Wbrew tytułowi, nie będzie o kolejnym ważnym roku w historii stanikomaniactwa, ani też o wigilijnych potrawach. Postanowiłam trochę na przekór świątecznym nastrojom choinkowo-prezentowym wrócić na chwilę do źródeł, czyli do stanikologii stosowanej 🙂
Jednym z bra-fittingowych dogmatów jest, jak wiemy, rozdzielenie piersi. Dobrze dobrany stanik to taki, w którym każda z miseczek całkowicie mieści jedną pierś z osobna, a mostek, czyli część znajdująca się między miseczkami, przylega gładko do klatki piersiowej między piersiami.
Biust wzorowo rozdzielony (Panache Superbra Andorra full-cup).
Tak uczą nas wszystkie poradniki bra-fittingowe, które możemy znaleźć w e-sklepach z bielizną o szerokiej rozmiarówce.
Ta „brytyjska szkoła bra-fittingu” (bo większość znanych sklepów mieści się w UK) jeszcze kilka lat temu była nowością w Polsce. Byłyśmy bowiem przez całe lata przyzwyczajone do tego, że dobrze modelujący biust stanik to coś w rodzaju półki, która podnosi biust do góry, a w górnych partiach piersi ma obowiązek wygenerować dwie przytulone do siebie półkule. O przyleganiu mostka mało kto słyszał, wielu posiadaczkom większych biustów było to zjawisko w ogóle nieznane (mnie nie przylegał żaden mostek, zanim odkryłam sklepy z szerszą rozmiarówką – w staniku o za małych miseczkach nie miał na to żadnych szans).
Stanik – naczynia rozłączone
Zastanówmy się, czemu zależy nam na rozdzieleniu jabłuszek? Czy to jakaś nowa moda, która przywędrowała do nas z Wysp? Nowy kanon estetyczny, w którym stulonym kulkom mówimy „nie”, faworyzując dyskretne dolinki? Gusta są różne, nie o gusta jednak tu chodzi. Zalety podziału biustu i ograniczenia kontaktu jednej piersi z drugą najlepiej znają posiadaczki biustów dużych. Wynikają one z praw fizyki.
Pierś jest tworem miękkim i ciężkim, a im jest większa, tym większą ma bezwładność. Wyobraźmy sobie, zamiast piersi, dwie miski pełne budyniu albo galaretki – im większe będą te miski i im więcej w nich będzie galaretki, tym mocniej zawartość zafaluje, gdy poruszymy miską. W naczynku wielkości filiżanki do espresso trudno nam będzie uzyskać widoczne drganie. Podobnie pierś – im większa, tym mocniej drga przy ruchach i tym trudniej przytrzymać ją na miejscu.
Wyobraźmy sobie teraz, że dwie średniej wielkości miski z galaretką zastępujemy jedną dużą – różnica w „ruchliwości” zawartości będzie widoczna, mimo że galaretki jest tyle samo. Podobnie jest z biustonoszem, w którym miseczki nie są od siebie wyraźnie oddzielone. Nierozdzielone piersi stapiają się wówczas mniej lub bardziej w monolit, który zachowuje się bardziej bezwładnie niż każda z nich osobno. Biustonoszowi trudniej jest utrzymać taki połączony biust we względnej nieruchomości – im więcej galaretki w jednym naczyniu, tym bardziej się ona trzęsie.
Mostek w powietrzu, czyli prosta droga do monolitu.
Kto dzieli, ten rządzi?
Jeśli zależy nam na solidnym przytrzymaniu i unieruchomieniu piersi, przewagę będą miały te staniki, które dobrze rozdzielają piersi. Nie zawsze jednak całkowite rozdzielenie piersi jest możliwe i nie zawsze warto dążyć doń za wszelką cenę.
U niektórych z nas przyleganie mostka do klatki piersiowej między piersiami jest trudne do osiągnięcia. Jest tak np. u niektórych osób o piersiach osadzonych blisko siebie, dużych, a jednocześnie o wąskiej podstawie. Takie piersi potrzebują miseczek głębokich, lecz niezbyt szerokich (mówimy często, że ktosia ma biust „wąskofiszbinowy”).
