Jeśli ktokolwiek się spodziewał, że dwa Salony Bielizny w roku zapewnią mniejsze tłumy na imprezie, był w błędzie 🙂 Nie znam co prawda liczb, ale Salon Bielizny 1 października roił się od bieliźnianych pasjonatek i pasjonatów nie mniej niż edycja wiosenna (która odbyła się w marcu). Frekwencja była duża także wśród wystawców – co prawda nie wszyscy obecni na wiosnę się pojawili (nie było np. marki Le Vernis), powróciła za to Nessa, Lupoline i Ewa Bien i były to szalenie interesujące powroty. I przez to oczywiście znowu cierpiałam na permanentny niedobór czasu 😉
Na stoiskach panowało znowu pomieszanie kolekcji jesiennej i wiosennej, co trochę utrudniało wyłowienie nowych tendencji i pomysłów, choć z drugiej strony – było okazją do porównań. Byłoby też wygodniej, gdyby firmy wcześniej nadążały z przygotowaniem katalogów na następny sezon (a może warto byłoby targi organizować później, tak by wszyscy zdążyli?). Dialog „Czy jest już wiosenny katalog?” „Nie, ale już zaraz robimy sesję…” powtarzał się dość często 🙂
W kolekcjach naszych firm wciąż dzieje się sporo i fajnie, tym razem jednak trochę mniej zaciekawiły mnie wzory na materiałach, a bardziej – nowe pomysły i rozwiązania konstrukcyjne. Chyba trochę dlatego, że wzornictwo na nadchodzącą wiosnę to jeden wielki powrót do najbardziej tradycyjnego wzoru w damskiej modzie: kwiatów. Przez to kolekcje prezentowały się ciut zachowawczo. To jednak już nie piżamowe rzuciki, lecz wyraziste wzory, jakby prosto z kwitnącego ogrodu czy dzikiej łąki, albo z efektownych porcelanowych serwisów, czy dzieł grafików. Monopol flory z rzadka tylko przełamywały desenie pochodzenia zwierzęcego, typu pióra, skóra węża, czy malarskie abstrakcje.
Ta wszechobecna bujna roślinność i okazjonalna fauna zainspirowała twórców pokazu, który tym razem miał tytuł „Tajemiczy ogród”. Na wybiegu pląsały rusałki, fruwały motyle i ptaki (niektóre dość drapieżne). Niech jednak nie zwodzi nas to kwieciste rozmarzenie – leśne nimfy są świadome swojej mocy 🙂 Flower Power.
Jako że za pastelową, typowo wiosenną kolorystyką niezbyt przepadam – mniej przeżyłam zachwytów wzorem i kolorem, za to cieszę się, że firmy dalej eksperymentują z krojami i nie rezygnują z szerokich zakresów rozmiarów.
Wodne rusałki
Turkus, masa turkusu! Kolory wody i niezapominajek, morskie fale, błękitne laguny – ta kolorystyka rzuciła mi się w oczy najbardziej. Najwięcej wody znalazłam w kolekcji marki Gaia, ale turkusy panoszyły się także u Avy, Nessy, Kris Line. Często towarzyszyły im fuksje, cyklameny czy jagodowe fiolety.
Ava – coś jak lilie na błękitnej tafli wody, choć gatunek to chyba inny 🙂 Trochę folkowo, trochę staroświecko. Ma być też, na szczęście, wersja miękka tego cuda. Jestem na TAK!
Kris Line – miękki half-cup o rzadko spotykanej w tego typu krojach szerokiej rozmiarówce, sięgającej miseczki I w obwodzie 70, a H – w 80, co pozwoli mi go nareszcie wypróbować! 🙂
Gaia – ten wzór ma również wersję miękką z połyskującego satynowego simplexu.
Gorsenia – przedstawicielka frakcji miętowej 🙂 Zwróćcie uwagę na opalizujący żuczkowato koralik na mostku.
Gorteks – mięta i angielskie róże, całkiem urokliwy zestaw.
