Jak ustalamy swój rozmiar stanika? Dociekliwsze z nas nie poprzestają na metodzie chybił-trafił tudzież radach sprzedawczyń, lecz biorą sprawę w swoje ręce: chwytają centymetr krawiecki, dokonują pomiarów i zaglądają do tabel. Są jeszcze kalkulatory na stronach internetowych sklepów z bielizną, na które trafiamy, planując zakupy online. Rezultaty ich wyliczeń przypominają te wyczytane z tabelek – te z nas, które nie mieszczą się w tak zwanym typowym zakresie rozmiarów, najczęściej otrzymują informację w rodzaju „błędne dane”. Gorzej, gdy kalkulator podaje błędny wynik, np. miseczkę E zamiast prawidłowej G – bo E to największy rozmiar dostępny w sklepie…
Długo nie udało mi się trafić na godny uwagi kalkulator rozmiarów. Pierwszym wyjątkiem jest Elektroniczny bra-fitter, niezależna inicjatywa autorstwa the_mariski, testowany na forum Lobby Biuściastych. Strona bra-fittera (oprócz rewolucyjnego kalkulatora, stanowiącego milowy krok naprzód w stosunku do wszystkich poprzednich) ma tę ogromną zaletę, że oprócz suchego wyniku, który zwykle stanowi dla pytającej zaskoczenie, poszukująca biuściasta dowiaduje się, jak powinien leżeć właściwie dobrany biustonosz. Jasno określony cel pozwala na dalsze samodzielne poszukiwania, bez których łatwo wpaść w…
Pułapki zdalnego bra-fittingu.
Według mnie bowiem nie ulega kwestii, że dobranie właściwego rozmiaru stanika na podstawie dwóch obwodów, i to zmierzonych w nieznany sposób („ciasno pod biustem” dla każdego znaczy wszak co innego), jest obarczone olbrzymim ryzykiem błędu. Nie znaczy to jednak, że nie da się udzielić poszukiwaczce żadnej wskazówki – pytanie tylko, jak to zrobić, by nie sprowadzić jej na manowce, a wręcz przeciwnie – poprowadzić ku rozmiarowemu ideałowi?
Taki zdalny bra-fitting, uprawiany również na forum, opiera się na dialogu, w którym uzyskuje się dużo więcej informacji niż tylko wymiary. Aby jednak dialog się odbył, muszą spotkać się dwie osoby: poszukująca rady oraz tej rady udzielająca – a o to czasem trudno. Nie każdy wreszcie ma na dialog ochotę. Co prawda zawsze twierdzić będę, że prawdziwy bra-fitting to sprawa dla ludzi, nie automatów – automaty jednak mają niewątpliwe zalety, na przykład natychmiastowa dostępność.
Automat uświadamiający?
Przyznam, że od dawna zastanawiałam się, jak powinien wyglądać naprawdę użyteczny stanikowy kalkulator. Taki, który byłby czymś więcej niż tylko innym sposobem prezentacji tabelki rozmiarów. Przez długi czas wątpiłam, czy stworzenie użytecznego automatu tego typu jest w ogóle możliwe. Myślałam o narzędziu, które wskazywałoby osobie pytającej więcej niż jedną możliwość i dostarczałoby przy tym wskazówek, jak dokonać wyboru – w takiej formie, by osoba pytająca nie zignorowała ich. Mogłoby do tego podawać wyniki w różnych systemach rozmiarów i, rzecz jasna, zawierać wskazówki na temat prawidłowego mierzenia się. Taki kalkulator nie tyle udzielałby odpowiedzi, co zapraszał do wybrania jej.
I tu chciałabym przedstawić Wam kolejną inicjatywę powstałą w naszym kraju – kalkulator rozmiarów biustonoszy, będący aplikacją na popularny telefon iPhone (Stanikomania bardzo ładnie wygląda na jego ekranie ;-)). Nie ukrywam, że brałam pewien udział w jej powstawaniu – w charakterze głosu doradczego, jako, że na programowaniu się nie znam, a programiści nie zawsze znają się na bra-fittingu 🙂 Wynik tej współpracy, aplikacja Bra-Fitter, jest już dostępna w AppStorze.
Czym się różni Bra-Fitter
dla iPhone od przeciętnego kalkulatora rozmiarów? Po pierwsze, już na wejściu użytkowniczka (albo użytkownik) otrzymuje kilkuzdaniową wskazówkę, jak należy się zmierzyć w biuście i pod biustem. Kolejny etap to wybór dwóch wymiarów – liczb (w centymetrach bądź calach – do wyboru) i systemu rozmiarów, w jakim ma zostać podany wynik (UK, US, EU, FR albo AU) – to wszystko na wygodnych iPhone’owych suwaczkach.
Wynik prezentowany jest w formie podświetlonych pól w tabeli rozmiarów, zbudowanej podobnie, jak np. znana nam tabela rozmiarów brytyjskich – i, zgodnie z założeniami, obejmuje więcej niż jeden rozmiar. Najsilniej rekomendowany rozmiar „centralny” jest zaznaczony najciemniejszym odcieniem różu, a pozostałe występują w różnych jego natężeniach, w zależności od „stopnia prawdopodobieństwa”.
Drugi możliwy widok to też pokratkowana płaszczyzna, lecz zmodyfikowana względem tabeli w taki sposób, że grupa rekomendowanych rozmiarów jest bardziej skupiona i daje się wyróżnić podświetleniem w kształcie koła. Podświetlenie daje się przesuwać, co pozwala odczytać inny zestaw zbliżonych rozmiarów, np. jeśli uznamy, że nasz rozmiar główny jest inny od wyliczonego przez kalkulator. Trzeci typ prezentacji wyników to kilkuzdaniowy tekst, z którego dowiadujemy się, w jakich przypadkach warto wypróbować który z rekomendowanych rozmiarów (np. „Jeśli obwód podjeżdża do góry na plecach bądź nie daje twoim piersiom odpowiedniego podtrzymania, spróbuj rozmiaru X”). Testy są po angielsku – aplikacja jest kierowana na ogólnoświatowy rynek.
Obwody z umiarem
Jeśli chodzi o sposób wyliczania rozmiaru, przyjęto postulowane przeze mnie umiarkowane zaniżanie obwodu. Na przykład: dla wymiaru 80 pod biustem Bra-Fitter poleci rozmiar główny w obwodzie 75, zaś dla 67 – 65 (osoby szczuplejsze powinny wszak ostrożniej traktować zaniżanie obwodu). Sądzę bowiem, że wychodzenie od radykalniejszego zaniżenia grozi przesadą, a zestaw rozmiarów pobocznych i tak podpowiada możliwe ruchy zarówno w dół, jak i w górę. Istnieje także możliwość całkowitego przełączenia Bra-Fittera w tryb zbliżony do tradycyjnych tabelek, rekomendujących 80-tkom rozmiar 80 (cóż – może kiedyś doczekamy się od producentów realnych obwodów – wtedy tryb ten będzie jak znalazł :-).
Obecna postać Bra-Fittera nie jest, rzecz jasna, ostatnim słowem jego autorów. Na pewno kilka rzeczy wymaga jeszcze dopracowania, poczynając od systemu amerykańskiego (obecnie w miseczkach powyżej D nazewnictwo miseczek jest zbliżone do brytyjskiego, stosowanego tam w przypadku importowanej bielizny). Być może w kolejnej wersji programu zwiększy się liczba rekomendowanych rozmiarów czy inaczej zostanie rozłożona ich „ważność”. Ewentualne zmiany zależeć będą także od uwag i pomysłów użytkowniczek – jeśli któraś z Was skusi się na Bra-Fittera, zapraszam do przyczyniania się do udoskonalenia najlepszego mobilnego kalkulatora rozmiarów stanika 🙂 (aplikacja w mikołajkowej promocji kosztuje jednego dolara).
