WRynek i moda

Różowe wstążki i biustonosze

Profilaktyka raka piersi to w tym miesiącu gorący i medialny temat. W akcję propagowania badań profilaktycznych tradycyjnie angażują się różne firmy – np. Avon w zeszłą sobotę już po raz trzynasty zorganizował w Warszawie „Marsz Różowej Wstążki”. To jeden ze sposobów na promocję marki – sądzę jednak, że jeśli firma zamiast wydawać na kolejną zwykłą kampanię reklamową przeznaczy nieco energii na działania zaangażowane społecznie, można się z tego tylko cieszyć. Profilaktyka powinna wejść nam w nawyk i po prostu im więcej się o tym mówi, tym lepiej.

 

Od dopasowania do badania

Nie jest dla mnie niczym zaskakującym, że temat dbania o zdrowie naszych biustów postanowiły w końcu podchwycić firmy angażujące się w promocję bra-fittingu – ostatecznie od układania piersi w staniku i obserwacji, jak biustonosz wpływa na ich komfort i stan do nauki samobadania nie jest wcale tak daleko.

Na przykład polski dystrybutor marki Freya w tym roku skorzystał z Avonowego patronatu i 23 października w dziewięciu sklepach w różnych miastach Polski odbędzie się akcja „Freya – Zadbajmy o zdrowe piersi!”: bra-fitting, a do tego materiały edukacyjne i loteria (ciekawostka: oprócz kosmetyków i bonów na zakupy można wygrać album Pier(w)si w Polsce, w którym „znane Polki odsłoniły swoje piersi, aby ratować piersi innych Polek” – artystyczne zdjęcia plus ciekawe teksty). Myślę, że to dobre skojarzenie – właściwie dobrany biustonosz należy się nam i naszym piersiom tak samo, jak regularne badania. Na stronie Brastyle pojawił się nawet poradnik samokontroli piersi. Wydaje mi się, że nic nie zaszkodziłoby publikowanie takich poradników na różnych stronach związanych z bra-fittingiem, a nawet w sklepach z bielizną.

 

Bra-fitting dla Amazonek

Najciekawsze jednak okazały się dla mnie nie tyle akcje jako takie, lecz artykuł, który w związku z różową kampanią ukazał się w październikowym „Twoim Stylu”, traktujący już nie o profilaktyce, a o dobieraniu biustonoszy dla pań po operacji (możecie go pobrać w formacie .pdf na tej stronie). Znajdziemy w nim między innymi cytaty z wypowiedzi kobiet na forum Lobby Biuściastych na temat problemów z zakupem bielizny dla osób po operacji piersi, co od razu przykuło moją uwagę.

Czytelniczki namawiały mnie nie raz do zajęcia się tą kwestią, czułam jednak, że brak mi wiedzy, by doradzać kobietom, a oferta specjalistycznej bielizny również nie zachęcała. Wciąż nie czuję się specjalistką, dlatego będę bardzo wdzięczna, jeśli w komentarzach podzielicie się ze mną swoją wiedzą o tym, czego potrzeba Amazonkom i gdzie to znaleźć. Klasyczny bra-fitting jest na pewno utrudniony – nie tylko ze względu na trudność doboru rozmiaru (pomiar obwodu w biuście może być mylący), jak i na specjalne wymagania kobiet po mastektomii. Może spróbujemy wspólnie stworzyć coś w rodzaju małego kompendium na temat bra-fittingu dla pań po operacjach piersi? Na razie streszczę to, czego udało mi się dowiedzieć na ten temat.

Bielizna zwykła czy specjalistyczna?

W wyżej wspomnianym artykule przeczytałam, że w wielu przypadkach kobiety po operacjach piersi mogą nosić taką samą bieliznę, jak przed operacją. Dzieje się tak np. w przypadku osób po operacjach oszczędzających (gdzie usunięta została nie cała pierś, lecz jej część, którą uzupełnia się niewielką wkładką), u pań noszących samoprzylepne protezy nie wymagające specjalnych kieszonek w stanikach, czy też po zabiegu rekonstrukcji piersi. Czy dużo jest kobiet, które po operacji mogą po prostu przyjść do sklepu i dobrać sobie biustonosz w dowolnym stylu? Ile z nich może nosić fiszbiny, ciasno dopasowane obwody, nisko zabudowane miseczki, które większość z nas ceni? Tego nie wiem, na pewno jednak ta szczęśliwa sytuacja nie dotyczy wszystkich.

Powrót do zwykłej bielizny może być możliwy dopiero pewien czas po operacji. Oprócz tego, jak słusznie zauważa autorka artykułu, u wielu kobiet występuje tendencja do obrzęków limfatycznych, które pojawiają się na skutek usunięcia węzłów chłonnych podczas zabiegu. Biustonosz wtedy nie może powodować ucisku, by nie blokować krążenia limfy. Powinien być skonstruowany tak, żeby niwelować naciski i obciążenia – spodziewam się, że w niektórych przypadkach wąskie ramiączka i niskie boczki mogą się nie sprawdzić. Aby zminimalizować naciski, siły muszą być rozłożone na większe powierzchnie, stąd zapewne specjalistyczna bielizna dla pań po mastektomii ma często charakterystyczne bardzo szerokie ramiączka i jest mocno zabudowana. Powinna być też szyta starannie i z odpowiednich tkanin, żeby nie uwierała.

Kolejna kwestia to noszenie protezy. Specjalistyczne staniki dla kobiet po mastektomii wyposażone są w kieszonki do umieszczania protez, poza tym muszą skutecznie trzymać protezę na miejscu tudzież maskować blizny. Niekiedy potrzebne jest w związku z tym bardzo wysokie zabudowanie.

Niektóre modele mają u góry specjalne wstawki zakrywające praktycznie cały dekolt, tak jak Dana marki Amoena:


Daleko im, z reguły, do kusidełek… Powyższy model prezentuje się jednak całkiem gustownie. Czy dużo jest specjalistycznej i jednocześnie ładnej bielizny?

 

„Medyczna” estetyka

Firmy specjalizujące się w bieliźnie dla Amazonek, takie jak właśnie Amoena czy wspomniana w artykule francuska Silima, oferuje biustonosze o różnym poziomie „specjalistyczności” – oprócz tych bardzo zabudowanych, zwanych niekiedy gorsetami pooperacyjnymi, pojawiają się subtelniejsze, o lżejszej konstrukcji, niektóre nawet na fiszbinach. Kolory inne niż podstawowe (czarny, biały, cielisty) są jednak rzadkością – np. w Silimie mamy jeden koralowy biustonosz, w Amoenie – jeden malinowy i jeden czerwony, w marce Anita Care – jeden model dostępny w czerwieni i fiolecie, o, takim:

Co prawda nie należę do osób uciekających z krzykiem na widok cielistego full-cupa, jednak ubogi wybór kolorów i stylów to coś, co mi się nie podoba. Zresztą nawet najbardziej ortopedyczny model można jakoś uatrakcyjnić, choćby poprzez barwę, nadruk, odrobinę ozdobnej koronki czy oryginalny detal. Choćby takie hafty, jak w modelu Savannah brytyjskiego Royce’a:


Moim zdaniem w zdecydowanej większości brakuje jednak tej „odrobiny luksusu”, która mogłaby choć trochę poprawić nastrój osobie z niemałym obciążeniem psychicznym związanym u większości kobiet ze zmianą swojego wyglądu po operacji piersi. Amazonki też, a może nawet przede wszystkim one, chcą czuć się piękne.

 

Amazonka-Biuściasta

Kolejną kwestią są rozmiary. Bra-fittingowa rewolucja niestety nie dotarła do specjalistów od bielizny dla Amazonek. W żadnej z wymienionych marek nie znalazłam obwodu mniejszego od 70. Zbyt ciasne obwody są, rzecz jasna, stanowczo przeciwwskazane – ale przecież nie chodzi też o to, by były za luźne. Za luźny biustonosz również generuje uciski i dyskomfort, tyle, że w innych miejscach (np. na ramionach).