Gorsenia – nadruk to rzadkość w kolekcjach tej marki. Pewnie jednak trudno było oprzeć się ogródkowym trendom 🙂
Leśne jagody
Jagodowe fiolety i wiśniowe czerwienie, a z kwiatów – cyklameny i wrzosy kwitły i owocowały na potęgę. W sumie, wystarczy wziąć turkusowo-jagodowy duet, do tego może szczyptę jaśniejszego różu i seledynu – i już mamy całą wiosnę 2018. No, może prawie całą 😉
Gorsenia – koronkowy miękki model typu high-apex
Gaia – soczyste jeżyny 🙂
Poniżej jakby powrót do pomysłów Gai na jesień, o których tak się rozpisywałam przy okazji wiosennego Salonu. Niestety, ku mojej rozpaczy, te najbardziej oryginalne desenie nie weszły ostatecznie do oferty. Tym razem firma zarzekała się, że na wieszakach wiszą wyłącznie pewniaki. No cóż, zobaczymy – uwierzymy 😉
Gaia – niesamowite ametysty. Niekwiatki!
A oto Naturana – do tej pory ignorowałam tę markę ze względu na konserwatywny zakres rozmiarów – ale, jak widzimy, i ją dotknął wzrost objętości misek 🙂 Obwody za to dopiero od 70.
Naturana – dojrzałe czereśnie. Model półusztywniany do miseczki H.
Wrzosowa Gorsenia. Zawieszka na mostku błyszczała prawie jak Swarovski.
Wracamy do kwiatów – Ava 🙂
I kwiaty haftowane – Kris Line. Tam różowy na niebieskim, tu – niebieski na różowym. Konsekwentnie.
Korale
Czerwień to teraz trend, nomen omen, gorący. Sporo kolekcji przyprawiono cieplejszymi odcieniami czerwono-koralowo-pomarańczowymi, przez co sprawiały wrażenie ogrzanych letnim słońcem.
Gama kolorystyczna kolekcji Gorteksu. Widać wiosenne zielenie i ciepłe czerwienie. Szkoda, że prawie cała kolekcja tej marki jest usztywniana, choć miłośniczki sztywnych konstrukcji pewnie się cieszą.
Niekiedy była to czysta czerwień, jak w tym modelu Samanty, w którym się zakochałam (znanym jako czerwony mak z Makowa Podhalańskiego 😉 ). Ma wyjątkowo piękny odcień, nie za ciepły, ale wciąż hot! 😉
Samanta – czerwona Verbena. Tym wzorem będą mogły się cieszyć także miłośniczki Samantowych push-upów.
Ocieplona śliwka od Ewy Bien – model, wbrew pozorom, z kolekcji wiosennej. Jesienią pojawi się podobny z czarnym tłem i nieco innym wzorem.
Rubin od Nessy na biuście pewnej utalentowanej osoby z bra-branży 🙂
Kolejna czerwona Nessa – szykowana na wiosnę!
Mocnym koralem przyprawiona Gaia – ten model będzie dostępny w wersji rozmiarów maxi.
Neony w odwrocie
Neonów było w tym razem mniej niż w poprzednich sezonach, ale, jak widać, nie zapomniano o nich do końca!
Koralem w odmianie neonowej świeci longlajn Avy z usztywnianą miseczką (uwaga: odcień na zdjęciu może nie do końca odpowiadać rzeczywistemu!)
I teraz model, który przyciągał chyba wszystkie spojrzenia – neonowe różowo-koralowe ombre szykowane na wiosnę przez Kingę. Soczyste, intensywne, seksowne, z pionowym cięciem miski. Niestety, nie dla wszystkich! 🙁 Zakres rozmiarowy tego modelu ma być taki sam, jak beżowo-czarnej Beauty II z teraźniejszej kolekcji, który zresztą wisiał obok grzecznie na wieszaku: 65 D-J, 70 C-I, 75 B-H, 80 B-G, 85 B-F, 90 B-E, 95 B-D. Znaczy to dla mnie jedno: nie załapię się, buuu.
Nie dla mnie Kingowy ombrzak! 🙁
A propos ombre – kolorystyczne przejścia są nadal modne, jak dowiedziałam się na prelekcji o trendach. Tu i ówdzie widać je w kolekcjach, na przykład w wyżej wspomnianym turkusowo-tęczowym modelu Nessy, albo niżej w wężowej Gai.
Ptaszarnia
Wzory pierzaste i ptasie to kontynuacja trendu z bieżącego sezonu – pamiętacie piórka u Gai i Avy? Wiosną powrócą, choć będzie ich nieco mniej.
