W przyszłym roku czekają nas w biuściastym świecie dwa wydarzenia, których trudno ze sobą nie skojarzyć, oba bowiem wiążą się ze znikaniem… Otóż w najbliższym sezonie wiosennym znikną ze sceny dwie zasłużone marki, kojarzone z luksusem dla D-plusów: Fauve i Masquerade. Tak tak – nadchodzące kolekcje jesienno-zimowe będą już ostatnimi w ich karierze!
Moją pierwszą reakcją na obie wieści było zaskoczenie, niepokój i oczywiście żal za markami i konstrukcjami, które ceniłam. Nie będzie jednak aż tak tragicznie – oba „zniknięcia” nie oznaczają likwidacji wszystkich modeli tudzież osierocenia ich grup docelowych – przynajmniej w zamyśle autorów tych posunięć…
Klientki Fauve, zgodnie z moimi wcześniejszymi przeczuciami, zamierza przejąć Fantasie, w której to marce znajdzie się kilka modeli dziedziczących styl i konstrukcje po Fauve (o tym oczywiście napiszę oddzielnie). Masquerade zaś tak naprawdę nie znika – jej miłośniczki uspokajane są stwierdzeniem, że zmienia jedynie nazwę – choć w gruncie rzeczy, jak się za chwilę przekonamy, nowa marka Panache Black nie ma w sobie zbyt wiele z charakteru dawnych Maskaradek.
O co w tym wszystkim chodzi? Zapewne o spadki sprzedaży, pytanie jednak: co było ich przyczyną? Czy mniejsza zasobność naszych portfeli, czy jednak fakt, że w obu markach czuło się od pewnego czasu stagnację? Powiedzcie z ręką na sercu: kiedy ostatnio miałyście jakiegoś musisztomiecia z Masquerade? Ile jest ich teraz, a ile było np. w 2011 roku? Osobiście uważam, że przyczyny słabnącego powodzenia Maskaradek w naszym kraju to: niedopracowane konstrukcje (z jednej strony tworzenie nowych wersji, gorszych od starych – jak nowa Antoinette z dziwnie układającą się krawędzią – z drugiej brak inwestowania w udane pomysły, jak Orla), oraz niepraktyczne i mało komfortowe materiały – chodzi mi przede wszystkim o niepracujące dzianiny tyłów. Do tego oczywiście wysokie ceny. A wzornictwo? No cóż, mimo nadziei na ożywienie, wzbudzonych przez projekt kolekcji na z powrotem jakby oklapło…
Kolekcja nowej marki, Panache Black, ma w założeniu wzmocnić istniejącą już markę Panache i stworzyć jej dopełnienie w postaci bardziej luksusowych, supereleganckich i oczywiście droższych modeli. Black – czerń kojarzy się z elegancją. Szkoda tylko, że czerń i inne podstawowe kolory zdominowały tę kolekcję całkowicie i że mamy do czynienia prawie wyłącznie z elegancką bazówką (ciekawe – w jednych markach bazy brakuje, inne mają jej nadmiar :). Dlatego zostawiłam ją na sam koniec zapowiedzi marek z rodziny Panache – po prostu wydaje mi się najmniej interesująca ze wszystkiego, co firma ta zamierza nam zaproponować wiosną 2015 roku.
Śliwkowa Loire
Była już śliwkowa Angie, śliwkowy Ardour, czas na Loire. Śliwka kolor piękny, ale już chyba nie dało się wymyślić niczego bardziej przewidywalnego 😉 Śliwka to w ostanich kolekcjach Masquerade była jazda obowiązkowa. I to jedyny zdecydowany nie-bazowy kolor w kolekcji Panache Black, a nazwano go potion, czyli udajemy, że to wcale nie powtórka z plum 😉
Loire to usztywniana trzyczęściowa balkonetka z dodatkowym pro-zbierającym panelem (slingiem) naszytym zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz miseczek. Jak się będzie układała – tego mamy szansę dowiedzieć się jesienią, gdy ma wejść jej pierwsza, szara wersja, choć prawdę mówiąc nie mam pewności, czy rzeczywiście się pojawi – na stronie firmowej jeszcze jej nie ma. Prawdę mówiąc, mimo miłości do śliwki, tamta szarość teraz wydaje mi się znacznie ciekawsza… Satynowe tyły podszyte są siateczką (może dzięki temu pracują lepiej).
