoltów.Szkoda mi w nich chodzić po domu pod T-shirt albo nie wiem, na działce. 🙂 Brakuje mi na naszym rynku staników w stylu lounge w ROZSĄDNEJ CENIE (mniej niż 150 zł, najchętniej max.100, to byłoby miłe.), które po prostu będą miękkimi wygodniczkami na nieformalne okazje, kiedy nie zależy nam na spektakularnym uniesieniu biustu czy kształcie kulek, ale chcemy wciąż mieć na sobie stanik, który podtrzymuje. Takich staników brak, ja często chodzę po domu w elastycznych topach, a wolałabym w takiej np. Stasi.
Plus : MATERIAŁ. Znowu tu napiszę : mam atopię. Są dni, kiedy nie toleruje niczego i wstążki Thrill me np, które wcześniej uważałam za przyjemne, stają się wrogiem nr 1. Myslę, że wiele kobiet ma też w czasie PSM, okresu czy podczas ciąży.
Dlatego chętnie bym Change wybróbowała. Nie chcę umniejszać, że to tylko marka na takie okazje, biustonosze są ładne.Wygodniczek, który nie wygląda jak namiot w brudnym beżu, na pewno jest poszukiwany.
miss-alchemist
Kasico, zabiłaś mnie tą zniżką, teraz już muszę wrócić po Sally 😛 z 30% zniżki kosztowałaby mnie 70 zł… Kurde no 😛 Przecież nie mogę 😛
Potwierdzam, że Change są mięciusie i milusie od środka – ja się boję nieco miękusów, bo koronki mnie drapią (choć miękkie ogólnie uwielbiam), w mierzonych Change nie było tego problemu. Potwierdzam też, że szału kształtowego nie robią, ale nie robią też biustu rozpłaszczonego na klatce piersiowej. Natomiast wg mnie są szerokofiszbinowe. Najmilsza jest w nich cena 😀
20 czerwca 2012 at 09:40change_lingerie
Witam serdecznie. Chciałam odnieść się do uwagi w tekście o ograniczonej kolekcji CHANGE na intymna.pl. W obecnej chwili dostępne są przede wszystkim produkty z kolekcji bazowej, która jest w sprzedaży cały rok. Ze względu na specyfikę kolekcji sezonowych (zamawiane są one ponad pół roku przed pojawieniem się produktów w sklepach) nie jesteśmy w stanie w tym momencie zaoferować w sprzedaży internetowej tych samych modeli, które są w naszym salonie. Natomiast dołożymy wszelkich starań, żeby oferta na intymna.pl była systematycznie poszerzana, tak aby polskie klientki miały taki sam wybór jak duńskie czy niemieckie.
20 czerwca 2012 at 11:49zmijunia.lbn
Przejrzałam ofertę w moim potencjalnym rozmiarze na Intymnej i okazało się, ze mam do wyboru staniki czarne, białe i cieliste. Rozczarowałam się trochę i bez większych nadziei weszłam na stronę duńskiego sklepu, a tam.. Matulu kochana. Suzy. Chcę.
20 czerwca 2012 at 12:04Jeśli oferta w Polsce faktycznie zostanie poszerzona, to chyba zbankrutuję. Słodkości, różowości i dżinsowy longline z wisienkami na mostku (!!!!) w jednym miejscu, w rozsądnych cenach i w moim rozmiarze – to musi być sen. 😀
ania.szyfoniera
Mam jednego Change upolowanego TKM, usztywniany z jednym pionowym szwem i wycięciem misek u góry w nietypowy sposób (połączenie dekoltu karo z serduszkiem), świetnie podnosi piersi i nadaje się do szerokich dekoltów, jeśli dodać do tego, że jest w pięknym niebiesko-zielonym pawim kolorze, to dla mnie ideał stanika :). Jedynie ramiączka, akurat w tym modelu są z gumki, która nie jest przyjazna dla mnie.
20 czerwca 2012 at 13:36zawsze_zielona
Wstyd sie przyznac, ale jako dlugoletnia mieszkanka Danii nie mialam jeszcze okazji wyprobowac bielizny marki Change. Kasico, chyba zmotywowalas mnie ta notka do pojscia do sklepu i przymierzenia paru biustonoszy.