Biustonosze przeważnie kończą zakres rozmiarów na miseczce D, wiele sięga jedynie C, niektóre – jak wspomniany różowy biustonosz Silimy – zaledwie B. Tu i ówdzie znajdą się E, F czy nawet G, mowa jednak cały czas o rozmiarach kontynentalnych (moje brytyjskie G to nie to samo, co G z Anity – Anita jest na mnie stanowczo za mała). Ciekwostka: w jednej z polskich firm – Afma – znalazłam biustonosz z miseczką G, od obwodu 85:


Jeden rzut oka na krój wystarczy, by się zasmucić – taki full-cup z poziomym szwem znakomicie rozstawia biust na boki. Piersi w bok, nastrój – w dół 🙁

W poszukiwaniu szerszych zakresów rozmiarowych udałam się do brytyjskiego Figleaves. Wybór wśród „Mastectomy Bras” kończy się tam na miseczce FF (Royce), a obwody zaczynają się od 32. Royce’y można też kupić w polskim sklepie Ebras.

Najobfitszą rozmiarowo propozycją, jaką znalazłam, są biustonosze polskiej firmy Melissa – w wąskich obwodach nawet do miseczki K (rozmiary miseczek tej firmy są bardziej zbliżone do brytyjskich niż w innych firmach polskich, choć nie tak duże, jak brytyjskie):


Co więc ma zrobić biuściasta Amazonka, jeśli przed operacją nosiła, na przykład, brytyjskie GG albo J, i ma w tym rozmiarze jedną pełnowymiarową pierś? Biustonosz powinna przecież dobrać właśnie do niej. (przy okazji pytanie do bardziej zorientowanych w temacie: czy protezy występują w wystarczającym zakresie rozmiarów dla różnych biustów? Czy właścicielka naprawdę dużych piersi może liczyć na symetryczny wygląd po jednostronnej mastektomii?).

Powiecie: nie ma innego wyjścia, tylko próbować nosić klasyczną bieliznę. Jeśli problem stanowi jedynie brak kieszonki na protezę – wg „Twojego Stylu” są sklepy, w których można zlecić doszycie takiej kieszonki. A jeśli do tego mamy szczególne wymagania co do komfortu? Trzeba szukać maksymalnie komfortowych modeli, o odpowiednim poziomie zabudowania i stabilności. Na ile zadanie to jest wykonalne?

Wiemy przecież doskonale o problemach z komfortem w biustonoszach powyżej brytyjskiego G. Wady, które wymieniłyście w sondażu na temat „dręczycieli” Amazonek będą dotyczyły w dwójnasób, bo gniotące ramiączko czy bok wpijający się w pachę może grozić obrzękami, czyli, krótko mówiąc, być bardzo szkodliwy dla zdrowia.

Czy więc doszywanie kieszonek do zwykłych staników wystarczy? Czy istnieje potrzeba poszerzenia zakresu rozmiarów bielizny specjalistycznej? Wydaje mi się, że odpowiedź brzmi: TAK. Pojawia się więc kolejne, bardzo ważne pole do lobbowania. Jak myślicie, czy warto działać w tym kierunku? Jak zacząć?

Jak już wspomniałam, bardzo liczę na Wasze uzupełnienia, propozycje i pomysły. Czy miałyście, Wy albo osoby z Waszego otoczenia, doświadczenia z dobieraniem bielizny na pooperacyjny biust? A może wyszperałyście gdzieś bogatą rozmiarowo linię dla Amazonek? A może właścicielki sklepów i bra-fitterki mogłyby podzielić się swoimi doświadczeniami? Czy przychodzą do Was panie po operacjach, czego potrzebują i co kupują?

Mam wrażenie, że jest w tej kwestii bardzo wiele do zrobienia…

(Zdjęcia: Brastyle, Amoena, Royce, Afma, Melissa)

Może ci się spodobać

41 komentarzy

  • pierwszalitera

    Nie wiem, czy jest to regułą, ale spotkałam się w Niemczech u kobiet z dużym biustem po mastektomii często z praktyką zmniejszania drugiej piersi. Właśnie by niesymetryczność mniej rzucała się w oczy i kobieta miała większy komfort psychiczny. Szczególnie młode kobiety na coś takiego się decydują. Być może jest to stosowane szerzej w Europie Zachodniej i stąd małe zapotrzebowanie na większe miseczki w biustonoszach dla amazonek?

    21 października 2010 at 01:33 Reply
  • maith

    Był kiedyś taki genialny odcinek Trinny & Susannah, poświęcony właśnie kobietom po mastektomii. Najciekawsze, że one oczywiście uważały, że potrzebują totalnego zabudowania (to mi przypomniał ten czarny stanik z dodatkową siateczką). A okazało się, że da się (nawet dużą protezę) schować w zwykłym zabudowanym staniku, nie pamiętam, czy koniecznie w full-cupie, czy może nawet po prostu w zabudowanej balkonetce. W każdym razie potem im pokazały, na jakie dekolty mogą sobie pozwolić. I to był dla tych kobiet szok, bo one były totalnie zablokowane, że nie, że żadnych dekoltów. A okazało się, że mogły się, w porównaniu ze swoimi wcześniejszymi wyobrażeniami, o wiele bardziej kobieco ubierać.

    Natomiast co do operacji, to czytałam kiedyś, że dla psychiki po mastektomii najlepiej jest od razu razem z usunięciem chorej piersi zdecydować się na jej odtworzenie.
    Szczerze mówiąc koncepcja zdecydowania się na operację, ale drugiej, zdrowej piersi, żeby jednocześnie nosić protezę, tylko mniejszą, wydaje mi się… dziwna.
    Operacja odtworzenia odciętej piersi wydaje mi się tutaj sensowniejsza…

    21 października 2010 at 03:15 Reply
  • renulec

    Kasico,
    notka więcej niż potrzebna. My, kobiety z obiema piersiami mamy często problemy z dopasowaniem stanika. Problemy Amazonek – zarówno w kwestii psychicznej jak i dopasowaniowej – są niestety większe. Jak widać – z naszych rodzimych firm bieliźniarskich tylko Melissa zadała sobie trud, by im pomóc, w sumie to smutna statystyka.
    Profilaktyka i dokładna samokontrola piersi – te dwa elementy są wciąż zaniedbywane przez rzesze kobiet. I biję się tu w biust, bo najwyższy czas na kolejną mammografię, a ja zawsze znajdę sobie wymówkę, żeby nie iść.
    Tym bardziej więc cieszę się i dziękuję Ci, że podjęłaś temat :*

    21 października 2010 at 09:17 Reply
  • mam_to_w_nosie

    Nic mądrego tu nie dodam, bo zwyczajnie nic nie wiem, ale dziękuję, Kasico, za podjęcie tego tematu!

    21 października 2010 at 10:18 Reply
  • marta.ebras

    przychodzi do nas sporo Pań po operacjach piersi. Potrzebne jest tu, jak zawsze, indywidualne podejście, aby spełnić ich oczekiwania a raczej sprostać przeciwwskazaniom. Chodzi nie tylko o ciasny obwód, ramiączka, fiszbiny, ale także wysokość zabudowania w różnych miejscach (mostek, boki, miseczki) ze względu na blizny, rany, dreny, protezy itd. Każda Pani jest inna. Książkę można by napisać 😉 Prawda jest jednak taka, że większość z nich wychodzi od nas w najnormalniejszej miękkiej balkonetce w swoim “nowym rozmiarze” – tj. z 80D na 70FF 🙂

    21 października 2010 at 12:51 Reply
  • aleksandromaniak

    Bardzo cieszy mnie to, że w państwa sklepie panie mogą liczyć na fachową pomoc i poradę. Gratuluję oferty!
    Kasico, serdecznie dziękuję za tę notkę, lobbowanie, jak widać, jest konieczne!
    Choć oferta bardzo zasmucają. Operacja zmniejszająca zdrową pierś jest dla mnie kompletnym nieporozumieniem. Jestem przekonana, że to dodatkowy stres i trauma:/
    Estetyka – tu tez należy się poprawa, piękno poprawia nastrój 🙂
    Myślę, że po raz kolejny należy powtórzyć : profilaktyka, profilaktyka, profilaktyka. Żeby coraz mniej nas musiało przeżywać koszmar choroby i operacji.
    I nie dotyczy to tylko dojrzalszych pań.
    Mówię to ja – lat 24, bez obciążeń genetycznych, zdrowa. Skąd wiem, że jestem zdrowa? Samobadanie, badanie u lekarza plus usg. Tak, młode panie, w tym wieku nie robimy mammografii, ale usg możemy jak najbardziej !!! Poświęcić raz w roku kwadrans na badanie (choć moje usg trwało chyba mniej 😉 ) to chyba nie jest duże obciążenie? A pewność – bezcenna. A tej pewności, sobie i wszystkim stanikomaniaczkom z całego serca życzę 🙂
    Smutne tylko, że w moim wieku służba zdrowia wyrzuca mnie z badań, ale prywatnie 70 zł raz do roku też da się przeżyć, warto raz zrezygnować ze staników zakupów na rzecz pewności i troski o nasze dwa cudeńka 😉

