Łódzkie targi Salon Bielizny, edycja jesienna 2017 dostarczyły dużo więcej wrażeń niż zdołała pomieścić jedna notka – no to zapraszam na ciąg dalszy 🙂
Pokaz
Pokaz miał tytuł „Tajemniczy ogród” i zgodnie z nazwą utrzymany był w botaniczno-przyrodniczym klimacie, czemu sprzyjała obfitość kwiatów w kolekcjach. Można by się spodziewać, że na wybiegu zapanuje rozmarzona łagodność i tradycyjna uroczo-niegroźna kobiecość. Czuło się tam jednak podskórny nurt tajemniczych, mrocznych sił natury. Bardzo obiecujący kierunek, choć chyba można było pójść dalej i – może napiszę tu coś niepopularnego – przestać ubierać wszystkie modelki bez wyjątku w wysokie szpilki? Rusałka powinna mieć większą swobodę ruchu!
Trochę mnie śmieszyły tiulowe ogony podoczepiane modelkom, które miały zdaje się kojarzyć się ptasio, z drugiej strony – chyba już wolę takie proste zabiegi niż nadmiar rekwizytów i biżuterii. W końcu to bielizna powinna przykuwać uwagę najmocniej. Podobały mi się też poprzyczepiane do ciała motylki – letnio i bezpretensjonalnie. No i wianki. Uwielbiam wianki 🙂
Najbardziej przypadły mi do gustu zaprezentowane komplety: Gorsenii, Gai (zwłaszcza różowy model z satynowego simplexu – mam go i lubię w wersji czarnej, która czeka na recenzję), Nessy (ach, ta tęcza z turkusem), Samanty i Kingi (ombrzak!). Z przyjemnością odnotowałam obecność marek, których stoisk nie zdążyłam odwiedzić, jak Anita i Sapph. Śledziłam modelki plus size: Joannę Cesarz i Wiktorię Kulę. Szczególnie ta pierwsza była magnesem dla mojego obiektywu – wystąpiła m.in. w jasnym półgorsecie Avy, w różowej Gai, w amarantowym komplecie od Kris Line na końcu. Ta dziewczyna jest boska! 🙂 Znów jednak brakowało mi figur bardziej biuściastych. Ciekawe, czy ziści się kiedyś moja tęsknota do naprawdę dużego biustu na wybiegu. Nasze firmy coraz lepiej potrafią takie biusty ubierać (Ava! Nessa!) i naprawdę najwyższy czas to pokazać!
Skrzypcowa muzyka (Agnes Violin) jako przerywnik pasowała, ale wolałabym chyba bez basowych beatów, które przywodziły mi uporczywie na myśl taki śmieszny album „Hooked on Classics” z początku lat 80-tych 🙂
W obiektyw załapały się (alfabetycznie): Anita, Ava, Dama Kier, Ewa Bien, Jasmine, Gaia, Gorsenia, Kinga, Konrad, Kris Line, Nessa, Mat, Samanta, Sapph i… na pewno jeszcze ktoś. Czystym przypadkiem nie załapały się Panache i Sculptresse (paseczkowiec znowu prezentowany przez piękną Joannę – ten występ znajdziecie u Galantej Lali) – chyba z wrażenia wcisnęłam nie ten przycisk na kamerze, za co zainteresowanych przepraszam 🙂
Wielką zaletą pokazu było to, że nie był za długi. Choć ostatnia część, zawierająca tylko bieliznę Kris Line i zorganizowana z okazji 25-lecia tej firmy, mogłaby być moim zdaniem bardziej skondensowana. Oraz zawierać mniej grupowego defilowania z machaniem motylimi skrzydłami przy męcząco głośnej muzyce, a więcej skupienia na naprawdę ciekawych modelach Krisa. Czarny gorset robił furorę w kuluarach, szkoda że nic bliżej o nim nie wiem (jeszcze?) 😉
Czekam na waszą pomoc przy uzupełnianiu marek, które zarejestrowałam na filmie! Byłam tak zajęta śledzeniem modelek okiem kamery, że nie zawsze zwracałam uwagę na informacyjne slajdy. Piszcie, kogo tam wypatrzyłyście, a kogo pominęłam w napisach.
Brafitting
Tematykę brafittingową na Salonie sprawnie ogarnęła znowu firma Dobra Kreacja Kasi Sałaty. Prezentacja „Brafitting – specjalistyczne omówienie na sylwetkach wybranych konstrukcji biustonoszy z kolekcji wystawców – analiza aktualnej oferty na rynku” była funkcjonalnie podzielona na części: o ubieraniu małego biustu, o ubieraniu dużego biustu, o biustonoszach bez fiszbin, sportowych oraz bezszwowych.
