Podobnie jak I część relacji z Wiosennego Salonu Bielizny 2019, to NIE będzie tekst o tym, jak oszczędnie zaplanować zakupy na przyszły sezon jesień-zima, no chyba, że macie naprawdę silną wolę 🙂 Zapraszam do buszowania w drugiej skrzyni skarbów – tym razem przed Wami oszronione świerki, jeszcze nieco liści, kolory mgły i pochmurnego nieba, geometryczne wzory i bogate ornamenty oraz ozdoby dekoltów, i nie tylko. Unosimy wieko…
Szpilki i liście
Zielenie szczęśliwie ciągle nie ustępują ze sceny. W kolekcjach znajdą się przede wszystkim ciemne, iglaste szmaragdy, ale tu i ówdzie pojawią się bardziej oliwkowo-liściaste odcienie.
Piękny głęboki szmaragd zaoferuje Gorsenia. Szmaragdowe jest tu także szkiełko w zawieszce – uwielbiam taki staranny dobór dodatków.
Kris Line nie pozostaje w tyle – w jesiennej palecie barw oprócz czerwieni, fioletu, srebra i oczywiście czerni, nie zabraknie też szmaragdu. Mam tu doskonałą wiadomość dla biuściastych wielbicielek kroju half-cup (do których się zaliczam) – część halfów (choć niestety nie wszystkie) z oferty tej marki ma pokaźny zakres rozmiarów, w którym moje brytyjskie G, mieszczące się w Krisowskim rozmiarze HH (firma ta ma własny, specyficzny system rozmiarów) ma jeszcze potencjalnie dwie miseczki w zapasie (co oznacza np. zakres miseczek do KK w rozmiarze 65 pod biustem). Model o tej konstrukcji z kolekcji wiosennej właśnie testuję i mam nadzieję, że będę mogła dostarczyć Wam pozytywnej opinii na jego temat.
Szmaragdowa Szeherezada poniżej to miękki krój side-support, ale hojny rozmiarowo half-cup także jest planowany i mam nadzieję, że wejdzie do sprzedaży.
Taki szmaragd z czarnym flokowym wzorem proponuje Nipplex, ale tu już się chyba niestety nie zmieszczę…
Z bardziej liściastą, choć zgaszoną, oliwkową zielenią zaszaleje Kinga. Ten wzór wystąpi w dwóch konstrukcjach: miękkiej 801 (fotka pierwsza) i push-up z high-apexem (fotka z pokazu).
A oto najbardziej efektowna oliwka Salonu – Clara marki Panache w wersji na jesień. Kolejna Clara, którą na pewno włączę do kolekcji… Panache nie boi się zieleni – wśród propozycji jest też m.in. szmaragdowa wersja koronkowego modelu Andorra.
Pięknie zielenie widziałam też w propozycjach marki Alles, niestety nie mogę ich Wam pokazać, bo firma ta jako jedyna nie pozwalała na fotografowanie jesiennej kolekcji. Smuteczek 🙁
Aurora borealis
Dla urozmaicenia – kombinacje kolorystyczne, które skojarzyły mi się z zorzą polarną, ale mogą też przywodzić na myśl na przykład pawie pióra. Jest tu szczypta szmaragdu, szafiru, fioletu… Na pierwszy ogień – sporciak od Panache – moim skromnym zdaniem, jedna z najładniejszych kolorowych wersji tego modelu, jakie dotąd powstały (po neon pixel i galaxy print, a może nawet przed 😉 ).
A to podobna kombinacja barw, tym razem w wydaniu codziennej bielizny. Świetny druczek od Lupoline, który szykuje się w kilku odsłonach: miękki stanik, żelowy push-up oraz aż dwa kroje koszulek, z wbudowanym stanikiem oraz bez (do rozmiaru 48! Uwaga plus sajzki!).
Dokładam drugą ciekawą wersję Panache Sporta – oprócz „zorzowego” szmaragdu, kojarzy mi się z ośnieżonym lasem.
Wieczorna mgła, pochmurna noc
A propos śniegu 😉 Lodowo-mgliste błękity walczyły o pierwszeństwo z pochmurnym tudzież nocnym zimowym niebem. Mimo że generalnie wolę granat od bladych niebieskości, tej oprószonej srebrem linii Gorsenii trudno mi się będzie oprzeć. W części I zobaczyłyście usztywnianą balkonetkę-halfa, tu wersja miękka tego cuda:
W lodowy błękit ubierze się też jesienno-zimowa wersja Melody marki Empreinte. Miseczki tego stanika są modelowane termicznie, nie zszywane.
