Nie mogę się powstrzymać, żeby nie pozostać jeszcze przez chwilę przy gorących tematach 🙂 Jak już pewnie zauważyłyście, już w dwóch kolekcjach DD-plusowych marek kostiumów kąpielowych pojawiły się charakterystyczne pasiaki. Mimo, że marynarskość nie jest moją ulubioną stylistyką, uległam urokowi drobnych paseczków. Ostatnio nawet skusiłam się na bluzkę, która wygląda prawie jak komplet do kostiumu Ahoy Miss Mandalay, a przy okazji zauważyłam ze zdumieniem, że Marks&Spencer, w którym ową sztukę odzieży nabyłam, ma bardzo ubogą kolekcję plażową – w kategorii D-G Swimwear widnieją tylko dwa kostiumy do złudzenia przypominające… Brighton Panache’a w wersji czarnej (a może nim są?).
Wróćmy jednak do obfitszych kolekcji i przypomnijmy, co pasiastego czeka nas w roku 2011:
Miss Mandalay – Harbour, Ahoy i… też Brighton:
Panache Swimwear – Lucille:
Trzecią pasiaczkę wyszperałam w katalogu marki Freya – jest nią Paris:
Paryska żeglarka wystąpi, jak widzicie, w trzech wcieleniach górnych i trzech dolnych. Licząc od lewej, mamy: plandżowaty stanik wiązany na szyi (D-FF), tankini (D-GG) i balkonetkę (D-GG), wszystkie w obwodach 30-38. Majtki to: figi z paseczkami na biodrach, figi klasyczne – gładkie granatowe oraz figi zabudowane (low leg) z pięknym detalem w postaci – również pasiastego – kółeczka. Do tego w całkiem pokaźnej kolekcji plażowej odzieży (tuniki, sukienki) znalazła się krótka sukienka Encore w wersji pasiastej oraz gładkiej czerwonej – obie będą do Paryżanki pasowały. Tę pasiastą można zobaczyć w małej galerii poniżej – zawiera ona fotki Paryżanki, które zrobiłam kilka miesięcy temu na prezentacji kolekcji w Warszawie – warto się im bliżej przyjrzeć 🙂 Pod koniec – zdjęcia katalogowe.
[Katalog flash w serwisie flickr nie jest dostępny, przepraszamy.]
Wracając jeszcze do firmy Panache – nowo powstała marka Atlantis Swimwear tego producenta też dokłada do kolekcji swojego pasiaka, a mianowicie – Polly:
Jak to u Atlantisów, zakres rozmiarów kończy się na miseczce D, natomiast zaczyna już od AA, jak przystało na markę skierowaną do drobniejszych biustów. Z niezrozumiałych dla mnie względów natomiast obwody zaczynają się od 65(30), nie 60(28), i tak jest we wszystkich kostiumach tej marki. Miseczki w Polly mają żelowe wypełnienia powiększające wg producenta biust o 1 rozmiar miseczki. Ciekawe są majtki z asymetryczną, pojedynczą kokardą.
Spacerując po e-sklepach znalazłam jeszcze jedną „marynarkę” w sklepie La Senza, o imieniu – a jakże – Sailor Stripe. Cena zachęca, gorzej z rozmiarami – w D-plusach zostały już tylko szerokie obwody pod biustem, a stanik jakoś nie wzbudza zaufania pod względem podtrzymania, no i, poza wszystkim innym, nie podoba mi się tak bardzo, że nawet nie mam ochoty go tu pokazywać.
Podsumowując te pasiaste zbiory, przyłączę się do ubolewań nad niedostatkiem ciekawych wzorów dla miseczek powyżej G-GG. Żaden z wyszperanych tutaj pasiaków nie przekracza miseczki GG. Wygląda na to, że rozmiary powyżej GG ciągle uważane są za „ryzykowne” i wiele kostiumów produkowanych w tym zakresie zostało chyba zaprojektowanych z myślą, że im bardziej nijaki wzór, tym większą szansę ma na sprzedaż… bo przecież zwykły kostium spodoba się każdemu. Mimo wszystko nie chce mi się w to wierzyć… A jeśli rzeczywiście tak wiele kobiet lubi stonowane, mało wyraziste wzory – może warto zastanowić się nad przyczyną. Czy nie są nią kompleksy i przyzwyczajenie raczej do ukrywania, niż eksponowania swojego ciała? Może coraz większa dostępność ciekawych wzorów w dużych rozmiarach miseczek z czasem zmieni te upodobania?
