Wyobraźmy sobie, że przed chwilą listonosz przyniósł paczkę z wymarzonym biustonoszem, albo właśnie powieszono nam w przymierzalni naręcze pięknych sztuk, które mają szansę na nas pasować. To drugie brzmi niewiarygodnie, ale w niektórych częściach świata podobno się zdarza, na przykład w angielskim Marksie&Spencerze (polskie wcielenie tej szacownej firmy jest, mówiąc dosadnie, do D – no, najwyżej DD). Co dalej? Napięcie rośnie… Obnażamy się od pasa w górę i przymierzamy. Odziewamy biust w dzieło sztuki bieliźnianej (zakładam wariant optymistyczny – że nie jest to pewien popularny model Triumpha), obficie koronkowe albo skromnie gładkie, papuzio kolorowe bądź klasycznie czarne. W lustrze wyglądamy wprost bosko. Wyobrażamy sobie zachwycone miny tudzież inne reakcje różnych osób na nasz widok, przeliczamy gotówkę w portfelu lub na karcie, ubieramy się i pędzimy zadowolone do kasy albo z uśmiechem obrywamy metkę.
I to może być, proszę Państwa, początek końca.
Albowiem – zabrzmi to banalnie – większość biustonoszy (wyjąwszy modele typowo sypialniane) przez większość czasu znajduje się Pod Spodem. I robi to przez ładnych parę godzin dziennie. I tu nie wystarczy nam sama świadomość, że pod bluzeczką mieszka delikatna siateczka z haftem w tulipany. Jeśli jesteśmy dobrze wychowanym, dajmy na to, personelem biurowym i nie paradujemy po firmie w przejrzystym odzieniu, nikt tych rarytasów nie zobaczy przez cały dzień. Co oczywiście nie oznacza, ze nasz biust nie znajdzie się na widoku i na cenzurowanym! Będzie to jednak biust Ubrany. A tu liczy się, proszę Państwa, kształt.
Nie będę się tym razem rozpisywać o wyższości balkoników nad full cupami bądź odwrotnie, lecz zacznę od podstaw. Uznałam bowiem, że na ten ważny i potrzebny temat przynudzania nigdy dość i że Lobby Biuściastych wybaczy mi powielanie tematów. Powtórzę więc: co najmniej 70% kobiet nosi niewłaściwie dobrane rozmiarowo biustonosze, i dzieje się tak nie tylko z powodu braków rynkowych – chodzi także o braki w stanikowej edukacji.
Pytanie za 25 funtów: czego zabrakło w wyżej opisanej scence rodzajowej? Zabrakło oceny, czy owo cacko na pewno jest we właściwym rozmiarze. Jak przeprowadzić ten krytyczny proces? Przypuśćmy, że, jak twierdzi większość kobiet, doskonale znamy swój rozmiar, bo od zawsze kupowałyśmy w tym rozmiarze i właśnie mierzymy coś, co ma na metce dobrze nam znane, powiedzmy, 85DD. Biust w miskach, haftki zapięte, ramiączka na swoim miejscu – czas na analizę. Jak powinien leżeć właściwie dobrany stanik, jak poznać, że coś jest niezupełnie tak jak trzeba i co na to poradzić – opisano szczegółowo w tym przystępnym ilustrowanym poradniku, nie będę więc wyważała drzwi z wdziękiem otwartych przez zasłużoną Biuściastą. Pozwolę sobie jednak wystosować dodatkowe trzy apele:
Po pierwsze: Kobieto, załóż bluzkę!
Po co? Bo to w niej będą Cię najczęściej oglądać. Twój biust musi się prezentować nienagannie nie tylko w negliżu. Dobrze, jeśli jest to bluzka dopasowana, z gładkiej, przylegającej dzianiny – wtedy najłatwiej uchwycić wszelkie usterki kształtu, zwłaszcza słynne bułeczki nad miskami, łatwo też ocenić, czy nasze atuty znajdują się na odpowiedniej wysokości, czy nie patrzą na boki zezem rozbieżnym i czy przypominają krągłe jabłka, nie zaś –znienawidzone rakiety. Załóż więc tę bluzkę i spójrz na siebie krytycznie z przodu i z profilu. Dlaczego tak się przy tym upieram?
Na większości plakatów reklamowych i na całym mnóstwie sklepowych zdjęć, takich jak to:
[źródło: www.brastop.com]
(jak widać, nawet sklepy dla biuściastych nie są bez grzechu), modelki mają na sobie za małe biustonosze. Czy to prawda, czy Photoshop – nieważne. Rzecz oczywista, na wszystkich panie prezentują się w samej bieliźnie. Zapewniam jednak, że po założeniu bluzki na coś takiego czar pryśnie natychmiast, pojawią się natomiast dwa biusty: jeden w biustonoszu, a drugi nad nim.
Po drugie: Kobieto, podskocz!