Sporo szaroniebieskości znajdzie się w jesiennej ofercie Gai. Granatowa koronka na białawym spodzie wygląda mroźnie.
Nie wiem, czy ten model kojarzy mi się bardziej z zachmurzonym niebem, czy z dżinsami 🙂 Podobałby mi się oczywiście jeszcze bardziej, gdyby był w miękkiej wersji…
A oto propozycja Samanty – granat i bardzo ciekawy geometryczny wzór koronki.
Ten model już znamy z wersji czarnej oraz czerwonej 🙂 Paradise by Gorsenia w granacie.
Granatowa, bogato haftowana propozycja Kris Line. Jak zwykle, linia zawiera kilka konstrukcji, w tym widocznego z przodu miękkiego half-cupa o szerokiej rozmiarówce. Zza niego wygląda model o bezszwowych miseczkach (a może to body? Bo też będzie z tym wzorem) oraz zwykły usztywniany.
W stronę morskich odcieni pójdzie jesienią Arla marki Panache. Jak ten model typu high-apex sprawdza się na biuście, możecie zobaczyć w recenzji wersji czarnej. Trochę mnie rozczarowało, że ten jest praktycznie jednokolorowy, choć jest tam jakaś subtelna trójwymiarowość w tej koronce – czyżby jednak dwa odcienie? Na wieszaku obok widać fragment szmaragdowej Andorry, a zza różowej wersji Clary wygląda mocno fioletowa Envy 🙂
A to już kolejny model Nipplex z flokowanymi miseczkami. Flokowanie to specyficzna technika podobna do druku, dająca „aksamitne” wzory na materiale – po raz pierwszy pojawiła się obficie w kolekcjach prezentowanych na Wiosennym Salonie Bielizny 2018. Bardzo mi się ten efekt podoba, ale nie mam jeszcze nic zdobionego tą techniką, muszę w końcu coś wyhaczyć 😉 Nipplex to marka głównie dla średnich i mniejszych biustów – choć liczba większych propozycji stale rośnie – niżej pokaże się jedna z nich.
Przerywnik wiosenno-błękitny 🙂
W drodze wyjątku pokażę Wam kilka modeli z kolekcji wiosennej, czyli aktualnej, celem przybliżenia oferty marki Dalia 🙂 Dalia po raz pierwszy pojawiła się na Salonie Bielizny w tym roku – i bardzo dobrze, bo uważam, że dotąd brakowało tej marki na targach. Cenią ją sobie m.in. bardziej biuściaste miłośniczki modeli o raczej wąskich fiszbinach, słynny jest zwłaszcza półusztywniany K24. Odrobinę mniejszy zakres rozmiarów ma miękki K26, a także całkowicie usztywniany K27. Nowością w ofercie jest konstrukcja K29, która na oko jest miękką wersją K27. Znam nabiustnie tylko pierwsze dwa kroje, ale czuję się mocno zachęcona do próbowania 🙂 Ciekawostką jest, że Dalia ma siedzibę w Makowie Podhalańskim – i nie przypadkiem, ponieważ założona została przez członkinię tej samej rodziny, której dziełem jest Samanta. Są to, można powiedzieć, marki siostrzane. To znaczy, że będąc w okolicy Samanty (pamiętacie wywiad z Samantą?), można by wpaść i do Dalii i pewnego dnia pewnie się wpadnie 😉
Jak widzimy, w kolekcji dominują barwy nieba i dżinsów. Dalia w ciekawy sposób łączy hafty z nadrukami.
Warto wiedzieć, że Dalia produkuje też całkiem ładne kostiumy kąpielowe, podobnie zresztą jak Samanta.