Przecież znam swój rozmiar
Od początku nasuwa się pytanie: po co w kieszeni „uświadomionej biuściastej” (czyli takiej, która Zna Swój Rozmiar) aplikacja licząca rozmiar stanika? Sama pobrałabym ją zapewne z czystej ciekawości, tak jak uczyniłam z innymi tego typu narzędziami na iPhone. Drugi, ciekawszy powód przyszedł mi do głowy podczas testowania apki. Niby przypadkowe pokazanie Bra-Fittera znajomej osobie (na przykład w ramach chwalenia się świeżutkim iPhonem 😉 może zaowocować tak zwaną rozmową uświadamiającą ;), a przynajmniej – zainteresowaniem naszej rozmówczyni tematem doboru stanika. To dobre rozwiązanie dla osób, które, tak jak ja (przyznaję bez bicia), nie przepadają za stanikowym agitowaniem znajomych, a jednak chciałyby w jakiś sposób nieść w lud kaganiec stanikowej oświaty.
Inny powód to poręczność – nie każda z nas ma w głowie albo w torebce tabelę rozmiarów, a zdarza się, że trzeba kogoś „zbrafittingować” niejako w locie 🙂
Punkt wyjścia
Na zakończenie podkreślę raz jeszcze coś, co staram się przekazać swoim blogowaniem o dobieraniu biustonoszy – żaden, nawet największy fachowiec, człowiek ani automat, nie dobierze nam stanika w sposób idealny. Każda z nas musi nauczyć się być swoją własną bra-fitterką. Od czegoś jednak trzeba zacząć – na przykład od konsultacji z fachowcem, a w braku takowego, od skorzystania z tabeli czy kalkulatora. Wynik jednak nie powinien być traktowany jak wyrocznia, lecz jako punkt wyjścia do dalszych poszukiwań.
W sumie taka właśnie idea przyświecała mobilnemu Bra-Fitterowi – skłonienie użytkowniczki do samodzielnego myślenia i wybierania na podstawie wstępnej podpowiedzi. Czy dzięki Bra-Fitterowi czy podobnym narzędziom ma szansę powiększyć się na świecie liczba dobrze ostanikowanych kobiet?
Jak myślicie?
70 komentarzy
maheda
Tak, tak i jeszcze raz TAK 🙂
30 listopada 2009 at 09:44Elektronicznych brafitterów powinno być jak najwięcej, żeby kobiety oswoiły się z myślą, że zmiana raptem 4 cm w obwodzie biustu to zmiana przeważnie dwóch miseczek, bo tej świadomości w społeczeństwie (światowym) zwyczajnie NIE MA.
Wielkie brawa. Brafitter jest śliczny i baaardzo mi się podoba 🙂
michinko
Też myślę, że im więcej takich inicjatyw tym lepiej 🙂 Aplikacja wygląda na bardzo przyjemną i przejrzystą. Szkoda, że nie mam iPhone’a 😀
30 listopada 2009 at 10:33aleksandromaniak
akcja godna podziwu
30 listopada 2009 at 11:45tylko kto ma iPhone’a?
biznesmeni to raczej nie nasz target 😉
kasica_k
Ja mam 🙂
30 listopada 2009 at 11:55Kiedy to jest telefon dla kobiet, nie dla biznesmenów. No, tak w sumie, to dla wszystkich 🙂 Rzeczywiście w Polsce podobno mają je głównie firmy, na świecie jest inaczej.
mefistofelia
a biznesłumeny też nie target?:)
30 listopada 2009 at 20:31iphony są całkiem popularne pośród moich znajomych- studentów.
wg mnie są średnio funkcjonalne. jeden problem jest taki, że ludzie unikają jak mogą płacenia za takie rzeczy jak aplikacje na komórkę (choć akurat apple’a nie podejrzewam o udostępnianie wielu rzeczy za darmo i pewnie trudno nie zapłacić jak chce się coś ściągnąć).
nieco8
Ciekawe czy mój mąż zechce zainstalować tę aplikację na swoim telefonie:). Uważam, że pomysł prezentowania wyników w formie tabeli rozmiarów jest świetny i znacznie ułatwiłby kobietom zrozumienie zasad wyliczania i przeliczania rozmiarów.
30 listopada 2009 at 20:52kasica_k
mefistofelia: pewno, że target 🙂 W sumie zdziwiłam się ciut, czytając w ostatnich dniach na forum i tu, że mało osób ma ajfona, bo z moich znajomych posiadaczy tegoż jest sporo (już starsi, nie studenci). I to właśnie kobiety bardzo go doceniają. A akurat aplikacji ajfonowych jest na tyle dużo i niektóre są na tyle fajne, że dla mnie bariera w postaci zapłacenia jednego czy nawet trzech dolarów właściwie jest pomijalna. Zresztą, są i darmowe 🙂
nieco8, dokładnie taki cel przyświecał prezentacjom “tabelkowym” – żeby pokazać kobietom również pewien mechanizm, zaczynając od tego, że dany biust nie jest przypisany do jednego rozmiaru miseczki (bo w jednym obwodzie odpowiednie może być G, a w innym – FF, itd.) oraz, że nie ma jedynie słusznego rozmiaru dla danej kobiety.
30 listopada 2009 at 22:12mmm-mm
Nie mam ajfona, bo strasznie duzo osob go ma i go nie kupilam:) Jak wybieralam sobie nokie to specjalnie wzielam taka, ktora ma ciemnoturkusowy cienki pasek dookola calego telefonu zamiast ciemnoczerwonego, bo wiekszosc osob bralo ta z czerwonym, sprzedawczyni nawet mowila, ze wszyscy biora ta z czerwonym. Nie mozna by takiego kalkulatora na inne telefony komorkowe zrobic? Nie znam sie na tym.
1 grudnia 2009 at 01:49joankb
iPhone jest za drogi…
1 grudnia 2009 at 09:07Drogi jest sam z siebie, drogi jest “za złotówkę” z bardzo wysokim abonamentem. 150 zł, chyba? w Orange.
Nie każdy chce kupować z rynku wtórnego, czy jakieś sprowadzane, przeważnie nie wiadomo skąd.
Za drogi – i ta cena nie jest rekompensowana walorami użytkowymi (dla mnie, zaznaczam).
W moim otoczeniu na razie iPhonów nie ma, przeważają Nokie, trochę biznesowych HTC i Blackberry.
ptasia
W temacie telefonu z artykułu: wielu z moich uczniów na nieco wyższych stanowiskach ma Iphony służbowe ;): korporacje kupiły hurtowo. Moje podejście do tych produktów Apple najlepiej podsumowuje to, jak je prywatnie nazywam: “szmajfon” i “szmajpod”. Taka winda (Windows), tylko przenośna. Przereklamowane, nachalnie promowane, przeładowane gadżetami, wymagające instalowania nie wiadomo ilu aplikacji, by obsługiwać z kompa (mówię o szmajpodzie). I of kors nie działa pod Linuksem, chyba, że zripowane. No, thank you.
1 grudnia 2009 at 09:29PS. Nie jestem aktywną alterglobalistką, ale są pewne produkty i ich producenci, które sprawiają, że gula mi skacze.
renulec
Nigdy (ciemnota;) nie ekscytowałam się know-how, więc szybciutko “zaguglałam” i dowiedziałam się, że iPhone to “telefon, iPod i urządzenie internetowe w jednym. To dostęp do tysięcy niesamowitych programów. To także całe mnóstwo rozwiązań technologicznych, o całe lata wyprzedzających swój czas”.
No…to ja bym bardzo chciala mieć. I wyprzedzać:)
1 grudnia 2009 at 10:47A przynajmniej potestować. I brafittera ofkors od razu :))
ania_klara
Po licznych wypowiedziach na temat iphonów powróćmy do staników i mierzenia 🙂
Bra-fitter na iphone, o którym mowa, jest bardzo łatwy w użyciu, podaje wymiary w przejrzysty sposób – szczególnie podobają mi się dwie z trzech metod, opisowa i tabelka z mniej lub bardziej różowymi polami. Nawet taka średniobiuściasta jak ja (za to czytająca wiernie stanikomanię od samego początku) rozumie od razu o co chodzi.
1 grudnia 2009 at 10:52Wydaje mi się, że zwłaszcza ta metoda opisowa jest przyjazna dla osób mało doświadczonych, takich, którym staramy się doradzić na szybko – nie jakieś suche wyliczenia, tylko proste, jasne zdania.