Rozmiary Loire to: 28-38 D-G.
Zjawisko: Eclipse
Mimo nazwy (zaćmienie), kolor tej nowości należy do jaśniejszej połowy kolekcji. Eclipse to ciekawe zjawisko – o ile wzorniczo prezentuje się całkiem trendy (modne ostatnio połączenie gładkiego, pastelowego koloru z czarnym wykończeniem), o tyle konstrukcyjnie opiera się na… wysłużonym Tango. I pewnie dlatego ma sensacyjną w porównaniu z dawnym Masquerade rozmiarówkę: 28-40 D-K, 42 D-J, 44 DD-FF. I o ile z całego serca popieram szerokie zakresy rozmiarowe – w końcu nosicielki miseczek J czy K, czy obwodów 40-44, też powinny mieć dostęp do luksusowej bielizny – o tyle mam chęć zapytać: come on, kto jeszcze kupuje Tango? Naprawdę nie znudziła nam sie jeszcze ta konstrukcja? Czy Panache Black zamierza przejmować konstrukcje z Panache i tworzyć ich lukśniejsze wersje (jak Tango Luxe?). Niezbyt interesująco to brzmi.
Pomijając kwestię konstrukcji, Eclipse jest bardzo urodziwa, na mostku mamy aksamitną kokardkę z pięknie połyskującą ozdobą, bardzo ciekawe są także zdobione plisowaniem ramiączka. Mogłaby być gwiazdą tej kolekcji.
Czarna pantera – Odette
Na Eclipse kończą się modele miękkie – przechodzimy chwilowo do królestwa wytłoczek. Odette to wysoki plandż o takim samym kroju modelowanych termicznie miseczek, jak w modelu Ardour, czyli serduszkowaty układ dekoltu i obniżony, ale niezbyt niski mostek. Lubię panterki i fajnie, że zadomawiają się także tutaj. Ta jest całkiem ciekawa, bo wyrazistość cętek nie pozostaje tu jednolita na całej powierzchni miseczek, lecz zwiększa się ku dołowi, co tworzy fajną trójwymiarowość. Wzór jest jakby napylony na miseczki, w każdym razie czuje się go lekko pod palcami (w moim odczuciu to raczej nadruk niż żakard, jak utrzymuje katalog). Mam tylko nadzieję, że jest trwały. Satynowy tył ponoć także podszyty siateczką.
Rozmiary Odetty: UK 28-38 D-G.
Loren – wspomnienie po Antośce
Antoinette już w tej kolekcji nie ma, ale jest model, który wyraźnie do niej nawiązuje. W Loren także mamy czarną koronkę na cielistym spodzie, rozwidlone ramiączka. Cały przód jest tu zrobiony z jednego kawałka gąbki, tak jak w Antośce – tyle że tym razem jest to wytłoczka, miseczki nie są szyte z pionowym szwem, lecz modelowane termicznie. Do tego wykończenie z przodu jest inne – lamówki podkreślają łuki fiszbin, podczas gdy w Antośce były one zamaskowane. Dawna Antoinette chyba już jednak finalnie zeszła ze sceny.
Rozmiary Loren: 28-38 D-G
Pudrowa Lucia
Mam mieszane uczucia wobec Lucii. Nie widzę jakoś zastosowania dla straplessa i gorsetu w takim kolorze, przyznać jednak muszę, że ten odcień zgaszonego różu (znowu trudny do oddania na zdjęciu…) wydał mi się ciekawy, zwłaszcza w połączeniu z retro-stylistyką. Na skórze Lucia prezentuje się elegancko i subtelnie. Gorset ma piękne wiązanie, jednak nie kryje ono zapięcia – to znajduje się z boku i jest to zwykły zamek błyskawiczny. Wygodnie, bez wątpienia, ale…
Bezramiączkowiec oparty jest na konstrukcji modelu Utopia (z moim biustem niesety Utopia nie zagrała… Czy są tu gdzieś jej zwolenniczki?), a gorset – gorsetu Hestia.
Fajne jest zastosowanie na przemian matowego i lśniącego materiału na miseczkach, tył straplessa, mieniąca się tęczowo ozdoba na mostku. Bardzo chętnie zobaczyłabym Lucię jednak w jakimś innym, mniej bazówkowym kolorze.
