Jeśli masz piersi, ale nie przepadasz za hafcikami i kwiatowymi wzorami, a trafić na stanik bez takowych to prawie jak wygrać w totka, lub masz genitalia typu męskiego, a marzą ci się koronki albo tiulowe zwiewności, albo jeśli nie plasujesz się zdecydowanie na żadnym z końców damsko-męskiego kontinuum – to znaczy, że binarny podział bielizny na damską i męską jest dla ciebie dyskryminujący, a przynajmniej ograniczający. Stawiam zresztą tezę, że każdy/a/e z nas miałx kiedyś serdecznie dosyć narzucania stereotypowej „męskości” tudzież „kobiecości” stylistyce bieliźnianej i nie tylko.
Ten tekst dedykuję osobom, dla których bielizna czy ciuchy są środkiem ekspresji (czyli, tak naprawdę, wszystkim osobom – bo mało komu jest całkowicie wszystko jedno, co ma na sobie), a niekoniecznie pasują do szufladek. Oraz wszystkim tym, co czasem nie mogą już patrzeć na kwiatki.
Pierwotną wersję poniższego napisałam dla magazynu „Modna Bielizna”, nr 91 zima 2020 – chcąc przybliżyć naszej branży trend bielizny neutralnej płciowo oraz trochę powalczyć ze stereotypami. Niestety, zmieściło się tam znacznie mniej obrazów, niż chciałam… Teraz – czas iść na całość! 🙂
Ani damska, ani męska?
Myślę, że spora część osób z przypisaną przy urodzeniu płcią żeńską zaliczyła kiedyś bunt przeciwko kwiatkom, falbankom, marszczeniom i „słodkim” kolorom, w które ubiera się najpierw dziewczynki i dziewczęta, a potem żeńskie osoby dorosłe. W młodości chcemy po pierwsze przestać być dziećmi, po drugie – szukamy własnej tożsamości i stylu i zaczynamy zadawać trudne pytania. Na przykład o to, dlaczego określone style wzornicze przypisywane są do płci, i czemu akurat w taki sposób.
View this post on Instagram
Nie wspominam tu o doświadczeniach chłopców i mężczyzn tylko dlatego, że ich nie znam, ale przypuszczam, że niejednej młodej (albo i niemłodej) osobie męskiej zdarzało się zatęsknić za tym, by męskie bokserki nie musiały być koniecznie szare albo w paski.
Cispłciowa i binarna większość zwykle w końcu jakoś wchodzi w role płciowe i podziały estetyczne – godzimy się na damskie krzywizny i męskie linie proste. W innej sytuacji są, rzecz jasna, osoby transpłciowe, których płeć przypisana przy urodzeniu nie jest zgodna z ich tożsamością płciową, w jeszcze innej – osoby niebinarne, których tożsamość nie jest ani męska, ani żeńska. Produkty i kampanie kierowane do osób binarnych i cispłciowych nie są czymś, w co mogą się łatwo wpasować i uznać za swoje. Społeczność queer to również przestrzeń, w której chętnie przekraczane są role płciowe i ukazywana ich sztuczność. Nic więc zaskakującego w tym, że to właśnie te grupy inicjują nowe trendy w projektowaniu.
Piszę: nowe, choć zdaję sobie sprawę z tego, że głównonurtowa moda oraz my – przeciętne osoby konsumenckie – odkrywamy teraz to, co przez lata funkcjonowało w niszach pomijanych przez media głównego nurtu, a co teraz wychodzi śmiało na środek pokoju dzięki mediom społecznościowym. Przyjrzyjmy się tym trendom, a przede wszystkim – zastanówmy nad tym, czy sztywny podział bielizny na damską i męską nie staje się już zbyt ograniczający dla nas wszystkich, w tym także dla binarnych cis mężczyzn i kobiet. Czy wszyscy nie mamy czasem dość kwiatków, albo szarej nudy, czy czegokolwiek innego, co jest nam na sztywno przypisywane? Problem szufladkowania zresztą dotyczy nie tylko płci, także np. wieku – na razie pozostańmy przy płci.