No i ikonka jest urocza 🙂
robmar
Od strony producenta dodam, że kończymy właśnie nową wersję aplikacji (dla osób, które kupią wersję 1.0 aktualizacja będzie jak zawsze w AppStore darmowa). W nowej wersjii będzie:
1 grudnia 2009 at 15:11* zapamiętywanie swoich własnych poprawek w rozmiarze oddzielnie dla różnych producentów i typów stanika (z modyfikowalną listą producentów i typów),
* nowa wersja numeracji amerykańskiej,
* więcej opisów w aplikacji, dodany dział FAQ taki jak na WWW.
yaga7
Ja targetem ajfonowym na pewno nie jestem. Nawet w życiu go na oczy nie widziałam.
1 grudnia 2009 at 15:27Gadżetów komórkowych nie lubię, dla mnie komórka służy do telefonowania i fajnie jak ma odtwarzacz MP3. Nawet zdjęć nie musi robić 😛
ola
@ptasia: Apple działa na mnie identycznie! Jeśli coś kiedyś od nich kupię, to będzie koniec świata, taką jakąś mam do nich niechęć 😉
Co do bra-fittera: pomysł całkiem, całkiem, aczkolwiek w Polsce większej popularności mu nie wróżę, gdyby był w “komórkowej” Javie (J2ME), to może…
1 grudnia 2009 at 15:28ciociazlarada
Ptasia, widzę że nie jesteś sama. Od jabłecznych produktów trzymam się z daleka i mam ku temu jako konsument rozsądne powody.
W moim otoczeniu (głównie stateczni doktorzy informatyki) jeden biedaczek ma IPhona. Biedaczek, bo jest ze swoim ukochanym gadżetem źródłem nieustannych żartów.
1 grudnia 2009 at 16:11pierwszalitera
Najwięcej uprzedzeń do produktów firmy Apple mają zwykle osoby, które nigdy nie miały okazji z nich korzystać. Nigdy w życiu nie zamienię się już na pecetowego Windowsa. Cenię sobie Macka za intuitywność i łatwość obsługi, niezawodność i estetykę też. Nie muszę walczyć z niezidentyfikowanymi errorami i nie muszę być pasjonatem komputerowym, by dawać sobie z nim radę. Do iPhone’a miałam na początku sceptyczne podejście, bo u mnie komórka służy też tylko do telefonowania, ale jak zobaczyłam, co tym można, to zmieniłam zdanie. Najpóźniej, kiedy gubiąc się w czasie długiego spaceru gdzieś na prowincji przy pomocy iPhone’a ściągnęłam sobie błyskawicznie mapę terenu i znalazłam drogę do cywilizacji. Przydała mi się też możliwość wglądu do rozkładu jazdy pociągów, łącznie z wiadomością o spóźnieniach i nie musiałam denerwować się na mokrym przystanku. Takie malutkie, prościutkie w obsłudze udogodnienia, ale cieszą. Na Zachodzie iPhone jest bardzo popularny, bardzo wiele osób go posiada i sobie chwali, chyba coś w tym musi być, bo nie jest to tu obiekt prestiżu. Applikację z bra-fitterem uważam za super gadżet i świetne uzupełnienie. W końcu na wszystko jest jakiś App. 😉
1 grudnia 2009 at 16:25ametyst89
A ja nie lubię iPhonów z jednego głównego powodu. Nie lubię dotykowych wyświetlaczy ;] Miałam nieraz okazję korzystania z tego “cacka”, ale totalnie mnie do siebie nie przekonuje. Mogę mieć połowę dotykowego panelu, ale nigdy nie klawiaturę i chociaż na ogół lubię nowinki techniczne oraz szybko się przyzwyczajam, to jest to jeden z tych gadżetów, do których nie odczuwam żadnego pociągu 😉 A rozkład pociągów, autobusów i mapy, mam w swoim zwykłym mobajlu 🙂
1 grudnia 2009 at 16:56kindafunny
mnie denerwuje to, ze ekran dotykowy tak się brudzi… i to bardzo widać, nawet jeżeli będzie się go przecierało kilka razy dziennie, to przecież i tak po jednym dotknięciu widać już odciski palców. Ten ajfon leżący na mai, ze zdjęcia, też ma upaćkany ekran.
1 grudnia 2009 at 17:34O ja biedna nieszczęśliwa, nie mam się czym w życiu przejmować ;D
kuraiko
nikt z moich znajomych nie ma iPhone, ja nie będę miała (zawsze dostaję komórkę po kimś), raz widziałam “na żywo” 😉
1 grudnia 2009 at 17:36szkoda, że to nie jest aplikacja bardziej dostępna 🙁
pierwszalitera
Ha, ha, ha, brudzący się ekran jest problemem? No to pomyślcie, że ten cały, za przeproszeniem syf, zbiera wam się na klawiaturze, której wcale nie daje się tak łatwo czyścić, jak gładziutką powierzchnię iPhone’a.
1 grudnia 2009 at 18:03@ametyst89: Ja nie wiem, co to jest mobajl, ale zapewniam cię, że Apps na iPhone’ie to sama frajda. 🙂
joankb
Sie ni ma o co spierać…
1 grudnia 2009 at 18:32Aplikacji na różne telefony jest multum, każdy używa i telefonu i aplikacji jak mu wygodniej. Jak brafitter będzie strzałem w dziesiątkę to na javę ktoś popełni.
A dyskusje o wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad… nikogo i tak nie przekonają.
dadaczka
łał. A to się technika wkradła w nasze biusty! Gratuluję twórcom, żałuję, ze nie uzywam iphona ale maniakalnie jestem przywiązana do nokii, bo nie chce mi się uczyć obsługi innych. Gdyby tu zajrzał jakiś spec od nokii – a może by tak….?? Wiem, marzenia ściętej głowy 🙂
1 grudnia 2009 at 18:39ametyst89
Się zgadzam z joankb.
A na klawiaturze syf mi się nie zbiera, bo nie ma szczelin 😉
1 grudnia 2009 at 19:28mefistofelia
@pierwszalitera
“Najwięcej uprzedzeń do produktów firmy Apple mają zwykle osoby, które nigdy nie miały okazji z nich korzystać.”
Zwykle tak jest z uprzedzeniami. Ja (i nie tylko ja) mam konkretne zastrzeżenia 😉
1 grudnia 2009 at 20:25Jak na przykład konieczność używania itunes/podróby itunes by ładować pliki na ipoda. Dla mnie to kompletnie niefunkcjonalny program, który ma zatrzęsienie funkcji, z których i tak nigdy nie skorzystam. Zupełnie niepotrzebna komplikacja. Kiepska bateria. Brak ładowarki w zestawie (jak ja kupowałam ipoda)- przecież to jawna polityka “zniechęcić klienta- kto inny sprzedaje produkty bez najpotrzebniejszych akcesoriów?
W iphonie najbardziej boli mnie to, że smsy się samoodczytują na ekranie (jak dostaniesz smsa jego treść automatycznie się wyświetla)- jak dla mnie-pełna dyskwalifikacja. No i brak mmsów. Musiałabym się dłużej pobawić żeby znaleźć więcej.
ciociazlarada
Nie wiem czemu Pierwszalitera zakłada, że my biedni i zacofani przeciwnicy iphonów produktów appla nie widzieliśmy, ani nie mieliśmy okazji używać… Cóż:)
Mój TŻ programuje czasem różne rzeczy, rzadziej w pracy, częściej dla sportu, między innymi w Javie i głównie applikacje, że tak powiem mobilne. Ale mam trochę opory, żeby zacząć truć mu o napisanie brafittera. Po pierwsze jest dość zajętym człowiekiem, po drugie i tak uważa, że moja stanikowa mania jest odrobinę niepoważna – to że stanik powinien podtrzymywać biust jest dość oczywiste i łatwo zrozumiałe dla niego, więc nie widzi o co to całe zamieszanie:)
1 grudnia 2009 at 21:21j-o-l-a
Jako posiadaczka Nokii zwracam sie z prosba o stworzenie takiego kalkulatora na Symbiana, najlepiej na takiego piatej generacjii.
1 grudnia 2009 at 21:41realy_realy
Bo przecież Polaczki w tej ich Polsce to ajfony tylko w telewizji widzieli. Nie to co na ZACHODZIE.