20 czerwca 2012 at 15:18kasica_k
A ja nabieram przez Was coraz większej ochoty na podróż do Danii, a przynajmniej do Łodzi 😉
@change_lingerie, dziękuję za informację!
20 czerwca 2012 at 15:29kasica_k
@aleksandromaniak, popieram Twój apel o rozsądnie wycenione wygodniczki.
20 czerwca 2012 at 15:29UrsaMinor
Czy obwody tej marki są jakieś istotnie luźniejsze, czy tylko tabelka uwzględnia zwyczaj zaniżania? Bo jestem z tych “nieściśliwych” i nie wiem, w co celować, czy tak, jak noszę Ewę Bień, czy tak jak Panache, czy rzeczywiście zaniżyć tyle, ile radzą?
20 czerwca 2012 at 17:24kasica_k
Twoje pytanie uświadomiło mi, że w recenzji zrobiłam okropny błąd. Napisałam, ze Lindę mam w 80H, a tymczasem to jest 75I 🙂 Musiałam się zasugerować wspomnieniami, bo między tymi dwoma długo się wahałam. W każdym razie – wynika z tego, że przewagę miały 75tki. Ja zwykle zaniżam mało, nawet we Frei biorę 80, a w Panache to już na pewno. Nie wejdę w 75 Panache. Myślę, że pod względem ściśliwości można Change umieścić w okolicy Freya-Curvy Kate Showgirl (nie miękkie).
Dodam jeszcze, że może być różnie w zależności od tego, czy załapiesz się ze swoim rozmiarem w trzyhaftkowce czy dwuhaftkowce. Trzyhaftkowce są ściślejsze od dwuhaftkowców. Gdyby Linda nie była taka wielka w miskach, to załapałabym się na trzyhaftkowe już 75J i pewnie lepiej by trzymała niż to 75I.
20 czerwca 2012 at 18:59UrsaMinor
Dzięki serdeczne 🙂 To daje mi dobre pojęcie, w co celować. Chociaż właśnie dwa wygodniaczki do mnie przyszły, więc z nowymi zaczekam 😉
20 czerwca 2012 at 20:08zawsze_zielona
Kasico, zapraszam. Dania, szczegolnie latem, to piekny kraj.
20 czerwca 2012 at 21:12zmijunia.lbn
Ahhh czyli jednak na mnie nie szyją.. Co za ulga 😀
20 czerwca 2012 at 22:22mara
witam! pierwszy raz wpadłam na tego i nie wiem czy tu taki zwyczaj panuje, ale zaryzykuję i zapytam:P
20 czerwca 2012 at 23:53mój problem polega na tym, że mam biustonosz w dobrym (raczej) rozmiarze 65E ze sztywnymi miskami, zgarniam co jakiś czas biust spod pach do miseczki – wszystko dobrze, wyregulowane ramiączka, miseczki są odpowiednio wypchane, jednak przy ruszaniu (w szczegolnosci prawa) reka odstaje. czy problem jest w zbyt małej miseczce? w zbyt wysokiej misce?
wiem, że to trochę dziwnie brzmi, ale nie wiem jak to opisać 😛
zawsze_zielona
Mara, moze obwod jest za luzny i dlatego biust ucieka z misek?
21 czerwca 2012 at 11:51mara
a gdzie w Krakowie kupię stanik 60G w miarę przystępnej cenie? (tzn. w okolicach 100-120 zł?:P) wie ktoś może? :>
21 czerwca 2012 at 12:46fioolkaa
przesliczne! i ceny super, nawet bez obniżek. szkoda, że na intymnej już przetrzebione 🙁
21 czerwca 2012 at 17:32kasica_k
@mara, a może te miseczki są trochę za duże? Bo z tego co zrozumiałam, odstaje Ci krawędź prawej miseczki, tak? Być może tę pierś masz mniejszą i stąd odstawanie. Asymetrię można próbować wyrównać wkładając wkładkę do za luźnej miseczki.
@zawsze_zielona, dzięki za zaproszenie 🙂 Byłam kiedyś w Danii latem, rzeczywiście jest pięknie i przyjemny klimat 🙂
@zmijunia.lbn, wypadasz z rozmiarówki? Jeżeli to kwestia obwodu, to w 60tkach wcale nie muszą one mieć takiej samej rozciągliwości jak w okolicach 80.