Rozmiary (straplessa i gorsetu): 28-38 D-G.
Dwa Ardoury
W ramach trendu bazówkowego Ardour nie wystąpi już w żadnym sensownym kolorze 😉 lecz w aż dwóch wersjach klasycznych – cielistej i czarnej (powtórnie). Ozdoba na mostku i ogólna stylistyka nasuwa mi skojarzenie z modelem Fauve Rosa, o czym też już chyba pisałam 😉 Ardour jest termicznie modelowanym wyższym plandżem z dekoltem typu sweeetheart (podobny krój ma Odette), który swój rodowód wywodzi od modelu Capella. Na targach widziałam Ardoura wyeksponowanego w towarzystwie informacji o zdobytej nagrodzie Joy Trendy 2014 (można o tym przeczytać tutaj). Ranga tej nagrody nie jest mi znana 😉 Nie żebym miała coś ważnego przeciwko Ardourowi, ale jak dla mnie jest trochę nudny.
Rozmiary Ardour’a: 28-38 D-G
Ślubna Serenity
Ta seria pozostanie w niezmienionym kształcie i jest nawet nadal brandowana Masquerade by Panache (ciekawe, czy tylko do wyczerpania obecnych partii w magazynach). Weszła do kolekcji po raz pierwszy tej wiosny. Składa się, przypomnę, z plandża, straplessa i gorsetu w kolorze kości słoniowej, ozdobionych koronkami i perełką na mostku. Jak wszystkie ślubniaki, Serenity nie budzi we mnie większych emocji 😉 Zdjęcia możecie obejrzeć pod koniec notki o kolekcji wiosna-lato 2014, była także prezentowana na pokazie.
Pożegnanie z miękkością, i nie tylko
To już wszystko w pierwszej kolekcji Panache Black. Jak widzicie, poza opartym na Tango modelu Eclipse, nie ma w niej ani jednego miekkiego biustonosza. Nie wiem, czemu zrezygnowano z Orli, nie wspominając już o Persii, która przez pewien czas była nawet w bazówce. Szkoda mi ogromnie Orli – to było naprawdę konstrukcyjne osiągnięcie. Zaopatrzcie się w nią, póki jeszcze jest 🙂
Żegnamy się także z usztywnianą Rheą.
Jeśli chodzi o modele bazowe – jako bazowe jak dotąd określone zostały tylko dwa kolory modelu Ardour oraz ślubna seria Serenity. Nie wiem, czy i które z modeli Panache Black powrócą w kolejnym sezonie.
Detale
Wykończenia pozostają w podobnym stylu, co w ostatnich kolekcjach. Są złote elementy metalowe, choć nie zauważyłam na nich logo nowej marki. Zniknęły też (przynajmniej na próbkach nie zauważyłam) metalowe plakietki z logo marki, być może jeszcze nie zrobiono nowych 🙂 Jest też trochę biżuterii, całkiem ładnej, choć nie wszystkie ozdoby są równie udane (u mnie na pierwszym miejscu jest Eclipse, na ostatnim – Odette). Jeśli chodzi o materiały – sporo jest satyny, nieco koronek, poza panterkową Odette nie ma nadruków, nie ma też haftów (poza Serenity). Króluje stylistyczny minimalizm. Ramiączka bywają poszerzone, zdobione koronkami, w modelu Eclipse – ozdobione plisowanym materiałem.
Galeria i katalog
Kolekcja nie jest duża, więc i zdjęć niezbyt wiele, załapało się za to kilka par co ciekawszych majteczek 🙂 Zdjęć lajfstalowych było tylko kilka, toteż połączyłam wszystkie w jedną galerię.
[Katalog flash w serwisie flickr nie jest dostępny, przepraszamy.]
Pokaz
Zapraszam na filmik ze zmontowanych fragmentów pokazu, który odbył się na Targach Bieliźnianych So Chic (podobnie jak prezentacje wszystkich pozostałych marek należących do firmy Panache).