(Wybaczcie, ale nic mnie tak nie bawi, jak emigracja pozująca na światowców i własnych rodaków mająca za plebs, ach ta kompleksy :))
A pomysł na mobilny brafitter bardzo dobry. Jeśli pojawi się opcja nieajfonowa, bardzo chętnie przygarnę, nawet odpłatnie 🙂 Przyda się przy spontanicznym uświadamianiu koleżanek 🙂
1 grudnia 2009 at 21:45ptasia
“Najwięcej uprzedzeń do produktów firmy Apple mają zwykle osoby, które nigdy nie miały okazji z nich korzystać.”
1 grudnia 2009 at 21:46Też poczułam się wywołana do tablicy. Otóż się nie zgodzę z tym uogólnieniem, bo ja mam Ipoda-szmajpoda. Leży w szufladzie. Użyłam go raz: służył jako dysk muzyczny na weselu. Dostałam go jako prezent, a właściwie rodzic dostał jako prezent korporacyjny i piłeczka przeszła do mnie. Dopóki nie spróbowałam go używać, byłam nastawiona całkiem pozytywnie. Moje główne zażalenie jest takie, jak Mefistofelii: w głowie mi się nie mieści, że aby wgrać muzykę, mam korzystać z, wybaczcie, niespecjalnie intuicyjnego programu, jakim jest iTunes. Który, przede wszystkim, nie chodzi mi pod Ubuntu. Coś, co mnie zmusza do korzystania z Windowsów i wgrywania na nie dodatkowego oprogramowania jest dla mnie z góry skreślone. Jak już zaś wgram tą muzykę, nie mogę jej ze szmajpoda wydobyć bez stawania na głowie. W porównaniu z Ipodem mój odtwarzacz mp3 Samsunga jest hiper łatwym w obsłudze, przyjaznym użytkownikowi urządzeniem.
Na MACu i Windzie świat się nie kończy – od wielu lat korzystam z Linuksa i sobie to chwalę.
Irytuje mnie także interfejs – ja lubię pulpit czysty i przejrzysty, nieprzeładowany ikonkami, więc główne menu szmajpoda/szmajfona mnie przyprawia o oczopląs. Do innych zażaleń także zgłaszam brudzący się ekran. Nie mam zwyczaju wycierać rąk przed każdym dotknięciem komórki. Pewnie klawiaturę notebooka też mam brudną, ale aż tak tego nie widać, jak na Ipodzie.
robmar
@mefistofelia
“W iphonie najbardziej boli mnie to, że smsy się samoodczytują na ekranie (jak dostaniesz smsa jego treść automatycznie się wyświetla)- jak dla mnie-pełna dyskwalifikacja. No i brak mmsów. Musiałabym się dłużej pobawić żeby znaleźć więcej.”
tak na boku, zanim @kasicak nas pogoni za gadanie o iPhonach, to napiszę, że mmsy ma, a automatyczne wyświetlanie SMSów jest konfigurowalne 🙂
1 grudnia 2009 at 22:38(i już znikam z flejma…)
pierwszalitera
No bardzo przepraszam wszystkich “biednych Polaczków” i inny “plebs” uważający się za zacofany. Nie uwzględniłam, że pielęgnuje się tu prowincjalne kompleksy ubogiej części Europy i mogłam kogoś urazić. Trzeba jednak mieć spore poczucie mniejszej wartości, by wyczytać coś takiego w moim poście. Z uprzedzeniami do Apple spotkałam się również u zamożnych znajomych, więc to nie jest sprawa pieniędzy. Ale wiadomo, każdego trafia najpierw w najczulsze miejsce. 😉
2 grudnia 2009 at 01:13kuraiko
:DD ja mam kompleks Polski klasy B, prowincji, bezrobocia, a nie odczytałam niczego takiego w tamtym poście 😉 więc nie jest aż tak źle.
2 grudnia 2009 at 02:07nie używałam Apple i nie słyszałam negatywów nt ich produktów, więc automatycznie nie mam uprzedzeń, niezależnie od tego jaki sprzęt posiadam, ile mam kasy i gdzie mieszkam 😉
ale fakt, że nie zamożne osoby po prostu nie mają iPhone, bo jest drogi.
zresztą ja się tam nie znam 😉 jestem zacofana – nie miałam nigdy walkmana, discmana, odtwarzacza mp3 czy mp4, w komórce nie mam skonfigurowanego wapa, ostatnio dowiedziałam sie, że istnieje coś takiego jak PSP i cały czas się “dziwuję” że ludziom chce się na takie coś wydawać kasę ;)))
dlatego ten artykuł to dla mnie prawie czarna magia, jakieś aplikacje, pobierania 😉
mmm-mm
Dotykowy ekran jest dobry dla mnie-nie musze sie zastanawiac w ktory przycisk trafic, zeby nacisnac ikonke, tylko naciskam ikonke od razu na ekranie, akurat w mmoim telefonie mam trzy przyciski: odbierania i rozlaczania oraz menu gdzie sie mozna sie dostac do reszty funkcji. Poza tym tylko zegar, data i ksiazka telefoniczna. Z tego co czytam w ajfonie jest chyba naladowane wszystko a wierzchu:) A jesli chodzi o czyszczenie to ekran sie sam poleruje jak sie go w torebce trzyma w jednej kieszonce i jak sie torebke troche podczas uzytkowania przestawia. Albo czysci sie sam w kieszeni spodni. Z drugiej strony normalna klawiatura jest poreczniejsza jesli chodzi o pisanie sms-ow w bardzo ekstremalnych warunkach.
2 grudnia 2009 at 03:35kasica_k
A ja chciałam spytać jeszcze, co myślicie o tabelkach… i o tych planowanych rozszerzeniach, o których napisał robmar w swoim pierwszym komentarzu? Czy taki stanikowy asystent w telefonie to praktyczna rzecz?
Producenci nas czytają, a kwestie wyższości jednych telefonów nad innymi trochę zaciemniają temat 🙂
(Co do MMS-ów – potwierdzam, są, trzeba sobie tylko uaktualnić system :))
2 grudnia 2009 at 04:28joankb
Tu już muszą zdecydować iPhonowe dziewczyny.
2 grudnia 2009 at 09:30Nie da się ocenić aplikacji nie używając jej. Ja mam tabelkę excelową w komórce, najpopularniejsze rozmiary mam “w głowie”. Na razie wystarcza do pierwszej, przybliżonej diagnozy.
miss-alchemist
“Najwięcej uprzedzeń do produktów firmy Apple mają zwykle osoby, które nigdy nie miały okazji z nich korzystać”
ja miałam nie tylko przyjemność korzystać z Maców, ale nawet instalować na nich Windowsa (masakra!), bo, jak się okazało, nie samym MacOSem człowiek żyje… a w zasadzie, nie samym MacOSem człowiek studiuje.
nie oszukujmy się, w Polsce Apple jest stanowczo ZA DROGIE w stosunku do swojej jakości. tzn jakoś mają znakomitą, ale nie aż tak, żeby kosztowały 3 razy więcej, niż pecety przy tej samej konfiguracji sprzętowej. nie wspominając o tym, że jako platforma programistyczna są beznadziejne, a ogólnie oprogramowania na Maca kompatybilnego z resztą systemów operacyjnych to ze świecą szukać. IMO posiadanie Macintosha w polskich warunkach to swego rodzaju burżujstwo 😛 mnie po prostu coś by trafiło, jakbym miała kupić sobie kompa za 7 tysięcy złotych, którego mogłabym złożyć za 3 tysie razem z monitorem. inna rzecz, że ja nie jestem targetem Apple – to są komputery dla ludzi, którzy chcą sobie tylko sprzęt postawić na biurku, podłączyć do zasilania i żeby działał.
swoją drogą, mojemu eksiowi zaraz po gwaracji w jego ukochanym maku za 7 tysięcy złotych w promocji zepsuł się napęd. wymiana, uwaga, 1200 zł O____________o
a iPhone to dla dla mnie tylko gadżet, no ale ja używam telefonu tylko do dzwonienia i wysyłania smsów, więc jakaś dziwna jestem 😛 Dotykowy ekran to niemal takie samo zło, jak rozsuwana klapka 😛 ogólnie im nowsze rzeczy wchodzą na rynek, tym bardziej mam ochotę wracać do korzeni, gdy nokia 3510 z kolorowym wyświetlaczem to było coś [swoją drogą, ten telefon jest nieśmiertelny, tata przez dobrych kilka lat swojej nie zajechał, podczas gdy Szajsung znajomego zepsuł się ostatecznie po dwóch latach… zaraz po gwarancji oczywiście].