Gaia: piórka, turkus i fiolet w jednym
Gorteks – żurawie wśród chryzantem. Powiało Dalekim Wschodem.
Kolejny Gorteks – abstrakcja to, czy pióra? Możemy chyba założyć, że pierzasta abstrakcja 🙂
Z innych zwierzątek – znikła panterka, ale wypatrzyłam gady 🙂
Gaia – wodny wąż, a może zupełnie inny zwierz lub minerał, zmiksowany z pastelową tęczą
A oto Dama Kier – ta marka ostatnio zyskała moją uwagę. Jest mój rozmiar, choć tylko w półusztywnianych modelach – i nawet fajnie leży 🙂 Niektóre semisofty wyglądają całkiem ciekawie (poklikajcie w galerię z początku notki). Rozmiarówka: 65 F-J, 70 D-J, 75 C-J, 80 C-I, 85 C-H, 90 C-F, 95 C-F.
Dama Kier – wąż bez wątpienia, ale to jeszcze propozycja na jesień. Jest w tym wzorze srebrna nitka!
Młoda zieleń
Wracając znów do flory – tu i ówdzie dostrzegało się kolor młodych listków, co zawsze cieszy mnie – miłośniczkę zieleni w bieliźnie 🙂
Gorteks – ten model nazwałabym „cykoria” 🙂
Kris Line – zieleń kiełkuje też na ciemnym tle
A oto mój największy zachwyt kolorystyczny i największa porażka fotograficzna w jednym. Tej zielonej ślicznocie od Ewy Bien udało się wyleźć mi z ostrości na wszystkich zdjęciach! Buuuu 🙁
Zielona Ewa Bien. MUST HAVE. Zwłaszcza, że – fanfary – będzie w moim rozmiarze w konstrukcji B103.
Beże z pazurem
Jak to w sezonie wiosenno-letnim, nudziaków zabraknąć nie może. Oczywiście na targach roiło się od nich wszędzie, jako że to kolor bazowy, pełno było też bladego różu. Moją uwagę zwróciło jednak wlewanie się beżu w trend seksowny. To już nie są nudziaki z babcinej szuflady, a mgiełki – niewidki eksponujące ciało. Choć, rzecz jasna, tych bardziej klasycznych też było pod dostatkiem.
Longlajn, czyli półgorset, od Avy. Zwróćcie uwagę na pionowe cięcia miseczek. Rozmiary: 65 E-J, 70 D-I, 75 C-I, 80 B-H, 85 B-G, 90 B-F, 95 B-E,100 B-D!
Subtelny nudziak od Gorsenii. Podoba mi się ta mgiełka z koronką. Ciekawa jestem, czy w moim rozmiarze będzie równie przejrzysty.
A oto najciekawszy – z mojego punktu widzenia – beżak całych targów, czyli miękka Kinga w konstrukcji 800 – z pionowym cięciem, ta sama, nad której brakiem w moim rozmiarze ubolewałam w opisie kolekcji jesiennej. Zapewniono mnie, że 80H będzie. Trzymam za słowo 😉 Choć szkoda oczywiście, że nie w kolorze:
Beżak 800 od Kingi
Ewa Bien – karmel i pistacje 🙂
Samanta – beżowa strojnisia z lawendą i różowym złotem
Superefektowny zestaw beżu z czernią by Ewa Bien. Ten sam model w katalogu jesiennym występuje w zestawieniu z burgundem (model Basileja).
Ava – odcienie szarości na beżu.
Rozety
Cieszyło mnie wszystko, co przełamywało wszechobecną ogródkowość, choć tym wzorom trudno odmówić związku z florą 🙂 Rozeta to taki geokwiatek.
Slajd z prelekcji, która odbyła się podczas targów. Takie motywy, kojarzące się z architekturą, obrazem z kalejdoskopu czy efektem zabawy spirografem, to jeden z trendów sezonu.
Propozycja Gai – rozety na turkusowej satynie (wersja błysk) 🙂
Nessa – rozety na szaro
Kwiatki, po prostu kwiatki
W tym czy innym trendzie barwnym czy stylistycznym – było ich pełno, dorzucę więc jeszcze trochę 🙂
Kinga – łąka w słowiańskim klimacie (i piękna czerwień!)