W ramach każdej z części prowadząca prezentowała po kilka modeli biustonoszy z udziałem modelek, dodając do tego wskazówki brafitterskie, czemu towarzyszyły slajdy z nazwami i zdjęciami modeli oraz – co mega ważne – zakresami rozmiarów. Brakowało mi tutaj tylko większej mobilności modelek. Łatwiej by było robić zdjęcia, gdyby wychodziły również na środek wybiegu.
Drugim punktem programu interesującym dla wszystkich brafitterek były warsztaty Brafittinowa Przymierzalnia prowadzone również przez Dobrą Kreację, z udziałem przedstawicieli firm, gdzie uczestniczki miały do dyspozycji pełne zakresy rozmiarów niektórych modeli do przymierzania. Świetna rzecz, przydałaby się tylko większa dostępność tej atrakcji dla odwiedzających. Z powodu ograniczonej liczby miejsc na warsztatach blogerki zostały zaproszone na trzecią turę, która miała być przeznaczona specjalnie dla mediów, jednak tu nie dopisała ani prowadząca, ani, niestety, większość przedstawicieli firm. Dobrze, że chociaż towar został, chociaż nie cały 😉
Dziękuję tu szczególnie przedstawicielkom firm Anita oraz Panache (Izabela Sakutova), które podeszły aktywnie do moich bra-poszukiwań. Zaimponowała mi zwłaszcza ta ostatnia, która miała na Salonie mnóstwo pracy nie tylko na własnym stoisku (marki Panache i Bluebella), ale również prowadziła spotkanie autorskie promujące jej najnowszą książkę, której reklamę widzicie już w prawym górnym rogu strony.
Przymierzalnia była świetną okazją dla firm do bardzo bliskiego zainteresowania odwiedzających swoją ofertą – wszak oglądanie towaru na wieszaku, czy nawet na pokazie, nigdy nie zastąpi osobistej przymiarki! Z radością przysłuchiwałam się rozmowom Izabeli z Ulą, autorką bloga plus size Galanta Lala – z tych kontaktów na pewno wyniknie dużo dobrego dla promocji brafittingu w społeczności plus size (oraz poznania potrzeb klientek plus size wśród producentów bielizny 🙂 ).
Nie wiem, czy zabrakło tu informacji, czy zaangażowania – dość, że w Przymierzalni musiałam w większości obsługiwać się sama. Udało mi się przymierzyć side-supportowy model Nessy, sportową Anitę, bezfiszbinowego (i fiszbinowego też) Kris Line’a, Konrada, sportową Scultpresse – część efektów przymierzanek moich, Misek Dwóch, Blue Bralette i Galantej Lali znajdziecie na instagramowych profilach naszych blogów. Uciekła mi natomiast firma Lupoline i jej bra-top, który został zwinięty, zanim zdążyłam go przymierzyć. Szkoda. Trzeba było udawać właścicielkę sklepu i zapisać się na poprzednią turę warsztatów 😉
Trendy
Nie mogłam pominąć tej prelekcji – kocham trendy 🙂 Prelekcja o trendach na 2018 rok, prowadzona przez Jerzego Osikę z firmy Promedia, przedstawiciela nowojorskiej agencji trendów Fashion Snoops, objaśniała kluczowe tendencje, ze źródłami inspiracji, nastrojami, przykładami wzorów, paletami kolorów.
Dobrze było uporządkować sobie różne obecne w kolekcjach motywy, jak elementy etniczne, sportowe, nawiązujące do gier komputerowych i najnowocześniejszych technologii, czy też dzieł artystów i rzemieślników. Dowiedzieliśmy się, że kobieta roku 2018 może być podróżniczką, fanką wirtualnej rzeczywistości, miłośniczką sztuki. Kocha wygodę i swobodę ruchu, inspiruje się tradycją i interpretuje ją w nowoczesny sposób.
Problemem były kolory – slajdy wyświetlane na ekranach w czasie prelekcji były dobrze widoczne, ale nie wychodziły na zdjęciach (aparat widział je jako mieniące się różnymi barwami), przez co trudno było cokolwiek sobie utrwalić. Przydałoby się rozdać uczestnikom reprodukcje choć paru kluczowych slajdów na papierze – rozumiem jednak, że organizator prelekcji zarabia na sprzedaży takich właśnie materiałów i nie chce się nimi dzielić za darmo… Muszę więc polegać na tym, co zapamiętałam.