Geometria i art deco
Serce mi podskoczyło z radości na widok sporej liczby geometrycznych motywów w koronkach i haftach – jako że chyba wszystkie mamy już trochę dosyć wiecznego zanurzenia w kwiatach. A skoro geometria, to aż się prosi o sięgnięcie do stylistyki art deco, jako klasyki o nowoczesnym, wielkomiejskim zabarwieniu. Tu bardzo przydałoby się zaserwować przykłady z kolekcji jesiennej marki Ava, która nawiązuje do tego stylu zarówno w samej kolekcji, jak i w katalogu z modelką wystylizowaną na „lata dwudzieste, lata trzydzieste” (firma obchodzi w tym roku, nomen omen, dwudziestolecie 🙂 ). Niestety Ava na targach się nie pojawiła, kolekcję zatem muszę zostawić na później 🙂 Na szczęście jednak nie tylko Ava poszła w wachlarzyki i inne geo. W wielu kolekcjach pysznią się graficzne kreski, paski, trójkąty, rozetki i rombowe mozaiki, najczęściej w czerni, przyprawione tu i ówdzie czymś mocno błyszczącym.
Na pierwszy ogień – Unikat! Ta marka zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie, nie spodziewałam się tak ciekawych i różnorodnych wzorów w firmie dość konserwatywnie traktującej ubieranie większego biustu (tak, będę się w nieskończoność czepiać tych nieszczęsnych gąbek!). Oto sztywniaczek z przepięknym flokowanym wzorem, najchętniej bym w nim wyszła z targów… w majtkach oczywiście też 😉
Gai też nie ominęły artdecowskie glamury – haft z wachlarzowatych linii ze srebrną nitką lepiej widać na biuście modelki.
Kolejna Gaia – tym razem wzór z subtelnych kresek pojawia się w postaci nadruku. Czy to kwiaty, czy może pióra? A może wachlarze z piór? 🙂
A to nowy model z bazowej kolekcji Cleo by Panache – Asher. Jest on oparty konstrukcyjnie na modelu Marcie, co bardzo mnie cieszy, bo z Marcjanną bardzo po drodze mojemu biustowi – a mnie samej mniej, ze względu na groszkowo-kokardkowe motywy haftu, za którymi nie przepadam. Zdecydowanie wolę trójkąciki!
Wachlarzykowate motywy w tym hafcie mogą kojarzyć się roślinnie, ale na pewno nie są to banalne kwiatki. Oto przepiękna propozycja Kris Line w lekko połyskującej, srebrzystej szarości. Konstrukcja half-cup też będzie 🙂
Mozaiki, rzeźbione kraty, kwadraty i romby zdobiły niejedną koronkę. Poniżej kolejna czarno-graficzno-glamurna Gaia.
Nie mogłam się powstrzymać przed zamieszczeniem jeszcze raz fotki tego modelu firmy Kinga (w pierwszej części targowej relacji zdobi podrozdział o satynach). To jest Lisa, miękka konstrukcja 811 w szerokiej rozmiarówce, poszerzonej w tym sezonie o kolejną miseczkę, i w rozmiarach pod biustem do 105, co może ucieszyć niejedna plus sajzkę.
Taką oto mozaikę z kółek proponuje Samanta w modelu z ozdobnymi paseczkami w dekolcie (lepiej je widać na zdjęciu z pokazu).
Ten model Gai to jak dla mnie prawie Chrysler Building w wydaniu bieliźnianym 🙂 W związku z tym stał się natychmiast moim musisztomieciem (tak, można być fanką nowojorskiego wieżowca z lat trzydziestych), zwłaszcza że ma wejść w wersji miękkiej i do tego w tzw. rozmiarach maxi.
A to już geometria w miksie z kwiatkami, te złotawe kółka od bicykli jednak nadają jej „miejski” charakter 🙂 Jest to miła z wyglądu konstrukcja z pionowym szwem, niestety chyba nadal się w nią nie zmieszczę ze względu na okrojony zakres rozmiarów 🙁
Robi się liściasto, ale wciąż dość surowo i linearnie. I kolejne zastosowanie metalicznych nici, tym razem by Gorteks.
Jeszcze jeden graficzny Unikat 🙂 Tym razem z paskami w dekolcie. Paski ciągle modne – już chyba żadna firma nie ma przed nimi oporów. Ten model znajduje się jeszcze w katalogu kolekcji wiosennej, czyli powinien być gdzieś do nabycia teraz lub niedługo.
Najbardziej graficzny z wzorów to po prostu równoległe paski. Oto bardzo elegancki i połyskujący przyprószonymi brokatem ramiączkami model z Gai, cały w żakardowych ażurach. Miękki, w poszerzonej rozmiarówce. Gaio, dajesz radę.
