WRynek i moda

Nie samym biustem…

Uwaga, będzie offtopic – zapragnęłam odmiany 🙂 Rzecz o tej części bieliźnianego arsenału, która nie wchodzi w żaden związek z naszym biustem ani biustonoszem – chyba, że stylistyczny. Nie chodzi wbrew pozorom o figi, stringi, szorty, french knickersy i cały majtkowy repertuar, a o trochę zapomniany, a niegdyś niezbędny element damskiego ubioru, a mianowicie – pas do pończoch. Dlaczego niektóre z nas wciąż darzą go sentymentem? Przyczyn może być wiele – poczynając od niemal wrodzonej niechęci do rajstop (za gorąco, wkłada się niewygodnie, a potem i tak się zsuwają!) bądź silikonowych pasków pończoch samonośnych (dla wielu osób są niekomfortowe, u niektórych powodują uczulenia), na upodobaniach sypialnianych (ach, te nylony…) kończąc. Niezależnie od powodów – są kobiety, które twierdzą, że właśnie w pończochach na pasku czują się najlepiej. A skąd taki temat w Zapiskach Stanikoholiczki?


Gustowne uzupełnienie

Każdy, kto rozsmakował się w pięknej i dobrze dopasowanej bieliźnie górnej, prędzej czy później łapie bakcyla kompletów. Pełna satysfakcja z zakupu ogarnia nas dopiero wtedy, gdy do wymarzonej góry dołączy zgrany dół. Amatorki wyprzedażowych czy aukcyjnych polowań doskonale znają uczucie, gdy do upatrzonego stanika uda się zdobyć majtki albo koszulkę… Nawiasem mówiąc, miłośniczki dobrych biustonoszy chyba z reguły większą wagę przywiązują do tego wszystkiego, co pod spodem.

Każdy model stanika ma co najmniej jedno majtkowe dopełnienie, z reguły nie mniej niż dwa. A pasy do pończoch? Uważny przegląd kolekcji producentów biustonoszy DD+ wykazuje, że mimo popularnych ostatnio tendencji vintage i retro, wybór mamy bardzo niewielki.

Paski stanowią z reguły część serii klasycznych i bazowych, w szczególności – kolekcji ślubnych. Każdy szanujący się producent oferuje co najmniej jedną taką kolekcję, zawierającą najczęściej biustonosz z odpinanymi ramiączkami, gorset typu basque lub półgorset, i rzecz jasna, cały zestaw majtek. Wadą „ślubniaków” jest kolor (wybaczcie, miłośniczki bieli), poza okolicznościami ślubnymi mało praktyczny.

Wąski wybór

Przejdźmy do konkretów. Po pierwsze – wygląda na to, że tak popularna wśród biuściastej młodzieży (i nie tylko, wbrew pozorom) marka Freya nie oferuje ani jednego pasa do pończoch! Czy wyobrażacie sobie, jak mógłby wyglądać pasek np. do czarnej Arabelli? Wielka szkoda, że nie ma takiego w ofercie.

Spodziewałam się, że z tej rodziny przynajmniej Fantasie stanie na wysokości zadania. I rzeczywiście – pasy są, i to „aż” dwa modele. Szukałam ich w pierwszej kolejności w kolekcji bazowej i niestety – znalazłam tylko tam. Mamy do wyboru czarny, biały i cielisty pas Belle (na Listkach Figowych tylko czarny – marna dostępność pasków w naszych ulubionych sklepach to osobny rozdział), z przezroczystego tiulu haftowanego w charakterystyczne różyczki, regulowany z tyłu. Wygląda elegancko i „noszalnie” – nieco ustępuje mu Cally, któremu nie można odmówić urody, ale jakoś za bardzo kojarzy mi się z tymi wąziutkimi skrawkami koronki, zwanymi dumnie pasami, po których już na pierwszy rzut oka widać, że nie utrzymają żadnej pończochy dłużej niż kwadrans.

Możemy jeszcze próbować polować na starsze klasyki Fantasie, takie jak Conspiracy, wciąż do kupienia w niezawodnym Lawtonsie. Niestety, granatowe, lawendowe i fuksjowe pasy z tej supereleganckiej kolekcji są dostępne tylko dla kupujących biustonosze, a te są już bardzo przebrane rozmiarowo. Warto jednak rzucić okiem na wyprzedaż Fantasie – kolekcje Oriana (piękna granatowa koronka!), Gardenia (jest czarny i czerwony!) czy Iris (wbrew zdjęciom – barwy „pacific blue”, czyli zapewne w błękicie). Tam też znajdziemy jasnobłękitny (aqua) pas Belle. Zastanawiające, że największy wybór napotykamy w dziale wyprzedaży zamierzchłych kolekcji.

Jeszcze dziwniejsze, że w klasycznie zapowiadającej się kolekcji Fauve na tegoroczną jesień nie ma ani jednego pasa. Warto być może zapolować na resztki dawnych kolekcji wycofanej już marki Rigby&Peller, jak Opulence.