Żałuję, że nie zdołałam być na prelekcji „Czy wiesz komu sprzedajesz?” Agnieszki Sochy z Akademii Profesjonalnego Brafittingu. Nie pracuję przy obsłudze klientek, ale bardzo mnie interesuje to wszystko, co dzieje się na styku między sprzedawczynią-brafitterką a klientką. Jak sprawić, by kontakt ten był jak najbardziej udany i zakończył się dobrym stanikiem na zadowolonym biuście? 🙂 O to mam nadzieję jeszcze Agnieszkę dokładnie wypytać. Agnieszka Socha jest nie tylko szkoleniowcem, ale i praktyczką zarówno w dziedzinie prowadzenia bieliźnianego biznesu (firma Onlyher), jak i sprzedaży oraz, co bardzo ważne – brafittingu.
I na tym zakończę już spis wrażeń z jesiennego Salonu Bielizny 🙂 Zachęcam was do dorzucania swoich wrażeń – co najbardziej was zaciekawiło na Salonie, co się spodobało, co rozczarowało? Czego oczekujecie od przyszłych edycji?
Zapraszam też do zajrzenia do innych blogerek: na razie relacji z Salonu podjęły się: Miski Dwie oraz Galanta Lala 🙂
4 komentarze
dorotaki
Dzięki za dokładny opis tego, czego nie zdążyłam zobaczyć. Też mierzyłam Afrodytę (pozytywne zaskoczenie), sporta Krisa (za duży bauns), i stanik-top lupoline (fajny!). Na pokazie wpadł mi w oko ombrzak Kingi i Dionne sculptresse – wg mnie najbardziej zjawiskowy stanik pokazu. Pozdrawiam z Aten 🙂
11 października 2017 at 12:08kasica_k
@dorotaki, ciekawe czy Afrodyta dobrze by się sprzedała w Atenach – jak sądzisz? 😉 Podzielam twoją opinię co do Dionne, którą moja kamera tak się zachwyciła, że nie śmiała nagrać, haha 🙂 A więc nie tylko mnie przeszkadza bauns w Krisowym sportowcu. Może firma się ogarnie i postara zredukować elastyczność w kolejnych modelach? Pozdrawiam z zimnej Warszawy…
11 października 2017 at 15:48Brafinette
tak, nie dało się być wszędzie, wszystkiego zobaczyć i obfotografować. Już wiem, co muszę mieć następnym razem 🙂
12 października 2017 at 09:08Ale ogólnie impreza bardzo, bardzo ciekawa i wyjechałam naładowana pozytywną energią, pomysłami, inspiracjami…
Czuć, że w Polsce się dzieje w tej branży! Niby ciężko, a tyle świetnych nowości… Pierwsze zamówienia już złożone, moje klientki cieszyć się będą już za kilka dni Nessą i Lupolinem…
Czyli co mi się podobało? Atmosfera, spotkania, warsztaty – nie załapałam się na Amazonki (sala za mała!), ani na spotkanie autorskie, ale udało mi się pogratulować Izabeli Sakutovej osobiście i zdobyć autograf. Niemiecki PAnache mógłby się uczyć promocji marki od niej – czego nie omieszkałam już osobiście powiedzieć mojemu przedstawicielowi…Fajny i jak zwykle z poczuciem humoru wykład Agnieszki Sochy, którą również szczerze podziwiam.
Nie podobał mi się mikroskopijny rozmiar stoisk wystawców i brak możliwości zjedzenia w porządnych warunkach. Ale tak w ogóle – mega 🙂
Aha, no i podobało mi się, że ujrzałam Stanikomanię z aparatem 😀
kasica_k
@Brafinette Miło było się spotkać 🙂 Co do promocji Panache – a może angielska centala mogłaby popracować nad jakimś zmotywowaniem niemieckich przedstawicieli? Przecież oni doskonale widzą, jak działa firma Izy Sakutovej (dyrekcja z UK regularnie tu bywa). Powiedziałabym, że przedstawiciele innych marek w Polsce również mogliby brać z niej przykład 😉 Dobrze, że o tym mówisz – jako właścicielka sklepu widzisz, jakie są potrzeby klientek i co można zbudować, jeśli tylko aktywnie się działa, a nie biernie czeka aż się samo sprzeda, prawda?
Mało miejsca, jedzenie i w ogóle wszystko na stojąco – też mi to przeszkadzało, ale w ogóle – mega 😉
12 października 2017 at 15:00