Anatomia i estetyka
Bielizna musi pasować na ciało, dlatego podstawową przyczyną, dla której mamy bieliznę męską i damską, jest obecność zewnętrznych genitaliów u osób o ciele typowo męskim oraz bardziej wypukłych piersi u osób o ciele typowo żeńskim. Do tego dochodzą jeszcze inne, łatwiejsze do przekroczenia różnice, jak zakres rozmiarów (zwykle większy w bieliźnie męskiej, co, nawiasem mówiąc, nie raz mnie irytowało – czemu kobieta nie może być duża?), czy subtelniejsze cechy sylwetki, typowe dla jednej z tych dwóch płci: kształt bioder i pośladków, ogólne proporcje sylwetki.
Reszta cech, które sprawiają, że widząc daną rzecz przypisujemy ją do kategorii „damska” lub „męska”, należy już wyłącznie do sfery estetyki. Sprawą kulturową jest zwyczaj zakrywania piersi przez kobiety oraz modelowania ich w kształt zgodny z kanonem urody, który nie dotyczy osób o ciele męskim, a który jest jedną z przyczyn istnienia biustonoszy.
Kanony estetyczne narzucają osobom kobiecym wzory kojarzące się z delikatnością i byciem miłym, zwłaszcza dla męskiego, heteroseksualnego oka – takie jak kwiaty, łagodne, zaokrąglone linie, przezroczystości oraz ogólnie mówiąc ozdobność, a w materiałach: tiule, koronki i hafty. Typowa męska bielizna jest – i tu mam zawsze odruch współczucia dla panów – ogólnie uboższa wzorniczo, gładka, mniej kolorowa, pozbawiona prześwitów – z wzorów, jeśli w ogóle są, dominuje geometria i abstrakcyjne, czasem zabawne printy.
View this post on Instagram
Kanony te większość z nas przyjmuje jako oczywiste. Zachęcam jednak, by oderwać się od przyzwyczajeń i zastanowić nad tym, jak w tym poszufladkowanym świecie może odnajdywać się nie tylko osoba niebinarna, ale także po prostu taka, która naprawdę ceni sobie estetyczną wolność, dla której moda stanowi środek wyrazu, sztukę? Czy nie bywa serdecznie znudzona jedną bądź drugą opcją, narzuconą jej przez tożsamość płciową? Czy jako kobieta naprawdę muszę kochać pastele i kwiatki? Czemu facet ma obowiązek nienawidzić różowego? Chyba zgodzicie się ze mną, że to już od dawna brzmi niepoważnie.
Autentyczność
Indywidualizacja i dążenie do realizowania własnej tożsamości jest jednym z megatrendów – globalnych tendencji w rozwoju cywilizacji, którym przypisuje się kształtowanie przyszłości. Szukamy teraz produktów, które wyrażają to, kim naprawdę jesteśmy i co nam się autentycznie podoba. Coraz częściej mamy własne wizje rzeczy, które chcemy użytkować i coraz częściej próbujemy przekazać je producentom, co stało się łatwe dzięki współczesnym mediom.
Przypisywanie do wielkich grup i proponowanie nam typowych, masowych produktów przestało nam wystarczać. Jesteśmy jednostkami o indywidualnych potrzebach i drażni nas traktowanie jak przedstawicieli określonych kategorii ludzi. Pamiętam, jak kilka lat temu, przyglądając się opisom biustonoszy w sklepach internetowych, natykałam się co chwila na przymiotnik „kobiecy”, doklejany z automatu praktycznie do wszystkiego – nawet rzeczy, których nie zaliczyłabym do kategorii szczególnie zwiewnych, delikatnych i ozdobnych. Tak jakby sama przynależność do grupy „kobiety” miała skłonić mnie do zainteresowania daną rzeczą. Każda i każdy z nas jest jednak czymś więcej niż swoją płcią, nie wspominając już o tym, że nie każda osoba nosząca biustonosze jest kobietą. To, co wówczas wydało mi się śmieszne i lekko irytujące, dziś jest takie po wielokroć bardziej.