Niestety biustonosze, czy też ich konstruktorzy, nie zawsze dają sobie radę z dużą głębokością przy jednoczesnej wąskości podstawy. Nie mówiąc już o tym, że przy blisko osadzonych piersiach próby rozdzielenia ich do końca, czyli włożenia między nie mostka złożonego z dwóch blisko połączonych fiszbin, mogą być po prostu niekomfortowe lub bolesne. Nie zawsze więc idealny „rozdział” jest możliwy i nie zawsze wystarczy dobieranie biustonoszy o wąskich mostkach. Nie chodzi nam jednak wszak o dopasowanie się do abstrakcyjnego ideału, ale o zapewnienie sobie i naszemu biustowi tego, co dla niego najlepsze w tych warunkach, jakie mamy do dyspozycji.
Nie znaczy to oczywiście, że mamy godzić się na złe rozmiary albo konstrukcyjne buble. Jeśli nasz mostek nie przylega – w pierwszym rzędzie upewnijmy się, czy mamy na sobie odpowiedni rozmiar (nieprzylegający mostek jest jednym z objawów za małej miseczki).
Niestety jednak zdarzają się konstrukcje, które mają problem z rozdzieleniem nawet bardzo podatnych na „rozdział” piersi. Na przykład moje piersi, szerokie i przeciętnie osadzone (ani bardzo blisko, ani szczególnie daleko) rozdzielić jest bardzo łatwo i w 99% moich biustonoszy mostek przylega mi do klatki piersiowej. Zdarzało mi się jednak przymierzać takie staniki, w których mostek stanika od mojego własnego mostka dzieliły kilometry, i to niezależnie od rozmiaru. W przypadku 1-2 cm, czasem nawet 3 cm przerwy mogę pójść na kompromis i zgodzić się na nieco gorsze podtrzymanie, jeśli biustonosz niezwykle mi się podoba czy ma inne zalety, większe odstawanie jednak zniechęca mnie skutecznie. Biust w takim „monolityzującym” staniku za bardzo mi się kołysze, poza tym nie odpowiada mi estetycznie efekt fiszbin celujących skosem w niebo.
Przewagi drutu
Typową sytuacją, w której piersi są słabo, albo w ogóle nierozdzielone, jest biustonosz bez fiszbin. Wiele z nas ma z tego typu stanikami doświadczenia złe lub wręcz fatalne. Szczególnie źle wspominają je te kobiety, które rezygnowały z fiszbin z tego powodu, że w sklepach nie było fiszbinowców w odpowiednim dla nich rozmiarze. Źle dopasowany stanik na fiszbinach, zwłaszcza taki o za małych miseczkach, to męczarnia dla nosicielki i konkretne zagrożenie dla zdrowia (uciskanie piersi, obcieranie skóry).
Niosąc stanikologiczny kaganek oświaty przekonujemy więc kobiety, zwłaszcza te bardziej biuściaste, że warto dobrać odpowiedni stanik na fiszbinach, który w dobrym rozmiarze nie będzie uwierał, za to skuteczniej podtrzyma piersi oraz uwolni je od przymusowego połączenia, które ma także inne wady. Przytulone do siebie piersi pocą się (grożą więc odparzeniami), a pionowa „kreska” na dekolcie w bardziej zaawansowanym wieku może zamienić się w utrwaloną zmarszczkę.
Komfort ponad podziałami
Wymieniłam już wady braku „rozdziału”, w którego uzyskaniu kluczową rolę grają fiszbiny. Wiele nas jednak skrycie lub coraz bardziej otwarcie marzy o tym, by pozbyć się z klatki piersiowej tych twardych elementów. Mimo właściwie dobranego rozmiaru potrafią one bowiem dawać się we znaki – znamy wbijanie się końcówek w mostki albo pachy, gniecenie pod piersiami… Sama noszę stale staniki na fiszbinach, naprawdę odpoczywam jednak tylko bez nich. Nie umiem np. drzemać czy spać w fiszbinowcu. Nie obraziłabym się, gdyby wynaleziono staniki, które potrafiłyby rozdzielić i podtrzymać mój biust, przy jednoczesnym dobrym podniesieniu i zebraniu, bez pomocy sztywnego stelażu.
Bestform – Modern Comfort, miseczki B-F. Model bezfiszbinowy. Ciekawe, czy naprawdę tak rozdziela piersi, jak to widać na zdjęciu…
HOTMilk – Intuition, miseczki B-H. Tu chyba wygląda to bardziej realistycznie.
