WWywiady

Brafitteria M&M, czyli bliskie relacje to najlepsza strategia

Wizyta w takim wnętrzu – i od razu myśli się o wiośnie 🙂

 

Najdzikszego nawet dzika – nie puścimy bez stanika! (rymowanka moja – mam nadzieję, że nasze bohaterki mi wybaczą 😉

Na stanikowej mapie Polski ciągle przybywa nowych ciekawych punktów. Tempo wzrostu nie jest już może tak szalone jak kilka lat temu, ale stacjonarne sklepy wciąż kiełkują tu i tam. Jako mieszkanka Warszawy nie tylko nie ogarniam już wszystkiego, co się dzieje w kraju w dziedzinie brafittingowej, ale umykają mi nowości z samej stolicy. I zaczynam już ulegać wrażeniu, że cały świat jest już obrafittingowany 🙂 Które oczywiście nie jest prawdziwe.

Stwierdzam zatem, że czas sfrunąć na ziemię i znowu zainteresować się tymi, którzy – a najczęściej: które – pracują u podstaw i rozwijają nasz rynek. Czyli lokalnymi sklepami z bielizną na ulicach naszych miast i miasteczek. Przed Wami wywiad z twórczyniami Brafitterii M&M. Sklep znajduje się w Warszawie, przy ul. Dzikiej 4 lok 9. Lokal mieści się z boku sporego pawilonu handlowego – gdy usłyszałam adres, od razu skojarzyłam go z laboratorium fotograficznym ProfiLab, w którym kiedyś bywałam (oraz wzięła mnie ochota na rymowanki: Ulica Dzika – nie wrócisz bez stanika, najlepsze staniki – wyłącznie na Dzikij! 🙂 . I rzeczywiście – sklep mieści się w tym samym pawilonie handlowym, który znam, na parterze. Nie jest duży, ale w środku jest ładnie, przytulnie i wygodnie. Staniki, rzecz jasna, zajmują tam najwięcej miejsca.

Stanikomaniaczko – nie idź tą drogą! 🙂 To znaczy: nie wchodź schodami na górne piętro, tylko kieruj się prosto wzdłuż boku budynku, a trafisz niezawodnie.

 

To tu! Czyli sklep zawiązany na kokardkę

Z rozmowy z właścicielkami dowiedziałam się między innymi, że Brafitteria M&M oferuje usługi gorseciarskie (m.in. przystosowanie biustonoszy do karmienia), że właścicielki skończyły kurs konstrukcji biustonoszy (ile osób z bra-nży może się tym pochwalić?) a także, że bardzo leżą im na sercu potrzeby Amazonek.

Zaintrygowałam Was? No to wywiad – czas start!

Pytanie tradycyjne: skąd wziął się pomysł na Brafitterię M&M? M&M to skrót… od czego? Kojarzy się z czymś słodkim 🙂

M&M: Od początku chciałyśmy, żeby nasza firma nosiła nazwę „brafitteria”. To brzmi trochę jak galeria, galeria z bielizną… Chciałyśmy, żeby nasz salon był miejscem ogólnie dostępnym, gdzie spotykają się kobiety, mogą kupić dobrą bieliznę i przy okazji napić się kawy czy herbaty, poplotkować. Później okazało się, że ta nazwa jest już przez kogoś wykorzystana. Dodałyśmy więc M&M, czyli Magda i Marta. M&M – to my!

Pełne wieszaki i przepastne szuflady. Wieszaki oznaczone rozmiarami, na których widok wiele z nas poczuje się „jak w domu”

 

Druga ściana wieszaków

 

Jakie były Wasze początki? Co Was zainspirowało do stworzenia salonu?

M&M: Obydwie miałyśmy małe dzieci i nie chciałyśmy po urlopie wychowawczym wracać do korporacji. Jako mamy karmiące interesowałyśmy się też tematem dobrych biustonoszy dla siebie.

Magda: Mój pierwszy dobry biustonosz został dobrany przez słynną Panią Hanię na Smolnej po zakończeniu karmienia. Wywarło to na mnie ogromne wrażenie. Zorientowałam się, jak wiele kobiet interesuje się tą kwestią i doszłam do wniosku, że to jest pomysł na biznes.

Marta: Pierwszy raz o idei brafittingu usłyszałam od mojej bliskiej koleżanki, której mąż zafundował wizytę u wspomnianej pani Hani. Była bardzo zadowolona z efektu i po prostu udzielił mi się jej entuzjazm. To niesamowite, jak w prosty sposób można poprawić wygląd kobiecie. Długo myślałam na ten temat, czytałam dużo w gazetach i w Internecie, aż do dnia gdy podjęłam decyzję, że sama chcę się tym zająć – brafitting to jest to!

Takie oto motywujące hasło znajdziemy na… lustrze w przymierzalni! Brawo za pomysł. Od razu wiadomo, jaką pozycję należy przyjać w trakcie przymierzania!