Samanta – różany ogródek
Kinga – skojarzenia zdecydowanie ceramiczne
Lupoline – wintydżowo, podoba mi się zestawienie nadruku z haftem.
Gorteks – rusałka w pastelach
Konrad – to model z kolekcji jesiennej, pięknie wpisujący się w trend kwiatowych folkowych hafcików na wszystkim 🙂 Niestety wersji miękkiej brak.
Kuszenie
Co prawda zabrakło tym razem marki Agent Provocateur, jednak rolę najbardziej erotycznej marki Salonu przyjęła na siebie z powodzeniem brytyjska Bluebella. Marka ta znalazła się w dystrybucji tej samej firmy, od której mamy w Polsce produkty Panache (So Chic). Nawiasem mówiąc, Panache była także obecna na targach z całą kolekcją wiosenną, którą już częściowo znacie z moich wrzutek (pokażę Wam ją, mam nadzieję, ze szczegółami później).
Bluebellę podziwiam raczej z daleka, albowiem do jej produktów (w moim rozmiarze jest ich bardzo niewiele – w linii More by Bluebella) jestem na razie lekko rozczarowana (recenzja tu). Kibicuję mimo wszystko, bo wzornictwo jest piękne, seksowne i gustowne.
Bluebella, która podziwiam z daleka 😉 Najpiękniej oczywiście wygląda na ciele. Szczupłym i małobiuściastym, bo na inne nie pasuje…
Szczęśliwie nie jedna Bluebella obstawiała erotyczny segment – właściwie w większości firm znalazły się koronkowe zwiewności, zmysłowe oploty w stylu bondydż, paseczki w dekoltach, zwiewne body, bralety i bra-topy. Bieda, że przeważnie tylko w rozmiarach dla drobnej części populacji. Dlatego większość tych cudów nie załapała się w mój obiektyw.
Trend kusidlany skłonił jednak kilka firm do konstrukcyjnych poszukiwań także i w segmencie większych rozmiarów. Na wejściu oczarowały mnie kolejne paseczkowce od Gorsenii.
Czerwony i czarny – zapowiadają się podobno w porządnym zakresie rozmiarów. Zobaczymy 🙂 Kryształki cieszą moją wewnętrzną srokę. Te czerwone opalizują i przypominają mi naszyjnik przyjaciółki mojej babci z Jablonexu (jest to pozytywne skojarzenie) 😉
A to już pomysł Lupoline – półprzejrzysty czarny biustonosz obleczony elastycznym tiulem. Wystąpić ma także w bieli i beżu oraz – uwaga – wejść do kolekcji bazowej! Jego rozmiary (wersja BIG – w mniejszych zakresach dostępny w innych krojach): 65 G-M, 70 F-L, 75 E-K, 80 D-K, 85 C-I, 90 C-H, 95 C-G, 100 C-F.
Lupoline – staniko-top
A tak prezentował się nabiustnie – na prezentacji brafittingowej firmy Dobra Kreacja. Z ustnych relacji wiem, że wierzchnia warstwa dodatkowo wzmacnia zebranie biustu. Podoba mi się ta koncepcja – chętnie wypróbuję.
Plus size
Większe rozmiary – nie tylko biustu, ale i reszty ciała – są pomału coraz lepiej reprezentowane na targach, choć wciąż daleko nam do ideału. Jak dotąd na Salonie pojawiła się tylko jedna marka skierowana przede wszystkim do tej grupy – Sculptresse by Panache. Plus sajzki muszą więc szukać oferty dla siebie w markach, nazwijmy to, regularnych. I podczas gdy wiele firm produkuje już duże biustonosze – wciąż trudno znaleźć odpowiednio dużą dolną połowę kompletu! Gdzie duże, naprawdę duże majtki? Brakuje też ciekawej bielizny nocnej czy propozycji erotycznych dla większych rozmiarów.