Głównym powodem więc, dla którego staniki bez drutu mogą nas nęcić, jest zwiększenie naszej wygody. Niechętnie jednak zrezygnowałybyśmy z tego wszystkiego, do czego przyzwyczaiły nas prawidłowo dobrane fiszbinowce: supportu, kształtu, zebrania, uniesienia – i tych elementów komfortu, które wiążą się z rozdzieleniem piersi. Do niedawna nie wierzyłam w to, że jakikolwiek soft-cup bra jest w stanie choć w części mi to zapewnić. Pierwszy dłuższy eksperyment mam już jednak za sobą i zdam Wam z niego sprawę niebawem. Wstępnie zapowiem, że testowany bezfiszbinowiec miał dla mnie i wady, i zalety – nie zapewnił mi wszystkiego, czego od niego oczekiwałam, podobnie zresztą jak nie czynią tego niestety fiszbinowce.
Mieć ciastko i zjeść ciastko?
Wrócę jeszcze do myśli z powyżej – czy nie można by mieć i jednego, i drugiego, czyli rozdzielenia piersi bez twardych elementów? Nurtuje mnie ta kwestia. Czy możliwy jest taki krój miękkich miseczek i taka konstrukcja stanika, by piersi były rozdzielone mimo braku fiszbin?
A może rozwiązaniem jest utwardzenie miseczek? Marka Freya wprowadziła ostatnio nowość – termicznie modelowany, usztywniany biustonosz Deco plunge, bez fiszbin. Występuje on w zakresie rozmiarów 28-38 C-G, więc niestety nosicielki większych miseczek i obwodów go nie wypróbują. Chętnie jednak dowiedziałabym się, jak się nosi.
Freya Deco Moulded Soft Cup Bra
Typowym kompromisowym rozwiązaniem, stosowanym przez niektóre firmy (np. Cake Lingerie, producent bielizny dla kobiet ciężarnych i karmiących) są fiszbiny miększe i bardziej elastyczne od normalnych. Takie fiszbiny pomagają biustonoszowi w zachowaniu kształtu i rozdzieleniu piersi, jednak nie są tak skuteczne, jak fiszbiny twarde.
Plum Pudding, komplet marki Cake (dostępny także w Lovemum.pl); miseczki B-G
Ciekawa jestem Waszych opinii. Czy macie doświadczenia z bezfiszbinowcami? Czy były wśród nich doświadczenia pozytywne? Czy zdarza się Wam, podobnie jak mnie, tęsknić za idealną miękkością i bezuciskowością? Czy wygoda braku drutu może zrównoważyć związane z tym niewygody?
Na zupełne zakończenie zaś – życzę wszystkim Stanikomaniaczkom wesołych Świąt Bożego Narodzenia, kolorowych, pełnych rodzinnego ciepła, oraz oczywiście pięknej i komfortowej bielizny, a także stołu zastawionego ulubionymi potrawami, niekoniecznie w galarecie 😉
23 komentarze
konishiko
Jako matka karmiaca już rok wyprobowalam cała game bezfiszbinowych karmnikow jak rownież jeden z miękkim drutem. I muszę powiedzieć, ze ów odrutowany, choć jako jedyny rozdziela piersi, daje dość kiepskie ogólne wsparcie (akurat trafiłam na model z ciężkimi miseczkami). Z pozostałych najbliżej rozdzielenia zbliżył się koronkiwy model Bravado, najmocniejszy wsparcie natomiast daje HotMilk, choć efektem jest raczej jedna polka. Tęsknię za usztywnianymi fiszbinami coraz bardziej!
22 grudnia 2012 at 15:10konishiko
Powyżej: ciężkimi -> cienkimi. Głupia autokorekta.
22 grudnia 2012 at 15:11dadaczka
No to ja chyba jako jedna z niewielu lubię i noszę bezfiszbinowce. Bo są wygodne. Tylko ciężko kupić. Dopóki nie trafiłam na Freyę Kelly, o taką:
22 grudnia 2012 at 15:34http://www.ebay.pl/itm/Freya-Kelly-Soft-Cup-Bra-4741-/110618959007?pt=UK_Women_s_Lingerie&var=&hash=item5f76ca50ee
nosiłam Anity. Stare już były i zniszczone, a nie mogłam się z nimi rozstać, do spania i na kręcenie się po domu – idealne. Teraz mam Kelly (nawet teraz na sobie), nic nie uciska, nie ma żadnego twardego elementu. Fakt – piersi nie są tak rozdzielone jak w fiszbinowcach. Ale to nie znaczy, że jest zupełny monolit. Akurat Kelly pod tym względem dość dobrze się sprawuje, daje taki trochę “retro” kształt.