Zrobiłyśmy naradę i podjęłyśmy decyzję o wspólnej działalności. Skończyłyśmy kurs konstrukcji biustonoszy, wyszkoliłyśmy się w ośrodku MaHeDa, zdobyłyśmy certyfikaty i zaczęłyśmy działać.

Szybko okazało się, że wszystkie nasze koleżanki, znajome, kobiety z rodziny itd. nie mogą się doczekać, żebyśmy dobrały im właściwą bieliznę.

Zanim znalazłyśmy lokal na salon, działałyśmy bezpośrednio u klienta. Byłyśmy zapraszane do butików z odzieżą, do ośrodków SPA, do szkół, redakcji, na różne eventy, gdzie zdobywałyśmy kolejne klientki i kontakty. Często byłyśmy zapraszane na „babskie imprezy”. Tak zwaną „pocztą pantoflową” zdobywałyśmy coraz więcej klientek.

M&M chwalą się swoją edukacją 🙂

Czy teraz także bierzecie udział w imprezach związanych z bra-fittingiem?

M&M: Tak! Bardzo lubimy tą formę działalności. W ten sposób dociera się do grona kobiet najbardziej zainteresowanych dobrym wyglądem. Kilka razy brałyśmy udział w metamorfozach. Przy współpracy ze stylistkami, wizażystkami, stylistami fryzur poprawiałyśmy wizerunek kobiet. Właściwy biustonosz jest fundamentem dla stylistki, która chce dobrze ubrać kobietę.

 Strefa węższych obwodów z bliska

 

Model marki Agio – polskiej firmy zaopatrującej mniejsze biusty

Jakie marki są dostępne w Brafitterii M&M? Czy są marki polskie? Za co je cenicie?

M&M: W Brafitterii M&M można znaleźć marki polskie: Dalia i Agio oraz angielskie: Cleo, Masquerade, Panache, Freya, Fantasie, Elomi, Gossard.

Każda z nich ma coś ciekawego do zaoferowania. Na przykład na duże piersi bardzo dobrze sprawdza się konstrukcja K-24 z firmy Dalia. Widzimy zachwyt klientek, które wreszcie mają piersi na miejscu, a nie „pod pachą”. Od razu wydają się szczuplejsze.

Dalia K-24

Na małe piersi chętnie polecamy biustonosze typu push-up firm Agio i Gossard. Są i takie konstrukcje, które nawet z bardzo małych piersi pozwalają na dekolcie uzyskać efekt „dolinki” (piersi zebrane i przedzielone apetycznym rowkiem).

Mamy też ulubiony model z firmy Freya – Deco. Genialnie zbiera piersi, świetnie wygląda do głębszych dekoltów i jest gładki. Delikatny i dziewczęcy model Lucy z firmy Cleo zaskakuje niejedną klientkę. Są zdziwione: jak miękki biustonosz może tak dobrze kształtować piersi? Bardzo lubimy też modele Ego i Lace z Gossarda.

Dla każdego coś dobrego. Najważniejsze, by dobrać odpowiedni rozmiar i fason.

Czy duży jest ruch w Brafitterii M&M? Czy zdarzają się kolejki do przymierzalni?

M&M: Natężenie ruchu zależy od sezonu. W tych najbardziej obleganych porach jesteśmy razem, tak żeby Klientki nie musiały długo czekać.

Dwie wygodne przymierzalnie, ze szczelnymi zasłonkami i wygodnymi wieszakami (których na fotce nie widać).

 

Co zdecydowało o wyborze miejsca, w którym powstała Brafitteria M&M? Co przyciąga do Was nowe klientki?

M&M: Chciałyśmy, żeby salon mieścił się w okolicach centrum Warszawy, aby stałym klientkom nie było do nas za daleko. Nie jesteśmy jednak w ścisłym centrum, dzięki czemu nie ma kłopotu z zaparkowaniem auta, za to dojazd komunikacją miejską jest łatwy i wygodny. Mamy już sporo klientek z okolicy, gdyż reklamujemy się lokalnie. Wracają do nas też stałe klientki pozyskane w trakcie naszej wcześniejszej działalności.

Najbardziej cieszą sytuacje, kiedy zadowolona pani przyprowadza swoją siostrę, koleżankę, mamę. Przekonałyśmy się, że ta forma reklamy – polecenie – jest najbardziej skuteczna. Klientki bardzo chwalą sobie nasze podejście. Staramy się (bez przekraczania granic) nawiązać bliską relację z każdą panią. Dobieramy jej biustonosz jak swojej koleżance czy mamie. Lubimy pożartować, zapraszamy na kawę, herbatę. Organizujemy też wieczorki brafittingowe. Panie przy kieliszku wina mają okazję spotkać się i poplotkować oraz dobrać właściwy biustonosz.

Na sklepowych wieszakach widać wyraźnie oznaczone rozmiary. Jak reagują klientki na rozmiary typu „75HH”?