Model Estel marki Scupltresse prezentowany przez fantastyczną modelkę plus size. Miseczki chyba trochę za małe, ale to tylko targowa próbka – sam model ma dużo większy zakres rozmiarów 🙂
Od lat miałam nadzieję, że w Polsce powstanie wreszcie licząca się blogosfera plus size i ruch konsumentek pobudzi rynek do rozwoju, tak samo, jak to było w przypadku biuściastych i brafittingu. I oto moje marzenie zaczyna się spełniać 🙂 Na targi zawitała blogerka plus size – i to od razu znakomita, czyli Ula – autorka bloga Galanta Lala. Zajrzyjcie koniecznie na jej blog! Nawet jeśli nie jesteście plus sajz, ale nieobce są wam takie kwestie, jak ciałopozytywność, brakuje wam pokazywania większej różnorodności ciał w mediach, lubicie walczyć z przeróżnymi stereotypami – wbijajcie do Lali! 🙂 W przeddzień targów spotkałyśmy się i odkryłyśmy masę wspólnych tematów. Dowiedziałam się, że polskie plus sajzki w większości nie znają nawet tej skromnej bieliźnianej oferty, która już jest do nich kierowana. Czas to zmienić! W konsumentkach siła, proszę Pań!
Galanta Lala – odwiedziny na stoisku Lupoline. „Proszę nie odwracać mi tu uwagi stanikami, poproszę duże majtki!” 🙂
Na pokazie zobaczyłyśmy też dwie modelki plus size z prawdziwego zdarzenia: Joannę Cesarz i Wiktorię Kulę (co wiem dzięki Galantej Lali :-)). Biorą one udział w programie Supermodelka Plus Size.
Bezfiszbinowce
Trend na brak drutu trwa. Dzięki zorganizowaniu w trakcie targów tak zwanej Brafittingowej Przymierzalni miałam okazję przymierzyć nowego bezfiszbinowca Kris Line imieniem Afrodyta. Byłam pozytywnie zaskoczona tym, jak poradził sobie z moim biustem – solidnie go zebrał i dobrze podniósł.
Afrodyta od Krisa. Tu ma ją na sobie modelka (Klaudia), mój biust w niej znajdziecie na insta 😉
Bezfiszbinowca oferuje także m.in. Gaia – zarówno w bazie, jak i w wiosennej wersji sezonowej.
Bezfiszbinowiec Gai. Satynowy simplex w pastelowe akwarelki ukonkretnione czarnym konturem.
Ava też chyba szykuje coś bezprzewodowego, jednak tu nie mogę zdradzić szczegółów – tajemnica handlowa 🙂
Sport
Nareszcie przymierzyłam sportowy model Kris Line! Powiem jednak szczerze: jestem rozczarowana. Za duży poziom baunsu – moim zdaniem winne są zbyt elastyczne ramiączka.
Sportowiec Kris Line na biustach modelek. Prezentuje się świetnie, ale u mnie za słabo trzyma.
Pozytywnie zdziwiła mnie natomiast Anita. Ten model też udało mi się przymierzyć – ku memu zaskoczeniu, zmieściłam się w rozmiarówce – gorzej, że nie pamiętam, jaki to był rozmiar. Chyba 85G… Na zdjęciach na większych piersiach wygląda nieszczególnie – biust prezentuje się nieco obwiśle i nie jest zebrany. Test skokowy za to wypadł doskonale! A i kolor ładny, plus półprzejrzysta siatka, która i wygląda fajnie, i musi być przewiewna.
Sportowce Anity. Przymierzałam ten różowy model.
Miałam też okazję, by przymierzyć sportowca Sculptresse. Jest OK, ale chyba pozostanę przy Panache Sport. Jakoś lepiej mnie trzyma swoimi sztywnymi miskami. Ten jest miękki.
Model sportowy marki Sculptresse – nieusztywniany, w rozmiarach do 105 pod biustem.
Nowe konstrukcje, nowe rozmiary 🙂
Oprócz pomysłów wokół trendu underwear as outerwear czy wątków erotycznych, polskie firmy rozwijają się konstrukcyjnie. Nowy krój stanika, side-support, zaprezentowała Nessa. Model według mego skromnego biustu zapowiada się świetnie, a rozmiarówka jak zwykle imponuje (65 E-S, 70 D-R, 75 C-P, 80 B-O, 85 B-N, 90 B-M, 95 B-L, 100 B-K).