Na zakończenie, jak zwykle, prośba: jeżeli udało Wam się jeszcze gdzieś trafić na ciekawe „marynarki”, podzielcie się linkiem! A z powyższych – który najbardziej przypadł Wam do gustu? Dla mnie wybór jest trudny… MM kusi, Panache wabi, Freya nęci 😉
22 komentarze
butters77
Urocze! Aż chce się zakrzyknąć: “Pręż się w prążkach!” 😉
3 grudnia 2010 at 20:22butters77
P.S. Co do popularności kostiumów w czerni – podzielam Twoje domysły, również uważam, że to kwestia niepewności na plaży. Wydaje mi się jednak (może idealistycznie;-), że kluczem jest dobranie sobie kostiumu idealnie dopasowanego rozmiarowo – wtedy dopiero zaczyna się myśleć o wzorach i odcieniach 🙂 Sama mając do wyboru średnio dobrany (czytaj: eksponujący nie to, co trzeba i szpecący) kostium w czerni a kostium w żywych kolorach, wybrałabym czerń. Dla niewidzialności 🙂
3 grudnia 2010 at 20:25kasica_k
“Pręż się w prążkach” – cóż za piękne hasło, Buttersie! Ach, dlaczego na nie nie wpadłam? 😉
Co do czerni – cóż, nosiłam się na czarno przez całe lata i chyba młodzieńcza niepewność miała z tym wspólnego tyleż samo, co rzeczywiste niedobranie krojów, dodatkowo wzmacniające niezadowolenie z efektu. Aczkolwiek uważam, że czerń potrafi być bardzo interesująca, ale w zestawieniu np. właśnie z kością słoniową, beżem, czy w połączeniu z efektownym krojem, ozdobami itp.
Wracając do prążków i paseczków – pomyśleć, że kiedyś ich wprost nie znosiłam…
3 grudnia 2010 at 23:21aleksandromaniak
Rewelacyjne hasło, butters!
4 grudnia 2010 at 00:28W tym roku kupiłam sobie dwa doły od kostiumów – jeden czarny, a drugi różowy. Czarny wybrałam tylko dlatego, bo ,,wyszczupla”. To był ten sam model, krój naprawdę dobry dla mnie i po kilku dniach założyłam różową wersję i okazało się , że też w niej wyglądam OK. Krój i właściwy rozmiar to najważniejsze sprawy. A róż ładniej wyglądał na skórze 🙂
aleksandromaniak
I chciałam napisać, że muszę omijać sklepy w sezonie letnim, bo inaczej na pewno zakupię sobie Paris. Te trzecie majtki (do balkonika) są moim krojem wymarzonym chyba 😉
4 grudnia 2010 at 00:29ciociazlarada
Jestem prostym człowiekiem i nie rozumiem fenomenu popularności czarnych kostiumów. Czerń tak naprawdę mało komu pasuje, potrafi eksponować niedoskonałości bądź też uwypuklać “chory” odcień zarówno chłodnej, jak i ciepłej karnacji. Nie mówiąc już tym, że w naszym kręgu kulturowym uroczystości żałobne i oficjalne rzadko odbywają się na plażach…
4 grudnia 2010 at 01:17maith
Myślę, że kobiety, którym inni cały czas proponują nudne kostiumy, pierwsze rzucą się na coś ciekawego 🙂
Ciociuzłarado – tekst o częstotliwości uroczystości żałobnych na plażach rządzi ;))
4 grudnia 2010 at 03:47pierwszalitera
Czarny, to po prostu kolor od wielu lat bardzo modny i uważany z uniwersalny. I nikt nie bierze go już za żałobny. Pamiętam w latach 80-tych kobieta ubrana od stóp do głów w czarny zwracała na siebie uwagę i zwykle nosiła faktycznie żałobę, dzisiaj wiele kobiet tak biega od rana do wieczora, bez żadnego powodu. Nawet sukienki dla małych dziewczynek są czarne. Nosi się czarne buty, czarne rasjtopy (wyparły cieliste), czarną bieliznę, więc i czarne stroje kąpielowe.
4 grudnia 2010 at 14:25ptysiowa_7
A ja kocham czerń, uważam, że dobrze w niej wyglądam. W kolorowych rzeczach często ginę, w czerni się wyróżniam, a do tego w tym kolorze to ja jestem na pierwszym planie, a nie moje ciuchy czy kostium kąpielowy.
4 grudnia 2010 at 16:14Jeśli chodzi o kostiumy, to uwielbiam paski (nie tylko na kostiumach), ale nie biało-granatowe, tylko biało-czarne. Szkoda że nie ma nic takiego w przyszłorocznych kolekcjach:/
butters77
Kasico, aleksandromaniak – dziękuję 🙂
Kasico, a pod Twoimi słowami:
5 grudnia 2010 at 21:26“cóż, nosiłam się na czarno przez całe lata i chyba młodzieńcza niepewność miała z tym wspólnego tyleż samo, co rzeczywiste niedobranie krojów, dodatkowo wzmacniające niezadowolenie z efektu.”