Garniturowe prążki tym razem w wydaniu – o ile się nie mylę – Kris Line (a jeśli się mylę, proszę o korektę). W katalogu tego kompletu nie ma, ale Kris słynie z tego, że na pokazy przeznacza popisowe, p0jedyncze sztuki, których potem nie sposób kupić (a co być może się w końcu zmieni, a przynajmniej firma stwarza nadzieje na wprowadzenie takich limitowanych, luksusowych modeli do sprzedaży).
Te prążki Kris Line wejdą do sklepów raczej na pewno 🙂 W linii Kira paseczki towarzyszą muszlowatym motywom oraz kolorowym kwiatowym haftom. Oczopląs, w pozytywnym znaczeniu tego słowa. W kolekcji, oprócz jak zwykle kilku konstrukcji biustonoszy i majtek (wśród których będą stringi z wysokim stanem – tego jeszcze chyba nie grano) jest cudny szlafroczek do rozmiaru 2XL (dobrze byłoby wiedzieć, jaki obwód w biuście to oznacza). Jestem zachwycona tą linią, niestety tym razem half-cup nie obejmie mnie rozmiarowo – ale na szczęście to nie jedyna miękka konstrukcja z tym wzorem.
Ornament
Arabeski, esy floresy, paisleye, czyli nieco bliskowschodniego przepychu, perskich dywanów i indyjskich chust – tego zawsze jest trochę, nie zabrakło i tym razem.
Znowu Gorsenia – niewatpliwie firma ta była autorką jednej z najbardziej fotogenicznych kolekcji całych targów.
Ten sam wzór, co powyżej – w wydaniu róż i złoto:
Ciężkie, „obiciowo-zasłonowe” klimaty u Kingi:
I podobne faktury u Gai:
Typowy deseń paisley w modelu marki Gorteks. Bliskowschodnie skojarzenia wzmacniają chwościki.
Luksusowa tapicerka znowu w wykonaniu Gorteksu 🙂 Szkoda, że ten urokliwy złoty wzór w stylu tureckim (jest to nadruk udający haft – przysięgłabym, że miałam kiedyś taki fotel) wyszedł mi trochę z ostrości, bo jest bardzo ładny.
Orient
Wśród deseni wytropiłam też kilka dalekowschodnich nawiązań. Poniższa propozycja marki Gaia zawiera zarówno bogaty motyw kwiatowy w dekoltowej ozdobie, jak i coś w rodzaju chińskich żurawi (a może to całkiem inny gatunek?) na miseczkach. Całkiem przyjemne to zderzenie kultur.
Czyżby lotosy? 🙂 Gaia znów. I to z satynowym błyskiem.
I jeszcze jeden druczek z Dalii – ja tu widzę chryzantemy z chińskich jedwabi. Nawiasem mówiąc, Dalia miewa w kolekcjach całkiem udane majtki z wysokim stanem (jako fanka #majtkizgolfem jestem coraz bardziej zaintrygowana). To był chyba najbardziej efektowny wzór z całego stoiska (kolekcja jesienna, o ile dobrze pamiętam).
Tatuaż
Czarną kreską (i kropką) na beżowym, czasem przezroczystym tle – ten motyw wciąż był obecny, choć już może nie w takim nasileniu, jak w poprzednich sezonach.
Poniżej Unikat – biustonoszowi towarzyszy gipiurowa ozdoba dekoltowa. Ten model to jeszcze część kolekcji wiosennej, pamiętam go z pokazu z zeszłych targów 🙂
A to chyba najbardziej efektowny z salonowych tatuaży. I nazywa się odpowiednio. Kris Line – Tattoo 🙂
I znowu Unikat, tym razem w wydaniu miękkim, dostępnym tylko małym biustom.
Wracamy do strefy sztywnej – moja ulubiona jesienna propozycja Nipplexu. Dlaczego ulubiona? Bo w szerokim zakresie rozmiarów – jest to zdobione koronką wydanie modelu Anna vel Anita, czyli termicznie modelowanego bezszwowca dla dużych biustów (tak dużych, że ja się mieszczę i jeszcze mam zapas). I do tego bardzo ładne, graficzno-floralne. Brawo Nipplex 🙂
Motyw firankowy, czyli ciężkie i bardzo efektowne arabeski by Gaia 🙂
Trochę na doczepkę – Unikat, czarno na beżowym. Proste, ale efektowne połączenie ze „sportową” siatką.