Subiektywnie polecam.
Wesołych Świąt Kasico! I dużo dobrego w Nowym Roku, stanikowo i pozastanikowo 😉
aneczka
Trudno w Deco mówić o jakimkolwiek rozdzieleniu. Biustonosz w praktyce nie ma możliwości przylegania do mostka, piersi wlewały mi się do środka, natomiast samo odczucie miałam jak przy push up (mam rozmiar 85 F). Próbowałam też miseczkę G (FF nie było w sklepie, gdzie go znalazłam), ale efekt był taki sam. Dość podobny krój kiedyś stosowała inna firma (muszę poszukać w moich notatkach) z dokładnie takim samym efektem (tam były fiszbiny i miękkie miseczki, ale też nie było stabilności). Także niestety – może przy mniejszym rozmiarze będzie lepszy efekt – przy moim było bardzo kiepsko…
22 grudnia 2012 at 16:28urkye
Bardzo ciekawa notka! W bezfiszbinowcach nie widziałam jeszcze efektu rozdzielenia piersi, ale na pewno potrafią je skutecznie unieruchomić – jak chociażby sportowce. Ciekawe, czy “da się” zrobić bezfiszbinowca, który dobrze by kształtował większe piersi i je rozdzielał, wykorzystując jedynie miłe i delikatne materiały.
A tak z innej beczki – pierwszy raz widzę to Deco, ciekawe, jak się sprawuje… 😛
22 grudnia 2012 at 20:02Fuss
Ja niestety borykam się z problemem blisko osadzonych piersi. Naprawdę bardzo blisko… I do dzisiaj nie znalazłam na to rozwiązania. Plunge z niskimi mostkami zbierają piersi jeszcze bardziej do środka, przez co przy pochylaniu się w dół tak blisko osadzone piersi mają tendencje do wypadania ze stanika. Poza tym plunge nadaje się do głębokich dekoltów, ale podkreślenie profilu pod pełną bluzką zazwyczaj pozostawia wiele do życzenia. Inne kroje niestety gniotą mi piersi na mostku niemiłosiernie… Wyjścia z sytuacji znaleźć nie mogę 🙁
22 grudnia 2012 at 20:02the_mariska
Pamiętacie nieśmiertelną Doreen od Triumpha? Wydaje mi się że ten fason w prawidłowym rozmiarze miałby całkiem spore szanse nieźle rozdzielić piersi, choć pewnie odbyłoby się to kosztem strasznego zabudowania.
22 grudnia 2012 at 22:38smallfemme
Ta notka potwierdziła właśnie moją prywatną opinię, że biust bardziej falował w Panache Sport z odstającymi fiszbinami niż w Masqueradce Rhei, która niemal dotykała mostka (~1cm). Może inaczej widać to z zewnątrz, ale najważniejsze jest poczucie komfortu osoby noszącej 🙂
23 grudnia 2012 at 01:22Jeśli chodzi o zbierającego bezfiszbinowca – całkiem fajna jest piżamka bravissimo, mam w niej piersi wyżej niż w niektórych stanikach, ale ich nie rozdziela. Jednak mam bardzo blisko siebie osadzone piersi i zwykle noszę effuniakowe plunge, bo wszystko inne robi mi dziury…
kasica_k
No właśnie, sportowce. Chciałam poruszyć ten temat w notce, ale miejsca zabrakło 🙂 Bezfiszbinowe sportowce dają radę, ale one mają jeszcze inne środki do dyspozycji – maksymalne przyciśnięcie biustu do klatki oraz maksymalnie wysokie zabudowanie. Obu tych rzeczy przeważnie nie lubimy w codziennych stanikach… bo spłaszcza, bo z dekoltów wystaje. A i tak mówi się, że przy dużym biuście oprócz kompresji przydaje jest enkapsulacja, czyli objęcie każdej piersi z osobna miską. Tego argumentu używano w kampanii reklamowej Panache Sport, który ma fiszbiny, choć jak widać, nie u wszystkich rozdzielają one biust… Ciekawe swoją drogą, czy gdyby we wszystkich stanikach dawano takie druty oblane miękkim silikonem jak w PS, to czy nie narzekałybyśmy mniej na uwieranie.