2 grudnia 2009 at 10:28kindafunny
@pierwszalitera:
no właśnie, ja mój telefon przecieram minimum raz dziennie, i ekran i klawiaturę, mam taką wredną manię :/ Na klawiaturze tych paluchów przynajmniej aż tak nie widać.
Drażnią mnie też paluchy na okładkach płyt i płytach cd.
2 grudnia 2009 at 11:09pierwszalitera
miss-alchemist napisała:
“inna rzecz, że ja nie jestem targetem Apple – to są komputery dla ludzi, którzy chcą sobie tylko sprzęt postawić na biurku, podłączyć do zasilania i żeby działał. “
I właśnie ja jestem targetem Apple. Cenię sobie przede wszystkim usability w produktach technicznych, nie muszę też instalować Windowsa, bo go zwyczajnie do niczego nie potrzebuję. Moim zdaniem istnieje cała masa ludzi, którzy nie chcą wiedzieć, jak to wszystko funkcjonuje, tylko chcą by sprawnie funkcjonowało i spełniało swoje zadanie. Produkty firmy Apple są na razie najbliższe temu celowi. Są na pewno drogie, ale to tylko kwestia czasu, niedługo i w Polsce nie będzie to aż taką przeszkodą. A jak ktoś przegaduje mnie technicznych żargonem, to ja się tylko śmieję, bo nie mam potrzeby tego wszystkiego znać. Techniczne udogodnienia są bowiem też dla ludzi bez tajemno-specjalistycznej wiedzy komputerowej. Gdyby więcej komputerowych freaków programując i projektując swoje produkty o tym myślało, to wiele przychodziłoby łatwiej. Większość odbiorców bowiem nie ma pojęcia o platformach programistycznych i nigdy nie będzie z nich korzystać. A życiowa niekomaptybilność Maca z resztą świata jest coraz rzadsza. Ostatnim bastionem dla mnie jest mój urząd finansowy, który wyma ode mnie oświadczenia podatkowego w formie elektronicznej dyskryminującej użytkowników Maca. Dostaje więc ode mnie staromodną formę papierową.
2 grudnia 2009 at 11:43I już nie zaśmiecam tego wątku, z drugiej strony cieszy mnie bardzo, że ten braffiter pojawiał się właśnie na iPhonie, biuściasta społeczność, to też taka inowatywna idea mająca swoje korzenie w garażu. 😉
bruxa1977
pierwszalitera napisała:
Są na pewno drogie, ale to tylko kwestia czasu, niedługo i w Polsce nie będzie to aż taką przeszkodą.
Słyszę ten bełkot od 1992 roku, kiedy po raz pierwszy miałam kontakt z Makiem. Aktualnie jest 2009 rok i nic się nie zmieniło.
Bra-fitter jest ciekawą aplikacją. Może być niezwykle przydatna, pod warunkiem rozszerzenia na inne telefony. Koncepcja tabelek i inncyh jest jak najbardziej wskazan.
2 grudnia 2009 at 12:10ciociazlarada
Przepraszam, jeśli jeszcze pociągnę OT, ale uważam, że będzie jak najbardziej na temat.
Zastanawiam się do kogo ten brafitter jest tak naprawdę skierowany. Z obserwacji populacji wokół mnie wynika, że produktów Appla używają dzieci 10-18, gadżeciarze, którzy zwykle rekrutują się z męskiej części populacji oraz Pierwszalitera (pozdrawiam!) i Autorka bloga (również pozdrawiam!), które są już prawidłowo ostanikowane:)
Pozostała część narodu, którą akurat w danym momencie stać na zakup fancy telefonu/mp3/laptopa/innego bajeru, wybiera raczej tak samo działające produkty innych firm, które wyglądają równie uroczo, kosztują 1/3 tego i robią to samo tylko lepiej i szybciej. No i nie zawierają błogosławieństw w postaci Itunes i podobnych:) Iphone to przecież nie jedyny, ale jeden z najdroższych (i powolnych) telefonów ze swojej grupy.
No więc właśnie, dla kogo ten brafitter? Dla Amerykanów?
2 grudnia 2009 at 12:38kasica_k
ciociazłarada “No więc właśnie, dla kogo ten brafitter? Dla Amerykanów?”
Jakbyś zgadła 😉 Tj. dla wszystkich, którzy władają językiem angielskim, bo na razie jest tylko taka wersja językowa. Kwestia zasięgu iPhona w Polsce w porównaniu z innymi miejscami na świecie jest producentom B-F raczej znana 🙂 Dlatego bardziej interesowała mnie tu kwestia konkretnych funkcji i tego, czy sądzicie, że kalkulator dający tak zaprezentowane wyniki jest w ogóle pożyteczny i może się przydać do stanikowego oświecania populacji. Nie tylko polskiej, oczywiście. (Czy na przykład kobieta nie ucieknie z krzykiem na widok tabelki z siedmioma rozmiarami zamiast jednego? Czy nie należałoby bardziej/mniej zaniżać obwodów? etc.). Zresztą przecież nie wszystkie z Was w Polsce mieszkają.
Natomiast dyskusje o polityce koncernu Apple tudzież kwestiach wyższości jednego fona nad drugim to… tego, mniej.
Przy okazji dziękuję za opinie, również te zgłoszone mi na priva (nie trzeba mieć iPhona, żeby móc powiedzieć, czy np. zestaw rozmiarów zaznaczony w tabelce na skrinszocie jest za mały albo za duży 😉
2 grudnia 2009 at 14:30ciociazlarada
Nie odnosiłam akurat swoich obserwacji do populacji polskiej, bo jak widać po IP piszę z kraju 85B:)
A co do samej aplikacji, wydaje mi się że wyświetla ciut za dużo rozmiarów. Jeśli zobaczy to wytrwała nosicielka 75B, to serce i wątroba może nie wytrzymać:)
Są również na świecie osoby, które mają tak prosty, jasny, przeciętny, średni i niekłopotliwy biust (vide: ja), że taka ilość potencjalnych rozmiarów do spróbowania również może zadziałać odstraszająco. Mam w szafie staniki w 4 rozmiarach, z czego 90% składa się na jeden i ten sam, i pasują. Kalkulator Mariski wyliczył mi kiedyś mniejszy, wzięłam większy ostrzeżona przypadkami na forum, zmigrowałam, szafa gra. Brafitterka tutejsza mnie ubierała, dobrała mi taki sam rozmiar jak kalkulator.
2 grudnia 2009 at 15:40Stąd te 7 różnych trafień to dla mnie nadmiar szczęścia:)
kasica_k
No właśnie, o takie obserwacje mi chodziło 🙂 W tych siedmiu trafieniach niektóre będą (właściwie już są) wyróżnione, w szczególności to, które jest w samym centrum. Może te wyróżnienia należy zrobić silniejsze. Redukcja liczby proponowanych rozmiarów do np. trzech z kolei powoduje, że zwiększa się prawdopodobieństwo, że żaden nie będzie trafiony, a kobieta nie dostanie wskazówki, jakie inne jeszcze może wypróbować. Ogólnie chodziło nie tyle o stworzenie wrażenia “z tych wszystkich rozmiarów każdy może być Twój i zrób z tą informacją co chcesz”, co “jeśli ten w samym środku nie jest idealny, to masz jeszcze do wyboru inne możliwości, zacznij od…”. A może dla różnych przedziałów rozmiarowych powinny być różne układy? Czy np. dla mniejszych biustów rozrzut potencjalnie dobrych rozmiarów nie jest mniejszy? Bo jeśli chodzi o większe, to wydaje mi się, że jest spory i że ta siódemka może się nieźle sprawdzić…
Fakt, nie spojrzałam na Twoje IP 🙂 Prawdę mówiąc nie wiem, jak się dokładnie rozkłada nasycenie różnych części świata ajfonami, ale faktem jest, że ich udział w światowym rynku jest już naprawdę spory. Z moich znajomych (w Polsce) mają je i kobiety, i mężczyźni, nie wszyscy oczywiście (a znajomych mam w wieku po trzydziestce) – dzieciaki raczej nie, bo to droga zabawka. Najbardziej opłacalne oferty sieci komórkowe kierują do firm, stąd pewnie biorą się opinie, że to telefon dla biznesmenów, podczas gdy jest to raczej przyjazna zabawka dla całej rodziny i różne takie aplikacyjki typu kalkulatory rozmiarów, szopinglisty, bazy przepisów kulinarnych itp. bardzo do niego pasują.