Jesienne bukiety
Miłośniczki flory uspokajam, że jesień nie zapomniała tak całkiem o kwiatach. Nadruków ostatnio jest w kolekcjach jakby mniej, ale wciąż się zdarzają, i większość z nich jest oczywiście kwiatowa. Szkoda, że ciągle brakuje świeżych, oryginalnych pomysłów na druki, ale chyba moda im ostatnio nie sprzyja.
Na szczęście dawne blade, piżamkowate łączki są totalnie w odwrocie (czemu zapewne sprzyja fakt, że kolekcje jesienne zwykle zawierają mniej pastelek i neutralsów), a na pierwszy plan wysuwają się większe, wyraziste wzory. Kwiatów pełno także w haftach, część z nich jest wielokolorowa i całkiem ciekawa.
Na pierwszy ogień – róże. Znowu Unikat wpadł mi w obiektyw… Ta firma coś w sobie ma. Kolorystyka jesienna, ale model wiosenny, bo zdaje się, że jest już w sklepach 🙂
Gaia jednak ucieszyła mnie jeszcze bardziej, bo zaplanowała aż dwa miękkie modele w efektownych kwiatach na czarnym tle, choć chyba nieprzesadnie szerokie rozmiarowo 🙁 Pierwszy – to też różyczki. Z radoscią zauważyłam, że są tam też zielone listki i że nadruk jest na całości biustonosza.
Moim ulubieńcem został jednak ten. Klimat kolorystyczny – grudniowy 😉
Kolejny udany nadruk z Lupoline w bardzo przyjemnej kolorystyce – kwiaty w jesiennych barwach na chłodnym zielonym tle.
Gorsenia na sezon jesienny prawie nie proponuje nadruków – z tym jednym zimno-szarobłękitnym wyjątkiem. Co szczególnie szanuję w tej marce – to wprowadzenie naprawdę ładnych dodatków. Zwróćcie uwagę, że szkiełko na mostku jest niebieskie – w innych modelach są również kolorystycznie dopasowane zawieszki. Kokardki też są przemyślane – dwa odcienie tiulowej wstążki.
Z jesiennych klimatów trochę wyłamie się Sculptresse. Kto ma zwyczaj chłodną porą wyjeżdżać do ciepłych krajów, na pewno spojrzy łaskawie w kierunku tej tropikalnej roślinności, zdobiącej model Chi Chi. Rozmiarówka plus size.
Kończymy z nadrukami – idziemy w stronę kwiatowego haftu. Oto kolejna nowa konstrukcja Dalii – miękki full-cup, którego zakresu rozmiarów jeszcze nie znam. Piękny, bogaty, wielkokolorowy haft, z udziałem cudnej żółci. Coś jak czasy świetności nieodżałowanej marki Fauve… Biorę!
Uwaga, teraz będzie wow! Pierwszy raz widzę taką niesamowitą hafto-aplikację – haft z laserowo (jak sądzę) wycinanymi kwiatkami z tiulu. Są one przytwierdzone do podłoża tylko nićmi haftu, ich brzegi są wolne (i nie strzępiące się), a z bliska wyglądają naprawdę uroczo. Jest to miękki, pełnomiskowy model, który będzie dostępny w maxi rozmiarach – przypomina mi trochę projekty Sculptresse. Oby tylko hurtownicy i inni odbiorcy marki Gaia też ulegli urokowi tych kwiatków…
W zasadzie mam zwyczaj skupiać się na ofercie obejmującej mnie rozmiarowo, ale dla Unikatu tym razem znowu czynię wyjątek, bo urzekł mnie ten cukierkowy klimat. No i ten bling na mostku! (nawiasem mówiąc, to też jeszcze kolekcja wiosna-lato).
Na zakończenie rozdziału o florze zrobię wyłom i pokażę jeszcze jednego wiosennego Unikata, słynną w kuluarach „kapustkę” 🙂 Tak, te liście to podobno kapusta ozdobna. Niesamowity print, który powinien wygrać tę wiosnę, niestety tylko w wersjach sztywnej i półsztywnej. Ale chętnie bym w nim wyszła, jak słowo daję.
