WBrafitting

Daj nura w dekolt!


(źródło: www.bellissima.com.pl)

Kilka dni temu dostałam promocyjnego maila od mojego ulubionego polskiego sklepu z kuszącym zdjęciem modelki ustrojonej w wiosenną nowość Panache, Chantilly, i hasłem: „Krój balkonowy czy plunge – Ty wybieraj!”. Strzał w dziesiątkę – właśnie się zastanawiałam, czy mój kolejny nabytek będzie należał do pierszego czy drugiego typu, mam już bowiem upatrzonych urodziwych przedstawicieli obu grup. Zbliża się wszak pora wielkiego odsłaniania dekoltów. A ponieważ o balkonikach już było, czas zająć się tym drugim fasonem.

Wysyłając liścik do starej klientki sklep zakładał najwyraźniej, że stanikologiczna terminologia nie jest mi obca. Czy jednak wszystkie Biuściaste dokładnie wiedzą, o co chodzi? Pamiętam, jak sama kiedyś podejrzewałam, że „plunge”, po angielsku „dać nura”, oznacza po prostu opływowy kształt, taki, w którym dobrze by się skakało z trampoliny i zanurzało w falach… Rzecz jasna, okazało się całkiem inaczej 🙂 Nie chodzi bynajmniej o bezszwowe modele o gładkiej linii, choć i takich wśród plunge jest sporo, ale o biustonosze nisko zabudowane pośrodku – pozwalające na odważne, głębokie dekolty, w których można „wprost utonąć”. Oczywiście, wszystko ma swoje granice – do tych naprawdę ekstremalnych dekoltów służą specjalne wyrafinowane konstrukcje, których nie będę tu opisywać, nie znalazłam bowiem jak dotąd żadnej przeznaczonej na naprawdę duży biust. Zwykły stanik typu plunge, jak wynika z moich amatorskich obserwacji, pośrodku sięga od 0 do mniej-więcej 1/3 wysokości biustu. Według firm Freya, Fantasie i spółki „plunge bra” jest skrojony następująco:


(źródło: www.fantasie.co.uk)

Nie jest to bynajmniej jedyny obowiązujący schemat. Do plunge są w szczególności zaliczane modele przynależące do kategorii push-up – m.in. nasze ulubione Panache Inferno:


(źródło: bravissimo.co.uk)

a także biustonosze marki Gossard, słynnej z push-upów na większe miseczki, takich jak Gossard Superboost Satin (wszyscy pamiętamy uroczą wersję śliwkową) czy Superboost Lace. Bliskim krewnym Inferno jest push-up nowej brytyjskiej marki Flirtelle, Minx, niestety nie umożliwia, tak jak obecna wersja Inferno, przepinania ramiączek. Tego typu modele odznaczają się redukcją do minimum tak zwanego mostka, czyli części łączącej miseczki. W ten sposób nie tylko uzyskujemy pośrodku kuszącą „dolinkę”, ale i zyskujemy na wygodzie – te z Was, którym doskwierają uwierające fiszbiny między piersiami, mają zapewniony pełen komfort. Jako modele przeznaczone zwłaszcza do zadań specjalnych, takie plunge-push-upy często bywają gładkie, a także lekko usztywniane, dla zapewnienia dobrego podtrzymania i idealnie opływowej linii pod strojem.

Staniki typu plunge ma już od dawna w ofercie każda szanująca się biuściasta firma, wydaje się jednak, że ostatnimi czasy, z racji mody na odważne dekolty, ich popularność jeszcze bardziej wzrosła. Jak doskonale wiemy, największym „grzechem” większości staników powyżej DD jest ich wysokie zabudowanie, na szczęście jednak producenci starają się wyjść naprzeciw potrzebom dekoltowym hojnie obdarzonych klientek. Firmom DD-plusowym zdarza się, zapewne pod naciskiem popytu, produkować wersje plunge wcześniej znanych i docenianych przez klientki modeli – przykładem może być wprowadzona w tym sezonie dekoltowa wersja popularnego Panache Tango II, który w standardowej wersji jest dość wysoko zabudowanym balkonikiem, zaliczanym przez niektórych do full-cupów. Linie, nazwijmy to, bazowe, czyli odnawiane co sezon i zawierające spory repertuar różnych typów bielizny, też miewają w swoim składzie plunge.

