Klimat ostatnio przypomina raczej wczesną wiosnę, do tego styczniowe wyprzedaże – i już krew szybciej krąży w stanikomaniackich żyłach 🙂 Do roboty więc – recenzujmy zimowe kolekcje, póki jeszcze są! 🙂
May – na widok tych różyczek na wieczornym niebie pomyślałam od razu, że chcę się z nią zaprzyjaźnić. Już w czasie pokazu zwinęłam po cichu próbkę i przymierzyłam w miejscu odosobnionym, by doznać przyjemnego zaskoczenia krojem i wygodą, choć rozmiar jednak był nie ten. Pokazowe próbki występują bowiem w rozmiarze 36F, czyli o 2 miski mniej niż zwykle naszam. Jak się jednak ostatecznie okazało, w tym full-cupowym kroju marki Sculptresse, który debiutował zeszłej wiosny jako Willow, potrzebna mi miseczka mniejsza od zwykłej o 1 oczko.
Szczęśliwie weszłam w posiadanie obydwu dotychczasowych wcieleń tego kroju: zarówno „wierzby”, jak i „majówki”. Dlatego recenzja będzie podwójna. Oto:
Sculptresse – May + Willow, rozmiar: 36G [rozmiary: 36F-HH, 38E-HH, 40DD-HH, 42-46D-HH; cena: May kosztuje 199 zł w sklepie Adore.pl, a w Anglii… no cóż… jest już tańszy 😉 Oba biustonosze zostały mi dostarczone do recenzji przez dystrybutora]
Estetyka: May
Różyczki jak z angielskiej porcelany, lecz w żywym, intensywnym wydaniu, z tłem w jednym z moich ulubionych bieliźnianych kolorów – granatowym – w moim przypadku to po prostu musiało zadziałać.
Duży plus za zgranie kolorystyczne całości, i za różyczkę na mostku – choć za to jednocześnie minus. Różyczkę przydałoby się chyba jakoś lepiej przymocować, bo choć nie opada, to jednak „telepie” się na boki, co trochę psuje wrażenie (bo a nuż odpadnie?). Czego oczywiście na żadnej fotce nie widać 😉
Dużym pozytywnym zaskoczeniem, które zresztą dotyczy wszystkich noszonych przeze mnie dotąd Sculptressek, jest jakość materiału, wykoniania i wykończenia. Te staniki, choć nie z jedwabi, jakoś budzą szacunek, nawet większy niż coraz lepiej ostatnio dopracowana marka Panache (ex-Superbra) tego samego producenta. Napawa mnie to optymizmem. Bardzo mi się bowiem nie podoba, gdy kobietom o większych rozmiarach próbuje się sprzedać byle co, wychodząc z założenia, że i tak mają mały wybór, więc nie będą wybrzydzać. Tylko szkoda, że cena trochę oszołamia. Ale o tym później 😉
Podsumowując punkt estetyczny: May jest ładna, oryginalna i nie sprawia wcale ciężkiego wizualnie wrażenia, jak na swój full-cupowy krój.
A tak ją sportretowano w katalogu – trochę przeszkadza wyedytowane na plastikowo ciało modelki (Whitney Thopmson, amerykańska modelka plus size), ale komplet atrakcyjnie się tu prezentuje:
Estetyka: Willow
Wykonanie i jakość są tu podobne, jak u May – bez zarzutu. Punkty odejmuję za design. To pewnie kwestia mojego gustu – nie lubię nadruków udających koronki, choć są od jakiegoś czasu modne. Obiektywnie nadruk jest porządnej jakości, ale nie podoba mi się i już. Na formę biustu i wygodę noszenia nie ma to oczywiście żadnego wpływu, więc testowałam wiosenną Willow tak samo wiernie, jak jej zimową koleżankę May.
Od May różni ją także nieobecność kokardek u nasady ramiączek. Różyczka – szczęśliwie – jest.
Dopasowanie
Obie panie w moim zwykłym rozmiarze 36G były na mnie za duże – miseczki zbyt zabudowane, zbyt dużo luzu u góry, w okolicach ramiączek. Wygląda na to, że można w tym modelu brać miseczkę mniej – skoro nawet ja, osoba o dość nisko osadzonym biuście (wydłużam ostatnio ramiączka prawie na maks, bo wiele firm zaczęło robić je krótsze), narzekam na za wysokie miski.