Zwierzę
Co sezon wieszczy się na przemian odwroty i powroty motywów zwierzęcych, a zwierzaki, jak widać, wciąż donikąd się nie wybierają.
Oto tygrys, albo zebra, w sportowym modelu Kris Line.
Inny sportowy model Krisa, dla mniejszych biustów, zintegrowany z siatkowym topem. Ciekawa jestem opinii jego użytkowniczek. Czy to bardziej stylowy gadżet, czy rzeczywiście dobrze podtrzymujący biustonosz/top?
W wężową skórę odzieje się model Dionne marki Sculptresse. Ten paseczkowiec plus size możecie zobaczyć na biuście w mojej recenzji wersji zimowo-kwiatowej. Sprawuje się cały czas świetnie i wszedł do mojego regularnego bra-repertuaru – polecam szczerze.
Ten model Gorsenii już widziałyście w poprzednim odcinku w wydaniu balkonetkowo-halfcupowym, a oto klasyczna wersja półusztywniana. Deseń na dole kojarzy mi się zdecydowanie zwierzęco, tylko nie wiem, z jakim gatunkiem 😉 Musiałoby to być bardzo piękne zwierzę.
A to już bardzo subtelna zwierzęcość i kto wie, czy nie całkiem złudna, bo widzę tam też jakby jakieś kwiatki. Ten wzór z Dalii z daleka jednak patrzy mi trochę na wężową skórkę, albo rybią łuskę, a wrażenie to potęguje dodatek metaliczny.
Paski i warstwy
Jak już zapewne zauważyłyście, pasków i innych ozdób dekoltowych jest wciąż multum i nie brakuje ich teraz także w ofercie dla dużych biustów (a nawet, jak widziałyście w poprzednim odcinku – w stanikach do karmienia!). Większość klasycznych paskowców oraz dodatków i dopinaczy jest czarna, ale zdarzają się też kolorowe wyjątki. Dziwi mnie tylko, że ciągle tak rzadko zdarzają się ozdoby na plecach – zdecydowana większość skupia się na froncie i przy szyi. Ale jest co najmniej jeden wyjątek…
Poniżej kilka przykładów biustonoszy z paskami i innymi ozdobami.
Gorsenia – modelu Paradise już chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Zwracam też uwagę na rzęskową koronkę – rzęski to kolejny motyw, który można by wyłuskać z targowej oferty.
Room669 to od początku marka opaskowana. Oto znany już pewnie niektórym z Was model Helena, który – uwaga uwaga – jest w trakcie rozmiarowego rośnięcia. Na targach otrzymałam od twórczyni marki prototyp w rozmiarze 85G. Pewnie trzeba będzie go jeszcze trochę dopracować, ale jesteśmy na dobrej drodze. Bardzo kibicuję Roomowi 🙂
Ale fajnie, mam stanik supermodelki! Oto Joanna Cesarz w Helenie.
Poniżej kolejny sztandarowy model Room669, Leila w czerni. W targowej ofercie był jeszcze granat i róż!
A tu już podróżujemy do Wielkej Brytanii. Cleo na sezon jesienny proponuje rasowego paskowca – Harper Shimmer ma usztywniane miseczki na kopie, oczko na mostku, paseczki w dekolcie i jest pokryty połyskującym, czarnym tiulem. Ozdoby z dużym kółkiem w dekolcie i w talii modelki to nie część Harpera, lecz gadżety marki Bijoux Indiscrets (z imitacji skóry – przyjazne dla wegan).
Kółeczkowa Samanta wspomniana wcześniej jest także paskowcem 🙂 Paseczki są dopinane z przodu do mostka oraz z tyłu.
Koronkowa warstwa dekoltowa zakładana na szyję by Lupoline.
Paseczki w dekolcie w wersji z miękkim stanikiem w wydaniu koszulkowym!
A oto deser, czyli koronkowe plecy dla właścicielek dużych biustów w wykonaniu marki Cleo. Nareszcie jedna z ulubionych marek polskich biuściastych zdecydowała się na ten rewolucyjny esperyment! (ironia 😉 ). No cóż, lepiej późno niż wcale, a model sięga do brytyjskiego H.
Co do warstw i looków w stylu underwear as outerwear – firma Unikat zrobiła coś, co już dawno postulowałam, a mianowicie dostarczyła amatorkom świecenia bielizną (takim jak ja!) odpowiednich outfitów do tego celu. Poniżej widzicie przejrzysty, elastyczny top bez rękawów (nie chciał mi się zmieścić w kadrze, bo nie był to całkiem mały rozmiar ;-)).