A teraz oczywiście jestem ciekawa Waszych reakcji. Co sądzicie o koncepcji nowej marki? Czy minimalizm i skupienie na najbardziej klasycznych kolorach się sprawdzi? Czy nie tęsknicie za dawnymi maskaradkami? Bo mnie jest ich wciąż szkoda… Nie podoba mi się, że kolory, hafty i nadruki pozostały głównie domeną marki Cleo, z której estetyką jest mi coraz bardziej nie po drodze. Gdzie przepych, bogactwo kolorów, nadruków, haftów dawnej Masquerade? Takie modele, jak Pandora, English Rose, Soria, Maia, że o Aragonie nie wspomnę – to styl, do którego tęsknię. Chciałoby się też za tak wysokie ceny otrzymywać naprawdę doskonałe konstrukcje i komfort, czego w moim odczuciu ostatnio w Masquerade brakowało i nie wiem, czy Panache Black pod tym względem ma szansę pozytywnie nas zaskoczyć. Jak sądzicie?
21 komentarzy
kakunia.k
No dobra.
Tak szczerze całkiem? Nie podoba mi się totalnie NIC 🙁
Gdzie miękka Persia.? 🙁
30 sierpnia 2014 at 09:08asica801
A ja poproszę pudrową Lucię! Uwielbiam mój stanik Hestia, a ten model zdaje się być jeszcze doskonalszy.
30 sierpnia 2014 at 10:04yaga7
Hmm, maskaradki przestałam kupować w okolicy czerwonej Antośki? Potem na pewno próbowałam Angie, Rosę, Orlę, ale żadna nie leżała. W sumie w porównaniu z Fauve maskaradki na mnie zawsze gorzej leżały, obwody bardzo mi nie podchodziły. Więc za Masquerade płakać nie będę, za Fauve i owszem. Dlatego pewnie z nowej kolekcji Panache Black nie zakupię żadnego stanika, ale z ciekawością będę czekać na Fantasie-Fauve.
30 sierpnia 2014 at 10:08Ola
Nosze tylko “zwykle” Panache i Cleo, nowa marka podoba mi sie wizualnie ale z 32hh raczej pozostane wierna “siostrom” Panache Black.
30 sierpnia 2014 at 10:12Gbyby tak wymieszac kolorystyke nowego Tango z konstrukcja Marcie, kupilabym bardzo chetnie. Tez mi troche nie po drodze ze stylistyka Cleo ale co zrobic jak moj biust najlepiej sie w Cleo czuje.
Kinga
Wg mnie totalna porażka. Jedyne co mnie urzekło to Eclipse, ale osobiście za Tangiem nigdy nie przepadałam, więc to będzie miłość platoniczna odnośnie wyglądu zestawienia materiałów. Martwi mnie ta “napryskiwana” panterka, może się okazać nietrwała. Kolekcja jest nudna. Nawet bazówkę można zrobić zaskakującą, niezwykle elegancką i delikatną. Te staniki wg mnie nie mają nic z tego :C A szkoda.
30 sierpnia 2014 at 10:17tfu.tfu
łeeeeeeeee… fatalne… a odpowiadając na pytanie: w 2010 😉
30 sierpnia 2014 at 10:23ciekawam jak będzie z Fauve po przejęciu przez Fantasie. Lubiłam obie marki, więc mam nadzieję, że coś faktycznie z Fauve zostanie. Panache Black wyłącznie rozczarowuje.
victoria08
A mi się osobiście nowa kolekcja bardzo podoba. Są to świetne konstrukcje, kryjące asymetrię w większości, nadające się także na miększe biusty po przejściach.
30 sierpnia 2014 at 11:01Nie tak jak niektóre wcześniej może i wizualnie przepiękne maskaradki (Chociaż za niektórymi seriami fakt tęsknię jak np. Coquette czy Tiffany), które nadawały się najczęściej na biusty młode, a halfy odstawały przy asymetrii.
Jednocześnie.. potrafię zrozumieć że dla prawdziwych stanikomaniaczek kolory może zbyt stonowane.. tyle że w praktyce Panie właśnie takie kolory kupują chętniej:) i właśnie do takich Pań ceniących elegancję i klasykę kierowana jest mam wrażenie ta kolekcja, chociaz wzór panterki jest wg mnie całkiem ciekawy (a krój jest Ardour’a) czy ten fiolecik śliwkowy.
Miski są pięknie domykające w nim jak w Emanuelle Fauve’a powiedziałabym chociaż to inny krój.