    21 października 2010 at 14:29 Reply
  • Kasianie

    Ja po przeczytaniu tekstu złapałam się za głowę “to bardzo ciekawy temat…!” i zaczęłam grzebać w internecie. Jedna z pierwszych rzeczy, które mi wyskoczyły, to strona producenta bielizny, a na niej tekst o prawidłowym dobraniu protezy i biustonosza po operacji http://www.anita.com/pl-pl/Porada_i_serwis,Informacja_o_operacjach_piersi,Prawidłowe_dopasowanie. oraz o skutkach źle dobranego biustonosza jakiś mądry lekarz się wypowiada, no prawie jakby należał do lobby http://www.anita.com/pl-pl/Porada_i_serwis,Informacja_o_odciążaniu_i_dużych_miseczkach,Ryzyko_dla_zdrowia_przez_źle_dobrany_biustonosz

    21 października 2010 at 15:43 Reply
  • kasica_k

    Też na to trafiłam oglądając ofertę Anity. Mądra wypowiedź lekarza, z jednym tylko wyjątkiem – ramiączka nie zawsze muszą być szerokie, zależy to od ciężaru biustu i kroju biustonosza (oraz od jego dopasowania, rzecz jasna). No i oczywiście od indywidualnych wymagań właścicielki.

    A propos zmniejszania zdrowej piersi – potrafię sobie wyobrazić, że może istnieć medyczna konieczność takiego zabiegu, jeśli piersi są bardzo ciężkie i w wyniku amputacji jednej strony dochodzi do nierównomiernego obciążenia kręgosłupa. Ale tak sobie tylko spekuluje, bo nic jeszcze o tym nie czytałam.

    @maith, to super, że T&S podjęły ten temat, nie miałam o tym pojęcia. Przeszłam się po YouTube i trafiłam na fragment “Jak dobrze wyglądać nago” o kupowaniu kostiumu dla pani po mastektomii. Kostium z pięknym dekoltem “V”. Występuje tam też ten beżowy staniczek Royce’a z notki:
    http://www.youtube.com/watch?v=u52F7SGuyvg&p=3D8D6977FB36B6A6&playnext=1&index=81

    @marta.ebras: bardzo dziękuję za wypowiedź.

    A regularne USG bardzo wszystkim polecam 🙂 Kłopot żaden, a pożytek niewątpliwy.

    21 października 2010 at 16:59 Reply
  • kasica_k

    A tu ta sama pani, w towarzystwie innych po operacji. Tu też jestem pozytywnie zaskoczona, że Gok Wan podjął temat :
    http://www.youtube.com/watch?v=o2FKUf6z_vI&feature=channel

    T&S niestety nie mogę znaleźć 🙁

    21 października 2010 at 17:48 Reply
  • pinupgirl_dg

    “Biustonosz wtedy nie może powodować ucisku, by nie blokować krążenia limfy. Powinien być skonstruowany tak, żeby niwelować naciski i obciążenia – spodziewam się, że w niektórych przypadkach wąskie ramiączka i niskie boczki mogą się nie sprawdzić. Aby zminimalizować naciski, siły muszą być rozłożone na większe powierzchnie, stąd zapewne specjalistyczna bielizna dla pań po mastektomii ma często charakterystyczne bardzo szerokie ramiączka i jest mocno zabudowana. Powinna być też szyta starannie i z odpowiednich tkanin, żeby nie uwierała.”
    – według mnie tak powinien wyglądać każdy, codzienny biustonosz. Kusidełka, których celem jest wypchnąć biust do dekoltu traktuję jak szpilki – od czasu do czasu – dlaczego nie. Wiem, że niektóre kobiety biegają w szpilkach na co dzień, ja próbowałam i zdecydowanie bliżej mi do birkenstocków i butów sportowych ;).
    Co nie znaczy, że nie uważam, że bielizna nie powinna być ładna i seksowna. Ale ładna to dla mnie nie koniecznie taka, która robi dolinkę i ledwo zakrywa sutki. To tak, jak by ktoś powiedział, że kobieta może być seksowna tylko w wydekoltowanej mini i gorsecie. Niestety estetyczne, ciekawej i wygodnej bielizny jest jak na lekarstwo. Uważam, że warto lobbować wśród każdej grupy kobiet. Prawidłowo dobrany rozmiar i szeroki wybór (szeroki – czyli nie tylko nieśmiertelne balkonetki i jabłuszkujące halfy) to jest coś, co należy się każdej kobiecie.
    Co do operacji – podobno często przy rekonstrukcji trzeba modelować również zdrową pierś, żeby pasowała do protezy.
    Moja babcia była amazonką. Bardzo lubiła sukienki na ramiączkach i nosiła takie do końca życia. Stanik, oczywiście, trochę wystawał, ale sądzę, że osobie postronnej trudno było się zorientować, że babcia jest po operacji.

    21 października 2010 at 23:11 Reply
  • magdalaena1977

    @pinupgirl_dg – a co z effuniakami ? Wiele forumek (i ja też) kupiło te plunge “na specjalne okazje”, “do dekoltów”. A potem okazało się, że to świetny stanik “pod golf na zimową wycieczkę”, bo jest po prostu najwygodniejszy w całej szufladzie.

    22 października 2010 at 02:42 Reply
  • bra-dreamerka

    Kasico,
    Temat rzeka…..
    Podzielę się kilkoma swoimi spostrzeżeniami; mam już doświadczenie w brafittingu oraz w dobieraniu biustonoszy dla Amazonek. Sprawa jest skomplikowana jeżeli chodzi o dobór biustonosza dla Amazonek. Właściwie każda z nich oczekuje czegoś innego od biustonosza; ciasny-luźny, wysoko zabudowany- najmniej zabudowany, szerokie ramiączka- wąskie itd. Tak na prawdę to należy indywidualnie podejść do każdej z Nich. Tak jak napisała marta.ebras, że książkę można napisać. Myślę, że jednym z najważniejszych cech dobrego biustonosza dla Amazonki to materiał z jakiego jest uszyta miseczka biustonosza. Musi spełniać kilka wymogów. Kieszonki powinny być -BAWEŁNIANE. Panie, które noszą protezy( nie ma znaczenia jakie) umieszczone w kieszonkach- zawsze mi na to zwracają uwagę. Latem, gdy jest gorąco- bardzo się pocą- wówczas zmianiają dwa- trzy razy biustonosz. Przy biustonoszach “typowych” – tych brafittingowych- jest to trudniejsze- właściwie wszystkie nie są z bawełny, czasami można znaleźć taki, który jest od wewnątrz tylko podszyty bawełnianym materiałem.
    Myślę, że Amazonki muszę wiedzieć, że można Im dobrać biustonosz z “typowej” kolekcji, tylko nie mogą się przed tym bronić- i tu jest problem. Muszą mieć możliwość przymiarki i sprawdzenia- a nie jest to takie łatwe. Nie w każdym sklepie z bielizną jest sposobne miejsce i nie chodzi mi o brak przymierzalni, tylko o podejście ekspedientki i atmosfery panującej w danym sklepie. A to dla Amazonek jest bardzo ważne.
    Ja osobiście sprzedałam Amazonce – biustonosz typu bardotka. Więc na prawdę Amazonki mogą nosić różne biustonosze, tylko muszą o tym wiedzieć i chcieć spróbować. Zatem brafitting amazonkowy jest BARDZO potrzebny.