Firma oferuje te topy już w wiosennym katalogu. Jest także wersja z długim rękawem, obie do rozmiaru XL (ciekawe, czy by na mnie pasowały) Koszulka ze zdjęcia w katalogu zestawiona jest z biustonoszem, który pojawił się wyżej w podrozdziale o geometrii, i jest prezentowany przez piękną dziewczynę plus size.
Kolejne odsłony ozdobnych, elastycznych topów do noszenia na biustonosz będą też jesienią w marce Ava, niestety ponieważ firmy nie było na targach, nie mogę Wam ich teraz pokazać. Ale mam już w zanadrzu recenzję topowych propozycji z tego sezonu.
Podsumowanie
O kolorach, motywach i nowinkach mogłabym jeszcze długo, ale kiedyś trzeba zamknąć tę sążnistą relację 🙂
Jak już wspomniałam, w moich wrażeniach z Salonu Bielizny dominuje olśnienie 🙂 Zarówno błyszczącymi motywami w kolekcjach, jak i po prostu wzrostem poziomu dzieł naszych bieliźnianych twórców. Zaczyna to wyglądać coraz bardziej światowo – i to nie tylko z daleka, ale także w dotyku materiały polskich firm coraz bardziej przypominają te stosowane przez duże, doświadczone marki (patrzę z punktu widzenia dużego biustu, który oszukać trudno). Coraz ciekawsze są też dodatki – zawieszki, metalowe kółka, kokardki – cała ta bieliźniana galanteria jest nie tylko coraz lepszej jakości, ale też dobrana w coraz bardziej przemyślany sposób.
Firmy wyraźnie eksperymentują zarówno z estetyką (metaliczne staniki sportowe, ozdoby w dekoltach, karmniki z paseczkami…), jak i konstrukcjami. Na przykład, nisko zabudowany krój typu half-cup z pionowym szwem przestał być domeną mniejszych biustów – te już raczej przesiadają się w miękkie braletki czy innowacyjne push-upy bez drutu (na przykład Kris Line taki model oferuje). Śmiałe halfy stają się propozycją dla tych średnio-dużych – i nie ma, że „się nie da”. Urosły miękkie halfy Kingi i te usztywniane z Gorsenii, imponują te z Kris Line. Przydałoby się, by dołączyli pozostali „niedowiarkowie”, a raczej „niedowiarki”, jak Samanta czy Gaia 🙂
Spora część firm uwzględnia i eksponuje rozmiary plus size, korzystając z współpracy modelek o większych wymiarach zarówno na stoiskach, jak i na pokazie, coraz częściej występują one także w katalogach. Coraz bardziej dba się też o potrzeby kobiet o większych wymiarach, na przykład oferując im wyższe kroje majtek (z zakresem rozmiarów „dolnych” bywa różnie, ale coraz częściej nie kończy się on na XL).
Jeśli chodzi o pozostałe atrakcje targów – i tym razem nie zdecydowałam się na żadną z prelekcji ani warsztatów. Były one skierowane typowo do przedstawicielek i przedstawicieli biznesu i obejmowały takie zagadnienia, jak user experience klientki w salonie, posługiwanie się social mediami przez sklep z bielizną, czy racjonalne składanie zamówień kontraktacyjnych. Planowałam początkowo wpaść przynajmniej na chwilę na prezentację brafittingową aktualnych kolekcji przygotowaną przez Kasię Sałatę, ale zniechęciła mnie przepełniona sala i fakt, że z ostatnich rzędów chyba mało co było widać. Sala, w której odbywał się pokaz, również pękała w szwach, choć tym razem krzesła ustawiono na kilku poziomach, co zdecydowanie ułatwiało odbiór – jednak wciąż było ciasno. Gdzieś słyszałam, że Salon Bielizny myśli o jeszcze większej i lepszej lokalizacji. Bardzo bym mu tego życzyła!
Brakowało mi tym razem wykładu o trendach i mam nadzieję, że w kolejnej edycji Salonu znowu zostanie podjęty ten temat.