21 czerwca 2012 at 19:34brafitka
Kasico a miałaś może w rękach którąś z tych bluzeczek – opisanych na stronie w intymna.pl jako czysty jedwab?
21 czerwca 2012 at 19:54Jedwab w tych upałach i duchocie brzmi kusząco a skoro aż na trzech przykładach marka sprawia wrażenie wygodniczkowej …
pinupgirl_dg
Zgadzam się z tym, że wygodniczki są bardzo potrzebne. Te wszystkie reklamy Ahh Bra, eksperymenty naukowe Comeximu itd nie biorą się znikąd. My się możemy z tego trochę podśmiechiwać i uważać, że dobry rozmiar wystarczy, ale ja po 4 latach na Lobby dalej biegam w bezszwowych topach, kiedy tylko mogę :). Niestety u mnie wygoda nie zawsze daje się połączyć z imponującym dekoltem czy ciekawą koronką. To trochę, jak z butami – nie kupuję z założenia niewygodnych czy niedopasowanych rozmiarem, ale jednak zwykle te najbardziej nie dadzą mi takiego komfortu, jak ukochane baleriny z paskiem :). Co nie znaczy, że estetyka na co dzień zupełnie się nie liczy!
21 czerwca 2012 at 22:09A co do staników – mi się podobają, szczególnie Linda (może poza ramiączkami, kiedyś lubiłam takie zdobienia, teraz mi się zmieniło), odpowiada mi czasami taki triumphowy styl, mam sentyment do fullcupów. Jeśli jeszcze są wygodne (i niegryzące!) to tym lepiej :).
kasica_k
@brafitka, niestety nie było mi dane mieć w ręku niczego poza biustonoszami/majtkami 🙁 Dodam jeszcze, że Change produkuje również kostiumy kąpielowe, niestety w Intymnej ich nie ma. Można je sobie obejrzeć w katalogu.
22 czerwca 2012 at 02:31UrsaMinor
@mara, jeśli co jakiś czas musisz zgarniać piersi spod pach do miseczek, to raczej obwód jest za luźny. Czy po wygarnięciu piersi się mieszczą w miseczkach, a fiszbina okala pierś, nigdzie na nią nie nachodząc? Jeśli tak, spróbuj 60F (zakładam, że posługujesz się polską rozmiarówką – brytyjskich firm byłoby to raczej 28E), jeśli nie, 60G (~28F).
22 czerwca 2012 at 11:53Odstawanie może mieć różne przyczyny, w stanikach ze sztywnymi miseczkami niektóre biusty mają do tego po prostu do tego skłonność.
Krakowa dobrze nie znam, ale zajrzyj na Stanikową Mapę:
stanikowamapa.prv.pl/
retroladyinblack
To ja dodam słowo o kostiumach kąpielowych (w końcu sezon urlopowy się zaczyna) – są bardzo fajne (dziś miałam okazję mierzyć). Bardzo odpowiada mi ich estetyka, no i co tu ukrywać – ceny są świetne, za komplet zapłaciłam mniej, niż za samą górę innych marek 🙂
22 czerwca 2012 at 21:41Dzięki za notkę i info o marce i sklepie w Łodzi, oczywiście musiałam to zaraz zobaczyć na własne oczy 🙂 Obsługa w sklepie jest b. sympatyczna, polecam.
Ametyst
Mam dwa bisutonosze tej firmy. Linda,bardzo bardzo wygodny biustonosz,ktory dobrze znosi nawet moje lenistwo i pranie go w pralce,noszenie codzienne go nie zuzywa za bardzo,byc moze nie jest to oszalamiajaco sexy biustonosz,ale na moje 8 godzin plus dwie w drodze do pracy i potem prace domowe-nie ma lepszego. Moim zdaniem.
25 czerwca 2012 at 00:49MOj drugi to Exclusive,jest rownie miekki i wygodny ale mam za duza miseczke i za bardzo odstaje.