    22 października 2010 at 13:03 Reply
  • maith

    Kasiu, rozumiem, tylko skoro już decydować się na operację, to chyba lepiej na odtworzenie, które jednocześnie i wyrówna ciężar i pozwoli nie nosić protezy.
    Oczywiście może być tak, że prościej będzie odtworzyć pierś mniejszą i w nieco innym kształcie, to wtedy można zdrową do niej dopasować, może też kształtem, to jakoś łatwiej mi sobie wyobrazić.
    Oczywiście zdaję sobie sprawę, że w Polsce nie da się pewnie robić odtworzenia razem z operacją zdrowotną, bo pewnie wykonują to inne szpitale i jeszcze nie wiadomo, czy NFZ płaci za odtworzenie, być może nie…

    23 października 2010 at 02:25 Reply
  • effuniak

    Maith – odtworzenie piersi jest możliwe jeśli operacja usunięcia gwarantuje w 100%% że problem zdrowotny zniknie wraz z usuniętą tkanką
    A jeśli po tej operacji istnieje prawdopodobieństwo konieczności dalszego leczenia typu naświetlanie czy chemia to nikt przy zdrowych zmysłach nie narazi kobiety na możliwość nieprzyjęcia sie implantu czy dopasowani drugiej piersi do wielkosci implantu
    A praecież takie ryzyko ZAWSZE istnieje i nikt nie da przed operacją gwarancji, że bedzie wszystko super !
    U nas, niestety, na operacje ratujące życie czeka sie czasem długo to już z pewnością na “fanaberię” typu rekonstrukcja – jeszcze dłużej
    Celowo napisałam – fanaberia – bo NFZ nie jest wyrywny do refundowania operacji plastycznych, jakkolwiek nam, kobietom wydawałoby sie to niezrozumiałe
    Byc może w prywatnych klinikach robi sie takie operacje jednocześnie ale w szpitalach państwowych … no cóż, być może i robia ale jakoś się o tym nie słyszy

    23 października 2010 at 08:23 Reply
  • black

    wczoraj byłam u mamy mojego chłopaka, żeby przekonać ją do nowego, prawdziwego rozmiaru. tym czasem okazało się, że głównie rozmawiałyśmy o Amazonkach. mama mojego chłopaka jest pielęgniarką i często odwiedza pacjentów w domach. dość często trafiają jej się panie po mastektomii i tu pojawia się problem. bo takie pacjentki mają zalecenie, żeby w różnym odstępie czasu po operacji, pierś była na innej wysokości. problem również tkwi w tym, że po operacji muszą mieć na piersi opatrunek. nie może się on przesuwać, dlatego powinny nosić stanik 24h. często też panie po mastektomii słyszą od lekarzy, że mają zły stanik, bo chora pierś jest na złej wysokości (i na krytyce się kończy, bo lekarze na oddziale sami nie wiedzą jak ten stanik powinien leżeć). w związku z tym o radę jak stanik ma leżeć pytają każdego (najczęściej pielęgniarki), która także nie wie, jak stanik powinien leżeć, bo sama często ma źle dopasowany. a panie w sklepie z bielizną dla Amazonek są często niedokształcone w tej materii. ich wiedza jest sprzed 10, 20 lat, albo i jeszcze dawniej.

    po tej krótkiej rozmowie z przyszłą teściową stwierdzam, że propagowanie brafittingu wśród Amazonek jest konieczne! i bardzo się cieszę Kasiu, że poruszyłaś ten temat. oby coś się w tej materii ruszyło, bo problem jest bardzo poważny. jeśli kobiety nie zgłoszą popytu na staniczki wyściełane bawełną w środku (bo z tego co miałam okazję się wczoraj dowiedzieć, to Amazonki głównie takie preferują), to producenci bielizny i sklepy nie zagwarantują takiego asortymentu. a to już nie są te czasy, żeby taką panią zawiązywać bandażem elastycznym (który jest niewskazany, bo trudniej tu utrzymać higienę).

    23 października 2010 at 11:57 Reply
  • maith

    No fakt, skoro ludzie na operacje ratujące życie nie zawsze zdążą, to odtworzenia pewnie traktowane są jeszcze bardziej niepoważnie. Aczkolwiek z tego co ogólnie kojarzę, to operacje plastyczne są refundowane, jeśli są to operacje odtworzeniowe, więc być może i operację odtworzenia piersi da się zrefundować. Oczywiście nie od razu w jednym szpitalu, nie w naszym kraju niestety.
    No jeśli jest konieczność dalszego leczenia, to wiadomo, że odtworzenie od razu nie miałoby sensu, ale chyba po jakimś czasie, jak sytuacja się uspokoi, mogą ją ocenić od nowa, nie wiem…

    Co do bra-fittingu osób chorych, też jeszcze nie po mastektomii, to spotkałam w lecie kobietę, która miała chorą jedną pierś i nosiła totalnie rozciągliwy stanik. Biust był na brzuchu, a zapięcie na karku. Obawiam się, że kiedy chodziła, to podskakiwał. To na pewno nie było dobre, a lekarz zalecił jej dokładnie ten model jako najlepszy… Oczywiście rozmiaru jej nie dobierał, ale rozciągliwość musiała być jego elementem… Tak jak oczywista jest konieczność nieuciskania, tak obawiam się, że wiele osób wpada w pułapkę czegoś totalnie niepodtrzymującego i elastycznego.
    Szczerze mówiąc ja nie wiedziałam, co tej kobiecie wtedy powiedzieć, szczególnie że to była normalna krótka rozmowa, bez bielizny wokół, więc nie było możliwości przymierzenia czegoś innego i porównania na żywo.

    Zastanawiam się, czy tutaj (kiedy pierś jest chora a nie wycięta) nie byłyby lepsze staniki albo na szerszych a bardziej płaskich fiszbinach (chodzi o ochronę też węzłów chłonnych podpachowych) albo bezfiszbinowe. Ale właśnie – czy istnieją bezfiszbinowe, nierozciągliwe staniki? Do tego niżej wycięte pod pachami (bo tutaj można uciskać nie tylko fiszbiną)?

    23 października 2010 at 14:04 Reply
  • pinupgirl_dg

    maith – w bravissimo widuje ze trzy modele, chyba przeznaczone dla kobiet w ciąży. Nie wiem, czy rozciągliwe, ale na pewno w ciekawszej rozmiarówce niż 75+ D-.
    Co do otworzenia, czytałam jakiś czas temu jakieś badanie i sondę i spora część kobiet zaznaczyła odpowiedź, że raczej nie poddała by się kolejnej operacji. Przyznam, że nigdy tak na to nie patrzyłam, zawsze mi się odtworzenie piersi wydawało naturalną rzeczą. Wtedy do mnie dotarło, że odtworzenie piersi to też operacja, obciążająca i tak nadwątlone zdrowie i nerwy. I na pewno nie uważam rekonstrukcji za fanaberię. Ale pewnie spora część kobiet wybierze protezę zamiast kolejnej operacji i ja to rozumiem.

    Co do uświadomienia wśród Amazonek – na pewno trzeba być baaaardzo delikatnym. U zdrowej osoby wpijająca fiszbina, poza mało estetycznym śladem i dyskomfortem raczej nic złego nie zrobi (przynajmniej taką mam nadzieję), u Amazonek jakiekolwiek uwieranie może się skończyć bardzo niemiło. Dlatego optowałabym za bawełną, szerokimi ramiączkami i stabilnym, szerokim obwodem, ale w zestawie z ciekawym wzornictwem. Na razie nie mamy takich staników w szerokiej rozmiarówce. I nie wiem, czy będziemy mieć. Wątpię, by któraś z “naszych” firm zajęła się tą niszą. Tak samo sądzę, że trudno by było przekonać specjalistyczne firmy do produkcji rozmiarów dalekich od tego, co im “zchodzi”. Być może pewna grupa Amazonek może chodzić w “zwykłej” bieliźnie, ale bałabym się namawiać do tego kogokolwiek, zwłaszcza, że spora część zdrowych osób ma problem, żeby dobrać sobie coś naprawdę wygodnego (patrz notka Czym nas dręczą biustonosze).
    @ magdalena – niestety, nie miałam przyjemności próbować effuniakowych plungy.
    Nie mówię, że każdy wycięty biustonosz jest zły, czy każde obcasy to tortura. Ale ja lubię biegać po mieście w adidasach i siedzieć w domu nad książką w miękkich kapciach. Chciałabym, że w sklepach było i jedno i drugie. Teraz zwykły full cup to ewenement ;). Wiem, że postrach namiotu w brudnym beżu wciąż jeszcze krąży, ale chyba nie o to walczymy, żeby w sklepach pozostały dwa jedynie słuszne kroje i pięć poprawnie politycznych rozmiarów. I wiem, że nie jestem jedyna, która biega po domu w SA, wiec podejrzewam, że więcej osób byłoby zadowolonych z “bezprzedowodców” szytych na wzór staników sportowych, ale w ładniejszej, codziennej odsłonie.
    Wiem, że pewnym osobom jest wręcz wygodniej, gdy noszą wąskie ramiączka, ja im tego nie chcę odbierać. Ale mam wrażenie, że my również ulegamy pewnym modom. Obecna brzmi “tylko wycięty stanik”, tak jak wcześniej dziewczyny masowo nosiły “korygujące” balkonetki, czy było co korygować, czy nie. Chciałabym, żeby na sklepowych półkach było miejsce na wszelkie kroje, od kuszących half cupów, przez balkonetki, plunge, fullcupy, z fiszbinami i bez, zabudowane po szuję sportowce, miękkie, semisofty, uszytywniane, push up, dla Amazonek itd itd, bo nie tylko szeroki rozmiar daje gwarancję, że biustonosz będzie dobrze dobrany, ale też kompatybilność i dopasowanie do wymagań konkretnej sytuacji.