Mimo że nie dopisało kilku ważnych wystawców (Ava, Ewa Bien, Nessa…), wciąż niełatwo było ogarnąć wszystkie oferty, nie tylko ze względów czasowych, ale po prostu wydolności ciała i umysłu w dziedzinie przyjmowania wrażeń 🙂 Nie udało mi się odwiedzić wszystkich, na przykład pominęłam markę Anita, którą ostatnio polubiłam. Jakiś niedosyt pozostaje zawsze. Tym razem złagodziła mi go trochę wizyta w firmie Kris Line, którą odbyłam w dzień po targach i mogłam na spokojnie obejrzeć kolekcję, a nawet przymierzyć prototyp nowej konstrukcji.
Galeria
Dlaczego warto obejrzeć WSZYSTKIE FOTKI (a tak naprawdę, to wcale nie wszystkie, bo to już wybór po selekcji)? 🙂 Na przykład dlatego, że są też zdjęcia majtek, na które nie zawsze chciałam zużywać miejsce w tekście, a wiele z nich jest całkiem udanych 🙂 I po prostu dlatego, że nie wszystko się zmieściło w relacji, a też jest godne choćby spojrzenia! A więc – kubek ulubionej herbaty w dłoń i przejrzyjcie sobie ten album na spokojnie 🙂
Gdzie kupić te wszystkie skarby?
Po pierwsze – jeszcze nie teraz 🙂 Z wyjątkiem niektórych przykładów z kolekcji wiosennej, np. tych, które widziałyście w osobnym rozdziale o ofercie Dalii, propozycje z Salonu to oferta na kolejny sezon, czyli jesień i zimę (końcówkę tego roku i początek następnego). Teraz w sklepach króluje kolekcja wiosenno-letnia, którą mogłyśmy zobaczyć na Jesiennym Salonie 2018 (zobaczcie część I i część II relacji).
Po drugie – i tu odpowiedź jest bardziej złożona – w salonach, których adresów możecie szukać w Spisie Dobrych Sklepów (który wspólnie tworzymy), a także w sklepach online. Rzadko w centrach handlowych, a już na pewno nie w sieciówkach (co prawda na targach pojawiła się bieliźniana oferta marki Esprit, ale nie widziałam jej jeszcze w żadnym sklepie tej marki w Polsce). O tym, gdzie kupić i gdzie zdobyć informacje (i dlaczego bywa czasem trudno) o produktach polskich marek bielizny przeczytacie w artykule „W hurtowni nie było, czyli gdzie kupić polską bieliznę”. Jeżeli, tak jak ja, zachwycacie się targowymi zapowiedziami i chciałybyście potem znaleźć je w sprzedaży, pytajcie o polską bieliznę w lokalnych sklepach, zagadujcie producentów w ich kanałach społecznościowych – niech się dowiadują, że nie wystarcza nam sieciówkowa masówka, a wiele z nas naprawdę chce głosować swoimi pieniędzmi na polską produkcję.
A skoro już rozmawiamy o kontaktach z firmami – zdecydowana większość firm, z którymi miałam styczność, była bardzo aktywna i otwarta na kontakty – choć czasem wciąż miałam wrażenie, że nadajemy na różnych falach i moje żądanie pokazania np. oferty miękkich miseczek na 80H, czy też narzekania na dyktaturę semisofta nie do końca spotykają się ze zrozumieniem, ale cóż – punkty widzenia stanikomaniaczki i firmy bieliźniarskiej nie zawsze muszą się pokrywać 😉 Pozdrawiam serdecznie wszystkie cierpliwe rozmówczynie i rozmówców z wyobraźnią i empatią, przestawicielki firm i sklepów rozumiejące, że ciała są różne i #biustysąróżne – takich ludzi nam trzeba w branżach brafittingu i bieliźnianej mody.
(To pisałam ja, Wasza matrona medialna 😉 )
Wszystkie relacje z dotychczasowych Salonów Bielizny możecie zobaczyć pod tagiem salon bielizny!
Jeśli macie pytania dotyczące marek, rozmiarówek modeli itp. – śmiało je zadawajcie, a postaram się odpowiedzieć w miarę wiedzy z głowy i katalogów 🙂
A teraz chętnie dowiem się od Was, co najbardziej Wam się podobało. Które kolory, motywy i pomysły zrobiły na Was największe wrażenie? Czy macie swoją ulubioną markę wśród obecnych na Salonie?