Liczyłam na Charnosa – skoro już, oprócz staników, sprzedaje się pończochy, wypadałoby i paski. I rzeczywiście – subtelnie przejrzysty, lecz robiący poważne wrażenie pończochonosz z kolekcji Cherub (czarny, biały, niebieski, bladoróżowy) zbiera dobre recenzje, podobnie Glamour Lace oraz szeroki, solidny pas z serii Satin Jacquard, uszyty z tej samej gładkiej, lśniącej dzianiny co bezramiączkowy stanik (ach, dlaczego ten czerwony już wyprzedany?) – oba, w przeciwieństwie do pierwszego, mają regulację obwodu. Chyba niezbyt praktycznym, lecz uroczym cudeńkiem jest pasek z serii Frilled net, z której pochodzą też cudowne majtki, u mnie na czele listy najfajniejszych desusów na świecie. Niestety, staniki z tej serii to klasyczne małomiseczkowce.

Panache postawiło na specjalne okazje – zarówno ślubna kolekcja Venus, jak i Special Occasions zawiera pasy do pończoch. Venus – ozdobnie koronkowy i wąski, Specjalne Okazje – też wąski, ale gładki. Oba dostępne w wersjach białej i czarnej.

Opisywana już tu z entuzjazmem młoda marka Pour Moi, o raczej klasycznym wzornictwie (tiul i hafty) mogłaby oferować pasy do każdego modelu, znalazłam jednak tylko jeden – z nowej kolekcji Versaille. Może to zapowiedź rozszerzenia oferty w przyszłości?

Gossard zaś, marka znana z push-upów dla biustów średnio dużych, oferuje pasy do pończoch w serii Superboost Satin (szkoda tylko, że Listki Figowe dysponują jedynie czarną wersją). Lśniącemu frontowi towarzyszą siatkowe boczki, całość zapinana na pojedynczą haftkę.


Wszechstronność czy specjalizacja?

Większość pasów występuje w bieliźnianych kolorach podstawowych (biały, czarny, cielisty). Nic dziwnego – z reguły należą do serii bazowych, traktowanych jako uniwersalne. Dzięki temu dają się jakoś dopasować do innych kompletów bielizny, choć osoby z duszą prawdziwego maniaka kompletów być może nie zadowolą się takim rozwiązaniem. Z drugiej strony – czy warto odmawiać sobie takich cudów, jak Adelajda Simone Perele, z zapięciem na sześć haftek, wzmocniona fiszbinami – tylko dlatego, że stanik z tej samej kolekcji to propozycja najwyżej dla niedużych D-biustów?

Dobrą wiadomością jest, że marki bielizny dla większych biustów, z reguły nietanie, cechuje niezła jakość materiałów, a to w przypadku pasów szczególnie ważne. Tak pożądane solidne metalowe sprzączki są standardem w pasach Fantasie, choć przyznam, że nie jest dla mnie jasne, jak jest w przypadku innych marek (tu minus dla sklepów za brak informacji).

Wiele amatorek pasów skłania się ku praktycznemu rozwiązaniu – noszeniu na co dzień pasów do pończoch wyprodukowanych z myślą o codziennym, uniwersalnym stosowaniu, przez wyspecjalizowane firmy, niekiedy produkujące również bieliznę korygującą czy pończochy. Podobno najlepsze są pasy z sześcioma klamerkami. Nie będę jednak brnęła dłużej w niezbadane (jeszcze) tereny, zapraszam koneserki do komentarzy 🙂

Może ci się spodobać

15 komentarzy

  • paseo

    trafilem tu zupelnie przypadkiem ,ale nie zaluje.I calkowicie popieram.
    Taka bielizna jest SEX’y .I ma ogromna zalete; mozesz dostac sie do swojej dziewczyny bez trudu,jesli ona wlasnie tez ma ochote.Wystarczy troche odsunac majteczki.

    Leo

    16 września 2007 at 07:42 Reply
  • ania_klara

    no właśnie, też mi się zawsze zdawało, że pasy z większą ilością klamerek, czyli nie z 4, a z 6, są lepsze, wygodniejsze, lepiej trzymają, tylko jakoś dziwnie rzadko zdarzało mi się takie spotkać, niestety; za dużo materiału idzie na te 2 dodatkowe paseczki, czy co?

    17 września 2007 at 19:47 Reply
  • proces7

    Fiu, fiu, ileż tu erotyki i nie oznakowane, że dla dorosłych;).
    Zaglądam tu w celu przeżywania wrażeń estetyczno – erotycznych, bo biustonoszów nie noszę. Można tak?