Co do Doreen – te miski wyglądają mi na nieźle wyprofilowane – przynajmiej na niektórych fotkach… Nigdy nie miałam Doreen, choć kusiło mnie już z raz, żeby ją kupić, bo jakiś ładny kolor wypatrzyłam na Figleaves. Największy rozmiar, jaki znalazłam na Listkach, to H, które jest wg nich ekwiwalentem brytyjskiego G. Więc ja się jeszcze zmieszczę, w teorii przynajmniej. Zabudowana jednak będzie na pewno. Bezfiszbinowiec nie może też pozwolić sobie na te różne podkroje od dołu, które zwiększają lekkość optyczną. Musi być równa, solidna taśma, tak przynajmniej mają wszystkie znane mi modele.
Swoją drogą, przy tych wszystkich kosmicznych technologiach, myślę, że spokojnie stać ludzkość na wyprodukowanie superwygodnych i superskutecznych staników, może to po prostu tylko kwestia czasu?
23 grudnia 2012 at 03:32kasica_k
@dadaczka, dzięki za życzenia 🙂
23 grudnia 2012 at 03:33moka
Tak krótko o sportowcach – razi mnie strasznie ocenianie sportowych staników pod kątem wyglądu piersi w nich i wyglądu pod bluzką. Sportowiec ma za zadanie trzymać piersi podczas ćwiczeń, być wygodny i spełniać swoje funkcje. Dlatego są tak zabudowane, że wyglądają jak topy – nie wierzę aby kiedyś wyprodukowali sportowca z głebokim dekoltem który skutecznie pełnilby swoją funkcję przy jakimkolwiek rozmiarze.
Hitem byla wstawka Freyi Active na balkonetce, gdzie dziewczyna ocenila go na 1 gwiazdkę bo kształt jej sie nie podobal. No ludzie…
A teraz do sedna, czyli o bez fiszbinowcach. Moja babcia może nosić tylko takie, a uwierzcie mi, w jej rozmiarze trudno o taki. Wyprobowałyśmy XX firm, od M&S po nieznane marki. M&S – nie rozdzielają wcale, ale całkiem ładnie zbierają z boków. Najlepiej sprawuje się właśnie Triumph (Doreen i jej pokrewne, byle nie Claudette – nie polecamy) i bardzo niedoceniana przez nas marka Debenhams i niektóre Shapely Figures – prosty miękki stanik w typie Doreen. Co prawda przy tak dużych i cięzkich piersiach nie ma co liczyć na idealne rozdzielenie ale fiszbin babcia nie moze nosić zatem jest dobrze. Druga sprawa, babcia ma uczulenie na plastikowe elementy w stanikach, tylko raz udało mi się trafić na metalowe 🙁
23 grudnia 2012 at 10:35pinupgirl_dg
Też pamiętam tę wrzutkę na balko i też mi się to nie podobało. Rozumiem, ze ładny kształt jest dodatkowym atutem zawsze i że można odjąć gwiazdkę, jeśli nam nie pasuje. Ale jedna gwiazdka dla stanika sportowego za kształt to przesada.
23 grudnia 2012 at 12:28Ja uwielbiam bezfiszbinowe staniki. Niestety, wybór jest mały. Z Doreene się nie dogadałam, bo jestem stożkiem i miałam pustkę na czubku przy wbijaniu się górą. Ale biustom bardziej wysuniętym do przodu może pasować.
Wesołych Świąt i wszystkiego dobrego w 2013 roku :).
indigo-rose
Ten opis wąskiego biustu pasuje do mnie. Ja biust próbowałam rozdzielić swego czasu, nosząc balkonetki z wysokimi mostkami. Jednak biust ma swój ciężar i mostek się zawsze obracał, jedna z fiszbin później odciskała się na piersi, więc po jakimś czasie postanowiłam polubić stulone kropelki 🙂
23 grudnia 2012 at 12:41maith
Co do bezfiszbinowców – używam do spania i w ogóle nie wyobrażam sobie spania w staniku z fiszbinami. Czasem też, w drażliwszych okresach, tymczasowo, w bezfiszbinowcu siedzę w domu.