    25 października 2010 at 00:57 Reply
  • kasica_k

    Komfortowe, dobrze podtrzymujące, a przy tym ładne bezfiszbinowce w szerokiej rozmiarówce są bardzo potrzebne. W żadnym staniku nie było mi tak wygodnie, jak w HotMilku do karmienia (stanikomania.blox.pl/2009/05/Hot-Milk-czyli-karmienie-w-miekkich-koronkach.html ). Gdyby tak producent wypuścił wersję bez odpinanych miseczek, już bym ją miała! Głównym mankamentem tego modelu była wg mnie ograniczona rozmiarówka (do G) – nic nie było nadmiernie rozciągliwe, a biust nie odbiegał specjalnie wyglądem od swojej aparycji w przeciętnej balkonetce na fiszbinach. Czyli można.

    Nie próbowałam natomiast soft-upów innych firm. Oprócz tego, co jest w Bravissimo (Freya, Panache, Royce), są takie staniki również w marce Elomi, niestety ich rozmiarówka nie dorównuje fiszbinowcom.

    Sytuacja idealna polegałaby na stuprocentowym wyborze. I na stuprocentowej informacji na temat istniejących możliwości. Są osoby, które całe życie marzyły o owym wyciętym plunge’u, nie wierząc, że może takowy pasować na ich biust 🙂 A tu niemożliwe na naszych oczach staje się możliwe. Ale to nie jest jedyna potrzeba istniejąca na rynku, a raczej jedna z bardzo wielu różnorodnych potrzeb. Sama, jak już wspomniałam, nie należę do osób uciekających z krzykiem na widok full-cupa (mam kilka ulubionych sztuk), a na co dzień noszę dekolty o raczej umiarkowanej głębokości 🙂 i zamiłowanie do komfortu jest także moim udziałem…

    @black, bardzo ważna wypowiedź, bo ujawnia, że w dziedzinie bra-fittingu dla Amazonek nawet osoby, od których oczekiwałoby się profesjonalnej wiedzy, błądzą we mgle…

    25 października 2010 at 02:46 Reply
  • epitafium

    Właśnie dziewczyna poszukiwała tych informacji, więc szybko prześlę jej informację o tym wpisie. Dziękuję za poruszenie tych ważnych kwestii.

    26 października 2010 at 12:02 Reply
  • Kis-moho

    Po przeczytaniu naszła mnie taka refleksja – jak wiele z nas ma badane piersi przy okazji standardowej wizyty u ginekologa? Mi zdarzyło się to dopiero ostatnio, a mam za sobą dobre kilkanaście lat wizyt. Myślę, że warto informować – na lobby i poza nim – o tym, że badanie piersi powinno być częścią rutynowej wizyty u lekarza. Muszę przyznać, że nigdy nie przyszło mi do głowy poprosić lekarza o takie badanie, i myślę, że nie jestem jedyna…

    26 października 2010 at 22:50 Reply
  • naika

    U ginekologa z NFZ – trudno było się doprosić (to oczywiście zależało od lekarza; ostatnie moje wspomnienia – bardzo, bardzo trudno było się upomnieć się o badanie, sytuacja żenująca, pani doktor wręcz odmówiła zbadania piersi, twierdząc, że cyt. “pani lepiej zna swoje piersi ode mnie”). Nie mam oporów aby prosić o badanie, ale ponieważ nie mam też chęci dopominać się o to, co mi się powinno należeć bez błagania czy perswazji, chodzę regularnie do prywatnego gabinetu.

    Tam nie jest to żadnym problemem, zresztą lekarz sam przypomina. Regularnie (dwa razy na rok) robię też USG, wykonałam badanie pod kątem BRCA1 i BRCA2. Wolę odmówić sobie tych kilku staników rocznie i wydać zaoszczędzone fundusze na profilaktykę. Ale racja, dlaczego tak taniego badania nie chcą regularnie wykonywać lekarze opłacani ze składek? boją się, że nie potrafią? nie mają czasu, bo kolejka pacjentek czeka, są zmęczeni, już spóźnieni do prywatnego gabinetu? bo łatwiej w ciemno wypisać “tabsy”, odfajkować pacjentkę, a zmiany nowotworowe (łagodne czy złośliwe) i tak leczy inny lekarz?

    27 października 2010 at 13:40 Reply
  • maith

    Kis-moho racja. Tutaj też jest problem, z którym pilnie trzeba coś zrobić. Większość lekarek, do których kiedykolwiek trafiałam (tak tak, wiem, moja wina, trzeba było wybierać facetów) sama nie proponowała badania piersi, a poproszona o ich sprawdzenie reagowała zdziwionym pytaniem “a jest w ogóle jakiś problem?”.
    A ginekolożki powinny wiedzieć, że każda kobieta, która wróci do nich z rakiem piersi może być tą, której kiedyś nie przebadały.

    27 października 2010 at 17:29 Reply
  • kasica_k

    Tyle się mówi o profilaktyce, a lekarz potrzebuje mieć “problem”, żeby wykonać badanie – śmiech pusty ogarnia…

    Niestety panowie ginekolodzy też nie zawsze chcą badać – to chyba nie od płci zależy. A mówi się, że w szczególności ginekolog powinien potrafić _nauczyć_ pacjentkę samobadania piersi, gdy ta o to poprosi, a już na pewno przy pierwszej wizycie. Którakolwiek z Was doświadczyła takiego szkolenia? Bo ja niestety nigdy.