M&M: Klientki „nieuświadomione” rzeczywiście dziwią się, że takie rozmiary w ogóle istnieją. Ale już po wizycie w naszej przymierzalni zmieniają podejście do sprawy. Jeśli klientka przyszła w 75B, a wychodzi w 65F, to już nic jej nie zdziwi 🙂

Strefa 80+

 

Mój rozmiar 🙂 Trochę za dużo bazy… Może w szufladach jest więcej kolorów?

 

Piękna Clara

Jak duży procent klientek zna już swój prawidłowy rozmiar i rusza od razu do „swojego” wieszaka? Czy wiele kobiet potrzebuje jeszcze brafittingowego „uświadomienia”?

M&M: Świadomość kobiet zmienia się. Do sklepu zagląda już coraz więcej pań znających swój rozmiar. Natomiast na eventach nadal stykamy się na dużą skalę z „najpopularniejszym” rozmiarem 75B. To pokazuje, że w większych miastach, gdzie są dobre sklepy z bielizną, kobiety coraz częściej noszą właściwe biustonosze. Niestety w mniejszych miejscowościach ten problem nadal istnieje. Na szczęście w telewizji czy Internecie można już znaleźć wiele informacji i instrukcji, jak powinien wyglądać dobór biustonosza. Sporo jest klientek, które jeszcze mają zły stanik, ale już gdzieś słyszały, czy czytały na ten temat. Przychodzą do nas, żeby się ostatecznie upewnić, jak to powinno wyglądać. Są też osoby, które wychodzą z założenia, że skoro od 30 lat noszą stanik, to chyba wiedzą, jaki mają rozmiar. Na szczęście, kiedy już zapniemy dobry biustonosz i różnica w wyglądzie piersi oraz sylwetki jest widoczna, przyznają nam rację.

Strefa 70 z bliska

 

Jak najprościej ostanikować przyjaciółkę? Wręczając jej kartę podarunkową. Rozmiar (i kwota) ma znaczenie 🙂

Na Waszej stronie przeczytałam o usługach gorseciarskich, czyli przeróbkach biustonoszy. Jakiego rodzaju przeróbki można u Was zamówić?

M&M: Udało nam się nawiązać współpracę z p. Justyną Świątkowską z pracowni gorseciarskiej „Jastin” z Białegostoku. Okazało się bowiem, że jest duże zapotrzebowanie na przeróbki typu: zwężenie obwodu (35 zł), wycięcie pachy (35 zł), wszycie wkładek wyrównujących asymetrię (30-50 zł), wszycie kieszonek dla Amazonek (30 zł) oraz przerobienie biustonosza na „karmnik” (35 zł). To jest nasza „ulubiona” przeróbka. Dzięki niej mama może cieszyć się kolorową bielizną w dobrym rozmiarze w okresie, kiedy jej piersi najbardziej wymagają dobrego podtrzymania. Każdy miękki lub półusztywniany biustonosz jest przerabiany w pracowni „Jastin” w taki sposób, że nie widać ingerencji – wygląda jak firmowy karmnik. Można poddać przeróbkom nie tylko nowe biustonosze, ale i naprawić stare. Na przerobiony biustonosz trzeba poczekać kilka dni – najdłużej tydzień.

Freya Beau (od spodu) i Fantasie Vivienne (z wierzchu i od spodu) przerobione na staniki do karmienia

Jakie są Wasze marzenia, plany związane z rozwojem Brafitterii M&M?

M&M: Marzy nam się drugi sklep, może niekoniecznie w Warszawie, tylko w niedalekiej okolicy. Chciałybyśmy też bardzo rozwinąć kwestię biustonoszy dla Amazonek. Niestety nie ma firm szyjących takie staniki w dużej rozpiętości rozmiarowej. Na chwilę obecną proponujemy naszym klientkom przeróbki gorseciarskie tj. wszycie wkładek lub kieszonek na protezy (oczywiście te przeróbki robi „Jastin”). Jednak zapotrzebowanie na gotowe, dobre, kobiece, ładne i kolorowe biustonosze wśród Amazonek jest ogromne. W naszym salonie odwiedza nas bardzo dużo pań poszukujących czegoś więcej, niż oferuje im rynek.

Herbatki? 🙂

Dziękuję za rozmowę i życzę wielu zadowolonych klientek w Nowym Roku! Na zakończenie jeszcze raz niezbędne informacje – czyli namiary:

Brafitteria M&M mieści się przy ul. Dzikiej 4 lok 9 w Warszawie. Sklep jest czynny od poniedziałku do piątku w godzinach 11:00 – 19:00, a w soboty od 10:00 do 14:00.

Kiedy po staniki na Dziką?

 

I jak Wam się podoba w Brafitterii M&M? A może któraś z Was już tam była? Zapraszam do podzielenia się wrażeniami 🙂 Czy w Waszej okolicy wciąż brakuje sklepów z dobrym bra-fittingiem?