Ciekawostka: w Willow mostek jest o jakieś 0,5 – 1 cm wyższy niż w May.
Z drugiej strony – obawiam się, czy moja ocena jest wystarczająco miarodajna, jako że jestem na dolnej granicy obwodowej zakresu rozmiarów i blisko dolnej miseczkowej. Nie jestem idealną reprezentantką grupy docelowej – a może u innych krój ten nie powoduje efektu za dużej miski?
Obwód za to pasuje idealnie i doskonale się trzyma.
Kształt
Dobra przeciętna – oba staniki biust bardzo dobrze podnoszą, zbierają niezbyt intensywnie, kształt dają trochę noskowaty. Pewną skazę stanowi poziomy szew, który pod cieńszym ubraniem niestety przebija.
Konstrukcja i podtrzymanie
Jeśli pominąć tutaj dyskusyjną kwestię dopasowaniową (za duże miski), z przyjemnością stawiam wysoką ocenę. Konstrukcyjnie full-cupowe miski May/Willow z side-supportem dobrze spełniają swoją funkcję: podnoszą, podtrzymują, rozdzielają, unieruchamiają. Nie dają mistrzowskiego zebrania, ale może tak właśnie jest lepiej, gdy mamy do czynienia z naprawdę dużymi i ciężkimi piersiami i ogólnie większą ilością tkanki tłuszczowej. Zebranie i podanie biustu z przodu jak w pudełeczku nie zawsze jest praktyczne i wygodne.
Zwrócić jednak muszę uwagę na fakt, że miseczki, trochę podobnie jak w full-cupach Elomi, są mocno wykrojone po bokach (za ramiączkami) – bardziej niż np. w balkonetkach. Dlatego te z Was, które lubią mocne zgarnianie spod pach, mogą być zawiedzione. Przypuszczam, że chodzi przede wszystkim o zapewnienie wygody i niewcinania się boków w pachę, przy zachowaniu wysokiego zabudowania miski. Krój miseczek jest mocno zamknięty, co mnie akurat odpowiada, ale na pewno nie jest dobry dla amatorek otwartych krojów.
Miseczki Willow – widać krój side-support. Wykrojenie miseczek z boków najlepiej jednak widać na biuście 🙂
May od spodu
Obwody Sculptresse to dla mnie jakaś cudowna tajemnica. Nie rozumiem, jak to się dzieje, że nie będąc ściskaczami, nie gniotąc ani nie gryząc, trzymają się ciała jak przymurowane, dają też gładkie plecy, mimo dwuhaftkowości. Szalenie doceniam to uczucie, że są cały czas idealnie w tym samym miejscu. Co wcale nie zawsze mogę powiedzieć o obwodach staników, które uważam za dobrze dopasowane. Na przykład Elomi Caitlyn, też full-cup, który tak zawsze chwaliłam za wygodę i stabilność, trzyma się gorzej od Sculptressek. Nie wiem, na czym to polega – czy to kwestia dzianiny, czy może zaszycie gumek wewnątrz tyłów ma na to swój wpływ?
Willow – tył: gumki zaszyte są w środku skrzydełka.
Wygoda
May i Willow to prawie wygodniczki – nie zdumiewają co prawda miękkością, jak full-cupy Change, bo materiał miseczek jest dość sztywny i w dotyku pancerny, choć nie nieprzyjemny. Nie są też elastyczne. Nie sprawiają mi jednak kłopotów. Napierają mostkami, choć nie kłują – za to napieranie jednak odejmuję punkt. Mocniej czuję koniec mostka w Willow, może dlatego, że jest minimalnie wyższy. Ramiączka mają stosunkowo wąskie jak na wygodniczki, ale od spodu podszyte grubą warstwą miękkiej pluszowej podściółki.
Ramiączko Willow od spodu: granica między wyściełaną częścią przednią a niewyściełanym tyłem
O wygodzie tyłów decyduje, jak sądzę, specyficzny sposób ich uszycia. Otóż nie ma na wierzchu żadnych gumek. Zostały one zaszyte między warstwami dzianiny, z której uszyte są tyły. Skrzydełka tylne są więc czymś w rodzaju bezszwowych tunelików. Na tyłach skóry nie dotyka, nie obciera ani nie ściska guma – jest tam tylko gładki materiał. Służy to także względom estetycznym – taka ukryta gumka nie odznacza się na ciele, nie widać tego wpijania się w miękką otulinę, za którym nie przepadamy. Brawo za ten pomysł.