Ava szaleje z półgorsetami – oprócz usztywnianego proponuje też miękki z pionowym cięciem, a także longowe wersje push-upów. W aktualnym – jesiennym – sezonie oferuje seksownego longlajna w kroju trójdzielnym oraz usztywnianego z paseczkiem:
W jesiennej kolekcji Ava proponuje także usztywnianego plandża, również w seksownej czerni:
Ava – model usztywniany typu plunge
Jak już widziałyście wyżej – kroje z pionowym cięciem, zwane przez nas halfami, dla dużych rozmiarów zagospodarował Kris Line – stało się to już podobno przed kilkoma sezonami, tym bardziej muszę wypróbować je czym prędzej 🙂
Jednym z najmilszych zaskoczeń Salonu była dla mnie Ewa Bien. Kilka Salonów temu odbyłam z przedstawicielkami firmy rozmowę, w której mocno domagałam się kolorowych modeli w większych rozmiarach – przynajmniej takich, jak mój. Nie wiem, czy to moje prośby zostały wysłuchane, czy też było więcej nacisków – dość, że rośnie liczba modeli dostępnych w kroju B103. W aktualnym jesiennym katalogu ma on zakres: 65 F-M, 70 E-L, 75 D-K, 80 C-J, 85 B-I, 90 B-H, 95 B-G i dostępne w nim mają być m.in. takie cuda:
To nie wszystkie B-stotrójki – te już dostępne z jesiennej kolekcji znajdziecie tutaj 🙂
Podsumowanie
To jeszcze nie wszystko 😉 Zamierzam osobno pokazać Wam jeszcze film z pokazu oraz rzucić kilka słów o prelekcjach – o tym będzie kolejna notka.
Salon i tym razem mnie nie rozczarował, choć pewien niedosyt jest chyba zawsze nieunikniony. Po pierwsze, chętnie skonsumowałabym więcej salonowych atrakcji (prelekcje, warsztaty), ale czasu było za mało. Brakowało mi go również na spokojne pogadanie z innymi blogerkami, które zjawiły się na targach. Organizatorki coraz mocniej zabiegają o obecność imprezy w blogosferze i social mediach, o czym świadczy zaproszenie Galantej Lali ze sfery plus size, a z bieliźnianej – Misek Dwóch (które tym razem wspólnie ze mną matronowały imprezie), Blue Bralette i Brafiterki. Może były też inne blogerki, o których nie wiem – dajcie znać! 🙂
Fajnie byłoby też móc dłużej pogawędzić przy stoiskach (tu szczególnie pozdrawiam Samantę, u której przesiedziałam najdłużej, a także Gaię, Ewę Bien, Avę, Nessę, Gorsenię, Nipplex… – w firmach tych pracują świetni, otwarci ludzie, z którymi doskonale się rozmawia i którym jestem wdzięczna za poświęcony mi czas).
Dziewczyny z Samanty 🙂 Zerknijcie na dekolty! 😉 Tak, te czarne ozdoby pochodzą z kolekcji marki.
Firmy wydają się również coraz życzliwiej zainteresowane kontaktami z bieliźnianym lobby konsumenckim 🙂 Cieszę się, że kończy się epoka, w której trendy na rynku kształtowały hurtownie oraz ludzie o konserwatywnych gustach. Z całym szacunkiem dla hurtowników – bez kontaktu z klientem końcowym (jak ja nie lubię tego terminu, ale lepszego nie znam 🙂 ) producent ma znacznie mniejszy wgląd w jego rzeczywiste potrzeby. A nasze bieliźniane szuflady dość już mają „pewniaków” w bazowych kolorach, takich, które sprzedaje się najłatwiej i z najmniejszym ryzykiem. Jesteśmy indywidualistkami i estetkami. Chcemy bielizny ciekawej, innowacyjnej, co sezon innej, podążającej za trendami we wszystkich dziedzinach życia. Wygodnej, szanującej wymiary, kształty i potrzeby naszych ciał, dostarczającej przyjemnych wrażeń wszystkim naszym zmysłom. I taka właśnie bielizna pojawia się już na Salonie w dużych ilościach. Mam nadzieję, że tendencja się utrzyma i że niebawem kobiety we WSZYSTKICH rozmiarach będą mogły zasmakować najciekawszych trendów i pomysłów wzorniczych. A ja będę wracać z tej imprezy coraz bardziej naładowana wrażeniami i pozytywną bieliźnianą energią 🙂
A tu jeszcze raz: galeria wszystkich, ale to wszystkich zdjęć! 🙂
A Wam co najbardziej się podobało na Salonach? 🙂
11 komentarzy
felisdomestica
Przepiękne są niektóre. I fantastyczne kształty nadają. Wygląda na to, że teraz firmy brytyjskie będą się uczyć od polskich :-). I cieszą mnie bezfiszbinowce – nareszcie będzie w czym w ogródku popracować.