To kolekcja którą docenia się nabiustnie. Robiona pod to co się sprzedaje, a sprzedaje się wciąż najlepiej bazówka i modowe modele w kolorach bardziej klasycznych;)
felix sanchez
Na widok Eclipse serce zabiło mi mocniej (stylistyka Miss Mandalay!), po czym powróciło z żalem do normalnego rytmu na wzmiankę o konstrukcji Tango….
30 sierpnia 2014 at 18:34Rada dla Panache: samą zmianą nazwy nie ożywi się sprzedaży – trzeba zwyczajnie zaproponować coś godnego uwagi.
busten
Marnie, chociaż nie fatalnie. Kroje, które chętnie kupowałam czyli Orla, Angie i miski z jednym pionowym cięciem znikają, jak rozumiem. Christina i Jolie z Cleo, które są oparte na konstrukcji Masquerade mi nie pasują designem, a na wiosnę krój z jednym pionowym cięciem a’la Masquerade już się w Cleo nie pojawia. Pozostał mi praktycznie tylko Ardour i Serenity i to tylko w bazowych kolorach.
30 sierpnia 2014 at 19:07Mam nadzieję, że w Panache Black będzie jednak trochę koloru. Bordo i granat jest chyba wystarczająco ciemne?
victoria08
chociaż przyznam szczerze – Ardour w soczystej ciemnej czerwieni i pięknym ciemnym niebieskim turkusie – to byłby cudny widok:)
30 sierpnia 2014 at 20:08azymut17
Nie podoba mi się nic. W każdym modelu jest coś, co mnie zniechęca.
Jednak moje doświadczenie sklepowe mówi mi, że to się dobrze sprzeda. Większość klientek woli staniki w spokojnych kolorach, beżowe, czarne i gładkie. I takie tu dominują. Panache odrobił zadanie z rozpoznania rynku bardzo dobrze. A że wyniki nie przypadły do gustu stanikomaniaczkom… cóż, firma bieliźniarska to nie instytucja charytatywna. Musi zarabiać. A w Masquerade najwyraźniej przekombinowano i rozminięto się z targetem (czy raczej bardziej poprawnie po polsku: grupą docelową).
Mnie do Masquerade zniechęciło przede wszystkim zlekceważenie sprawy jakości. Georgiana rozeszła się badziewnie na szwach, a była prana tylko ręcznie. Inne staniki jeszcze na wieszakach sklepowych miały dziury w materiale obwodów. Wcześniej, w Hestii i Aragonach, nie miało to miejsca – czyli firma obniżyła poziom stosowanych materiałów. Potem próbowali naprawić wizerunek wchodząc w rejon luksusowy, odpowiednio podnosząc też ceny. Jak jednak klientki, zrażone fatalną jakością wyrobów, miały się skusić na takie ryzyko za dużo wyższą cenę?
31 sierpnia 2014 at 00:43zielonapat
Smutno… nudno… Jeśli będzie się dobrze sprzedawać, to gratulacje dla firmy. Ale ja nudziaki mam, a kupuję to, co doskonale się układa i jest śliczne, acz nadal praktyczne. Dlatego np. cenię sobie, zwł. na lato, gładkie ramiączka bez ohydnych pętelek na krawędziach. Omijam za to duże kontrasty, które przebijają nawet przez ciemniejsze koszulki.
I podpisuję się pod tym, co napisała Busten: “Bordo i granat jest chyba wystarczająco ciemne?” Taką bazówkę, ale wystarczająco lukśną, kupiłabym z pocałowaniem ręki! 🙂
Ostatnia Maskaradka? Rhea waniliowa. Mnie najbardziej wkurza jednak nie jakość materiałów, tylko badziewnie niedopracowane tyły – “wbijające się” w ciało, odznaczające krawędzie tych tyłów doprowadzają mnie do pasji. Dlatego piękna Rhea leży nieużywana… A wystarczyłyby lepsze materiały, podszycie tyłu siateczką…
31 sierpnia 2014 at 08:27madzioreck
Victoria, Azymut – wyjęłyście mi to spod klawiatury 😉 Dla stanikomaniaczek nudno, ale to będzie sprzedażowy strzał w 10, taka prawda…
31 sierpnia 2014 at 13:17Gość
Jeśli chodzi o kolory to każdemu pasuje co innego, więc jeśli chodzi o tą kolekcję to nie uważam żeby była nudna. Zaniepokoiła mnie natomiast jedna rzecz- zakres rozmiarów. Tylko jeden model (ten wzorowany na Tango, który był akurat z moim biustem niekompatybilny) jest do miseczki K. Wszystkie inne kończą się na G. Panache była chyba dotychczas firmą z jedną z najszerszych rozmiarówek, a tutaj powrót do G.