 

Może ci się spodobać

25 komentarzy

  • Palanee

    Nie byłam – ale to miejsce wydaje się bardzo pozytywne! Zarówno Panie jak i salon robią bardzo dobre wrażenie 🙂

    12 stycznia 2014 at 08:15 Reply
  • milstar

    Mistrzynie marketingu 🙂

    12 stycznia 2014 at 15:08 Reply
  • gosiak101

    Widac, z Panie znaja sie na marketingu. Zdecydowaly sie przejsc szkolenie aby byc fachowcami w dziedzinie brafittingu. Podoba mi sie to, ze biustonosze sa pogrupowane wg numeracji(dzieki temu klientka, ktora zna swoj rozmiar, moze szybko przjrzec oferta sklepu i wybrac cos dla siebie). Przerabianie biustonoszy to rowniez swietny pomysl-chociazby przrabianie na karmniki. Skoro wydaje juz 150 zlotych na biustonosz to chcialabym to szkoda by bylo go zniszczyc przez to, ze zostal zle przerobiony).

    12 stycznia 2014 at 15:18 Reply
  • Eshi

    Ja gratuluję i życzę powodzenia!:)
    Oby więcej takich salonów, bo kobiety w Polsce tego właśnie potrzebują.

    Nie raz chciałam zagadać z koleżankami na ten temat, ale po usłyszeniu o rozmiarze np. 70F komentarze typu “ja nie mam takich bojek” zniechęcały mnie do tego, normalnie jak rzucanie grochem o ścianę. Takich kobiet jest pełno, może z czasem powstawania coraz więcej takich salonów w końcu pójdą po rozum do głowy!

    Ja w każdym razie życzę powodzenia!!!:))

    12 stycznia 2014 at 22:41 Reply
  • azymut17

    Weszłam do tego sklepu, jak akurat przechodziłam obok. Nie miałam niestety czasu na mierzenie, ale bardzo spodobał mi się wystrój i taka ogólna atmosfera. Chwilę porozmawiałam z panią na tematy stanikowe, pokazano mi przy okazji przeróbki na karmniki (byłam wtedy na etapie właśnie takich staników). I tu duży plus i pochwała, przeróbki te wyglądały naprawdę dobrze, wszystko uszyte starannie, klipsy pasujące do stanika (nie pamiętam, czy też kolorem, ale na pewno nie były jakieś wielkie i od czapy).

    12 stycznia 2014 at 23:47 Reply
  • kasica_k

    @azymut17, No właśnie, mnie te przeróbki karmnikowe też wydały się bardzo starannie wykonane, ale z bliska oglądałam tylko biały z białymi klipsami 🙂

    @Eshi, bojki – jeszcze nie słyszałam takiego określenia na piersi :))

    13 stycznia 2014 at 10:43 Reply
  • gosiak101

    do Eshi: nie przejmuj sie kolzankami. chca miec piersi do pepka to ich strata;;

    14 stycznia 2014 at 19:00 Reply
  • kis-moho

    Sklep robi bardzo fajne wrażenie, a przeróbki to duży plus.
    Natomiast osobiście nie czuję się zachęcona podejściem do małych biustow, obawiam się że nic dla siebie bym nie znalazła.

    15 stycznia 2014 at 07:10 Reply
  • pierwszalitera

    @gosiak101, nie istnieją żadne dowody na to, że noszenie złego stanika, a nawet całkowita z niego rezgynacja powoduje obwisanie biust do pępka. Dobrze dobrany stanik oznacza wygodę i natychmiastowy pozytywny wiuzalny efekt podniesionego biustu, szczególnie gdy biust jest duży i ciężki, i tym należy zachęcać do zmiany, nie straszeniem wyssanymi z palca konsekwencjami.

    15 stycznia 2014 at 19:20 Reply
  • Drzazga

    Istnieją niestety. W wieku 20 lat w czasie wakacji wpadłam na genialny pomysł poprawy kondycji za pomoca skakania na skakance i skakałam prawie codziennie, około godzinę z przerwami na “skuchy” przez dwa miesiące. BEZ STANIKA, bo jedynym, jaki wtedy miałam był paskudny Triumph rozmiaru 80DD. A że powinnam wtedy nosić mniej więcej 65GG-H, to od tego 80DD w upalne lato przy normalnym codziennym noszeniu miałam otarcia do krwi od latającego obwodu (robiły sie na tych pręgach strupki) – więc do skakania w zaciszu domowym stanik zdejmowałam.
    Po tych wakacjach biust wyraźnie opadł, a poprawić (w pewnym zakresie oczywiście) ten obwis udało się dopiero 8 lat później, kiedy zaczęłam nosić staniki dobrane rozmiarowo.

    Być może przy lekkim, małym i szerokofiszbinowym, a więc przylegającym dużą powierzchnią do tułowia biuście nienoszenie stanika nie narobi zbyt dużych szkód, zwłaszcza, jeśli w miarę upływu lat nie zmienia on zbytnio rozmiaru np. podczas ciąży. Ale biusty wąskofiszbinowe, zwłaszcza wieksze, zwłaszcza u osób z cienką i delikatną z natury skórą bez odpowiedniego podtrzymania będą opadać, bo po prostu skóra nie jest w stanie utrzymać takiego ciężaru.