Za to kiedyś bardzo lubiłam bezfiszbinowego sportowca Avocado. On też nie był stanikiem “do wyglądania” ale sport dało się w nim bezpiecznie uprawiać.
Co do miękkich fiszbin – bo to zależy jeszcze od jakości.
Miękkie fiszbiny miała Asanka i one wręcz bez problemu wpływały mi na biust, w ogóle nie próbując trzymać go w żadnych ryzach. A rozmiar był dobry. Owszem były na tyle miękkie, że mnie nie kroiły, nawet nie uwierały, ale swojej roli też nie udało im się spełniać.
Zupełnie inny efekt (na tym samym biuście, chwilę potem) dawały miękkie fiszbiny Triumpha – te trzymały się na miejscu i spełniały swoją rolę. Do tego rzeczywiście były niewyczuwalne.
Też dość miękkie fiszbiny mają staniki Fantasie i Freyi (przynajmniej te, które noszę) i też nigdy nie próbowały robić takich numerów, jak Asanka.
To kwestia pewnego minimum jakości, poniżej którego po prostu nie wolno zejść.
Miękkie fiszbiny to oczywiście kompromis – jest znacznie wygodniej niż w twardych, ale nie ma aż takiego efektu, choć wygląd jest oczywiście znacznie lepszy niż w bezfiszbinowcach.
Co do tego Bestformu – kiedy miałam biust w okolicach 70E pewnie, to udało mi się kupić podobny stanik (w 75D rzecz jasna, bo wówczas większe literki “nie istniały” ;)) To była chyba Felina…
24 grudnia 2012 at 00:29W każdym razie tamten stanik też miał takie obszycia udające fiszbiny i zapewniał efekt, jak na zdjęciu. Czyli jeśli biust jest młody, samonośny i mieści się w ich ograniczonej rozmiarówce, to to faktycznie może tak wyglądać.
darchangel
Moja Mama mierzyła dziś bezfiszbinowca. Stwierdziła, że jednak fiszbiny ją rozpieściły, był niewygodny 😉
A z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że w sportowcach brak fiszbin mi nie przeszkadzał, teraz mam Panache Sport, z fiszbinami, niesamowicie wygodny, aż się zdziwiłam 😉 W moich starych sportowcach teraz śpię. Z kolei jeśli chodzi o rozdzielanie i staniki z fiszbinami, to okazało się, że jestem wąskofiszbinowa i niskomostkowa. Ale nie mam stulonych kulek/kropelek z dolinką; mimo niskiego mostka mam piersi “przepisowo” 😉 rozdzielone, czasem się lekko do siebie zbliżą.
Z rzeczy ciekawych: mam Dalię, w której mostek zawsze mi odstawał. Zawsze. A mimo to była dobra, bo rozmiar większa była za duża. Ale ze względu na przecudną urodę i ulubiony kolor odpuściłam sobie przyleganie. Teraz powoli robi się za duża, a mostek nadal odstaje – chyba są takie egzemplarze, że nijak mostek nie będzie przylegał.
28 grudnia 2012 at 16:40jennygump
noszenie staników które rozdzielają piersi ma jeszcze dwie zalety :
28 grudnia 2012 at 18:251. nie deformuje piersi, działa jak taka foremka, która pozwala utrzymać bardziej zaokrąglony kształt 🙂
2. noszenie staników ściskających piersi do ( pardon) kupy w dłuższej perspektywie prowadzi do “zrośnięcia”. Widziałam kilkakrotnie Panie z dużym biustem, które po latach noszenia staników bez rozdzielenia lub szytych gorsetów donosiły się takiej fałdy między piersiami ( mimo, że były od siebie oddalone), że nie dało się nic z tym zrobić….
pinupgirl_dg
Hmm… ja się zastanawiam, na ile te ewentualne deformacje to faktycznie wina kroju, a na ile rozmiaru. Trudno mi uwierzyć, że w dobrym rozmiarze tak by się działa. Ja mam o wiele ładniejszy biust po bezfiszbinowcu, niż po staniku z fiszbinami, właśnie takie połówki pomarańczy.
A co do biustu – może to jednak kwestia osobnicza. Gdzieś widziałam dziewczynę, która naturalnie miała kreseczkę nawet w trójkątach od bikini, biusty są bardzo różne.