Logiczną konsekwencją indywidualizacji jest zrywanie ze stereotypami. Jak zawsze, nowatorstwo zaczyna się nie od największych rynkowych graczy, lecz mniejszych podmiotów, marek rzemieślniczych, działających w ścisłym kontakcie z osobami konsumenckimi (instagram!). Wiele małych i bardzo małych marek próbuje podjąć wyzwanie tworzenia bielizny neutralnej płciowo, czyli pozbawionej stereotypowych cech bielizny damskiej lub męskiej. Co dodatkowo cieszy, część z nich praktykuje inkluzywność dotyczącą nie tylko cech płciowych, tożsamości płciowej czy orientacji seksualnej (marki te bywają mocno związane ze społecznością LGBTQIA), lecz także rozmiarów, oferując np. coraz więcej produktów w rozmiarach plus size.
Neutralna prostota
Część marek wybierających neutralność idzie w kierunku minimalizmu. W sytuacji, gdy określone wzory czy kolory są przypisywane jednej bądź drugiej płci, najłatwiej po prostu ich unikać i tworzyć bieliznę gładką, co najwyżej z abstrakcyjnym wzorem czy napisem, która nie zdziwi nikogo ani na ciele o cechach męskich, ani żeńskich. Jako amatorka deseni czuję niedosyt, jednocześnie zdając sobie sprawę, że wiele osób takiej właśnie bielizny potrzebuje i oczekuje.
Większość bielizny z tego nurtu to wygodne, bawełniane majtki i topy bądź biustonosze-braletki z gładkich materiałów (bez koronek czy haftów), jak np. kolekcja majtek dla osób z zewnętrznymi genitaliami i bez, oraz gładkich biustonoszy w pastelowej gamie kolorów Unmentionnables (niewymowne) sympatycznej marki Boy Smells (a której głównym produktem są, nawiasem mówiąc, świeczki zapachowe „przekraczające binarność płci” 🙂 ).
View this post on Instagram
Kolor i print
Mniej ascetyczną i bardziej urozmaiconą ofertę ma kultowa już marka TomboyX, która swego czasu zachwyciła mnie instagramem pełnym osób o różnorodnych sylwetkach, zwłaszcza plus size. Wydaje się kierowana głównie do osób o kobiecych ciałach, lecz niekoniecznie identyfikujących się z tradycyjną kobiecością. Twórczynie mówią, że tworzą „bieliznę, w której każde ciało może czuć się komfortowo, niezależnie od miejsca, które zajmuje na spektrum rozmiaru czy płci”. W ofercie pysznią się braletki w kolorowe dinozaury, moro lub gwiazdki, szorty i bokserki w jednorożce oraz po prostu różnokolorowe, gładkie, z lamówkami i szeroką gumą w rozmiarach od XS do 6X, a także bielizna menstruacyjna w „męskim” stylu.
W bieliźnie TomboyX, podobnie jak w wielu markach z podobnego nurtu, widać inspirację stylem odzieży sportowej (szerokie gumy, lamówki, prostota, a także brak fiszbin w biustonoszach, brak przezroczystości).
View this post on Instagram
View this post on Instagram
Wprowadzenie sportowej stylistyki do bielizny to oczywiście żadna nowość – wszyscy znamy szerokie gumy z logo Calvina Kleina. W Polsce do estetyki tomboy (chłopczycy) odwołuje się np. marka Betty Baboo i jej damskie bokserki z kolorowymi gumami.
View this post on Instagram
View this post on Instagram
W bieliźnie dolnej i sportowych topach z hipnotyzującymi nadrukami specjalizuje się Play Out. Nosić bokserki, majtki bikini czy stringi Play Out może teoretycznie każda osoba, bo dostępne są wersje dla dwóch wariantów budowy (pouch lub flat front). Firma produkuje też odzież w stylu athleisure w rozmiarach do 5X.