2 grudnia 2009 at 16:34ciociazlarada
Kasico, naprawdę nie wiem czy kwestia mniejszej ilości rozmiarów to kwestia mniejszego biustu. Myślę, że bardziej przeciętności. Ja swój biust oceniam na po prostu średni, widuję takie co chwilę na ulicy, oczywiście obwody obowiązkowo na karku:/
Co do ceny iphone, to w Holandii jest to raczej bardzo tani sport, dają za darmo z przeciętnie drogim, dwuletnim kontraktem u każdego operatora, a żeby go podpisać wystarczy mieć tylko konto w banku. Może być puste:)
Ludzie, których znam lub pracuję z nimi mają bez wyjątku “telefony na korbkę” (łącznie ze mną), wśród komputerów króluje Dell i IBM(Lenovo), a w miejsce ipoda Creative. Ale mam specyficzne miejsce pracy, albo jesteśmy specyficzną grupą.
2 grudnia 2009 at 17:04Z drugiej strony produkty Apple widuję najczęściej wśród tureckiej i surinamskiej młodzieży na ulicach, stąd moje obserwacje.
Miałam okazję dorabiać sobie kiedyś jako grafik na Macu i od tego czasu pozdrawiam Apple środkowym palcem. Lubię mieć mocny sprzęt, wolę Linuksa, no i dużo gram w gry, w których winda postawiona na maku niestety dostaje zadyszki:)
pierwszalitera
@ciociazlarada: Czy uwaga o tureckiej i surinamskiej młodzieży świadczy, że odbierasz tą grupę jako gorszą część społczeństwa, od której koniecznie trzeba się odróżnić nie kupując iPhona? I ktoś tu pisał o emigracyjnych kompleksach. 😉 Ja odbieram rzeczywistość w krajch Europy Zachodniej inaczej. Niejednokrotnie czytałam też w niemieckiej prasie, że targetem firmy Apple są zdecydowanie kobiety, chociażby ze względu na sfeminizowany design, skoro już tam żyjesz, to popatrz na ich reklamy w tych krajach, nie są skierowane do męskich gadżeciarzy. Wiele moich koleżanek, kobiet w średnim wieku z przeróżnych grup zawodowych jest tymi produktami zachwycona. Ale masz rację, mało która stawia windę na maku do gier, takie zabawki zostawiają swoim dzieciom. 😉 Myślę też, że brafitting na telefonie dla zamożniejszej, bardziej wymagającej i mającej możliwości niedecydowania się tylko na pragmatyczność grupie konsumenckiej, jest korzyścią dla ideii ostanikowania. Być może takie kobiety zaczną lobbować bardziej luksusowe marki, a jak miseczki powyżej D pojawią się u firm takich jak La Perla, albo w ten deseń, to łatwiej będzie i dostać coś w zwykłym bieliźniaku.
2 grudnia 2009 at 17:51Gość
iPhona nie kupie nigdy, bo mnie ta zabaweczka nie kreci. Jakos nie zauwazylam, zeby ten telefon byl kierowany do kobiet. Kojarzy mi sie, z osobami, ktore uwazaja telefon za element wizerunku. Taki rozowy szpan na pokaz.
2 grudnia 2009 at 18:30Mam Maca, iPhona, iPoda – wszystko, zeby pokazac, ze – iCool 😀
A co z fajnymi Nokiami, Samsungami, HTC? iPhone to nisza.
robmar
@ciociazlarada:
“No więc właśnie, dla kogo ten brafitter? Dla Amerykanów?”
Faktycznie, najwięcej sprzedało się jak na razie w Stanach.
Robiąc aplikację myśleliśmy o Europie Zachodniej, Stanach, nawet Azji. Na Polskę finansowo nie liczymy – iPhone jest tu sprzedawany bardzo drogo (mamy wysokie podatki i cło, a operatorzy komórkowi naliczają do tego dużą marżę).
Jak na razie poza Stanami są też pojedyncze zakupy w Europie, Japonii, na Tajwanie.
Pozdrawiam,
2 grudnia 2009 at 19:34Robert
robmar
@Gość: “A co z fajnymi Nokiami, Samsungami, HTC? iPhone to nisza. “
Jeśli chodzi o wolumen zakupu aplikacji, to cała reszta telefonów razem wzięta w porównaniu z iPhone jest niszą. Nie dlatego, że to złe telefony, tylko dlatego, że ich producenci nie umieli zrobić spójnego systemu dystrybucji aplikacji.
Dane wg liczby aplikacji są np. tu:
bit.ly/7VFm1I
2 grudnia 2009 at 20:11ciociazlarada
Pierwszalitero, no nie mogę, widzę że choć często gęsto zarzucasz ludziom nadinterpretacje wynikające z kompleksów:) to tym razem chyba Tobie ktoś na coś nadepnął, bo widzisz rzeczy, których nie ma. Jakąś strunę potrąciłam?
Przepraszam, kajam się, nie chciałam. Napisałam o surinamskiej i tureckiej młodzieży tak, jakbym komentowała opad śniegu za oknem, czyli to co widzą moje oczy, mam zaprzeczać rzeczywistości? Czy mój komentarz zawierał jakiekolwiek treści oceniające ową młodzież (których się chyba dopatrzyłaś, skoro tak sugerujesz)? Po prostu iphony i ipody są popularne wśród młodzieży w Holandii, a tej tureckiej i surinamskiej jest tu więcej niż holenderskich rudzielców, koniec kropka. Czemu nie lubie produktów apple nie muszę się chyba kolejny raz spowiadać. To ma być chyba rozmowa o brafitterze, a nie tłumaczenie, czemu nie jest się wielbłądem, prawda?
Reklam iphona niestety nie widziałam, może faktycznie po ich ujrzeniu odkryłabym, że jestem w pełni kobietą z dziećmi i przestała zajmować się zabawkami:)
Moje pytanie o to dla kogo przeznaczony jest brafitter na iphone było sformułowane tylko na podstawie obserwacji holenderskiego “targetu”. I tyle chciałam powiedzieć, zresztą jak widzę Pan Robert potwierdza moje spostrzeżenia: brafitter sprzedaje się w Stanach!
Pozdrawiam Pierwsząliterę, trochę dystansu do tego co ludzie piszą:) Niech Ci iphone dobrze służy!
Wracając do brafittera, rozmawiałam już (bardzo oględnie na razie) z TŻ na ten temat. Wyglądał na zainteresowanego, musiałabym jedynie dokładnie oświecić go stanikowo i służyć elementem merytorycznym. W każdym razie urabiam grunt:)
2 grudnia 2009 at 20:18pinupgirl_dg
Nie widziałam ajfona na oczy, ale pomysł mi się podoba :). Gdyby miała takie coś (i umiała to obsłużyć 😉 ), chętnie bym wgrała brafittera, właśnie w celu podręcznej tabeli, którą mogłaby bym mieć pod ręką w razie gdyby trzeba było szybko podać komuś przyblizony rozmiar (chociaż i tak wolę zwykłą tabelkę, papierową mapę i kompas zamiast GPS itd, generalnie zacofana jestem, moi rodzice lepiej sobie radzą z techniką niż ja).
Szeroki rozrzut rozmiarów – jeśli dobrze widzę to jest jakaś gradacja, rozmiar najbardziej prawdopodobny jest wyróżniony, ale jest też podkreślonych kilka innych. I bardzo dobrze, informacja jest wyraźna, ale jednocześnie wskazuje inne możliwości. Myślę, że to dobry pomysł.