Zewnętrzna strona tyłów May – bezszwowa, gumki są w środku.
Tył Willow od spodu: szew jest jedynie u dołu, łączy gumę z zewnętrzną warstwą materiału. Jest niewyczuwalny.
Cena
W polskich sklepach przyuważyłam May za 199 zł, ok. 10-20 zł mniej niż przeciętna cena full-cupa Caitlyn marki Elomi (o podobnej grupie docelowo-rozmiarowej). W UK – pełna cena za May to £35. Jest to niemało i mimo różnych innowacyjnych rozwiązań i niezłej jakości, jestem jednak niemile zaskoczona wysokimi cenami Sculptresse. Być może rynek to zweryfikuje – na Wyspach kolekcja jesienno-zimowa jest już tu i ówdzie przeceniana aż o 40-50%… Kibicuję jednak tej marce i nie chciałabym, by producent zniechęcił się do jej produkowania 🙂 Może lepiej byłoby po prostu trochę zbliżyć ceny do poziomu Panache czy Cleo?
Galeria
Całkiem sporo zdjęć obu Sculptressek udało mi się zrobić mimo niezbyt sprzyjających warunków zimowych. Polecam przyjrzeć się szczegółom: nadrukom, ramiączkom itp. Zamierzam też uzupełnić ją o majtki – im także należy się kilka słów i obrazów 🙂
[Katalog flash w serwisie flickr nie jest dostępny, przepraszamy.]
Podsumowanie
Wolę May od Willow – uroda stanika jest jednak dla mnie ważna – i myślę, że będę ją chętnie nosiła jeszcze długo. Wierzbę wdziewam czasem dla przyjemnego buraczkowego koloru. Oprócz urody – lubię May za naprawdę świetne podtrzymanie, co zawdzięczam zapewne kilku elementom: pełnej miseczce, stabilnemu materiałowi i stabilnemu obwodowi. Generalnie utwierdzona zostałam w przekonaniu, że Sculptresse daje radę wcale nie gorzej od znanej i docenionej już Elomi, a może nawet lepiej, choć nie oferuje jeszcze lśniących satyn ani krojów plunge.
Jestem ogromnie ciekawa, jak sprawdza się ten model u pań tęższych i bardziej biuściastych ode mnie – jest bowiem produkowany do obwodu 105 i sięga w nim aż do miseczki HH. Jak sprawdzają się w większych rozmiarach miseczki oraz tyły? Jeśli macie z nim jakiekolwiek doświadczenia, proszę podzielcie się!
Jeśli zachęciłam Was do May – przypominam, że na wiosnę szykuje się w takiej oto, słodkiej wersji 🙂
Czekacie na wiosenną Sculptresse, czy już połakomiłyście się na obecną zimową? 🙂
9 komentarzy
ciemnogrodzianka
A występują w obwodach 34?
4 stycznia 2014 at 15:14kasica_k
Nie występują – to marka tylko dla 80+ 🙂
4 stycznia 2014 at 15:43izas55
Mam May w obwodzie bardziej XL-kowym, nie wystepującym często w “zwykłych” markach, czyli 40. Właściwie mogę podpisać się pod wszystkim co napisała na jego temat Kasica. U mnie też miski wypadają nieco większe i zamiast zwykle noszonego 40G, tutaj 40FF leży perfekcyjnie i daje bardzo naturalny kształt. Akurat wygląd samego stanika jest cechą, którą biorę pod uwagę najmniej, ale zdecydowanie doceniam wygodę, dopasowanie i mniejsze zbudowanie niż ulubione do tej pory Elomi Caitlyn.
21 stycznia 2014 at 07:07Muszę przy okzaji pomarudzić na dostępność w Polsce i niestety cenę. Moja May dotarła do mnie przez internet z UK przy okazji testowania różnych modeli Sculptresse i Elomi, które są właściwie nie do dostania stacjonarnie w Warszawie. Moja May była kupiona na wyprzedaży za około 1/2 ceny w Polsce.