5 października 2017 at 16:45kasica_k
@felisdomestica – mnie też cieszą 🙂 Chciałabym trochę poeksperymentować z brakiem drutu. Tak się zastanawiam, czy przypadkiem bezfiszbinowce nie były przez lata traktowane po macoszemu jeśli chodzi o rozwój konstrukcji. Bo chyba jest tu wbrew pozorom wiele możliwości i bezfiszbinowiec nie musi być niekształtnym workiem na piersi. A może coś zamiast tradycyjnego drutu, np. jakieś bardziej elastyczne usztywnienia? Tak, by zapewnić jakieś kształtowanie bez punktowego nacisku na ciało. Ciekawe, jakie będą staniki przyszłości.
A firmy brytyjskie już mają się czego uczyć od polskich – większej różnorodności fiszbin chociażby 😉
5 października 2017 at 18:19felisdomestica
Już nie mówiąc o tym, że bezfiszbinowce mogłyby być przynajmniej kolorowe. No ale może rynek narzuca takie a nie inne wybory producentów…
5 października 2017 at 18:57kasica_k
@felisdomestica Myślę, że będą i kolorowe, nawet już się zaczynają. Jest tam w notce taka kwiatkowata Gaia bez drutu 🙂
5 października 2017 at 23:36takismiesznypan
Każda znajdzie coś dla siebie prawda ? 😀
6 października 2017 at 14:38juliak38
o nie, chyba muszę zakopać gdzieś kartę płatniczą i szybko zapomnieć gdzie ją zakopałam! Wspaniała ta fotorelacja i relacja pisemna też 🙂
mam pytanie, czy Kinga trzyma rozmiary? I kiedy będzie ta niesamowita zielona EB?
6 października 2017 at 19:46kasica_k
@juliak38, dzięki 🙂
Kinga u mnie jak dotąd dość konsekwentnie się zachowuje rozmiarowo. Mam już 3 sztuki w 80H, a właściwie to nawet 4, wszystkie pasują – oczywiście są różnice, typu tu trochę ciaśniej, tam trochę luźniej, ale mieszczą się w przeciętnej.
Nie wiem, kiedy dokładnie będzie ta zielona – na pewno w kolekcji wiosennej, a nazywa się Latonia 🙂 (więc może latem 😉 )
6 października 2017 at 19:54szarlatanszmatan
Ombrzak wygrywa.
8 października 2017 at 18:33kasica_k
@szarlatanszmatan, u mnie też by wygrał, gdyby nie rozmiarówka 😉 Ale z urody był gwiazdą bezsprzecznie.
8 października 2017 at 21:48szarlatanszmatan
@ kasica_k, pocieszę Cię, że wprawdzie mój biust się załapuje, ale portfel już nie:P.
9 października 2017 at 19:45Brafinette
Och, było bosko! W porównaniu z ziejącymi nudą imprezami w Niemczech, to był czad! Tylko miejsca i czasu za mało, za mało!!! Tu są duże stoiska i mało ludzi, a w Łodzi na odwrót. Do niektórych stoisk trudno się było w ogóle dopchać.
Byle tylko firmy trzymały jakość i kurs na konsumenta.
No i gastronomicznie możnaby jednak może poszukać innych rozwiązań, bo przy tylu osobach nie bardzo było gdzie usiąść, a zjeść też trzymając na kolanach styropianowy pojemnik… a tak by się chciało z tym i owym pogadać. No, przynajmniej uścisnęłam dłoń Stanikomanii <3
Ale tak w ogóle – super! Przygotowuję swoją relację po niemiecku, bo koleżanki mnie już zasypały mailami: Jak było i co nowego…
10 października 2017 at 10:08Cieszę się, że pojechałam!