Uroczą propozycją na wiosnę jest wyżej wspomniany Panache Chantilly, połączenie kości słoniowej z delikatnym brzoskwiniowym różem, występujący w dwóch wersjach: plunge i balkonowej. Polecam go także ze względu na mój ulubiony system mocowania ramiączek. Wielka szkoda, że na razie nie występuje ani w bardziej zdecydowanych barwach, ani w rozmiarach powyżej G. Mój faworyt Panache Romany, w tym sezonie różowy (ja jednak pozostanę miłośniczką wersji śliwkowej z kolekcji jesień/zima 2006 – uwaga, daje się upolować w niższej cenie!), został przez producenta zaliczony do balkoników, jest jednak znacznie niżej zabudowany niż większość modeli określanych w ten sposób, zwłaszcza od balkoników Panache, i doskonale nadaje się do głębszych dekoltów.

Jeszcze skromniejszy zakres rozmiarowy ma superelegancki model Fantasie Bridgette, który wg informacji producenta w wersji plunge (półusztywnianej) występuje tylko do miseczki F – nieco większych misek (do G) trzeba szukać już tylko w wersji balkonowej. I znowu to fantastyczne mocowanie ramiączek! Brawo dla Fantasie za ten model. Jeśli chodzi o resztę wiosennej kolekcji Fantasie, to moim numerem jeden jest koralowa Jenna, która zastąpiła zimową, pięknie turkusową Karly – niestety, również tylko i wyłącznie do G. Miłośniczkom eleganckich pasteli polecam plunge Fantasie Kasbah ze starszej kolekcji, niestety rozmiary już przebrane, a cena, jak na takie cacko, moim zdaniem znakomita. Warto poszperać w sieci w poszukiwaniu tego stylowego i całkiem wygodnego staniczka, który zamieszkał swego czasu także i w mojej szufladzie.

Wersje plunge znanych modeli Lepela, Fiore i Una, udało mi się wyszperać co najwyżej w F.

[c.d.n.]

Może ci się spodobać

14 komentarzy

  • kasica_k

    Uprzedzajac ew. pytania: o Freyi i paru innych sprawach bedzie w nastepnym wpisie 🙂 (stay tuned)

    4 marca 2007 at 16:26 Reply
  • lachon88

    Hehe no powiem że oryginalny ten twój blog, ale żeby aż tak się rozpisywać o stanikach 😛 Przecież i tak wcześniej czy później ta część garderoby ląduje na podłodze, czy gdzieś tam i wtedy zaczyna się konkretna zabawa 😛

    5 marca 2007 at 00:50 Reply
  • besame.mucho

    Czekam z niecierpliwością na Freyę 😉

    5 marca 2007 at 08:35 Reply
  • kasica_k

    Drogi lachonie (lachoniu?), idąc twoim tokiem rozumowania można by spytać: po co w ogóle pisać blogi? Nie lepiej wziąć się do konkretnej zabawy? 🙂

    5 marca 2007 at 14:11 Reply
  • kasica_k

    Drogie czytelniczki, wykrylam fatalny blad – owo fantastyczne mocowanie ramiaczek w Bridgette dotyczy niestety tylko balkonika. W plunge jest juz zwyczajnie, niestety 🙁

    5 marca 2007 at 14:46 Reply
  • maith

    Lachonie – biuściastym dziewczynom staniki służą nie tylko do lądowania na podłodze 😉

    5 marca 2007 at 18:51 Reply
  • besame.mucho

    Swoją drogą tak mnie jeszcze naszło po poscie Lachona – żeby coś wylądowało na podłodze, to musi być ładne. Chyba żadna z nas nie ma wielkiej ochoty paradować przed mężczyzną w sławnym “brudnym beżu”

    5 marca 2007 at 19:05 Reply
  • aska01

    O, temat dla mnie z moimi fiszbinowymi problemami. Dzięki, Kasico 🙂
    No i sugestia, żeby moja śliczna Alicia czy fioletowa Belle na podłodze czy gdzieś tam lądowała? :[ O nie! 😉

    5 marca 2007 at 21:30 Reply
  • kasica_k

    Ktora to z dziewczyn na forum opisala babcina rade, jak przed randka zapobiec niepozadanemu “zapomnieniu sie” z jakims panem? Chodzilo rzecz jasna o odzianie biustu w odpowiedniego “antygwalta” 🙂

    BTW, te miejsca, gdzie ramiaczko laczy sie z miseczka, nazywaja sie “wierzcholki”. Po anglijsku “apex” 🙂