Co do samych telefonów – ostatnio widziałam w gazecie “telefon dla seniora” – czytelny wyświetlacz, mocny głośnik, duże klawisze, od razu pomyślałam, że bym go chciała. Gdy korzystam z telefonu z ekranem dotykowym muszę prosić kogoś o wybranie numeru :).
2 grudnia 2009 at 20:28effuniak
A ja myślę, że tak naprawdę nikogo z poza naszego stanikowego światka nie bedzie to interesowało
I to bez względu na jakim sprzęcie bedzie to instalowane i czy bedzie za kasę czy za free
A może zwłaszcza jak bedzie za kasę
Bo przeciętna kobieta wie jaki rozmiar stanika nosi od co najmniej 10ciu lat! no…może od czasu ostatniej ciąży
I jak zobaczy taką tabelkę co to jej wyliczy kosmiczny rozmiar z jeszcze kosmiczniejszą literką to parsknie śmiechem, popuka się w głowę lub machnie ręką na te “bzdury”
My rozpatrujemy ten problem z pozycji osób wtajemniczonych a to ma trafić do odbiorcy “zielonego”
I jeszcze trzeba za to zapłacić !
Absurd !
Po swoich próbach uświadamiania nie spotykacie komentarzy typu “a co ty mi tu będziesz opowiadała! przecież ja wiem co mam nosić!” ??
I co ? Ile czasem trzeba stracić czasu i energii by delikwentkę przekonać do zmiany spojrzenia na problem ?
A to będzie tylko sucha tabelka która nijak się nie obroni, nie wytłumaczy i nie pokaże argumentów w postaci zadarcia bluzki w górę
W którymś telefonie miałam tabele rozmiarów odzieży i obuwia
Zobaczyłam po zakupie telefonu i już wiecej tam nie zaglądałam chyba, że przez przypadek
I w sumie po co mi te tabele?
Przecież ja noszę rozmiar 38 !!!!
A jak 38 jest złe to już jego wina (tego 38 rzecz jasna :))
Reasumując
3 grudnia 2009 at 06:42Dla uświadomionej stanikomaniaczki może być to ciekawe ale taka nie potrzebuje tabeli bo taka to nawet wie jaki rozmiar u jakiego producenta ma brać wraz z takimi niuansami jak informacja o nieścisłościach rozmiarowych w obrębie modelu a nawet koloru
Dla osoby nieuświadomionej ….
no cóż…. moim zdaniem – wiekszość pary pójdzie w gwizdek
effuniak
i dodam tylko jeszcze jedną mało popularną uwagę ad tabelek wszelakich :
3 grudnia 2009 at 06:57do tej pory nie kazda osoba potrafi czytać tabelki czy zmierzyć sie prawidłowo i nadal istnieją osoby “potabelkowe czy nadtabelkowe”
Istnieje cos takiego jak indywidualny kształt biustu, jego konsystencja czy wysokość osadzenia
I tak np pewna forumka ma z tabelek rozmiar np 80GG a realnie 75K – czy aż tak wielkie koło zakreśli ten kalkulator ?
A jak nawet takie zakreśli to bedzie sie w nim zawierać OGROMNA ILOŚĆ INNYCH NIEPRAWIDLOWYCH ROZMIARÓW
Jak myślicie, po której nietrafinej próbie zrezygnuje “zielona” użytkowniczka ?
ekstaza_w_masle
Nie mam iPhona, więc nie wiem jak to jest w użytkowaniu, ale wg mnie ten główny rozmiar powinien być ciut mocniej wyróżniony, bo jak zobaczyłam samo zdjęcie to pomyślałam “ło matko nie chce mi się”.
3 grudnia 2009 at 11:10Poza tym myślę, że to fajny pomysł w propagowaniu idei myślenia o swoim rozmiarze. Liczę na to, że po zobaczeniu takiej tabelki kobieta pomyśli – “może poszukam rzeczywiście czegoś na ten temat”. Zawsze bardziej wierzy się tabelce niż nawiedzonej koleżance z kosmicznym rozmiarem 60H. Oczywiście duża rzesza kobiet wogóle nie zwróci na to uwagi (no bo przecież ona doskonale zna swój rozmiar!!), ale część to przekona. W końcu to jest gadżet. A myślę, że jak ktoś ma iPhona to ten 1$ to nie jest jakiś wydatek. Sama bym pewnie zobaczyła, choć z natury jeżę się na takie rzeczy (jestem z tych co od telefonu wymagają dzwonienia, smsów i trwałej baterii).
Więcej o aplikacji nie mogę powiedzięć, bo musiałabym pomacać 😉
A wyjątki, które nie wpasują się w 7, czy 14 rozmiarów zawsze będą. Trzeba liczyć na to, że jak zobaczą zasadę to sobie same poradzą – wiedza przetwarzana, a nie tylko przyswojona na dłużej zostaje. 🙂
ciociazlarada
Effuniak, mogę się tylko podpisać pod tym co napisałaś.
Tak jak napisałam gdzieś tam wyżej, przeciętna nosicielka 75B jak zobaczy podświetlone jakieś LITERY Z KOSMOSU (HA?, ja HAAA??) to może nie wytrzymać. A znając doskonale swój rozmiar (75B), może nie być zainteresowana płatną aplikacją.
Umówiłam się dzisiaj z koleżanką Holenderką. Będzie to moja pierwsza próba uświadomienia kogoś stąd. Zobaczę na własnej skórze, jak osoba nosząca od 20 lat 85B reaguje na nowości:)
3 grudnia 2009 at 12:53kasica_k
Ja z kolei mogę się podpisać pod zdaniem ekstazy_w_maśle – należę do tych kobiet, które prędzej uwierzą tabelce, kalkulatorowi, poradnikowi, etc. niż innej kobiecie (nie wierz nigdy kobiecie, dobrą radę ci dam… :). Nie raz korzystałam z różnych tabelek, konwerterów rozmiarów ciuchów, butów, etc. Zwłaszcza gdy się kupuje online i nie tylko w swoim kraju, trudno się bez tego obyć. Gdybym uwierzyła, że zawsze i wszędzie mam rozmiar ciuchów 44, kiepsko bym na tym wyszła 😉
Co do rozbieżności między tabelkami a rzeczywistością – oczywiście są one faktem, bo biust jest zbyt skomplikowany na to, by dało się go zdefiniować dwiema liczbami (BTW są takie metody, w których mierzy się także rozmiar nad biustem). Ale mam wrażenie, że aż tak duże różnice, jak podała effuniak, zdarzają się jednak dość rzadko. “A wyjątki, które nie wpasują się w 7, czy 14 rozmiarów zawsze będą. Trzeba liczyć na to, że jak zobaczą zasadę to sobie same poradzą – wiedza przetwarzana, a nie tylko przyswojona na dłużej zostaje. :)” – takie właśnie jest moje zdanie 🙂
Natomiast co do płacenia za aplikacje, to użytkownicy tego telefonu są przyzwyczajeni do kupowania ich za te kilka dolarów. Dla mnie sprawienie sobie od czasu do czasu jakiejś apki za kilka złotych to nie jest coś, nad czym się długo zastanawiam i planuję: kupić, nie kupić? 🙂 – jeśli coś mnie zaciekawi, to to biorę i już.
Co do intensywności centralnego różu: na ekranie jest on ciut bardziej widoczny, ale rzeczywiście przydałoby się bardziej te kolory zróżnicować. Dzięki Ekstazo za sugestię.
3 grudnia 2009 at 13:31mefistofelia
Ja też jestem z tych co lubią widzieć w życiu zasadę i lubują się w tabelkach. Po tym jak usłyszałam od koleżanek o dziwnych rozmiarach wymierzyłam się i poleciałam do Google szukać tabel (że nie wiedziałam jak się mierzyć i wyszło 75C to inna sprawa). Jakbym była nieuświadomiona i miała iphone’a myślę, że mogłabym się skusić na taką aplikację.
Druga sprawa, że jak się nie ma tabelki w głowie to na stanikowych zakupach przyda się taka w torbie. A taka aplikacja bardzo ładnie pokazuje zakres rozmiarów, w które ewentualnie można celować w przymierzalni. Więc dla początkujących gadżet bardzo przydatny.