View this post on Instagram
View this post on Instagram
Komu printy Play Out wydają się zbyt spokojne, może zerknąć na propozycje Rebirth Garments. To rzemieślnicza, totalnie inkluzywna marka, stworzona głównie z myślą o osobach transpłciowych oraz z niepełnosprawnościami. Bielizna (w tym m.in. bindery dla transmężczyzn) i ubrania w oślepiających kolorach i wzorach są szyte na indywidualne zamówienia w dowolnym rozmiarze. Dewizą marki jest radykalna widoczność (radical visibility) – działanie na rzecz widoczności niekanonicznych ciał poprzez podkreślanie ich nienormatywnych cech. Stąd używanie jaskrawych barw i projekty, które mają maksymalnie przyciągać wzrok.
Bardzo polecam obejrzeć tę piękną osobę przy pracy:
„Androgyniczny” tiul
Amatorki bieliźnianej prostoty, poszukujące seksowności, lecz znużone damskimi ozdóbkami przychylnie patrzą na projekty wywodzące się częściowo z estetyki paskowych uprzęży, a będące połączeniem gładkiego tiulu, geometrycznych linii i lamówek. Przykładem może być chilijska, etyczna marka Toru&Naoko (obecna przerwa w działalności ma zakończyć się w kwietniu 2021), tworząca między innymi bieliznę gładką, o ciekawej architekturze, z nakładających się pasów gładkiego tiulu.
View this post on Instagram
W podobnym minimalistyczno-tiulowym stylu utrzymane są projekty również etycznej małej marki Lara Intimates z Wielkiej Brytanii, tworzącej braletki w szerokim zakresie rozmiarów od UK 26A do 36GG. Prawdę mówiąc, sama mam ochotę wypróbować 🙂
View this post on Instagram
Koronki dla wszystkich!
Warto pamiętać, że w historii mody przypisanie koronek do płci wyłącznie żeńskiej to dość nowy pomysł 🙂 Producenci bielizny wszechstronnej płciowo odkrywają na nowo koronki dla bielizny dostosowanej do męskiej budowy ciała. Przykładem jest marka Cantiq z Los Angeles i jej kolekcja Gender Fluid zawierająca koronkowe braletki, body oraz najróżniejsze kroje majtek w rozmiarach do 3XL i z powiększoną przestrzenią z przodu. Są to modele w identycznym stylu, co produkowana przez tę firmę bielizna damska.
View this post on Instagram
Australijska marka Just Babes Club – JBC produkuje koronkowe i tiulowe braletki oraz majtki w szerokim zakresie rozmiarów, w tym także bieliznę dolną z miejscem na zewnętrzne genitalia. Na pierwszy rzut oka produkty JBC nie różnią się od typowej damskiej bielizny, choć imponuje zakres rozmiarów do miseczki H. Uwielbiam tę markę za cudowne, ciałopozytywne zdjęcia, bez widocznego retuszu, które wyglądają tak, jakby przedstawiały naszych znajomych i znajome z sąsiedztwa, a nie modelki i modeli. Zerknięcie na firmowy instagram potwierdza, że są to fotki influencerskie (można spotkać np. Ruby Allegrę, aktywistyczną osobę niebinarną działającą na rzecz osób z niepełnosprawnościami).
View this post on Instagram
Koronkowe majtki męskie można oczywiście znaleźć w ofercie firm produkujących bieliznę erotyczną, wystarczy użyć Google’a – jakość i design tej bielizny jednak nie zawsze pozwala na komfortowe codzienne noszenie. Czekam na bardziej śmiałe wprowadzenie koronek i haftów do bielizny codziennej dla osób o nieżeńskiej budowie ciała, podobnie jak na zerwanie z przekonaniem, że ozdobność w bieliźnie jest tylko dla kobiet. Myślę, że świat potrzebuje koronkowych slipek Calvina Kleina!
I więcej marek, które nie zawahają się ubierać w swoje komplety takich ludzi, jak Jake Dupree – tancerz, performer burleski i trener fitness, który w koronkach od Playful Promises wygląda, moim skromnym zdaniem, zabójczo:
View this post on Instagram
Głównonurtowy niedosyt
Próby tworzenia bielizny unisex, a zwłaszcza wykorzystywanie bardziej typowych dla męskiej bielizny czy odzieży elementów wzorniczych w produktach kierowanych do kobiet są podejmowane od dawna. Ciągle jednak osoby o żeńskiej budowie, chcąc oderwać się od typowo damskich kwiatków i koronek, zmuszone są do mozolnego szperania w ofertach, zwłaszcza jeśli nie nęci ich już gładki, pozbawiony wzorów materiał.