    17 stycznia 2014 at 02:52 Reply
  • pierwszalitera

    @Drzazga, to tylko anegdota. Nie wiesz, czy biust nie zmieniłby ci się i bez skakania. Ponadto jeden przykład, to nie dowód. Mój biust pomimo biegania, skakania i uprawiania przeróżnych sportów nie opadł, a pierwszy dobrze dopasowany stanik założyłam dopiero w okolicach 40-tki. Więc jest jeden do jednego. Za wygląd biustu w pierwszej kolejności odpowiedzialne są geny, potem zmiany hormonalne (ciąża i karmienie), oraz wahania wagi (tycie i chudnięcie). Cięższe biusty mogę mieć naturalnie większą tendencję do opadania, ale czy stanik temu zapobiega jest sprawą niesprawdzoną. Dopiero porównanie biustów pokolenia naszych matek i babć z biustami kobiet noszącymi lepiej dopasowane staniki mogłoby dać jakieś wskazówki w tym kierunku.

    17 stycznia 2014 at 16:01 Reply
  • kasica_k

    Dla mnie nie są i nie będą wiarygodne żadne badania, co do których nie będę miała pewności, że użyto prawidłowo dobranych staników. Jakieś badania o wpływie noszenia biustonosza na biust były, o jednym było głośno niedawno – wynikało z niego, że ciągłe noszenie stanika powoduje wręcz obwisanie biustu 🙂
    Natomiast co do doświadczeń różnych osób – na Lobby Biuściastych przewijało się ich sporo, mowa była nawet o poprawie stanu biustu po latach, gdy zaczęło się nosić dobry stanik. Osobiście tego nie doświadczyłam, ale ja dość szybko przerzuciłam się na te dobre, gdy biust mi urósł powyżej tego E czy F. Natomiast nie ulega dyskusji, że po założeniu dobrego stanika zamiast noszonego wcześniej nieprawidłowo dobranego wygląd sylwetki potrafi poprawić się dość znacznie – piersi uniesione, nie leżące na brzuchu, wygląda się zgrabniej i szczuplej, zyskuje się też nową swobodę ruchów – w tym sensie jest to niekiedy rewolucja: od “biustu do pępka” do zgrabnego wyglądu.
    Co do skakania – bez stanika sportowego teraz nie odważyłabym się. Wydaje mi się dość logiczne, że przy dużym biuście przeciążenia są znaczne i mogą uszkodzić więzadła Coopera. Poza tym to po prostu boli.

    18 stycznia 2014 at 14:10 Reply
  • pinupgirl_dg

    “Ale biusty wąskofiszbinowe, zwłaszcza wieksze, zwłaszcza u osób z cienką i delikatną z natury skórą bez odpowiedniego podtrzymania będą opadać, bo po prostu skóra nie jest w stanie utrzymać takiego ciężaru. “

    Ale biust trzyma się głównie na więzadłach Coopera. Trudno powiedzieć, czy noszenie stanika ma czy nie ma wpływu na wygląd i jędrność biustu. W czasie tego skakania mogłaś np. spalić część tłuszczu w piersiach, albo odżywiać się bardzo ubogo i w ten sposób wpłynąć na jędrność. Trudno powiedzieć. Pewnie masz rację i dużo zależy od kształtu biustu, wielkości, ale ja też unikam przepowiadania przyszłości na podstawie dopasowania biustonosza. Z moich osobistych doświadczeń wynika, że noszenie stanika jednak wpływa pozytywnie na biust, ale też nie jestem pewna. Przypomina mi to trochę dyskusję na temat tego, czy filtrować, czy nie filtrować skórę na co dzień. Twoje skakanie bym przyrównała do szalonego urlopu na południowych plażach po całym roku siedzenia za biurkiem. Ale nie jest wcale powiedziane, że umiarkowany, regularny kontakt ze słońcem wpływa jednoznacznie negatywnie i nawet zimą należy stosować filtry 50+ (chociaż są osoby, które są innego zdania i filtrują się regularnie).

    “Dla mnie nie są i nie będą wiarygodne żadne badania, co do których nie będę miała pewności, że użyto prawidłowo dobranych staników. “

    No i jeszcze zależy, co rozumiemy przez dobrze dobrany stanik. Mój najczęściej dobierany rozmiar to 65E, po ściągnięciu mam biust jak silikonowy, ale na dłuższą metę wraca do normy. Tyle, że na co dzień trudno mi wytrzymać w tym rozmiarze, wolę obwód o co najmniej oczko większy. Dodatkowo mam dużą asymetrię i noszę biustonosze za małe na jedną pierś, za duże na drugą, czasami z wkładką. Kompromisy w tej kwestii to częsta sprawa.