Z bezfisznobowców jeszcze mi się rzucił w oczy Bestform Moulded Convertible
28 grudnia 2012 at 23:03http://www.amplebosom.com/bestform-moulded-convertible-bra-p1440.php
mimi
@Fuss
Borykam sie z podobnym problemem, moim rozwiazaniem bylo Tiffany, ktore niestety nie jest juz produkowane :((( .Poza tym Mimi Holliday, tylko ze one jezeli chodzi o podtrzymanie sa malo stabilne- ale za to nic mi sie nie wrzyna. Ostatnio bylam w sklepie stacjonarnym i nic mi sie pasuje. Wszystko, z Effuniakami wlacznie, tnie mi piersi na pol, bo jest u gory za mocno zabudowane. Podobno Panache wypuscilo nastepce Tiffany, pozyjemy zobaczymy.
31 grudnia 2012 at 02:25slavija
Marzę o bezfiszbinowcach… do chodzenia po domu, do pójścia w góry. Używam do tego sportowców, mam Shock Absorbera (najwygodniejszy, choć do sportów już nie aż tak, może ze starości) i Panache Sport (lepszy do sportów, bo świetnie trzyma, ale nieco mniej wygodny). Ale przydałoby się coś ładniejszego a wygodnego do użytku domowego, po całym dniu w pracy fiszbiny mnie jednak uwierają.
31 grudnia 2012 at 18:07leipsi
Cieszę się bardzo z tej notki bo będąc w 4 m-cu ciąży fiszbinowce zaczynają mnie uwierać!
1 stycznia 2013 at 16:25Zastanawiam się tylko gdzie szukać takich staników poza oczywistą kategorią “maternity
&nursing” ?
Doznałem też olśnienia czytając komentarze i żałuję, że wcześniej nie wpadłem na to by nosić bezfiszbinowce po domu bo mimo, że od paru lat dobrzenostanikowana kocham komfort w dopasowanym staniku to po przyjściu do domu piersi domagają się wolności i odpoczynku.
Podpisuję się też pod zdaniem, że sportowiec jest do ćwiczenia a nie wyglądania!
kotwtrampkach
hmm, to ja mam zupełnie inne wrażenia. Lubię fiszbiny odkąd noszę dobrze dobrany stanik. Mam absorbera, ale nie zakładam go do intensywnych ćwiczeń, bo wtedy wolę dopasowane tango – lepiej unieruchamia. Czasem śpię w moim shock-u, ale w czasie upałów zdecydowanie wygodniej mi spać w effuniiakach.
Kiedy zmienia mi się rozmiar, fiszbiny uwierają, są też modele w których zawsze gniotą.
I jeszcze moje ostatnie przemyślenia fiszbinowe. Najwygodniejsze dla mnie staniki ewy michalak mają węższe fiszbiny – zostawiają mi trochę ciała pod pachą. Ale staniki z dobrze zbierającym zabudowaniem gniotą fiszbinami z boków (i często mam trochę pustego miejsca w misce górą). Mniej “bułki” pod pachą zotawało mi, kiedy byłam szczuplejsza, niestety..
PS. bardzo dziękuję za stanikologiczny wpis – może nie jestem bardzo aktywnym i regularnym czytelnikiem, ale jestem – i lubię takie techniczne uwagi i zmuszajace do zastanawiania się wpisy :):)
3 stycznia 2013 at 08:58kasica_k
@kotwtrampkach, dzięki za to postscriptum 🙂 Muszę częściej zagłębiać się w tajniki stanikologii. W końcu nowe kolekcyjki i recenzyjki to nie wszystko, czym stanikomaniaczka żyje.
21 stycznia 2013 at 03:42kay
Jeśli fiszbiny przeszkadzają, to znaczy, że stanik jest źle dobrany. Niekoniecznie chodzi o rozmiar, raczej o fason lub markę. Np. freya ma bardzo wąskie i twarde fiszbiny, których ja nie jestem w stanie nosić. Natomiast fiszbiny triumpha mi odpowiadają. spania w fiszbinach sobie nie wyobrażam – biust wtedy staje się płaski i ‘rozlany’, co powoduje, że stanik zaczyna się przesuwac.
21 kwietnia 2013 at 21:57