31 sierpnia 2014 at 14:35vesela_krava
dlaczego nie kupuje masquerade (i pewnie juz nie kupie, nie lubie placic za eksperymenty):
– koszmarne obwody: satynowe, niewygodne, niepracujace, malo stabilne “dzieki” najczesciej pionowo wszytym ramiaczkom z tylu,
– nie raz niewygodne ramiaczka, np delphi albo antoinette (nierozciagliwe, wiec albo sie wpijaja, albo spadaja),
– dziwne konstrukcje, nie raz za szerokie, kladace sie ku tylowi fiszbiny (dla kogos moze to akurat byc plus),
– ceny zupelnie nieadekwatne do tego, co wymienilam wyzej.
podejrzewam, ze wszystko co uwazam za slabe punkty masquerade zostalo zrobione w trosce o elegancki dizajn – satynowe obwody, zamszowe/satynowe ramiaczka – ale stanik, tym bardziej drogi, ma nie tylko wygladac, ale i byc wygodny i trwaly. nie sadzilam, ze taka oczywistosc trzeba dzisiaj jeszcze producentom przypominac 😉
co do nowej kolekcji, to jak zwykle rzecz gustu. dla mnie kolory moga byc nieciekawe, ale jezeli towarzysza im genialne konstrukcje i trwale materialy, to sukces jest gwarantowany. tylko te konstrukcje na filmiku jakos nie powalaja, miekka balkonetka na kroju tango nadaje taki ostry ksztalt, ze mozna sie skaleczyc ;D najbardziej mnie ciekawi nowe wcielenie antoinette, ale chyba ogranicze sie do podziwiania na innych, nie lubie misek tloczonych termicznie, kojarza mi sie z tanimi wyrobami stanikopodobnymi z sieciowek a nie elegancka bielizna, nawet maskaradkowe pianki uwazam za bardzo grube i sztywne.
31 sierpnia 2014 at 21:36kasica_k
@busten, kroje z jednym pionowym szwem, plus dawne plandże w stylu Sorii – to były także moje ulubione kroje i niestety teraz nic już z tego nie widzę 🙁
@vesela_krava, ja także nie poważam szczególnie wytłoczek, tj. w codziennej bieliźnie w zwyczajnych cenach – proszę bardzo, ale luksus dla mnie wciąż kojarzy się z misternym szyciem, z koronkami, pieczołowicie opracowaną konstrukcją – nie z maszynowo wytłoczoną foremką, która na każdym biuście wygląda tak samo.
@zielonapat – o tak, te tyły to zmora, przy czym moim zdaniem podszywanie siateczką (już od pewnego czasu stosowane) nie rozwiąże problemu satynowej dzianiny, która do pewnego momentu rozciąga się, a dalej – blokuje. Z podszyciem będzie się rozciągała trudniej, ale i tak dość szybko dojdzie do maksimum. Mnie zawsze będzie w takim obwodzie niewygodnie. Dlaczego w Fauve zawsze mogły być normalnie elastyczne tyły, a w Maskaradkach nie? Bo łatwiej dać taki sam materiał na całość stanika, zamiast mozolnie dobierać kolory różnych dzianin?
Już od pewnego czasu zadawałam sobie pytanie: czy zainwestowałabym ponad 250 zł w którąkolwiek z maskaradek – no i niestety, ostatnio tylko Orla miałaby szansę się obronić. Przy czym stylistycznie powiedziałabym, że obiektywnie nie jest tak znowu źle, to nie były brzydkie kolekcje – ale niewystarczająco atrakcyjne, jak na proponowane ceny, zarówno jeśli chodzi o jakość, jak i konstrukcje i design. Jeśli chodzi o kwestię baza vs. kolory sezonowe – ja uważam, że powinna być jakaś równowaga, nie domagam się kolekcji całej w szalonych kolorach, ale też i same beże/róże i czernie to wg mnie za mało.