Chcialam jeszcze napisac,ze bylam bardzo zdziwiona tym,ze Change na stronie intymna.pl ma tak niskie ceny. Linda jest w troche ponad polowe swojej ceny norweskiej. Na pewno nabede. Pozdrawiam
kasica_k
@Ametyst, dzięki za opinie. Jeśli chodzi o ceny, to Change najwyraźniej mocno dostosowuje ceny do możliwości nabywczych klientek z danego kraju. Dlatego w Polsce jest taniej niż gdzie indziej. Szkoda, że nie wszystkie firmy tak postępują…
@retroladyinblack, dzięki za info o kostiumach i o sklepie 🙂
Ktoś jeszcze przetestował Change?
26 czerwca 2012 at 02:41pierwszalitera
Linda kosztuje w Niemczech 54 euro, czyli około 216 zł. Nie wiem dlaczego w Polsce te biustonosze są takie tanie, to byłby zupełny wyjątek w polityce cenowej firm bieliźnianych. Dla mnie w każdym razie stanik w cenie ponad 50 euro musi robić więcej, niż tylko spełniać rolę wygodniczka do jazdy samochodem. 😉
26 czerwca 2012 at 22:43kay
Te koronki wygladaja jak obrus u babci. Natomiast te gladkie sa calkiem, calkiem.
27 czerwca 2012 at 00:54kis-moho
“Nie wiem dlaczego w Polsce te biustonosze są takie tanie, to byłby zupełny wyjątek w polityce cenowej firm bieliźnianych.”
Nie byłby, tylko jest. Firma otwarcie pisze, że dostosowuje ceny do kraju: smallcup.blox.pl/2012/03/Brafitting-po-Skandynawsku.html
27 czerwca 2012 at 08:16miss-alchemist
To chyba dobrze, że ceny są dostosowane do polskiego rynku? Przynajmniej można kupić te wygodniczki dość tanio 😉 Chyba że Cię żal ściska, pierwszalitero, że u Ciebie są drożej 😛 Mam nadzieję, że angielscy producenci również pójdą w tę stronę.
27 czerwca 2012 at 08:25kis-moho
Prawda jest taka, że na naszym rynku Change mogłoby się tak łatwo nie przebić bez obniżania cen, konkurencja jest spora. Na rynku skandynawskim czy niemieckim nie ma praktycznie nic, więc spokojnie mogą mieć wyższe ceny.
27 czerwca 2012 at 08:48pierwszalitera
A dlaczego miałby mnie żal ściskać miss-alchemist? Ja mogę przecież kupować w Polsce tak samo jak ty. I właśnie dlatego, że obecnie każdy może kupować w całej Europie, polityka cenowa Change pozostanie wyjątkiem. Typuję zresztą na ceny wprowadzające, na zachętę, coś w rodzaju promocji.
27 czerwca 2012 at 19:41kis-moho
Nie wiem, kto w Niemczech czy Danii (poza Tobą i Zawsze_zieloną) będzie wiedział, że istnieje taka intymna.pl, sprzedaje change tanio, i do tego jeszcze odważy się kupić w obcym kraju bez znajomości języka? Kupiłabyś coś np. w rumuńskim czy wegierskim sklepie online?
27 czerwca 2012 at 20:48pierwszalitera
Pewnie niewiele Niemek będzie kupować w Polsce, ale jakieś na pewno się znajdą, w końcu u Effuniaka też kupują. Ale to przecież nie o to chodzi. Nie rozumiem tylko, dlaczego akurat mnie żal miałby ściskać, że w Polsce jest taniej. Życzę tego Polkom, nie wiem tylko dlaczego u mnie te staniki tyle niby kosztują, ani specjalnie nie wyglądają, ani nie robią czegoś szczególnego. Mam w pobliżu nawet dwa sklepy i po sprawdzeniu asortymentu i cen online nawet czasu mi szkoda, by tam się wybrać. Za te pieniądze, to ja sobie kupię dwa brytyjczyki, a gładkie wygodniczki bez efektów specjalnych na biuście robi dla mnie też Hunkemoeller. Do kupienia za 20 euro, w każdym centrum handlowym. Nie podejrzewam więc marki Change o jakąś wyjątkową gospodarczą żyłkę i myślę, że próbują znależć jakieś nowe rynki zbytu wabiąc polskie klientki niższą ceną. Ciekawe jak długo.