    5 marca 2007 at 21:32 Reply
  • aska01

    Doreen!
    Niestety, dużo producentów uważa, że nam tylko takie potrzebne:/

    5 marca 2007 at 23:31 Reply
  • maheda

    Ja! Ja opisałam i to moja Babcia była taka mądra 🙂
    Szkoda, że nie dożyła czasów, kiedy można kupić w sklepach niekoniecznie stacjonarnych takie piękne staniki, mogę się założyć, że byłaby nimi zachwycona (też miała spory biust).
    Ech….
    A co do Lachona – “lachony” to są dziewczyny, więc jednak chyba “droga Lachono” 😉 Znam ten wyraz ze skeczu KMN, ale tak bodaj młodzież mówi 🙂

    7 marca 2007 at 00:04 Reply
  • kasica_k

    Gratuluje Babci 🙂 Babcie sa w ogole fantastyczne… szkoda, ze tak krotko :((

    Co do Lachona, to ja bym sie upierala przy rodzaju meskim, bez wzgledu na to, o jaka plec chodzi. Bo to pewnie chodzi o laskę, czyli lachę, czyli lachona (nie: lachonę). Lachon to taki babon, tylko młodszy 🙂 Dzieki za uswiadomienie 🙂

    7 marca 2007 at 02:53 Reply
  • zewszad_i_znikad

    Lachonie, doprawdy nie zawsze. U mnie kiedy stanik ląduje na podłodze, następuje wyrzucenie majtek do pudła na brudną bieliznę i wejście pod prysznic. I jest mi bardzo dobrze, wolałabym kopać rowy, niż uprawiać seks. Nie żebym uważała kopanie rowów za szczególnie przyjemne…
    A swoją drogą muszę powiedzieć, że często mam duże problemy z doborem stanika. Lat mam 25, dzieci nie mam i mieć nie zamierzam (wolę literaturę, filozofię i niemałyszowe skoki narciarskie), ale zniszczyłam sobie biust stanikami “koszulkowymi”. 🙁 Nie zależy mi, żeby był ładny, zależy mi raczej, żeby się nie majtał. A jest po prostu luźny i obwisły, bez “rowka” (od piersi do piersi kilka cm), push up robi z niego wałek (zresztą noszę C, a mój ideał to nie więcej niż B) i mimo ogólnie średnich rozmiarów w dużej mierze stosuje się do niego to, co do dużych biustów – tylko stanik z fiszbinami bez usztywnienia dobrze na mnie leży. Fason nurkowy akurat absolutnie nie z racji “braku” środkowej części biustu, poza tym nie jest mi potrzebny z racji mojej dumnej wstydliwości, która wszem i wobec domaga się zaistnienia wzorca kobiety nieerotycznie pięknej.
    W każdym razie na rozmiary średnie dostępne są głównie push-upy, taka mać… Ja tam nie widzę nic ładnego w biuście doprowadzonym do wyglądu wałów przeciwpowodziowych, ale kobiety dają sobie robić wodę z mózgu i myślą, że trzęsienie tyłeczkiem przed mężczyznami jest jedynym celem życia ich jako istot pogardzanych przez kulturę, w której żyjemy…
    Wchodzę, cholercia, do sklepu i wszędzie staniki sztywne jak ten kij, ech… A jak już są z miękkimi miseczkami, to przejrzyste… Rozumiem, że kobieta nie lubiąca push-upów z założenia nie posiada cienkich bluzek, jej niechęć do robienia sobie z biustu owych kuszących wałów zakłada, że reaguje paniką na widok materiału o grubości mniejszej niż 1 cm.
    Nie raz, cholera, musiałam do jasnej bluzki wkładać sobie chusteczki higieniczne do stanika… Wiem, są nalepki do osłaniania strategicznej części biustu, ale jestem alergiczką, więc mogłyby mi one zaszkodzić.

    7 marca 2007 at 15:47 Reply
  • kasica_k

    Czuje sie niekompetentna 🙁 W czasach, kiedy mialam B i C, o push-upach chyba nikt jeszcze w kraju nad Wisla nie slyszal, za to stanikow z fiszbinami i nieprzejrzystych bylo od groma – produkowal je glownie niesmiertelny Triumph. Skutkiem tego do dzis dnia czuje sie push-upowo niedowartosciowana – marze o push-upach (byle bez zadnych poduch, uchowaj Istoto). Nie mialam pojecia, ze rejony C obecnie cierpia na ich nadmiar. Polecam zajrzenie na figleaves.com – oferuja calkiem niezly przeglad wszystkiego we wszystkich rozmiarach, moze Cie zainspiruje. A z usztywnianych bynajmniej nie wszystkie sa centymetrowej grubosci – swoje pierwsze usztywniane modele kupowalam “z pewna taka niesmialoscia”, ale zaskoczyly mnie pozytywnie.

    7 marca 2007 at 17:15 Reply
  • Leave a Reply