    18 stycznia 2014 at 21:40 Reply
  • pierwszalitera

    Nie chcę tu spierać się o długoterminowe działanie stanika, ale możliwe, że istnieje korelacja pomiędzy wyjściowym stanem biustu, a subiektywną potrzebą ostanikowania. Na pewno łatwiej do nowego rozmiaru dadzą się przekonać kobiety z biustami większymi, którym standardowa rozmiarówka do D robi naprawdę krzywdę i/albo z biustami po przejściach/nie idealnymi, szukające lepszych rozwiązań estetycznych. Kobiety z biustami z natury bardziej samonośnymi i/albo mniejszymi mogą potrzeby zmiany 75B/80C na 65DD, czy 70F aż tak bardzo nie dostrzegać. Nie trzeba ich jednak straszyć obwisaniem biustu w przyszłości, bo ta sprawa może właśnie je w mniejszym stopniu dotyczyć.

    20 stycznia 2014 at 19:03 Reply
  • kasica_k

    Ja w ogóle uważam, że straszenie czy wyśmiewanie to nie jest dobra metoda na zachęcanie do czegokolwiek. Na mnie w każdym razie nie działa 🙂 Raczej należałoby pokazywać plusy ewentualnej zmiany. A jeżeli dana osoba nie czuje żadnej potrzeby zmiany – to i nie ma powodu, by jej cokolwiek narzucać. Albo sama w końcu dojdzie do wniosku, że chce coś zmienić, albo nie.

    @pinupgirl, co rozumiemy przez dobrze dobrany stanik – przy odrobinie wysiłku dałoby się ustawić graniczne kryteria, co jeszcze jest rozmiarem dobrym, a co już nie. Na pewno rozmiar, w którym się nie da wytrzymać, dobry nie jest 🙂 Z pewnością też wymagałoby to indywidualnego podejścia do każdej z uczestniczek eksperymentu.

    21 stycznia 2014 at 17:55 Reply
  • Drzazga

    Skoro po kilku latach noszenia dobrych staników biust w widocznym stopniu się zregenerowal (u starszej już o te lata osoby) to chyba jest to dowód, że właśnie nie zakladanie go było powodem obwisu?
    Od razu mówię, że problemów z hormonami nie miałam nigdy, nie byłam w ciąży, nie głodziłam się, nie chudłam więcej niż maksymalnie 4 kilo, więc to nie mogło być powodem zniszczenia biustu.

    W czasie tamtego skakania wielkość biustu sie nie zmniejszyła, zmniejszył się brzuch i obwód bioder (czyli u mnie standard), wagowo to wyszło 2-3 kg zaledwie. Owszem, przy tym skakaniu biust bolał. I nie, to nie by nagły zryw aktywności u osoby nieruchawej, wcześniej zdarzało mi się np. robić dość skoczne ćwiczenia, ale ponieważ było to w towarzystwie, więc owijałam się pod koszulką bandażem elastycznym, żeby nie robić sensacji.
    A kilka lat później, jeszcze bez dopasowanego stanika, poszłam na aerobik, żylasta instruktorka kazała mi przestać przytrzymywac piersi rekami podczas podskoków. Głośno, bo musiała przekrzyczeć muzykę przecież. Wtedy zwyczajnie przeniosłam się na inne zajęcia, dziś bym babie pełną piersią wyjaśniła parę rzeczy…

    Więzadła Coopera owszem, ale one też mają swoją wytrzymałość i stale przeciążane będą się rozciągać. Dlatego stanik odciążąjący je w dużym stopniu pomaga zachować kształt biustu. Po prostu,

    I niestety, ale jeśli osoba z biustem lekkim, samonośnym i, jak podejrzewam, dość szerokofiszbinowym, a więc mającym dużą powierzchnię “przyczepu” do tułowia, twierdzi, że noszenie stanika nie szkodzi, to ma rację: JEJ nie szkodzi z racji predyspozycji otrzymanych od natury. I niestety, taka osoba nie może mieć pojęcia jak sie zachowuje biust kilka razy cięższy, za to przylegający do klatki piersiowej małą w stosunku do jego wielkości powierzchnią. Mogłaby mieć, gdyby do skóry każdej ze swoich piersi przymocowała po woreczku w kształcie pólkuli, wagi powiedzmy 1 kilograma i wtedy sobie pobiegała bez stanika. I nie zdejmowała tego obciążenia przez co najmniej pół roku, w tym czasie ćwicząc, skacząc, tańcząc itd. Ktoś chętny na eksperyment? 😀

    Owszem, znam jeden przypadek, koleżanka staników nie nosiła (chyba, że pod przejrzystą bluzkę) do wieku 34 lat i biust miała w niezłej kondycji. Ale: biust był rozmiaru 34E, do tego wielkość miał niezależna od wahań wagi, a koleżanka ma wyjątkowy gatunek skóry na ciele – dość gruba i elastyczna, przy schudnięciu o 18 kilogramów w krótkim czasie (przy diecie ubogobiałkowej i niskokalorycznej!) skóre na brzuchu miała napietą. Piszę w czasie przeszłym, bo koleżanka obecnie karmi pięciomiesięczniaka i dopiero po zakończeniu karmienia zobaczymy, jak zmiana rozmiaru samych piersi wpłynęła na jędrność biustu.