Co do rozmiarówek – Maskaradki ostatnimi czasy dociągały do H, a tu rzeczywiście mamy głównie zakresy do G. I to jest niewątpliwy regres.
1 września 2014 at 01:05virgaaurea
A mi się ogólnie podoba to, co dzieje 🙂
Ani za masqaradkami ani za fauve płakać nie będę, maskaradki miały (w moim oczywiście odczuciu) dosyć tandetną satynę i fatalne obwody (akurat potrzebuję dobrze pracujących i zwracam na to uwagę). A Fauve – no cóż, bardzo próbowałam się przekonać, że to jest ładne, bo przecież się wszystkim podoba, i nic z tego. Nie moja estetyka, nic nie poradzę. Mierzyłam sporo modeli, leżały ok, ale czułam się w nich staro, a nie luksusowo:P
A ta kolekcja – cóż, sobie niczego z tego nie kupię, ale:
1. Przecież to super opcja dla sklepów! Prosta, dobra kolekcja w niekontrowersyjnych kolorach. Niezbyt atrakcyjna dla kogoś, kto ma już pełną szufladę i poluje na okazje, a ciekawa dla kogoś, kto ma nic/niewiele, kupuje rzadko albo w ogóle pierwszy, drugi raz i nie będzie się bawił w odsyłki. Umówmy się – sporo dziewczyn czytając tego bloga mających pełną komodę kupuje sobie bieliznę w UK bo taniej jest znacznie, ja też zresztą. I jest to klientela coraz bardziej wybredna;) A nawet jak Panache wymyśli super atrakcyjny model, że nam szczęki pospadają, to i tak sobie go kupimy w Anglii. A sklepy stacjonarne funkcjonują dzięki paniom, które raz na jakiś czas przyjdą kupić podstawowe modele. Nie wierzę, że taki fioletowy/pudrowy jednolity stanik nie znajdzie amatorek. I ogólnie się cieszę widząc coś takiego, bo fajnie, jeśli sklepy stacjonarne są (choćby ze względu na te osoby, które się zniechęcają łatwo) a łatwy biznes to nie jest na pewno.
2. Jeśli jakościowo nie będzie wtopy, to np. dla mamy czy cioci to są fajne modele (akurat się mieszczą w rozmiary), i tak, wiem, każda kobieta niezależnie od wieku może sobie zakładać co chce, ale tak się składa, że mojej mamie i cioci (i podejrzewam, że nie tylko im) żadne chi-chi czy paradise się nie podobają, chcą prostych, dobrych modeli w strawnej cenie.
Czas pokaże, czy to się sprawdzi, ale jak dla mnie kierunek jest fajny.
1 września 2014 at 15:08Kattie
Jakaś nudnawa ta kolekcja. Podoba mi się Eclipse, ale tylko na obrazku, bo uważam, że tak kontrastowe kolory są wysoce niepraktyczne jeśli chodzi o bieliznę. Pod co to założyć: pod jasną bluzkę czy ciemną bluzkę? A jeśli zafarbuje? Następca Antoinette też jest niebrzydki, ale nie zwala z nóg, stara wersja Antoinette wyglądała lepiej.
Żadnej Maskaradki nigdy nie miałam. Są zwyczajnie za drogie. Wzdychałam sobie do Persii i Antoinette, ale nigdy nawet nic nie mierzyłam.
1 września 2014 at 19:36madzioreck
A co do podobania, to wizualnie podoba mi się śliwkowe cudo i Loren, ale wolę miękkie staniki. Bardzo podoba mi się też Eclipse, ale ciekawa jestem, z jakiego materiału są miseczki – w Tango materiał mnie odrzucił, jak nie jestem delikatna w tym względzie, tak materiał sprawiający wrażenie wilgotnego plastiku był dość niemiły… ale obmacam sobie, jak będę mieć okazję 🙂
2 września 2014 at 14:13leipsi
No co ja mogę NUUUUUDA! Szkoda, że już nie będzie maskaradek 🙁
2 września 2014 at 15:44Kahh
Kattie, jeśli chciałabyś Antośkę a nadal zniechęca Cię cena to na polskim ebayu można kupić błękitną za niecałe 80 zł 🙂 a nowe wcielenie Antośki jakoś zaupełnie mi się nie podoba
12 września 2014 at 13:08