27 czerwca 2012 at 23:46kasica_k
Mam nadzieję, że długo, a najlepiej zawsze… Bardzo brakuje w Polsce prostych codzienych kolekcji w szerokiej rozmiarówce i umiarkowanej cenie. Nie wiem, jak dokładnie wygląda zaopatrzenie niemieckiego rynku w bieliznę o bogatej rozmiarówce, zwłaszcza stacjonarnie, ale – skoro masz w pobliżu aż 2 firmowe sklepy, to znaczy, że czymś zapewne klientki przyciągają, jeśli nie cenami, to może wyborem rozmiarów, może bra-fittingiem na dobrym poziomie?
28 czerwca 2012 at 00:04kis-moho
Sytuację na rynku niemieckim można porównać do czasów pani Hani – zapotrzebowanie jest duże (chociaż świadomość niekoniecznie), dostępność praktycznie zerowa (poza nielicznymi kupującymi w necie, ale mówimy o większych grupach). W związku z tym Change może zaśpiewać ceny zupełnie dowolne, skoro oferują i szeroką rozmiarówkę (relatywnie, ale na tym rynku to jest nowość), i bra-fitting. Nie dziwię się, że klientek jest sporo, nawet przy tych cenach. Z poziomem bra-fittingu jest podobno różnie, słyszałam bardzo pozytywne opinie o filii berlińskiej, w Monachium to było zupełne nieporozumienie.
28 czerwca 2012 at 09:33A na polskim rynku Change jak widać wzbudza zainteresowanie głównie ceną. Gdyby ich staniki kosztowały koło 150-200 zł zginęłyby w tłumie podobnych czy lepszych jakościowo. A tak są interesującą “codzienną” alternatywą. Uważam, że to bardzo sensowny chwyt. Ciekawa jestem swoją drogą czy im się tak niskie ceny faktycznie nadal kalkuluja, czy odbijają sobie zawyżając ceny u naszych sąsiadów?
pierwszalitera
Ja mieszkam w wielkiej aglomeracji wielomiejskiej, z ponad 5 milionową liczbą mieszkańców, więc u mnie jest praktycznie wszystko, co można znaleźć na niemieckim rynku. Change mam w dwóch sąsiednich miastach (Bochum, Oberhausen), a sąsiednie oznacza, że są do osiągnięcia w ciągu 15 minut kolejką podmiejską. W moim mieście też był kilka lat temu Change, na głównym handlowym pasażu i nawet oglądałam tam jakieś majtki, ale sklep nie utrzymał się długo, podobnie jak wiele innych krótkotrwałych eksperymentów w typie ogromnego Mark and Spencer, który nie przypadł widocznie Niemcom do gustu. Liczba uświadomionych kobiet jest tu zbyt mała, by takie sklepy przyciągały większą rozmiarówką, a jakość tej bielizny nie korespondowała z ceną. W domach towarowych króluje Triumph, Passionata, Chantelle, młodzież kupuje bieliznę w Palmers, H&M, są nawet oddzielne sklepy H&M Lingerie, bardzo popularny jest Hunkemoeller. Ale widać, że brytyjskie biuściaste marki też próbują wejść na rynek, w domu towarowym Karstadt widziałam Panache Cleo, mogłam się namierzyć do woli, rozmiary były do GG, obwody od 70, ale nikt tego nie kupuje, bo cały asortyment był przeceniony. Cena była śmiesznie niska, strasznie żałowałam, że nic na mnie nie pasowało. Panache łącznie z Masquerade pojawiło się też w wielu niemieckich sklepach online.
28 czerwca 2012 at 13:19kis-moho
Karstadt Monachium też miał kiedyś sporo Cleo i Masquerade w śmiesznych cenach, rozmiary nieco przebrane, ale sporo tego było. Natomiast problem jest taki, że bez sensownej reklamy i sensownych brafitterek to będą jeszcze jedne staniki wiszące w rogu między Chantalle a Passionatą, same się nie przebiją. Panie z Karstadtu mają mniej więcej takie pojęcie jak u nas w przeciętnym bieliźniaku. Change za to reklamuje się dość agresywnie np. w monachijskim metrze. Ostatnio za to w Karstadzie nie widziałam już Panache, być może sprzedaż w tej formie im się nie opłaca.
28 czerwca 2012 at 13:45