    23 stycznia 2014 at 03:52 Reply
  • Drzazga

    Ps. Nigdy, ale to nigdy sie nie garbiłam (szkoła mamusi;) ), czyli to też nie miało wpywu na biust. Tutaj niestety rozmiar ma znaczenie i dlatego zwyczajnie muszę stanik nosić, bo bez niego nie dość, że biust byłby coraz dłuższy, to jeszcze niewygodnie. Na szczęście jest coraz wiecej dobrych modeli. Pewnie, czasem marzę o tym, jak to byłoby fajnie w upalne lato po prostu założyć cieniutką koszulkę na ramiączkach i zwyczajnie wyjść z domu nie przejmując się stanikiem, ale z takiego powodu nie pójdę pod nóż.

    23 stycznia 2014 at 04:01 Reply
  • pinupgirl_dg

    “Skoro po kilku latach noszenia dobrych staników biust w widocznym stopniu się zregenerowal (u starszej już o te lata osoby) to chyba jest to dowód, że właśnie nie zakladanie go było powodem obwisu? “

    Hmm, noszenie gipsu powoduje, że kości może się spokojnie zrosnąć, ale to nie nienoszenie gipsu na co dzień jest przyczyną złamań. Skakanie na skakance bez stanika przy dużym biuście to jednak sport ekstremalny. Wyciąganie stąd wniosków, generalnie noszenie źle dopasowanego stanika czy nie noszenie go wcale powoduje “biust do pępka”, niekoniecznie musi być poprawne (co wcale nie znaczy, że tak nie jest, po prostu brak dowodów by to tak kategorycznie stwierdzać). Bardzo możliwe, że to zależy od kształtu i rozmiaru piersi. Poza tym zgadzam się, że lepiej podkreślać pozytywy dobrego ostanikowania.

    23 stycznia 2014 at 16:18 Reply
  • pierwszalitera

    drzazga, u mnie wahania wagi w zakresie 2-3 kg mają spory wpływ na biust. I nie mogę argumentować, że to dobry stanik poprawił mi biust, bo jak napisałam, dobry rozmiar zaczęłam nosić dopiero koło 40-tki. Jednak już około 35-tego roku życia biust mi się zaokrąglił, w momencie kiedy 75B stało się za małe i przeniosłam się na jeszcze gorzej dopasowane 80B. Wizualnie jednak biust się poprawił, ale to tylko niewielki wzrost tkanki tłuszczowej był tego przyczyną. Ty też chudaś i tyłaś, a sama waga nie jest nawet wyznacznikiem niczego. Czasem biust się “poprawia”, bo powiększa się ilość masy tłuszczowej nawet przy trzymaniu tej samej wagi. Niejedna kobieta aktywnością fizyczną przy jednoczesnej niskokalorycznej diecie zagłodziła sobie mięśnie i przestawiła metabolizm na oszczędniejeszy. Efektem jest zwiększone gromadzenie tłuszczu i gorsze proporcje masy mięśniowej do tłuszczu przy czasem nawet niższej wadze. Nie twierdzę, że u ciebie ta poprawa na tym polegała, ale to co podajesz jest zbyt niedokładne, by wyciągać wnioski na temat konsekwencji nienoszenia albo noszenia stanika. Swoją drogą, kobietom z biustem w dobrym stanie dobrze dobrany stanik powinien robić według twojej logiki biust jeszcze lepszy, w końcu lepsza sytuacja wyjściowa powinna dawać jeszcze lepsze wyniki, a tak chyba nie jest. Żeby nie było, też noszę staniki (nie tylko podczas sportu) i z nimi nie walczę, chociaż dużą część dnia sobie je bez wyrzutów sumienia odpuszczam. Nie lubię tylko, gdy nienoszenie stanika się demonizuje.

    23 stycznia 2014 at 22:26 Reply
  • bodytemple

    MUSZĘ koniecznie się tam wybrać. Często mam problem z dobraniem ładnego i odpowiednio podtrzymującego biustonosza dla moich bliźniaczek 70H 😛

    27 stycznia 2014 at 13:46 Reply
  • Drzazga

    W mnie utrata wagi do 8 kilogramów (tyle sprawdziłam) na wielkość biustu i jego konsystencję wpływu nie miała. Głodzić się nie głodziłam nigdy, masę mięśniową zawsze miałam porządną, z wiekiem, póki co, ona nie spadła (skoro waga pozostaje ta sama, a obwody w biodrach i udach pospadały o kilka centymetrów to chyba nie z powodu wzrostu zawartości tłuszczu w ciele?), misek biustonosza tez z wiekiem większych nie potrzebuję.

    Co do “poprawy” biustu dzięki noszeniu staników u osób mających z natury jędrne i samonośne piersi to chyba nie bardzo rozumiem, o czym miałaby ona lub jej brak świadczyć? Bo niby na czym miałaby polegać “poprawa” już jędrnego biustu? Stanik pomoże tę jędrność zachować, tylko tyle, czy aż tyle?