    27 października 2010 at 18:30 Reply
  • aleksandromaniak

    Naika – proponuję, żebyś przemyślała to, co napiszesz, zanim to zrobisz. Bo potem skończy się następująco : no tak, nie stać mnie na wizytę prywatną, to po co mam chodzić, skoro państwowi niekompetentni. Tylko, że większość tych z państwowych lekarzy na co dzień pracuje w szpitalach i są to najlepsi specjaliści. Rzadko, który z prywatnych lekarzy ma jednocześnie doświadczenie szpitalne (chyba, że prywatna przychodnia przy okajzi dysponuje prywatnym szpitalem), więc tak naprawdę wiele z nich nie miała okazji przeprowadzić wielu badań. To państwowy mają na co dzień do czynienia z nowotworami, taka smutna prawda. Kiedyś musiałam , niestety, wykonać pewien zabieg ginekologiczny, chciałam mieć te doświadczenie jak najszybciej za sobą i zgłosiłam się do prywatnych przychodni, żadna nigdy tego nie robiła, stwierdzili, że muszą leżeć u nich minimum dwa dni , nie wiedzą, jak to będzie wyglądało itd. Zniechęcona zadzwoniłam na Żelazną, owszem, czekałam ze trzy tygodnie, ale dostałam opiekę na tip top, wytłumaczono mi wszystko już przy wizycie kontrolnej, nie zapłaciłam ani grosza i wypuszczona mnie do domu kilka godzin po zabiegu.Okazało się, że prywatnie chciano po prostu wyciągnąć ode mnie więcej kasy. Wtedy się zraziłam. 😉
    Dodam jednak, że zdarza mi się chodzić i tak, i tak, w zależności od tego, czy mogę czekać.
    Z reguły jednak państwowo do bardzo fajnej lekarki – I UWAGA – ta państwowa lekarka – tak, kobieta – bada mi piersi przy KAŻDEJ wizycie, tuż obok wielkiego plakatu ,,jak samodzielnie badać piersi”. I naprawdę wtedy tylko ktoś wyjątkowo mało ogarnięty, jeśli jest badany przez lekarza, może się nie nauczyć, jak badać piersi samemu, wystarczy powtórzyć ruchy lekarza, żaden problem. W razię wątpliwości wystarczy pytać, poprosić o ulotkę. Ja ulotki nie potrzebowałam, ale był.
    U lekarki prywatnej musiałam poprosić o badanie. I co mnie zszokowało : przepraszamy, ile mamy lat? 5? Lekarz może zapomnieć, cokolwiek. A zdanie ,,proszę jeszcze o badanie piersi” nie jest chyba zbyt trudne do wymówienia? To samo odpowiedź na wszelkie zdziwienie lekarki. Prosze, niech kobiety przestaną być nieśmiałymi, szarymi myszkami. Gdyby lekarka spytała by mnie ,,po co?” itd., tę informację miałoby już kierownictwo przychodni, żeby nigdy się to nie powtórzyło.
    O mężczyznach gin nic nie wiem, bo świadomie nie chodzę , ale jeden kiedyś chciał przepisać mojej koleżance pigułki antykoncepcyjne nawet bez zwykłego badania ginekologicznego, bo stwierdził : ,,taka pani młoda, zawstydzi się pani, więc badanie i tak nie wyjdzie” Moja koleżanka powiedziała mu, co o nim myśli, opuściła gabinet i nie zapłaciła za wizytę, może teraz ten pan już bada 😉 Ale to skrajny przypadek, myślę 😀
    Druga rzecz : nie ma konieczności wykonywania usg da razy w roku, co pół roku badane są kobiety, które mają przypadki raka piersi w rodzinie. Tak moja przyjaciółka musi chodzić co pół roku na usg i do onkologa, bo genetyka, przy regularnym samobadaniu usg raz w roku całkowicie wystarcza. To samo mówiono mi na prywatnym usg 😉 Chyba, że oczywiście jest takie zalecenie właśnie z powodu genetyki czy innych obciążeń.
    Nie należy się też oburzać stwierdzenie, że ,,pani lepiej zna swoje piersi” BO TO PRAWDA!!! Szczególnie w przypadku bardziej lejących się piersi, mniej jędrnych sama właścicielka lepiej wyczuje jakąkolwiek różnicę ( a nie lekarka, który bada te piersi raz, dwa razy do roku – ja właściwie chodzę do gin max dwa razy – właściwie jeden w roku – kontrola plus cytologia i usg), dlatego właśnie najważniejsze jest samobadanie. Lub….badanie przez stałego partnera, w końcu on też często dotyka nasze piersi , przy okazji może być to zabawna gra wstępna ;D
    Ja badam się od liceum jakoś. O tym, że powinnam się badać, powiedziała mi Mama, nie żaden lekarz, bo wtedy nie chodziłam. I w szkole wisiał plakat obok pięlegniarki, jak się badać. itd. Takie same informacje były dołączane do książeczek o dojrzewaniu.
    Jak miałam wątpliwości (cóż, piersi mi rosły i się zmieniały, stawały się bardziej wrażliwe), zapytałam o to lekarza pierwszego kontaktu.

    27 października 2010 at 19:31 Reply
  • aleksandromaniak

    Przepraszam za tak dłuuuugi wpis, ale traktuje tę sprawę bardzo emocjonalnie z powodów osobistych.
    I po prostu przeraża mnie to, że zwala się na lekarzy, że coś tam, zapominając o tym, że osobą najbardziej odpowiedzialną za nasze zdrowie jesteśmy my same. !!!
    I nie ma głupich i niepotrzebnych pytań.
    Też było mi głupio, gdy lekarz z szerokim uśmiechem wytłumaczył mi nastoletniej wówczas, że zgrubienia, które wyczuwam i nie mogę ich określić, to moje przewody mleczne,ale dzięki temu poprawiłam swoją technikę samobadania. 😉

    27 października 2010 at 19:34 Reply
  • Kis-moho

    Aleksandromaniak, masz rację, że nasze zdrowie jest w naszych rękach, i bardzo dobrze, że sama dbasz o badanie piersi. Tak powinno być. Ale gdyby wszystko było takie, jak powinno… Nie jestem osobą zbyt nieśmiałą, a jednak nigdy nie zapytałam ginekologa o badanie piersi. Jak miałam 15 lat, nie wydawało mi się, że w tym wieku trzeba cokolwiek badać, potem miałam 20, potem 25, i tak jakoś nadal nie wydawało mi się to konieczne. Dam głowę, że wiele kobiet tak myśli. A i te nieśmiałe, może i zawstydzone wizytą u ginekologa – takie kobiety też są wśród nas, i też mają prawo do zdrowych piersi. Myślę, że rolą lekarza jest tu delikatnie i rzeczowo wyjaśnić temat, i tym przebojowym, i tym mniej pewnym siebie. Na marginesie – miałam szczęście spotkać w życiu wielu bardzo dobrych lekarzy, więc daleka jestem od zrzucania na nich całego zła tego świata. Ale jak widzę problem, nazywam go po imieniu.
    Troszkę zeszłyśmy tutaj z tematów stanikowych 🙂 ale myślę, że temat jest bardzo ważny, i cieszę się, że został poruszony.

    27 października 2010 at 20:02 Reply
  • maith

    Ja tylko potwierdzę, że problem z niebadaniem jest niezależny od tego, czy lekarka państwowa czy prywatna. Zresztą nie tylko ten problem.
    I tak, czasem miałam wrażenie, jakby reakcją była panika na coś, czego nie wiem… ich samych za dobrze nie nauczono czy co?

    28 października 2010 at 12:14 Reply
  • maith

    Aleksandromaniaku, Tobie powiedziała mama, a wielu kobietom nie. U Ciebie w szkole wisiała informacja, a w wielu szkołach nie wisi/nie wisiała. I Twoja lekarka bada sama, bez głupich reakcji. Świetnie, tylko pozazdrościć.
    A my piszemy tylko, że lekarze zwykle zajmują się tylko tym, z czym akurat kobieta przyszła. I wygląda że większość nie bada, a wielu wręcz dziwi prośba pacjentki o takie badanie ze strony pacjentki.
    Dostrzegamy problem, to o nim piszemy, tak? 🙂
    Chyba to mamy robić?
    Przy stanikach też nie stanęłyśmy na “Zwęź sobie kobieto i nie marudź. Mamusia szyć nie nauczyła?”

    A dodatkowo akurat u ginekologa mnóstwo kobiet czuj zażenowanie i nie wykazuje się tam skrajną przebojowością.

    I niby dlaczego mielibyśmy nie pisać o tym, że pewne standardy nie są przez lekarzy zachowywane. Nie wiem, jaka jest skala problemu, ale chyba warto mu się przyjrzeć zamiast zamiatać sprawę pod dywan, przerzucając odpowiedzialność na pacjentki.

    Jak się oddaje samochód do mechanika na przegląd, to to mechanik ma wiedzieć, co tam jeszcze wymaga przejrzenia. A nie klient, bo nauczył go tatuś.

    To dlaczego u ginekologa, w dla odmiany dość intymnej sytuacji biedna pacjentka ma się szykować na jakąś walkę. A najlepiej żeby sama wcześniej wszystko wiedziała.

    Trzeba przyjąć do wiadomości, że wiele kobiet nie wie, jak się badać.
    A dodatkowo wiele kobiet mieszka w miejscowościach, gdzie jest jedna przychodnia i nie ma alternatyw. W takich warunkach nie tak łatwo awanturować się u kierownika, bo tam przyklejenie łatki “pacjent roszczeniowy” może być zwyczajnie niebezpieczne dla zdrowia.

    Ale jeśli poruszymy temat standardów, to może coś się w przychodniach pozytywnie zmieni.
    Bo moim zdaniem powinno. Twoim nie?

    28 października 2010 at 12:40 Reply
  • kasica_k

    Muszę się zgodzić z maith – popieram propagowanie pewnej, przynajmniej minimalnej świadomości zdrowotnej wśród ludzi, ale ktoś musi to robić. Nie wiem, jak jest w obecnych szkołach, ale gdy ja pobierałam nauki w podstawówce i liceum, o zdrowiu człowieka nie mówiło się wcale. Rodzice też najczęściej mają ograniczoną wiedzę (chyba że ma się szczęście mieć rodziców medyków). Osobiście muszę się przyznać, że najwięcej o wadze badań profilaktycznych dowiedziałam się od… weterynarzy! Dlaczego? Bo zwierzak nie powie, co go boli, w związku z czym często wynik badania np. krwi jest głównym sygnałem choroby. Od weterynarza dowiedziałam się, co to jest np. lipidogram, że słowo “morfologia” nie obejmuje wszystkich możliwych badań krwi, etc. 🙂 Sama w życiu nie przebadałam się tak gruntownie, jak zostały zbadane moje zwierzęta. Większość ludzi nie ma pojęcia, jakie badania profilaktyczne, w jakich odstępach czasu należy robić. A tu jeszcze mają dopominać się o nie u lekarzy, a czasem nawet o nie “walczyć”?