Maggianna
Zaciekawiona recenzja chcialam wyprobowac nowe modele Sculptresse ale niestety nie ma ich stacjonarnie w Warszawie, przynajmniej nie w moim rozmiarze. Znalazlam w jednym sklepie internetowym w Polsce ale byl tylko cielisty a bazowke juz mam, zreszta do przymierzenia i zapoznac sie z nowa marka i sprawdzenia rozmiaru wole sklep stacjonarny.
Chcialam tez ostanikowac Mame ktora potrzebuje obwodu 38/40 ale nie ma gdzie tych modeli przymierzyc a nie znam jej rozmiaru wiec nie bede zamawiala na wyprobowanie 4 biustonoszy po prawie 200 zl kazdy.
W koncu zrobilam to co robilam pare lat temu zamowilam w UK, bo nie dosc ze sa wszystkie rozmiary to dodatkowo modele sezonowe przecenione sa o 50%.
Jezeli dystrubutor wprowadza nowa linie to moze warto byloby zrobic jakas kampanie promocyjna i poinformowac gdzie biustonosze z tej linii mozna kupic i to nie tylko w obwodzie 36 i moze zaproponowac jakies sensowne znizki bo dla mnie cena powyzej 150 zl to jednak troche za duzo.
Zreszta jak juz kiedys pisalas, jest problem z obwodami powyzej 36, bo poszukiwania Panache Sport w moim rozmiarze (38E) tez skonczyly sie zamowieniem przez internet w UK bo w sklepach w Warszawie tego rozmiaru nie znalazlam. Do tego oczywiscie model spoza bazowki wiec przeceniony o 40%. I co z tego ze firma produkuje takie rozmiary skoro sa na tyle trudno dostepne ze w zasadzie nie da sie ich kupic w Polsce.
21 stycznia 2014 at 11:46magdalaena1977
Sculptresse jako nowa marka wygląda zachęcająco, ale zupełnie nie przekonuje mnie stosunek ceny do jakości / urody. 200 zł i więcej za stanik mogłabym dać, gdyby było to absolutne kusidełko. A te staniki wyglądają ok, ale tak bez szału. Powinny kosztować w stacjonarnym sklepie jakieś 120 – 150 zł.
21 stycznia 2014 at 16:06kakunia.k
byłam na zakupach ze znajomą, B. mierzyła sculptresse pure 40F – i leżał świetnie.
21 stycznia 2014 at 16:27natomiast potężnym minusem była cena w polskim stacjonarnym sklepie.
ja rozumiem, złote tarasy, luksus, butiki, centrum Warszawy, ale litości! 319 złotych polskich za pure’a?? bez przesady. szczególnie w kontekście ceny UK – 33 funty na figleaves.com
kasica_k
O rany – tak wstrząsającej ceny jeszcze nie widziałam 🙂 Pure to funkcjonalny i porządny, ale zupełnie zwyczajny stanik, żaden luksus naprawdę…
Dzięki za komentarze, dziewczęta 🙂 Polska jest istotnym rynkiem dla firmy Panache i mam nadzieję, że nasze opinie będą brane pod uwagę, także przez sklepy.
21 stycznia 2014 at 16:30kakunia.k
Kasica – zajrzyj do Li Parie w ZT.
22 stycznia 2014 at 09:23tam nawet Freya Deco strapless kosztuje 279 czy 289 zł. ja wiem, że freye w .pl są drogie. ale żeby aż tak???? no way.
Maggianna
Przymierzalam Pure Lace z zamowienia Izy i stanik jest świetny, ładnie wykonany, bardzo wygodny i w różu i fiolecie to całkiem niezle kusidelko, az pozalowalam ze nie zamowilam rozmiaru dla siebie, zwłaszcza ze cena 17 funtów na Listkach jest bardzo kuszaca. Nie wiem dlaczego założyłam ze moduled to bedzie usztywniany stanik a okazało sie ze to miękki, dobrze skrojony biustonosz. A dzięki temu ze miski sa elastyczne nawet w za dużym rozmiarze układał sie całkiem dobrze. Nadal zastanawiam sie czy nie zamówić fioletowego do wyprobowania.
22 stycznia 2014 at 21:28