Przykład pozytywny? Mistrzynią szkockiej kraty, paseczków i męskich szelek zamiast ramiączek jest kultowa Marlies Dekkers – warto zerknąć choćby na linię The Detective z kolekcji jesień-zima 2020 oraz kultową Glorię.
Na naszym podwórku tartanem zachwyciła mnie ostatnio marka Comexim Lingerie (komplet Scottie), a paski pysznią się np. w kolekcji Samanty (linia Vera).
View this post on Instagram
Oczywistym, choć nieco nudnym (jak dla mnie) rozwiązaniem jest gładki, względnie delikatnie pasiasty minimalizm, jak np. w bazowym Fusion marki Fantasie (recenzja tutaj).
Ciekawą alternatywą zarówno dla najprostszych, gładkich braletek, jak i podtrzymujących staników klasycznych, jest brytyjska marka Molke. Molke powstała jako odpowiedź na potrzebę wygodnych, bezfiszbinowych, ale dobrze podtrzymujących biustonoszy do karmienia w bardzo dużym zakresie rozmiarów (wspominałam o niej w tekście o biustonoszach do karmienia). Ma cudowny, ciałopozytywny wizerunek. Większość wzorów jest „nieszufladkowa” – stanik w galaktykę czy tęcze jest czymś, do czego spokojnie mogłabym zatęsknić w chwilach, gdy nie mogę już patrzeć na florę, a zdarzają się one coraz częściej…
Duży biust to sprawa damska?
Jeśli jednak jesteś osobą z dużym biustem i szukasz dobrze podtrzymujących biustonoszy na fiszbinach, niszowe marki o queerowym rodowodzie raczej nie zaproponują ci zbyt wiele. Polskie marki bieliźniane oferujące fiszbinowe staniki w szerokich zakresach rozmiarów trzymają się mocno tradycyjnej, konserwatywnej wręcz damskiej estetyki, z okazjonalnymi wyskokami w stronę stylu sportowego. Sama z racji anatomii raczej nie będę zadowolona z miękkich topów typu TomboyX, nawet jeśli polskie firmy nauczą się je produkować w odpowiednim zakresie rozmiarów – poza tym, szczerze mówiąc, wyroby gładkie, czy nawet w zabawne nadruki, nie stanowią szczytu moich marzeń. Nie spełnia ich bielizna neutralna płciowo zaprojektowana na zasadzie „ani-ani” – czyli starannie pozbawiona elementów, które można by skojarzyć z którąkolwiek z płci, a więc bardzo oszczędna w wyrazie i dla mnie raczej nudna.
Myślę, że niejedna osoba męska, znużona tradycyjnym męskim wzornictwem, również czuje pewien niedosyt na widok produktów, które nie są niczym więcej, niż odpowiedzią na „chcę móc założyć takie same majtki, jak moja dziewczyna/przyjaciółka/sąsiadka/supermodelka” – choć to także może być, rzecz jasna, powodem do radości.
Osobiście bardzo czekam na projekty z okolic luksusowej elegancji, komfortowe dla mojej kobiecej budowy, ale wystające poza męczącą już wzorniczą szufladkę. Nie satysfakcjonują mnie kropki zamiast kwiatków. Pragnę śmiałych geokoronek i geohaftów, abstrakcyjnych deseni, fotorealistycznych nadruków. Nie chcę rzucików rodem z piżamek. I teraz jest ten moment, gdy zaczynam wierzyć, że się doczekam.
A czy wśród was są osoby, które czekają na to samo, co ja? Które czasem chciałyby wyrwać się z duopolu „damskie falbanki vs. męskie… hmm brak falbanek?” i podążyć w jakimś innym, niekoniecznie dokładnie znanym kierunku? 🙂
Lektura uzupełniająca – bielizna dla osób transpłciowych i niebinarnych
Jeśli interesuje cię temat bielizny dla osób transpłciowych i niebinarnych, polecam poniższe teksty na blogu Miski Dwie:
Jak dobrać stanik, gdy jesteś trans?