    Jeszcze słówko o prywatnych lekarzach: @aleksandromaniak, bardzo często pracujący w prywatnych przychodniach i gabinetach specjaliści są tymi samymi, których w innych porach dnia spotkasz w państwowych szpitalach. Nie chcę tu bynajmniej gloryfikować prywatnych przychodni (ostatnio miałam trochę kiepskich doświadczeń), ale to fakt. I wbrew pozorom nie ma reguły, czy lepiej iść do danego lekarza państwowo, czy prywatnie. Spędziłam ostatnio trochę czasu na lekturze pewnego serwisu z opiniami o lekarzach i główny wniosek, jaki można z tego wyciągnąć jest taki, że dobrzy lekarze nie istnieją ani prywatnie, ani państwowo 😉 (a prywatnie uważam, że po prostu większość jest średnia).

    28 października 2010 at 15:48 Reply
  • mam_to_w_nosie

    Aleksandromaniaku, masz sporo racji w tym co piszesz, tylko niestety nie wszystko zawsze wygląda tak różowo jakbyśmy chciały. Nie wszyscy mają takie szczęście, że powiedziała im mama, że plakaty wisiały w szkole itp. A im też “przysługuje” zdrowie, którym chcieliby cieszyć się jak najdłużej.

    Dlatego właśnie rola lekarza, zwłaszcza takiego jak ginekolog, jest nie do przecenienia. Czy nam się to podoba czy nie, wiele kobiet czuje zażenowanie u gina, nie poprosi samodzielnie właśnie np. o badanie piersi, dlatego to lekarz powinien pewnych rzeczy pilnować.

    Ja akurat miałam to szczęście, że wszyscy ginekolodzy u jakich bywałam (a było ich sporo bo dopiero niedawno zatrzymałam się na dłużej u jednego) badali piersi z własnej inicjatywy. Ten ostatni wręcz rozpoczął badania od słów “Proszę się nie dziwić i rozebrać od pasa w górę, bo to ważniejsze” 😉 a na moje pytanie, czemu dziwić, odparł, że niestety wiele pacjentek się dziwi, że chce im zbadać piersi, niektóre wręcz nie chcą … smutne, ale prawdziwe …

    28 października 2010 at 16:38 Reply
  • aleksandromaniak

    Z tymi plakatami itd. ……..
    Chodziło mi bardziej o to, że ja wiedziałam już o tym przed. Myślę, że każdy człowiek ma w sobie wiele egoizmu, sporo myśli o sobie, a kobiety o swoich piersiach to chyba często 🙂
    A jeśli chce się znaleźć potrzebne informacje, to nie jest to trudne, rozumiem, że kiedyś szukanie tego w bibliotece mogłoby być utrudnione, ale w dobie internetu znalezienie tryliona informacji o badaniu itd., nie jest żadnym problemem, bez względu na to, czy jest się nieśmiałym, czy nie.
    A co do zażenowania : to jest właśnie też problem, z którym walczę! Myślicie, że ja sie nie wstydzę? W szpitalu też przeszłam swoje, ale pytałam, walczyłam z zawstydzeniem, strachem. Dlaczego? Bo wstyd i lęk żadnej korzyści nie przyniosą. Lekarz może nwet zapomnieć, to błąd, ale też jest człowiekiem, mnie też zdarza się zapomnieć powiedzieć coś ważnego swoim uczniom, mam szansę się wyplątać, ale lekarz czasem widzi tę pacjentkę tylko raz i wtedy , że tak powiem, dupa. Z tego rodzą się zaniedbania, a zaniedbań wiadomo :/
    Maith, spuść trochę z tonu, proszę, czuję się jak na dywaniku u dyrektorki sugerującej, że mam opóźnienie umysłowe. Wyciągnęłaś z mojej wypowiedzi zbyt daleko idące wnioski.
    Co do Twojego postulatu o zmianach w przychodni, całkowicie popieram i się zgadzam.
    Jeśli chodzi o małe miejscowości – ok, rozumiem Twój punkt widzenie, ale właśnie to zachowuje też status quo. Jeśli kobiety się zsolidaryzują, to raczej przychodnia może nie mieć nic do gadania 😉 Awanturowania nie lubię, ale sugestie są zawsze cenne.

    28 października 2010 at 22:20 Reply
  • maith

    Najważniejsze, że generalnie się zgadzamy 🙂
    Tak czy inaczej warto coś z problemem zrobić.

    Wiadomo, że lekarz też jest człowiekiem, ale żebyś Ty jako nauczycielka zrobiła coś podobnego, to musiałabyś… hmm… najpierw nie przerobić z dziećmi czegoś oczywistego, potem zapytana zareagować zdziwieniem, a po co im to (no tego byś na pewno nie zrobiła 🙂 A potem jeszcze wzbudzić ich wątpliwości, czy w ogóle sama jesteś przygotowana do przerabiania tego tematu. Nie ma takiej opcji 😉

    29 października 2010 at 15:08 Reply
  • naika

    @aleksandromaniak – tak, zanim coś napiszę, myślę o tym. To, że Ty miałaś odmienne od moich doświadczenia, to jeszcze nie znaczy, że moje nie były prawdziwe. Niestety zetknęłam się z tym dokładnie, o czym napisałam. Owszem, wielu lekarzy przyjmujących prywatnie potrafi zachowywać się nierzetelnie, sporo znam i takich. Generalnie jednak w branży ginekologicznej mniejszy jest problem z upomnieniem się o swoje w prywatnym gabinecie. Co nie musi być jakąś “winą” lekarza – to może być problem systemowy (te kilka minut wydzielone na pacjentkę w gabinecie “państwowym”).

    Nie do końca rozumiem Twój problem z moją wypowiedzią – o co Tobie konkretnie chodzi? może zechcesz napisać?

    Druga rzecz : nie ma konieczności wykonywania usg da razy w roku, co pół roku badane są kobiety, które mają przypadki raka piersi w rodzinie.

    No i masz mnie, moja mama zmarła z powodu wznowy nabłoniaka piersi. Była siedem lat po operacji. Chcesz o tym poczytać?

    Przypomnę Ci, że pisałam o sobie i z mojego punktu widzenia. Masz odmienne doświadczenia, świetnie, podziel się nimi i Ty.

    Nie należy się też oburzać stwierdzenie, że ,,pani lepiej zna swoje piersi” BO TO
    PRAWDA!!!

    Tak, nie należy się oburzać, że lekarka odmawia zbadania piersi, a choćby nie prosi o to, by pacjentka zademonstrowała, czy potrafi się samobadać.

    Szczególnie w przypadku bardziej lejących się piersi […]

    Wybacz, miałam wtedy jakieś 35 lat i piersi (uwierz na słowo) zwarte i jędrne. Zresztą, o czym Ty mówisz? czy lekarka raczyła dotknąć tych piersi, aby ocenić, czy są lejące czy nie? odpowiedz sobie na to pytanie, zanim coś napiszesz.