Biustonosz służy nam nie tylko w trakcie siedzenia z nogą wdzięcznie założoną na nogę, ale również przy sięganiu na wyższą półkę regału, podbieganiu do autobusu czy podnoszeniu długopisu z podłogi. Podskocz kilka razy energicznie i sprawdź, co się dzieje z biustem i biustonoszem. Schyl się, wzrusz kilka razy ramionami, podnieś i opuść ręce. Jeśli po tych wszystkich ćwiczeniach fizycznych biustonosz jest całkiem gdzie indziej, niż był na początku – to znaczy, że nie jesteście ze sobą kompatybilni.
Po trzecie: Kobieto, nie spiesz się!
Co nam grozi, jeśli pochopnie kupimy egzemplarz niezgodny z parametrami naszego ciała? To, że wkrótce na zawsze zamieszka w szufladzie i będzie niefortunną pamiątką naszej lekkomyślności, a dobitniej mówiąc, głupoty i wyrzuconych pieniędzy. Więc nie poddawajmy się urokom pierwszej lepszej seksownej szmatki, zarezerwujmy sobie więcej czasu na decyzję. Posiedźmy dłużej w przymierzalni, a w przypadku zakupów zdalnych – pochodźmy w nowym nabytku nawet przez kilka godzin, nie obrywając metki. Oczywiście pamiętajmy o tym, że zwracany biustonosz musi być w nienagannym stanie i czystości, więc żadnych sportów ekstremalnych!
Podsumowując: może się okazać, że w wyniku tych wszystkich eksperymentów Twoje stare (albo młode), dobre 85DD czy niedoszacowane E tajemniczym sposobem zamieniło się w 75G. Hurra! Jesteś nowym człowiekiem: Biuściastą. Przed Tobą życie pełne emocji i wyzwań, z których jednym z najczęściej podejmowanych będzie: Kup Pasujący i Ładny Stanik bez popadania w ciężką nerwicę i kompleksy. Będziesz teraz wydawać więcej pieniędzy na bieliznę marek, o których nie słyszała Twoja matka, przyjaciółka ni sąsiadka, w rozmiarach, o których istnieniu nie mają pojęcia sprzedawczynie w osiedlowym bieliźniaku ani kumple Twojego faceta. Zaczniesz bywać na paru nowych forach internetowych. A przede wszystkim: Twój biust spod pach przeniesie się do przodu i uniesie się dumnie do góry, a Ty przestaniesz nerwowo upychać go w miskach i ściągać zapięcie stanika spod karku. Przekonasz się, że mimo wszystko: warto było!
11 komentarzy
besame.mucho
Super opis :). Takich notek to chyba nigdy nie za dużo – zwłaszcza jak blog dumnie wisi na stronie głównej i jest nadzieja, że czyjemuś biustowi pomoże 🙂
1 marca 2007 at 10:07brzuchalek
:))) Jeszcze kilka takich kawałków i zacznę sobie ukradkiem miseczki wypychać, żeby tego G się dochrapać!
1 marca 2007 at 10:08anna-pia
Kasica, świetny tekst. Myślę, że nawet powtórzenie tego tematu w jakimś zakresie co jakiś czas nie zaszkodzi 🙂
1 marca 2007 at 13:01nauma
Pokażę ten tekst żonie; wielokrotnie asystując przy zakupach bieliźnianych nie wpadliśmy na tak oczywiste pomysły 🙁
1 marca 2007 at 13:11butters77
Dobrego nigdy za wiele:)
1 marca 2007 at 14:01Świetny tekst, Kasico!
kasica_k
Wow, zarozowilam sie z dumy niczym stanik w kolorze blush 😉
Dziewczyny, gdybyscie mialy jakies uwagi, w sensie, ze czegos waznego zabraklo, to komentujcie.
A wszystkich zagladajacych, ktorzy nie sa starymi wyjadaczkami z Lobby i chcieliby o cos zapytac albo sie poradzic, zapraszam na Lobby albo tu 🙂
brzuchalek, nawet z C bedziesz Biusciasta 😉 To jest stan umyslu, tak naprawde 😉
1 marca 2007 at 15:06molowiak
przyłączę sie i ja do peanów 😛 piękny tekst Kasico
2 marca 2007 at 00:43brzuchalek
Oj, zgadza się Kasico 🙂 Najbardziej biuściastą to ja mam duszę 🙂
2 marca 2007 at 11:46kasica_k
Hihi, sa dusze rogate, są i biuściaste 😀
2 marca 2007 at 15:30buszel
Piękny tekst! Uśmiałam się:) Zwłaszcza z tym że zaczniesz wydawać więcej pieniędzy na biustonosze marki o której nikt nie słyszał, i ten rozmiar o którym nikomu sie nie śniło…
17 listopada 2008 at 18:57kasica_k
O, dziękuję za odświeżenie starej notki 🙂 Swoją drogą, łezka się w oku kręci, Stanikomania niedługo skończy dwa latka 🙂 (a niebywałych rozmiarów i niesłychanych marek coraz więcej…)
17 listopada 2008 at 19:02