Jak i gdzie kupić binder?
Jak i gdzie kupić majtki do tuckingu/gaffy?
Czekam teraz na wasze propozycje ciekawych marek i projektów wystających poza męską lub damską szufladkę!
7 komentarzy
Marta P
Ważny temat i bardzo się cieszę,że go podjęłaś. Ja lubię hafty i koronki ale lubię też styl sportowy, prosty. A wiesz doskonale jak trudno jest znaleźć top lub braletkę na duży biust,która ten biust porządnie trzyma ale nie wygląda on jakby walec go przejechał( biust oczywiście ?)
27 stycznia 2021 at 22:18stanikomania
Wiem doskonale. 🙁 Moim niezrealizowanym marzeniem jest bralet-top w szkocką kratę! Częściowo spełnił je Scottie by Comexim, ale tylko częściowo 🙂
27 stycznia 2021 at 22:25Niestety osoba posiadająca wydatny gruczoł piersiowy skazana jest na tradycyjne damskie staniki w tradycyjnym damskim stylu i to jest słabe 🙁
Marta P
Szkocką kratę kocham?
27 stycznia 2021 at 22:27Ciekawi mnie Novika, niby wzorów nie widać ale potencjał jest
Asia Ryćko-Bożeńska
Fantastyczny artykuł! Dziękuję za poszerzenie horyzontów, ale też przy okazji niezłą lekcję inkluzywnej mowy! To wcale nie jest takie proste, bo nawyki językowe są bardzo silne, jednak uczę się przy każdej okazji zwracać uwagę na takie niuanse. Przegląd bielizny wielce inspirujący i ciekawy. Sądzę, że wiele Osób z przyjemnością widywałoby regularnie wręcz takie przeglądy. Oby rynek zauważał coraz częściej zapotrzebowanie i oby popyt był równie wysoki tak, żeby produkcja też była opłacalna. (Niestety wiem z innego obszaru – butów – że będąc w mniejszości u wielu producentów po prostu jestem z góry przekreślana, bo produkcja mojego rozmiaru 42 jest dla tych mniejszych firm zwyczajnie nieopłacalna biznesowo, tak że tutaj mocno kibicuję tym firmom, które decydują się na takie inkluzywne podejście, żeby jak najlepiej docierały do swoich odbiorców, żeby było takich firm coraz więcej.)
1 lutego 2021 at 23:38stanikomania
Bardzo dziękuję za tak pozytywną ocenę! Co do języka, to zdecydowanie bardziej czuję się początkującą adeptką niż ekspertką 😉 Staram się uczyć. Tęsknię do takiego stanu, kiedy wszyscy i wszystkie będziemy mówić i pisać swobodnie i na luzie tak, by nikogo nie wykluczać.
Co do firm, generalnie jestem optymistką. Mamy instagramy i dużo łatwiej teraz dotrzeć do grup docelowych. Szczególnie gdy osoby konsumenckie aktywnie wspierają biznesy, które je zauważają.
Łatwiej też edukować i normalizować różne ciała, potrzeby, tożsamości, uczyć się patrzeć na tę różnorodność z zachwytem – bo przecież jest zachwycająca 🙂
1 lutego 2021 at 23:39Magdalaena
Przeczytałam tekst z opóźnieniem, ale jestem zachwycona. Niby jako osoba cishet wpisuję się w tradycyjne szufladki producentów, ale bardzo doceniam inkluzywny i nieoceniający język tego wpisu.
23 marca 2021 at 08:01Plus niektóre modele są naprawdę piękne np. muszę sprawdzić te staniki i majtki Molke.
Stanikomania
Dzięki Magda, uczę się tego języka. Miło czytać, że nieźle mi idzie 🙂
24 marca 2021 at 14:17Co do Molke, bardzo chciałabym wypróbować. Marka ma fantastyczny wizerunek. Na fejsie jest bardzo pomocna grupa Fans of Molke, panuje tam super pozytywna atmosfera.