    29 października 2010 at 16:21 Reply
  • Djinx

    Widzę, że dyskusja zeszła trochę z głównego tematu 🙂
    Nie widzę żadnej wypowiedzi Amazonki… Szkoda, ale chyba wiem dlaczego. Jestem już parę miesięcy po operacji oszczedzającej, choć to i tak u mnie znaczyło usuniecię 1/4 piersi, i dopiero teraz zaczelam się rozglądać za dopasowanym stanikiem. Tak jak wcześniej przeglądałam blogi, biegałam po sklepach biuściastych w Warszawie (tu ich nie brakuje), dobierałam, przebierałam… tak po operacji nie mogłam patrzeć na wystawy… Staniki? Koronki? Kolory? Plunge czy balkonetki…? To tylko przypominało mi o zmianie w moim wygladzie, a przecież w końcu zachowalam tę pierś! choć lekarze doradzali mastektomię, nie potafiłam się na nią zdecydować. Moge sobie dokladnie wyobrazic czemu kobiety poddaja sie zmniejszeniu drugiej piersi, ale nie o tym to rozmowa, tylko rażą mnie wypowiedzi osób które nie znają tego problemu – że to dziwne i tym podobne. Możemy w końcu przyjąć, że skoro kobiety po jednej traumatycznej operacji decydują się na drugą, to pewnie to może mieć jakiś sens nawet jeśli nasza wyobraźnia tego nie ogarnia :/
    W końcu postanowiłam się wybrać do sklepu! pójdę dziś- nie wiem czy dam radę coś sobie dobrać, potrzebuję nieco czasu by poznać dokładnie swoje potrzeby- wiem na pewno że będzie to miękki stanik, ale dobrze formujący pierś (po operacji pierś jest nie tylko po prostu mniejsza jak to sobie wyobrazamy!!!- nie chce napisac zdeformowana bo brzmi to jakby była jakaś pokręcona, ale na pewno jest w innym kształcie- u mnie jest niżej i bardziej odchodzi na zawnetrzny bok- wybaczcie szczegóły… Mogłabym powiedzieć że jeśli zdrowa pierś jest okrągła- przesadzająć oczywiście- kształt jabłka, to pooperacyjna ma kształt gruszki skierowanej w stronę pachy :p ). Mój rozmiar to był 65F, w Effuniakach 70 E. Sporym problemem są wspomniane przez kilka z Pań fiszbiny- po usunięciu węzłów chłonnych nie mogą nachodzić zbyt wysoko, pojawią się bowiem kłopoty z przepływem limfy, bóle i inne dolegliwości. Ja akurat na szczęście nie mam już drenów. Co do szerokości ramiączek – optowałabym za dość szerokimi, żeby obwód pod biustem nie musiałbyć bardzo ścisły bo często nachodzi na blizny pooperacyjne- z moich obserwacji wynika, że wolę dziś nieco rozciągliwsze obwody niż przed operacją- znów liczy się przepływ krwi i limfy. Co do zabudowania stanika- to zależy od zakresu operacji.
    Moja teoria dotycząca jeszcze jednego z powodów małej ilości staników dla Amazonek: oczywiście mocno upraszczając, bo sama mam dopiero 30 lat, większość z Pań spotkanych w różnych szpitalach onkologicznych, to jednak osoby starsze- stąd może mniejsze wymagania co do bielizny. Oczywiście każda kobieta chce byc piękna, ale my- o czym tu się zapomina, jesteśmy chore na raka- MY WALCZYMY O ŻYCIE, i to jest dla nas piorytet. Ładny biustonosz to nie jest fanaberia, jednak przy dolegliwościach leczenia, operacji, chemii (np wymioty, utrata włosów, obolałe i poniszczone żyły od kroplówek, ciagłe zmęczenie- po każdej takiej sesji śpię przez co najmniej tydzień po 12 godzin dziennie a i tak jestem wykończona, alergie, swędzenie całego ciała, bóle z powodu uszkodzeń końcówek nerwów- wymieniam tutaj tylko kilka skutków ubocznych różnych rodzajów terapii chemią), naświetlań, to to jest rzecz drugorzędna. Ta choroba uderza nie tylko w nas jako kobiety, ale też po prostu jako istoty ludzkie. No i trzeba się jeszcze przekonać do tego, by pokazać się komuś obcemu w sklepie bieliźniarskim, a ja nawet nie pokazalam sie jeszcze najblizszej przyjaciółce… 🙂
    Oczywiście te terapie kiedyś się kończą albo my same dochodzimy do pewnego punktu buntu- i wtedy zaczynamy myśleć o czymś więcej, np o ładnym, może nawet sexy staniczku… 🙂 Także proszę życzcie mi powodzenia w dzisiejszych zakupach 🙂
    No i wybaczcie chaotyczność i nierówność wypowiedzi. Cieszę się, że tu trafiłam, ponownie odkrywam ten blog już z innymi oczyma. Dziękuję za niego!

    25 stycznia 2011 at 11:23 Reply
  • yunowa5

    Trzymamy kciuki! Osobom zdrowym jest ciężko sobie wyobrazić uczucia osób po masektomii czy jak pisałaś, operacji oszczędzającej,ale jestem pewna, że jeśli ktoś pisze, że jakieś zachowanie jest dziwne – to napewno nie ma tutaj złych intencji. Rak to straszna choroba wyniszczająca organizm, przewracająca życie do góry nogami.. ale nie można się poddawać i trzeba walczyć! Powodzenia w stanikowych łowach:)

    25 stycznia 2011 at 12:07 Reply
  • kulka_kulkowa

    Dziękuję, że napisałaś. Pewnie nie jest Ci łatwo dzielić się doświadczeniami choroby, ale na pewno ktoś z nich skorzysta.
    Życzę dużo zdrowia, siły i powodzenia ze stanikami! 🙂

    25 stycznia 2011 at 12:39 Reply
  • kasica_k

    @Djinx, bardzo dziękuję za komentarz, tak osobisty i otwierający nam oczy na sytuację i samopoczucie kobiet po operacjach piersi. W tej kwestii większość osób zdrowych pewnie rzeczywiście zawodzi wyobraźnia. Życzę i Tobie i wszystkim kobietom po operacjach, żeby szybko przyszedł czas na powrót do koronek, albo innych przyjemności, niekoniecznie związanych akurat ze stanikami – po prostu na cieszenie się życiem i dobrym samopoczuciem bez myślenia o chorobie. I pochwal się nowymi zakupami 🙂

    Mam też taką cichą nadzieję, że może dzięki Tobie więcej kobiet z podobnymi doświadczeniami podzieli się tu sugestiami na temat bielizny dla biustów w różnym czasie po operacji. Musimy wiedzieć, czego się domagać od naszych “bieliźniarzy”, którzy czasem i tutaj zaglądają 🙂

    26 stycznia 2011 at 04:06 Reply
  • Djinx

    Przede wszystkim dziekuję Wam za słowa wsparcia.
    Zgadnijcie co… Udało się! Dzięki przemiłej i pomocnej pani w Biustokracji kupiłam wczoraj staniczek! Piękną Freye Monet w rozmiarze 28 FF :p Troszkę ciasny ten obwodzik, ale ponoszę go trochę z przedłużką. Co zaskakujące, kiedyś (ok 2 lat temu) Freye zupelnie na mnie nie lezały, a teraz co załozyłam model to oczy mi sie coraz szerzej otwierały 😀 Piękna Arabella odpadła- jest całkowicie przezroczysta i widać bliznę, trzeci ze staników był rozowo-szaro-czarny, takie mazaczki, ale nie spojrzałam na nazwę- niestety była tylko 30, a to jednak okazało się dość luźne.
    Trochę się denerwowałam, ale widzę, że niepotrzebnie, w staniku nie widać różnicy między piersiami. Tzn JA ją widzę-troszeczkę góra odstaje, ale dla kogoś postronnego to jest niewidoczne! Nie wiecie, jak mi ulżyło… Przestanę się już tak zasłaniać swetrami i chustami- poszłam za ciosem i kupiłam sobie sukienkę z dekoltem 😀 Wraz z nowym stanikiem wróciło nieco poprzedniego życia-teraz muszę się nacieszyć tym moim szczęściem. Szkoda, że zespułam aparat, podesłałabym Wam zdjęcia 😀 Uff, jednak nowy, piękny, dobrany biustonosz potrafi poprawić humor i dodać energii. A teraz biegnę na koncert Kazika 😀 Bardzo ciepło pozdrawiam 🙂

    26 stycznia 2011 at 19:01 Reply
  • maith

    Djinx – wspaniale że napisałaś. Byłoby też świetnie, jakby dotarło tu więcej kobiet w podobnej sytuacji. W tym tych po operacjach nieoszczędzających. Tutaj i na lobby. Tylko nie mam pojęcia, jak do nich dotrzeć…
    Bardzo mnie ucieszył fragment, że widząc, że jednak wszystko może wyglądać ok przestajesz się zasłaniać swetrami i chustami 🙂

    27 stycznia 2011 at 06:09 Reply
  • Djinx

    Dzięki Maith 🙂
    Zastanawiałam się, czy Panie z klubu Amazonek chciałyby może się podzielić swoimi spostrzeżeniami? Takie kluby są w wielu miastach, strona warszawskiego: amazonki.org.pl/ jest tam i kontakt mailowy.

    27 stycznia 2011 at 13:04 Reply
  • Leave a Reply