    17 września 2007 at 21:12 Reply
  • kasica_k

    Więcej takich wrażeń przeżyjesz na stronie dowolnego sklepu z bielizną – polecam 😉 Piszę raczej dla użytkowniczek bielizny, choć oczywiście zaglądania nie zabraniam nikomu.

    ania_klara: widziałam pasy z 12 klamerkami! Ciekawe, czy to tylko efekt estetyczny, czy ma też jakiś praktyczny walor 🙂

    18 września 2007 at 00:00 Reply
  • ania_klara

    hy hy, 12 klamerek, to niemal jak spódniczka z paseczków… wietrzę nie praktyczne, lecz estetyczne wyjaśnienie dla tej esktrawagancji

    18 września 2007 at 00:47 Reply
  • hke

    Z punktu widzenia praktyka ;)- według mnie do noszenia pończoch “normalnych” tzn. z poliamidu czy czego oni to tam robią, w zupełności wystarczy pas z 4 klamerkami. Faktycznie metalowe są lepsze, ale plastikowych też bym nie demonizowała. Czasem się tam co odepnie, ale wydaje mi się że to należy do wkalkulowanego ryzyka;) No i nawet jak się odepnie, to się jeszcze całkiem przyzwoicie trzyma na tej pozostałej klamerce aż do spokojnego poprawienia w dogodnym momencie. Nylonów nie naszam, ale to jestem sobie w stanie wyobrazić,że do solidnego trzymania ich 6 klamerek jest przydatne.

    18 września 2007 at 06:40 Reply
  • morgen_stern

    Do podekscytowanych panów: zakładamy pasy do pończoch nie tylko w celach estetycznych, czy też celem ułatwienia dostępu do naszych majtek 😛 ale nie ma sensu chyba tego tłumaczyć, bo nie po tego rodzaju wiedzę tu zaglądacie 😉

    Co do pasów – temat jak dla mnie na czasie, właśnie wczoraj szukałam w stolicy cielistego pasa do pończoch, nie muszę dodawać, że bez powodzenia. W ogóle wybór pasów jest bardzo, bardzo mały. Marzy mi się beżowy pas, maksymalnie prosty, z małą ilością koronki. Przejrzałam kilka sklepów internetowych (polskich), ale też cienko.. Gdyby ktoś coś namierzył podobnego, to dajcie mi znać tu lub na gazetową 😉

    18 września 2007 at 09:25 Reply
  • maheda

    Morgen_stern – popatrz na Allegro – ja tam kupiłam dwa pasy, z obydwu jestem zadowolona.
    Jeśli coś się da upolować, to tylko tam chyba 😉
    Tutaj jest kremowy z Intimissimi:
    allegro.pl/item243671263__fz_intimissimi_nowy_pas_do_ponczoch_36_38.html
    O coś takiego Ci chodzi?

    18 września 2007 at 10:01 Reply
  • morgen_stern

    O o o! Właśnie. Jeszcze tylko cielisty i będę szczęśliwa. Zaraz sobie kupię.
    A byłam wczoraj w intimissini na Chmielnej w Wawie i powiedzieli mi, że pasy sprzedają tylko w kompletach.
    Dzięki!

    18 września 2007 at 10:29 Reply
  • proces7

    No masz, wzięła mnie za jakiegoś onanistę, co dyszy do majteczek! Albo co gorsza za takiego, co się może przebiera w damskie łaszki.
    Nie podniecam się, a delektuję. To różnica.
    Chcę się coś dowiedzieć na ten temat, żeby potem zaszpanować na imprezie przed kobietami znajomością rzeczy.

    18 września 2007 at 12:07 Reply
  • brzuchalek

    Na impreze tylko z Piersiówką! :)))
    A co do pasów do pończoch, to mogą być fajne. Tylko że raczej te węższe. Te szerokie maja znaczenie mało uzytkowe, a raczej okazjonalno-ozdobne, bo kto nosił pasy, ten wie, że tak naprawde, to paski do pończoch nosi sie pod majtkami, a nie na nich. Więc wszystkie te zdjęcia trochę zakłamują rzeczywistość. Pas włożony na majtki nie pozwala, niestety, ściągnąć majtek 🙂 Można je opuścić tylko do wysokosci żabek, a to czasami trochę mało :)))

    18 września 2007 at 13:30 Reply
  • hke

    Akurat pas z Intimissimi (chyba taki sam jak na allegro) specjalnie mnie nie cieszy. Fajne jest to, że jest taki prosty i bez zbędnych ozdóbków, natomiast jest zbyt rozciągliwy i mam uczucie, ze mi “spływa” z bioder… Kupiłam jak najbardziej solo, chociaż trzeba przyznać, że chyba dopiero w trzecim zwiedzonym sklepie Intimissimi, bo w pierwszych dwóch nie było wcale. Natomiast z dostępnych powszechniej firm całkiem dobre pasy IMO robi Triumph (ale cielistego chyba nie widziałam).

    18 września 2007 at 15:33 Reply
  • zazulla

    “Czy wyobrażacie sobie, jak mógłby wyglądać pasek np. do czarnej Arabelli? Wielka szkoda, że nie ma takiego w ofercie.”

    Mowisz, masz 🙂
    pas.gu.ma/

    20 września 2007 at 10:10 Reply
  • kasica_k

    Zazulla, Ty to jak coś zaoferujesz… :))
    Dzieki! Jesteś niezawodna.

    20 września 2007 at 16:00 Reply
  • yaga7

    O własnie chciałam dać ten sam link co Zazulla 🙂

    21 września 2007 at 08:33 Reply
  • Leave a Reply