3 grudnia 2009 at 14:12malagracja
Wydaje mi się, że bardziej popularna mogłaby się stać aplikacja, dzięki której mamy do wyboru 592 modelki z których możemy zdjąć stanik 😉 I żeby nie było, modelki byłby posegregowane wg rozmiarów 😀
Gadżet, jak gadżet. Stacjonarnego brafittingu nic nie zastąpi. Chociaż, może dla mobilnej brafitterki byłby to przydatny gadżet?
3 grudnia 2009 at 15:42pinupgirl_dg
Jeśli o mnie chodzi, to moja przygoda zaczęła się właśnie od brafittera :). Oczywiście widząc jakieś 60G pomyślałam, że nie ma takich rozmiarów! Samego 60G nigdy nie nosiłam, okazało się, że 65E to max :), ale na tyle mnie to zaintrygowało że weszłam na Lobby i przez tydzień nie można mnie było odciągnąć od komputera ;).
Myślę, że i nieuświadomione polubią takie zabawki. Pamiętam, jak w szkole wszystkie liczyłyśmy sobie BMI, stosunek bioder to talii itd :). Pewnie wiele kobiet się zmierzy chociaż z ciekawości a reszta… zależy od nich.
3 grudnia 2009 at 18:46kakunia.k
to ja zapostuluję o bra fitter na symbiana, jako użytkowniczka którejś tam z kolei nokii z symbianem (s60 v5 obecnie) – i jako zatwardziała stanikomaniaczka, mająca na koncie uświadomienie kilku osób, no i czasami przeklinająca w żywy kamień brak tabelek pod ręką.
bra fitter pod symbiana – tak tak tak!
3 grudnia 2009 at 21:40kuraiko
ach, to jest fakt, że nie każda kobieta umie czytać tabelki :/
4 grudnia 2009 at 00:09zalinkowałam kiedyś koleżance tą najprostszą tabelę rozmiarów brytyjskich. reakcja: “nic z tego nie rozumiem” :/
gdybym miała iphone, to czemu nie, taka aplikacja by mi się przydała, bo nie musiałabym wchodzić na internet i liczyć sobie odnowa po zmianie w obwodach 😉 (takie małe hobby xD)
a stacjonarnego brafittingu nic nie zastąpi? no nie wiem, ostatnio lecą gromy na zły brafitting, a z drugiej strony masa uświadomionych nigdy nie miała kontaktu z brafitterką i nosi całkiem nieźle dopasowane biustonosze.
mmm-mm
Kuraiko, ludzie wielu rzeczy nie umieja czytac:) Na przyklad wielu z nich na codzien korzysta z kart debetowych i kredytowych i nie maja pojecia jak obslugiwac to urzadzenie przy kasie gdzie sie skanuje karte w zadnym sklepie. Nie mam pojecia z czego dokladnie to wynika. Po sobie wiem ze jak nie mialam karty to wydawalo mi sie to skomplikowane, ale odkad swoja wyrobilam to nie mam z tym zadnych problemow. Moze to kwestia po pierwsze zrozumienia, po drugie cwiczen, a po trzecie nie trzymanie sie scisle okreslonych zasad znaczy sie dopuszczanie wyjatkow od reguly i oczywiscie lekkie ruszenie glowa.
4 grudnia 2009 at 05:53robmar
Prośba o opinię:
kończymy teraz nową wersję aplikacji. Chcemy, żeby stała się mniej jednorazowa, żeby użytkowniczka miała powód do niej wracać.
Plany na przyszłość mamy bardzo szerokie (np. wymianę opinii o rozciągliwości czy nietrzymaniu wymiarów u różnych producentów pomiędzy użytkowniczkami). I temu podobne…
Na razie dość skromnie, dodajemy między innymi taką funkcję:
* po wybraniu aktualnych obwodów, można jeszcze wybrać producenta stanika (z listy, do której można dopisywać) i typ (tez z listy, tez można dopisywać).
* już po zakupie/przymiarce, będzie można zaznaczyć, jaki rozmiar tego modelu pasował
* program uwzględni to przy doradzaniu następnym razem takiego modelu (i/lub takiego producenta)
Program będzie nam pamiętał dla wszystkich zakupionych modeli takie poprawki.
Rzecz oczywiście jest przybliżeniem. Wiadomo – masowo szyte staniki często w jednej partii nie trzymają wymiarów. Ale liczymy, że taka funkcja może się przydać.
Co o tym myślicie? 🙂
Pozdrawiam,
4 grudnia 2009 at 08:50Robert
malagracja
Te nowe pomysły są świetne 🙂 Nie każda z nas pamięta, który kolor np. Arabelki jest większy/mniejszy itp 🙂
4 grudnia 2009 at 12:45roza_am
Właśnie taką funkcję sobie wyobrażałam, kiedy się zastanawiałam do czego takie urządzenie mogłoby być mi potrzebne 🙂 W naszych realiach szczególnie przydatne byłoby zapamiętywanie jaki rozmiar mam u poszczególnych polskich producentów (bo tutaj teoria i praktyka znacznie się rozjeżdżają).
Przydatna byłaby też możliwość sprawdzania do jakiej “rodziny” należy dany model i czy moje wcześniejsze doświadczenia z tą “rodziną” były pozytywne czy nie. Tylko nie wiem czy to jest wykonalne, bo nie wszystkie firmy tak jak Freya kodują poszczególne “rodziny” podobnymi symbolami (identyczność dwóch pierwszych cyfr w kodowym oznaczeniu danego modelu).
A jeśli chodzi o rynki światowe, to myślę, że najlepiej byłoby zacząć od wytworzenia zapotrzebowania na produkt. Poprzez promowanie idei bra-fittingu, interesowania się stanikologią, regularnego weryfikowania swoich potrzeb rozmiarowych czy fasonowych itp. Czyli dokładnie odwrotnie od założeń (najpierw aplikacja – potem świadomość stanikowa). Ja to widzę raczej jako: rozbudzenie świadomości stanikowej – aplikacja jako pomocne narzędzie – jeszcze większa świadomość – jeszcze lepsza aplikacja – itd.
4 grudnia 2009 at 13:40kasica_k
Dobre uwagi. Co do Dalii i innych “nietypowych” producentów – jak najbardziej. To będzie działało tak: jeśli np. wprowadzę markę Dalia i swój Daliowy rozmiar 75I, to aplikacja zapamięta, o ile przesunięty jest ten Daliowy rozmiar względem mojego zwykłego rozmiaru. Gdy następnym razem będę robiła zakupy i wybiorę Dalię, podpowie mi rozmiar z uwzględnieniem tego przesunięcia.
Co do rodzin modeli – tak, o tyle, o ile sama użytkowniczka wprowadzi sobie model czy też rodzinę i poda rozmiar 🙂 Bra-Fitter póki co nie zawiera katalogu produktów poszczególnych producentów. Choć kto wie, jak się rozwinie 🙂
Co do tworzenia zapotrzebowania – z Twoich uwag wyciągnęłabym taki wniosek: Z aplikacją warto byłoby dotrzeć do tych, którzy tę “świadomość stanikową” na świecie promują – społeczności, blogów, grup etc. związanych z tematem.
6 grudnia 2009 at 10:36roza_am
O tak, jeśli w danym regionie docelowym istnieje już grupa czy strona zajmująca się brafitting-settingiem ;), to warto do niej dotrzeć w pierwszej kolejności.
6 grudnia 2009 at 18:04Gość
ja chcę, ja chcę!
6 grudnia 2009 at 20:27ale pod symbiana.
iphone dla mnie nieco za drogi w regularnej cenie, a mój operator nie ma go w ofercie. chlip.
kakunia.k
ok, to wyżej to ja byłam :]
6 grudnia 2009 at 20:28Karya
Bogowie, jaki flejm… A ja mam pytanie, bo chciałabym wiedzieć, zanim kupię: czy ten cudny program chodzi tez pod ajpoda touch? Bez najnowszego patcha (bo nie będę płacić za apgrejd, który mi NIC kompletnie nie daje).
13 stycznia 2010 at 13:35kasica_k
Wedle moich informacji działa. Poproszę autorów, żeby się wypowiedzieli na temat patcha (ja niestety nie wiem, o co chodzi).
13 stycznia 2010 at 15:47