– mogłabym się podpisać obiema rękami. Historię noszenia kolorów mam identyczną:-) – i również dziś uważam, że czerń potrafi być super, lubię ją – ale nie jako jedyną możliwość dla 18-25-latki 😉
kasica_k
To teraz moja kolej, żeby się podpisać pod Twoją opinią Buttersie 🙂 Czerń mi się nie widzi jako jedyna możliwość w żadnym wieku. Jako jedna z opcji – jak najbardziej, choć najchętniej ożywiona czymkolwiek – dodatkiem, kolorem włosów, biżuterią.
Co do mody na czerń, to właśnie w słodkich eighties przebiła się w Polsce jako bardzo modny kolor 🙂
6 grudnia 2010 at 04:44pierwszalitera
“Co do mody na czerń, to właśnie w słodkich eighties przebiła się w Polsce jako bardzo modny kolor :)”
W Polsce faktycznie bardziej popularny był ponury trend new romantic od pastelowego Miami Vice. 😉 Zastanawiam się, czy to dlatego, że kryzysowe prześcieradała najłatwiej farbowało się na czarno? 😉 Gdy ja szyłam sobie własnymi ręcami outfit na imprezę w liceum (rok 84), to też zdecydowałam się na coś ala Madonna, czyli farbowana na czarno bawełna, upstrzona białą szydełkową koronką i perłami. W sklepie chemicznym do wyboru miałam jeszcze farbkę bordo, więc czarny był mniej modą, a bardziej koniecznością. 😉
6 grudnia 2010 at 11:42black_lemons
A mi się styl marynarski nie podoba 8( Kolorystyka kojarzy mi się wybitnie szkolnie (biała bluzka, granatowa spódnica), a paski… Też jakoś nieszczególnie, gdy na nie patrzę długi czas, dostaję oczopląsu 8/ Poza tym jakiś czas temu moja mama przez całe lato nosiła “marynarską” bluzkę w komplecie z “marynarskimi” spodenkami, co skutecznie mnie zniechęciło do tejże stylistyki.
6 grudnia 2010 at 22:40Stanowczo wolałabym bikini w kolorze soczystej zieleni, ciepłego błękitu albo rozbielonej maliny 8)
kasica_k
Donoszę, za informacjami od dystrybutora, że Lucille będzie dostępna w naszym kraju w lutym-marcu, a wieczorowa Ava oraz Taylor, a do tego czarny kaftan z kolekcji Anna – może nawet już w grudniu, czyli karnawał w tropikach mamy obsadzony 😉
8 grudnia 2010 at 05:34effuniak
to nie prążki tylko paski więc nie “pręż się w prążkach” tylko ….
8 grudnia 2010 at 18:31paś sie w paskach …
:DDDD
kasica_k
😀 Kolejne genialne hasło!
9 grudnia 2010 at 00:13Idę się paść 🙂
A kiedy prążki i paski w kostiumach Ewa Michalak? 🙂
M
Ahoy (nazwa brzydko mi sie kojarzy, nic na to nie poradze) do schrupania. Falbanki w miseczkach i przy majtkach, a z daleka wyglada jakby kostium byl dzinsowy. Ale pewnie bedzie cholernie drogi, z obwodami tylko od 65 i z za szerokim mostkiem, ktory zrobi mi plaski dekolt. I tak go wyprobuje:)
9 grudnia 2010 at 04:44effuniak
Kasico – maaarne szanse
9 grudnia 2010 at 06:49Przy takich proporcjach sprzedaży do ilości mb na belce jaka jest u mnie to rzeczywiście musiałabym się potem pość tymi paskami 😉
maith
Ewa, a może w takim razie warto dokupić właśnie mało takiego materiału i dołożyć go jako jakiś fajnie zaaranżowany dodatek?
9 grudnia 2010 at 12:54aleksandromaniak
@M
9 grudnia 2010 at 12:54widziałam kostiumy Miss Mandalay z obwodem 28, więc podejrzewam, że i ten taki będzie.
A drogi będzie bez wątpienia, szczególnie u nas 😉
aleksandromaniak
Co do effuniaków – przyznaję, że jeśli skuszę się na kostium w tym roku (jednak w zeszłym wydałam sporo na biustonosz i dwie pary pasujących do niego majtek nie od kompletu :p, więc nie jest rozsądne wydawać znowu), to byłby to właśnie effuniak. Przygarnęłabym jakąś kusząca piankową górę , która zrobi dekolt do pokazywania 😉
9 grudnia 2010 at 12:56effuniak
Maith – nie moge kupić mniej niz minimum narzucone przez producenta
9 grudnia 2010 at 15:58Właśnie o tym pisałam ciut wyżej