    Co do wpływu nienoszenia dobrych staników na kondycję biustu to, owszem, są wyjątki, szczęściary, które tego robić nie muszą, ale znakomita większość kobiet takiego wsparcia na codzień potrzebuje.
    Dowody:
    – bardzo rozciągnięte piersi u kobiet, które go nie nosiły od młodości, szczególnie widoczne u posiadaczek dużych biustów (mniejsze nie są tak widoczne pod ubraniem) – przynajmniej ja znam takie widoki z własnych obserwacji,
    – osobiste doświadczenia użytkowniczek Lobby Biuściastych, na LB udzielałam się prawie od jego założenia przez Butters lata temu, kiedy skupiało ono dziewczyny, którym “DD to za mało” (tamte pionierskie czasy…) – każdej z nas dzięki dobremu ostanikowaniu bardzo poprawil się komfort życia, większości poprawiła się tez “jakość” biustu. Jak dla mnie to są DOWODY.

    Porównywania gipsu na złamanej nodze do biustu nie skomentuję, bo poziom abstrakcji mnie przerósł 😉

    Podsumowując: moje osobiste (a także zaprzyjaźnionych kobiet) doświadczenie i obserwacje z życia wzięte świadczą o tym, że noszenie dobrze dopasowanego stanika dla posiadaczki dużych piersi (nie, 75F nie jest duże…) jest koniecznością. Wyjątki powinny grać na loterii, bo z takim wrodzonym szczęściem to będa trafiać w lotto raz na miesiąc.

    Z mojej strony to koniec dyskusji, bo, bez obrazy dziewczyny, ale ktoś, kto sam na własnym ciele nie doświadczył, jak inaczej zachowuje się i jakie daje odczucia biust większy o dobre kilka rozmiarów i dużo cięższy* nie będzie w stanie zrozumieć, że noszenie dobrych staników, zwłaszcza dla kobiet mających duży biust, jest praktycznie koniecznością, dla urody biustu, komfortu i zdrowia.

    * ostatnio wpadłam na pomysł, jak orientacyjnie sprawdzić wagę swoich własnych piersi. Wynikiem chętnie się podzielę, ale najpierw muszę nabyć pomoce naukowe 🙂

    ps. Jak napisałam wcześniej, zachęcam do eksperymentu z dociążeniem biustu, żeby przekonać się, czy te dodatkowe kilka rozmiarów miski bez podtrzymania biustonoszem nie spowoduje znaczącego pogorszenia kondycji biustu…

    30 stycznia 2014 at 04:39 Reply
  • jogurtwaniliowy

    Świetnie urządzone wnętrze 🙂 Coś w takim kierunku marzyło mi się zboczyć, jako uświadomiony sklep. Tylko karteczki, chociaż są dobrym pomysłem (i jestem jak najbardziej za) mogłyby bardziej pasować do całości.

    30 stycznia 2014 at 07:25 Reply
  • pinupgirl_dg

    Porównanie do gipsu nie jest moje, tylko Mahedy
    forum.gazeta.pl/forum/w,32203,107610349,110801601,Re_Moim_zdaniem_ogolnie_to_tak.html
    Co nie znaczy, że nie można pewnych szkód naprawić stanikiem, Maheda jest tego najlepszym przykładem. Ale strasznie ludzi obwisłym biustem po prostu nie jest dobrą metodą na propagowanie brafittingu i o tym tutaj rozmawiamy. Jeśli ktoś nie czuje potrzeby zmiany, to jego sprawa. Poza tym na biustach 75F+ świat się nie kończy, więc nie rozciągaj swoich doświadczeń na strefę rozmiarową, o której nie masz pojęcia ;).

    30 stycznia 2014 at 12:50 Reply
  • kamilasis

    Witam, niestety na ładnym wystroju plusy się kończą. Trudno uwierzyć, że Panie są po jakimkolwiek kursie. Kupiłam bon na wykorzystanie w tym sklepie siostrze, która jeszcze nigdy nie była na brafittingu i niestety Panie nie dobrały jej biustonosza, nie pokazały jak go zakładać, jak układać biust. Stosunek do klienta oceniam też bardzo nisko – Pani wolała rozmawiać przez telefon niż zająć się klientką.
    Nie polecam, wybór tego sklepu to strata czasu, nerwów i pieniędzy!
    Kamila

    9 lipca 2014 at 10:45 Reply
  • Aniela

    Byłam ostatnio na Dzikiej w Brafitterii i mszę powiedzieć, że jestem po raz pierwszy w życiu zadowolona z mojego ciut przy-dużego biustu. Wczesniej był dla mnie niewygodny, ciągle musiałam poprawiać opadające ramiączka, podciągać lub obciągać stanik. Mam wrażenie, że zmieniło się moje życie – jest mi bardzo wygodnie i jakby lżej w nowym staniku od Brafitterii. Jeżeli macie kłopot z niewygodnym albo zniekształcającym stanikiem, odwiedźcie Dziką 4.

    11 sierpnia 2015 at 14:29 Reply
  • Leave a Reply